System opieki zdrowotnej

Wiesz...moje dyżury to nie są dyżury na SOR-e gdzie po 8 godzinach pracy czasami nie wiesz jak się nazywasz. A pewno twoje często takie bywają! Ale mimo wszystko, w domu mnie nie ma
Kilka lat temu, kiedy młody był młodszy, przez telefon przepytywałam go na sprawdzian. Ostatnio siedząc z nim na telefonie uczyłam go smażyć kurczaka żeby był jadalny. Bo prawie się z młodym nie widzę i naprawdę nie mam kiedy tego z nim robić. Kiedy nocuję w domu to dezorganizuję kotom spanie, bo nagle zajmuję łóżko i koty są zniesmaczone tym faktem. Mąż coraz bardziej marudzi. Ale to nie miało być o tym.

Coraz częściej leczę ludzi z kraju przez telefon bo nie mają szansy dostać się do lekarza w realu. Na wizyty domowe jeżdżę w promieniu 80 km bo oprócz mnie NIE MA NIKOGO kto pojedzie do leżącej otępiałej babci.
To chore. Ten system jest do d**py. Psychiatrów mogłoby być 2 razy tyle a nadal każdy miałby wystarczająco pracy. Nikt już nie ma czasu i chęci pisać opinii sądowych a jest tego cała masa.
Oświadczam oficjalnie że w psychiatrii polskiej jest jedna wielka dziura której nie ma kto wypełnić. I to to chciałam powiedzieć.
Endokrynologów tez nie ma. Nawet prywatnie terminy sa odległe i trzeba polować, zeby sie dostac.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
28 października 2019 12:40
Rodzinnych też nie ma. Mój małż też cisnął 2 prace plus dyżury. Prawie co tydzień było tak że wychodził z rana w niedzielę i wracał do domu we wtorek wieczorem, potem czwartek i piątek też nie wracał wcale... no tak się nie da. Fakt, kasa była lepsza, bo dyżur w niedzielę 24h jest dobrze płatny, ale sorry to nie życie 🙄 tunrida ja to małżowi wybiłam z głowy po kilku latach. W tygodniu nadal pracuje od 8 do 19-20 ale weekendy ma wolne. Ożył. Polecam! i trzymam stronę Twojego męża :kwiatek:
Cri czemu masz takie dyzury? Macie malo pracownikow?

tunrida szkoda zycia - i tak za duzo juz poswiecilas dla pracy. Moim zdaniem zadne pieniadze nie sa warte tego zeby poswiecic rodzine... Takze szczerze trzymam kciuki za Twoj krok ku wolnosci!
.
Mój B. ma po 6-7 dyżurów w centrum urazowym dla dzieci na całe województwo. Naraz obstawia SOR, blok operacyjny i oddział. MA-SA-KRA  😵 Pierwszy rok psychicznie bardzo ciężki. Po dyżurach dzień wyjęty z życia. Przed dyżurem (kilka dni  :icon_rolleyes🙂 też. Ok, jeśli trafiają dzieci wymagające opieki z powodu poważnego urazu, ale jeśli o 2 czy 3 w nocy przychodzą z pierdołą typu - brak urazu, tylko od dwóch tygodni czasem zaboli kolano to krew go (nas 😉 ) zalewa  😵
ok, u nas zabiegi monitoruja technicy, wiec lekarzom jest lzej (z reszta malo ktory wie jak podlaczyc sprzet...  😜 ). Tylko bardzo skomplikowane zabiegi obstawia lekarz anestezjolog.

galopada o matko... wspolczuje.
U nas troche inaczej, ale tez uwielbiam na nockach przypadki typu kleszcz, albo "rano zaczal kichac/wstaw dowolne" ale przychodza dopiero pozno wieczorem albo w nocy...
Zwolniłam się!!!  💃 Na razie pracodawca przyjął. Tylko prosi żeby popracować i dać mu czas znaleźć kogoś innego. Ciekawe czy kogoś znajdzie.
nerechta, samodzielne dyżury że spec. pod telefonem po miesiącu pracy w specjalizacji zabiegowej? Why not? POLSKA. Bycie naraz w trzech miejscach? Publiczny ochrzan na raporcie z powodu wzięcia 1 dnia zwolnienia przy 40 stopniowej gorączce? POLSKA. Praca po prawie  100 tygodniowo? POLSKA.


albo mój osobisty ostatni smaczek z SOR-u 😀 Wpada przed 9 rano rodzinka, 4 osoby z KATAREM. Na pytanie dlaczego odpowiedzieli, że do rodzinnego mają dopiero na 13 😀 Kurtyna.

Edit. Kolejny smaczek -  laska ze... złamanym tipsem. Wymagająca RATUNKU jak sama nazwa oddziału wskazuje 😵 a w sali obok chłopak z wypadku samochodowego przetransportowany śmigłem w stanie krytycznym.
.
galopada_, jak ja się cieszę, że już nie pracuję w tym gównie... Jeszcze mnie czasami ciarki przechodzą jak przejeżdżam nieopodal ulicy, przy której jest szpital i wybudzam się w nocy z napadem lęku ale - jest postęp. Przestały wypadać mi włosy, odrosły obgryzione paznokcie, skończyły się bóle w klatce piersiowej i zaburzenia odżywiania. Wracam do żywych. Ponad 7 lat w SOR zrobiło ze mnie chore, agresywne i nieprzewidywalne zwierzę. Nigdy więcej!!!!!
SOR- y są dla twardzieli, dla osób wyprutych z emocji albo dla osób zdesperowanych potrzebą gotówki. A najlepiej spełniać wszystkie te punkty. NPL-e dla młodych którzy jeszcze mają siłę i cierpliwość.
Jedno i drugie miejsce jest miejscem gdzie po iluś latach pracy, człowiek mimo dużej empatii jest w stanie zacząć nienawidzić ludzi. Ja w NPL- u pracowałam zdecydowanie za długo.
Specyficzne miejsca pracy. Na pewno nie dla każdego. I nie chodzi tu o kompetencje i umiejętność stawiania czoła trudnościom.
tunrida, ja właśnie w ramach przeczekania do rezydentury szukam jakiego POZ/NPL. Tzn może przesadziłam z tym szukaniem. Na razie napisałam CV, a już mam parę ofert pracy  🤣
Nie sprzedawaj skóry tanio! Rodzinni są zdesperowani i mają już dość. Szukają zastępstw bo są wypaleni, przemęczeni. I stać ich zapłacić sporo. Nie sprzedaj się zbyt tanio.
Lekarzy nie ma. I teraz nie lekarz szuka pracy, tylko praca szuka lekarza.
tunrida, wiem. Nie interesują mnie głodowe stawki. Mam na  utrzymaniu dwa konie i mieszkanie do wykończenia 😂
galopada szczerze mowiac nie wiem jak Twoj facet jest w stanie to zniesc. Juz ciul ilosc pracy, ale poziom odpowiedzialnosci przy tak malym doswiadczeniu jest po prostu okropny. To co piszesz... straszne.

Ja sie w ogole dziwie, ze nie ma czegos takiego jak "triage" i po prostu odsylania ludzi z katarem i innymi bzdurami. Ze na SORze przyjmuje sie w zasadzie wszystkich - dlaczego?

Cri u nas tez lekarze maja specjalizacje 🙂 Wiesz co, tez mamy duzo sprzetow, lekow itd, klinika jest mozna powiedziec specjalistyczna. Jest grupa technikow szkolonych i pracujacych tylko okolo i zabiegowo, zabiegi glownie zaawansowana ortopedia i neurochirurgia. Dziewczyny sa naprawde mega w tym co robia i uwazam ze standard uslug calej kliniki jest naprawde wysoki.
Czego mi w Polsce brakuje to wlasnie dobrego szkolenia technikow, szkol czy kursow, bo bardzo wiele rzeczy na zachodzie obstawiane jest przez technikow. Tyle ze u nas duzo lekarzy wet. wiec i pracy potrzeba dla nich na pierwszym miejscu 🙂
.
to trzeba handel wymienny zastosowac, mysle ze byloby to z korzyscia dla obu stron 🙂
galopada stawki w POZ idą do góry ( zaczynają nas cenić) , choć i tak mogłoby być lepiej; tak czy siak uważaj, bo potem ciężko będzie zaciskać pasa na rezydenturze po zasmakowaniu w miarę godnego zarobkowania  😁
NPL nie polecam- szkoda nerwów...
Naginiii, wczoraj wrzuciłam jedno ogłoszenie, dzisiaj od mam 8 rano telefony z ofertami. Od poniedziałku kierunek rozmowy kwalifikacyjne  🏇 lekko się stresuję  😵
go dziewczyno! pozniej bedziesz nam opowiadac "z pamietnika mlodej lekarki"  😁
Odkopuję, bo mam garść obserwacji a nudzę się z lekka czekając w szpitalu na badanie tomografem.
Ale od początku:
Po blisko tygodniu z "prejdzie mi" skapitulowałam. Mam pakiet prywatny to poszłam. USG jamy brzusznej, trzech lekarzy - skierowanie na SOR. Pani od USG powiedziała, że mam wyiątkowo wysoko próg bólu, w tym stanie ludzie raczj marnie chodzą a ja przyjechałam 80 km samochodem. Tego dnia walnęłal już wcześniej podobny dystans. Dwa dni wcześniej byłam wierzchem na hubertusie. Patrzyli jak na kosmitę.
Jeszcze nabyłam sobie piżamkę i klapki, przejechałam przez miasto, znzlazłam parking i przeszłam 10 minut... ostatni kawałek już chyba siłą woli.
Pod SORem przesiedziałam na betonowym schodku blisko godzinę, stać już nie dałam rady.
Kolejka urosła do około 20 osób.Wszyscy zgodnie wpuścili mnie pierwszą.
Lekarz jest 1, słownie JEDEN. Ma dwie osoby do pomocy. Generalnie nagina czasoprzestrzeń jak może. Połowa z tłumu pod drzwiami wyżywaxię na niej, że tyyyyyle trzeba czekać. Przecież powinna się umieć sklonować. A ona ma siłę być miła, uprzejma, wszysko wyjaśnia. No pełen szacun!
Po ustaleniach telefonicznych mam przejść na izbę przyjęć ginekologiczną. Na zewnątrz, nie przez szpital.
Tu dwa razy USG, długa rozmowa i decydują się mnie przyjąć. Znowu miło i kompetentnie, czuję się zaopiekowana.
Na oddziale też nie mam zastrzeżeń do ekipy. Może i jest tu dość spokojnie, ale personel ma co robić. A nikt się nie złości, wszyscy raczej mili, spokojni.
Na poranny obchód przychodzi szef oddziału. Zapytał dlaczego tu trafiłam, raz mnie puknął w brzuch i... powiedział, że... nic mi nie jest.
Padłam, ja, niskociśnieniowiec chwilę później miałam ciśnienie ponad 140 na 100.
Lekarzy potem raczej nie widać, nikt nic nie mówi, g"%o wiem.
Teraz czekam na tomografię, kolejka ponoć gigantyczna a do tego awaria. Ciekawe kiedy uda się ruszyć dalej.
Nie wiem co mi może być, łowię strzępki i próbuję coś złożyć do kupy, denerwuję się coraz bardziej.
Kiedy pacjenci będą dostawać uczciwą wiedzę co się z nimi dzieje?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się