Podsumowanie 2019 roku!

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 grudnia 2019 09:30
Rok powoli dobiega konca, a tu warku ani widu ani słuchu.

Wiec jak sie konczy wam 2019 r?  🏇
Moon   #kulistyzajebisty
19 grudnia 2019 09:59
Łoo panie... :P

Zaczęłam w lutym zmianą pracy. Potem w kwietniu - decyzja o kupnie mieszkania. Czerwiec - oświadczyny. Lipiec - przeprowadzka i w ciągu miesiąca ogarnięcie meblowania #fastandfurious 🤣 Pod koniec lata - decyzja o zakupie Kulistego darmozjada 😉 Koniec roku już stabilny. Oj dużo się działo. Niestety w związku ze zmianą lokum trochę mi sezon letni startów przeleciał przez palce i zanim się "obudziłam" i ogarnęłam swój tyłek, zastał mnie grudzień  😂 😵
Oby nie było gorzej, oby nikogo nie ubywało, a co ma być to będzie 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
19 grudnia 2019 12:21
Ja w sumie nie pamiętam tak kiepskiego roku. Skończył się bardzo źle i aktualnie jestem przerażona. Mam nadzieję, ze w 2020 będzie lepiej
maleństwo   I'll love you till the end of time...
19 grudnia 2019 13:52
JARA, bo Dzionka, matka założycielka, nie siedzi już na rv
[quote author=maleństwo link=topic=102942.msg2903327#msg2903327 date=1576763566]
JARA, bo Dzionka, matka założycielka, nie siedzi już na rv
[/quote]

Mam nadzieję, że wszystko u niej ok 🙂

2019 to jak do tej pory dziwny rok. Niby bez spektakularnych zmian, ale z drugiej strony to nie do końca dobra wiadomość, bo te zmiany były oczekiwane/planowane, tylko nie zdążyły się zadziać. W efekcie zamiast w jednym miejscu, jesteśmy w trzech różnych i to nikomu ani trochę nie pomaga. W tle zmiany roboty (TŻ), sprzedaże majątku (TŻ), wariactwo w robocie (ja) i perturbacje w szkole (Młody). Na nudę nie można było narzekać, ani nawet na nudną przewidywalność egzystencji. W 2020 nie pogniewam się jednak o odrobinę stabilizacji 😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 grudnia 2019 14:26
Jeden z lepszych .
Od stycznia w ciąży i w efekcie narodziny mojej przecudownej córci Ani 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 grudnia 2019 16:09
[quote author=maleństwo link=topic=102942.msg2903327#msg2903327 date=1576763566]
JARA, bo Dzionka, matka założycielka, nie siedzi już na rv
[/quote]

W dzieciowym co jakiś czas się odzywa 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
19 grudnia 2019 19:00
Tak, tak, ale ogólnie sama mówi, że już raczej nie zagląda.

U mnie zły, zły rok. W lipcu w odstępie 10 dni zmarli moja babcia i dziadek. Nie mogę się z tego otrząsnąć.
To wydarzenie zdominowało ten rok, choć oczywiście działy się też rzeczy dobre.
Mój mąż zmienił radykalnie pracę i chyba na dobre nam to wyszło.
Byliśmy na dwóch genialnych koncertach, Rammstein w lipcu i Ghost w listopadzie, oba naprawdę doskonałe.
Mile krótkie wakacje w nietypowym miejscu.
Spotkania i pielęgnowanie znajomości.
Dziecko lepiej ze zdrowiem, nie choruje już tyle.
Omal nie kupiłam stuletniego domu, jednak rozum wygrał z sercem.
Największa radość tego roku - moja Sis wreszcie w ciąży, po latach oczekiwania.
No i na koniec roku miła rzecz, czekam na święta z moją mamą.

Nie robię planów, nie mam marzeń, bo moje marzenia niestety nie mają szans na realizację. Niech będzie stabilnie i niech dziecię Sis urodzi się zdrowe.
Od połowy roku było super, nowa praca, wspaniałe wakacje w Grecji, na których spełniłam marzenie - przejażdżka konna brzegiem morza podczas zachodu słońca, duuużo koni, jazdy, szkoleń- ogolnie koński rok...Udało mi się załatwić kilka ważnych rzeczy w nowej pracy, dzięki mojemu uporowi i determinacji. Niestety okazało się, że nie mam czasu dla własnego konia, od kilku miesięcy dowożę mu tylko paszę i spadam, na nic więcej nie mam czasu. Poza tym, wszystko szło świetnie, aż do dzisiaj...rano dostałam tel od mamy, że zmarła babcia, zaraz potem tel z pracy, że jest jakiś problem z jedną ze spraw (jestem od wczoraj na urlopie) 🙁 W sobotę pogrzeb. A potem wegetacja i czekam do wiosny - oby jak najszybciej nadeszła.
Co roku piszę podsumowanie i do niego wracam, ale w tym nie dam rady. Najgorszy rok mojego życia.
Mam nadzieję, że w analogicznym wątku za rok będę mogła się jakoś sensowniej odezwać.
Dobry. Stabilny. Rodzina, dom, praca wszystko stabilnie.
Dużo pracuję ale to mój wybór. Waga i sylwetka utrzymana, mimo upływu lat i kontuzji. A to dla mnie mega ważne! Pod koniec roku zdecydowałam że wracam w siodło i postanowienie realizuję.
No i 2 razy przygoda życia. Pierwszy wyjazd do Afryki z mężem a drugi- samotny i samodzielny. Na skutek tych wyjazdów- wiele zmian w głowie. Takich na plus. Takich, które dają poczucie spokoju i szczęścia. Ocieranie się o skrajne ubóstwo uświadamia jak bardzo, tak naprawdę jesteśmy bogaci i szczęśliwi. Mimo różnych niepowodzeń czy przeciwności losu.
Super rok. Aż szkoda że pewno się już takie nie powtórzą. Za pięknie by było.  😉
Ja zaczne od podsumowania postanowień z zeszłego roku:
Mam nadzieje, że w 2019 roku uda mi sie kupić 2 konia, pojeżdzić troche więcej, zwiedzić kolejne nowe kraje, dobrze i mądrze prowadzić swoich pracowników 😉


Drugiego konia kupiłam już w lutym, pierwszego, którego znalazłam i próbowałam 🤣
Pojeździłam bardzo dużo, bo stoję w świetnej stajni z dobrym zapleczem i mam dwóch trenerów do wyboru. Także to na duży plus.
Z kobyła raz lepiej, raz gorzej. Kilka kroków w przód i kilka kroków w tył. Zależy jak wiatr zawieje. Mam nadzieje, że jednak troche reguralnoci w tych dobrych treningach nam sie trafi i więcej zawodów.

Zwiedziłam Witanam, Rumunie i Włochy w tym roku. Wszystkie wyjazdy zaliczam do udanych.

Odnośnie pracy: myśle, że idzie mi bardzo dobrze. Mam grupe 6! 😜 osobową. To bardzo dużo. Ale super ekipa, fajne, wymagające projekty, a ja nudy w pracy nie lubie, więc w ogólnym rozrachunku jestem bardzo zadowolona 🙂

W życiu prywatnym: zaręczyłam się i planujemy ślub w przyszłym roku 🙂 Jest dobrze i oby było tak dalej!


W 2020 roku chciałabym dokończyć szkołę językową, zdać egzaminy językowe, wyjść za mąż, zarządzać moimi finansami mądrze i nie dać się zwariować w pracy  😉
.
W marcu odejście z pracy gdzie spędziłam 8 lat,operacja nogi,W maju operacja torbieli,międzyczasie ciąża i praca w swojej firmie na pełnych obrotach i teraz urodził się młody. Ten rok był chyba najciezszy ale i najpiękniejszy w życiu. Mam cudownych ludzi wokół siebie,cały sztab wspaniałych współpracowników,którzy każdy z osobna w ogromnym stopniu przyczynił się do dużego sukcesu naszej firmy.Bylo cholernie ciężko,ale udało się i oby tak  dalej.Kończymy własne mieszkanie,więc po nowym roku przeprowadzka.Końsko kiepsko niestety.Ani raz nie siedzialam w tym roku na koniu 🙁
U mnie dobry rok.
- trzy wyjazdy: arktyczna Norwegia, Mazury i Lubelszczyzna z psem
- zmiana auta  😍  z sejaka przesiadłam się na Ibizę, trafiła mi się okazja jak ślepej kurze ziarno  😁
- przeżyliśmy remont kuchni, który przeciągnął się do 6 tygodni  🙇
- zmieniłam pracę, w końcu udało mi się wyrwać z handlu i mam stabilne zatrudnienie pon-pt 8-16  😍

Źle wspominam końcówkę w poprzedniej pracy, dorobiłam się sporej nerwicy i potężnej bezsenności -  dopiero od niedawna czuje się dobrze, nie mam takiego niepokoju? w sercu.
Biegowo... średnio. Kuracja izotekiem mocno wpłynęła na organizm, czułam się po prostu źle większość czasu. Nie mam już spiny, biegam dla funu i jest ok 🙂

Na 2020 mam plany ambitne, będę szczęśliwa jak wszystko wyjdzie  🏇 chcę tylko, żeby cały zwierzyniec nie drenował kieszeni non stop  😂
ach co to był za rok... pełen zwątpień ale i nadziei... pełen napięć i psychicznego doła ... ale też optymizmu i wizji na przyszłość...
Przede wszystkim po 16-tu latach rozwiodłam się. Udało mi sie uwolnić od bardzo bardzo toksycznej relacji.
Niestety za tym poszły zmiany - bo jeszcze 6 miesięcy mieszkałam z ex.... tydzień temu wprowadziłam się do nowego tylko i wyłącznie swojego domu... z którego już nikt mnie z synem nie wyrzuci!
Schudłam z 18 kg... po czym znów teraz przytyłam..
Końsko - super - dużo dłuuuugich terenów...
i jeszcze jedno ważne... dowiedziałam się tak naprawdę kto jest przyjacielem, an kogo można liczyć i kto w sytuacji kryzysowej pójdzie za mną w ogień...
Dla mnie ten rok był... udany 🙂

Spełniłam marzenie swojego życia - kupiłam sobie konia z moich snów, cudownego przyjaciela, czarną perłę. 29 lat czekania. Cudowne jest to, że spełniłam to marzenie tylko i wyłącznie własnymi nakładami finansowymi. Jestem z siebie dumna, opłacało się czekać....

W kwestii zawodowej - firma to totalna sinusida, pierwsze dwa kwartały bardzo dobre, trzeci - bardzo słaby, ostatni kwartał tego roku dobry, ale poniżej oczekiwań. Mój wspólnik odszedł początkiem roku, więc ogarniam wszystko sama i daję radę. Jestem panią własnego czasu, wysypiam się, mam czas na wszystko, nie przepracowuję się absolutnie.
Mój tż zmienił robotę, awansował na dyrektorskie stanowisko, zarabia b. dobre pieniądze, więc jest to dla mnie również psychiczne odciążenie, że jakby z moją firmą się coś podziało to z głodu nie pomrzemy.

W domu wszyscy zdrowi, króliki tfu, tfu - zdrowe i w świetnej formie.

Jestem zadowolona, mimo problemów z plecami. Bo niestety ten rok upływa mi pod znakiem permanentnego bólu pleców...
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
20 grudnia 2019 16:45
A dla mnie 2019 był najgorszym rokiem w życiu.
W lutym odeszła Monetka, koń mojego życia. Zostawiła tak ogromną pustkę po sobie, że nie mogę tego znieść. Do dziś mi się śni, do dziś nie dociera do mnie to, że już Jej nie ma. Nawet nie wyprałam Jej rzeczy, wszystko leży u mnie w pokoju...
Mam nowego kuca, towarzysza Balbinki. To chyba jedyna pozytywna rzecz jaka mnie spotkała.
Byłam jeszcze na wakacjach, pierwszy raz od jakiś 6 lat (wcześniej cała kasa szła na leczenie Monetki, bałam się też Ją zostawić i wyjechać) ale sto razy bardziej wolałabym siedzieć w stajni i Jej pilnować 🙂
W 2019 miałam pierwszą rocznicę zaręczyn... Powinnam się cieszyć ale Seba wybrał ciężką date, urodziny Monety.
Oby wszyscy byli zdrowi, niczego więcej nie chce, bo i tak nic mnie nie cieszy 🙂

Pierwsza połowa roku - super, większość rzeczy, które chciałam  -  osiagnelam i w życiu prywatnym, i jeździeckim. Niestety od drugiej połowy nie było tak kolorowo - mały wypadek z koniem, przez co złamałam rękę, gips przez 6 tygodni, 2 miesiące bez jeżdżenia, ale za to chociaż oglądałam konie z ziemi, ale jednak smutek był jak widziałam dzieciaki u mnie na jazdach pomykające na koniach, a ja nie mogłam. Później powrót w siodło, w międzyczasie rehabilitacja ręki. I jakieś zawieszenie w próżni, pojawił się strach w głowie przed kolejnym wypadkiem-upadkiem z konia.
Co przyniesie 2020? Nie wiadomo, ale mam nadzieję,  że spelnie resztę marzeń, z których niestety musiałam zrezygnować w 2019.
ash   Sukces jest koloru blond....
22 grudnia 2019 12:30
U nas rok dobry! Śmiało mogę powiedzieć ze go lubię.
Wszyscy odpukać zdrowi ( Timi zaliczył ospę ale bezgorączkowo i z kilkoma krostami, wiec luz).
Miał mega wysoką frekwencję chodzenia do przedszkola, które uwielbia wiec tym bardziej się cieszę!
Powiększyła nam się rodzina, w lipcu przywitaliśmy na pokładzie Lilkę. Jesteśmy już 2+2.
Mąż dostał awans, dużo pracuje nadal ale jak bierze urlop to już pełną parą i tak w styczniu lecimy na 3 tygodnie do Tajlandii.
Końsko... hmmmm bez komentarza. Choć w ciąży bywałam w stajni często, to głównie zajmowałam się przewlekle kulawą kobyłą. Na szczęście tfu tfu kobyła wyleczona i śmiga jak stara.
Mam najlepszych na świecie dzierżawców do obu koni, nigdy nie byłam tak spokojna jak teraz.
Dwukrotnie zmienialiśmy stajnie, ale teraz już docelowo stoimy w najlepszym możliwym miejscu.
Oby ten 2020 rok nie był gorszy, to będzie cudnie!
U mnie rok bardzo ciężki emocjonalnie. Masa trudnych decyzji, nerw. Końsko różnie, trochę dobrych chwil, trochę nerw (odejście jednej klaczy, teraz choroba drugiej, która na razie ma mocno ostrożne rokowania). Sukcesem było wyciągnięcie mojej klaczy z ochwatu i wiele fajnych chwil razem.

Z pozytywów nawiązałam masę bliższych znajomości, z ludźmi których znałam tylko z widzenia. W trudnych chwilach otrzymałam masę wsparcia od nich, a kilka znajomości się mocno rozluźniło i zweryfikowało. Mam wspaniałych ludzi wokół siebie i wiem, że 2020 rok będzie ciężki, ale dam radę. Wejdę w 2020 z nadzieją że nadchodzący rok przyniesie nowe wyzwania, realizację pomysłów które mamy i za rok napiszę, że jestem w pełni szczęśliwa 🙂
U mnie 2019 był strasznie dziwny. Zaczął się od poważnej choroby psa i jej operacji, w marcu się dowiedziałam o ciąży Grubej, w kwietniu pojawił się młody... Lipiec to był stanowczo najgorszy miesiąc, rozstanie które bardzo źle zniosłam, początek w nowej pracy, gdzie próbowałam się odnaleźć i nie odbijać fatalnego samopoczucia na innych. Od września jest stosunkowo stabilnie, jedynie mogę trochę ponarzekać na ilość godzin w pracy, bo chciałabym ich więcej. Jestem w nowym związku, gdzie - w porównaniu do poprzedniego - nie czuję się ciągle tą stroną, która wszystko psuje. Dogrywamy się, powoli i skutecznie, no i jestem szczęśliwa z tym człowiekiem.
Końsko? Nuda, nie działo się nic, chociaż jak już wsiadałam to było super, ale zdarzało się to rzadko. Praca i nowe znajomości mocno mnie pochłonęły i zabrakło czasu i motywacji, no i młody skutecznie pokrzyżował plany na sezon.
A 2020? Liczę na powrót do regularnych jazd, skoków, startów. Moim założeniem na ten rok jest Ptka. Nie musi być na czysto, nie będę aż tak wymagająca 🤣.
Ociepanie, ja w sumie początku 2019 totalnie nie pamiętam, oprócz Cavaliady w Krakowie na której miałam możliwość luzakować jednej zawodnicze i to było naprawdę super uczucie, chciałabym kiedyś mieć możliwość przeżyć to jeszcze raz, świetne jest jak czujecie się potrzebni, hah. Wiem, że w kwietniu okazało się, że mogę mieć życie poza końmi i w jakiś sposób mi się to spodobało, dzięki temu też poznałam dość sporo fajnych ludzi, ale jak to bywa w życiu, kontakt z osobą na której z tych wszystkich najbardziej mi zależało - zdążył się już trochę zepsuć. Ogólnie w tym roku popsułam parę relacji, ale nigdy nie umiem się zabrać za ich naprawianie. Właściwie cały rok mocno przelaciał mi przez palce, chyba największą zmianą jest zmiana szkoły i to, że od września jestem w stajni min 5 razy w tygodniu, co wcześniej było awykonalne. O, wiem co dla mnie jest jeszcze podpunktem w tym roku, wreszcie wzięłam się za trochę poważniejszą obróbkę zdjęć i w ten sposób od paru tygodni w wolnej chwili bawię się z Lightroomem! Niestety teraz bardziej odczuwam brak lepszego sprzętu do fotografowania, haha. Sylwester co prawda przede mną, ale może, pierwszy raz od wielu lat uda mi się go spędzić w miłym gronie 🙂
2 stycznia 2019 stracilam zdrowie. Skutek na dzień dzisiejszy: nie mam już konia.
mils   ig: milen.ju
25 grudnia 2019 20:28
Najcięższy, najtrudniejszy rok odkąd pamiętam. Znalazłam pierwszą stabilną pracę, po 5 miesiącach mnie zwolnili, choć trochę sama sobie byłam winna. Tydzień później dostałam nową pracę, ogromny fart. Naprawia się jedna z ważniejszych dla mnie relacji. Niemniej... Dużo bólu towarzyszy mi do teraz, niemal od początku tego roku. Niestety nie wiem, kiedy się to skończy... Ciężki, nieprzyjemny rok. Jestem jednak wdzięczna, bo bardzo dużo się nauczyłam, zwłaszcza o sobie, zrobiłam kawał roboty nad sobą i choć jeszcze co najmniej drugie tyle przede mną - mam z czego być dumna. Mimo wszystko, chciałbym już nie mieć powodu do płaczu, stresu przed zasypianiem i całego tego bolesnego bagażu...
Najgorszy rok jaki kiedykolwiek przeżyłam.
Dla mnie też słaby. Aż się w sumie pisać za wiele nie chce. Było kilka miłych chwil i o nich staram się pamiętać. Reszta do kosza.
Dla mnie potwornie trudny rok.
Zapomniałam jak to jest... pomyśleć o sobię.
Od 4miesięcy mam u siebie w domu umierającą powoli mamę.
Cała reszta życia poszła w kąt.
Ekstremalnie trudna do udźwignięcia sytuacja.
Chciałabym, żeby ten rok się już skończył
szemrana, wiem jak to jest, moja też powoli odchodziła, tyle że jak odeszła, to nie wiedziałam że mnie tak trzaśnie. Do tej pory nie mogę się ogarnąć, tak bardzo mi jej brakuje, tak bardzo tęsknię.
Zaczęłam rok od leczenia kontuzji, kończę lecząc bliźniaczą kontuzję  :emot4:
Poza tym przeprowadzka na swoje i nawrót depresji plus stany lękowe i jakieś zaburzenia odżywiania.
Także tego... nienajlepiej. Ale spędziłam całkiem sporo czasu w skałach, udało się podnieść życiówkę, poznać znowu masę fajnych ludzi. Także mimo wszystko też nienajgorzej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się