stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
21 listopada 2019 16:22
flygirl dziękuje za to co napisałaś.
Mam właśnie wrażenie, że on nie jest typem który sprawdza na ile może sobie pozwolić. To bardzo przyjazny, towarzyski i miły konik. W stajni czy na wybiegu nie można o nim złego słowa powiedzieć. Pogoni czasem kucynke ale uznaje, że to nie jest złośliwość tylko jakieś tam ich sprawy 😉 Problem zaczyna się przy czyszczeniu, on jest moim zdaniem bardzo niecierpliwy. Rozglada się, kręci, grzebie przednią nogą. Im więcej upominam tym gorzej, jak ignoruje i robie swoje to po czasie odpuszcza ale wytarczy chwila i znowu nie może ustać. Po wyjściu za brame padoku on zwyczajnie drze do przodu, głowa nisko i ciagnie całym sobą. Jak już go dogonię i przytrzymam to idzie niby obok ale cały czas czuje jego ciężar na ręce, ciągnie do przodu. Robie z nim dużo przejść do stój ale on jest tak nakręcony, że robi to mechanicznie bez pomyślunku 🙂 Gdy wchodzimy między domy to zaczyna się problem z podgryzaniem, chyba tam za dużo się dzieje i on sobie z tym nie radzi. Znacznie lepiej się zachowuje jak codziennie chodzimy w te same miejsca, nowości powodują jeszcze większe nakrecanie się. On przy tym wszystkim jest bardzo odważny, nie płoszy się, nie odskakuje. Dziś się nakręcił bo mijaliśmy boisko i było tam sporo dzieci, rozglądał się i mimo głowy odwróconej w drugą strone (szliśmy od boiska) gnał do przodu z takimi nerwami. Latał nad nami helikopter ale nie robił na nim kompletnie wrażenia.
Dodam jeszcze, że to nie przez to że chodzi sam na spacer, a drugi konik zostaje. Jak mam kogoś do pomocy to idziemy razem, on zachowuje się jeszcze gorzej idąc z drugim koniem.
Nie chce mu pakować wędzidła do paszczy, bo to bez sensu moim zdaniem. Kantar ma w nosie, sznurkowy tak samo. Musze jakoś rozwiązać problem, bo to mało przyjemne i dla mnie i dla niego (choć na spacer lubi chodzić, zwykle ide z pierwszym o 13:30, on od 13😲0 już czeka pod bramką, a do stajni musze go zaciągać). Myślicie że warto podać coś na uspokojenie?
Możliwe bardzo, że to we mnie jest problem. Przyznam szczerze, że nie miałam nigdy bliższych kontaktów z młodymi końmi. Monetka była delikatna i spokojna, jeszcze nie tak dawno byłam przekonana że każdy koń jest z natury tak dobrze wychowany 😉
Przepraszam bardzo, ale jak czytam o kopaniu koni w brzuch, to mi włosy na głowie stają. I niby homo sapiens inteligentny gatunek, i nie umie sobie poradzić z 5 g końskiego móżdżku inaczej niż kopaniem w brzuch. Przepraszam bardzo, jeżeli kogoś obraziłam. Nie wierzę, że koń z opisu skumał kopniaka z podgryzaniem siodła - raczej sobie bezpiecznie zapamiętał zakleszczenie szczęki. Też mały szczegół w tym - sytuacja już niebezpieczna sama z siebie, panikujący koń w małej przestrzeni, obok człowiek, w życiu nie ryzykowałabym dolewać do tej sytuacji jak moje nie ogarnięte emocje, tak agresje. Jak mamy konia podgryzającego, to też warto przewidywać, że będzie podgryzać i ubierać go w sposób, by wszyscy byli bezpieczni.

Wg. mnie, podstawa treningu to jest komunikacja i poziom komunikacji ustala człowiek, nie koń (ponoć ten mądrzejszy). I dawanie przykładu trenera JNBT - cóż, jedna z najbardziej agresywnych szkół (razem z PNH, obie bardzo lubiące się "kopać" z koniem z różnymi skutkami ubocznymi głównie na zdrowiu ludzi), nie prezentująca dużo wiedzy (w moim odbiorze), nie wiem skąd opinia, że trening naturalny takie miziu, miziu dla konia. Owszem, są trenerzy naturalni z wiedzą, co radzą sobie bez agresji i w Polsce jest jedna trenerka naturalna, której oddałabym konia w migu oka (żeby nie było, że całkowicie neguje naturals, niestety akurat w Polsce bardziej są znane te bardziej agresywne szkoły). Zresztą w klasyce jest też cała pula do zobaczenia.

Przy pracy z trudnym koniem trzeba odróżniać trening (ja coś chce i prezentuje i komunikuje w jakimś stopniu mniej lub więcej czytelnie, co od konia wymagam i muszę go do tego przygotować) i obrona własna. O ile wg. mnie nie mamy prawo konia lać podczas treningu, to jeżeli mnie chce przegalopować pędzące cudo - będę walić batem koło siebie, ile się da, by gołe życie ocalić - ale w takiej sytuacji, to jest niechlujna propozycja konia i nie moja.

Kiedyś przerabiałam konia, który na podgryzanie obrywał w pysk - i tylko z tego powstała zabawa w kto szybciej i bardziej sprawnie. I co do konia robaczka, z opisu mi to wygląda na po prostu rozpieszczonego kucyka (wszystko jedno w jakim wieku) i nie pozwalałabym stanowczo na takie zachowanie podczas prowadzenia (tutaj sens stanowczo: konsekwentnie i nigdy, nie w sensie agresywnie, niestety ludzie te słowa mylą) plus przetrenowałabym zachowanie przy karmieniu i podawaniu smakołyka.
Robaczek M. ja obstawiam, że młody traktuje Cię jak kolegę do zabawy. Ma teraz kolegów w podobnym wieku, żeby powygryzać się na wybiegu? Może zostaw na razie spacery i zacznij pracę z ziemi. Młodemu pewnie się nudzi. Lonża, tylko taka z głową, nie żeby go zmęczyć fizycznie tylko psychicznie i praca z ziemi pomoże. Drążki, łopatki, ustępowania, zwroty, macie co robić przy okazji pokaż kto jest przewodnikiem. I nie chodzi mi o naturalsowe czary mary ale o konsekwentne przeprowadzanie konia przez ćwiczenia. Jak ma użądzony wybieg? Może jest zbyt monotonny i po całym dniu błogiej ciszy jest w szoku jak zobaczy coś innego. Jak przeżywa różne rzeczy i wtedy gryzie to może poustawiaj straszaki blisko padoku. W jakim stadzie chodzi? Może nie wie jak inne konie radzą sobie w sytuacjach stresowych. Potrzebuje dobrego końskiego szefa stada, żeby mieć wzór do naśladowania.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 listopada 2019 20:02
kotbury teoria godna zastanowienia. Klacz 100% zdrowa, z dopasowanym sprzętem.


Gastroskopię świeżo miała robioną?
Robaczek M., ogromną wiedzę behawiorystów zwykle można zamknąć w koncepcji possitive i negative reinforcement (wybaczcie, ale nie znam polskiego tłumaczenia- czytam zwykle po angielsku). Innymi słowy, należy skłaniać konie do tego, by dobre zachowanie przychodziło im łatwo, a złe (niechciane z naszego punku widzenia)- trudno, z wysiłkiem. Skoro podgryzanie jest zachowaniem, którego sobie nie życzysz, powinnaś konsekwentnie reagować na nie negative reinforcement. Czy to będzie machnięcie końcówką uwiązu przed nosem, "przegonienie" takiego delikwenta kilka kroków w tył (jak inny koń), robienie małych wolt na trasie spaceru czy kopanie w brzuch 😉 , to już kwestia etyki właściciela.

Z punktu widzenia konia to powinno wyglądać mniej więcej tak, że po każdym podgryzaniu następuje ten "nieprzyjemny" element, czyli na przykład przejście po wolcie. Po kilku razach zakuma, że ma do wyboru podgryzać, a zaraz potem wyginać się na wolcie lub iść spokojnie prosto. Wolta to tylko przykład, a negative reinforcement wcale nie musi mieć nic wspólnego z agresją.
[quote author=kotbury link=topic=7002.msg2898823#msg2898823 date=157435003]

Ja wiem, że są też oczywiście osoby, które mają tak zerową wiedzę, że podają smakołyki koniom gdy te się zatrzymują aby ruszyły (za smakołykiem) dalej i się potem dziwią, że w pewnych miejscach, sytuacjach, konie coraz mocniej odmawiają współpracy... ale takie osoby są tu imho w mniejszości. A nawet jak są, to raczej trzeba ich odesłać do szkółki z tradycjami, trenera,  a nie do samodzielnego "naprawiania swojego konia", bo tylko więcej szkody niż pożytku.


Jeżeli pijesz tu do mnie ...
[/quote]

Totalnie nie piję do ciebie.
Ty chyba pisałaś, że koń dostaje smaczka jak już wejdzie - musi wykonać czynność. wie, że tam go czeka nagroda. ale wie, że musi nastąpić ruch. A nie, że zatrzymał się i w nagrodę dostaje smaczka, tyle, że aby go sięgnąć bezwiednie robi kroczki.
NIby niuans, a jakże istotny.
Nie tylko wzmocnienie pozytywne/negatywne jakie jest ma znaczenie. Częściej znaczenie ma jego timing.


Robaczek, czy ja dobrze kumam, że ten koń ma 2,5 roku.. i chodzi z tobą na spacery przy boisku i tam nawet helikopter itd...
A nie pomyślałaś żeby mu tak dać z pół roku, albo rok spokoju. Ok, czyszczenie i padok (najlepiej ze stadem, które wychowa) a nie zabawy w prowadzanki i ekspozycje.
Konie różnie dojrzewają, jedne są w stanie takie obciążenia mentalne wziąć na siebie wcześniej, a inne nie. I trzeba im wtedy dać czas dorosnąć. Bardzo szkodliwy jest trend - wczesnej ekspozycji na wszystkie bodźce. Bo ile jeszcze nie wiem, 5-cio miesięcznego źrebaka można siłą spacyfikować jak będzie w amoku to 2,5 latka już nie. I jedyne czego nauczysz to strach bez wsparcia, albo przesadna odwaga bez szacunku dla człowieka.

co do wiercenia się przy czyszczeniu - u konia w tym wieku to powinno ono trwać na tyle krótko, że się nie zdąży powiercić poprostu. A gdy jednak się wierci i grzebie i przestanie to robić to nagrodą powinno być natychmiastowe przerwanie nieprzyjemnej czynności i zwrot wolności - padok znaczy się.
Inaczej to jest wyrabianie narowów właśnie. Bo za jakiś czas, jak po zaprzestaniu wiercenia koń nie otrzyma "pozytywnego wzmocnienia", o które prosi (czyli świętego spokoju), to znajdzie inną, bardziej skuteczną metodę oswobodzenia się. I ta już może być dla człowieka czy niego samego niebezpieczna.

Stara dobra zasada, która mówiła, że młodymi końmi opiekują się osoby DOŚWIADCZONE, a doświadczone konie uczą niedoświadczonych jeźdźców jest bardzo skuteczna metodą zapobieagania powstawaniu narowów.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 listopada 2019 22:03
kamcia665, to nie jest pozytywne i negatywne wzmocnienie 🙂
Wzmocnienie:  Zastosowanie  czynnika  wzmacniającego  -  zwiększa  się  prawdopodobieństwo pojawiania się zachowania
Wzmocnienie pozytywne (dodatnie)- podanie bodźca apetytywnego (pożądanego)
Wzmocnienie  negatywne  (ujemne)-  usunięcie  bodźca  awersyjnego  (negatywnego przykład: uniknięcie sytuacji nieprzyjemnej).
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
22 listopada 2019 01:26
Ja chciałam tylko zaznaczyć że ja konia nie bije ani tym bardziej nie kopie w brzuch. Bardzo prosze mnie nie identyfikować z takim zachowaniem, bo to zdecydowanie nie moje metody.

kotbury on to boisko zna bo mieszkamy obok, a helikopter lata nad wybiegiem średnio trzy razy w tygodniu (niedaleko jest jednostka wojskowa i często latają, zwłaszcza w lecie), więc dla niego to nie taka nowość.
Myślisz, że taki spacer to za duże obciążenie dla tego dzieciaka? Chodzimy tylko stępem, czasem gdzieś podbiegniemy. On nie bardzo ma z kim się wygonić na padoku, bo kucynka nie zawsze chce się bawić. Zależy mi na ruchu żeby nie był okrągły, mają stały dostęp do siana i tego nie chce zmienić.
Czyszcze go w miare szybko, o ile bialutkiego brudasa można wyczyścić szybciutko 😉
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
22 listopada 2019 07:21
Robaczku czy chodzisz sama na spacery z kucykiem? Bez Balbinki? Może to po prostu manifestacja leku separacyjnego. To młody kon, obstawiam ze wcześniej był w stadzie, niewiele z nim robiono z racji wieku. A opisywane problemy objawiają się jak zabierasz go ze stada? Może spróbuj zrobić te czynności które sprawiają mu trudność w obecności drugiego konia?

U mnie było podobnie, kucyk zachowywał się niemal identycznie, częściowo spowodowane było to bólem kopyt, wiec w czasie rehabilitacji nie wymagałam od niego czegoś co sprawiLo by ból. Dużo masowalam, żeby rozluźnić napięcia, uwolnić trochę oksytocyny, ale tez pomagało to zdobyć jego zaufanie. A przede wszystkim spokój, opanowanie, nawet przy największych niesubordynacjach, bo moje nerwy powodowały, ze tak się nakręcał, ze nie docierało do niego nic.
Robaczku- jest kilka metod "przyzwyczajania" koni i właśnie osoba z doświadczeniem patrząc na sytuację (a nie czytając via net) dostosuje odpowiednią.

Możesz konia bodźcami zalać i tak długo są dookoła niego, że przestaje na nie reagować. Z tą metoda jest ten problem, że jeśli jest źle dobrana do sytuacji to tylko pogłębi stres i strach. Myślę, że prowadzanie konia obok boiska z dzieciorami, gdzie dzieciory raz są, a raz nie i dawanie mu możliwości wyboru zachowania (on przyspiesza, a ty nic nie możesz zrobić bo fizycznie nie poradzisz) jest właśnie takim przypadkiem źle zastosowanej metody.

Taka metoda mogłaby mieć rację bytu gdyby tam był "cel" na końcu.
Wyjaśnię na swoim przykładzie: wyjeżdżam ze stajni koniem na kros i po drodze on się czegoś boi i odwala. Ale ja na to nie zwracam uwagi, jadę czy przodem do przodu, czy dupą do przodu - najważniejsze żeby znaleźć się na krosie bo tam jest nasz cel- praca. I po pewnym czasie koń zakuma, że nie ma się czego bać, i po co debilować, bo to nie ułatwia, a na koniec i tak jest zawsze to samo, a mój stoicki spokój i zlewanie jego durnych zachowań najlepiej mu pokazuje, że tutaj nic się nie wskóra/nic się nie dzieje. Ale podczas całego naszego współistnienia, nawet do głowy mi nie przyjdzie, że "grzeczne" przejechanie na kros jest celem samym w sobie. Zawsze biorę pod rozwagę to, że może odwalić i mówię -ok, dzis taki dzień. zlewam to, bo na tym zlewaniu się opiera progresja. Słowem robię swoje bo celem jest praca na krosie.

Gdy koń np. wjeżdża na czworobok, niepłoszenie się budki sędziowskiej nie jest celem - jest wynikiem jego skoncentrowania się na pracy.
Na czym może się koncentrować 2,5 letni koń podczas spaceru, którego celem jest spacer?

Jeśli natomiast ty idziesz i twoim celem jest "iść grzecznie" - to masz problem, bo nie masz narzędzi żeby to wyegzekwować ani nawet środków komunikacji żeby koń mógł zacząć rozumieć o co chodzi. ... Musisz sobie moim zdaniem zmienić rutynę, Poustalać cele.

I jeszcze tylko chciałabym przestrzec przed stosowaniem metod "naturalnych" z koniem w tym wieku typu- "jak ci wyrywa to go cofaj, odangażuj zad itd." Ok, może z raz gdy sytuacja wymyka się spod kontroli. Z zasady kościec takiego konia (który do tego jest w stanie napięcia) jest za słabo rozwinięty aby nim bączki czy cofanki kręcić.
A jeszcze się wetnę - grzebanie nogą i rzucanie łbem przy czyszczeniu miejsca na popręg (ew reszty brzucha) i dopinaniu samego popręgu (dopinam realnie dopiero przed wsiadaniem, w stajni lekko) to łaskotki czy niesubordynacja? Zastanawiałam się nad bólem ale otwartą dłonią mogę tam jeździć, naciskać (nawet mocno), masować i 0 negatywnej reakcji, wręcz rozluźnienie. Szczotka i popręg = grzebanie. Matka robi dokładnie to samo przy czyszczeniu i dopinaniu.
Jeżeli to są łaskotki to chyba nie ma powodu aby konia karcić, bo to niezależne od niego? Ja to ignoruję, uspokajam głosem, dopinam delikatnie. No ale czyszczenie jest uciążliwe, bo błoto, sklejki, muszę na to sporo wysiłku poświęcić a ten się denerwuje. Oczywiście szczotką operuję zdecydowanie, ale delikatnie, żeby żadnego ała w trakcie nie było.

Na myjkę i do solary wchodzimy już jak starzy  😎
Meise, akurat w tym przypadku to bym się zainteresowała wrzodami. Zbyt dużo widziałam "łaskotek / niesubordynacji / itp" które się tak objawiały a na koniec okazały się wrzodami. Szczególnie to dopinanie popręgu jest dość charakterystyczne.
No właśnie o tym myślałam, kogoś możecie polecić na południu?  :kwiatek:

Jakie mogą być inne objawy?
epk, mój koń całe życie (ma 14 lat) reaguje bardzo źle na dopinanie popręgu i nie lubi dotyku w okolicach słabizn i grzebie (przy jedzeniu zawsze) tak, że kopyta ma kwadratowe... czyli niby typowo wrzodowy. Gastro robiłam ze 3 tyg temu. Wetka stwierdziła, że dawno nie widziała takiego ładnego konia od wewnątrz. Tj ani pół nadżerki... co mocno obaliło w moich oczach mit o popręgu i grzebaniu...
Wiem, że jeden koń wiosny nie czyni ale i zła reakcja na popręg nie musi 😉
Przy czym uważam że sprawdzić warto.
Też mam konia, który bardzo źle reaguje na dopinanie popręgu i ogólnie majstrowanie w tych okolicach. Napina brzuch i domyslam się, że popręg jednak powoduje dyskomfort (pierwsze chwile, po zrobieniu kilku kroków już jest ok). Nie ma wrzodów (robiłam gastro), żaden wet nie stwierdził żadnej wyraźnej zdrowotnej przyczyny (a też pytałam i oglądało kilku fachowców).
_Gaga, ale je nie napisałam, że ten koń wrzody ma tylko, że bym się zainteresowała. Ja też takiego znam co się wścieka a wrzodów nie ma, ale to jest jeden na kilkanaście, jak nie już kilkadziesiąt innych, u których się te wrzody potwierdziły. A też było zawsze gadanie "on tak ma".

Drugą opcją bywa dyskomfort od popręgu samego a tu już może być milion rzeczy - od zapoprężenia, nawet niewielkiego kiedyś, przez źle dobrany popręg (kształt, twardość) oraz przez nadwrażliwą skórę.
epk, źle się chyba wyraziłam. Ja byłam ostatnio przekonana, że to wrzody (doszła apatia)....
...a nie charakter 😁
[quote author=_Gaga link=topic=7002.msg2898993#msg2898993 date=1574422691]
...a nie charakter 😁
[/quote]
Haha, dobre!


Jakie mogą być inne objawy?


Grzebanie nogą przed czy w trakcie karmienia. Nadmierne pobudzenie w porze karmienia-takie mega domaganie się żarcia.
Pienienie się, slinienie w trakcie karmienia.

Rzucanie głową w siodle, przesadne zabawy wędzidłem. Pogorszenie komunikacji po pierwszym zagalopowaniu (czasem ponoszonko w galopie lub wręcz zw oczekiwaniu na galop) lub w miarę postępu jazdy- wsiadasz koń super, im dłużej jedziesz tym gorzej.
A nacisk dłonią nie powinien powodować dyskomfortu? Bo u nas wtedy pełen luz. Czy koń może mieć tam łaskotki (tak wszyscy twierdzą, kogo nie zapytam)? I ciekawe, że matka zachowuje się identycznie w tych samych sytuacjach.
Mam wrażenie, że reakcja bólowa byłaby gwałtowniejsza, ale nie omieszkam sprawdzić przy okazji. On dostawał zawsze lucernę, dostaje siemię. Lucernę mu zamówię dziś.

kotbury, absolutnie żaden z wymienionych przez Ciebie objawów. Je na raty, powoli, w ogóle nie domaga się żarcia, trochę poje paszy, wraca do siana i tak sobie rozkłada na godziny, w poprzednim domu funkcjonował dokładnie tak samo. Raczej nigdy nie zjada od razu. 0 pienienia, ślinienia.

Głową nie rzuca nigdy jak na nim siedzę, u nas w trakcie jazdy jest polepszenie. Czyli na początku ćwiczymy sobie odpowiedź na łydkę, bo jestem "leniuszek zaspany", jak się koń rozjeździ i rozgalopuje to chodzi jak złoto, rozluźnia się i wyciąga.

Tja, tylko to wszystko z opisu powyzej moga byc a) wrzody b) inny dyskomfort (psycho)fizyczny w zwiazku z dupiata metoda chowu c) braki w wyszkoleniu jezdzca d) charakter.
Jak mi sie kon wykrzacza w galopie i ma fochy na kielzno to w 9 przypadkach na 10 chodzi o podpunkt c 😁

Meise IMO konia niespokojnie reagujacego na siodlane i dociaganie popregu zawsze warto sprawdzic w kontekscie wrzodow i dopasowania sprzetu (i ogolnie wykluczyc ew. bolesnosc grzbietu). Dla pewnosci 🙂

Edit. Chodzilo mi o opis z postu kotbury, pisalysmy jednoczesnie
Sprzęt będziemy dopasowywać dopiero, jeżdżę w siodłach klubowych obecnie  😉

A takie żarcie na raty jest ok? On trochę poje, potem skubie siano, wciągnie słomę i tak aż do wyczyszczenia żłobu. W sumie 90% koni jakie znam pożera wszystko od razu.
No właśnie o tym myślałam, kogoś możecie polecić na południu?  :kwiatek:

Jakie mogą być inne objawy?


Dr Biazik, jest z Wrocławia, ale jeździ po Polsce. A objawów może być naprawdę sporo. U nas było niezadowolenie przy dopinaniu popręgu, biegunki w okresach przejściowych. Przyczyn może być sporo, ale wrzody stosunkowo łatwo sprawdzić.
Meise, Justus je w tempie ślimaka, czasem zostawi na później. Nie daj boże wyczuje  jakieś dodatki które mu nie pasują, wtedy czas jedzenia wydłuża się jeszcze bardziej bo musi wybrać to co mu smakuje a resztę zostawić. Czyli jaki ojciec, taki syn - księciunio, co zrobisz  😁
Lepiej wolno niż jak pożera jak mój. Dopiero sieczki i inne dodatki go przystopowały, najpierw był bunt z grzebaniem i kopaniem do tyłu ( 🤔wirek🙂 , ale już się pogodził z nową wersją żarcia i je spokojnie.  🏇
Jak pozyczone siodlo i lezy bylejak (nie w rownowadze, zla szerokosc kanalu czy nachylenie paneli, dlugo by wymieniac) to moze byc dyskomfort. Powolne jedzenie moze miec zwiazek z zebami, zwlaszcza, ze to mlody kon. A moze szukasz dziury w calym 😉

Jakbym miala takie spiny to kompleksowy przeglad wet bym zrobila dla spokoju ducha chociazby :p
Tja, tylko to wszystko z opisu powyzej moga byc a) wrzody b) inny dyskomfort (psycho)fizyczny w zwiazku z dupiata metoda chowu c) braki w wyszkoleniu jezdzca d) charakter.
Jak mi sie kon wykrzacza w galopie i ma fochy na kielzno to w 9 przypadkach na 10 chodzi o podpunkt c 😁




A ja jednak myślę, że a b i c to najcześciej występuja łącznie... a d jest jak Yeti..
[quote author=galopada_ link=topic=7002.msg2899003#msg2899003 date=1574423831]
Meise, Justus je w tempie ślimaka, czasem zostawi na później. Nie daj boże wyczuje  jakieś dodatki które mu nie pasują, wtedy czas jedzenia wydłuża się jeszcze bardziej bo musi wybrać to co mu smakuje a resztę zostawić. Czyli jaki ojciec, taki syn 😁
[/quote]

O matko, jakbym o Folku czytała, w takim razie jedzą w IDENTYCZNYM  stylu  😁 😁

izydorex, dziękuję za kontakt, będę mieć w zanadrzu 🙂

kokosnuss, zęby na bank nie, dwóch wetów mu niedawno sprawdzało, w tym jeden, który się w zębach specjalizuje. Wszystko ma ok 🙂
Pewnie szukam dziury w całym jak to większość świeżo upieczonych końskich madek. Ale poproszę jeszcze jedną zaufaną osobę, żeby popatrzyła, czy do dopinanie i szczotka to bólowe czy łaskotki. Bo szczotka raczej bólu nie sprawia, a reaguje na nią gorzej niż na sam popręg...
[quote author=kokosnuss link=topic=7002.msg2898999#msg2898999 date=1574423462]
Tja, tylko to wszystko z opisu powyzej moga byc a) wrzody b) inny dyskomfort (psycho)fizyczny w zwiazku z dupiata metoda chowu c) braki w wyszkoleniu jezdzca d) charakter.
Jak mi sie kon wykrzacza w galopie i ma fochy na kielzno to w 9 przypadkach na 10 chodzi o podpunkt c 😁




A ja jednak myślę, że a b i c to najcześciej występuja łącznie... a d jest jak Yeti..
[/quote]
Zapraszam do mnie. Poznasz Yeti 😁
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
22 listopada 2019 13:02
kotbury czyli Twoim zdaniem za dużo od niego wymagam? Niestety nie mieszkamy w zbyt spokojnej okolicy, w koło sporo się dzieje ale on nie reaguje na nic paniką. Przykład tych dzieci na boisku, on nie bał się ich tylko chciał iść w ich strone. Nie raz tak było, coś go zainteresowwlo i za wszelką cebe chciał podejść, pooglądać, mimo tego, że szedł energicznie w przeciwna strone. Tak samo jest np z mijającymi nas psami lub rowerami. Już z daleka nie spuszcza ich z oczu, przyspiesza żeby spotkać jak najszybciej, przygląda się i nakręca. Jak miniemy czy to psa czy rower to ciągle zerka w ich strone i pędzi (stępem) do przodu. Albo np psy za ogrodzeniem, postanowi dać takiemu buziaka (heh, moje kucyki wkładają nosy przez ogrodzenie a pies sąsiadów je oblizuje  😂 ) i moge sobie robić co chce, bo on użyje takiej siły i moim zdaniem chamstwa, że ciężko go powstrzymać.
Czekam na pomoc kogoś z boku, ja tak do końca tego nie ogariam , bo znane mi konie się tak nie zachowywaly. Nie mam doświadczenia z młodymi końmi, choć moim zdaniem kucynka jest dość fajnie wychowana. Zdecydowałam się na młodzież, bo nie mam siły patrzeć na starość i choroby 🙁
Rudzik też tak myślałam i nawet ostatnie kilka razy chodziliśmy z nimi razem na spacery ale on w towarzystwie jest jeszcze bardziej nakręcony. Idzie jak taran, pcha się na mnie, nie chce się zatrzymać. One nie są jakoś bardzo zżyte,bywa że zabieram jedno i w tym czasie drugie nawet nie podniesie glowy znad siana żeby popatrzeć czy towarzystwo wróciło.
i moge sobie robić co chce, bo on użyje takiej siły i moim zdaniem chamstwa, że ciężko go powstrzymać.



No i zdefiniowałaś problem. To koń decyduje gdzie idziecie. Czyli to on przewodzi.
Pytanie dlaczego?
I wracamy do tego co napisałam: albo dlatego, że może fizycznie- nie masz środków aby wymusić ruch, albo dlatego, że nie rozumie o co chodzi - bo po co łazić z 2,5 latkiem po wsi i dawać płoty wąchać?


Koń to koń. Uczłowieczanie konia przez nadmierne z nim spędzani czasu też niestety może nie wyjść na dobre.
Musi chodzić, żeby miał ruch? To kantar na głowę, uwiąz w rękę i lonża też i dookoła padoku spacer z batem ujeżdżeniowym w reku. I cel - np. 5 kółek bez stawania. Zrobi - pogłaskać, puścić i dać spokój. Kombinuje- użyć bata. wyrywa się to lonża i ogonić tak, żeby w pięty poszło- do zmęczenia. Bo to TY decydujesz gdzie idziecie i jakim tempem.
Ale nie możesz wymagać, że 2,5 letni koń skupi na tobie 100% swojej uwagi na długi czas. To jest znęcanie się. To tak samo jakby 5 letniemu dziecku kazać siedzieć w ławce grzecznie przez 45 min.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się