Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Meise, jak wypijesz co 2-3 dzień jedno piwo/drinka to chyba nie powinno Ci nic być...
nie wiem co masz na myśli mówiąc, ze dużo pijesz? Codziennie? Ile? Być może to też jest pewnego rodzaju ucieczka (alkohol) od problemów i element Twojego stanu

Dodo, nie piję (już) w moim odczuciu dużo. Kiedyś na r-v napisałam, że piję codziennie ok pół butelki wina, czasem więcej. Jak nie miałam wina to piłam whisky. Był taki czas, że piłam codziennie i nie było dnia przerwy. Nie upijałam się do nieprzytomności, ale bywałam często na rauszu. To było jakiś czas temu. Teraz mnie w znacznym stopniu odrzuca od alko, bo mam wizję swojej opuchniętej twarzy z rana i złego samopoczucia. Do filmu sączę jedną, w porywach dwie lampki raz na kilka dni. Czasem raz na tydzień. Uważam, że to mało. Jeżeli lek wyklucza picie to trudno, pić nie będę.
Ale alkohol jest dla mnie ważny w życiu i kojarzy mi się z miłymi momentami. Odpręża mnie i poprawia humor, czyli działa tak, jak u innych ludzi. Taka chyba jest jego rola w umiarkowanych ilościach  😉
nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że 1-2 lamki wina w tygodniu przy lekach nie powinny nic zrobić
Dziękuję  😉

Nie dajmy się zwariować wszyscy. Ja mam wysoką samoświadomość i jakbym czuła, że jest problem to bym się zajęła nim.
Tak jak teraz podjęłam decyzję o leczeniu.

Nie wałkujmy już tematu alko, bo to bez sensu, każdy ma swoją tolerancję w tym temacie.
busch   Mad god's blessing.
26 sierpnia 2019 19:33
Nie. Nie umrzesz od połączenia tych 2 substancji. Tyle że może się wydarzyć tak, że zaczniesz się czuć tak źle że pojedziesz w panice na SOR i zamiast się cieszyć z efektu upicia, będziesz żałować że to połączyłaś.


A tunridzie nie podziękujesz bo trochę gniecie wizja tego SOR-u?

Jak to mówią... jeśli wszyscy twierdzą, że jesteś osłem, to czas kupić siodło 🤣
Każdy coś innego rozumie przez "problem z alkoholem". Ja nie mam problemu by odmówić na imprezie,  nie piję codziennie, mialam dłuższe przerwy kiedy nie piłam wcale np. ciąża i czas małego dziecka.  Ale pewnie byłoby mi przykro gdyby mi ktoś powiedział że już nigdy nie będę mogła się zrelaksować kieliszkiem wina czy piwem.  Mnie niewielka nawet ilość alkoholu podkręca do zabawy.  Ostatnio tańc zyłam prawie non stop przez 8h wypijajac raptem kilka kieliszków na początku imprezy. 
madmaddie   Życie to jednak strata jest
27 sierpnia 2019 10:06
ja zawsze lubiłam się napić (bo wiadomo, wódka nie rozwiązuje problemów, ale mleko też nie), ale odkąd biorę antydepresanty, nie piję. Bo jest mi potem niedobrze, bo zasypiam momentalnie, albo na drugi dzień bolą mnie całe wnętrzności, mimo, że wypiłam niewiele. Szkoda zachodu. Mam nadzieję, że leki nie są na zawsze i kiedyś znów będę mogła walnąć się po długim dniu z filmem i jakimś świetnym piwem. Bo lubię 😉 Ostatnio patrzyłam na wino, które bardzo lubię i było mi bardzo przykro, ale wiem, że jak je wypiję, to będzie mi jedynie niedobrze 😉
Nie rozmuchujcie tego co napisała Meise, do problemów z alkoholem, bez przesady. Tez lubię wypić lampkę wina i zawsze sprawiało mi to przyjemność, jesteśmy dorośli, wszytsko jest dla ludzi. Teraz jestem w ciazy i nie mogę ruszyć alkoholu, ale żałuje ze nie mogę bo mam ochotę na dobre wino. Tez mam problem z alkoholem?
Ollala, ale u mnie myślę, że podobny lęk wywołałaby konieczność zrezygnowania dajmy na to z makaronu do końca życia. Ja się po prostu potwornie boję rezygnować z czegoś na zawsze lub zobowiązywać się do czegoś na zawsze. Dlatego tak przeraża mnie macierzyństwo  😉


Hej, ale nikt nie mówi, że do końca życia! Chodzi o samopoczucie, zdrowie, a nie o to, żeby wkręcać sobie, że do końca życia już nic nie wypijesz. Ja w sierpniu całym wypiłam 2 piwa, wcześniej ostatni raz alkohol tknęłam w kwietniu i to "dla towarzystwa", a też bym się nie zadeklarowała, że do końca życia nie wypiję już alkoholu! Tu chodzi o nastawienie na zasadzie tego, co dla Twojego organizmu będzie lepsze. Może się okazać, że po jakimś czasie brania leków i/lub terapii, ta potrzeba napicia się alkoholu totalnie Ci się zmniejszy. Ja np. kocham mleko i czasem mam taką ochotę, że od samego zapachu mnie trzęsie. Ale przy moim stopniu alergii wiem, że chwila dobrego nie jest warta późniejszego cierpienia tygodniami 😉 może to kiepskie porównanie, ale tak jak pisze madmaddie, jak raz wypijesz to być może poczujesz, że to nie jest tego warte. A przynajmniej mam taką nadzieję i trzymam kciuki :kwiatek:
rtk, tylko raczej chodzi o to, że Meise ten problem faktycznie miała, a teraz pisze, że myśl o odstawieniu całkowitym powoduje u niej lęk i duszności. Ja to też odczytuję jako coś niepokojącego, i to bardzo, zwłaszcza kiedy potem pisze, że ona tego za problem nie uważa.
rtk, dokładnie tak jak napisała budyń - temat znaczenia alkoholu w życiu Meise wypływa co jakiś czas (jak pisałam wcześniej jest to od +/- 3 lat) i sama Ona opisuje to takimi słowami, że to budzi duży niepokój. Nikt tutaj nie ma na myśli nic więcej jak szczerą i życzliwą troskę. Dlatego zapala mi się czerwona lampka.

Przy czym biorę też pod uwagę, że Meise może używać podobnego języka jak ja. Emocjonalnego, rozbudowanego, który bez całej obudowy gestu i mimiki może dawać nieco złudny przekaz. Oby tak właśnie było! 😀

A na ostatnią wypowiedź Dodofon to mi ręce nieco opadły...
Ascaia dlaczego? 1 - 2 lampki wina w tygodniu to chyba nawet zalecane ze wskazań zdrowotnych 👀

Jeśli o mnie chodzi to nie piję w ogóle, a choroba czy leki to dla mnie dodatkowa wymówka (poza prowadzeniem auta), żeby się nie napić z nalegającymi  😉
2 lampki wina do leków, przy których nie powinno się pić? Wskazane dla zdrowia? Nie!
espana, bo mowimy o osobie bioracej leki, ktorych sie z alkoholem z zalozenia laczyc nie powinno? 🤔wirek:

Uzaleznienie lub jego brak nie wynika stricte z ilosci spozywanego alkoholu, wiec nie wiem, po co te wyliczanki, jto ile pije 😉 niemniej alkoholizm to spolecznie dalej tabu, i o ile statystyczny palacz sie przyzna, ze pali nalogowo, o tyle kazdy jeden pije dla przyjemnosci i bo wszystko jest dla ludzi 🤣 nawet jak pije codziennie i panikuje na mysl o odstawieniu alkoholu.
espana, jak wyżej. Mnie można nie wierzyć, bo moja wiedza to tylko wiedza dziecka farmaceutki. Ale powyżej trzecia już w temacie wypowiedź lekarza o specjalizacji psychiatra czyli kogoś NAJLEPIEJ zorientowanego w temacie.
Averis   Czarny charakter
27 sierpnia 2019 13:20
Ja tylko chciałabym zobaczyć podobną radę w wątku końskim np. takim o kolce i koniu ze ścisłą dietą. Nie jestem lekarzem, ale myślę, że podanie miarki owsa przy lekach nie powinno nic zrobić 😀
Są leki przeciwdepresyjne przez których można pić. Taki jest np Cital ( citalopram)

Jeśli ktoś uczciwie powie, że chce móc pić, a nie jest alkoholikiem i uważam że jego picie nie jest problemem, to może dostać citalopram. Tyle że jednak jest to słabszy lek i ma nieco inne spektrum działania. Ale jest taki lek. Wenlafaksyna nie jest takim lekiem.
Tak jak mówię, nie umrze się od tego, ale może być bardzo nieprzyjemnie. I takie popijanie leku, zaburzać nam będzie proces leczenia.
Prawdę mówiąc, nie wierzę, żeby jedna lampka wina (125 ml) na siedem dni miała jakikolwiek wpływ na przyjmowane leki. Nie dajmy się zwariować. Więcej alkoholu będzie z jabłek, jeśli zjemy kilka dziennie przez tydzień.
Averis   Czarny charakter
27 sierpnia 2019 13:43
espana, byłaś kiedyś leczona psychiatrycznie? Wiesz, jak działają takie leki? Poza tym tę lampkę wina wypijasz na jeden raz. Porównania do jabłek nie skomentuję. Pierwszy lepszy link.
https://pomorska.pl/mity-dotyczace-kierowcow-pod-wplywem-alkoholu/ar/7064551
Na jednego nie będzie miała, na innego będzie. Wenlafaksyna jest " wymagającym" lekiem. Często sama z siebie daje działania niepożądane. Często samo wprowadzenie leku jest okupione bólami, zawrotami głowy. Tak samo odstawianie. Bywały przypadki że ludzie przybiegali na SOR w panice, że coś się z nimi dzieje, a po prostu dwa dni nie wzięli leku, bo np zabrakło.
Jeśli ktoś nienajlepiej znosił lek i zaraz po jego wprowadzeniu będzie popijał i będzie miał bóle, zawroty, niepokój, otumanienia, ospałość w ciągu dnia. A będzie tak pił 2 razy w tygodniu, to jak mamy ocenić pozytywne działanie leku, skoro ciągle coś jest nie tak.
A mam i takich pacjentów!
Osobiście nie lubię tego leku i bardzo rzadko po niego sięgam. Bo to często strata czasu. Przychodzi pacjent za miesiąc i mówi " nie mogłem tego brać!". I strata całego miesiąca.
Averis a co to ma do rzeczy? Nie widzę związku. Interesuje mnie czysto techniczny aspekt zagadnienia - jaki wpływ ma jedna lampka wina ze znikomą ilością alkoholu przyjęta raz w tygodniu na dany lek. Czy to znaczy, że w krajach śródziemnomorskich, gdzie wina pija się codziennie jak wodę, ludzie nie chorują, nie przyjmują leków albo inaczej na nie reagują?
espana, bo mowimy o osobie bioracej leki, ktorych sie z alkoholem z zalozenia laczyc nie powinno? 🤔wirek:

Uzaleznienie lub jego brak nie wynika stricte z ilosci spozywanego alkoholu, wiec nie wiem, po co te wyliczanki, jto ile pije 😉 niemniej alkoholizm to spolecznie dalej tabu, i o ile statystyczny palacz sie przyzna, ze pali nalogowo, o tyle kazdy jeden pije dla przyjemnosci i bo wszystko jest dla ludzi 🤣 nawet jak pije codziennie i panikuje na mysl o odstawieniu alkoholu.


Ja jestem w sumie trochę zaskoczona, że tak dużo osób ma takie przyzwalające podejście i bagatelizuje sprawę. Jak na tak niszczący nałóg, jest to trochę przygnębiające, że świadomość społeczna jest niska. I nie, nie mówię o piciu alkoholu towarzysko, czy w celach chill outu, nie pije konkretnie do żadnej osoby. Ale w tej dyskusji padły argumenty, które zapalają czerwona lampkę w głowie i przyzwolanie na to trochę mnie szokuje.
espana, nie wiem jak to jest np. na południu Europy.
Jaki to może mieć wpływ? Jakie efekty?
To są indywidualne kwestie nie do przewidzenia. Ale co potencjalnie może się zdarzyć (nie odnoszę się szczegółowo do tego leku). Na przykład to, że jeden kieliszek wina zadziała na człowieka jak wypicie całej butelki - będziesz mieć wszystkie efekty upojenia alkoholowego.
Mogą się pojawić np. kołatania serca, spadki ciśnienia (omdlenia), migreny, drżenia kończyn... I pewnie jeszcze wiele innych objawów zatrucia toksykologicznego. Od tej jednej lampki wina. Mogą, nie muszą.

madmaddie   Życie to jednak strata jest
27 sierpnia 2019 14:27
to tylko dodam, ja akurat inny lek niż Meise, że mi alkohol niweluje działanie. Jestem wypompowana z energii i nic nie zrobię. Znów musze pracować nad powrotem do normalnego samopoczucia.
Averis   Czarny charakter
27 sierpnia 2019 14:31
espana, bo jakbyś brała i doświadczyła ich działania, to byś nie zadawała takich pytań. Tunrida wszystko wytłumaczyła. I dlatego uważam, że w kontekście leków psychiatrycznych kwestionowanie zaleceń z ulotki jest totalnie irracjonalne. Zwłaszcza przez osoby, które nie są lekarzami lub nigdy  nie brały takich specyfików. Bo mówimy tutaj o wpływie na mózg i substancjach, które ten wpływ mogą potęgować lub zaburzać. Przecież takich leków nie przepisuje się ludziom zdrowym. Naprawdę alkohol jest tak niezbędny do życia, że trzeba go wcisnąć w tygodniowy bilans płynów w trakcie leczenia? Mimo zaleceń lekarza? A co do krajów południa. Dopuszczasz fakt, że ludzie chorzy po prostu tam nie piją, kiedy biorą leki picie wykluczające? Plus niezbyt rozumiem, jaki to ma być dowód na cokolwiek.
Averis pregabalina może być? Chociaż i tak nie widzę związku, bo nie piję, zupełnie mnie nie ciągnie, na imprezach odmawiam, bez tego film mi się urywa codziennie lub prawie codziennie, a ze względu na nieprawidłową gospodarkę cukrami i tak mam we kwi 0,03 promila na czczo. Na trzeźwo. Teraz biorę chlorochinę co i tak nie ma związku, bo nie piję, a moje pytanie było czysto techniczne, czy rzeczywiście jedna lampka wina w tygodniu może mieć wpływ na przyjmującego lek, zakładając, że dobrze go znosi (nie biorę pod uwagę skrajnych przypadków).
Averis   Czarny charakter
27 sierpnia 2019 14:44
espana, No ale przecież tunrida trzykrotnie napisała, że tak. Lekarz prowadzący Meise powiedział, że tak. Jakich jeszcze dowodów oczekujesz? Gdyby chodziło o kogoś z cukrzycą typu 1 też byśmy się zastanawiali, czy ten baton zaszkodzi, czy nie? Po prostu trochę szokuje mnie tak zaciekła obrona spożywania alkoholu w kontekście leczenia i szukanie sposobów na obejście tego. Zwłaszcza w przypadku leków i substancji, które działają na mózg.
W przypadku części z tych leków nie stwierdzono interakcji z alkoholem. Ale wydaje mi się, że te leki bywają zbyt nieprzewidywalne a ich działanie na człowieka bywa dość indywidualne. U mojej mamy na przykład działanie leku zostało całkowicie zniesione podczas przyjmowania antybiotyku, który wg ulotki nie powinien mieć żadnego wpływu na jego działanie. A przestał działać zupełnie, po odstawieniu antybiotyku wszystko wróciło do normy. Teoretycznie żadnych biochemicznych interakcji między tymi dwoma substancjami być nie powinno, ale jednak coś 'nie pykło'. Wydaje mi się, że w przypadku alkoholu znak zapytania jest jeszcze większy. Interakcji niby nie ma, ale człowiek jest na tyle złożony i tak dużo jest tu zmiennych, że nikt nie jest w stanie zapewnić o tym, że wypicie nawet niewielkiej ilości akurat u kogoś nie okaże się szkodliwe. Jeśli ktoś chce próbować to po prostu sam musi wziąć za to odpowiedzialność
Espana, to ja trochę nie wiem z kim i o czym teraz dyskutujesz 🙂 Jeśli, jak sama twierdzisz, problem Cię nie dotyczy, bo i tak nie pijesz alkoholu.
Ja lubię alkohol, ale w momencie, gdy brałam pregabalinę czy gabapentynę czy tramadol to ten alkohol odstawiłam do zera. Nic. 2 lata, nawet łyku

Alkohol nie jest zakazany. Nie jest zalecany, w jakiejkolwiek dawce. Wyżej wymienione leki mogą potęgować działanie alkoholu. Nawet jeśli jest to 1 lampka wina. Albo pół szklanki piwa, co za różnica. Żaden lekarz nie powie (i nie powinien) inaczej. Z pistoletem przy głowie nikt stał nie będzie. Przypadkowe, okazjonalne wypicie może do niczego nie doprowadzić. A może doprowadzić do śpiączki (tak jest przy pregabalinie zresztą). Cecha osobnicza zapewne, jak zareaguje organizm.

Leki nie powinny być kojarzone z alkoholem i w sumie tyle w temacie.
No właśnie. Ten lek ( jak i wszystkie inne psychiatryczne) i tak działają na mózg. Alkohol też. Są leki np Cital które można wręcz legalnie zapijać alkoholem, są leki których nie zaleca się łączyć bo dadzą mniej lub bardziej odczuwalne skutki a są leki przy których picie jest absolutnie zabronione, bo grozi to zgonem ( wszelkie benzodiazepiny czyli np relanium).
Są ludzie którzy zapijają wszystko. I żyją. Tylko niech nie przychodzą potem do gabinetu płacząc że leczenie jest nieskuteczne.
Ja wszystko rozumiem. Często pacjent na lekach pyta " mam wesele. Mogę wypić?" " Idzie lato, będą grile, mogę wypić?" I w zależności od tego jakie leki bierze, otrzymuje informację. Czasami zalecam odstawić lek już 2 dni wcześniej i pozwalam pić. Tylko zalecam ostrożność i obserwowanie reakcji organizmu.
I nie uważam by picie 2 razy w tygodniu lampki wina przy wenlafaksynie było takim dobrym pomysłem. Bo to jest ryzykowne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się