kastracja

ushia   It's a kind o'magic
27 maja 2019 16:24
bo to wszystko zalezy
jak mlody nie dymi przez ogrodzenie do kobyly to po zagojeniu
jak musi mu zejsc poziom hormonow z mozgu to trzeba odczekac
mowimy o zywych zwierzetach, nie nakrecanych samochodzikach 😉
Ja bym zaufała temu co mówi wet
Żabeczka17 a kobyła Ci się grzeje? Jak nie, to o jakiej skuteczności tu mowa? Młody może jedynie skakać na matkę, (bo to normalne zachowanie źrebiąt) ale bez przesady, już jej po tylu tygodniach nie pokryje. A skakać może jeszcze długo, nawet nie pod kątem hormonów a zabawy.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
27 maja 2019 22:19
Z obserwacji i jej zachowania to ostro grzała mi się w marcu i w połowie kwietnia. Aż rozpieprzyła nogę z tego ganiania i wariowania.
Jak młody został wycięty, jest z jej strony cisza.
Puszczaj spokojnie. To już miesiąc od kastracji. Plemniki są produkowane na bieżąco, jak zabrakło jajek to produkcja ustała. Żywotność plemników to jakieś 72h, a produkcja po kastracji została zatrzymana, więc powiedzmy po max tygodniu można puszczać wałka do klaczy. Inną sprawą jest oskakiwanie, ale tak jak już wyżej wspomniałam, może to trwać długo choćby z chęci zabawy i nie mieć nic wspólnego z chęcią krycia.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
28 maja 2019 11:04
Megane spróbuje na weekend , będzie równy miesiąc  🙂 Dziękuję :kwiatek: :kwiatek:
Mój był kryjący i to grubo, nawet dzień po kastracji. Po paru dniach mu przeszło, choć odłączany nie był i miał okazję na dalsze przygody 😉
Mąż mówi 14 dni to MAX. Poza tym roczniaki ślepakami strzelają jeszcze, to już całkiem szansa żadna.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
28 maja 2019 11:31
Dziękuję  :kwiatek: :kwiatek:
Hej,

Odkopuję temat 😉

Stałam się niedawno właścicielką pięknego ogiera czystej krwi, i zastanawiam się czy go wycinać czy nie...

Skłaniam się raczej w stronę kastracji ponieważ jest bardzo agresywny w stosunku do innych koni (gryzie przez kraty, miota się po boksie, próby socjalizacji z wałachami zakończyły się niepowodzeniem - nawet po tym jak wałachy się poddały, ten dalej gonił w kąt i atakował). W stosunku do ludzi jest najcudowniejszy na świecie, łagodny i ostrożny. Natomiast nie chcę, żeby spędził resztę życia "za kratami" i nie mógł wyjść luzem z innymi końmi. Ciężko mu się również skupić na pracy, cały czas się rozgląda i wypatruje innych koni, choć w tym też na pewno sporo mojej winy i braku umiejętności. Zależy mi na tym żeby koń miał dobrze, a wychodząc zawsze sam, chyba jego potrzeby nie do końca są spełnione?

Mam jednak dwie wątpliwości - po pierwsze jako że ogier ma już 14 lat, czy kastracja przyniesie oczekiwane efekty tzn wyeliminowanie agresywnych zachowań? A po drugie, czy w wyniku kastracji nie straci "męskiego" wyglądu - potężnego grzebienia szyi, muskulatury - oraz energicznego charakteru który bardzo u niego lubię?
Wygląd i charakter ( w sensie poziomu energii) raczej się nie zmieni, chociaż to też zależy od konia, jeden będzie trochę bardziej zmulony a inny może mieć więcej energii.
Niestety co do atakowania innych koni to nie byłabym taka pewna czy kastracja coś pomoże szczególnie w tym wieku.
Może nie pomóc. Mieliśmy taki przypadek w stajni.
Ogier, bodajże 9 lat na karku, wtedy właściwie wycięty.
Z klaczami bez problemu, dopóki nie dochodziło do
przepychanek. Kobyłę potrafił też ugryźć. Z wałachami
do końca sytuacja mocno napięta. Nie udało się go połączyć
ze stadem.
Kurczę, no właśnie stąd moja wątpliwość czy go ciąć...

Bo w sumie poza tą agresją do koni, nie widzę powodów do kastracji. Koń normalnie wychodzi na zewnątrz i pracuje pod siodłem. Ma trochę problemów ze skupieniem się, ale jak porządnie z nim popracuję to jest w porządku, także to bardziej mój problem niż jego.

"Znamy się" już 7 lat i NIGDY nie zachował się agresywnie w stosunku do człowieka. Przy zdecydowanym traktowaniu jest bardzo usłuszny i nie sprawia problemów, można wszystko z nim zrobić.

Jedyny problem jaki jest to właśnie agresja do koni, na padoku dwa wałachy prawie "zabił" (one były luzem a ten na długiej lonży, na próbę jak się zachowa. Gdyby był całkiem luzem pewnie skończyłoby się tragicznie). Nawet nie chciał się za bardzo wąchać z tymi końmi tylko od razu rzucał się z kopytami i zębami. Podczas jazdy na nim również jest problem z agresją ponieważ próbuje ugryźć inne konie pracujące obok i trzeba go bardzo pilnować a czasem zrobi taki skok że boję się że spadnę a on się rzuci na tego innego konia z jeźdźcem i zrobi krzywdę. Staram się dlatego jeździć sama albo dalej od innych.

Co najlepsze wcześniej, w wieku 6-8 lat, normalnie wychodził z dwoma innymi ogierami - to te obecne wałachy. Tylko trochę się goniły ale nie gryzły i atakowały. Tak samo nie było problemów ze wspólnym jeżdżeniem z końmi dowolnej płci. Po przenosinach stajni coś mu "odbiło" i zaczął się właśnie tak zachowywać agresywnie.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 września 2019 06:32
A on kryje? Jest na tyle wartościowy pod względem hodowlanym, żeby warto było nim kryć? Bo jeśli nie, to ja bym wycięła, po co ma się chłopak frustrować i stale mieć niezaspokojony popęd.
Popieram, jeżeli nie kryje to nie widzę powodu, żeby go trzymać ogierem. Nic tym nie zyskasz, a "zwałaszenie" może tylko go uspokoić.
Też jestem za kastracją... Zwłaszcza jak nie kryje do tego potrafi na jeździe uskoczyć do innego konia... To już wystarczy, żeby go pozbyć klejnotów, a zyskać można o wiele więcej. Nie ma co  ubolewać nad straconymi jajkami. Energia to pracy nie pochodzi wyłącznie z hormonów...
Dzięki za odpowiedzi 😉

Podjęłam decyzję że straci "co nieco" w najbliższym czasie, bo tylko się z tym sprzętem męczy, a nie korzysta. Rodowód ma dość fajny, natomiast ja nie mam czasu i ochoty bawić się w wyrabianie licencji na krycie, utrzymywanie punktu stanówkowego itp. itd.

Mam szczerą nadzieję, że kastracja załatwi sprawę agresywnego zachowania w stosunku do koni. Wydaje mi się, że jest w ciągłym napięciu, ponieważ w stajni są również klacze które on cały czas widzi i czuje i to na niego bardzo źle wpływa (tzn że one "są" a on nie może nic podziałać). W poprzedniej stajni gdzie stał koń, wałachy i ogiery miały osobną stajnię od klaczy i problem z agresją nie występował.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 września 2019 10:53
Moim zdaniem, sądząc po tym co piszesz, to podjęłaś słuszną decyzję  🙂
Czy zabieg kastracji doroslego (8l) ogiera moze byc wykonany w warunkach polowych jak to zwykle bywa czy lepiej ze wzgledu na wiek zrobic to w klinice?
Czy jest on bardziej ryzykowny w tym wieku? Lepiej na lezonco czy stojaco?
Pytam poniewaz z tego co sie orientowalam u nas weterynarze podchodza do tego inaczej niz np. w UK.
Troche mine nastraszyli ze ryzykowny I lepiej robic w klinice gdy w UK mowia ze nie ma problemu... I badz to czlowieku madry  🤔
Znajoma robiła w warunkach polowych, a koń był w podobnym wieku jak ten z przypadku, który opisujesz.
Nic złego się nie wydarzyło.

Swojego kastrowałam jako 7-latka w stajni, na stojąco. 15 min. całość zabiegu.
Ale to mocno zależy od wprawy kastrującego.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
29 września 2019 13:38
Teoretycznie jakieś większe ryzyko jest, bo kanały już szersze w tym wieku, ale nie wydaja mi się, alby było na tyle duże, żeby szaleć z kliniką. Znam kilka przypadków starszych już ogierów kastrowanych normalnie na miejscu.
Wielkie dzieki  :kwiatek:
Cobrinha myśmy w tym roku kastrowali dwa ogiery jeden 13 lat, drugi 18 czyli już bardzo dojrzałe. Zabieg został przeprowadzony w stajni (na maneżu), na leżąco, trwało mniej więcej 20 minut na konia. Oba się bardzo szybko i ładnie wygoiły po zabiegu :kwiatek:
Dzięki za odpowiedzi 😉

Podjęłam decyzję że straci "co nieco" w najbliższym czasie, bo tylko się z tym sprzętem męczy, a nie korzysta. Rodowód ma dość fajny, natomiast ja nie mam czasu i ochoty bawić się w wyrabianie licencji na krycie, utrzymywanie punktu stanówkowego itp. itd.

Mam szczerą nadzieję, że kastracja załatwi sprawę agresywnego zachowania w stosunku do koni. Wydaje mi się, że jest w ciągłym napięciu, ponieważ w stajni są również klacze które on cały czas widzi i czuje i to na niego bardzo źle wpływa (tzn że one "są" a on nie może nic podziałać). W poprzedniej stajni gdzie stał koń, wałachy i ogiery miały osobną stajnię od klaczy i problem z agresją nie występował.


Nie wiem , czy w Twoim przypadku to się sprawdzi, ale mieliśmy ogiera kryjącego przez dwa lata. Gdy był ogierem wszystko było problemem. Atakował ludzi ( szczególnie facetów) , łamał płoty, przeskakiwal ogrodzenia, był na tyle świadomy swojej siły i ciała, że był zajezdzony, ale tylko wtedy jak mu pasowało  😂 jak nie miał ochoty chodzić pod siodlem , to nie było osoby, która by to wysiedziala. To samo dotyczyło pracy na lonzy.
Próbowaliśmy znaleźć mu towarzystwo. Z klacza chodził tydzień na padoku po czym uciekł do stada łamiąc kolejne trzy płoty. Próba połączenia ze starszym walachem zakończyła się szybką ewakuacja walacha bo by go zagryzl i zagonil na śmierć.
Po kastracji wszystko się zmieniło. Kon obecnie ma 16 lat. Nadal wygląda jak ogier, jest bardzo wysoko w stadzie, agresja zniknela tak jak reszta problemów wraz z obcięciem jajek. W siodle nadal energiczny, lubi pokazać swoje, ale nie zrzuca ludzi i nie jest agresywny w stosunku do nich.
To była dobra decyzja, bo chociaż potomstwo dał nam piękne, to koń był psychicznym wrakiem, a jego obsługa była udręką. Obecnie cieszy się życiem 🙂


edit.
a skoro już w wątku o kastracji jestem, to jestem pełna podziwu, jak ten zabieg poszedł do przodu. malo miałam do czynienia, jednak kiedyś kojarzyło mi się to z tym ze koń obolały, ropa cieknie, trzeba lonzowac żeby dobrze się goilo a w zeszłym roku kastrowalam dwa 3 latki i nic. tak jakby nic się nie wydarzyło. lonzowane były, jednak zero problemów, po tygodniu można powiedzieć,  że bez śladu po zabiegu.
to zależy od osobnika i miałam szczęście, czy faktycznie tak to teraz gładko idzie?
whisperer13 mam nadzieję że mojemu pomoże... Tak jak pisałam u nas z agresją i posłuszeństwem w stosunku do człowieka nie ma najmniejszego problemu a na koniu mogłabym pojechać w teren na kantarze i będzie słuchał. Problem jak się pojawiają inne konie i wtedy potulny misiek się zamienia w piekielną bestię  😀iabeł:

Czekamy obecnie na wizytę weta, powinien być w tym tygodniu albo z początkiem następnego. Stresuję się tym ale mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze i szybko wróci do zdrowia po zabiegu  🙄
A ja ciagle sie waham miedzy klinika a warunkami polowymi.
Zasiegnelam opini kilku wetow I zdania sa podzielone.
Niestety jesli doszloby do komplikacji to moglyby byc powazne lacznie a wyplynieciem jelit.
Głosy sa 2:2. Wszystko zalezy jakie ryzyko jestem w stanie podac.
Cobrinha ja kastrowałam młodziaka, ale mieliśmy ryzyko, bo były bardzo szerokie kanały, więc jelita mogły się ewakuować. Kanały zostały zaszyte po prostu rozpuszczalnymi szwami, kastracja na leżąco. Jakoś po miesiącu od zabiegu mieliśmy drobne spuchnięcie i wyciek płynu z moszny, bo szwy się rozpuściły i jakaś reakcja była. Wyleciało trochę i się zagoiło bez problemu.
Poszukuję kogoś na Śląsku, kto zajmie się rehabilitacją blizny po kastracji brzusznej. 🙂 Znacie kogoś?
Thera Equi fizjoterapia koni- Anna Pęciak 🙂
Kastrowałam swojego 4,5 latka w zeszły piątek. Od tego czasu codziennie ruch min 30 min od wczoraj (niedziela) wraz z kłusem. Co przyjeżdżałam to opuchlizna była większa, z rany kapało tylko po operacji, a na dobe po operacji już nic nie leciało..:/ dziś opuchlizna była ogromna, wygląda to tak jakby mu odrosły te jajca razy dwa, wysłałam fote do weta, i będzie jutro otwierał rane, da antybiotyki i przeciwzapalne. moje pytanie jest takie: czy ktoś z was miał taką sytuację, i czy to przeczyszczenie rany coś dało? czy możliwe są dalsze komplikacje? jestem załamana, boje się ze jutro będzie jeszcze gorzej..  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się