Pensjonat dla koni - odpowiedzialność w razie wypadku

Wiem, że kiedyś dawno na volcie był podobny wątek jednak temat wciąz mnie nurtuje i może jest tutaj ktoś mądry, kto może się w tym temacie rzeczowo wypowiedzieć. Jestem właścicielką pensjonatu i zastanawiam się czy jeżeli na moim terenie wydarzy się wypadek z uczestnictwem prywatnego konia i jego właściciela lub osoby która tego konia użytkuje to w jakim stopniu mogę zostać pociągnieta do odpowiedzialności ? Zakładając oczywiście, że wogóle nie było mnie przy danym zdarzeniu i nie miałam na niego wpływu. Wiadomo, że przy koniach zdarzają się wypadki, którym trudno niejednokrotnie zapobiec. W stajniach przebywa sporo osób w tym również nieletnich, trudno odpowiadać za to co kto robi ze swoim lub dzierżawionym koniem... i wszystko jest dobrze jeżeli nic się nie dzieje. Czy ma ktoś wiedzę w tym temacie ?
Ja prowadzę pensjonat w ramach gospodarstwa rolnego i mam oc jako gospodarstwo.
W przypadku innej działalności musisz wykupić sobie oc jako firma lub osoba i temat powinnaś mieć "z głowy"
Też mam OC gaospodarstwa rolnego jednak jak wiadomo kwoty tam wypłacane nie są zbyt duże. Dododatkowo jestem ubezpieczona od wykonywanej działalności instruktora sportu w jeździectwie ale to juz inna kwestia.
a zawarcie w umowie pensjonatowej odpowiedniego akapitu?
Ja miałam akapit, który obejmował moją odpowiedzialnością tylko skutki rażących zanidbań np w naprawie ogrodzeń, pozostawianiu niebezpiecznych narzędzi w rejonie przebywania koni itp. Nie brałam odpowiedzialności na siebie za kontuzje nabyte na padoku, w zabawach z kolegami (właściciel wpisywał w umowę czy koń ma chodzić sam czy w stadzie), podczas użytkowania konia itp. Niestety nie da się przewidzieć wszystkich sytuacji w życiu i na każdy mieć paragraf. Można tylko liczyć na zdrowy rozsądek.
Też mam w umowie zawate podobne informacje ale wiadomo, że w świetle prawa taka umowa jest do podważenie.
Zakładając ekstremalny przypadek, który oczywiście może się wydarzyć np. ze skutkiem śmiertlelnym ( oby się to nigdy nie stało ) to w jakim stopniu odpowiedizalność związana z tym, że wypadek wydarzył się na terenie stajni pensjonatowej ma wpływ na pociągniecie do odpowiedizalności właściciela ośrodka/gospodarstwa.
jeśli coś się stanie koniowi prywatnemu a nikogo nie będzie to raczej Pani za to odpowiada... ja widziałam kilka umów o pensjonat[ wstawienie konia] to w większości pisze, że właściciel stajni jest zobowiązany do czuwania nad końmi prywatnymi, musi im zapewnić bezpieczeństwo do czasu przyjazdu właścicieli...
co do wypadków np. jeździec jest na swoim prywatnym koniu w Pani pensjonacie a ma ukończone 18 lat to on odpowiada za krzywdę swoją/ swojego konia...
a co do osób niepełnoletnich to nie mam pojęcia- czy właściciel stajni, czy trener[ danego jeźdźca jeśli tego dnia mu prowadzi jazdę ], czy rodzice...
A ja podpisywałam w umowie, że pensjonat nie ponosi w ogóle ŻADNEJ odpowiedzialności za to, co się stanie mojemu zwierzowi. To by było do podważenia jakby np. zaplątał się w drut leżący na padoku?
Dzionka skoro żadnej to chyba żadnej, choć to byłaby ewidentnie ich wina... no właśnie, trzeba wybierać taki ośrodek gdzie wydaje nam się bardziej bezpiecznie... jak mamy w umowie, że właściciel stajni za to odpowiada to mamy pewność co do tego , że nic specjalnie nie zrobią i będą uważać na wszystko [ czyli tu np. nie miałaby miejsce sytuacja przez Ciebie wymieniona ]
lostak   raagaguję tylko na Domi
27 kwietnia 2010 14:25
bronta, tak, mozna cie pociagnac do odpowiedzialnosci bo prowadzisz dzialalnosc i kazdy pensjonarusz w jakims tam stopniu jest pod twoja opieka, zawsze moze probowac ci udowodnic, ze warunki byly zle, nawet jak ciebie nie bylo.  dlatego wykupuje sie OC, spojrz sobie na OC wlascicela osrodka w ubezpieczeniu stajni.
Witam, a ja mam problem taki że koń podciął sobie pęcinę i niestety ścięgno i coś tam jeszcze na traktorze pozostawionym na pastwisku. Obecnie przebywa w klinice co pociąga za sobą spore koszty. i tak się zastanawiam co mam zrobić bo  w umowie nie ma mowy o odpowiedzialności pensjonatodawcy w razie wypadku z ich ewidentnej winy. Proszę o jakieś wskazówki i trzymanie kciuków żeby koń wrócił do sił i normalności.
dempsey   fiat voluntas Tua
19 czerwca 2010 05:36
spotkałam się z taką sytuacją:
- koń był przez właściciela wydzierżawiany właścicielowi ośrodka w celu używania pod rekreacją na okres 3 mcy.
stajnia ma ogrodzone padoki i place do jazdy, ale graniczy z dużą szosą, brak przejścia dla pieszych czy świateł. zdarzały się przypadki śmiertelne w historii stajni właśnie przy przechodzeniu szosy. 
ustalenie szczegółów dzierżawy nastąpiło telefonicznie, własciciel konia przywozi go (300km) i siada by podpisać umowę. właściciel ośrodka widząc punkt mówiący o odpowiedzialności za śmierć konia podczas użytkowania, skreśla go i oddaje umowę właścicielowi konia. tamten protestuje, i w odpowiedzi słyszy: to pakuj pan konia i zabieraj sobie jak się nie podoba.


fallco radziłabym jeszcze raz przeczytać umowę, może znajdzie się coś czego możesz się czepić, a co się dokładnie stało, on tak sobie rozwalił na pastwisku czy uciekł czy jak ? bo jeśli na pastwisku to można się czepić ogrodzeń, albo że tam stoją niebezpieczne dla czterokopytnego rzeczy
"(...)Odpowiedzialny człowiek (nie tylko właściciel stajni gdzie jeździmy czy trzymamy w pensjonacie naszego przyjaciela ale i my sami) jest zobowiązany do opieki nad tymi wspaniałymi zwierzętami(...)."[cytat z http://www.konie.biz/modules.php?name=News&file=article&sid=489 ].Musisz bardziej sprecyzować tą sytuację, może coś uda się bliższego wymyśleć, chociaż nie gwarantuję.
Pozdrawiam i niech konio szybko wraca do zdrowia i ruchu!
ja mając pare koników pensjonatowych poprostu wszystkie czworonogi ubezpieczyłam (grupowo duuużo taniej) tzw OC i Nw (od następstw nieszczęsliwych wypadków) ale wiadomo drobnych przypadków się nie zglasza bo szkoda stracic zniżek.
Ostatnio jedna z prywatnych klaczy nie wyrobiła sie w galopie na zakręcie (cos je spłoszuyło z pastwiska) i uderzyła głwą w słupek bramy. Finał dosyc spora rana na głowie. Pierwszy krok to zadzwoniłam po weta a pozniej po własciela konia. Wetka dła leki , odcięła kawałek skóry , przeczysciła itp. Własciel konia nie panikował, wszystko skonczyło się okey. Wetka powiedziła ,że będzie niewielka niwidoczna blizna.
Wiadomo konie to konie, o wypadek nie trudno.
Ja ubezpieczyłam konie w Allianzie.
Faza masz racje, najlepiej ubezpieczyć tak jak wcześniej napisała lostak
fallco twój koń jest ubezpieczony ? 😀
Problem w tym że nie i stajnia też nie ubezpieczona. Koń całe szczęście już u mnie. Chodzi na 4 nogach i wszysto już w porządku. Weterynarz bardzo z niego zadowolony i ma wrócić do formy w przeciągu pół roku. Całość pokryłem z własnej kieszeni. Już nie chodzi o pieniądze najważniejsze że już jest ok. Pół miesiąca pensjonatu mam gratis. WOW. Ale w sierpniu się przenosimy do innej stajni bo niestety wcześniej wszystko było zajęte.
A było to tak że traktor zostawili na pastwisku w miejscu gdzie konie się lubią tarzać. Ich niedopatrzenie. Jeden koń się wytarzał i wstał a mój zahaczył nogą o błotnik. I co dziwne poleciał galopem na drugą stronę pastwiska z przeciętym ścięgnem i torebką stawową. Potem go sprowadzałem już na trzech nogach.
I naprawdę jak was coś niepokoi w stajni czy na pastwisku to zaraz reagujcie. Bo operacja potem antybiotyki i cała rehabilitacja dużo kosztuje, a lepiej dmuchać na zimne.
no to rzeczywiście przygoda wam się zdarzyła, ja zawsze zwracam uwagę i przed wypuszczeniem konia pier przechodzę po całych 2 pastwiskach no i ostatnio znalazłam 2 śruby i 3m skręcony drut 🤬 pokazałam to właścicielom a oni nic 😀iabeł: dobrze tylko jest to że mogę chodzić po pastwisku raz dziennie bo właścicieli nie ma cały czas więc sprawdzam tylko rano jak oni już wyjadą do pracy, no i jeszcze nie wiem po jakie gówno wysypali stertę kamieni i kamyczków przy stajni, mam nadzieję że nic się ICH koniom nie stanie , bo ja mojego cały czas przeprowadzam żeby na nie nie wszedł[ on ma delikatne kopyta i jak stajnie na kilka kamieni albo jeden większy całym ciężarem to kuleje;/ ]
no ale dobrze że wam się udało i konio wraca już do zdrowia, trzymam za niego kciuki żeby nic już mu się nie stało;]
Otworze wątek
Mam sytuacje taka ze stajenni wypuścili klacz na zle ogrodzony wybieg (nawet wybiegiem nie można tego nazwać, cześć trawiasta miedzy padokami o wymiarach 7x6) ogrodzili tylko jedna lonżą na wysokości stawu nadgarstkowego. Klacz oczywiście wyskoczyła w jeden dzień, na drugi znów ją tam wypuścili i sytuacja się powtórzyła mimo próśb żeby została wypuszczona na normalny wybieg (wymówka ich było to ze nie maja gdzie bo kobylka wychodzi sama ). Za tym drugim razem coś się musiało poważniejszego stać ponieważ pozarywala wiązadła w miedzykostnej, nikt nie chce powiedzieć dokładnie co się stało. Jest to ewidentnie z ich winy. Jak pociągnąć stajnie do odpowiedzialności?
Masz umowę?
Świadków?

Na marginesie, dawno bym już konia zabrała
z takiego miejsca.
Masz umowę?
Świadków?

Na marginesie, dawno bym już konia zabrała
z takiego miejsca.



Tak, umowę mam, jest w niej jedynie wzmianka ze tylko stajenni wytyczają padok na który kon wychodzi. O niczym innym jeśli chodzi o wypadki nie ma. No i ze wszyscy są zobowiązani do przestrzegania zasad bhp.
Skoro ustalają „wybieg” to powinni go odpowiednio zabezpieczyć, a nie zbagatelizować wyskoczenie jednego dnia i popełnić ten sam błąd drugiego? Zdjęcia mam, świadkowie tez są. Widzieli ze wypuszczali ją bez odpowiedniego zagrodzenia.
Rozmawialiśmy z obsługa i mamy rozmawiać dalej żeby poszło leczenie z ich ubezpieczenia, ale nie wiemy właśnie w jaki sposób to podpiąć i czy to będzie się łapać. Jutro będziemy się kontaktować w sprawie omowienia tego. Konia niestety mam od kilku miesięcy i ubezpieczenie jej, wypadło nam z głowy... właśnie myśle ze będziemy stajnie zmieniać po tym wszystkim.
chantell4,  a rozmawiałaś z właścicielem stajni? Bo to on, nie obsługa odpowiada finansowo w razie W.
[quote author=_Gaga link=topic=22358.msg2892053#msg2892053 date=1570951732]
chantell4,  a rozmawiałaś z właścicielem stajni? Bo to on, nie obsługa odpowiada finansowo w razie W.
[/quote]

Rozmawiałam z menagerem stajni, kazał czekać na powrót przedstawiciela właściciela, który pewni jego funkcje. Ogólnie właściciela nigdy na miejscu nie ma.
Jest to ewidentnie z ich winy. Jak pociągnąć stajnie do odpowiedzialności?

Zapoznaj sie z art. 835-845 k.c.  😉  Te art. jasno określają obowiązki przechowawcy względem składajacego na przechowanie i z tego co się orientuję zwierzęta jak najbardziej są zaliczane do rzeczy ruchomych oddanych na przechowanie (w tym przypadku odpłątne świadczenie usług pensjonatowych).


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się