Okiem Planty - życie w Teksasie

Planta super, że napisałaś co u Ciebie  :kwiatek: I bardzo się cieszę, że powoli wszystko zaczyna się układać z córką. I bardzo współczuję straty psów  😕
Dziekuje. Czlowiek sie bardzo przywiazuje do zwierzakow, mialamm nadzieje, ze zostana ze mna dluzej niz 8 lat.
Wiele mi pomogly w chwilach depresji.

No i znowu Babe straszy Shy. Shy wlazla w sam koniec wybiegu, gdzie zweza sie do chwilowo zablokowanego przejscia, stja tam dwa pojemniki z woda. Kiedy rano poszlam je nakarmic, Shy miala linke pastucha (nie podlaczona) na karku bo wsadzila leb miedzy linke i ogrodzenie, sprzaczka derki zaczepila sie o siatke i tak stala unieruchomiona, za pojemnikami, kto wie jak dlugo. Stala dla mnie cierpliwie, kiedy odplatywalam ja z siatki ogrodzeniowej i dopiero kiedy powiedzialam zeby sie cofnela, uciekla, przy okazji wsadzajac jedna nowe w pojemnik. Ale na szczescie nic sie nie stalo i juz po chwili byla spokojna, zaczela jesc.

Pastwisko jest jednym, wielkim zasysajacym nogi bagnem. Gumiaki mam zalepione glina do kostek.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 grudnia 2019 15:46
Planta super że córka jest z tobą. To najważniejsze.  Trzymaj się choć wiem że to łatwo powiedzieć, szczególnie jeśli jest samotną matką w USA. Dobrze że jeszcze ten twój mąż (eks?) ma z czego ci płacić alimenty, w sensie że będąc w takim stadium zapicia jeszcze ma pracę.
Wczoraj byl sad. To byla wrecz parodia sadu, jesli moge powiedziec.
Na poczatku calej sprawy bylismy poinformowani, ze siadamy po dwoch stronach sali sadowej, zweby nie patrzec na siebie, nie odzywac sie.
Usiadlam z lewej strony, mniej wiecej w srodku, Dave przyszedl, spojrzal na mnie, wydal pogardliwe prychniecie i usiadl trzy siedzenia ode mnie w rzedzie przede mna, co jakis czas odwracal sie lekko i prychal. Nie dosc ze zlamal prawo, ale to bylo takie...dziecinne zachowanie. Zmyl sie zanim przyszli nasi prawnicy z negocjacji, a kiedy sedzia wezwal obie strony, Dave zniknal z sali. Sedzia zapytal o niego, wiec prawnik meza, stojacy bokiem do sedziego, z rekami w kieszeniach i oparty o biurko powiedzial, ze Dave nie chce lamac zakazu zblizania sie. Sedzia stanowczo zazadal obecnosci drugiej strony i zapewnil., ze na sali sa dwaj szeryfowie (w zwiazku z jego jazda po pijanemu byli wezwani do sadu) i ze moga w razie czego powstrzymac nas od rzucenia sie na siebie.
Rechocik wszystkich prawnikow.
Stanelo na tym, ze skoro zle wypowiedzialam sie o mezu ( powiedzialam, ze chyba nie dba czy dziecko ma cieple ubrania przed zblizajacym sie zalamaniem pogody, bo nie wyslal kasy na czas, a przedluzyl sobie o tydzien), to obie strony sa zobowiazane przejsc 12 godzinny kurs coparentingu (nie znam polskiego odpowiednika), ostateczna rozprawa odbedzie sie 18 lutego, a na razie zostaje tak jak jest, dziecko zostaje ze mna. I na tych samych warunkach bo 'przeciez nie chcemy go zabic finansowo" (rechocik wszystkich facetow,w tym Dave'a).
Dave wyskoczyl z sali jak oparzony.
A ja zastanawiam sie, czy sedzia ma dzieci i probowal zaspokoic wszystkie ich potrzeby za 300$ miesiecznie, gdy sam telefon kosztuje 60, szkolne obiady kolo 80, a gdzie ubrania-bo przyszla doslownie z kilkoma rzeczami i dwiema parami butow.
Szukam pracy-dzis dostalam z urzedu pracy zgloszenie zapotrzebowanie na szefa laboratorium-nie mam az takiego doswiadczenia, zeby zglaszac sie na taka pozycje.

Moje konie nadal szukaja wyjscia z wybiegu-wczoraj znalazlam kijek z wlokna szklanego ktory byl czescia ogrodzenia z pradem lezacy na ziemi i uziemiajacy pastucha. Babe zdecydowanie sie nudzi. 

Musze w koncu wejsc na dach i wymienic czesc asfaltowych dachowek- czesc jest polamana. Pare lat temu dostalismy za powazne uszkodzenie dachu w czasie silnego wiatru i gradu odszkodowanie, ktore Dave wzial do kieszeni. A ja teraz od dwoch lat, czyli tyle ile mieszkam sama, bujam sie z doraznym reperowaniem. Dobrze, ze nie mam leku wysokosci i wiem jak wymienic dachowki. W pozwie rozwodowym zazadalam zwrotu pieniedzy. Moglabym wtedy wziac ekipe i zrobic blachodachowke, ech...

To nowa czesc ogrodzenia. Musze przyciac slupki do jednakowej wysokosci, ale wazne, ze Babe nie jest w stanie zdeprac siatki-jest rozciagnieta na podwojnie skreconym i mocno naciagnietym drucie u gory i dolu, nad siatka jest pastuch.


Rog kolo drzwi do garazu


Podwojna brama do wjazdu samochodem badz z przyczepa, z boku pojedyncza do wczodzenia lub wjazdu traktorkiem-kosiarka


Tak naciagam siatke-panie z CPS nie rozumieja dlaczego nie sprzedam Rosomaka i nie kupie czegos w rodzaju sedana. Nie rozumieja ze sedanem nie da sie robic takich rzeczy kal naciaganie siatki czy ciezkie prace typu wyciaganie starych slupkow cementem z ziemi. A na ciagnik mnie nie stac. Za to nakleilam sobie nalepke na klapce. Bardzo apropos, skoro Rosomak pali okolo 17 litrow /100 km






Niestety jest sucho, trawa wyschnieta, wiec mamy ciagle pozary.
Pozar prerii za stacja benzynowa u zbiegu ulic, niedaleko od nas, po prawej


Pozar troche dalej, po lewej


I pozar u najblizszego sasiada, poszedl z dymem jego dom modulowy. Dobrze, ze nie przerzucilo sie na moj. Na szcescie wyplacono mu odszkodowanie i wybudowal wielka chalupe.


I kilka zdjec chmur, ktore czasem przeksztalcaja sie w silne burze




Babe czeka na zarcie-tak sie ustawila ze kark wyglada jak u ogiera


I w czasie przycinania kopyt przez kowala  😀

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 grudnia 2019 15:57
Kultura maczoseksistowska w pełnym rozkwicie (mówię o tym co się na sali sądu działo).  😲 

Mój mąż Amerykanin urodzony w Nowym Jorku mówi, że wolałby zdechnąć niż żyć w Teksasie - własnie ze względu na specyficzną  "kulturę" teksańską. Ja opinii nie mam żadnej bo tam nawet nie byłam.

Kobyła twoja to lepiej od ciebie wygląda, w sensie  trochę przytuczona a ty jej przeciwieństwo  😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się