Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

rtk, nie martw się! Ja już tu kiedyś pisałam, że nigdy nie lubiłam dzieci, przed narodzeniem Michała nigdy nie miałam dziecka na rękach. Przewijania bałam się jak cholera- byłam pewna, że od razu się porzygam 😂

Do szkoły rodzenia chodziłam, ale była beznadziejna- nic ciekawego się nie dowiedziałam.

Urodził się Michał i jakoś samo przyszło. Nie miałam żadnych problemów z obsługą. Kupa, pawiki itp. Mojego dziecka mi nie przeszkadzają, ale co ciekawe innych mnie trochę ruszają.

Tak jak napisała Scottie- na początku jest łatwo, bo utrzymujesz przt życiu. Schody zaczynają się później jak w grę wchodzi wychowanie 😀iabeł:
Dzięki dziewczyny za pocieszenie :-)
Btw jestem w 17 tygodniu i jeszcze nic nie kupiłam, widzę ze znajomi naokoło już robią zapasy. A wy kiedy i co kupiliście?
Scottie   Cicha obserwatorka
02 lipca 2019 13:23
rtk, wcześnie. Od 11 albo 12 t.c. na 100% wiedziałam, ze będzie dziewczynka i żeby nie inwestowac w typowo chłopięce ubrania czy gadżety. Akurat tak się złożyło, ze w 2 sklepach trafiliśmy na super wyprzedaże i rabaty- nakupowalam ciuchów na rok do przodu (najlepsza decyzja ever!), pieluszki tetrowe/bambusowe, kocyki, wózek 2w1 i fotelik z bazą. Dużo rzeczy miałam pożyczonych. Kupowałam większość jakoś w połowie kwietnia, a rodziłam na koniec września (z terminem na połowę października).
rtk, spokojnie masz jeszcze czas. Tylko radzę Ci nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, bo nie wiesz jak będziesz się czuć. Poza tym finansowo też łatwo sobie rozłożyć. Wg mnie najlepszy moment na zakupy to 2 trymestr, bo już znasz płeć a jeszcze nie wyglądasz jak kula 😎 z ubrankami jakoś bardzo nie szalej, bo potem wyjdzie tak jak u mnie, że rodzaj ubranka nie zgra się z temperaturą.
ash   Sukces jest koloru blond....
02 lipca 2019 14:44
rtk, w obu ciążach zakupy robiłam po 20 tc. Wcześniej nic.
Najlepiej się będziesz czuła pewnie między 20-26 tc wiec wtedy możesz wpaść w szał zakupowy i praniowy 🙂 później możesz nie mieć siły lub kiepsko się czuć.
rtk, ja dzieci w rodzinie nie miałam małych, za to mój partner młodszą siostrę i siostrzeńca "wychowywał", a jak urodził się Ignacy to się bał go na ręce brać i ja wszystko ogarniałam 😉 Przerażenie jest, generalnie dużo sobie uświadamiasz nt. odpowiedzialności nad drugim człowiekiem, ale jest to naprawdę bardzo instynktowne i po prostu to łapiesz 😉 Polecam za to pooglądać sobie filmiki z Zawitkowskim jak nosić, podnosić i prawidłowo przebierać niemowlę, bo to jednak jest sztuka!

Ja czytałam sobie "Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały" - fajna, o takim globalnym myśleniu o problemach i zajmowania się nimi u źródeł, dająca narzędzia rodzicom i dzieciom, ja chciałabym, by moja mama umiała tak ze mną rozmawiać, bo te źródła problemów zakopywane pod ziemię zaprzeczaniem moim odczuciom, by się tak nie rozrosły, że czasami w dorosłym życiu ciężko mi to rozpracować 😉

No i zakupy robiłam od drugiego trymestru, ale najwięcej kupiłam w trzecim, bo wcześniej pojedyncze rzeczy co w ręce wpadło 😉 I też polecam wyprawić się z ubrankami na cały rok, tak szybko dzieci rosną!

Bizon, co do basenów - siku wypływa (nawet z takiego specjalnego pampka do pływania 🙂😉, kupa zostaje 😉 Nie wiem jak ten pampers miałby być skonstruowany, by się do niego woda nie dostała, a tym samym jego zawartość do wody. Inna sprawa, że dzieci nie zawsze sikają w wodzie. I chlor załatwia sprawę jak już.

TRATATA, a staje na czworaka już w wysokim podporze? Jak tak to pewnie lada chwila ruszy 🙂 Niektóre dzieci w ogóle pomijają etap raczkowania, więc też się nie martw jakby co!
rtk, jako świeżo upieczona mama od 14 dni. Kij z książkami, szkołami i filmikami. Owszem czytałam książki, oglądałam filmiki, byłam na szkole rodzenia. Ale żywe dziecko to kompletnie co innego. Ja wszystko robię instynktownie. Mąż się boi, chociaż i tak nieźle sobie radzi. A u mnie jakoś samo wszystko przyszło.
Ja też nigdy wcześniej nie miałam dziecka na rękach nawet. Moje własne będzie tym pierwszym i też się obawiam trochę jak to ogarnę, no ale każdy powtarza w koło, że wszystko przyjdzie samo.
Szkołę rodzenia miałam świetną. Polecam takie zajęcia gorąco. Bardzo dużo się dowiedziałam i mniej strasznie to wszystko wygląda teraz. Dodatkowo miałam zajęcia z fizjoterapeutką, która pokazywała jak prawidłowo podnosić czy przewijać niemowlę.
Zakupy zaczęłam robić od 2 trymetru i całe szczęście, bo aktualnie tydzień temu skończyłam wszystko prać i prasować (też mam ubranka od 56 do nawet 86?). Im dalej tym gorzej, bo pobolewa mnie już kręgosłup i takie tam, więc na pewno bym nie ogarnęła dużej ilości ubranek.
Teraz jak coś się trafi to już tylko pojedyncze sztuki - do przeżycia.
Aktualnie od jutra 32 tc i mam już wszystko oprócz zakupów aptecznych, głównie dla mnie. Czekam na wypłatę i zamawiam. Z drugiej strony, gdybym sobie nie rozłożyła wydatków na części, to na pewno bym im nie podołała.
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
02 lipca 2019 22:17
rtk, jako świeżo upieczona mama od 14 dni. Kij z książkami, szkołami i filmikami. Owszem czytałam książki, oglądałam filmiki, byłam na szkole rodzenia. Ale żywe dziecko to kompletnie co innego. Ja wszystko robię instynktownie. Mąż się boi, chociaż i tak nieźle sobie radzi. A u mnie jakoś samo wszystko przyszło.


Horsia, rozumiem, że to twoje pierwsze? I też nie miałaś doświadczenia za wiele?
Ja dzieci nie lubię, nigdy nie miałam z nimi do czynienia i jak urodziła się mała to było... ciężko. Po porodzie przez 2 tygodnie ciągle kręciło mi się w głowie, więc bałam się ją brać na ręce, a w szpitalu jak pierwszy raz w moim życiu zmieniałam dziecku pieluchę to miałam cisnienie 180/120 😂 a potem jakos samo poszło. Nie do konca zgodzę się z tym, że wszystko robi się instynktownie, ale całkiem szybko człowiek przystosowuje się do nowej sytuacji i potem już jest fajnie 😉
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
03 lipca 2019 07:25
Bo tak to matka natura skonstruowała 🙂 Ja orzed swoją córką również nie miałam tak małego dziecka na rękach. Ba, stroniłam od dzieci zawsze, bo nie jestem ich fanką. Ale jak się młoda urodziła, to nagle wszystko stało się jasne i naturalne 🙂Także nie ma się czego obawiać.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
03 lipca 2019 09:27
gunia ja już próbowałam różnych soków, herbatek. Czasem się uda jej coś wcisnąć, dietę już zmodyfikowałam i wyeliminowałam produkty, które mogą pogłębiać problem. Raz jest lepiej, raz gorzej, zobaczymy jak będzie dalej.

Maea wiem, że niektóre dzieci nie raczkują ale przynajmniej potrafią się przemieszczać w inny sposób (pełzać, turlać się) a moja młoda jak zostanie posadzona tak siedzi. Ostatnio trochę więcej się kręci ale nadal w miejscu. Bardzo opornie jej to idzie a czasu niewiele. Od września do żłobka to ją tam zadepczą jak się nie ruszy.

rtk ja podobnie jak większość dziewczyn przed ciążą nigdy nie zajmowałam się dziećmi, przez pierwsze 3 dni człowiek się boi dotykać a potem będziesz manewrować jak workiem ziemniaków  😁
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 lipca 2019 09:45
jkobus, trzymam za was wszystkich kciuki!
A system, no cóż, mam wrażenie, że jest rodem z PRLu i niewiele się zmieniło. Przyjaciółka mojej kumpel adoptowała dziewczynkę, wszystko było dogadane jeszcze przed porodem, matka była zdecydowana oddać dziecko od razu, i co? I dostała ją dopiero po 3 miesiącach  🤔wirek: Koszmar jakiś, dziecko było w ośrodku adopcyjnym i nie nie mogli jej zabrać wcześniej. Smutne to straszne.

TRATATA, zatęsknisz jeszcze za tym siedzeniem, bo jak ruszy, to nie zdążysz za nią  🤣
Sarka raczkuje z prędkością światła i od wczoraj próbuje (z sukcesami) stawać na nogi przy meblach. Ruchowo rozwija się dużo szybciej niż Hania. Super fajna w ogóle jest, jeśli przymknąć oko na dni, kiedy jest masakra. Lęk separacyjny jej się nasilił niestety, i zęby rosną tak wolno, że chyba zajmie jej ze 3 lata wyhodowanie wszystkich. Aktualnie ma jakąś 1/10 jednej sztuki  🙄
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
03 lipca 2019 10:40
TRATATA, zatęsknisz jeszcze za tym siedzeniem, bo jak ruszy, to nie zdążysz za nią  🤣


Każdy mi to powtarza 😁  ale takie zabawy w miejscu są okrutnie nudne dlatego czekam aż zacznie się poruszać po pokoju. Za to zębów mamy 5 a kolejny w drodze, jak widać nie można mieć wszystkiego  😂
Jkobus hmm dla mnie z boku patrząc to lepiej jakoś tak, że jednak nie mają bidy o jakiej przez lata się w mediach słuchało. Pewnie masz rację, że darmowa kasa psuje. Ale jakoś tak to jest, że teraz dzieciom się "należy" laptop, telefon, i inne dobrodziejstwa na miarę XXI w. Co do reszty to jest to bardzo przykre. Bo rozumiem, że piszesz o większości a nie wycofanych przypadkach.

Lotnaa a te 3 msc. To czasem nie jest takie zabezpieczenie dla biologicznej matki? Różnie może być. Jedni są zdecydowani a inni mimo zdecydowania mogą się rozmyślić jak już urodzą. Temat rzeka, tylko dzieci żal  🙁
Lotnaa, dziwne... w takim przypadku zabiera się dzieko po porodzie i jest się rodziną zastępczą do czasu zakończenie wszystkich rozpraw, w których uczestniczą też rodzice biologiczni, bo tam muszą świadomie potwierdzić adopcję.
Przynajmniej u mojej kuzynki tak było.


falletta, tak, zgadza się, matka ma prawo się rozmyślić, po to jest rozprawa.
ushia   It's a kind o'magic
03 lipca 2019 11:09
rtk - luzuj, dzieci obsluguje sie podobnie jak kotki, pieski i inne zrebaczki, tylko sa dluzej totalnie niesamodzielne 😉

nie ma sie czego bac, zwlaszcza w tej pierwszej nalesnikowej fazie, wychowanie jako takie to juz trudniej, ale ogolne zasady i konsekwencja jak w przypadku psow i koni sie sprawdzaja. Szczegolowo to nikt Ci nie powie nic rozsadnego, bo kazde dziecko jest inne i kazde sie inaczej wychowuje. Mozesz sobie czytac, pewnie, ale nie wpadnij w pulapke "bo mialo byc tak a nie inaczej' - zycie bezlitosnie weryfikuje nasze widzimisie poczawszy od tego jak karmisz, czy uzywasz smoczka i czy uczysz dziecko angielskiego od urodzenia do tego jaka szkole wybierze 😉
nie ma jednego dobrego sposobu - kazdy ma swoj
i pewnie wiekszosc rzeczy okaze sie jakos naturalnie oczywista, ale gdyby nie to tez nie wpadaj w panike - pomysl sobie ze naprawde miliony kobiet na swiecie ma dzieci i z jednej strony to cud, wielka odpowiedzialnosc i w ogole, a z drugiej - no najbardziej podstawowy instynkt jaki istnieje, co zyje sie rozmnaza, wiec jak daja rade odchowac mlode wiewiorki to Ty tez potrafisz 😉
i nie musisz byc idealna matka wg jakichs wytycznych - masz byc matka swojego dziecka i pozostac soba 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
03 lipca 2019 11:30
Z dziecmi jest o tyle latwiej niz ze zrebaczkami, ze zwykle leza tam, gdzie je wczesniej odlozylismy.

😁
Oczywiście, że dostatek nie jest problemem sam w sobie. Problemem jest myślenie, iż dostatek materialny ZASTĘPUJE wszystko inne. W konsekwencji tego "wszystkiego innego" (poczucia bezpieczeństwa, jasnych i prostych reguł, miłości...) - można nie dawać w ogóle i wszystko jest - z punktu widzenia systemu - jak najbardziej OK. Połączenie dostatku z brakiem wszelkiego starania o całą resztę (dużo ważniejszą...) daje efekt nie spotykany nigdy wcześniej - o ile sieroty z książek Dickensa, wychowane na ulicy, w jakichś gangach, w biedzie mogły i pewnie były straumatyzowane, zaniedbane, głodne i często od tego umierały - o tyle przynajmniej chyba zdawały sobie sprawę ze swojego położenia.

Obecnie wychowankowie systemu "pieczy zastępczej" - mają wszelkie dane do tego, aby do końca swego pobytu w ośrodkach czy nawet w rodzinach zastępczych, nie uświadomić sobie faktu, że aby żyć - trzeba coś robić. Nie twierdzę zaraz, że ciężko pracować - mało kto musi obecnie ciężko pracować. Ale coś robić wokół siebie. Cokolwiek. Chociażby - uczyć się. Dowiadywać się czegoś nowego.

Kuba jest, na swój sposób, bardzo asertywnym dzieckiem - i to dobrze, cieszy mnie to. Tyle tylko, że on reaguje agresją na każde zakwestionowanie jego obrazu świata. Sugestia, że być może, mając 12 lat, czegoś jeszcze nie wie - wywołuje natychmiastowe najeżenie się. Wszystko jedno, czy chodzi o obsługę stopy hydraulicznej (raz mu dałem potrzymać - samemu trzymając z drugiej strony - i już "to jest łatwe, co się tata tak pocisz..?"...), jazdę konną ("mnie tam jazda konna wcale nie męczy"😉, czy o rąbanie drewna. O matematyce czy geografii nawet nie wspominając. Rozumiem, że to koniec końców jest jakaś wyuczone postawa obronna - ale normalne dzieci są raczej ciekawe i LUBIĄ dowiadywać się nowych rzeczy, prawda..?

Weronika próbuje absolutnie wszystkiego co tylko podajemy do jedzenia - i bardzo często trafiają jej w gust awangardowe zestawienia smakowe (typu golonka z indyka i czekolada...). Kuba, jeśli czegoś wcześniej nie jadł - do ust nie weźmie. A jak się nawet zmusi, to i tak będzie "dziwne" i nie będzie mu smakować. Normalnie - nawet dla takiej konserwy jak ja, to on jest już ultra-zachowawczy...

Próbowaliśmy zmęczyć "W pustyni i w puszczy". Celowo i świadomie nie dałem mu obejrzeć ekranizacji - bo raz, że jest skopana jak świeżo zakładany ogródek, a dwa - no nie da się tego w żaden sposób porównać do "Avengersów"! Nie to tempo, nie te efekty... Miałem nadzieję, że jak będę mu to czytał, to się może zaciekawi. Gdzie tam! Zasypiał... W ogóle - na stres (dopiero po fakcie zrozumiałem, że najwyraźniej zasypiał, bo się bardzo starał, a nie - bo się nudził...) reaguje sennością.

Jest oczywiście postęp przez te pięć miesięcy: już kilka razy sam czytał Weronice wierszyki Brzechwy. Inna rzecz, że 12-latek z wypiekami na twarzy czytający Słonia Trąbalskiego - to jeszcze nie sukces. To dopiero pokazuje skalę wyzwania...
Bizon, tak, pierwsze😉 wcześniej raz w życiu na rękach trzymałam córeczkę koleżanki i mało zawału nie dostałam i stwierdziłam że się do tego nie nadaje  😜
Młody 21.06 ważył 2730ga wczoraj 3240g 😁 chyba mi rośnie klocek  😜
Scottie   Cicha obserwatorka
03 lipca 2019 12:59
Horsiaa, hihihi „klocek” 🤣 moja Kinga przy wyjściu ze szpitala miała 2660, w 3 tygodniu życia 3300, a teściowa twierdziła, ze za mało przytyła i widocznie mam kiepski pokarm 😉 tak mnie kobita zestresowała wagą dziecka, ze dopiero po 6 miesiącach i książce „moje dziecko nie chce jeść” doszłam ze sobą do ładu. W żartach wciskała, ze glodze dziecko, a ja brałam wszystko do siebie.

W tej chwili Kinia  wazy niecałe 7,5 kg chyba (dziś ważenie), więc to drobna panienka, na 10 percentylu. Je za dwóch, wszędzie jej pełno- raczkuje, staje przy meblach i przy nich chodzi, włazi na schody i na wszelkie inne przeszkody- najczęściej na głowę matki 😉 Nie ma jeszcze ani jednego zęba i się na niego nie zapowiada, za to ma mamozę totalną i przy anginie (mojej) muszę ją wszędzie nosić na rekach. Wczoraj ogarnęła, że jak chce pod czymś przejść, to musi się schylic i tak jej się spodobało, że próbowała dostać się pod szafkę z tv.

Swoją droga to po porodzie odporność poleciała mi na łeb na szyję i w tej chwili jestem na 3 antybiotyku- a zapowiada się czwarty. Nie wyobrażam sobie takiego chorowania i opieki nad dwójką małych dzieci.
jkobus, życzę Wam wszystkiego dobrego, super że zdecydowaliście się na taki krok. Na pewno to wiesz, ale dzieci biologiczne również mają takie zachowania, albo okresy, fazy, więc nie wszystko złego, czy niepożądanego, co się w zachowaniu Twojego Kuby pojawi, musi mieć genezę w jego wcześniejszych doświadczeniach. Dużo w osobowości jest wrodzone, słabo wrażliwe na wychowanie, czy jakakolwiek modyfikację.
Wiem o tym. Skądinąd - mam na piśmie, że Kuba jest absolutnie normalny i przeciętny (z inteligencją w górnych granicach średniej). Jeśli zatem występują anomalie - to raczej nie są one wrodzone...
jkobus trudno mu sie dziwic - na pewno, jak pisales, taki ma sposob na chronienie siebie. Jestem pod ogromnym wrazeniem waszego podejscia i postepowania. Jesli bedziecie zapewniac go o tym, ze jest chciany i stwarzac atmosfere bezpieczenstwa to zacznie sie w koncu otwierac. To jest w dodatku trudny bardzo wiek, cierpliwosc poplaci 🙂
Jestescie pod opieka psychologa?

Widze tez ze w kazdym oddziale adopcyjnym panuja inne zasady... Szwagierka miala zajecia w weekendy, trwaly kilka miesiecy zamiast roku. Bardzo szybko ich "przetestowali" i znalezli im potencjalne dzieci. Jezdzili do nich gdzies okolo 3 mcy (w weekendy), po pierwszej rozprawie zabrali chlopakow do domu. Po chyba 2 tygodniach mieli kolejna, zamykajaca rozprawe i na niej mieli sie zdeklarowac czy ida w to czy jednak sie rozmyslaja. I tak to.. bardzo szybko to wszystko sie zadzialo.

Ja pierdziele, jak sobie o tym wszystkim mysle to jestem tak cholernie wdzieczna za swoich rodzicow i moje dzieci...
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
03 lipca 2019 19:13
Laski czy w 30/31 tyg spadek formy jest normalny?
Gorzej się czuję, badania ok ale czasami mam wrażenie jakbym stawała się niepełnosprawna. 😵
Najchętniej bym tylko spała, nawet kąpiel jest wyzwaniem.
ash   Sukces jest koloru blond....
03 lipca 2019 20:07
zabeczka17, każda ciąża inna, ale już wkraczasz w końcówkę wiec możesz się czuć gorzej.
Ja mam zjazd formy tzn coraz ciężej mi stać czy chodzić od jakiś 2 tygodni, fatalnie spie w nocy, mała się pcha prosto w moje zebra i zgaga mi żyć nie daje. Dziś w dzien spałam prawie 3 godziny.
Oby dotrwać do 15 lipca, bo wtedy idę do szpitala
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
03 lipca 2019 20:44
Zrzuca winę na upały, ale no coraz słabiej mi.
I jak tu rodzic naturalnie?
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
03 lipca 2019 20:50
A ja od 35 tyg mam spektakularne skurcze w pachwinach, miał ktoś tak?Raz się aż zwinęłam na ziemi przed domem.  Byłam dwa razy u gina, wszystko niby ok, ale boli bardzo. Żebra też odczuwam. Co ciekawe dobrze się czuje tylko podczas gimnastyki.
zabeczka17 tak, to zupełnie normalne, że się tak czujesz i nie martw się nie ma to żadnego wpływu na rodzaj porodu 😉 tzn. mimo że będziesz słaba i zmęczona to urodzić dasz radę 😉

jkobus podziwiam za decyzję. Można powiedzieć, że w pewnym sensie wychowałam się wśród dzieci z DD, więc wiem doskonale o czym piszesz i z czym się musicie zmagać. Życzę powodzenia! 🙂

rtk ja tylko potwierdzę to co pisała większość, że instynktownie będziesz wiedziała co robić z tym dzieckiem. Oczywiście! Przyjdą chwile zwątpienia, poczucia bezradności. Wtedy w szpitalu pomogą położne, a potem w domu, w chwilach niepewności zawsze możesz do jakiejś mamy uderzyć po poradę 😉
zabeczka właściwie jakoś od końca zeszłego tygodnia zaczynam się czuć zmęczona. Nadal chodzę do pracy, więc to też potęguje to odczucie. Coś mi się wydaje, że szybciej wyląduje na L4 niż planowałam, bo do zmęczenia zaczyna mi dochodzić spinanie się brzucha i to niestety coraz częstsze mimo końskiej dawki magnezu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się