Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

bera7, hehe, no raczej się nie pojawią 😉. Niemniej jednak chyba nie o takim pensjo mówimy tylko o takich, w których jesteśmy pewnie min 5 razy w tygodniu 😉. Ja mam teraz konia "na łąkach" w górach. W dużym stadzie. Do głowy by mi nie przyszło zastanawiać się nawet czy coś tam dołączają czy nie - albo czy dzielą / łączą stada. Zostawiłam to w gestii prowadzących pensjonat - nie wiem co by mi dało takie info 😉.
Ale w opisanej przeze mnie sytuacji ja byłam w stajni codziennie (a niekiedy dwa razy dziennie) bo koń wymagał zwiększonego ruchu wymuszonego - można było mi powiedzieć, że będzie taka akcja.
Moja kobyła ze swojego pastwiska, które dzieliła z dwoma końmi latem kilka razy w nocy uciekła właśnie do takiego dużego stada koni. Kompletnie nic się nie działo - rano spokojnie się pasły jakby cały czas były razem, żadnych uszkodzeń konia nigdy nie było.
Trusia - zawsze można z dużego padoku na potrzeby "oswajania" nowego osobnika ze stadem wygrodzić kawałek przy pomocy 3 słupków i kawałka taśmy pastuchowej - chcieć to móc  :kwiatek:


Naturalnie masz rację, takie rozwiązanie w pewnych sytuacjach się sprawdzi. Bardziej chodziło mi o to, że jeśli ktoś nie może postawić nowego konia „za płotem”, automatycznie nie oznacza, że nie powinien przyjmować nowych koni do pensjonatu, bo tak zrozumiałam wypowiedź kaloe.

Z moich obserwacji wynika, że jeśli padok jest duży, wpuszczanie nowych koni jest bezproblemowe. Trochę pobiegają, a i to nie zawsze.  Często stado nawet nie zaszczyci nowych oderwaniem się od trawy. A jak mój koń w pierwszej jego stajni po zakupie został postawiony na małym padoczku z takim niby łagodnym, właśnie po to, żeby się „wciągnął” w nowe stado, tak został pogryziony, że szyję miał w wielkich dziurach, nigdy potem takich głębokich ran nie widziałam. Na małym padoku koń nie ma gdzie uciekać, dlatego nie uważam takiego rozwiązania za dobre.     
Kochani, rozważam opcje wyjazdu do Niemiec na dłużej. Nie chciałabym zostawiać tu mojej kopytnej, myslalam o tym żeby ja zabrać ze sobą. Czy ktoś z Was orientuje się od strony formalnej jak to wyglada? Czy za posiadanie takiego zwierzaka odprowadza się w de jakiś podatek jak od psa? Czy odbywa się to tak jak u nas mam i nic innym do tego? Może trzeba zwrócić uwagę jeszcze na coś o czym nie wiem ?
I kolejne pytanie jak i gdzie szukac pensjonatu? W pl się orientuje gdzie sprawdzać, jakie są najbliższe opcje na jakich stronach szukac, ale tam niestety nie mam pojęcia jak się do tego zabrać.
Z góry dziekuje za pomoc :kwiatek:
Zapytaj w wątku re-voltowicze za granicą, lub coś podobnego
skraweknieba, ja mam konia w de od roku czasu. Nic o podatku nie słyszałam, natomiast obowiązkowe jest ubezpieczenie OC dla konia. No i transport (przynajmniej w mojej okolicy) to jakaś masakra. Coś takiego jak transport na zamówienie chyba nie istnieje i każdy jeździ z koniem wszędzie ze swoją przyczepą. Ew. jak ktoś znajomy ci pożyczy.
skrawekniebaOC nie jest obowiązkowe. W jakiej części Niemiec będziesz? Może coś pomogę?
paa skąd wiesz, że OC nie jest obowiązkowe?

edit: w takim razie zweryfikuję swoje informacje.
mindgame dziekuje bardzo za odpowiedz🙂 jeżeli chodzi o transport to jesteśmy mobilni wiec tu nie będzie problemu
paa jeżeli dojdzie do wyjazdu będziemy kierować się na Schwerin-Hannover-Hamburg
Ja mam takie pytanko. Czy udało wam się gdzieś znaleźć stajnie idealną pod kątem dobrobytu koni (nie biorąc pod uwagę zaplecze dla jeźdźca). Idealnie w Małopolsce? Chętnie na priv. Rozważam aktualnie, że z moich koni będą pensjonariusze, mogę je wywieźć nawet dalej, byle miały dobrze, ale kurcze po przykrych doświadczeniach z przeszłości trochę się obawiam.
Moje wymagania to: najważniejsze stały dostęp do siana (może być w siatkach), nie użytkowanie koni bez wiedzy właściciela i długie wypuszczanie na padok (tak, żeby mogły też pobiegać, nie stać w ogrodzeniu 5x5 m). Idealnie stajnia wolnowybiegowa bez zamykania koni, ale najważniejsze to siano. Jeżeli wolnowybiegowa, to koniecznie z wiatą dostępną dla mniejszej ilości koni, tak żeby koń niedominantny miał szans się dostać do schronienia i jedzenia. Użytkowanie konia pod siodłem bez mojej wiedzy dyskwalifikuje jakąkolwiek stajnie (niestety już mi się zdarzyło w 2 pensjonatach), chociaż rozważę opcje użytkowania z moją wiedzą. Głębokie bagno podczas zimy wolę omijać. Ujeżdżalnia miło widziana, ale nie będę przesadzać z wymaganiami  😁.

Pytam tutaj, bo rozumiem, że tutaj są koniarze (lub ich konie), którzy od pensjonatów też wymagają  🙂. Nie chodzi mi o to, by moje konie przeżywały, chcę, żeby miały się dobrze. Czy jestem za dużym marzycielem w tej kwestii?  🙂
unity, użytkowanie konia bez wiedzy właściciela to mi się nie mieści w głowie i nie mogę pojąć po jaką cholerę?
unity, Kocierz w Nawojowej Górze powinna spełnić twoje wymagania, ja byłam mega zadowolona, koń był zaopiekowany, nażarty i wybiegany, mogłam spokojnie go zostawić na parę dni i mieć spokojną głowę. Właściciele fajni, plac do jazdy oświetlony i porządny, tereny fajne.
unity, użytkowanie konia bez wiedzy właściciela to mi się nie mieści w głowie i nie mogę pojąć po jaką cholerę?


Po jaka cholere - ano, po kase...

Zdarzylo mi sie raz w jednej stajni pojezdzic tak na koniu. Wyniklo to ot tak sobie w trakcie rozmowy, juz w trakcie jazdy. No bo po co ma stac? Zeby bylo "smieszniej" kon byl moim zdaniem kulawy... Ale, nieee - "bo to klusak i one tak chodza"... Oczywisice wlasciciel o niczym nie wiedzial, a pieniazki szly do kieszeni "trenerki". Ech.
Perlica, wydawałoby się to absurdem, niestety nie jest. Najgorzej, że w takich sytuacjach zazwyczaj biorą swój sprzęt, nie dopasowany konia i potem właściciel odrabiaj sobie uraz psychiczny/fizyczny. Niestety takie realia w niektórych stajniach  😵.

budyń, dziękuję, pojadę sobie zobaczyć  🙂.
unity, U nas znam przynajmniej dwie takie stajnie... ale woj. śląskie. Może i 3 nawet. Bardzo fajne pod kątem samego utrzymania koni. Z infrastrukturą dla jeźdźca gorzej, ale złego słowa nie można powiedzieć o ogólnym końskim dobrobycie.... Może złe stajnie wybierasz....
Sankaritarina, nie sadze 🙂. Raczej niestety rzeczywistość jest jaka jest i za prawie 10 lat bujania się zdążyłam uzbierać przeróżne doświadczenia. Na przykład tak podstawowa rzecz jak stały dostęp do objętościówki jest zazwyczaj bardzo teoretyczna i mocno zmienna (chociaż większości właścicieli na tym aż tak nie zależy). Też wpadam do różnych stajni gdziekolwiek jestem, bo takie mam hobby. I niestety wcale tak różowo nie jest. Ale może w innych częściach Polski jest inaczej. Na razie najlepszą stajnie w Polsce odwiedziłam pod Wrocławiem, ale to mam zdecydowanie za daleko 🙂.
unity czuję wszystko co piszesz. Koń ma dobrze żyć, a nie przeżyć  :kwiatek: o to to! Podpisuję się pod tym obiema rękami. Dla mnie warunki dla koni są najważniejsze. Siano, mogą być baloty w siatkach, padokowanie od rana do nocy i woda. Użytkowanie bez wiedzy właściciela to kryminał. Fajnie, gdy ktoś zwraca uwagę na konie przy sprowadzaniu np i wychwyci ewentualne rany, kulawizny. Znam przypadki gdy nie informowano właścicieli koni o kolkach, kulawiznach, infekcjach.
Niby nic, niby normalne standardowe wymagania, podstawowe nawet bym powiedziała, a jednak takie trudne w wielu miejscach. Potrafią dziać się w pensjonatach straszne rzeczy, zaniedbania i oszustwa okropne, pijaństwa właścicieli, okradanie z paszy, leków, wieczny bajzel wszędzie. Trzeba bardzo uważać wybierając stajnię i zachować czujność. I niestety nie słuchać ludzi, kłamią, wybielają. Mam tu na myśli innych pensjonariuszy. Samemu trzeba obserwować.
Ja raz zaliczyłam taką wtopę, że teraz wszystko dwa razy oglądam i ustalam. Szkoda tylko konie dostały w kość za moją naiwność i ufność.
Nade wszystko cenię komunikację i uczciwość. Dobrze jeszcze jest jak można rozmawiać, poprosić o zmianę. Wtedy jak ludzie są normalni to można się dogadać. Ale wiadomo są ludzie niereformowalny.
Ja mam takie pytanko. Czy udało wam się gdzieś znaleźć stajnie idealną pod kątem dobrobytu koni (nie biorąc pod uwagę zaplecze dla jeźdźca). Idealnie w Małopolsce? Chętnie na priv. Rozważam aktualnie, że z moich koni będą pensjonariusze, mogę je wywieźć nawet dalej, byle miały dobrze, ale kurcze po przykrych doświadczeniach z przeszłości trochę się obawiam.
Moje wymagania to: najważniejsze stały dostęp do siana (może być w siatkach), nie użytkowanie koni bez wiedzy właściciela i długie wypuszczanie na padok (tak, żeby mogły też pobiegać, nie stać w ogrodzeniu 5x5 m). Idealnie stajnia wolnowybiegowa bez zamykania koni, ale najważniejsze to siano. Jeżeli wolnowybiegowa, to koniecznie z wiatą dostępną dla mniejszej ilości koni, tak żeby koń niedominantny miał szans się dostać do schronienia i jedzenia. Użytkowanie konia pod siodłem bez mojej wiedzy dyskwalifikuje jakąkolwiek stajnie (niestety już mi się zdarzyło w 2 pensjonatach), chociaż rozważę opcje użytkowania z moją wiedzą. Głębokie bagno podczas zimy wolę omijać. Ujeżdżalnia miło widziana, ale nie będę przesadzać z wymaganiami  😁.

Pytam tutaj, bo rozumiem, że tutaj są koniarze (lub ich konie), którzy od pensjonatów też wymagają  🙂. Nie chodzi mi o to, by moje konie przeżywały, chcę, żeby miały się dobrze. Czy jestem za dużym marzycielem w tej kwestii?  🙂


Trudny temat 🙂
Wydaje mi się że u mnie zarówno konie jak i ich właściciele mogą mówić o komforcie. Oczywiście im lepiej dla koni tym mniej właściciele są im potrzebni 😉
Zadzwoń do mnie 🙂 obgadamy szczegóły
Lov   all my life is changin' every day.
18 listopada 2019 19:11
Ja mam pytanie z innej beczki, chyba dobry wątek.

Hipotetyczna sytuacja - u nas w stajni na dużym terenie jest również gospodarstwo rolne, w ciągu dnia dużo kręci się ciągników, tirów, samochodów. Brama wjazdowa otwierana ręcznie, położona zaraz przy stajni, padokach, niedaleko placu. Na początku właściciele jeszcze zwracali przyjezdnym uwagę, żeby zamykali bramę, pensjonariusze raczej pilnują, ale kierowcy tirów czy innych takich wiecznie zostawiają otwartą. Ostatnio koń uciekł mi z lonży, w dodatku nie mój tylko w treningu, a ulica mocno ruchliwa. Zakładając, że konie nie mają ubezpieczenia, gdyby któryś z nich wybiegł na ulicę i spowodował wypadek, kto ponosi odpowiedzialność? Rozumiem, że w pierwszej kolejności właściciel, czy opiekun, ale jak to się odnosi do właściciela/dzierżawcy stajni? Czy po prostu właściciel zwierzaka i finito?
Chyba trudno byłoby obciążać winą właściciela zwierzęcia, gdyby akurat nie był obecny? Zostawił konia w pensjonacie, pod czyjąś opieką. I ten ktoś odpowiada za ewidentne zaniedbanie.
Lov   all my life is changin' every day.
19 listopada 2019 17:37
No właśnie nie jestem taka pewna. Jeśli koń ucieknie mi z lonży, lub z placu, jeśli ja jestem na miejscu, i wybiegnie na ulicę?

Na Woli w Poznaniu był przypadek, że koń uciekł z padoku, na tory, i wpadł pod pociąg. Jeszcze właściciel miał do zapłacenia spore odszkodowanie, bo wg umowy pensjonatowej, ośrodek nie ponosił odpowiedzialności za krzywdy wykonane przez konia. A u nas umowy żadnej nie ma...
Jeśli z koniem jest opiekun, właściciel to on odpowiada za to co dzieje się z koniem. Np jeździec spada, koń wyrywa się i mu ucieka, wpada na jezdnię i pod samochód- to jest wina właściciela. Szkoda pokrywana jest z jego oc. Natomiast jeśli koń zostaje na terenie pensjonatu, a opiekę nad nim sprawuje już osoba prowadząca pensjonat to ona ponosi odpowiedzialność. Np jeśli ucieknie koń ze stajnj, z padoku, czy np podczas sprowadzania.
Nie mogę być odpowiedzialna za konia, który wyrządził szkodę w przypadku zaniedbania właściciela pensjonatu. Co więcej, jeśli koń zrobi sobie krzywdę to za niedbalstwo też właściciel ośrodka zapłaci. Nawet jeśli w umowie nie ma o tym mowy lub zawarte jest stwierdzenie że pensjonat za nic nie odpowiada to jest to fikcyjny wpis, bo niedbalstwa i rażącego zaniedbania to nie dotyczy. Mam w swoim otoczeniu osobę,, która w podobnej sprawie uzyskała pozytywny wyrok sądu, a tym samym zwrot kosztów leczdnia konia w klinice.
Jak umowy na pensjonat nie ma to też wlasciciel.
W prawie polskim, jeżeli przepisy nie przewidują wymogu formy pisemnej dozwolona jest forma ustna takiej umowy. I wtedy do jej zawarcia wystarczą oświadczenia ustne obu stron. Do tej grupy zalicza się umowa pensjonatowa, jej forma nie jest regulowana przez Kodeks cywilny. Tyle prawo, ale wiadomo, że wtedy ciężar dowodu podczas ewentualnego procesu spoczywa na powodzie. Z tego powodu lepiej papier mieć.
desire   Druhu nieoceniony...
21 listopada 2019 13:57
Wedlug kc, jesli na przyklad taki pies wyleci Wam za brame i kogos pogryzie to obojetnie pod czyja nie jest opieka - wine ponosi jego wlasciciel. Analogicznie jest z konmi. Pensjonat to miejsce przechowania, nie wlasciciel konia. Wiec tak - kon wpadnie pod samochod/rozwali samochod/uszkodzi siebie i kogos - wine ponosi wlasciel konia i to on idzie na pierwszy ogien.
Pensjonat/opiekuna mozna szarpnac w sprawie cywilnej o leczenie/smierc konia/odszkodowanie za utrate wartosci, bo nie upilnowal/zamknal itd.. Tylko najpierw trzeba to udowodnic. I to tyle chyba. 🙂
Najlepiej wykupic OC/ubezpieczenie dla konia w sumie, ale to lezy w gestii wlasiciela zwierzęcia.

Aha! I nawet jesli osrodek/pensjonat ubezpieczony to nie obejmuje to raczej koni w nim znajdujacych sie, takze jesli wlasciciel stajni macha reka na takie sytuacje i mowi, "aaaa bo jam i osrodek ubezpieczony, nic sie nie martw" to nie wierz mu. 😉
desire ja o sprawie cywilnej piszę, i ten wyrok o ktorym wspominałam to też sprawa cywilna była. Sąd przyznał właścicielce konia odszkodowanie. W uzasadnieniu było o rażącym niedbalstwie w sprawowaniu opieki w ramach czynności opisanych w umowie. Wyrok prawomocny. Nie chcę wdawać się w szczegóły.
A ubezpieczenie własne zawsze trzeba mieć i to na odpowiednio wysoką kwotę. To samo dotyczy np psów, nie tylko koni. Oc to nie jest duży koszt, a jednak jakiś komfort w razie wypadku.
Ja też z tych marudnych, ponieważ na ludzką uczciwość i dobre chęci nie ma co liczyć, polecam wyprowadzke z pensjonatu bez skrupułów po 3 problemie. Co do odpowiedzialności za konia to warto pilnować umowy i zapisać tam, że odpowiedzialność za konia np. pod nieobecność właściciela ponosi pensjonat. I ogólnie zapisać całą umowę na naszą korzyść, przecież jesteśmy klientami, nie dajmy sobie narzucać treści umowy, możemy ją napisać sami i dać do podpisania. Fajny jest system rozliczania się co tydzień lub dwa (działa motywująco i w razie co można szybko uciekać bez strat) i kontrole o różnych porach dnia i w różne dni, robienie zdjęć, filmików, wywieranie presji. Niestety, nie będziemy reagować, to będziemy dalej mieć to co mamy. Ja ostatecznie idę w wynajem ministajenki i gospodarowanie samemu, bo szybciej sprzątnę 3 boksy i nakarmię dwa razy dziennie niż zdołam wyperswadować podstawy utrzymania koni osobom, którym się wydaje, że oni to wielki biznes prowadzą i nos wysoko noszą, tylko zapomnieli o koniach

Prosze o zachowanie kultury wypowiedzi!
Viss Mod

[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Kultura jezyka...
Dorhej - to co piszesz o umowach jest w większości miejsc nierealne. Cudem jest, jak uda się dostać jakąkolwiek umowę, a taką, która ochroni nas jako klientów to chyba byłby potrzebny cud 😉
dorhej, jako właściciel pensjonatu pozbyłabym się Ciebie w tydzień, w dodatku z wilczym biletem. Umowa ma to do siebie, że ma chronić interesy obu stron, nikt rozsądny jednostronnej nie podpisze. Kontrole, filmiki, ucieczka z dnia na dzień, serio?  😲 🤔wirek: Czyli właściciel pensjonatu też ma prawo wszędzie za Tobą łazić (włącznie z WC w końcu jest u siebie) i filmiki kręcić, bo na pewno kradniesz?  😵
Wedlug kc, jesli na przyklad taki pies wyleci Wam za brame i kogos pogryzie to obojetnie pod czyja nie jest opieka - wine ponosi jego wlasciciel. Analogicznie jest z konmi. Pensjonat to miejsce przechowania, nie wlasciciel konia. Wiec tak - kon wpadnie pod samochod/rozwali samochod/uszkodzi siebie i kogos - wine ponosi wlasciel konia i to on idzie na pierwszy ogien.
Pensjonat/opiekuna mozna szarpnac w sprawie cywilnej o leczenie/smierc konia/odszkodowanie za utrate wartosci, bo nie upilnowal/zamknal itd.. Tylko najpierw trzeba to udowodnic. I to tyle chyba. 🙂
Najlepiej wykupic OC/ubezpieczenie dla konia w sumie, ale to lezy w gestii wlasiciela zwierzęcia.

Aha! I nawet jesli osrodek/pensjonat ubezpieczony to nie obejmuje to raczej koni w nim znajdujacych sie, takze jesli wlasciciel stajni macha reka na takie sytuacje i mowi, "aaaa bo jam i osrodek ubezpieczony, nic sie nie martw" to nie wierz mu. 😉


Nie masz racji.
Dawno temu opiekowałam się koniem koleżanki który stał w pensjonacie. Koń mi uciekł z lonży i wskoczył na samochód jadący drogą. Szczęśliwie koń wyszedł z tego cało ale samochód był dość poważnie skasowany.
Sprawa skończyła się w sądzie gdzie okazało się że to moja wina ponieważ koń był pod moją bezpośrednią opieką i to mnie uciekł. W takiej sytuacji ratuje mnie OC szkoleniowca.
Jeżeli koń ucieknie mi z pensjonatu bo pracownicy czegoś nie dopilnują to jest to moja odpowiedzialność jako właściciela pensjonatu i od tej działalności mam wykupione OC. Oczywiście muszę mieć ten pensjonat prowadzony legalnie jako działalność gospodarczą z opłaconymi podatkami itp
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się