Afryka jest blisko – tunrida, jej Malawi i nasza pomoc

efeemeryda   no fate but what we make.
02 października 2019 07:45
powinny się wyświetlać normalnie na tablicy  😉
Na jakiej tablicy? W nią się jakoś wchodzi czy tablica to jest to, co nazwałam "stroną tytułową'?
trusia, niestety tak jak Messengera można używac bez konta na Facebooku, tak wpisy można czytać tylko posiadając konto. Są publiczne, ale to znaczy tylko tyle, że jak nie ma się tunridy w znajomych, to je widać, ale konto mieć trzeba.
macbeth, dzięki i wszystko jasne.  Poza odpowiedzią Jary na pytanie dei.  😉 

Czekam na relacje na blogu wobec tego.
 

olciiik, Dzięki :kwiatek:
dea   primum non nocere
02 października 2019 16:22
Ech, no szkoda. Niektóre fejsy są bardziej publiczne, tzn. widać wpisy również dla niezalogowanych.
Ja jak wchodzę na telefonie bez logowania na fejsa w przeglądarce to normalnie widzę wszystkie wpisy. Może zależy od wersji przeglądarki/telefonu? 😉
Maea, weszłam w pracy z kompa, teraz z telefonu na Safari i Chrome, prywatnego profilu nie widać bez zalogowania, fanpage tak bo to strona, wiadomo, ale profilu prywatnej osoby nie.
'Rozmawiałam' z Tunridą i jest sprawa. Fajnie by było wykorzystać to, że Tunrida jest na miejscu. Dlaczego? Bo odchodzi koszt przesyłki!!! Można więc oszczędzić 200 zł na paczce!!! Tak więc, jakby ktoś chciał pomóc, przelejcie kasę na konto fundacji! Ja zobowiązałam się przelać kasę na zestaw garnków dla przedszkola - 120 zł. Ale można przelać 17 zł na paczkę mleka dla matek. TYLKO 17 zł!

Dane do przelewu- Dorota Pichowicz z dopiskiem Tonga Heritage- 43 1140 2004 0000 3102 7748 9768

Piszcie do Tunridy jeśli ktoś puści przelew (pewnie najlepiej z jakimś screenem), bo 'mówiła' że nie mają jak sprawdzić konta obecnie.





JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 października 2019 19:24
Teraz zbieramy nie czekolady, a majtki 😉
Jara, serio?

magda, dlaczego mleko dla matek? To jakieś specjalne mleko dla kobiet karmiących? 
efeemeryda   no fate but what we make.
03 października 2019 08:33
mleko jest dla dzieci, dla matek żeby miały czym karmić  😉
do kiedy Tunrida jest na miejsu ? wypłata dopiero 10 :/
efeemeryda   no fate but what we make.
03 października 2019 08:37
no właśnie do 10go.
Też bym chciała coś przelać bo kasa potrzebna na cito, żeby zabrać dzieci na wycieczke, potrzeba około 2 tys.
a ja jestem tak total spłukana  🙁
A nie do 12? Tak, mleko dla dzieci, napisałam skrótowo.
Ja w ogóle nie rozumiem, o czym piszecie. Na jaką wycieczkę? O co chodzi z majtkami?

Przynajmniej mleko się rozjaśniło, dla dzieci, nie dla matek  😉
efeemeryda   no fate but what we make.
03 października 2019 09:07
Wszystko jest na fb, w skrócie to Dorota zabiera Tunride na jakaś wycieczke do słoni do rezerwatu, żeby cokolwiek zobaczyla w tej Afryce no i padł pomysł zabrania też części dzieci, które nigdy nic nie widziały.
trusia, wysłałam Ci screeny z facebooka na priva 🙂
Dzięki, już przeczytałam.
Jest jasny cel.

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=3084900578248122&id=100001846294420


Czy ktoś mi pomoże opracować graficznie mini plakat, zachęcający do wzięcia udziału w pomocy, do powieszenia w przedszkolu, do którego chodzi moje dziecko?
Dyrekcja jest za, chce się włączyć.
emptyline   Big Milk Straciatella
10 października 2019 21:53
Julie, ja mogę tylko musisz mi podać co tam ma być napisane etc. :kwiatek:
Super! Już do Ciebie uderzam! 🙂
No dobra. Wróciłam. Odpoczęłam.
Działo się dużo i nie jestem w stanie na razie ani tego opisać, ani opisywac tego na blogu.
Trusia- jesteś chyba jedyną osoba tu zaglądającą bez fejsa.  😁 Obstawiam, że wcześniej Ty konto na fejsie założysz, niż ja ogarne bloga.  😁

Dwa razy utknęłam na lotniskach na 24 godziny.
Sam pobyt był...męczący. Miałam tym razem pić kawę i się opalać, a skończyło się jeszcze bardziej pracowicie niż ostatnio. Bo za pierwszym razem, to wszyscy nas traktowali jak gości. A teraz...nikt już się ze mną tak nie patyczkował. Tak więc zaprzęgnęłam się sama do zamiatania, zmywania garów, obierania, krojenia, biegania po zakupy itd itp.
Nadałam im tam swoje tempo.  😁 A wiecie jakie ja mam tempo.  😂
Tak więc co dzień szło po kilka projektów planowanych i dochodziły ciągle nowe, nieplanowane.
Były i wyprawy pieszo z plecakami do górskich wiosek w celu roznoszenia rzeczy. Matki przychodziły po mleko i po ubranka. Przychodzili ludzie po różnego rodzaju wsparcie ( a to kasa na szkołę dla dziecka, a to po leki, a to inną pomoc. I tak co dzień) załatwiliśmy dzieciom bardzo spontanicznie, praktycznie z dnia na dzień wycieczkę do Parku Dzikich Zwierząt. Odbyłam wizytę w szpitalu, rozmawiałam z dyrektorem odnośnie tego, co im wysyłać w paczkach. Była i wycieczka na plaże  dziewczynkami, gotowanie i karmienie dzieci, impreza urodzinowa szefa Fundacji.

Wielu osobom naobiecywałam różne rzeczy. I teraz muszę sprostać tym złożonym obietnicom. Jest wiele planów większego kalibru. Typu "kubeczki menstruacyjne dla kobiet". Cały czas dopracowujemy projekt wysyłki kontenera z traktorem a projekt raz ma się lepiej, raz gorzej. Udało się dokończyć sprawę z tym nieszczęsnym przedszkolem.

Powoli, powoli ogarniam wszystko po kolei.

Wrzucę kilka fotek. Chyba muszę to zrobić w dwóch postach. W ogóle, tyo szczerze mówiąc, nei wiem od czego miałabym zacząć opowiadać i co opowiadać. Bo tego wszystkiego jest tyyyyle, że mogłabym pisac do wieczora a i tak tematu nie wyczerpię. 🙂

Ale zanim to zrobię, to wklejam linka do zbiórki na rzecz BUDOWY przedszkola. Bo zamiast remontu starego budynku, którego wyremontować się nie da, budujemy to przedszkole.

https://pomagam.pl/rttbnrfl










dea   primum non nocere
23 października 2019 12:14
Ej, ja też nie mam fejsa! Zaglądam, czasem grosz wrzucę, tylko piszę niedużo.
Ojojoj.
Naprawdę ciężko zrobić krótkie podsumowanie tego co się działo:
- załatwiliśmy sprawę tego przedszkola i budujemy je.  💃 Od 8😲0-15😲0mbędzie służyło przedszkolakom, a po 15😲0 schodzą się dzieci fundacyjne na lekcje i jedzenie i zabawę, więc budynek popołudniami będzie nam służył i dla nich. Budynek będzie więc wykorzystany na maksa. 🙂



- 20 kilka dzieci pojechało na wycieczkę do parku oglądać słonie. Słonia żadnego nie widzieliśmy, mimo, że w parku jest ich 300. Nocowaliśmy w domkach przy wodopoju i jak na złość żaden słoń z tych 300 sztuk nie był spragniony.  😂 Za to były hipopotamy, do których strażnik pozwolił podchodzić całkiem blisko. I masa innych zwierząt. Dzieci były szczęśliwe, ale nie wiem czy nie bardziej z samego pobytu na wycieczce, nocowaniu w domkach itd niż z tych antylop. 🙂



- co dzień rozdawane były ubrania, mleko dla potrzebujących mam- albo osoby przychodziły do nas, albo my ruszaliśmy w górskie wioski. Ludzie szczęśliwi i bardzo wdzięczni za WSZYSTKO! Nawet za 3 długopisy dla dzieci do szkoły! Za 12 latarkę! W zamian dawali co mieli. Np. kilka bulw ziemniaka. Poznałam nowe wioski i nowych potrzebujących.

- chłopiec poruszający się na czworakach ( potrzebny wózek inwalidzki)



- szpital, gdzie zostawiłam swój ciśnieniomierz i stetoskop. Poznałam bardzo sympatycznego lekarza położnika. Oprowadził nas po oddziale. Z ciekawostek. Tak wygląda czynna sala porodowa. I to co widzicie to sa czynne łóżka porodowe.



Zarazem robią co mogą w tych warunkach. I byłam świadkiem jak toczyli krew. I pokazali nam pacjentkę "specjalnej troski"- wykonali jej cięcie cesarskie. Lekarze bardzo bardzo sympatyczni i pełni empatii. Wykształceni, ale ograniczeni przez brak możliwości. Przykre.
Lekarze na wagę złota. zanim oddałam ciśnieniomierz, to poprosiła o "wizytę" jedna z Murzynek. Skarżyła się na okropne bóle głowy z tyłu. Ciśnienie 210/160. Uprosiła mnie, żebym jej wysłała paczkę z lekami od nadciśnienia i z przeciwbólowymi ( ma zwyrodnienia kolan, ledwo chodzi)



- Udało się zebrać grupę chętnych osób, które będą wspomagać rodziny w opłacaniu nauki dzieciom. Bo szkoły ponadpodstawowe są płatne.

- Zakupy robiłam czasami wykorzystując motocykl, który mąż im sprezentował. 🙂 I strasznie się tym jarałam. Fajnie tak...pojeździć sobie po Afryce. Ruch lewostronny.



- odrobaczyłam psy, które przychodziły wieczorami żebrać o jedzenie. Akurat przyszła paczka naszej Pokemon z lekami dla ludzi na robaki. Ale oni sami w życiu leku nie wezmą, bez zalecenia lekarza. Więc ustaliłyśmy, że można tym odrobaczyć te okoliczne bidy. Dorota obiecała, że będzie akcję odrobaczania kontynuować.





A ja się zobowiązałam przelewać Dorocie dodatkową kasę co miesiąc na karmienie 2 psów, które widać po wyglądzie są niczyje, a które karmiłam będąc tam.

- poznałam swoją własną osobistą koleżankę w górach. Murzynkę, studentkę, której właśnie produkuję osobistą paczkę, a która to ma nie lada wymaganie. laptop. Ciężko studiować bez laptopa. Konwersuję z nią sobie teraz poprzez Messengera 😉

- w ogóle działo się baaardzo dużo. I uczestniczyłam we wszystkim co robiła Fundacja. Co dzień, bedąc tam, pisałam po 4 relacje na fejsie, dokładnie opisując co się dzieje, opisując swoje wrażenia i plany.

- udało mi się pojeździć konno w ośrodku dla bogatych i białych. Bardzo fajny ośrodek i bardzo fajne podejście do koni. Nie mogłam się praktycznie niczego przyczepić. 



- karmienie dzieci odbywa się co dzień! 3 razy w tygodniu gotują im pełny obiad. A w pozostałe dni dokarmiają czymś mniej pracochłonnych. Tu np zasponsorowałam jedzenie, kupując od okolicznej Murzynki. Dzięki czemu wspiera się i tych, którzy pracują sprzedając jedzenie.



- Dorota uczy dzieciaki wykorzystując materiały które ma na laptopie. Dzieci wtedy chętniej się uczą. Laptop jej zdycha!! jakieś krechy na ekranie latają. Potrzebny laptop do nauki.



Potrzeb jest tyle, że.....    wszystko notowałam sobie w komórce. Wszystko mam. Wszystkiemu co zanotowałam postaram się sprostać. Mam co robić teraz w kraju.   😂 😂

A..................ale jeszcze chcę napisać jedną ważną sprawę!!!
Ta pomoc którą oferuje Fundacja już od kilku lat,  JEST BARDZO ZAUWAŻALNA!
Dzieci w okolicy chodzą ładnie, całkiem schludnie ubrane. Część ma buty, klapki. Myją zęby, mają szczoteczki. Nie rzucają się na kostkę czekolady jak wygłodniałe zwierzątka. Nie rzucają się na jedzenie, nie biją między sobą. Wiedzą, że dostaną! Mniej lub więcej, ale dostaną! Dorota nie wyrzuci głodnego dziecka, choćby miała mu dac po prostu kromkę chleba z masłem orzechowym, czy tej papki z mąki i wody!
Okoliczne domy uzyskują wsparcie. Choćby pod postacią tych kolorowych wiaderek, talerzy. Że nie wspomnę o karimatach, moskitierach. Dzięki "adopcji serca" ( wspieraniu co miesiąc "adoptowanego" dziecka, cala rodzina danego dziecka ma łatwiejsze życie!) I to wszystko się widzi!!!

Dla odmiany zdjęcia z południa kraju. Bieda okrutna. Wszyscy w podartych brudnych szmatach. Widać, że żadna pomoc tam nei dociera. Smutne.









Obstawiam, że wcześniej Ty konto na fejsie założysz, niż ja ogarne bloga.
Mam nadzieję, że jednak w końcu znajdziesz czas na bloga, bo ja założenia konta na fejsie nie przewiduję w tej pięciolatce  🙇  :emot4:   


W linku zbiórkowym napisałaś "Przeniesiemy tam po prostu to stare przedszkole wraz z pracownikami!" Czy to znaczy, że nowe przedszkole przygarnie dyrektora-naciągacza? Kto będzie właścicielem tego przedszkola? Fundacja, właściciel działki, ten kto placi pensje pracownikom?
Właścicielem budynku będzie fundacja i to ona będzie zarządzała nadrzędnie przedszkolem.
Dorota baaardzo nie lubi deyrektora! Chciała najnormalniej w świecie przenieść dzieci z opiekunkami i znaleźć inną osobę zarządzającą przedszkolem. Rodzice byliby szczęśliwi. Dzieci siedzą w dziurawym pustostanie. Już górskie przedszkola wyglądają o niebo lepiej!
Ja się na to nie zgodziłam. Przeprowadziłam rozmowę w szefem Fundacji, czyli Chapassim i powiedziałam, że "nie chcę, by z mojego powodu, moimi rękoma,  ktokolwiek stracił pracę. Nawet jeśli nie jest do końca uczciwym i pozytywnym człowiekiem. I że moim zdaniem, można dać szansę dyrektorowi nadal prowadzić to przedszkole" Po prostu będzie je mógł prowadzić w nowym, ładnym budynku.
Dyrektor ma syna. Na studiach. Za semestr nauki syna musi płacić nasze 2 tyś. Pokazywał mi wszelkie dokumenty na to. Dla nich to MASA kasy. Nie wiem jak finansują te jego studia, ale jakoś sobie radzą.
Jeśli dyrektor straci tę pracę, dzieciak pewno nie będzie mógł studiować.

Rozmawiałam też sama z dyrektorem i powiedziałam mu, że "pieniądze nie są i nigdy nie miały być dla Ciebie. To są pieniądze na budynek. I moim zdaniem, to powinieneś żyć w zgodzie z Fundacją"
Mam kulawy angielski, więc moje zdania są proste jak budowa cepa. Ale dyrektor zrozumiał.

A Chapassi też zrozumiał. I mimo tego, że członkowie Fundacji nie lubią dyrektora, to Chapassi zrozumiał moje uczucia i powiedział, że "dadzą mu szansę prowadzić to przedszkole tak jak prowadził. Jeśli jednak będą jakieś problemy, to rozwiążą to inaczej".
Chętnych na prowadzenie przedszkola pewno by było. Przecież to praca. A ludzie tutaj potrzebują pracy.
Nagradzanie oszusta i złodzieja, tak to widzę. Sama piszesz, że ludzie potrzebują pracy, inni też mają potrzeby, na pewno nie mniej ważne niż studia syna tego człowieka.  Rozumiem, że nie chcesz być powodem, że ktoś straci pracę, ale z drugiej strony może w ten sposób zabrałaś pracę komuś uczciwemu?
 
Specjalnie się cofnęłam do starszych wpisów na ten temat, żeby sprawdzić, czy coś mi się nie pomieszało. I niestety nie. 

Mimo tego dyrektor pod koniec wyciągnął mnie na zewnątrz i próbował namówić, by pieniądze na remont przelać na jego osobiste konto.

[Dorota] Twierdziła ze miały być 3 i miała być woda. I że jej zdaniem za te pieniądze można było zrobić więcej! Zaświeciła nam się lampka, że dyrektor odwalił kibelki byle jak a część kasy zgarnął dla siebie.

Dorota poszła do dyrektora i poprosiła o rachunki z remontu kibelków. Dyrektor na to " zniknął" i przestał się pojawiać.
Widocznie remont kibli zrobił słaby, skoro to nie było jego! Zrobił kible byle jak, resztę kasy wziął

Ale wiecie co mnie dobiło? Po tym wszystkim dostaję maila od dyrektora " co z tą pomocą na remont przedszkola?" No jakby ktoś mi dał w twarz! … Ale pisanie do mnie o kasę w momencie kiedy czarno na białym wiadomo że gmina nie zgadza się na remont i umowę na dłużej?? To JAK to odebrać jak nie próbę wyłudzenia?


Biorąc pod uwagę jego zachowanie w tej sytuacji można się spodziewać, że z racji swojej pozycji ma różne możliwości wyciągania dodatkowych korzyści z działalności przedszkola i że je wykorzystuje.  Szkoda mi tych dzieci i innych pracowników, bo to jest ich kosztem. Dlatego nie jest to kwestia wyłącznie sumienia tunridy, bo dotyka wiele osób.

Tylko nie naskoczcie na mnie, że naskoczyłam na tunridę. Ja ją bardzo podziwiam za zaangażowanie w tej sprawie, sama bym tak nie potrafiła (nawet żadna siła by mnie nie zmusiła, żeby tam pojechać).  Przedszkole będzie jej wielką zasługą. Wyrażam tylko swoje zdanie na temat zostawienia na tym stanowisku człowieka, który kradnie i oszukuje, to jest dla mnie jest wielkim zgrzytem tej inicjatywy.  Inna sprawa, że nie wiem, kto jest jego pracodawcą i kto ma moc go zwolnić, jeśli fundacja złapie go na czymś. O ile da się złapać.




W pierwszym poście dodałam linka do nowej zbiórki.

trusia, myślę, że to nie jest takie proste jak w naszym świecie. Ludzie żyją w innej rzeczywistości. Skrajnej. Pomyśl o ich codzienności, codziennych problemach, niewiarygodnie ciężkich i niemożliwych do pomyślenia warunkach - przecież właśnie z tych powodów chcemy wspierać tą społeczność, to nas ruszyło i dlatego chcemy pomagać. Myślę, że nie można tego tak czarno-biało oceniać, w moim odczuciu byłoby to absolutnie niesprawiedliwe. Będąc pod fundacją, dyrektor byłby pod kontrolą, więc jakiekolwiek machlojki lub ich próby oznaczałyby out - a przynajmniej ja to tak rozumiem i to też podkreśliła tunrida. Na miejscu będzie Dorota i reszta działających w fundacji, którzy tak przychylni dyrektorowi nie są, więc na pewno nie będzie pobłażania. Ci ludzie mają bardzo... surowe życie, rozumiem dlaczego ktoś w uprzywilejowanej sytuacji mógłby chcieć ją wykorzystać na swoją korzyść, w końcu korupcja i łapówki są tam chlebem powszechnym, są naturalne, każdy się z nimi liczy, jest to niejako element przetrwania - i jakkolwiek nie do zaakceptowania byłoby to u nas to... tam tak jest. I nie zmieni się to dzięki naszej krytyce. Mam nadzieję, że dyrektor, poznając lepiej z kim ma do czynienia, poznając fundację i jej cele, "zaufa" i odda się pracy.

Nawet jeśli dyrektor zabrał część pieniędzy przeznaczonych na toalety na np. edukację syna... Ja wiem, że nie taki był cel, ale czy takie spożytkowanie funduszy nie byłyby też szlachetnym celem zbiórki? Jeżeli kupił za to jedzenie, bo przecież nie ma tam miejsca na zbędne luksusy, czy to też nie pomogło nieco? Rozumiem, że można czuć się nieco zawiedzionym i oszukanym, podobnie jak czytając relację tunridy, że przy odbiorze przesyłki panie segregujące paczki (pracujące na poczcie?) zabierają z nich rzeczy, które przecież nie były przeznaczone dla nich - i to też jest niejako... nie wiem, koszt pomocy w tym miejscu. Jest to szokujące i trudne do przyjęcia na początku, może zniechęcać, ale skrajne ubóstwo, głód jako codzienny problem, brak dostępu do rzeczy podstawowych potrzeb jest niesamowicie trudnym środowiskiem do życia. I nie ma w tych łapówkach zachłanności, a jedynie, nie wiem, chęć przetrwania? To nie nasi lekarze czy urzędnicy dorabiający na wakacje na Malediwach czy kupno mieszkania w centrum Warszawy, to nie ta skala, nie ta rzeczywistość. Nie wiem, może mam nieco romantyczne podejście, ale jako rodzic, próbując wyobrazić sobie swoją rodzinę w takich warunkach, z całą chęcią na dostarczenie wszystkiego co najlepsze... mam duży szacunek do tych ludzi, podziwiam ich. Dużo bardziej kontrowersyjne i bulwersujące są dla mnie fundacje, które dorabiają się na tych ludziach, przeznaczając tylko część środków na faktyczną pomoc im...

Przelałam trochę grosza, udostępniłam wśród znajomych zbiórkę, mam nadzieję, że szybko uzbiera się cel! Już jest prawie 1/3, więc się niesamowicie cieszę! 😅
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się