praca

Sonika podziwiam! Nie myślałaś, żeby iść do handlu ? Ofert na pęczki, grafik elastyczny, wszystkie sieciówki zawsze kogoś szukają 😉 a do składania ubrań nie trzeba doświadczenia, liczy się pozytywne nastawienie i zaangażowanie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 sierpnia 2019 11:44
Mój znajomy robi od lat na Orlenie, tydzień 12h dniowek, tydzień wolnego, tydzień 12h nocek i znów tydzień wolnego. Jest mega zadowolony z roboty i raczej by nie zmienił jej na żadną inną 😉 teraz nawet pracuje chyba tylko na nocki 😉
desire   Druhu nieoceniony...
18 sierpnia 2019 12:17
Sonika, moja pierwsza praca na etat (po pracach przy koniach :hihi🙂 to byl wlasnie Orlen. 😉
Nic sie nie bój, mnie po 8 godzinach szkolenia (sic!) wrzucili na nową stacje i przy właścicielu, prowadzącym, kierowniku i dziewczynie oceniającej stopien wyszkolenia musiałam odezwać sie jako pierwsza do pierwszego klienta.  😂 system jest prosty, parówy mają rózne kolory, a reszte gastro opanujesz, koniec jezyka za przewodnika (pytaj i nie boj sie pytac), na pewno nie wrzucą Cie na zmiane samą tylko z kimś dłużej pracującym. 😉 ja tą robote miło wspominam, nie zarabiałam najgorzej (z premią potrafiło i pod 3 tyś dobić, jak na tamten czas to był piniondz  :cool🙂, ekipa była ok. Jedynie co to stacja byla nazywana "widmem" (mało klientów) i nieraz sie wynudziłam. 😉
ja teraz zaczęłam pracę w sieciówce, to moja pierwsza, "poważna" praca i nie jest źle, trafiłam na spoko zespół, z wszystkimi się dogaduję, każdy służy pomocą jak czegoś nie wiem, pytają jak mi idzie i tak dalej 😉 z tym, że ja na umowę zlecenie, bo studiuję i myślę, że to strzał w 10 😉
kolebka Myślałam o sieciówkach, jednak z mojej strony miasta jest mało galerii i mało sklepów. Za to po drugiej stronie jest 3 wielkie galerie handlowe i ciągle tam kogoś szukają do pracy. Jednak jeżdżenie 35km w jedną stronę autem, które żre benzynę jak smok mi się w ogóle nie opłaca.

Też dostałam zlecenie i chyba się z tego cieszę. Choć umowy na oczy nie widziałam, nie wiem jaki dopakują okres wypowiedzenia  🙄
Sonika ja w swojej umowie mam 2 tyg 😉
desire   Druhu nieoceniony...
18 sierpnia 2019 15:53
Na umowie zlecenie nie ma czegos takiego jak okres wypowiedzenia! Ani tak defacto nie powinno być narzucenia miejsca wykonywania pracy (umowa zlecenie nosząca znamiona umowy o pracę według prawa teoretycznie powinna być traktowana jak umowa o prace).
desire w poprzednich umowach też zawsze miałam 2 tyg wypowiedzenia. I określone miejsce pracy- teren muzeum.

Co prawda na Orlenie szef zapowiedział, że dwa tyg pracuje tutaj, ale od września być może przerzuci mnie na swój drugi Orlen.
Ruch w obydwu falowy, jeden na wylotówce z miasta, drugi przy stadionie piłkarskim, żużlowym i lekkoatletycznym. Także jak nie ma ludzi to nie ma, ale jak są to już masowo.
smartini   fb & insta: dokłaczone
18 sierpnia 2019 16:46
Sonika, ale jak masz umowę zlecenie której nie widziałaś na oczy? To co podpisałaś? O.o
Można zawrzeć okres wypowiedzenia w każdej umowie zleceniu. Różnica tylko taka, że on się nie "nalicza" tak jak w przypadku umowy o pracę na czas określony i nieokreślony. Ba - można określić miejsce wykonywania zlecenia.... jeśli będzie to odpowiednio sformułowane w umowie. Ba2... można zawrzeć coś w stylu "Strony zgodnie oświadczają, iż niniejsza umowa nie nosi znamion umów o pracę. Strony nie wniosą roszczenia w tym zakresie".
Kadrowe ogarniają takie tematy, wbrew pozorom....

Sonika, Słaba sprawa, że umowy nie widziałaś... Podpisałaś ją w ogóle? Jeśli nie podpisałaś, to w te pędy podpisuj, jeśli chcesz tam popracować.
A co do samej pracy - to normalne, że człowiek się stresuje, ale nie rezygnuj za szybko. Na pewno wszystko ogarniesz - nawet jeśli na początku będzie trudno. Pracy się trzeba nauczyć, a nie ma innego sposobu jak nauczyć się pracy w pracy....
Ba - w każdej firmie jest inaczej i właściwie zawsze trzeba uczyć się od nowa.
Nie podpisałam jeszcze. Nigdy nie podpisuje czegoś czego nie czytałam.
Rozmawiałam z księgową, dostała dane, ma sformułować umowę.
Dzisiaj idę pierwszy raz na nockę, będę podpytywać o umowę, choć wątpię, że właściciela w nocy zobaczę a pracownicy tylko mówią, że trzeba z właścicielem i że oni też długo na umowę czekali  🙄
Ale nie odpuszczę, ogólnie mało ufam ludziom, więc strach że mi nie zapłacą gdzieś w tyle głowy jest.

Sankaritarina Dokladnie takie sformułowanie zawsze miałam w umowach  🤣 i dopiero teraz zrozumiałam o co chodzi.
Czyli te 2tyg może w realu oznaczać i 2 miesiące
Sonika, to jeszcze lepiej, nie podpisałaś, bo nie czytałaś, bo jeszcze tej umowy nie ma, a Ty już dziś tam pracujesz? Bez umowy?
desire   Druhu nieoceniony...
19 sierpnia 2019 15:17
Sankaritarina, wyslij zapytanie do pipu w takim razie. W listopadzie mialam (edit: w sensie firma, w ktorej robilam) kontrole. Wszystkie smieciowki do poprawki albo natychmiast kazali zmienic na umowy o prace. Kadrowe sie nakombinowały, a jak przyjdzie kontroler to i tak zrobi swoje.. 🤣
madmaddie   Życie to jednak strata jest
19 sierpnia 2019 18:48
w przepisach o umowie zlecenie jest niewiele, dużo mniej niż o UoP, która jest dużo lepiej określona. Tymczasem, zleconka są na jednej stronie, a UoP to epopeje często  😁
Umowę już mam, typowe zlecenie, bez miejsca pracy i okresu wypowiedzenia. Za to z większą stawką niż się spodziewałam.
Brak wypowiedzenia w praktyce oznacza, że mogę odejść z dnia na dzień ?

Praca taka sobie, w poniedziałek było kupe sprzątania (do tego młody zbyt ambitny pracownik, który mnie nadzorował i próbował pokazać jak to on dużo nie wie) a wczoraj na odwrót- nuda. Większość czasu siedziałam, albo sama szukałam pracy żeby szybciej czas zleciał.
Sonika, na zleceniu zawsze możesz odejść kiedy chcesz.
Wiesz, chyba w każdej pracy jest czasem nuda a czasem zapieprz, że nie wiesz co ze sobą zrobić.
Mozna puscic kciuki jesli ktos trzymal. Dostalam awans i swoje niezalezne, jednoosobowe stanowisko i dosc ciekawa, mysle ze rozwijajaca dzialke HR. 😅
madmaddie   Życie to jednak strata jest
22 sierpnia 2019 10:49
Mozna puscic kciuki jesli ktos trzymal. Dostalam awans i swoje niezalezne, jednoosobowe stanowisko i dosc ciekawa, mysle ze rozwijajaca dzialke HR. 😅

jaką?  👀 Gratulacje! 🙂
Dziekuje :kwiatek: Talent Attraction Management.
busch   Mad god's blessing.
22 sierpnia 2019 17:41
ashtray, gratuluję :kwiatek:
Dziękuję :kwiatek:
ashtray, super! gratulacje, chociaż nazwa Twojego stanowiska niewiele mi mówi 😀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
22 sierpnia 2019 23:13
Trzymajcie kciuki, jutro o 8:30 mam egzamin kończący teoretyczne przygotowanie do sluzby cywilnej.
Cricetidae dziekuje :kwiatek: Tu jest fajnie i zwiezle wyjasnione czym sie zajmowalam (Talent Acquisition) i czym bede sie zajmowac (Talent Attraction). Sama jestem ciekawa jak to bedzie, bo stanowisko jest u nas dosc nowe (funkcjonuje od lutego), jest jeszcze wiele rzeczy do ogarniecia, wiec nudzic sie nie bede.

JARA sa kciuki! :kwiatek:
Sonika, ja pracuje w podobym systemie (sluzba zdrowia). 7 nocek pod rzad (10-11 godzinne zmian) i potem tydzien wolnego. Idzie sie przyzwyczaic. Trzymam kciuki.
Sankaritarina, wyslij zapytanie do pipu w takim razie. W listopadzie mialam (edit: w sensie firma, w ktorej robilam) kontrole. Wszystkie smieciowki do poprawki albo natychmiast kazali zmienic na umowy o prace. Kadrowe sie nakombinowały, a jak przyjdzie kontroler to i tak zrobi swoje.. 🤣

Wszystko zależy. Od kontrolera też. Niemniej jednak przy wszystkim, ów zleceniobiorca powinien być traktowany jak zleceniobiorca, a nie jak pracownik i tu jest pies pogrzebany.

ashtray, Gratulacje awansu i podwyżki :kwiatek:
Mam ostatnio takie przemyślenia... Jak w Waszej zawodowej hierarchii priorytetów ułożone są względem siebie zarobki a komfort psychiczny?

Nakreślę może skąd to pytanie. Trzy miesiące temu zmieniłam pracę i od drugiego tygodnia po rozpoczęciu myślę o tym, że chcę wrócić do poprzedniej. Jakby mnie ktoś zapytał co konkretnie mi nie pasuje, to nie umiałabym odpowiedzieć wprost. Nie podoba mi się, że pod nazwą analityk biznesowy kryje się robienie szefowi za sekretarkę, z owym szefem też czasami nie nadaję na tych samych falach, na zmianę mam albo dziwne obowiązki, albo zanudzam się na śmierć i spędzam całe dnie na Duolingo... Sama nie wiem, to po prostu takie poczucie, że „to nie to”. Z drugiej strony jest to dla mnie duża możliwość rozwoju, bo pracuję niemal w całości po czesku, czasem tylko po angielsku, więc poziom języka ekpresowo wzrasta.

Poprzednia praca nie była idealna, szczególnie pod względem zarobków, ale czułam się tam dobrze, miałam jasno określone zadania, a przede wszystkim cudowny team. Team był polski, więc jako emigranci na obcej ziemi jakoś tak naturalnie trzymaliśmy się blisko, byliśmy zgrani, nie było praktycznie tygodnia, żebyśmy nie robili czegoś razem po pracy. Z kilkoma osobami się zaprzyjaźniłam i w sumie tutaj w Czechach to moi jedyni bliscy znajomi. W poniedziałek rano cieszyłam się, że znowu ich wszystkich zobaczę, a problemów z firmy nie przynosiłam do domu. Tutaj niestety w niedzielę po południu już mam jelitowe nieprzyjemności z nerwów i nie pomaga mi świadomość, że de facto nic złego mi się tam nie dzieje.

Zastanawiam się na ile to moje niezadowolenie z pracy wynika z faktu, że mi brakuje tego co znajome i "bezpieczne", a na ile to faktycznie wina tej konkretnej pozycji czy firmy. Ze względu na lokalizację siedziby (60km od Pragi), przenieśliśmy się do małego miasteczka. Niestety większość osób z nowego teamu dojeżdża, więc na miejscu oprócz mojego chłopaka i psów nie mam nikogo (przenieśliśmy się razem, chłopak też dostał pracę tutaj). Oczywiście, wiadomo, można pojechać w odwiedziny do stolicy, ale robi się z tego już „wyjazd” a nie zwykłe „wyjście na kawę po pracy”. Plus boję się jeździć po nocy, więc ogranicza mnie czasowo i własna głowa. No ale mniejsza o to, nie oszukujmy się, trzyma mnie tu tylko kasa, bo różnica między tą a tamtą pracą to +40%, więc szkoda z tego zrezygnować ot tak.

Moja poprzednia firma przyjęła by mnie z otwartymi ramionami, ale nie są elastyczni w kwestii pensji. Na codzienne życie i jakies małe oszczędności mi tamto w zupełności wystarczało, ale człowiek chciał by w pewnym momencie pójść na swoje i musi myśleć przyszłościowo. Wynajęcie mieszkania w Pradze to albo kiepskie warunki za wysoką kasę, albo fajne warunki za mega wysoką kase. A z tego się przecież nie odłoży, więc chyba lepiej pomieszkać tymczasowo na zadupiu i kupić własne. Obecny plan wygląda tak, że pobędziemy tu trochę, zarobimy na wkład wlasny, potem bez problemu dostaniemy kredyt. Możemy wtedy kupić mieszkanie na obrzeżach Pragi i dojeżdżać. Może to rozwiązanie by pomogło, bo byłabym bliżej wszystkiego co znam, ale praca(=kasa) pozostała by ta sama. Na razie żyję w przeświadczeniu, że teraz się przemęczę, a potem będzie łatwiej.

Potrzebuję spojrzenia kogoś z zewnątrz. Nie wiem czy bardziej czegoś w stylu „nie bądź dzieckiem, pracuj i nie wymyślaj kobieto”, czy może „psychika jest ważniejsza”, ale po prostu jakiegoś sensownego komentarza. Pamiętacie Diabeł ubiera się u Prady? Ciągle powtarzało się tam zdanie „miliony dziewczyn dały by się zabić za tę pracę”. Albo że rok u Mirandy i każda inna gazeta przyjmie bez mrugnięcia okiem. Nie wiedząc o tym, że mam w głowie to porównanie, kolega mi ostatnio powiedział, że dwa lata w Skodzie i czeski rynek będzie stał przede mną otworem 🤣 Bo Skoda to podobno najlepszy, najbardziej szanowany i największy pracodawca w kraju...
Averis   Czarny charakter
02 września 2019 06:51
fin, a trzecia opcja? Zmiana pracy na inną?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 września 2019 08:35
fin, nikt Ci na to nie odpowie, ale z własnego doświadczenia, po 4 miesiącach w beznadziejnej pracy pracy wylądowałam na zwolnieniu na pół roku i pół roku kolejne minęło zanim znalazłam prace. Wiec byłam rok do tylu i zrobiłam się naprawdę biedna. Co prawda kolejna robota jest już świetna i mijają mi prawie 3 lata, ale okazuje się, ze dochodzenie do siebie po takim doświadczeniu nie jest fajne, nie jest lekkie i przyjemne.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 września 2019 09:42
też długo stawałam na nogi po kiepskiej pracy. Do tej pory mam drgawki jak widzę ten budynek.

Ja też mam podobnie. Tzn. nie stresuję się jakoś szczególnie, ale kompletnie się nie odnajduję, nie leży mi ta firma, wiem, że jak się nadarzy okazja, to stąd pitnę. Chociaż mam OGROMNE pole do rozwoju, wszyscy są mili, firma wspiera, jest przyjazna, nie muszę nic robić na siłę, jeśli nie chcę, to jakoś mi tu bardzo źle.  🤔wirek: Feedback po pierwszym miesiącu dostałam dobry, poza tym, że trochę nie zgrywam się z ludźmi z biura (chłopaki chcieliby więcej pogadać, mało nas jest w tej lokalizacji), praca jest bez zarzutu. Eh. Chyba nie umiem w dorosłość :|
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się