PSY

dea   primum non nocere
20 września 2019 14:46
No dobra, a sytuacja z mojej rodziny: przyplątał się pies do stajni. Nierasowy, "wiejska hodowla", zapchlony i zakleszczony. Nie było wykluczone, że u nas (mojej mamy) zostanie, bo wstępnie chciała kompana na spacery. Po wstępnym ogarnięciu okazało się, że nie pasuje - agresja względem kotów, niszczenie mieszkania. Poszedł dalej w obrębie rodziny. Stał się oczkiem w głowie i dożył starości, padł ostatnio na nowotwór.

Drugi też przyszedł do stajni. Wyraźnie komuś uciekł, bo miał z uciekaniem problem. Nie był agresywny, bardzo mało dominujący, lubił aktywne spacery, dogadał się szybko z końmi. Został u mojej mamy. To pies o najlepszym charakterze, jakiego kiedykolwiek znałam (nie mówię, że nie ma takich rasowych, ale ten akurat kundel). Chip miał ze schronu. Ktoś go adoptował, ale wyjechał za granicę.

Gdyby wszyscy mieli takie poglądy jak wy, to nie byłoby wolnego miejsca w domach na te dwie bidy. A tak, znalazły sobie swoje miejsce na życie i nie musiały spędzać go w schronie. Nie chodzi przecież o zakazanie hodowli rasowych, ale serio, czasem można kundla wziąć i dać mu szansę i nie musi się to skończyć tragedią, jak by można z waszych postów wywnioskować.
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2019 14:53
dea, ależ oczywiście że znajdzie się miejsce. Nie chodzi o to, żeby nie adoptować psów ze schronisk. Chodzi o to, żeby nie wieszać psów (huehue) na tych, którzy wybierają zakup zamiast adopcji, nie nazywać ich snobami (no sorry, każdy ma prawo się unieść za takie zarzuty...) i zrozumieć, że świadoma hodowla NIE przyczynia się do bezdomności tylko brak edukacji ogólnopojętej wśród społeczeństwa. Bo jednak znacząca większość psów bezpańskich to efekty wpadek, rozmnażania 'bo suczka i piesek muszą sobie poużywać' i pseudohodowli, które żerują na ludziach którzy nie rozumieją istoty świadomej hodowli a także bezmyślności ludzi.
Bo na przykład jeżeli taki fan Gry o Tron uderzy do dobrego hodowcy husky i powie 'bo ja chce takiego Ducha' to najprawdopodobniej pies nie zostanie mu sprzedany. I na tym etapie zakończyłby się problem idiotów kupujących psy 'bo modne'.

Gdyby każdy miał takie poglądy, to nie byłoby bezpańskich psów w pierwszej kolejności, bo byłyby one świadomie rozmnażane i sprzedawane do odpowiedzialnych ludzi :P
dea, ale ja nie przeczę, że nie ma cudnych psiaków w schroniskach, które się nadają do życia w domu. Mój kuzyn i kuzynka mają po psie ze schronu i to cudowne psy. Tylko widzisz, sama mówisz, że ten pierwszy się nie nadawał. Ja wolałam nie ryzykować, że nie będzie się nadawał, bo zwyczajnie nie miałabym komu oddać. Gdyby po paru dniach okazało się, że reaguje agresywnie na kota, to poszedłby do schroniska tak czy siak, bo nie mogłabym go zostawić ani dnia dłużej. Po prostu na tym etapie życia nie jestem gotowa na psa, który niesie więcej niewiadomych. Gdybym miała lepszą pracę, większe mieszkanie, kogoś, kto pomógłby mi zająć się takim psem każdego dnia i mniej stresów w życiu ogółem, to byłoby miejsce i dla takiego psiaka. W tym momencie potrzebowałam psa, który odnajdzie się w mieszkaniu, zna koty i dobrze na nie reaguje, jest w miarę samowystarczalny, a jednocześnie przywiązany do opiekuna, ale w razie potrzeby zostanie pod opieką kogoś innego na parę dni, jest kompaktowy, zwyczajnie grzeczny i posłuszny "z natury", będzie grzecznie spał pod fotelem kiedy ja będę pracować, ale da mi też trochę radości z długich spacerów i przebieżek. Padło na takiego śmiesznego kluska, oczywiście, że nie są to niewiadomo jakie wymagania i mogłabym znaleźć takiego psa w schronisku. Powiedzmy, że byłam zbyt leniwa i wolałam mieć większą gwarancję 😉

Edit: co do wąskiej puli genowej, mojego matka ma ojca z RPA i matkę bodajże z Finlandii, także ten 😁
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2019 15:27
maiiaF, to w zasadzie smutne, że trzeba się tłumaczyć z tego, że się psa kupiło. To mi się właśnie nie podoba i uważam za z gruntu złe - kupiłam świadomie, od dobrego hodowcy, zaspokajam potrzeby mojego psa najlepiej jak potrafię, ani on ani jego rodzeństwo nie trafią do schroniska a rodzice spokojnie dożyją starości w kochających domach. Czemu mam się więc spowiadać z takiego wyboru, mam być wrzucona do worka ze snobami czy słuchać wyrzutów, że przeze mnie pieski cierpią w schoniskach?
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
20 września 2019 16:32
ja z tym leczeniem mixów nie chciałam nikogo urazić, ale widziałam wiele osób żałujących pieniędzy na usg czy rtg o badaniu krwi nie wspominając.
Nic na to nie poradzę, ale wierzę, że nie wszyscy tak robią i nikt tu nikomu nie uwłacza 🙂 w końcu są i właściciele rasowców co nie mają kasy na leczenie i tworzą np bazarki
w życiu różnie bywa 🙂
maiiaF i tak i nie, mając psa rasowego trzeba wziąć pod uwagę jego predyspozycje i wymagania. Labrador do kojca, alaskan który spędza całe dnie sam bez zajęcia czy JRT bez szkolenia, jako zabawka dla dziecka "bo mały i uroczy" to są właśnie te błędy osób,które kupują rasowego psa.
Jak ktoś potrzebuje psa po prostu to żeby był, to często spokojny i przyjazny kundel jest dużo lepszym wyborem dla osób nieświadomych cech danej rasy.

Ja mam kundla po beaglu, trochę wiedziałam o tej rasie, ale wiele cech wyszło w tzw.międzyczasie; tyle że mam wystarczającą ilość czasu, żeby zapewnić psu i ruch i zajęcia a nie pakuję go do kojca, bo przekopuje pół ogrodu.
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2019 18:12
kolebka, nie, to nie jest problem tylko osób biorących psy z hodowli. Ze schronisk też ludzie biorą psy bez przemyślenia i potem oddają bo pies rozminął się z ich wizją lub wywożą na wieś na łańcuch. To jest ten problem braku edukacji a nie hodowli samych w sobie
smartini  oczywiście, ze tak tyle że uważam, ze psy rasowe są na wstępie bardziej poszkodowane w tym zakresie. Gdyby każdy, kto bierze psa rasowego był w 100% świadomy rasy, to nie istniałyby fundacje pomagające strikte danej rasie 😉 a ile jest rasowców oddanych do schronu, bo sobie właściciele nie radzą ? Bo pies ich po prostu przerósł, bo kompletnie nie pasuje do stylu życia itp ?
Przepraszam, nie odniosę się szczegółowo do konkretnych postów.
I będzie chaotycznie.



Trudno porównywać psie i końskie mieszańce NN. Tak samo trudno porównywać temat adopcji tych gatunków.
Jak najbardziej można adoptować konia NN "z krzywymi nogami" jako kosiarkę, współtowarzysza dla drugiego konia. I tak akurat ludzie robią.
Ale taki sam tryb nie zadziała jeśli masz ochotę pojeździć. Nie, nie mówię o sportowym użytkowaniu, ale o rekreacji, wyjazdach do lasu, itd. Bo jednak zawsze użytkowanie musi się wiązać z właściwą kondycją zdrowotną. Zależy jak krzywe są te nogi, jak zbudowany jest ten grzbiet, itd. Jeśli na tyle by sobie łaził na stępo-kłusy to czemu nie. Ludzie takie konie kupują, adoptują, itd.  Jeździectwo to nie tylko sport i wielkie ambicje.
Ale jest oczywiście ta granica, powyżej której użytkowanie konia może stać się po prostu okrucieństwem.
W przypadku psa sprawa jest jednak dużo prostsza. Bo użytkowanie psa jest jednak pobocznym aspektem.
Spełnienie końskich potrzeb jest jednak dużo trudniejszą sprawą niż spełnienie psich potrzeb. Opieka nad koniem jest nieporównywalna do opieki nad psem. Chociaż z tak banalnego względu jak wielkość zwierzątka. 😉
Więc naprawdę trudno mówić o "adoptuj - nie kupuj" przy obu gatunkach.

Od dawien dawna drażni mnie ten nimb "tylko dla wybrańców" - zarówno w jeździectwie, jak i temacie posiadania psa (co pojawiło się stosunkowo niedawno). Robienie z posiadania psa co najmniej równoznaczności pilotażu statku kosmicznego. Itd.

Ciągle w wypowiedziach "team-rasowiec" brzmi taka zero-jedynkowość. Że jak ktoś ma psa do kochania, nie do obi-srobi, frisbee i innych strasznie profi i cool zajęć to jednocześnie oznacza, że nie spełnia psich potrzeb i nie zapewnia odpowiedniej opieki wet.


Co do potwierdzalności cech charakteru, predyspozycji. Nie ma 100% powtarzalności. Jest profilowanie rasowe, ale bardzo mało jest psów 'idealnych". Psy to żywe stworzenia, żywe charaktery. Szczeniak szczeniakowi z jednego miotu nie równy. Tak, oczywiście hodowca takie cechy wyłapie i prawdopodobnie uprzedzi przyszłego właściciela. Chociaż też to różnie bywa...
To nie jest wcale tak, że branie psiaka ze schroniska to jakiś dużo większe prawdopodobieństwo przyszłych problemów. Tam też jest przegląd charakterów, doświadczeń, itd. Pokusiłabym się o teorię, że najbardziej problematyczne będę psy "w typie" - bo będą to psy zmarnowane przez kogoś. Psy które właśnie miały być takim ideałem z książki, a okazało się, że no niekoniecznie.
Ale jest też typ kundelkowatego kundelka. Nie podobny do żadnej rasy. I mnóstwo tych psów to bardzo fajne, przyjemne w obcowaniu psiaki. Często dużo prostsze w obsłudze niż sprofilowany rasowiec. 


I myślę, że budyń pisząc pierwszy post w tym temacie nie miała na myśli tego, że nabycie psa rasowego w sposób zero-jedynkowy powoduje psią bezdomność. Ale to, że warto być otwartym na różne opcje, na różne życiowe priorytety, na rożne przyczyny posiadania psa. A takiej otwartości nie sprzyja ten unoszący się w powietrzu nimb "rasowe to lepsze, a jak rasowe i lepsze to profi i z metką". Co bardzo czuć na wielu psich grupach, a także od jakiegoś czasu w tym wątku. Może do myślenia powinien dać fakt, że w ostatnim czasie (rok / 2 lata) z wątku zniknęło bardzo dużo forumowiczów - ludzi mających psiaki tak po prostu, dla miłości, a nie dla "Celów". 
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2019 18:51
Ascaia, gdzie wyczytałaś, że rasowe lepsze?
Padło pytanie, po co 'nam' rasowe psy jak nie są do wyspecjalizowanego sportu, padło stwierdzenie, że to snobizm i kierowanie się modą a nie choćby cechami charakteru. Ani zdrowiem, bo przecież wszystkie rasowe psy to siedlisko chorób.
Ja decydując się na psa rozważyłam wszystkie opcje (łącznie z  pewnym 7 miesięcznym schroniskowcem) , pytanie czemu na dzień dobry, tylko dlatego, że mam psa z hodowli jestem snobem.
Chwała wszystkim, którzy adoptują psy. Serio. Ja się nie zdecydowałam z kilku powodów, pomagam inaczej. Tylko proszę mi nie wmawiać złych intencji. Ani, że wcale po prostu nie kocham swojego psa, bo przecież na pewno 'kupiłam go do celów'.

Wywód na temat badań, doboru psów czy postaw dobrych hodowców był by pokazac ze serio, nie tylko moda, wygląd i zasobność portfela może motywować zakup zamiast adopcji...

Powtarzam to już któryś raz - nie źródło psa jest problemem, ludzie są problemem.
Znam właścicieli i psów z hodowli i psów ze schronisk, którzy kochają swoje pieski i robią co mogą, by im się dobrze żyło. Znam też takich, którzy w większym lub mniejszym stopniu tego nie robią (z niewiedzy, z ignorancji) i te pieski też bywają z hodowli czy ze schronisk.
No ja mam psa do kochania i raczej nie zamierzam z nim startować w niczym czy go wystawiać, chyba że nagle coś mi się we łbie poprzestawia. To nawet nie należę do "teamu-rasowiec" a do tego nie uratowałam bidy ze schroniska. Na stos ze mną 😜

Co do opieki koń-pies patrząc przez pryzmat wielkości, to wypadałoby, że np opieka nad dzieckiem to żaden problem przy opiece nad koniem 😜 poza finansami i skalą (ilość żarcia, potrzebny teren), to nie powiedziałabym, żeby koń miał jakieś kolosalnie większe potrzeby niż pies. Tylko tyle, że ludziom się wydaje, że psa to każdy może mieć bo co to za problem. Jasne, konia też może mieć każdy, i może mu wsypać żarcie do żłobu, wypuścić na pastwisko i wyszczotkować. Tylko czy to odpowiednie spełnienie potrzeb? 😉
Nikt nie powiedział, że rasowe to lepsze. Każdy mówił o swoich priorytetach życiowych, które spowodowały wybór takiego a nie innego psa.
Co do przeglądu charakterów w schronisku-owszem, ale naprawdę, miałam styczność z "kilkoma" psami ze schroniska i to, jak zwierzaki zachowują się tam, a jak czasem zachowują się po wzięciu do domu, kiedy minie pierwszy lęk, ciężkie jest do nazwania co właściwie jest jego charakterem.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
20 września 2019 19:10
A propos kundelków. Może ktoś szuka małego,starszego psa, dla którego jedynymi potrzebami będzie ciepły kącik,miska i trochę czułości?
Pieski są dwa, samce kastrowane. W styczniu umarł ich właściciel. Mieszkają same na działce, są pod opieką TOZ, codziennie ktoś do nich zagląda. Bardzo spokojne i przyjazne. Nadchodzi zima, będzie im ciężko.

smartini, piszę o ogółach "internetów". No i sugeruję, że trochę z tej atmosfery przedostało się również tutaj. Nie mówię tego pierwszy raz, o tym zbyt profi i ambicjonalnym podejściu, więc chyba to nikogo ze stałych bywalców nie dziwi.
Nie twierdzę, że w Twoim przypadku to snobizm - co z resztą napisałam kilka godzin temu - że ten konkretny zbiór ludzi tutaj to może nienajlepszy adresat takich tekstów o snobizmie.
Inna sprawa, że i tak snobizm nie przekreśla dla mnie rzeczywistej miłości do konkretnego sierściucha.
Kolejna sprawa, że brakuje mi w tej dyskusji dobrego słowa, określenia... Chodzi mi o coś pokrewnego do "szpanu". O to, że jest moda na bycie "profi-psiarzem" w takim niepozytywnym znaczeniu (dlatego w cudzysłowie) - to pewnie sama nie zaprzeczysz. Trochę na zasadzie jak w jeździectwie się mówi "za dużo patentu, za mało talentu".
Jest moda na patenciarskie posiadanie psa. 😉 A do pantenciarskiego trzeba mieć rasowca, bo będzie ukierunkowany, bo będzie profi i w ogóle "ą-ę". Jest coś takiego obecne społecznie - to jest fakt.


Co do opieki koń-pies patrząc przez pryzmat wielkości, to wypadałoby, że np opieka nad dzieckiem to żaden problem przy opiece nad koniem 😜
Ale wiesz... my tu zwierzakach rozmawiamy 😉


poza finansami i skalą (ilość żarcia, potrzebny teren), to nie powiedziałabym, żeby koń miał jakieś kolosalnie większe potrzeby niż pies.

Finanse, miejsce, ilość jedzenia i jego powszedniość - no rzeczywiście drobnostki. 😉
Właśnie Ci wyszło, patrząc skrótowo, że właściwie w każdej rodzinie mógłby być koń. Taki tam standard - rodzice, dzieci, pies, kot i koń. 😉

Jasne, konia też może mieć każdy, i może mu wsypać żarcie do żłobu, wypuścić na pastwisko i wyszczotkować. Tylko czy to odpowiednie spełnienie potrzeb? 😉
Jeszcze opieka weterynaryjna.
To w końcu może mieć każdy czy nie?
A tak z ciekawości - to właściwie co więcej niż jeść, pastwisko, szczotkowanie /werkowanie i wet jest koniom potrzebne do spełnienia potrzeb? 😉


Co do przeglądu charakterów w schronisku-owszem, ale naprawdę, miałam styczność z "kilkoma" psami ze schroniska i to, jak zwierzaki zachowują się tam, a jak czasem zachowują się po wzięciu do domu, kiedy minie pierwszy lęk, ciężkie jest do nazwania co właściwie jest jego charakterem.

No i to samo jest w temacie psa rasowego, od hodowcy. Też to, co było w gnieździe może się zmienić. Niby jest profilowanie, ale pewności nie ma. jest pewien kierunek predyspozycji, często w sumie nawet bardziej fizycznych niż czysto psychicznych. A i tak bywa różnie - co widać po wielu forach i grupach fb.

Ale pisząc o schroniskowych charakterach miałam na myśli to, że jest taki typ kundelka polskiego. Myślę, że większość z nas zna chociaż jednego takiego. I to jednak w zdecydowanej większości są psy o dobrych charakterach. "wariaty" to najczęściej kundel w typie jakiejś rasy. Totalnie pomieszane mieszańce są zdecydowanie stabilniejsze niż kundelek prawie-jak-terier, kundelek prawie-jak-border, nie mówiąc już o kundelku-prawie-jak-belg. Jak jest taki "prawie jak" to na ogół jest kumulacja akurat złych cech rasowych.


Zgodzę się ze smartini, że na końcu tej dyskusji i tak zawsze będzie konkretna historia człowieka i psa. Dla szczęśliwego happy endu czyli zadbanego, szczęśliwego zwierzęcia i szczęśliwego ludzia. Generalizowanie nigdy nie doprowadzi do właściwych wniosków.

Mnie by się tylko osobiście marzyło nieco spuszczenie tego nadmuchanego balonika "patenciarstwa" w internetach. I tu akurat mam i psi i koński wątek na myśli.




 
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2019 19:53
Ascaia, ok, ale mówisz tu o pewnym społecznym zjawisku na które trochę nie mamy wpływu i które występuje w zasadzie wszędzie, nie tylko w zwierzętach. Można mieć też gadzeciarskie maty do jogi, buty trekingowe czy sluchawki bezprzewodowe.
Dyskusja zaczela sie od tego

Tak w sumie, póki nie chcecie w konkretną robotę z psami iść, to po co wam te rasowe psy? Większość to same choroby i produkcja psów, tak jakby mało tego w schroniskach było. Jak widzę, że niemal każdy wręcz MUSI mieć rasowego do spacerów 10 min wokół bloku to mi już słów brak, chyba tylko o ciężki snobizm chodzi, bo przecież nie o psi charakter, skoro psy niepracujące są hodowane jako "rodzinne" :P

Nie uważasz, że to jednak trochę krzywdzące i dla właścicieli i dla hodowców? Bo to nie jest pytanie 'oh, czemu niektórzy ludzie kupują chore frenchie dla mody', to pytanie personalnie do osób tu wypowiadajacych się i mających rasowe psy.
Tu jednak 'nadęty balonik' wypłynął z drugiej strony...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
20 września 2019 19:57
No i to samo jest w temacie psa rasowego, od hodowcy. Też to, co było w gnieździe może się zmienić. Niby jest profilowanie, ale pewności nie ma. jest pewien kierunek predyspozycji, często w sumie nawet bardziej fizycznych niż czysto psychicznych. A i tak bywa różnie - co widać po wielu forach i grupach fb.

Mylisz się - poszczególne linie i poszczególne skojarzenia bardzo mocno przekazują charakter właśnie. To widać, gdy się zna rodziców. Natomiast z moich obserwacji for rasowych - to po prostu właściciel spieprzył - socjal, albo wychowanie, jeśli są problemy.

Ja mam psa totalnie nieużytkowego, starannie wybranej rasy i wymarzonego, bo zawsze marzyłam o owczarku. Mam cudnego psa o fantastycznych cechach, które podziela mnóstwo psów, które wyszły spod ręki odpowiedzialnych hodowców.
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2019 20:02
madmaddie, rodzeństwo Kiełbasy i wcześniejsze mioty to są tak różne a jednocześnie takie same psy ze to aż szokuje. Różnią się twardością, różnią się tym jak lubią by się z nimi pracowało ale cholery się siebie nie wyprą. I to na czym mi zależało i to co niesie suka jest na swoim miejscu. W jesz ze bardziej 'wyspecjalizowanych', miotach bywa to jeszcze mocnien widoczne.

Serio, selekcja w hodowli to nie jest idiotyzm wymyslony przez marketingowców :P popatrzcie na na rasy i linie w koniach i jak zasadniczo roznia sie od siebie araby i quartery czy zimnioki. A jak będzie się różnił border collie, whippet, cane corso i husky.
Mam teraz kontakt z właścicielami psów ze starszego miotu, ale w 100% pełne rodzeństwo mojego Churro, ten sam ojciec i ta sama matka. Wszystkie są przytulaki i wszystkie kradną skarpetki. No ni cholery się siebie nie wyprą 😁
dea   primum non nocere
20 września 2019 21:36
Moja wypowiedź nie tyczyła się tej pierwszej (która dla mnie też jest... dziwna) tylko "odbicia" w drugą skrajność, że w sumie tylko rasowy ma sens. Ja znowu z przekonania rasowca nie wezmę, bo u nas w rodzinie pies (kot) był dla rodziny przy okazji, bardziej rodzina dla psa (kota). Same znajdy były. Myśleliśmy wtedy czy się da i jeśli się dało, to zostawał. Dostawał ten dom. Mama coś wspomniała o psie, zanim jej aktualny towarzysz przyszedł do nas :p ale raczej się zaczęliśmy rozglądać po okolicy niż konkretnego szukać (np. w hodowli). No i przyszedł, na ogłoszenia nikt się nie zgłosił, właściciel z chipa za granicą. Taki los. Jakby wtedy mama kupiła rasowego, to Arcus musiałby iść do schronu, bo już nie byłoby na niego miejsca. Dlatego jednak (dla tych znajd) fajnie, jeśli nie wszyscy ludzie myślą tak jak wy. Z całym szacunkiem i zrozumieniem dla Waszej logiki i powodów. Chcecie czy nie chcecie, te wyrzucone i niechciane zawsze będą. Mnie osobiście (nikomu niczego nie wyrzucając!) gniotłoby, gdybym wzięła psa wyprodukowanego dla mnie, zamiast jakiemuś już istniejącemu dać dom.
smartini   fb & insta: dokłaczone
20 września 2019 21:50
dea, tylko że nikt tu nie pisał, że psy ze schroniska są gorsze i tylko hodowla, pisałyśmy o powodach, dla których jednak padło na hodowlę. Mieliśmy dwa psy wyciągnięte z kiepskich warunków i wiele pracy w nie wlozylismy. Jak kiedyś będę miała warunki lokalowe i finansowe to pewnie wezmę jakiegoś staruszka, którego nikt nie będzie chciał, żeby sobie pożył w spokoju. Ba, kupiliśmy konia tylko dlatego, że chcieliśmy by miał lepiej. Serio, nie mam nic przeciwko psom ze schroniska, jest mi ich bardzo szkoda i jeśli mogę pomóc w inny sposób niż danie domu to to robię. Ale bardzo nie lubię, jak ktoś mi wciska nieczyste pobudki moich prywatnych jakby nie patrzeć decyzji i próbuje wzbudzić poczucie winy za coś, za co nie jestem odpowiedzialna.
Mnie osobiście (nikomu niczego nie wyrzucając!) gniotłoby, gdybym wzięła psa wyprodukowanego dla mnie, zamiast jakiemuś już istniejącemu dać dom.


Nie jesteś sama🙂.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
20 września 2019 22:07
bo najlepiej by było jakby każdy robił wszystko lub nic według własnego sumienia bez zaglądania i oceniania "obcego talerza" - proste 😀
A mnie gniecie, jak ludzie niszczą piękne tereny, pola, ingerują w naturę żeby wybudować dom, kiedy są jakieś pustostany, które można wyremontować i sobie w nich mieszkać.  🏇 😂
Gdybym nie miała tego psa, to nie miałabym żadnego innego. Wolę schroniskowym pomóc w bardziej odpowiedzialny sposób, taki, który na pewno przyniesie coś dobrego, a nie zaszkodzi ani mi, ani psiakom. Bo tak, chciałam takiego konkretnego psa dla swojego widzimisię. Żaden schroniskowy nie stracił na tym, że kupiłam psa, bo w tym momencie życia i tak żadnego bym nie wzięła.

Olaboga, mój zaczął chrapać jak prosiaczek. No tego to się nie spodziewałam. Koszmarnie nieprzewidywalne te szczeniaki danej rasy 😜
Ja kupiłam parę miesięcy temu psa z hodowli za kila k.,
cel - tylko do kochania, o snobizmie nie mogło być mowy, chciałam mieć psa zdrowego, stać mnie było, zapłaciłam.
Poprzedni w tej samej rasie odszedł za wcześnie.
Na dzisiejszy dzień na leczenie i rehabilitacje nowego pieska wydałam więcej niż zapłaciłam, a końca wydatków nie widać. Minęło mu nie dawno 7 miesiączków.
Także ja bym nie jechała tak po Budyń.
Kundle, które biegały ileś lat temu w okolicy, biegają dalej, a ja cierpię po stracie poprzedniego i leczę obecnego.
kokakola, ale nikt nie jedzie po tym, czy kundelki są zdrowe czy nie. Tylko o tym snobizmie właśnie, o którym to Twoim i większości posiadaczy psów z papierem nie ma mowy, a wg innych jest, bo mamy psa za którego zapłaciliśmy, zamiast wziąć ze schroniska 😉
[quote author=budyń link=topic=32.msg2888443#msg2888443 date=1568969444]
Tak w sumie, póki nie chcecie w konkretną robotę z psami iść, to po co wam te rasowe psy? Większość to same choroby i produkcja psów, tak jakby mało tego w schroniskach było. [/quote]
Odnoszę się do tej wypowiedzi.
Ja poszłam w rasę dla kochania,
moja hodowczyni produkuje zawzięcie szczeniaczki dalej, zarzekając się, że wszystkie zdrowe (mój miot był oczywiście też cały zdrowy)
madmaddie   Życie to jednak strata jest
21 września 2019 06:00
[b]Kokakola[/b], to Ty miałaś problem z kontaktem z hodowcą przed kupnem szczeniaka? Tak mi się wydawało, że coś jest nie tak 🙁
kokakola, no niestety, jeżeli jak sama to określasz jest to "produkcja" psów, to nie trudno o choroby 🙁 co to za psiak?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 września 2019 09:15
Ja w takim razie przyznac się muszę do snobizmu. Mam rasowego psa, ktory zawodowo zajmuje sie nic nie robieniem. Nie nadaje sie do żadnej pracy. Profesjonalnie wchodzi pod nogi i kradnie. Tyle.
Jak odjedzie kupię sobie dwa takie, oczywiście tylko po to żeby się pokazać.
Ponadto moj facet zmienial auto, z 7osobowego na cos malego. Kupil jednak kombi, bo przeciez musi czymś wozic mojego psa. Lozko w sypialni kupiliśmy 160cm szerokie zeby pies sie zmiescil. 😎

#krolowazycia

A tak na poważnie, co kogo interesuje kto jakiego ma psa jeśli ten pies ma dobrze, jest szczęśliwy i ma zaspokojone swoje wszyatkie potrzeby?
Im więcej świadomych ludzi kupi w hodowli tym gorzej beda sie mialy pseudohodowle i mniej niechcianych psów w schroniskach.
JARA, oczywiście nie mam 100% pewności jakie dokładnie intencje miała budyń.
Ale coś w tym jest, co napisała.
Mogę napisać za siebie.
Nie chodzi o zaglądanie ludziom w portfel. Kompletnie nie ten kierunek tematu.
Chodzi o to, że szkoda psiaków ze schroniska. Że marzeniem byłoby by najpierw "zagospodarowane" te psiaki, które już są na świecie, zanim powoła się do życia kolejne, nawet rasowe, z naprawdę dobrych hodowli.
Nie ma nic złego w życiu z psem tylko po to by ten pies przy nas był, by zajmował miejsce na łóżku (przybijam piątkę, do tego dochodzi kot, który zaanektował poduszkę, ja się po skosie 😉 ). To jest moim zdaniem najwłaściwsze, a ewentualne sporty to niekonieczny dodatek.
No i właśnie z tego rodzi się taka myśl, że skoro nie ma tego ukierunkowania sportowego, tej "wartości dodanej" to może warto rozważyć wyrwanie cierpiącej istoty ze schroniskowego boksu zamiast psa z hodowli.

Rozumiem wszystkie poruszane przez Was aspekty - bo znam rodziców, bo konkretne cechy, bo wygląd (matko i córko, nie czarujmy się, że ten aspekt jest totalnie nie ważny i nikt na to nie patrzy 😉 😉 😉 ). No jak ktoś ma tak skonkretyzowane marzenia to jasne, niech je realizuje.
Ale wiele osób, nawet podchodząc bardzo odpowiedzialnie do posiadania psa, idzie nieco za modą i za rasowością "bo tak". Na zasadzie, że jak zapłacony, że jak rasowy to będzie jednak lepszy. Tak jak kupowanie produktu znanej marki, a produktu no name, często bez realnej oceny właściwości konkretnego produktu. Ale jest metka. A naprawdę wielu, wielu, wielu ludziom kundelek dałby tyle samo szczęścia. Jeśli nawet nie więcej - bo jak wspomniałam, mieszane mieszańce, często mają lepsze charaktery i są bardziej ogólnoużytkowe niż psy rasowe czyli silnie ukierunkowane.

Po prostu fajnie promować adopcję, żeby psiaki znajdowały swoich ludzi do kochania. 
dea   primum non nocere
21 września 2019 10:11
Ascaia Jak nie mam fejsa, tak daję lajka 😉

Dodam jeszcze, że mnie nie tyle nie podoba się, że ktoś ma rasowego, bo chciał - niech ma na zdrowie, ale demonizowanie kundli i schroniskowych, że to będzie potwor i pięć kafli na behawiorystę, a potem choroby, bo ich nikt nie bada. Określone cechy łatwiej trafić w rasie, ok. Ale kundle też są w porządku na towarzyszy i nie ma co nimi "straszyć".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się