kastracja

IloveMosiek   Mościsław & Co
13 maja 2009 19:41
green-girl mieliśmy podobny przypadek, tylko wet szycha i wykpił się od odpowiedzialności
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
07 czerwca 2009 16:44
jeszcze napewno bede gadac z wetami ale jestem ciekawa jakie sa wasze doswiadczenia z wczesna kastracja ogierka, jest strasznie nadpobudliwy, napala sie na kazda plec...
Ada   harder. better. faster. stronger.
07 czerwca 2009 18:22
O jak wczesnej mówimy ?
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
07 czerwca 2009 18:36
11-12 miesiecy
Ada   harder. better. faster. stronger.
07 czerwca 2009 18:49
Rzeczywiście dość wcześnie, oczywiście oba jajka zeszły ?
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
07 czerwca 2009 18:55
tak. jesli tak dalej pojdzie to nie wiem czy bedzie mial z kim na wybieg chodzic - tylko jednego konia szanuje
Ada   harder. better. faster. stronger.
07 czerwca 2009 19:11
Mhmm ekspertem nie jestem, jednak z moich obserwacji wynika że przy kastrowaniu koni poniżej 2 roku życia bardzo często takie zwierzaki w przyszłości stają się bardzo "ciapowate".
To że młody pokazuje różki to nic złego. Co masz na myśli mówiąc nie szanuje ?
Może w jego dialekcie jest to po prostu zabawa.
Według mnie najlepiej młode się chowają jak są minimum dwa, razem się bawią, nie ma steresu że starszy koń młodem coś zrobi itd. Nie masz jakiegoś młodego kompana do zabawy z nim ?
Ja osobiście odwlekałabym kastracje przynajmniej do 2 roku życia.
Chłopak jeszcze będzie miała czas na wyrobienie charatkeru, bo po kastracji to różnie bywa.
Wiadomo wszystko zależy od konia.
margaritka  mój też taki wariat jest? Musze na niego uważać bo na mnie też sprawdza ile sobie może pozwolić .A jak to jest z ogierami i ich matkami bo sŁyszałam że syn na swoją matke nie będzie skakał no i że matka mu nie pozwoli słyszeliście coś o tym?
Ada   harder. better. faster. stronger.
07 czerwca 2009 19:21
kaloe, matka zawsze młode ustawia czy to klaczka czy ogierek.
Averis   Czarny charakter
07 czerwca 2009 19:25
kaloe Z tym nie skakaniem na matkę to bzdura. Nie tyle natura mu nie pozwoli, co raczej matka dając mu ostro do zrozumienia, że sobie tego nie życzy. Choć przypadki krycia klaczy przez ich potomstwo nie są wcale takie rzadkie.
margaritka Źrebak, którym się kiedyś opiekowałam był kastrowany jak miał nieco ponad rok, tez był bardzo pobudzony a czasami nawet agresywny. Kastracja spowodowała, że znacznie się uspokoił, ale dalej był zawadiaką. Z kolei mój 2 latek, niedawno wycięty, przed kastracją był małym terrorystą, a teraz jest misiem do rany przyłóż. Także sądzę, że 'ciapowatość' nie zależy od wieku, w jakim kastruje się konia, ale od jego indywidualnych predyspozycji.
Z tego co wiem to konie wcześnie kastrowane nie tyle co tracą na charakterze co na budowie. Bo tak jak u człowieka jak jest chłopiec młody to ma taką nie do końca rozwiniętą sylwetkę, tak samo z koniem jeśli hormony nie spowodują rozbudowania tej sylwetki to nawet najcięższe treningi jej nie wykształcą.
Dokładnie , ja bym go przetrzymała jak najdłużej da rade dla wyglądu  😉 zachowania tez oczywiscie
Nie mozna mu znaleźć jakiegos wałacha dominujacego co by go poustawiał ? Albo młodego ogierka ?
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
07 czerwca 2009 21:17
chodzi z jednym dominujacym i z jedym ogromnym co sobie daje wszystko robic - wskakiwac gryzc itd, a dominujacego probuje ale ten od razu ostrzega i malemu przechodzi
Mój robi tak samo ,to chyba normalne u źrebaków.
[quote author=green-girl link=topic=4093.msg249879#msg249879 date=1241973873]
Kastracja na stojąco ma wiele plusów: nie ma pełnej narkozy, nie ma ryzyka przy kładzeniu konia, zabieg szybki i kon zaraz po zabiegu normalnie funkcjonuje. Ale ma tez wady a raczej istnieje niebezpieczenstwo. Kon przed takim zabiegiem musi byc dokładnie zbadany, przede wszystkim piersienie pachwinowe bo jeśli są poszerzone to mogą wypasc jelita w trakcie takiego zabiegu! A to juz nie jest fajne, moze sie skonczyc śmiertelnym powikłaniem.
Zresztą znam lekarza co kastrował na leżąco, źle dobrał dawke, kon wstał w trakcie zabiegu, jelita poszły i kon skonczył w piachu. Było to dawno ale sprawa w sądzie trwa chyba nadal :-/
[/quote]
przy wstawaniu po kastracji na lezaco, rozniez istnieje ryzyko wypadniecia jelit kanalem pachwinowym. malo tego, przy metodzie stojacej, to ryzyko jest mniejsze. za to przy metodzie stojacej kon jest tylko premedykowany, nie jest w pelnej narkozie, co jest znacznie mniejszym obciazeniem dla serca.
Averis   Czarny charakter
19 czerwca 2009 18:28
katija Tylko aż nazbyt wiele jest przypadków (znam takie 2), gdy podana narkoza okazuje się być za słaba i koń wybudza się w trakcie zabiegu, po czym galopuje ze szczypcami na nasieniowodach. Mówię oczywiście o kastracji na stojąco. Mój Kary był wycinany na leżąco i uważam ,ze wszyło mu to na dobre. Widok podnoszącego konia nie jest najprzyjemniejszy, ale wiem ,że kładąc konia lekarz ma lepszy dostęp do jader i może je spokojnie i fachowo wyciąć i zając się raną. Koń, którym się opiekowałam był kastrowany na stojąco- miał potem gorączkę, rana się za szybko zrosła i inne takie cyrki- po prostu rana była za mała a weterynarz nie oczyścił jej odpowiednio. Na leżąco z moim obecnym zwierzakiem problemów nie było. Wszystko zagoiło się szybko i bez komplikacji.
Zarówno kastracja na stojąco jak i na leząco ma swoje plusy i minusy i o tym jaki sposób zastosowac decyduje weterynarz po przeprowadzeniu wywiadu i zbadaniu konia. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi 'to jest dobre a to złe".
katija Tylko aż nazbyt wiele jest przypadków (znam takie 2), gdy podana narkoza okazuje się być za słaba i koń wybudza się w trakcie zabiegu, po czym galopuje ze szczypcami na nasieniowodach. Mówię oczywiście o kastracji na stojąco. Mój Kary był wycinany na leżąco i uważam ,ze wszyło mu to na dobre. Widok podnoszącego konia nie jest najprzyjemniejszy, ale wiem ,że kładąc konia lekarz ma lepszy dostęp do jader i może je spokojnie i fachowo wyciąć i zając się raną. Koń, którym się opiekowałam był kastrowany na stojąco- miał potem gorączkę, rana się za szybko zrosła i inne takie cyrki- po prostu rana była za mała a weterynarz nie oczyścił jej odpowiednio. Na leżąco z moim obecnym zwierzakiem problemów nie było. Wszystko zagoiło się szybko i bez komplikacji.


nie wyobrazam sobie kasreacji "na stojaco" konia, ktory nie jest przywiazany na dwoch uwiazach, dudce i z petem.... nie ma mozliwosci zeby galopowal, nawet jesli premedykacja jest za slaba. inna rzecza jest to, ze nalezaloby sie zastanowic co do kompentencji osoby przeprowadzajacej zabieg, skoro widzialas takie rzeczy.....
Averis   Czarny charakter
19 czerwca 2009 19:48
nie wyobrazam sobie kasreacji "na stojaco" konia, ktory nie jest przywiazany na dwoch uwiazach, dudce i z petem

To w takim razie według mnie jest bez sensu. Po to jest znieczulenie farmakologiczne, by żadne dodatkowe 'znieczulacze' nie były potrzebne. Przynajmniej ja tak to zawsze widziałam. Dlatego wolę kastracje na leżąco, oczywiście musi być przy tym obecny 2 wet- anestezjolog. Ale każdy ma swoją ulubiona metodą i zależy ona od konkretnego konia 😉
wiesz, nie bez kozery istnieja dwie metody. kazda ma swoje wady i zalety. natomiast wydaje mi sie, ze w warunkach stajennych, latwiej i bezpieczniej jest przeprowadzic stojaca. i to oczywiscie jest tylko moja opinia  😉
dempsey   fiat voluntas Tua
02 lipca 2009 01:42
od pewnego czasu zastanawiam sie czy to mozliwe zeby moj kon zostal omylkowo wyciety na wesolo???

folblut kastrowany w wieku 5 lat, bylo to ok. 9 lat temu (!). zabieg na stojaco przeprowadzal dr. Okonski. zadnych powiklan. jeszcze jako ogierek kon mial za soba przynajmniej jeden skok na klacz podczas jakiejs ucieczki, i od wieku 4 lat mocno ogierowal. skakal na wlasne odbicie w duzym oknie, raz skoczyl na konie namalowane na murze w skali 1:1, robil stopy w galopie przy ogrodzeniu z konmi itp.
po kastracji natychmiast znikl glowny narow pt. walka z jezdzcem (niebezpieczne podnoszenie sie na wodzach, tzw. delfinki), i uspokoily sie akcje z ogierowaniem. ale nie do konca.

przez wszystkie lata od operacji koniowi wracaja co pewien czas zachowania ogierze. np. nowa klacz w stadzie, do tego sie grzeje - nakreca sie i po prostu skacze na nia przez caly dzien (stajenni okreslaja to bardziej dosadnie). rowniez zachowanie pod siodlem i przy czlowieku jest fatalne w takich sytuacjach. od stajni trzeba go pchac, do stajni ponosi rzac itp przyjemnosci.
jest b. przywiazany do swej przyjaciolki starej slazaczki. reaguje histerycznie na obecnosc innego walacha przy niej. na padoku walczy o nia, zdarzaly sie klopoty, wiec chodza sami + klacze.  zawsze glosny przy przyjazdach nowych koni, b. ciagnacy do stada, b. przejety kazdym koniem na horyzoncie.
ogolnie w sytuacjach sprzyjajacych (wiosna, albo grzejaca sie klacz w stadzie) zachowuje sie prawie jak czolowy..
do tej pory skladalam wszystko na jego nielatwy charakter i temperament xx (ktory objawia sie takze w sytuacjach nie-seksualnych). jednoczesnie mam pelne zaufanie do tego weterynarza.

ale ostatnio w stajni dowiedzialam sie ze po kilku latach "poprawiono" pewnego nieznosnego walaszka. takze goraca krew bo arab, ale duzo bardziej nieznosny. i co - zabieg przyniosl efekt: spokojny kon.

czy to mozliwe ze on od lat wymaga poprawki a ja nie dopuszczalam do siebie tej oczywistej mysli?  🤔
Averis   Czarny charakter
02 lipca 2009 06:40
Musisz mieć na uwadze, że kastracja w wieku 5 lat, to dość późna kastracja- w takim wypadku wiele zachowań typowych dla ogiera mogło pozostać.
ja mam podobny problem. tzn moj jest duzo bardziej znosny niz kon dempsey , ogolnie jest spokojny. ale ostatnio kiedy klacz byla w pelnej rui kryl ja. i to, hmmm, w dosolwnym tego slowa znaczeniu  😉 tez najprawdopdobniej byl kastrowany pozno (znalazlam hodowcow- byl sprzedany jako prawie 4 letni ogier, u nastepnych wlascicieli wykastrowany). ogierowatych zachowan ma pare, ale nie jest rozemocjonowany konmi, klaczmi itp. i zastanawiam sie- czy mozliwe zeby byl wnetrem??
katija, nie wydaje mi się by był wnętrem. 😉 Skoro nie jest "podjarany" końmi, klaczami i nie zachowuje się non stop jak ogier, to moim zdaniem wszystko z nim w porządku. Widziałam, w różnych stadach, jak wałachy czasem skaczą na grzejące się klacze [a nawet i na niegrzejące się 😉 ] i czasami, ale bardzo rzadko, walczą o opiekę nad którąś klaczą, ale nigdy nie było to na tyle niebezpieczne i agresywne by coś z tym robić, rozdzielać i zastanawiać się, czy ten konkretny wałach nie jest czasem wnętrem.😉 Oprócz takich naturalnych, końskich zagrań - wałachy zachowywały się jak wałachy i na jeździe i przy człowieku i w momencie, gdy tylko na horyzoncie pojawiała się jakaś grzejaca klacz czy inny koń itd.
Mój koń przykładowo, raz w obronie klaczy zachował się jak piękny, idealny, ogier -obrońca 😉 Nowy pensjonat, mój koń był samotny, zaprzyjaźnił się z jedną starszą klaczą i widzieli się tylko przez płot, ale w momencie kiedy po jakoś dwóch tygodniach przyszedł do pensjonatu nowy koń, który również chciał się przez płot z tą klaczą zaprzyjaźnić, mój nie pozwolił mu nawet zbliżyć się na odległość metra do tego płotu. Kopał, gryzł, atakował i przy okazji "zionął nienawiścią" do tego drugiego wałacha....
Oprócz tego wybryku - żadnych proogierzych zachowań nie dostrzegłam.

dempsey,  W sumie z takimi poprawkami x lat po kastracji się nie spotkałam, więc nawet nie wiem czy to normalne, bezpieczne i nie jestem w stanie nic powiedzieć na ten temat. Jeśli bardzo Ci przeszkadzają jego zachowania, możesz zasięgnąć języka, chociaż, skoro miałaś i masz zaufanie do weta, który zabieg przeprowadzał to jak to możliwe, że mogło się coś nie udać?
Skoro tak mocno reagował jak był ogierem, to nie można oczekiwać, że po kastracji zamieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w misiatego konisia, którego i tabun grzejących się klaczy nie ruszy. Widocznie on ma bardzo silnie uwarunkowany instynkt stadny [reakcja na inne konie], mocno przywiązał się do tej swojej przyjaciółki i... jest zwyczajnie zazdrosny o nią, bo przecież to on się nią opiekuje. Fakt, że to folblut też daje do myślenia, bo one nie należą do spokojnych koników, więc tak do końca nie wiadomo czy za te zachowania nie jest odpowiedzialny jak mówisz, charakter i "uwarunkowanie rasowe".

Swoją drogą, jak już przy tym temacie jesteśmy.... stwierdziłam, że mój koń jest jakiś nie teges ostatnio 😁 Przed grzejącą się, nadstawiającą się klaczą uciekał, na widok galopującego wałacha - ogon w górę, ogólne "podjaranie" i odgłos paszczy. Takich akcji zarejstrowałam trzy. 😁
Sankarita wiesz w dobie tolerancji to nic zlego, jelsi jest nieco hmmmm inny  😉 😁
przyznam, ze mnie pocieszylas. teoria o wneterstwie tez jakos do mnie za mocno nie przemawiala, ale wolalam sie upewnic. choc z drugiej strony, moj walach kryje w PELNYM tego slowa znaczeniu. widzialam walachy skaczace na kobyly, ale to nie bylo nic spekatkularnego i roznilo sie nieco od tego co robi moj  🤔wirek:  moze jednak jest to kwestia hormonow- przeciez przysadka mozgowa przejmuje funkcje uszkodzonego gruczolu przez pewnien czas produkujac hormon. tylko przez ile czasu?
aha i prosze o wyjasnienie co to jest slynna kastracja "na wesolo", bo jak dla mnie sugeruje to jakis blad w sztuce. czy moze wlasnie chodzi o wneterstwo i niesprowadzone jadro??
Hmm, ja wiem tyle, ale nie wiem czy wiem dobrze, że kastracja "na wesoło" to wycięcie tylko jajec bez tych "sznurków"... nadjądrzy? W każdym razie to to jest odpowiedzialne za produkcję hormonów u ogra i jeśli się to to zostawi,a nie wytnie razem z jądrami, to to pójdzie "do góry", zostanie i koń, choć kryć nie może, nadal produkuje hormony i zachowuje się jak ogier.
katija, hmm też fakt, może to kwestia hormonów. Zawsze możesz weta pomęczyć swoimi sugestiami 🙂
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
02 lipca 2009 18:52
Przy kastracji na wesoło zostawiane są najądrza (to nie są sznurki 😉 sznurki to nasieniowody). Najądrza to gruczoły w których produkowany jest testosteron. Czyli koń wykastrowany na wesoło źrebaków mieć nie będzie bo jajec brak, ale jako że testosteron jest cały czas produowany to koń zachowuje się dalej jak ogier. Kiedyś była moda na takie kastracje, żeby koń zachował "temperament", ale nie mógł narozrabiać za bardzo 😉
Koniczka, Aaahaa..... a ja biedna byłam święcie przekonana, że o te "sznurki" też chodzi. 😁  no ale generalnie wiedziałam o co biega, tylko z anatomią na bakier.😉
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
02 lipca 2009 19:33
Koniczka oj czy aby na pewno?
Z anatomicznego punktu widzenia, najądrze jest zbudowane własnie z krętych kanalików, jest układem przewodów. A dalej przechodzi w nasieniowód.
Ale pewnie i tak Sankaricie chodziło o nasieniowody 😉
Co do funkcji - najądrze odpowiada za odprowadzanie i magazynowanie nasienia, produkuje wydzielinę mająca wpływ na dojrzewanie plemników. A testosteron produkowany jest przez jądra (a konkretnie przez komórki śródmiąższowe Leydiga).
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
02 lipca 2009 19:38
A widzisz, napisałam co zapamiętałam, jak widać nie do końca dobrze  😉 Jeszcze za Wiki: [[a]]http://pl.wikipedia.org/wiki/Naj%C4%85drza[[a]] . W każdym bądź razie ogiery wykastrowane na wesoło (czy to celowo czy to przez przypadek) zachowują cechy charakteru ogierze, a potomstwa nie spłodzą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się