KOTY

https://allegro.pl/oferta/bros-elektro-plyn-3w1-na-komary-muchy-i-mrowki-7200455973

Czy takie coś mogę, używać w domu z kotami? substancja czynna to: praletryna 3% (3g/100g) oraz butotlenek piperonylu 0,5% (0,5g/100g)
pestka, dla kotów niebezpieczne są środki z grupy permetryn, a ta praletryna jest jedną z tych substancji.
No właśnie tak mi się wydawało  😫
Znacie coś na muchy i meszki bezpieczne dla kotów? Okna nie da się otworzyć wieczorem bo w domu zaraz czarno od tego dziadostwa  👿
dea   primum non nocere
05 września 2019 16:22
Moskitiera? 😉
Albo smażąca lampka?
Moskitiery super rzecz, brak robali i koty bezpieczne. Nie hamuje przepływu powietrza, nie zaciemnia, nie zasłania widoku

halo Wrocław 😉 Będę z dwójką kitaszków na wystawie w ten weekend
wistra, przyszłabym, bo nigdy nie byłam na wystawie kotów, ale w tym czasie są Targi Pupilove i na nie idę z psem.
Czy wrzośce są trujące dla kotów? Internet podaje sprzeczne informacje  🙄
Kochane - mamy w domu w końcu naszego wyczekanego kota.
Oczywiście życie to wiadomo co i tak jak chcieliśmy min. 3 miesięcznego, polującego tak mamy maluszka chyba nawet ciut za szybko odstawionego.
Więc pozostaje kochać, dbac i mieć nadzieję, że sie nauczy wychodzić i polować.

Ale mam kilka pytań.
Maluszek trafił do nas  w takim stanie, nooo mocno podwórkowym, czyli pchła na pchle, egzemy skórne (o ile to nie grzybica).
Idziemy do veta ale chciałabym wiedzieć o jakie badania porosić. Bo ta moja lokalna leczniac to taka... no dr. Housy to raczej gdzie indziej pracują.

Chciałabym go odrobaczyć ale też sprawdzić czy nie ma kociego kataru itd. Co jeszcze powinnam sprawdzić?

I czy są jakieś karmy dla takich maluchów. Bezzbożowe chyba najlepiej (nie wiem).
kotbury, jak się miało fajnego kota to długo bez kota w domu nie idzie wytrzymać, co 😉?
Na pewno dokładne badanie kliniczne odpowie na większość pytań u takiego kociaka. Sprawdzić uszy, czy nie ma jakiegoś świerzba, skóra może być zmieniona od pcheł, więc odpchlenie koniecznie i leczenie skóry jeśli tego wymaga, odrobaczenie i obserwacja, jak coś zaniepokoi to wtedy jakieś dalsze badania. Potem jak dojdzie to siebie to szczepienia na zakaźne, bo sporo panleukopenii jest w środowisku i dużo choruje.
Karma na początek dla kociaków, na pewno Animonda ma karmy dla maluchów, Applaws jest bezzbożowy, Brit premium.
Oooo powiem ci, że ja naszego Aslana nie "odchorowałam".
Ponad pół roku minęło, a ja nadal się łapie na tym, że wychodze w pole za dom i go wołam. To była moja bratnia dusza. taki fighter do upadłego.
Jak zaginął (nie przyszedł rano) to ja już wiedziałam, że cos jest nie tak.
Wszytskie drogi, rowy i pola wzdłóż dróg obeszłam z buta w graniacach 5-7 km kilka razy. Miny rolników bezcenne- idzie baba z kijem im po polu;
- A czego Pani tu szuka?
-Kota...
Miał anielską cierpliwosć do moich dzieci, ale mojego syna szybciutko ustawił kilkoma skokami na klatę (bez pzaurów, puknąl tak łapami, że szacuneczek byl i delikatność). Równoczesnie potrafił je ganiac w ogrodzie. Ulubiona zabawa to dzikie berki pełnym tempem po ogrodzie były. Kot gonił, syn uciekał- i nigdy nie drasnął w zabawie. Dziki pozostał do końca. On nas zaszczycał swoją "obecnością".
On był taki "mój". Jak wracałam do domu to leciał na wprost auta, musiałam się zatrzymac, drzwi otworzyć, wskakiwał na kolanka, mizianko i razem do domu jechaliśmy.

Ten "nowy" kompletnie inny. Pcha sie na kolana, aż przesadnie, nie zaśnie poza kolanami. Tak się będzie darł i wdrapywał, że wlezie i od razu mru, mru i spi. W dzień też lata i wymusza głaskanie. Dziś poszlismy z dziećmi na górę domu się uczyć to pokonał wieeelkie schody za nami- położył się  córce na stopach pod biurkiem i siedział przez cały czas dopuki nie skończyła.
To będzie chyba jednak "syna kot". Bo oni non stop razem. I dla kota mój syn "niedookiełznania" potrafi się zatrzymać, siąść na zadku, wyciszyć. dzis kto mu spał na kolanach to było :mamo przynies mi szachy" i siedział i grał sam ze sobą po cichu żby kota nie obudzić.

A najlepszy mój mąż: Niee żadnych kotów, kategorycznie!!! Niee- histeria normalnie.
Pierwszy dzień i już razem na kanapie "na którą żadnym zwierzęton nie wolno wchodzić"


kotbury, każdy kot jest inny i to jest fajne. Ja w kotach uwielbiam to, że zaszczycają obecnością jak to napisałaś. Czasem byśmy chcieli, żeby nasza przyszła jak ją wołamy, ale jednak lepiej tak niż upierdliwość psa 😉 Przybiega jak się szura miskami 😀
Taki maluch jakiego macie potrzebuje bardzo dużo mizianka i czułości, potem mu może przejść 😉 Takim kotem był Toto, którego 'znalazłam' i przekazałam naszej forumowej Quancie. Najpierw do rany przyłóż, bo maluch i kochany słodziak a teraz dziad rozbójnik stajenny... 😉 Za to drugi przybłęda, który wydawałoby się, że przyszedł znikąd i będzie dziki to pierwszy nakolannik.
każdy kot jest inny i to jest fajne. Ja w kotach uwielbiam to, że zaszczycają obecnością jak to napisałaś. Czasem byśmy chcieli, żeby nasza przyszła jak ją wołamy, ale jednak lepiej tak niż upierdliwość psa 😉


W punkt, idealnie podsumowane dlaczego mam koty, a o psie nie ma mowy ^^

Moje zbóje wróciły po trzymiesięcznych 'wakacjach' u moich rodziców, chwilowo mają mocno zmniejszoną przestrzeń życiową, ale dzielnie znoszą. Czasem czytam wypowiedzi ludzi mających po 5-6 kotów w kawalerkach i zastanawiam się czy tam jeszcze może być mowa o jakimkolwiek komforcie ludzi i zwierząt... Tymczasowo mam 3 koty na ok.25m2 i to już jest ciasno.
A u mnie obróżka feromonowa bardzo pomogła. Kotka się psa prawie nie boi, wącha się z nim.
Teraz tylko druga kotka doczepiła się, że ta ma obroże i ją ciągle liże po tej obroży, a przy okazji po szyji i zlizała jej cały włos  😵
No ale trudno, jakiś czas musi w być w obroży, aż oswoi się z nową sytuacją.

Barf działa cuda: koty mają piękny włos , a Biała sierść jak jedwab. Nie gubi też póki co  😉 Nie mówiąc już o kuwetach: prawie nie ma kup, za to hektolitry moczu.
[quote author=Cricetidae link=topic=12.msg2887483#msg2887483 date=1568329881]
każdy kot jest inny i to jest fajne. Ja w kotach uwielbiam to, że zaszczycają obecnością jak to napisałaś. Czasem byśmy chcieli, żeby nasza przyszła jak ją wołamy, ale jednak lepiej tak niż upierdliwość psa 😉


W punkt, idealnie podsumowane dlaczego mam koty, a o psie nie ma mowy ^^


[/quote]

Nooo ja to jednak jestem bardziej "dog person" i tylko czekam, aż nadejdzie dzień, że moje dzieci bardziej będą zajęte rówiesnikami to w końcu SOBIE kupię psa.

IMHO każde zwierzę (nawet moje rybki - serio -ma inną osobowość. Psy, koty, chomiki, wróble, konie, wiewiórki, kanarki (to miałam). W ramach danego gatunku pełno jest różnych osobowości.

Nasz kot ma jak dla mnie chwilowo właśnie psią osobowość. Po pierwsze, nie ma, że nie głaszczą jak siedzą na kanapie - darcie paszczy, wchodzenie na klatę i mizianie twarzy do skutku!!!
Po drugie gdy jestem w domu to nie zaśnie sam- będzie za mną chodził i miałczał. Muszę usiąć (najlepiej po turecku), wtedy on włazi między nogi i zasypia. O dziwo gdy mnie nie ma to perfekcyjnie odnajduje drogę do koszyka i tam śpi.

I oczywiście mój mąż, który groził rozwodem jak przyprowadzę do domu kota: day 3- śpią razem w łózku- kot na poduszce obok jego głowy  😂 😂 😂- kurtyna!
Tak, tak. Mężowie są rozbrajający.
Wracam z pracy, wchodzę po schodach i słyszę jak mąż gada z kuchni:" koteczku! Księżniczko ty moja" Więc wołam ze schodów " już idę!!!!" I słyszę " to nie do ciebie".
W kuchni na stole rozwalony kot na plecach, mąż siedzi i go mizia po brzuszku".

Inna akcja. Leżymy sobie późnym wieczorem na rozłożonym łóżku przed serialem i mąż do mnie mówi z takim wyrzutem i żalem " wiesz...jak nocujesz w domu a nie w pracy, to Xija nie przychodzi do mnie na łóżko poleżeć ze mną przed telewizorem". Czyli co? Mam sobie iść do pracy?

Ps- mąż mnie kocha.  😁 ( choć z powyższych tekstów ciężko to stwierdzić)  😁
kotbury, zamiast odrobaczać jakąś tabletką, zrób mu badanie kału.
pewnie ma tam bogate życie wewnętrzne, a normalne standardowe tabletki nie działają na lambille czy kokcydia.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 września 2019 10:03
Ja byłam kotosceptyczna, a teraz P. ma taki widoki, jak sobie śpimy  😂

Przy czym Aiko jest mocno towarzyszący: chodzi za nami, uwielbia być noszony, kładzie się gdzieś, żeby mieć nas na widoku, albo pupką do nogi dotykać, ale tulić nie za bardzo.
Jakie macie podkładki pod kuwety? Mam od niedawna tą https://www.zooplus.pl/shop/koty/kuwety_pielegnacja_kota/wycieraczki_kuwete/771016 niestety mój durny kot (ten sam, który w lutym pozbawił się kawałka jelita zjadając element zabawki) nieustannie próbuje ją zeżreć. Z poprzednią podkładką nie było takich problemów...
DeJotka, mój jeden kot też nie ma kawałka jelita, bo zjadła podkładkę z ikea filcową  🤔wirek: ale wycieraczki nie rusza ....

Mam taką szarą z trixie
Czy kotu coś będzie dolegać, jeśli zje solonego orzeszka ziemnego? Spadł mi jeden i już nie było po co się schylać. Potem, zaraza jedna, usiłowała wysępić kolejnego (nie dostała).
Żeglarz, nic mu nie będzie
Uff, to dobrze. Ten kot ogólnie jest dziwny  😉
Żeglarz, jak ogólnie dziwny to na pewno kot  😎 pokaż tego miłośnika solonych orzeszków  😎 Btw ja przed moimi też wszystko chowam bo też czasami przyłapuję na wciągniu kruchych ciastek i  tym podobnych    🙄
Czarna kotka "dachowiec", lat 14, rozmiar duży  😉 Zaliczyła przymusową przeprowadzkę z domu z ogrodem do kawalerki. Nie mam zdjęcia, na którym widać coś więcej niż czarną plamę  😂
dea   primum non nocere
01 października 2019 22:17
Mój pasek wielbi świeży chleb. Nie może się oprzeć, choćby miał pełną miskę swojego żarcia. Wyciągnie, przegryzie siatkę, obślini i się w nim wytarza. Zjeść to już nie do końca, ale pociamkać jest super  😎
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
02 października 2019 06:34
Nasz Kurz też ma jazdę na chleb, jak tylko zapomnimy w chlebaku zamknąć to worek pogryziony, chleb obmemłany... rarytas 😉
Żeglarz, musi być śliczna, mała czarna pantera  😎 no i pewnie jest mocno rozczarowana nowym miejscem..
Czyli jest cos na rzeczy z tym pieczywem, ja, jeśli mam jakieś ciastka to jem ukradkiem  😉
sanna 7 kg dachowca to nie taka mała pantera  😉
Ostatnio siłą wyciągałam ją z worka z owocami czarnego bzu.
Do miejsca powoli się przyzwyczaja, nie ma wyjścia. Ma dostęp do balkonu. Obiecałam ojcu, że po jego śmierci zaopiekuję się jego kotem, więc słowa dotrzymuję.
Hmn, moja w sumie lubi jeść ze mną spleśniały ser.
Jak miałam kocimiętkę, niestety "umarła", to jeszcze ta roślinka ją tak interesowała. Poza tym, nie dojrzałam by miała na coś szczególną ochotę. Jakąś słabość. Nawet kartonów nie lubi, więc to chyba nie jest kot w 100%...  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się