kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

mitrandir, herbata ma w składzie garbniki. Taki okład może poważnie zaszkodzić. Oczywiście w sieci można znaleźć wiele porad dotyczących zbawiennego wpływu herbaty czy rumianku, jednak weci okuliści wyraźnie zakazywali mi takich praktyk. Dodam, że problemy oczne mam mocno przepracowane z racji 2 koni z takimi przypadłościami. Jeden: rak 3ciej powieki. Drugi od 16 czy 17 lat zmaga się z nawracającymi zapaleniami po paskudnym i zaniedbanym zakłuciu (stan włącznie z pęknięciem oka i długotrwałym, trudnym leczeniem).
[quote author=_Gaga link=topic=1412.msg2883344#msg2883344 date=1565849330]
mitrandir, herbata ma w składzie garbniki. Taki okład może poważnie zaszkodzić. Oczywiście w sieci można znaleźć wiele porad dotyczących zbawiennego wpływu herbaty czy rumianku, jednak weci okuliści wyraźnie zakazywali mi takich praktyk. Dodam, że problemy oczne mam mocno przepracowane z racji 2 koni z takimi przypadłościami. Jeden: rak 3ciej powieki. Drugi od 16 czy 17 lat zmaga się z nawracającymi zapaleniami po paskudnym i zaniedbanym zakłuciu (stan włącznie z pęknięciem oka i długotrwałym, trudnym leczeniem).
[/quote]
U mnie herbata działała. Co do weterynarza okulisty, powiem tylko tyle: oczywiście, że lepiej dla weta, żeby wezwać go do przypadku i stosować drogie leki. Ale mnie nie interesuje jego dostatnie życie (weterynarza), tylko zdrowie moich koni. Koń, o którym pisałem, uszkodził sobie rogówkę 3 razy (raz wyglądało że będzie blizna na oku), później zaczęliśmy podejrzewać, że nie zamyka oka jak się czochra o siatkę z sianem kiedy ma założonę maskę. Obserwowaliśmy, następnie przestaliśmy używać maski. Problem ustąpił. Ale od wiatru, albo od much czasem łzawi i miewa podrażnione oczy. Wtedy pomaga okład z herbaty (czystej, czarnej, niearomatyzowanej). Rumianku faktycznie lepiej nie stosować u koni, a tym bardziej u psów. Jeśli chodzi o garbniki... to właśnie one mają działanie ściągające.
Co do weterynarzy, to chyba w innym wątku, ale ja nie wszystkim ufam. Większość robi pieniądze i nie interesuje ich wyzdrowienie pacjentów niestety.
mitrandir, herbaty na problemy z oczami nie polacają nawet lekarze, oni rozumiem też zarabiają na tym?
mitrandir, herbaty na problemy z oczami nie polacają nawet lekarze, oni rozumiem też zarabiają na tym?

Cóż, zapytaj dowolnego lekarza o leczenie ziołami. Często otrzymasz odpowiedź, że to zabobon. Jeśli chodzi o lekarzy, nie wszyscy, ale zdarza się że wyjeżdżają na wycieczki fundowane przez przedstawicieli handlowych producentów leków.
Kończmy temat, forum jest do dyskusji. Ja wyraziłem swoje zdanie i wysłuchałem drugiej strony. Szanuję Twoją opinię, ale pozwól mi mieć własne zdanie.
mitrandir, byłam niedawno u bardzo ważnego i mądrego profesora medycyny, który na moje dolegliwości zalecił m.in zioła... Mówił, że może mi przepisać "takie a takie" leki, ale wolałby zacząć od ziół. Jak nie pomogą, to sięgniemy po środki syntetyczne.
A weterynarzom ufam. Oczywiście mogłam raka trzeciej powieki leczyć herbatą i lewoskrętną witaminą C, jednak zależało mi na wyleczeniu konia. I wyleczyłam, właściwie weterynarze wyleczyli.
mitrandir, zioła a herbata na porblemy z oczami to są jakby dwie odrębne kwestie. Są rzeczy naturalne które działają, pomagają i warto ich używać. Ale nie zawsze można. I herbata nie pomaga na problemy z oczami... no nie. to że coś przy okazji samo przejdzie to już inna historia 😉
U mojego konia też pomogła. Przy zakłuciu sianem. I to dwa razy. Zaczynam od herbaty, nie wzywam weta od razu. Przy kolce też stępuję konia, a jeśli nie przejdzie to dzwonię po pomoc.
I na palcach jednej ręki można policzyć ile razy był weterynarz w stajni. (Sam ze sobą też idę do lekarza wtedy, gdy "babcine"metody nie zadziałają).
Tak, że są dwie szkoły: jedni dzwonią od razu, inni próbują najpierw sami.
I nie ma się co spierać, która lepsza.
LSW, - to zależy, bo czasem czas reakcji jest najważniejszy. I tak, jak sama ogarnę sobie różne skaleczenia, bez problemu dam zastrzyk domięśniowy, czy podlecze lekki katar, tak do kolki zawsze wzywam weta. Tak samo, do dużych ran do szycia - tu się liczą minuty.
Do tego nie zawsze to, co pomaga doraźnie nie ma negatywnych skutków później.

I serio, zabija mnie myślenie o weterynarzach jak o praniach czychających na portfel 🙄 Ich praca jest niewdzieczna, ciężka, niebezpieczna i odpowiedzialna. Wymaga ogromu wiedzy, ryzykowania czasem własnym bezpieczeństwem, odbierania telefonów świątek piątek i niedziela, czasem w środku nocy. Nie da się tego robić nie lubiąc koni choć trochę. Póki co nie spotkałam ani jednej pijawki, której nie zależało by na dobru konia, a tylko na kasie, wręcz przeciwnie, nie raz doradzano mi na korzyść mojego portfela 🤣 Jasne, biorą kasę za swoją pracę, ale to chyba normalne? 😉
U mojego konia też pomogła. Przy zakłuciu sianem. I to dwa razy. Zaczynam od herbaty, nie wzywam weta od razu. Przy kolce też stępuję konia, a jeśli nie przejdzie to dzwonię po pomoc.
I na palcach jednej ręki można policzyć ile razy był weterynarz w stajni. (Sam ze sobą też idę do lekarza wtedy, gdy "babcine"metody nie zadziałają).
Tak, że są dwie szkoły: jedni dzwonią od razu, inni próbują najpierw sami.
I nie ma się co spierać, która lepsza.

Przy uszkodzeniu rogówki za każdym był u mnie weterynarz. Głównie dlatego, że w tym przypadku potrzebna jest recepta. Przy najgorszym skaleczeniu podawaliśmy krople z atropiną, Corneregel, Difadol, Tobrex maść i przemywaliśmy Tobrexem w kroplach. Wydawało się, że na oku zostanie blizna, ale systematyczne zabiegi pozwoliły wygoić bez śladów. Natomiast przypadki podrażnienia oka od światła, kurzu, owadów kilkanaście razy załatwialiśmy herbatą i to w sumie nie tylko u jednego konia. Wiem że podobnie działają krople na świetliku, a nawet sztuczne łzy (sól fizjologiczna - chociaż ona może podrażniać, jak piszą w ulotce). Kwasu borowego/bornego u koni nie stosowałem, ale stary i doświadczony weterynarz płukał nim oko psu przy zakłuciu ziarnem trawy. Pomogło niemal natychmiast, w przeciwieństwie do kuracji zastosowanej wcześniej przez dwóch innych weterynarzy.
Ja oczywiście nie przykładam pistoletu do głowy nikomu, żeby stosował takie metody. Dzielę się tylko wiedzą i doświadczeniem (od tego jest forum). Natomiast moje słowa poparte są latami doświadczeń i/lub źródłami. Kto chce niech korzysta, i tak w ostatecznym rozrachunku odpowiedzialność za zdrowie koniowatego ponosi właściciel.
mitrandir, jakie źródła naukowe mówią o stosowaniu okładów z herbaty na podrażnione oczy? Chętnie poczytam.
[quote author=_Gaga link=topic=1412.msg2883450#msg2883450 date=1565948253]
mitrandir, jakie źródła naukowe mówią o stosowaniu okładów z herbaty na podrażnione oczy? Chętnie poczytam.
[/quote]
Biorę pełną odpowiedzialność za to co napisałem, nie za to, co sobie ktoś mógł pomyśleć.
W akapicie o tym, w jaki sposób piszę (stosuję te same zasady tutaj jak i na blogach), napisałem jasno "i/lub", czyli opieram się na własnym doświadczeniu i źródłach (niekoniecznie akademickie teksty stricte naukowe) lub na jednym z tych elementów.
Wracając do meritum: źródła dotyczące stosowania herbaty można znaleźć w historycznych książkach.
Mamy od pokoleń w rodzinie książkę:
H.Möller - Der Praktische Hausartzt. Ein getreuer Ratgeber für Jung und Alt in gesunden und kranken Tagen.
Jest to oczywiście pozycja z początku XX wieku (wydanie, które mamy, jest chyba z 1901 roku), więc można się doczepić, że się zestarzała, jednak właściwości ściągające zawartych w herbacie garbników raczej się nie zmieniły. Fizjologia zwierząt również.
O działaniu garbników (w kontekście substancji czynnych ziół) przeczytamy między innymi w książce autorów: Jan Volak, Jiri Stodola, pod tytułem: Rośliny lecznicze (PWRiL Warszawa 1987).
Moja teściowa jest botanikiem; stosuje zioła w leczeniu siebie i stosowała w leczeniu własnych dzieci - z powodzeniem. Żyją one, żyje ona i wszyscy mają się dobrze. Trudniejsze przypadki konsultowała z sąsiadem, doktorem medycyny, który niestety zmarł niedawno w wieku 96 lat. Sąsiad również często zalecał domowe metody leczenia. Szwagierka, dr mikrobiologii, również stara się leczyć siebie i trójkę dzieci jak najbardziej starymi czy też domowymi metodami - także z dobrym skutkiem.
Na próżno szukać w podręcznikach zielarskich informacji o herbacie, bo w naszej strefie klimatycznej herbata nie rośnie.
Ale także moja babcia z powodzeniem stosowała tą metodę, nikt nie oślepł od jej "praktyk znachorskich". Moja żona przemywała dokuczliwy jęczmień na oku właśnie herbatą i też nie oślepła, za to jęczmień wyleczyła. Lekkie zadraśnięcie rogówki również. Sam też uszkodziłem kiedyś rogówkę, tnąc metalowe profile bez okularów ochronnych (został mi ostatni kawałek a już zdążyłem zdjąć okulary). Żona wypłukała mi oko solą fizjologiczną, a następnie kilka dni okładów z herbaty, a po weekendzie również krople do oczu. Wzroku nie straciłem, aczkolwiek bolało i przeszkadzało długo.
Angielskojęzyczne, niemieckojęzyczne i rosyjskojęzyczne fora również oferują porady, co do stosowania czarnej herbaty bądź naparu z świetlika jako kompresu na oczy przy delikatnych stanach zapalnych. (Sprawdzałem!)
Mechanizm jest zbyt prosty, żeby się nad nim rozwodzić. Metoda stosowana, zwłaszcza dawniej, powszechnie. Jak już pisałem, dzielę się moimi doświadczeniami. Możesz mieć inne doświadczenia i inne związane z nimi spostrzeżenia - tego nie kwestionuję. Nie namawiam też do stosowania, wybór jest w Twoich rękach. Myślę jednak, że lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć, że taka metoda istnieje. Dlatego o tym napisałem. Natomiast jeśli podasz mi jakąś naukową publikację o szczególnych szkodliwych właściwościach czarnej herbaty, to ja oczywiście chętnie ją przeczytam, i jeśli mnie przekona, wdrożę do stosowania.

Jeszcze żeby było jasne, łzawienie, i tzw. "ropę" w kącikach oczu można potraktować w ten sposób, ale i tak należy obejrzeć dokładnie oczy. Jeśli przyczyną są muchy lub wiatr, ewentualnie zapylenie, przemywanie (kroplami na świetliku, solą fizjologiczną, herbatą) w większości przypadków pomoże. Dlaczego herbatą? Bo mam 10 km do najbliższego miasta czyli apteki, a herbata w domu zawsze jest, natomiast tu się liczy szybkość reakcji.  Zwłaszcza, kiedy kilkunastu weterynarzy od rzekomo dużych zwierząt odmawia przyjazdu (bo owszem, leczą duże zwierzęta, ale tylko krowy i świnie, koni nie - no bo najwyraźniej koń to nie jest duże zwierzę) i musimy ściagać kogoś odległego o niemal 200 km. Mielismy takie przypadki - nawet w wypadku krwotoku tętniczego i musieliśmy sobie radzić sami (weterynarz dojechał później na szycie, już po zatamowaniu krwotoku, z odległości 60 km bo bliżej wszyscy odmówili). Poradziliśmy sobie, koń żyje i ma się dobrze.
W przypadku wyżej opisanych objawów przemywanie oka to profilaktyka, zamiast poważniejszego leczenia, w wypadku, kiedy zaniedbamy i zdąży rozwinąć się zapalenie spojówek. Dlatego naszym koniom oglądamy oczy kilka razy dziennie na padoku - a w przypadku niepokojących objawów (np. łzawienie), oglądamy dokładnie.
Jeśli łzawi lub ropieje jedno oko, to może być ciało obce lub skaleczenie, więc oglądamy dokładnie oko i wzywamy weterynarza, bo nawet jak uda się wypłukać ciało obce, będzie potrzebny środek antybakteryjny, który wspomoże gojenie (tu krople świetlikowe się nie przydadzą). No i oczywiście, jeśli przemywanie nie pomoże w ciągu dwóch dni, to nawet jeśli nie zobaczymy nic w oku, pod powieką itd. wzywamy weterynarza, dlatego, że weterynarz może wybarwić oko fluoresceiną i w dobrym oświetleniu zobaczy dużo więcej. Z okiem nie ma żartów, głupie zaprószenie, może od uszkodzenia rogówki przejść w stan zapalny, a ten nie leczony może w konsekwencji doprowadzić do ślepoty.
Jeśli przyczyną łzawienia jest zapylenie, można moczyć siano oraz lepiej wietrzyć stajnię, zwłaszcza po ścieleniu. Na muchy można stosować frędzle, maski, ale pisałem już o moim przypadku z maską, trzeba uważać. Chociaż inne konie krzywdy sobie nie robiły, tylko jedna moja klacz była taka wyjątkowa. Można przy największym nasileniu występowania owadów sprowadzać konie do stajni, gdzie much zazwyczaj jest mniej lub nie ma ich wcale (boksy sprzątane rano, zaraz po wyjściu koni), można w stajni (kiedy nie ma koni) włączać lampy przeciw owadom. Można w końcu stosować repelent, np. Tritec czy Farnam Endure.
Wiatr możemy załatwić albo stawiając koniom wiatę, albo w stajni przymykać drzwi od strony z której wieje, zadrzewienia i zakrzaczenia dookoła padoków też mogą pomóc (tu trzeba uważać na gatunki roślin trujące dla zwierząt).
Mam nadzieję, że tym razem nie zostawiłem niedomówień i wystarczająco prosto napisałem, żeby dało się wszystko dobrze zrozumieć.
mitrandir, nie przebrnęłam przez ten mega długi post, bo średnio mnie obchodzi Twoje życie rodzinne...
To, że garbniki (taniny) działają drażniąco na oczy można znaleźć w każdej karcie charakterystyki. Przy czym to, że coś działa drażniąco, nie oznacza że zabija / oślepia / powoduje HIVa. Przypominam że to kącik żółtodziobów. Jeśli uważasz, że żółtodziób bez problemu odróżni podrażnienie oka przez muchy od zapalenia spojówek, czy uszkodzonej rogówki, to w sumie rzeczywiście po co nam weci? wystarczy wybudować wiatę (w pensjonacie), przyłożyć herbatę i po krzyku 🙂
keirashara ja niestety spotkałam takiech wetów, i od koni i od małych zwierząt.  😕
Olewali temat, ten od koni dawał leki na zasadzie Apapu - bol przeszedł to git, po co szukać przyczyny. A ten od małych zwierząt doprowadził do takiego pogorszenia u psa, że inny wet mógł zaproponować tylko jedno  😕
Obydwaj brali kupe kasy i aby tylko pacjent im nie uciekł bo to byłoby klienta mniej, więc wciskali kit.
Oby nikomu taki wet się nie trafił, ale radzę uważać i konsultować jeśli macie nawet najmniejsze wątpliwości.
Ale to już offtopic
[quote author=_Gaga link=topic=1412.msg2883593#msg2883593 date=1566060770]
mitrandir, nie przebrnęłam przez ten mega długi post, bo średnio mnie obchodzi Twoje życie rodzinne...
[/quote]

Po takiej odpowiedzi zasadniczo powinienem spuścić na temat zasłonę milczenia. Jednak ze względu na to, że wprowadzasz w błąd początkujących koniarzy, czuję się zobowiązany  sprostować. Otóż wszystkie substancje o właściwościach leczniczych mogą zaszkodzić w zbyt dużej dawce (truciznę od leku różni dawka, jak mawiał Paracelsus). Przytoczona natomiast przez Ciebie karta charakterystyki taniny (kwasu garbnikowego) z herbatą ma tyle wspólnego co koń z koniakiem.
Zacytuję tu wspomnianą poprzednio książkę (a wystarczyło przeczytać poprzedni post):

GARBNIKI
Te substancje o różnej budowie chemicznej mają jedną cechę wspólną: koagulują białko, tworzą nierozpuszczalne połączenia z solami metali ciężkich i z alkaloidami. Są rozpuszczalne w wodzie. Ich wartość lecznicza polega głównie na właściwościach ściągających: koagulują białka błony śluzowej oraz tkanek, tworząc warstwę izolacyjną i ochronną, wskutek czego zmniejsza się podrażnienie i ból; hamują również drobne krwawienia.

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
19 sierpnia 2019 07:03
Już od wielu lat herbata nie jest polecana do oczu. Każdy okulista, czy to ludzki, czy zwierzęcy to potwierdzi. Zdecydowanie lepiej takie podraznoine oko przepłukać solą fizjologiczną.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
20 sierpnia 2019 06:58
Dzieci II i Dzieci I, jaka jest różnica i podział wiekowy? :kwiatek:
Hermes, wiekowo tak samo. Wysokości inne.
Dzieci II - 110cm
Dzieci I - 120cm/130cm bo już w zeszłym roku na HPP Dzieci I musiały mieć II klasę.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
20 sierpnia 2019 08:55
Puma, czyli tu już wiekowo 16 letnia dziewczyna nie wchodzi w grę?
Nie.
Obie kategorie do 14 roku życia włącznie.
Niektóre kuce do 16, małe konie do 21.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
20 sierpnia 2019 10:48
Puma, bosz, dzięki Ci za wytłumaczenie! Czuję się głupia w kategorii dzieciowych 😁
mitrandir dzięki za obszerne wyjaśnienie, mnie akurat interesuje szeroki kąt widzenia. A co do _Gaga to rzeczywiście milczenie jest często najlepszym wyjściem.
Gdzie można w Polsce wysłać siano i trawę do analizy?
Okręgowa Stacja Chemiczno Rolnicza w Warszawie
ul. Żółkiewskiego 17
05-075 Warszawa-Wesoła
Hoveler też bada, za free.
Dziekuję 🙂
Czy to normalne, że po zrobieniu zębów ( na sedacji?) koń jest spocony na szyi i w okolicy słabizny? Dodam że dziś gorący dzień, 31stopni.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
27 sierpnia 2019 18:04
Tak, pocenie zdarza sie nawet zimą 😉
Już jest ok. Wpadłam w lekką panikę 😉
Po sedacji często konie się pocą, czasem bardzo mocno.
somebody, dzięki za info, nie wiedziałam 🙂 wieczorem już koń wrócił do normy 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się