Klub zepsutych kolan. Zerwane więzadła i inne urazy.

Śruby i płytki zdyskwalifikowały mnie z prądów i pola. Mięśni na udzie nie miałam :/
W ogóle można świra dostać bo co lekarz to opinia. Jeden mówi, że mogłam nogę stracić inny że zakwalifikowałby moją operację w skali o stopień niżej. Jeden, że mam zacząć obciążać i ćwiczyć inny,że do końca września nie powinnam na niej stawać.
Myślałam, że mam zacząć od razu działać ale wszyscy przez miesiąc mnie wstrzymywali i zakazywali jakiegokolwiek ruchu.
A teraz od każdego jeszcze i tak słyszę, że biodro będę miała zniszczone o 10-15 lat wcześniej niż zazwyczaj nie mówiąc o zwyrodnieniach w kolanie.
Przepraszam ale trochę muszę się uzewnętrznić, żeby nie zwariować.
Najgorsze jest chyba jak nie ma jednoznacznej diagnozy i gdy co lekarz to opinia. Mi tez na poczatku robili wodę z mózgu ale ostatecznie wszyscy razem wraz z fizjoterapeutami doszli do wspólnych wniosków. Czy jest któryś z lekarzy któremu zaufałaś najbardziej?
Jest mnóstwo ćwiczeń które można wykonywać bez obciążania i przeciążenia kolana. Do mnie przyszła fizjoterapeutką już na drugi dzień po operacji i pokazała co powinnam już teraz zacząć robić żeby uniknąć przykrych konsekwencji typu zrosty itd. Przede wszystko pytać pytać i jeszcze raz pytać co jak i dlaczego. Jak słyszę że żadna fizjoterapia niepotrzebna tylko trzeba "po prostu zacząć chodzić" to mnie telepie! W porównaniu do Twojego urazu miałam małe draśnięcie A pomimo profesjonalnej opieki miałam ogromne bóle zaciśniętych mięśni, ścięgien i więzadeł. W takim środowisku nie ma szansy żeby "samo się rozchodziło" A już na pewno nie prawidłowo. Wystarczy zwykłą terapia manualna i masaże dobrane indywidualnie. Nie wierzę że są w twoim przypadku przeciwwskazane. Kolega miał w tym samym czasie co ja wypadek tyle że pokrywane więzadła w kostce i wszystko robione na śruby i unieruchomione. Mimo wszystko jakieś masaże były stosowane ale szczegółów nie znam.
Po pierwszej artroskopii też nie miałem żadnej fizjoterapii i miałam sobie sama rozchodzić i to było nieporywnywalnie bardziej bolesne i długoterminowe niż ta sama praca wraz z profesjonalistą.
Ja wiedziałam, że "samo się" nie zadziała więc ogarnęłam prywatnie rehabilitantkę plus dodałam zajęcia na basenie (swoją drogą cudownie działają).
Myślałam, że szpital rozniosę jak usłyszałam, że "samo się" i że krioterapię można sobie robić mrożonymi okładami a że chcę wrócić do jakiejkolwiek aktywności to musiałam działać po swojemu.
No i widać na jakim poziomie jest służba zdrowia... dramat  🙄 wszystko trzeba na własną rękę ogarniać i ekstra płacić
Ja to nawet za operacje w prywatnej klinice płaciłam  😂
Witam, czy jest tu ktoś po złamaniu kości piętowej, jeżdżący po takim urazie konno? W sierpniu doznałam wieloodłamowego złamania tejże kości z przemieszczeniem. Mam gwóźdź śródszpikowy na stałe. Ortopedzi mówią, że możliwa jest normalna aktywność za jakiś czas. Ponoć będę mogła jeździć konno i na rowerze, chociaż w tej chwili ciężko sobie to wyobrazić. Byłabym wdzięczna jakby ktoś chciał się podzielić doświadczeniami w tym temacie.
shagyaaa współczuję i witam w klubie posiadających żelastwo.

Ja wróciłam właśnie do pracy z jedną kulą, tylko dla asekuracji bo czasem kolano mi ucieka, brak mięśnia czworogłowego niestety jeszcze długo mi będzie dokuczał.
Nadal walczę z prywatną rehabilitacją i mam wrażenie, że trochę tracę nadzieję na 100% sprawna (a taką nadzieję dał mi lekarz który mnie operował jak wypisywał zakończenie leczenia)
Thaya dzięki  :kwiatek:
Jaką pracę wykonujesz, że możesz używać kuli? Ja chciałabym wrócić do pracy w listopadzie, jednak boję się, że lekarz medycyny pracy nie wyda mi jeszcze zaświadczenia. Dziś mija 6 tygodni od operacji, od 2 dni obciążam częściowo nogę opierając się na niej przy kulach. Widzę już, że mam ograniczenie w zakresie ruchu w stawie skokowym, miałam tylko zabiegi fizjoterapeutyczne. Ortopeda stwierdził, że i tak będę chodzić, więc nie ma potrzeby aby dokładać ćwiczenia.
Mam typowo biurową pracę, kadry w firmie IT.
Co do kontynuowania fizjoterapii nie słuchaj ortopedy, jeśli możesz już obciążać i masz zrost to pogadaj z fizjo co, kiedy i ile ćwiczyć.
Samo się nie działa. Mi też ortopedzi powiedzieli "zacząć chodzić" innych ćwiczeń nie trzeba...gdybym tak zrobiła to zapewne dalej bym kulała o dwóch kulach.
Dzięki fenomenalnej fizjoterapii rozstałam się z kulami w tydzień A ortezę nosiłam trochę dłużej szczególnie na dłuższe spacery lub niepewny grunt. Już chodzę, ale wyraźnie kuleje że względu na różnice w zakresie ruchu no i oczywiście brak mięśni uda. Miałam moment gdzie nadwyrężyłam sobie plecy przez długie łażenie o kulach i fizjoterapeuta też się tym zajął. Teraz jeszcze trzeba mi biodra naprostować bo przez odciążanie jednej nogi trochę mi się zrotowała.. 4 listopada zaczynam pełnoprawną rehabilitację (siłownia, zabiegi prądem itd.)
Nie mogę się doczekać!  😅

Ortopedzi to rzeźnicy, ich lepiej nie słuchać. Na wizycie kontrolnej po 6 tygodniach od operacji moją lekarz mowi: świetnie! Od dzisiaj proszę całkowicie obciążać nogę, najlepiej bez kuli i ortezy. No ale Jak? Po takich czasie ciężko się nawet psychicznie przełamać.
Ano normalnie! Trzeba po prostu zacząć chodzić. G@wno prawda. Jeden po miesiącu ciężkiej pracy nad tą nogą i jestem jeszcze daleko od "po prostu chodzenia"
Witam
Z góry muszę przeprosić za dwie rzeczy, odświeżenie przysychającego wątku i wkręcenie się na forum o jeździe konnej (nie mam w tym kierunku ani wiedzy ani zainteresowań). Robię to bo mam nadzieję skorzystać z wiedzy i doświadczenia niniejszego kolektywu odnośnie kontuzji i leczenia stawu kolanowego. Wiem że nie jest to forum medyczne i że mało prawdopodobna jest tutaj obecność ortopedów i fizjoterapeutów ale, jeśli pozwolicie, chciałbym skorzystać z waszych osobistych doświadczeń, spostrzeżeń i opinii.

Sprawa wygląda następująco. Jestem 37 letnim mężczyzną. Dwa miesiące temu miałem wypadek rowerowy w trakcie którego doznałem urazu kolana (przeleciałem przez kierownicę lądując całym ciężarem ciała na zgięte kolano, na chodnik). W toku leczenia wykonano RTG, USG a w ostateczności MRI którego opis zawiera treść:

"Niewielka ilość płynu w jamie lewego stawu kolanowego
Obrzęk tkanki podskórnej przednio-bocznie.
Rzepka położona na prawidłowej wysokości, bez cech podwichnięć, przyparta bocznie.
Chrząstki stawowe sru prawidłowe.
Naderwanie MPFL.
Łąkotka boczna nieuszkodzona.
Chrząstki stawowe przedziału bocznego prawidłowe.
W rogu tylnym i trzonie łąkotki przyśrodkowej pozioma i częściowo ukośna strefa uszkodzenia przekraczająca obrys dolny i podtorebkowy. Stycznie do boku trzonu torbiel przyłąkotkowa o średnicy 6mm.
Chrząstki stawowe przedziału przyśrodkowego prawidłowe.
Więzadła krzyżowe przednie, tylne, poboczne piszczelowe i strzałkowe, właściwe rzepki i ścięgno mięśnia czworogłowego uda o zachowanej ciągłości i prawidłowej intensywności sygnału.
Elementy kostne badanego stawu bez patologicznych sygnałów.
Ciało tłuszczowe Hoffy o prawidłowej intensywności sygnału."

Na podstawie powyższego i badania fizykalnego ortopeda przedstawił mi następujący opis i zalecenia:
"Nie stwierdzono cech zablokowania się stawu.
W badaniu MRI stwierdzono poziome rozwarstwienie łąkotki przyśrodkowej w rogu tylnym bez destabilizacji - nie wymaga leczenia operacyjnego; oraz naderwanie troczka przyśrodkowego rzepki - do rozważenia jest rekonstrukcja.
Zalecenia:
6-8 tygodni oszczędzać nogę
FlexiStawXtra 1 x 1 przez kilkanaście miesięcy
PRP do MPFL + izometryczne ćwiczenia WM
Kontrolne MRI za 4-6 miesięcy"

Dodam także że od samego urazu mam ograniczony zakres zgięcia kolana który z czasem zdaje się poprawiać. Nie wiem czy wiąże się to z obrzękiem tkanki podskórnej / mięśnia czworogłowego, czy też z uszkodzoną łąkotką. Po samym urazie nogę w kolanie mogłem zgiąć na ok 15 st., obecnie jest to blisko 90 st. Przy czym jest to ok. 90 st. zaraz po przebudzeniu, po cało nocnym odciążeniu, bo wystarczy że pochodzę trochę po mieszkaniu i zakres ten zmniejsza się do przedziału 45-70 st. Próbując zginać nogę poza punkt swobodnego zgięcia odczuwam naciąg/napięcie w udzie zaraz nad kolanem i wrażenie jakby kolano rozchodziło się wszerz.

Mam w związku z powyższym kilka pytań:
1. Jak poważne są to urazy?
2. Czy takie poziome rozwarstwienie samo się zrośnie? Czy leczenie zachowawcze wystarczy?
3. Podobnie jak wyżej, czy jest szansa że przy naderwaniu MPFL leczenie zachowawcze wystarczy? Że nie będzie konieczna rekonstrukcja?
4. Z czym wiązać to ograniczenie zgięcia nogi? Ze stawem czy z mięśniami? Czy starać się zwiększać zakres ruchu i rozciągać czworogłowy? Czy rozmasowywanie uda nad kolanem coś da?
5. Jako że ortopeda zalecił izometryczne ćwiczenia WM (domyślam się że chodziło mu o VMO - vastus medialis oblique) zastanawiałem się nad tym jakie ćwiczenia / ruchy mógłbym wykonywać, aby wzmocnić owosz VMO (i inne mięśnie stabilizujące staw kolanowy) nie obciążając przy tym rogu tylnego łąkotki przyśrodkowej i nie destabilizując rzepki.
Ortopeda kategorycznie zabronił mi kucania gdyż obciąża to łąkotkę i destabilizuje rzepkę (? nie wiem czy dobrze zapamiętałem), zatem odpadają w zupełności głębokie przysiady, ale czy wszystkie przysiady? Czy dotyczy to także półprzysiadów, tj. takich do 30 st. zgięcia kolana? A co z przysiadami do 90 st. zgięcia kolana, np. typu wstawanie z krzesła? Czy one też byłyby w moim przypadku szkodliwe?
A co z takimi czynnościami jak chodzenie, wchodzenie po schodach?"

Podkreślam stanowczo że nie mam tutaj na myśli ćwiczeń z jakimkolwiek zewnętrznym obciążeniem, jedynie ciężar własnego ciała.

W którym momencie zgięcia kolana obciążony zostaje róg tylny łąkotki przyśrodkowej i następuje destabilizacja rzepki? (wciąż nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem ortopedę odnośnie destabilizacji rzepki :-)

Dla uproszczenia zapytam w ten sposób, Czy wykonując takie czynności jak:
-- chodzenie (płaska nawierzchnia) -- zgięcie obciążonej nogi niewielkie, kilka stopni, zbliżone do 0 st.;
-- wchodzenie po schodach i schodzenie ze schodów (przy moim wzroście i schodach standardowej wysokości zgięcie obciążonej nogi nie przekracza 45 st.; nie jestem pewien wielkości zgięcia nogi obciążonej podczas schodzenia ze schodów, choć nie powinno być ono większe niż 90 st.);
-- wstawanie z pozycji siedzącej (z krzesła, z łóżka) -- zgięcie obciążonych nóg ok. 90 st.;
obciążam róg tylny łąkotki przyśrodkowej (i destabilizuję rzepkę) a tym samym narażam się na pogorszenie obecnego stanu?


Jako że ortopeda zrezygnował z artroskopii i uznał, że leczenie zachowawcze wystarczy, zakładam, że rozwarstwienie łąkotki i naderwanie MPFL są niewielkie.


Byłbym wdzięczny za wasze opinie i spostrzeżenia w związku z którymkolwiek z tych pytań. Domyślam się że kolektywnie zaliczyliście ogromne ilości fizjoterapii i wizyt ortopedycznych i mam nadzieję że wśród waszych doświadczeń znajdę coś co będę mógł odnieść do siebie.


Z poważaniem
Jacek
rudy_jacek, każdy kontuzjowany człowiek, szczególnie taki mocno aktywny, odczuwa swoją kontuzję niemal jak "koniec świata".
Spokojnie!
Organizm się leczy, tylko potrzebuje czasu.
Leczenie zachowawcze, o ile jest możliwe, bywa lepsze niż jakiekolwiek inne.
Nie jestem specjalistą, jedynie trenerem i jeźdźcem, który wielokrotnie musiał sobie pomagać, niestety.
Kiedyś raz jedna noga zginała mi się w drugą stronę, raz druga.
Po pierwsze: mniej ważne są szczegóły, ważny jest ogół. I żeby Się Poprawiało.
Na moje: po płaskim sporo chodzić, w wygodnych butach, ani sztywnych ani bardzo amortyzujących, trochę po twardym, trochę po elastycznym.
Nie chodzić po kopnym.
Generalnie: kolano oszczędzać i nie przeciążać. Pomogłabym sobie kinezjotapingiem.
O rowerze zapomnieć na długo. Twoje tkanki ledwie zaczęły się odnawiać.
Po schodach chodzić jak najmniej i oszczędzając uszkodzoną nogę, z ciężarem na zdrowej.
Przy jakimkolwiek bólu chodzić "kurcgalopem", z ciężarem na zdrowej nodze, utykając poniekąd.
Ja bym pewnie chodziła z kijkami.
Ja bym sobie darowała wszelkie ćwiczenia obciążające, także samym ciężarem ciała.
Za to przy każdej okazji z lekka rękami poruszała nogę, by staw pracował.
Godne polecenia są kąpiele w solach do rehabilitacji i ręczne delikatne zwiększanie ruchomości stawu.
Niekiedy warto sobie zrobić post, bo to odpala odnowę tkanek.
Jeśli coś takiego się jada, dobre są klasyczne galarety z nóżek, także prawdziwe buliony.
No i - poszukać fizjoterapeuty, dobierze zabiegi.
Co do destabilizacji rzepki, to nie tyle chodzi o kąt, co o połączenie kąta z podciąganiem przez mięśnie,
czyli na wstępie stopa w ogóle nie powinna być unoszona.
Czyli - siedzisz sobie i rękami przesuwasz łydkę do przodu i do tyłu, miękko i nie do oporu.
Ja tylko jako "praktyk" leczenia kolan 🙂
Na pewno specjalista byłby nie od rzeczy. Bywają dobre przychodnie.
Naprawdę ważne, żeby zluzować, bo przy takich kontuzjach wolniej znaczy szybciej.
A! Trzeba bardzo uważać, by nie odnowić kontuzji, co łatwo może się zdarzyć przy przypadkowym upadku czy odruchowym kopnięciu (czegoś).
Unikałabym środków przeciwbólowych i przeciwzapalnych.
PRP pewnie warto by podać, nie zaszkodzi a pomóc może.
Dzięki za odpowiedź. Nie ukrywam że te same pytania zadałem też na innych forach i w zdecydowanej większości odpowiedzi są te same z czego poniekąd się cieszę, konsensus dostarcza komfortu.
Kameleonik   Bo życie jest piękne...
30 października 2020 18:47
Cóż i ja dołączam do klubu. W sobotę spadłam z konia, w sumie to nawet na nią nie wsiadłam... wsadziłam nogę w strzemię, koń ruszył do przodu i nagle w bok, ja straciłam równowagę i spadłam centralnie  na prawą nogę. Ból masakryczny, nie mogłam wstać przez ok 10 minut. Później wstałam, pojechałam nawet sama do domu samochodem. O 22 pojechałam na SOR bo ból narastał. Lekarz pomacał, zrobił prześwietlenie-kości całe i stwierdził że mam naderwane więzadło MCL, niestabilność przyśrodkową i objawy łękotkowe na MM. Założył mi gips - szynę. Zalecił wizytę w poradni ortopedycznej, wymianę gipsu na ortezę i USG. W czwartek byłam u ortopedy, ściągnął szynę, ponownie zrobił zdjęcia RTG niestety z mojej winy bo zapomniałam tamtych z SORu, trochę pomacał i powiedział że mam zerwane MCL i naderwane ACL i bez operacji się nie obejdzie. Dał skierowanie na rezonans magnetyczny (termin mam prywatnie na 9.11) i telefon na rehabilitację też prywatnie. Nie zalecił ortezy. Mam mieszane uczucia... zapisałam sie na rehabilitacje na wtorek i sie boje że może być gorzej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się