Okiem Planty - życie w Teksasie

z moich obserwacji różnych sytuacji różnych ludzi wynika, że prawda leży zwykle pośrodku. Ten środek jest przesunięty w jedną lub w drugą stronę, mniej lub bardziej, ale jednak zwykle to obie strony są "winne".
Livia   ...z innego świata
03 listopada 2017 10:00
Proszę o uspokojenie emocji, póki Planta się nie odezwie.
Do takich analiz / dyskusji mamy osobne wątki: http://re-volta.pl/forum/index.php?topic=91487.0 lub http://re-volta.pl/forum/index.php?topic=93379.0 .
Myślałem że celem nadrzędnym dyskusji w tym wątku jest pomoc Plancie . Radą , dobrym słowem , widać myliłem się . Dyskusja dryfuje w niebezpieczną i niepokojącą stronę .
Gandalf Biały,  jak zawsze tu na forum, niestety.
Gandalf Biały, wszystko co napiszesz na forum moze pewnego dnia  zostac użyte przeciwko tobie, wszystkie subiektywne odczucia czytającego mogą pewnego dnia zostac użyte, jako obiektywne argumenty,  przeciwko tobie.  👀 😁
Planta,czytam od samego początku,po tym jak wysłałaś mi linka to również na drugim blogu.Dziewczyno proszę weź się w garść,pozbieraj myśli i zacznij działać.To co co opisalas odnośnie sytuacji na Halloween, jest straszne.Ten człowiek kpi z tego domu,Was,rodziny która  tam chciałaś stworzyć.Kpi z Ciebie,Waszego dziecka,śmieje Ci się w twarz,sprawia,że Twoja biedna córka cierpi.Robi to z premedytacją.Myślę,że nie znasz "nie doceniasz" do czego jeszcze jest zdolny."Zabralas mu pewną wygodę, komfort życia i będzie się mscil na Was.Proszę idź i zgłoś to zajście wszędzie, gdzie możesz. To jest poczatek i nigdy nie bedzie tak jak wczesniej...Wspieram myślami,bądź silna.
Czyżby wątek zaczął umierać śmiercią naturalną?
Martita   Martita & Orestes Company
14 listopada 2017 21:46
Na drugim forum też milczy. Nie wiem czy to kwestia działania i braku czasu na forum czy kwestii odpowiedzi na forach.
Nie chce spekulować, ale trochę obawiam się że to drugie 🤔
Przepraszam za niepisanie. Zabralam sie za remonty, teraz, kiedy meza nie ma w domu i nie komentuje caly czas, pracuje mi sie lepiej. Remonty odprezaja mnie i nie mysle caly czas o sytuacji w rodzinie.

W miedzyczasie dokonczylam cementowa wylewke w polowie stajni (jedno stanowisko), z wyprowadzeniem moczu na zewnatrz. Akurat wczoraj dodawalam ostatnie szlify, kiedy poslizgnelam sie na swiezym cemencie, wywalilam na bolace biodro, a noga w kostce zostala przywalona czterdziestokilowym workiem cementu, ktory wlasnie nioslam do taczki.  Tak wiec ledwie laze, wszystko boli.

Bylam dzis u terapeutki, ktora ma tez hipoterapie. Rozmawialysmy o trudnych sprawach i wyborach-byla zaszokowana co sie stalo na Halloween i pozniej. W nagrode za trudna sesje moglam wyczesac i wyszczotkowac jednego z jej koni (ma ich szesc), mloda dwuletnia klacz Walkera jak Babe, ktora zaklula sie pare tygodni temu w oko i caly czas dostaje leki przez dren zamontowany w gornej powiece-pomagam jej przytrzymac leb przy wstrzykiwaniu leku i zakladam maske chroniaca oczy, zeby sie nie drapala. Pod maska ma lycrowa sleezy, okrwajaca leb i klatke piersiowa. Pod tym wszystkim grzywa byla bardzo zmatowiona, w klakach.

Zdaje sie , ze przyjaciele meza tez sie przyjrzeli sytuacji, bo ci z Lubbock, ktorzy go wykupili z wiezienia nie chca z nim rozmawiac. Maz wczoraj dowiedzial sie ze straci prace w Lubbock, mial rozmowe z szefem, jego zdjecie i to , ze zostal aresztowany za przemoc domowa sa w internecie. Tak wiec zaczely krazyc plotki miedzy pracownikami.
Byc moze straci tez kierownictwo w drugiej placowce, bedzie tylko szeregowym naukowcem, ale to jeszcze na razie plotka.

W ramach odstresowywania znowu zaczynam jezdzic. Babe ostatnio zaczela bac sie o pysk, nawet na zwyklym wedzidle, wiec kupilam oglowie bezwedzidlowe, ze sztywnym sznurkiem na nosie. Chyba rozmiar na Shire, bo zapielam na pierwsza dziurke od gory i nadal wydaje sie dosc nisko; musze dorobic dziurki. Jak tylko wsiadlam na nia, Babe wlozyla leb miedzy nogi i zaczela brykac jak kon na rodeo. A mi tylko brakowalo kapelusza w reku-trzymalam sie nogami, jedna reka trzymalam wodze, druga w powietrzu-okazuje sie ze w ten sposob latwiej utrzymac balans niz trzymajac za siodlo. Po kilku skokach zdecydowala, ze jednak bedzie sluchac. Zrobilysmy sporo okrazen po pastwiskach, stepa i "klusem", ladnie reagowala na kierowanie gklownie nogami, uzylam oglowia tylko kilka razy, kiedy nie chciaa sie zatrzymac na komende. Potem dalam jej wolna reke, pogalopowala sobie, sama robiac kolka i osemki, az sie spocila, wtedy wrocilysmy do stepa i slalomu miedzy slupkami uzywajac nog. Pare razy rozciagala kark az do ziemi i widac ze sie odprezala, zaczela parskac. Chyba w koncu jejj sie spodobal brak wedzidla.

Pod koniec byla wkurzona, bo najwyrazniej wydawalo jej sie, ze jesli nie ma wedzidla, nie ma kontroli. Niespodzianka!
Tu zaraz po jezdzie (na pysku ma pot, nie ma otarc, sprawdzilam)




A tu obie chlodnego dnia zdecydowaly sie na poludniowa drzemke, zaraz kolo ogrodzenia tylnego podworka.


Kiedy pracowalam nad drzwiami do drugiego boksu, pokazala sie tajemnicza twarz w oknie garazu i zaczela rzec, ze przeciez czas na obiad.  😵


Tak wiec teoterycznie zakaz zblizania sie konczy sie 25 listopada.
Czwartego mialam urodziny, na poczatku nie chcialam nawet o tym myslec, mialam dola. Nie chcialo mi sie nawet zadzwonic do rodzicow, udawalam ze to zwykly dzien. Missy zadzwonila, zebym przyjechala. Na stole czekala niespodzianka, tort z koniem


To byla naprawde mila niespodzianka! Zjadlysmy po kawalku, zostawilam corke z Missy i jej rodzina, plus stadem psow i kotow i pojechalam po prostu pojezdzic sobie od sklepu do sklepu, milo spedzic czas. Aerwynn byla zadowolona, a ja odpoczelam psychicznie od ciaglej jej obecnosci i odpowiedzialnosci. Koniec koncow nie byl to taki zly dzien, jak myslalam.

Postaram sie wpadac bardziej regularnie. Jeszcze raz przepraszam za nieobecnosc. :kwiatek:

Fajnie, że się odezwałaś. Pisz co tam się dzieje u ciebie. Zacznę wierzyć chyba, we wpływ daty urodzenia na charakter  🤣 Ja mam urodziny kilka dni przed twoimi. A czwartego ma mój teść i miała jego mama. Naprawdę twarde osobowości.
Może znalazłaś sposób na Babe - czasem zabranie tego co konia najbardziej przeraża potrafi zdziałać cuda. Oby tak było w tym przypadku.
Planta , cieszę się że się odezwałaś . Z okazji urodzin życzę Ci wszystkiego najlepszego  :kwiatek: , życzenia spóźnione ale szczere . W miarę możliwość pisz częściej , dużo osób martwi się o Ciebie .
Planta, super że wróciłaś, że piszesz! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!
Wszystkiego najlepszego! Trzymam kciuki! Super ze jestes!  🙂
Planta , jak Ci minęło Święto Dziękczynienia . Podobnież w Stanach Zjednoczonych jest to jedno z ważniejszych świąt , czy  możesz coś więcej powiedzieć na temat tego święta ? 


Planta , nie wiem czy przeczytasz ten wpis ,zapomniałaś chyba o nas . Mimo wszystko życzę Ci oraz twojej uroczej córce, wszystkiego najlepszego , zdrowia , szczęścia , żeby wszystko pomyślnie się ułożyło . Wesołych Świąt Planta !
...ciekawe co u Planty 👀
budyń, nie ciekawie, ja śledzę jej historię dalej na [url=http://forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/33-moj-ogrod/126670-domek-na-prerii?start=1692#595195]tym forum[/url], tylko musisz się cofnąć, bo mam zaznaczony ostatni przeczytany post.
macbeth, o najs, dzieki.
Szkda, że przestała sie tutaj odzywać.
Planta milczy na drugim forum już półtora miesiąca. 🙁
Mam nadzieję, że jest cała i zdrowa pomimo jej problemów życiowych.
Chyba wiele osób się zastanawia i martwi.
Czy nikt z forum nie ma do niej jakiegoś kontaktu: e-mail, telefon? Nikogo z okolic Amarillo z forum nie ma? Niedobre myśli mi po głowie chodzą.
Mrowak, a może po prostu nie chce już opisywać publicznie swoich porażek życiowych i myślę że wypadałoby to uszanować. Możesz napisać do niej pw, na nasze forum zagląda dość często, np dzisiaj się logowała. Będzie chciała to Ci odpisze.
Dzięki za info że się logowała. Mi to styka.
Szanuję jak najbardziej- jakąkolwiek decyzję by podjęła, ale dobrze by było gdyby ludziom, którzy dużo uważniej śledzili jej losy (za jej zgodą przecież) napisała choćby, że po prostu rezygnuje z pisania dalej. Wystarczyłoby. Póki co, pozostaje się tylko domyślać i czekać.
Mrowak, rok temu dokładnie tak samo bez słowa porzuciła pisanie na naszym forum, więc nie jest to nic nowego. Może teraz aktywnie uczestniczy w jakimś innym miejscu, nie raz wspominała że bywa na innych grupach i forach np amerykańskich.
Szukałaś kontaktu z nią to podpowiedziałam Ci że zagląda na nasze forum i jak napiszesz do niej na pw to pewnie przeczyta tą wiadomość. A czy Ci odpowie to już inna para kaloszy, przecież nikomu nie musi się tłumaczyć 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 listopada 2019 17:53
Hej Planta co tam w Teksasie?
Hej
Dzis jest Swieto Dziekczynienia, wiec caly poprzedni dzien i dzis spedzilam w garach. Konie zaderkowane, bo w nocy byl marznacy snieg i wszystko jest oblodzone. Shy powitala mnie z wyrzutem, ze sniadanie sie opoznilo.
No wiec we wtorek jest (mam nadzieje) ostateczny juz sad o pozostawienie corki ze mna. Kiedy pol roku temu sad zdecydowal, ze bedziemy sprawowac opieke naprzemienna, po dwoch miesiacach maz sie wypisal z opieki. Po prostu pozostawil corke sama, na caly wieczor, a kiedy probowala do niego dodzwonic sie, nie odbieral telefonu. Obawiajac sie najgorszego zadzwonila do CPS, a kiedy supervisorka naszej sprawy usilowala sie do niego dodzwonic, nie odbieral, a w koncu kiedy odebral, brzmian na pijanego. Zapowiedziala wiec, ze bedzie za pol godziny z szeryfem i alkomatem. Maz wowczas powiedzial jej ze sie nie pojawi i zeby zabierali dziecko, bo on juz ma dosc.
Tak wiec niespodziewanie dostalam corke w sobote poznym wieczorem. Po tygodniu chciala dostac reszte swoich rzeczy, zamiast sie spotkac z superviserka, wyrzucil jej rzeczy na ganek. Do tej pory nie dostala bizuterii (m.in. krzyzykow ze chrztu) i wiekszosci markowych ubran.
Odbyl sie sad, ze dziecko bedzie pod moja opieka, ale maz nie byl naciskany dlaczego zostawil corke. Co wiecej, przyznala sie ze praktycznie codzinnie byla zostawiana sama na dlugie godziny, a ojciec jechal "do silowni" skad wracal pijany. I CPS nie zrobilo rachunku sumienia, co wiecej, nikt nie sprawdzil, jak sprawuje opieke, kiedy corka jest u niego.

Ja przez siedem miesiecy pracowalam dla miasta, w wydzile odpadkow stalych, w spawalni. Probowalam dorownac facetom, dopoki nie kazano mi samej wkladac ponad 100 kg platow walcowanej stali do maszyny tnacej. Zalatwilam sobie kregoslup i nadgarstek. A na koniec rozstalismy sie ku obopolnej uldze, bo corka nie chciala zostawac w letnim przedszkolu, gdzie rodzicow nie poinformowano o inwazji pchel i wszy wsrod dzieci, ja co wieczor po odebraniu jej kladlam sie plasko na podlodze zeby odciazyc kregoslup i plakalam z bolu, a moj szef mial dosc moich skarg o molestowanie seksualne, z ktorymi nic nie mial zamiaru robic.

Tak wiec na razie zyje, szukam pracy i intensywnie przebudowuje ogrodzneia, bo moje elektryczne nie dzialalo nie wiedziec czemu i konie polozyly wiekszosc siatki. Dopiero moj znajomy odkryl, ze wprawdzie zasilacz sloneczny wyglada jakby dzialal, ale po 3-4 latach nalezy wymienic go na nowy. Teraz mam zasilany z sieci, oba konie juz sie przekonaly ze dziala i zachowuja dystans do siatki.
W miedzyczasie przyjmuje, czesto niezapowiedziane wizyty CPS i CASA, probujace zlapac mnie na czyms, co mozna napisac w raporcie. Zyje w ciaglym stresie, szukam pracy, ale nie fizycznej-wczoraj bylam u lekarza kolejny raz z bolem dolnego odcinka kregoslupa. Po godzinie pracy fizycznej musze sie polozyc i odlezec troche albo bol sie nasila. Podejrzewam wypadajacy dysk, bo bol jest w jednym miejscu i bardzo sie nasila po ucisnieciu, ale pielegniarka, ktora przyjela mnie w zastepstwie lekarza rodzinnego, niczego sie nie dopatrzyla na zdjeciach rentgenowskich poza skreconym w plaskie boczne S kregoslupem. Podejrzewa silny spazm miesni kregospupa, wiec dostalam leki rozkurczowe, ktore dzis nie odbiore z powodu swiat.
Trzy tygodnie temu maz zostal aresztowany za prowadzenie po pijanemu. Jak zwykle wykupila go siostra. Teraz sie msci (z raportu CPS wynika, ze obwinia mnie za swoj alkoholizm-infantylny argument, bo przyznal mi sie ze zaczl pic nalogowo kiedy mial 17 lat, a ja dopiero sie urodzilam) i bawi sie z platnosciami. Trzy tygodnie temu mial wplacic alimenty na mnie i na corke, wplacil cale 175$, wiec bylo bardzo, bardzo zle finansowo. Dopiero moja adwokat, ktora dziala z fochem, porozmawiala z jego adwokatem, wiec wplacil reszte-cale dwa dni przed swietami.

Tak wiec nie pisalam, bo bylam i jestem zajeta przezyciem-zaopiekowaniem sie corka tak, zeby CPS nie mialo sie o co przyczepic, domem i zwierzetami.
Moje dwi dobermanki odeszly w czasie ostatniego pol roku-Xena na agresywny nowotwor kosci, w ciagu tygodnia od lekkiego spuchniecia stawu skokowego do potrojnej szerokosci spuchnietego uda, juz wtedy z przezutami do innych czesci ciala-przy agresywnej chemoterapii na ktora nie bylo mnie stac, amputecji nogi az po staw biodrowy, moglabym przedluzyc jej zycie o 2-3 miesiace. Wolalam dac jej lagodna smierc. Odpoczywa w ogrodzie.
Gaby poltorej miesiaca temu odeszla nagle, wstawala spod stolu i przewrocila sie na bok, juz martwa. Sadze, ze miala nagly atak serca. Przynajmniej nie cierpiala. Spoczywa obok siostry.
Bylo bardzo ciezko psychicznie.
W tej chwili ze starej ekipy zostal Ralf, mix husky, i dolaczyla do niego suczka, mieszanka  wilka szarego z owczarkiem niemieckim. Jest wielkosci Ralfa, po okresie intensywnego gryzienia okazala sie slodkim, przytulaszczym psem, ktory kocha mizianie po brzuchu, w jeden dzien nauczyla sie podawania lapy, kradnie wszytsko z kuchni jak leci, choc juz jej to przechodzi, spi ze mna przytulona i jedynym objawem jej wilczej czesci jest jej wyglad i obrona mnie przed atakujacymi psami. Na sasiedniej ulicy jest buldog amerykanski, ktorego wlasciciele puszczaja go luzem, wiec bylismy na spacerze zaatakowani juz trzy razy. Chinook lapie go za garlo lub nogi, wydarla mu kawalek policzka (w wieku 8 miesiecy).
Wlasciciele powiedzieli ze zyja w wolnym Teksasie i nie beda psa wiazac a jak sie nam nie podoba, to mozemy sobie zadzwonic na policje.
Chyba po ostatnim incydencie zaczeli jednak go chowac a ja na wszelki wypadek zarzucilam chodzenie w tamte okolice.

I to chyba tyle na teraz. Zaraz pakujemy jedzenie i jedziemy do znajomego razem zasiasc przy swiatecznym stole.
Miło, Planta, że napisałaś, nie znamy się, ale czesto czytam Twoje wpisy, sa takie ciekawe. Marzę, żeby kiedys zobaczyc Teksas. Pewnie sie nie uda, ale marzenia to chyba zawsze warto miec. 🙂 A może bys skrobneła coś tez na forum ogrodniczym, tam wszyscy nie moga sie doczekac.. Pozdrawiam
Znalazlam ostatnie wspolne zdjecie na kompie-komorka ze zdjeciami jest w naprawie.


Dziekuje, Tilmenie. Nigdy nie mow nigdy! Jedna z forumek spedzila mysle ze mile, pare dni u mnie. I plakac mi sie chcialo, jak wyjezdzali. Sprobuje zmobilizowac sie do wiekszej aktywnosci. Bo sama widze, jak bardzo ograniczylam sie do podstaw-przetrwania i nic wiecej. Nie pisalam na forach, bo albo bylam padnieta po pracy (pracach przy domu rowniez), albo zajeta czyms, albo w dolku psychicznym. Bo trudno jest zyc, jak sie zyje od czeku do czeku, nie mozna znalezc pracy w swoich kwalifikacjach bo maz z szerokimi znajomosciami juz sie o to zatroszczyl i trzeba wybierac miedzy potrzebnym i niezbednym.

Ale dosc smucenia. Kolacja udala sie nadzwyczajnie, wszyscy troje potem siedzielismy wzdeci i ogladalismy horrory-to nasza nowa, swiecka tradycja. Resztek i tak zostalo do konca tygodnia. Ale juz o 6 wieczorem bylo ciemno, to co rozmarzlo w ciagu dnia, zaczelo zamarzac i jezdnia zaczela sie pokrywac lodem, wiec musielismy sie pozegnac. Psy powitaly nas entuzjastycznie i Chinook pokazala, gdzie w kuchni znajduja sie psie przysmaki, na wypadek gdybym zapomniala 

Co do Chinook, kupilam ja od pani z Nowego Meksyku, jako mieszanke wilka, owczarka niemieckiego i niewielkiej domieszki husky. Caly czas zamartwialam sie jakiej bedzie wielkosci, bo wilkopsy jakie widzialam na zdjeciach i YouTube byly wielkie!
Tak wygladala, gdy przywiezlismy ja do domu (zdjecie niestety obrocone, nie wiem czemu)


Pierwsze zapoznawanie sie z podworkiem i nowym przyjacielem


Psowilki przechodza zmiany ubarwienia, tzw phasing, wiec az trudno rozpoznac, ze to ten sam pies na zdjeciach!




Z corka-Chinook uznala, ze nalezy jej sie najlepsze miejsce siedzace!




Nowsze zdjecia niestety sa tylko na komorce.

A jutro Czarny Piatek i zastanawiam sie, czy warto wyjezdzac z domu. W sklepie, z ktorego dostalam reklame, maja miec rozkladajace sie fotele za 1/5 oryginalnej ceny, ale czy rzeczywiscie beda czy tez uslysze, ze byl jeden i wlasnie sie sprzedal? W zeszlym roku musialam pojechac po cos i doslownie co kilometr byl jakis wypadek, ludzie w amoku w sznurach samochodow...to nie na moje nerwy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się