Dzierzawa

Bez przesady, srebro to nie sa jakieś turbo umiejętności i nawet te 7 lat temu bym to przejechała, bez tego co wiem teraz. Teraz nie skacząc w ogóle to może bym i w ogóle nie przejechała 😀 tu jeszcze można z trenerem jeździć. Pewnie jakby sie znalazł ktoś fajny to i cena mogłaby iść w dół.
Sama konia nie mam i zdarzyło mi się raz szukać w ogłoszeniach i znalazłam i konia i nawiązałam fajne znajomości dzięki temu, ale to bym raz jedyny kilka lat temu. A inne konie na których jeździłam czy jeżdżę teraz to znalazły się ze względu na znajomości i zbiegi okoliczności, ale ten obecny po części z ogłoszenia z rv udostępnionego na fb. Także Hermes powodzenia 🙂
emptyline   Big Milk Straciatella
23 czerwca 2019 13:32
Hermes, ludzie teraz chcieliby konia 5 minut piechotą od domu i za max 200zł...
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
23 czerwca 2019 15:10
emptyline, o to to dokładnie. Generalnie do tej pory miałam dzierzawce, ale z racji przeniesienia konia 15 km dalej do stajni, w której i koń będzie miał super i kwestie treningowe fenomenalne (do tej pory jeździmy na polu), bo i hala i płac super, ale no dla mnie to tez ciężko, bo z pracy mam 70 km, ale jestem gotowa jeździć, bo nic bliżej wartego uwagi nie ma i potencjalny dzierżawca tego nie zrozumie niestety.
emptyline   Big Milk Straciatella
23 czerwca 2019 15:21
Hermes, daj spokój, do nas ludzie nie chcą dojechać z Grodziska - to jest 15 kilometrów...i pociąg który jedzie z 15 minut...
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
23 czerwca 2019 16:37
emptyline, to jest żałosne już.. ja dopóki nie miałam konia, nie miałam prawka to byłam gotowa jeździć pociągami i ogólnie komunikacja wszędzie byleby jeździć, a teraz ludzie oczekują cudów, ale żeby kupić swojego to nieeee.
He, he, czy wymieszkacie blisko stolicy?
Bo w wlkp. to jest odwotnie. Stajni jak na lekarstwo. Infrastruktura w nich pozostaiwa wieele do życzenia,  a już żeby ktoś miał coś do dzierżawy w sensowynym miejscu to ze świecą szukać.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
23 czerwca 2019 17:19
kotbury, oczywiście, ja mieszkam w tej nieszczęsnej okolicy, w której ciężko o dobra stajnie. Jak już znalazłam świetna stajnie to nikt nie chce dojechać 😁
Spoko, z drugiej strony medalu też różnie jest 😁 Jak szukałam konia do dzierżawy, to sensowniejszy koń był sztuk jeden... a tak to same młode, niezajeżdżone albo jakieś "udziwnione"... Trzeba trafić na "swojego" - i konia, i dzierżawcę 😀
Hermes, Polecam pocztę pantoflową 🙂 Popytaj po znajomych, może ktoś-coś.
Ja miałam 2 podejścia do dzierżawy: jedna nieudana 🙁 dziewczyna totalnie nie dogadała się z moim koniem...generalnie prawda taka ,że jezdziła słabo i się zaczela bac... 2 dzierżawca to strzał w 10 z poziomu total rekreacja weszła na ładne,poprawne L i to na koniu ,który nie jest jakos mega ujezdzony. We wrzesniu jedzie swoje pierwsze zawody w SRK i generalnie jest super..stoimy na polu,nie przeszkadza jej deszcz,błoto,śnieg i wiatr a na Mistrzostwach Województwa była w moim serwisie... Czasami lepiej jest wziaść kogoś słabiej jezdzącego ,ale z zacięciem i miłością do koni,który będzie chciał nad sobą pracować i pokocha konia jak swojego...
Ja generalnie z perspektywy czasu : jesli kiedyś ktoś mi dawał pod dupę konia na poziomie P ( z elementami N) to byłam w 7 niebie...Teraz ( jak już jestem zawodnikiem i powsiadałam na jakąs tam ilośc koni) : wsiadać wsiadam: ale albo za hajs albo na top maszyny.
Wiecie co?
No nie chcialoby mi sie dojezdzac 70km do nie swojego konia 🙂 chyba ze naprawde jakas top fura klasowa.
Czas jest jednak bezcenny.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
25 czerwca 2019 07:56
faith, ja akurat mam skrajne warunki pracy, bo ja mam wszędzie daleko z pracy 😁 aczkolwiek faktycznie, dojazd jest cenną sprawą, ale warunki treningowe i dla konia też są ważne 😀
Słuchajcie, to może ja poproszę o wsparcie z pocztą pantoflową... bóle związane ze współdzierżawą znam z dwóch stron: kiedyś to ja szukałam osoby do współdzierżawy i wydawało mi się, że jestem wymarzoną partią  😁 dla kogoś kto chciał pojeździć na poziomie ambitnej rekreacji, niestety przez kilka lat nie znalazłam takiej osoby. często szłam na kompromisy wierząc w karmę. teraz szukam konia do współdzierżawy dla siebie i ta karma niestety nie wraca. jedyne czego oczekuję to konia, który nie jest pozaciąganym rekreantem i właściciela, z którym można się dogadać. powoli przestaję wierzyć, że to możliwe w okolicy warszawy...
faith totalna racja, ja odkąd wyszłam z rekreacji n lat temu to decydowałam się na dzierżawę i odległość jest dla mnie pierwszą rzeczą na którą patrzę. Mieszkając na Białołęce nie wyobrażam sobie jeżdżenia na przykład do Piaseczna.
Pracuje na pełen etat, po pracy muszę wrócić do domu do psa i później ewentualna stajnia. Pomijając już fakt pieniędzy wydawanych na benzynę. Wybieram dzierżawę, bo na własnego konia mnie nie stać, więc koszty opłacane właścicielowi plus drugie tyle na paliwo miesięcznie już przekracza możliwy budżet.
emptyline   Big Milk Straciatella
25 czerwca 2019 10:28
kotbury, tak, w okolicach Wawy.
faith, okej, ale do nas z centrum pociągiem (szukamy też chętnie młodzieży bo to jednak kuc) jedzie się 35 minut. Serio to jest za długo? Bez przesady może. Odległość odległością, rozumiem, że ktoś Białołęki nie będzie jechał do Piaseczna, ale jeśli komuś z Ursynowa jest też tak strasznie daleko to już mnie troszkę jednak dziwi. Nie z każdego miejsca będzie przecież 70km do danej stajni. Poza tym, nie wiem, może to kwestia stolicy, ale ludzie serio chcą płacić 300zł i jeździć 4 razy w tygodniu z trenerem. No tak się raczej nie da. Nawet w rekreacji się tak nie da...
Ja to mam wrażenie, że część ludzi to chciałoby taniej niż w rekreacji. No i są zszokowani ile kosztuje utrzymanie własnego konia. Ja miałam z trzech dwie fajne dzierżawy. Jedna była totalną pomyłką. Dziewczyna słabo jeździła i wiecznie jej coś przeszkadzało. A płaciła w sumie symbolicznie, bo mi zależało, żeby koń się ruszał. Generalnie największego focha miała o fafkt, że nie zgadzam się, żeby koń chodził w jej xxxx letnim rozklekotanym siodle kompletnie źle leżącym 😉.
Potem miałam świetną dziewczynę - okazało się jak przyjechała oglądać konia, że się znamy i już zostało, mimo, że słabo jeździła. Ale mogłam jej zaufać, zostawić konia i pojechać na wakacje i dbała o niego jak o swojego. Jak mój rudy poszedł na emeryturę to została na drugiego 😉. Dopiero moja zmiana stajni spowodowała rozstanie bo miałaby w jedną stronę 100km. No ale wcześniej jeździła do mnie 70, płaciła dzierżawę i jeszcze sobie trenera, żeby lepiej jeździć i żeby koń nie "cierpiał". Z końmi się super dogadywała a ja byłam mega zadowolona. Ostatnio też miałam fajną dziewczynę, też dbała jak o swojego, tylko przyszły wakacje i wyjechała do domu. Aczkolwiek jak rozmawiałam z częścią ludzi to nawet nie zapraszałam na jazdę - od razu było wiadomo, że nie mam opcji się dogadać. Królują mega roszczeniowe postawy. Przy czym ja wyznaję zasadę, że wolę mniej wziąć za dzierżawę a żeby ktoś jeździł z trenerem (wyznaczonym przeze mnie niestety 😉) no ale to też jest problem.
epk .. dlatego napisałam ,że czasami warto zerknąć przychylnym okiem na kogoś kto może i słabiej jeździ ,ale ma serce do koni i chce się uczyć...
No chyba ,że ma się konia - profesora doświadczonego w GP no to wtedy rozumiem... ja tam moją dzierżawczynię uwielbiam i bez niej to bym zginęła..doceniam ją strasznie  😍
I na konia profesora da się wpuścić osobę, która na takie np C gotowa zdecydowanie nie jest, ale pod dobrym okiem trenerskim można z niej zrobić ludzi i wiem co mówię :P
Ja pracując do 16.30 tez szukalam zawsze stajni do ok 10 km od domu bo w godzinach popoludniowych dojazd nawet 6 km zajmowalo mi zwykle ok 30 min. Wiec ok 45 -60min drogi + z 40 min ogarniecia konia + 1h jazdy + 30 min po jezdzie daje ok 3h tj. Jest sie w domu przed 20. Teraz kazdy wyjazd do stajni to kombinowanie jak zostawic dziecko z mezem i jak najszybciej wrocic. Wychodze o 7 rano i wracam przed 10, a do stajni tez mam ok 6km. Wiec nie wyobrazam sobie dojezdzac jak niektorzy po 30 czy 50 km :o Zastanawialam sie jakis czas temu nad wspoldzierzawa, bo treningi 1x w tyg przestalo mi wystarczac, ale nie znalazlam zadnego ciekawego ogloszenia.
nie bardzo wiem co zrobić, może podpowiecie. Od lutego br oddawałam na pojedyńcze jazdy/treningi konia, bezpłatnie, po prostu żeby ktoś pojeździł pod okiem trenera mojego konia.
nie bardzo wiem co zrobić, może podpowiecie. Od lutego br oddawałam pewnej osobie na pojedyńcze jazdy/treningi konia, bezpłatnie, po prostu żeby ktoś pojeździł mojego konia, najlepiej pod okiem trenera. Od maja koń jest w stałej dzierzawie, z przeniesieniem u tej osoby. Nikt poza nią nie dotykał konia od lutego. W lipcu zgłosili się, że koń nie nadaje się do jazdy, chociaż jeszcze 20 czerwca zachwalali treningi i współpracę. Został wezwany zoofizjoterapeuta- w opisie ból wyrostków kolczystych odcinka piersiowego, ból odcinka lędźwiowego, ból okolicy stawu krzyżowo- biodrowego, ból mięśnia głowowo-ramiennego, ból mieśnia najdłuższego grzbietu.Niechęć do ruchu na przód, kondycja niezadowalająca.
Oddałam im konia w super kondycji, co mam na filmach z okresu przed dzierżawą,w trakcie dzierżawy też. Ludzie mało tego że chcą mi zwrócić konia do leczenia tłumacząc, że wina jest po mojej stronie bo 15 letni koń miał TUV w kilku miejscach na IV (palca i stępu) i to w zwiazku z  tym teraz jest problem z plecami, do tego chcą mnie obciążyć kosztem pensjonatu za który nie zapłacili, co uważam za szczyt absurdu. Koń mial przeprowadzony TUV na potrzeby dzierżawy do sportu, poza zmianami w zasadzie fizjologicznymi w tym wieku, na podstawie całokształtu badania wet dopuścił konia do sportu. Konia oczywiście zabieram możliwie najszybciej, ale pytanie jak pociągnąć ich do odpowiedzialności za to, co zrobili mu z plecami? Prosiłam o indywidualne dopasowanie siodła skoro moje nie odpowiada, a teraz dowiaduje się, że nie zrobiono tego mimo zapewnień.
Hipnoza, a co masz zapisane w umowie dzierżawy? Jest tam zapis dotyczący stanu zwracanego konia? Jak ja kiedyś dzierżawiłam konia to w umówie było napisane że musi wrócić w takim samym stanie jak przed dzierżawą.

P.s. twoim wpisem utwierdziłam się żeby nie dawać nikomu konia w dzierżawę.
Hipnoza, możesz próbować pisać pisma, wezwania do zapłaty, również przez prawnika. Jeżeli nie podziała, to zostaje Ci tylko sąd. A jak działają sądy, to wiemy doskonale. Miałam podobną sytuację - zagryzłam zęby, wyleczyłam konia na swój koszt i obiecałam sobie, że już nigdy nie dam nikomu konia do dzierżawy. Może bym i bardziej się zawzięła i nawet poszła do sądu, ale akurat zbiegło się to z rewolucją w życiu prywatnym i nie miałam na to siły. I tak, w umowie, też miałam zapisy, że koń musi powrócić z dzierżawy w stanie niepogorszonym. I nic to nie dało, dzierżawca udawał, że nie umie czytać umowy. A właściciel w zasadzie jest bez wyjścia - musi zapłacić za leczenie, bo przecież nie zostawi tak własnego konia, a dzierżawca może sobie nie płacić i to po stronie właściciela pozostaje ściąganie kasy i bieganie za tym.
w umowie mam ze swojej strony że koń zdrowy i bez wad ukrytych,oraz że ma być zwrócony w stanie nie pogorszonym, za wszelkie kontuzje, choroby z winy dzierżawcy to on pokrywa ewentualne koszty leczenia.
Hipnoza skoro koń był przeniesiony do dzierżawcy, rozumiem, że nie ma takiej możliwości, by pensjonat zwrócił się po pieniądze do Ciebie?
Bo jeśli umowa pensjonatowa cały czas była zawarta z Tobą, to nie masz wyjścia, musisz uregulować.

Na Twoim miejscu zrobiłabym tak: powołując się na te zapisy w umowie zabrałabym konia i odrzuciła ich roszczenie, następnie zgłosiła się do kancelarii prawnej, która na podstawie rachunków za leczenie konia sporządzi stosowne wezwanie do zapłaty.
Osobę prywatną też można zgłosić do KRD i zrobiłabym to na podstawie ww. wezwania, jeśli nie będzie terminowej wpłaty. Nawet, jeśli w pierwszej chwili nie odczują konsekwencji, to poczują, jak będą chcieli wziąć jakikolwiek kredyt...
Jeśli koń był badany przed dzierżawą i po, a w umowie znajdują się zapisy o tym, kto pokrywa koszty leczenia, nie masz się czego bać.
oczywiście nie zostawię tak tego i sprawa na pewno skończy się w sądzie,dyskusja z nimi to jak kopanie się z koniem.  Natomiast boje się tylko tego, co dzierżawca uważa za wadę konia, która była przed przejęciem opieki nad zwierzeciem,z kolei uraz/kontuzja która jest w tej chwili i daje objawy, to typowe użytkowanie z niedopasowanym siodłem, to akurat jestem w stanie udowodnić.
Hipnoza dzierżawca wiedział o wadach przed rozpoczęciem dzierżawy i przyjął konia w dobrej kondycji, co ponownie potwierdza umowa.
Dobrze by było zasięgnąć opinii o aktualnym stanie konia u tego samego weta, który badał go przed dzierżawą.
Witam. Przymierzam się do oddania swojego konia w dzierżawę. Zastanawiam się czy taka umowa pisemna spisana bez notariusza jest potem ważna w świetle prawa? Czy jak przyjdzie co do czego to się okaże że nie mogę się na nią powoływać?
Witam. Przymierzam się do oddania swojego konia w dzierżawę. Zastanawiam się czy taka umowa pisemna spisana bez notariusza jest potem ważna w świetle prawa? Czy jak przyjdzie co do czego to się okaże że nie mogę się na nią powoływać?

Oczywiście, że możesz. Każda umowa, podpisana przez obie strony, jest ważna. Notariusz jest odpowiedzialny za sprawy nieruchomości, małżeństwa czy testamentu. To tak, jakbyś zapytała, czy Twoja umowa o pracę jest ważna, jeśli nie została podpisana w obecności notariusza. Ogromna większość umów go nie wymaga.
Czy mieliście przypadek, że dzierżawiła od was para? Nie wiem czy w razie w spisać indywidualne umowy, czy jedną "dwuosobową"? Chyba lepiej indywidualne?
[quote author=budyń link=topic=1887.msg2897507#msg2897507 date=1573661605]
Czy mieliście przypadek, że dzierżawiła od was para? Nie wiem czy w razie w spisać indywidualne umowy, czy jedną "dwuosobową"? Chyba lepiej indywidualne?
[/quote]
Jedną, nawet kredyt możesz wziąć jako para, bez sensu dwie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się