Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

A jest w ogóle w Polsce jakakolwiek stajnia oferująca wolnowybiegowe padokowanie i jednocześnie profesjonalna infrastrukturę treningową (hala, dobre podłoże)? Pytam z ciekawości.


U nas od przyszłego roku będzie taka opcja 🙂
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
28 grudnia 2019 20:34
Czyli odwracając: ktoś kto trenuje na niegolonym koniu to nie jest fair? Prawda? Było kilka wypowiedzi w tym tonie, dla mnie mocno dość hmmmm dyskusyjnych. Ale najwyraźniej dostrzega się wypowiedzi tylko jednej strony...


Na pewno nie jest fair wobec konia niegolonego, doprowadzenie go treningiem/jazdą do stanu
mokrej szmaty.
A to już zależy od poziomu zarośnięcia, poziomu kondycji, intensywności danego treningu.

Tym, którzy się zastanawiają jak to jest, proponuję założyć kożuch, zrobić solidny trening biegowy na przykłąd
i potem sobie w tych przemoczonych do gaci rzeczach posiedzieć godzinkę, dwie
do całkowitego wyschnięcia 🙂.
Za to u nas jest to kwatera z wiatą (ewentualnie boks angielski, stale otwarty, więc na jedno wychodzi).
I "nawet" tyle jest zdecydowanie lepsze dla koni niż spędzanie części dnia w zamkniętym boksie. Znikają problemy oddechowe, kończą się dolegliwości typu gnijące strzałki, puchnące nogi itp. Do tego życie stadne 24 h/d powoduje, że kończy się wiele (powiedziałabym, że większość) problemów behawioralnych oraz rozmaite kwestie rzekomej niejezdności koni. Bywają u nas także ogiery, również stoją w stadach, bywa, że po sąsiedzku przez ogrodzenie mają klacze, i też zachowują się jak normalne, zadowolone z życia konie (uprzedzając pytania - kryjącego ogiera nie mieliśmy, ale młode ogiery na odchów jak najbardziej, a najstarszy, jakiego pamiętam, miał sześć lat, gdy zmienił stajnię, więc już całkiem dorosły ogier).
A najlepszym dowodem na to, co myśli część koni o zamykaniu ich w boksach, jest fakt, że kojarzę co najmniej trzy konie, które po przywiezieniu do nas przez okres około miesiąca do dwóch uciekały z wiaty na zewnątrz w momencie, gdy akurat znajdowały się w środku, a słyszały, że zbliża się człowiek. Przestały dopiero, gdy zorientowały się, że człowiek  przychodzi karmić / sprzątać / cokolwiek robić, a nie po to, żeby je zamknąć. W tym jednym z tych koni jest moja własna klacz. Dodam, że żaden z tych koni nie sprawiał wrażenia, że było mu źle w stajni boksowej, gdy jeszcze tam stał - a jednak...

A z tym poceniem konia jak świnia to powstał jakiś kuriozalny obraz. Niby jest rzeczą oczywistą, że rodzaj pracy dostosowuje się do możliwości związanych z warunkami zewnętrznymi. Nikt nie będzie piłował konia nie wiadomo jaką pracą w upał, tak samo nikt go nie będzie piłował w zimno, jak koń ma mamucie futro. Wydawałoby się jednak, że pomiędzy pracą na maks możliwości a nierobieniem niczego jest jeszcze cała masa opcji, by konia od pracy nie odstawiać i utrzymać go w jakiejś formie w sezonie zimowym. A tu widzę znowu zero-jedynkowo...
Co do stajni "wolnowybiegowych" mam mieszane uczucia, bo większość z nich bazuje na trzymaniu koni pod wiatą na padoku, nie na obszarach zróżnicowanych,
takich stajni z super warunkami dla koni w chowie bezstajennym jest naprawdę niewiele.


Ja mam budynek który stoi w lasku, takim pięknym starodrzewiu.
https://www.facebook.com/REHABILITACJAKOPYTUKONI/photos/a.1024400571065882/1370392266466709/?type=3&theater
Murat-Gazon doskonale podsumowane  :kwiatek:
Wszyscy przyczepili się tego futra i pocenia się, ale nikt nie bierze pod uwagę szeregu korzyści jak wynikają z trzymania koni pod chmurką (nawet na niezróżnicowanym terenie, z resztą powieszenie zabawki w boksie to nadal nie jest zróżnicowany teren 😉 )
No i z dostępnością do takich stajni też niesamowicie przesadzacie. Mieszkam na jeździeckim końcu świata, a mogę wymienić od ręki przynajmniej 3 stajnie z halą i dobrymi placami, w których można postawić konia na dworze-wystarczy popytać.
Ja zapytałam dlatego, bo zaczęłam się zastanawiać jacy klienci są targetem takich stajni, jaki jest ich profil i na co są nastawieni. Pytając o ośrodki z infrastrukturą do profesjonalnego treningu miałam na myśli w istocie profesjonalny, sportowy trening z całym zapleczem typu kwarc na hali, solarium, karuzela, organizowanie klinik i warsztatów, a nie plac z podłożem zdatnym do jazdy. Osobiście nie spotkałam się jeszcze z pensjonatem, w którym miejsce znaleźliby startujący zawodnicy i nie urażając nikogo- naturalsi, chcący zapewnić koniom warunki najbardziej zbliżone dla ich naturalnego trybu życia (stąd określenie naturalsi). Dla mnie te 2 opcje trochę się wykluczają i to jest trochę tak jakby pensjonat chciał oferować wszystko i dla każdego. Jeśli epk mówi, że stoi w takiej stajni, to wierzę, dlatego napisałam, że fajnie że da się to połączyć.
ashtray, ale napisałam też, że to nie są pastwiska. To po prostu bardzo duży padok z wiatą na którym są 3-4 konie. W taki sposób stoi kilka koni pensjonatowych (w stadzie kobył i w stadzie wałachów). Reszta wolnowybiegówki to konie hodowlane właścicieli. Natomiast to nie są pastwiska i różnorodny teren. Dodatkowo żaden z tych koni stojących 24h na dworze nie jest użytkowany sportowo. O stajni typu  - hektary pastwisk z różnorodnym terenem plus infrastruktura pod sport ja się osobiście nie spotkałam i dla mnie to się wyklucza głównie z powodów o których pisałam - żeby mieć taki teren, trzeba być daleko od dużych miast. A tam z kolei spada popyt na stajnię z top zapleczem pod sport.
Rozumiem i uważam że to fajne rozwiązanie :kwiatek: Ja też nie spotkałam sportowej stajni, która zapewnia naturalny wychów koni poza godzinami treningów. Trochę konflikt interesów. Ale chyba znowu rozchodzi się o to w całej dyskusji o nomenklaturę i to, co ktoś uważa za trening, sport, infrastrukturę.

a chociażby w tym wpisie. Nie trenuję bo chce być fair wobec konia. Czyli odwracając: ktoś kto trenuje na niegolonym koniu to nie jest fair? Prawda? Było kilka wypowiedzi w tym tonie, dla mnie mocno dość hmmmm dyskusyjnych. Ale najwyraźniej dostrzega się wypowiedzi tylko jednej strony...

Kto trenuje i systematycznie startuje zimą na hali (ciepłej najczęściej) na koniu w zimowej sierści - jest moim zdaniem nie fair, ponieważ trening liczony jako porządna, ciężka praca, w grubym futrze jest jednak niefajny dla konia. Sama nie goliłabym konia, bo i po co miliony drogich derek kupować a i treningiem mojej aktualnej zabawy nazwać nie można. Jednak zwierz nie tylko mi się poci jak świnia, ale i w tym sezonie w cienko - zimowej sierści (zaderkowany wcześnie) totalnie stracił chęć do życia. Zmarkotniał na tyle, że wetka, którą poprosiłam o rzut oka - była mega zdziwiona i zrobiła mu prawie TUV pełen. Koń zdrowy. Po ogoleniu odżył z dnia na dzień... I tak - chociaż jedna jaskółka wiosny nie czyni - to ten konkretny przypadek dał mi mocno do myślenia.
Dodam, że aktualnie po drugiej turze golenia, koń wychodzący w derce, ma moc taką że aż się miło wsiada. Serio.

I dla przypomnienia: własna stajnia 15 lat, od 7 w pensjonacie. Z tych 15 lat jakieś 10 plus 5 w pierwszym pensjonacie konie trzymanie od wiosny do jesieni wolnowybiegowo. Więc ten... 🤣
kaloe, skróć link bo rozjeżdżasz forum
Kurcze, u mnie nie rozjeżdża. A jak skrócić link?
[url = http://tu wpisujesz link ] klik [/ url] tylko w komendach wszystko bez spacji, ja dałam spacje żeby komendy były widoczne
U mnie na telefonie nie widać połowy postów na tej stronie 😀
co do konia startującego i trenującego w hali to zgadzam się, że lepiej żeby był golony. MOżna padokować w derce i tyle.
I zgodzę się też, że nie wszystkie konie dobrze się czują stale na dworze, sami mamy takiego jednego który (dramatycznie chudnąc jesienią) pokazał że potrzebuje do boksu na noc.
Ale to są rzadkie wypadki, większość koni łatwo się aklimatyzuje do trybu bezboksowego.

My nie mamy hali, stąd zimą pracujemy na tyle, na ile podłoże pozwala.

Ale koń będący w stałym treningu i pracujący na dworze nawet ofutrzony na mamuta nie będzie mokry na ścierę po normalnej pracy. Będzie mokry miejscami, na szyi na przykład, gdzies tam trochę na zadzie. Owszem młody koń, wchodzący w trening zejdzie mi czasem z treningu mocno mokry to go wtedy wsadzę do boksu pod derkę na pół godziny. I po problemie. Wyschnie to można wypuścić. no i czasami bywa że z terenu wrócę mokrymi końmi ale mam taki układ dróg, że nawet jak ktoś mocno nie chce to i tak spory kawałek do stajni trzeba stępować. Na ogół większość koni przychodzi już suchych albo chociaż prawie suchych, nawet po dość mocnym terenie. I naprawdę nigdy mi się koń nie przeziębił.

Derkowanie ułatwia też czyszczenie zimą, to bez dwóch zdań.
Murat-Gazon Faktycznie wolny wybieg dużo daje dla konia z problemami oddechowymi, ale jeżeli chodzi o inne dolegliwości to się nie zgodzę. Na pastwisku w ciepłe miesiące jest może ok, ale jak już nie ma trawy to konie w zasadzie stoją tylko przy paśnikach z sianem (czyli brak ruchu jak w boksie), gdzie jeżeli nie jest sprzątane non stop, to konie stoją w swoich odchodach. Dodatkowo wilgoć rozmiękcza kopyto i raczej sprzyja gniciu strzałek.
Druga rzecz to dobranie koni tak, żeby faktycznie stworzyły stado, bo jeżeli tego nie zrobią to jaki pożytek ze stania 24h na dobę z koniem którego nie lubią? Wtedy nie da się wyciszyć po wymagającym treningu.
Po trzecie tak samo jak widziałam konie walnięte w boksach, tak samo widziałam konie walnięte na wolnym wybiegu. Rzucające się do właściciela, konie nerwowe tak, że były w stanie zrobić krzywdę innym koniom, a nawet sobie w ataku paniki. Widziałam konie łykające na wolnym wybiegu, widziałam konie tkające, które przez wiele lat były tak trzymane i zupełnie nie dało to nic.
wolny wybieg nie oduczy konia łykać i tkać. Łykający musiał sobie łyknąć po zjedzeniu treściwego. Nawet mu przymocowałem wierzbową belke. A tkający nie tkał dopóki się go na dłużej nie przywiazało.  A żeby miały ruch to paśnik mają prawie 200 m od wiaty. Ruch mają, brzuszki maja podkasane. Pomaga im też pies. Gdy uzna, że za długo stoja w jednym miejscu, to zaczuna szczekać i nie przestanie dopóki ich nie przegoni. I prawie zawsze uciekają przed nik galopem. Galop to chyba ich najczęstszy chód. Ale to trzeba mieć pastwisko długie a nie błotnisty placyk małej powierzchni.
Mimo to jestem zdania, że kilka razy więcej się poruszają na byle jakim wybiegu niż w boksie. A ruch dla konia jest najważniejszy. I coś co w tym roku zauważyłem., że konie boksowe śmierdzą. I to zacząłem baczniej obserwować konie z różnych stajni. Chyba wszystkie śmierdziały. W lecie niektóre były kąpane, tpo mniej. Ale teraz to wszyskie śmierdzą.
Konie boksowe smierdza, jak w stajni jest syf. Czyli prawie wszedzie 🤣

Nawet czytajac watki regionalne widac, ze w wielu miejscach o uczciwym codziennym sprzataniu nikt nie slyszal. A jeszcze jak jest "materacyk" i stajnia zamknieta na cztery spusty "bo zimno" to od koni, pardon my french, wali g*wnem i amoniakiem ze az w oczy szczypie. Ze o innych skutkach stania po brzuch w gnoju nie wspomne.

Tyle ze dla normalnych ludzi boks ma byc czysty, wiec to nie jest jakis argument za wypuszczaniem koni 24/7 a raczej za ogarnianiem syfu w stajni.
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
02 stycznia 2020 08:01
Czyi jest tak jak przypuszczałam. Dla mnie, żeby konie miały możliwość życia na dworze to powinny mieć przestrzeń, tylko wówczas ma to sens.
A tak kilka koni na padoku mniejszym niż (1ha na konia) jest dla mnie porównywalne do boksu. Miałam stado 13 koni, które chodziło bardzo długo na dworze,
ba nawet jeśli były warunki zostawały na noc w sezonie, ale jesienią/zimą kiedy było błoto na padoku to i tak wszystkie stały w jednym miejscy przy jedzeniu albo przy bramie.
Co do gnicia strzałek koni boksowanych, to bym nie generalizowała, bo to zależy od konia i czystości w boksie.
Moje konie nie śmierdzą, nawet jeśli się spocą. Jeśli konie mają czysto w boksach, są regularnie czyszczone, ogolone i kąpane to nie ma takiej możliwości.


Śmierdzą konie z brudnych stajni, z zapuszczonych boksów, z brudu śmierdzą. Moje "niedźwiedzie", na noc zamykane w stajni, pachną koniem. To nie jest kwestia chowu tylko higieny miejsca w którym koń przebywa. Dotyczy to zarówno boksu jak i pastwiska.
Z tym śmierdzeniem - też nie zauważałam, zanim koń nie zaczął mi pachnąć ziółkami i mogłam jeździć nawet na oklep "w niedzielnym ubraniu" zanim wybrałam się na miasto bez tego, żeby się ktokolwiek kapnął, że jeździłam. Dużo ludzi nazywa zwykłym zapachem konia to, co jest zapachem końskich odchodów/stajni. Nawet w tej najczystszej stajni muszą stać w sikach i kupach ładnych parę godzin. Ale znów, kto nie ma doświadczenia, nie uwierzy... Konie stajenne po prostu śmierdzą i żadne kąpanie tego nie zmieni. Niektóre konie wolnowybiegowe też śmierdzą - jeżeli mają małą kwaterę pełną gnoja lub kiedy niektóre brudaśne osobniki lubią pod wiatą na kupach spać (nie wiem na ile wywodzi się to z wcześniejszego przyzwyczajenia stajennego - może ktoś ma doświadczenie czy tak robią też konie, które nigdy nie byli zamykane?). Reszta nie śmierdzi.
Przesadzacie strasznie z tym brakiem ruchu, jeżeli nie jest 1h na konia  🤔wirek:.
Zazwyczaj najwięcej krzyczą osoby nie mające doświadczenia innego niż "tego jedynego idealnego" - w którąkolwiek stronę na jakikolwiek temat i bez wyobrażenia sobie czy wysłuchania strony innej, niż tej jedynej słusznej (czasami do tej nie wysłuchanej strony należą też konie).
agull   Dążąc do celu
02 stycznia 2020 10:52
Ja mam u siebie w stajni konia, który położy się zawsze w miejscu, w którym zrobił siku, nawet sobie to jeszcze potrafi rozgrzebać  😵 I choć dbam o jego boks szczególnie, bo koń jest strasznym brudasem, to nie jestem mu w sanie przetłumaczyć żeby przez noc w sikach i kupie którą zrobił się nie tarzał  😵 😵
dea   primum non nocere
02 stycznia 2020 15:04
Im wybieg mniejszy, tym bardziej trzeba go urządzić, żeby "działał" - ale się da. Trzeba trochę pokombinować. Chociażby wygrodzić środek, zrobić ścieżkę szerokości np. 5m dokoła i na przeciwnych "biegunach" dać siano i wodę. Będą dreptać. W lecie jeszcze wiata na trzecim rogu trójkąta - jak słońce praży, to będą chodzić odpoczywać w cień. Jeśli ten kawałeczek w środku jest wystarczająco duży, żeby posiać tam trawę, to można to zrobić i wpuszczać tam konie np. na godzinę albo dwie dziennie. Będą tupać i skubać aktywnie.
Żeby nie było, że to teoria - np. stajnia w adventure park w Gdyni. Szacunek za bodajże 13 koni na powierzchni dobrze-jeśli-1ha. Kopyta się poprawiają i naprawdę widać, że wybieg im służy. Obserwowałam ich przez kilka lat bardzo blisko (od strony kopyt 😉). Ale wybieg jest czysty, zrobiony właśnie na ścieżki, utwardzony, trochę naturalne a trochę chyba usypane górki i dołki, wiele paśników. Bardzo inspirujące miejsce, biorąc pod uwagę warunki powierzchniowe, jakie mają. Tuż obok w lesie stajnia wolnowybiegowa na podobnej powierzchni, ale konie zwyczajnie wpuszczone w okólnik i... no nie, to nie działa.
No nie wiem, nasze łażą po tych kwaterkach non stop. Wiadomo, że jak jedzą albo drzemią, to stoją, ale cały pozostały czas toczy się aktywne życie - chodzą oglądać, co się dzieje w innych częściach stajni  albo na zewnątrz (więc trzeba chodzić po padoku i szukać miejsca, skąd dobrze widać 😉 ), ktoś kogoś pogoni do zabawy albo poprzestawia, ktoś się za kimś szwenda, ktoś zaczepia kolegę zza ogrodzenia, młodziaki latają i brykają... Absolutnie każdy u nas zauważa poprawę jakości kopyt w stosunku do tego, jak było w boksie.
Strzałki nie gniją, również jak koń stoi w błocie (pomijając jakieś jednostkowe przypadki słabszych koni czy takich, które jeszcze mają kiepskie kopyta). Zdrowym, poprawnie działającym kopytom nic się nie dzieje. Tajemnica polega na tym, że błoto jest błotem, czyli mokrą rozciapaną ziemią, a nie gnojówką, bo padoki są regularnie sprzątane 😎 Do tego wiatach jest sucho, koło paśników betonowa wylewka, więc mają gdzie wyschnąć po taplaniu w błocie.
A co do dobierania stada - wydaje mi się oczywiste, że zwłaszcza w przypadku wolnowybiegówek dobiera się konie tak, żeby się lubiły  🙄 Nikt nie postawi ze sobą nielubiących się koni, jak przyjeżdża nawet jakiś nowy i koncepcja połączenia z daną grupą nie wyjdzie, to w przeciągu 2-3 godzin już to wiadomo i szuka się innego rozwiązania. A zaprzyjaźnionych par nie rozdzielamy. To nie jest jakaś wielka filozofia.
dea   primum non nocere
02 stycznia 2020 18:54
Nasze by stały 😉 we wszystkich stajniach mówili, że nasze są "stojące", oszczędzają energię. A jednak było kilka miejsc, w których się ruszały, i stąd mam refleksje o padoku idealnym. Znam konie, które będą się ruszać wszędzie, ale nie wszystkie takie są 🙂
no bo tak jest, że niektóre konie się ruszją a inne nie
A co do wskazań całodziennego padokowania to na pewno szpat i inne zmiany zwyrodnieniowe.
Jak jedną kobyłę po zdiagnozowaniu szpatu wywaliłam całodobowo na dwór (przedtem była cały dzień, nocowała w boksie) to była wyraźna poprawa w pracy. Mimo że my zimowe padoki mamy z tych błotnych! I malutkie są i dużo koni. A i tak jest lepiej niż w stajni. Tylko siano musi być w kilku miejscach i woda możliwie daleko od siana. I koń się musi chociaż trochę poruszać
Co do kopyt to jednak dostrzegam nieznaczne pogorszenie w okresie błotnym. Ale tez latem konie są na dużych pastwiskach i daleko od domu więc ruchu mają sporo więcej, również wymuszonego bo są codziennie wyprowadzane
Magda Pawłowicz "nieznaczne pogorszenie" to ja też dostrzegam, w stylu że strzałka się postrzępi, więc kowal raz machnie nożem i po sprawie. Ale nie zgnilizna zjadająca pół kopyta, rów marsjański pośrodku i bateria środków przeciw gniciu strzałki 😉

A koń, który się nie rusza, bo jest nieruchawy z natury, to nie będzie się ruszał również i na wielkich hektarach, skoro mu się nie chce 😉
dea   primum non nocere
02 stycznia 2020 20:19
Nie czytasz mnie, koleżanko 😉 toć mówię, że nasze wybitnie nieruchawe, a jednak się ruszały. Jak było kilka paśników. Siano daleko od wody. Jak z jednego punktu nie można było zobaczyć wszystkiego (np. z powodu górki).
Nasze też wyszły na 24 z powodu zwyrodnienia. Mam folbluta specjalnej troski, po ekstremalnym przykurczu. W pewnym momencie myślałam, że będę się z nim żegnać, bo rano nie chciał z boksu wyjść, a jak wychodził to w stylu "nogę mi urwało". Ale wieczorem zawsze było lepiej, więc postanowiłam spróbować, jako ostatniej szansy. A skoro folblut miał wietrzyć dupsko, to przecież nie zostawię w budynku jego stada, tym bardziej, że pozostałe rasy lepiej przystosowane do surowych warunków (hucuł, kuc+arab i dwie krzyżówki zimnokrwistych).
Ta sama stajnia - w trybie dziennym na kwaterce z sianem stały i jadły (ale i tak wieczorem folblut chodził lepiej!). W trybie 24h poszły na długi wybieg z górką na środku, zasłaniającą końce od siebie. Magia. Zaczęły chodzić i to dużo! Sprawdzać co robią sąsiedzi za górką. Później sprawdzać, czy coś się pojawiło w wiacie do jedzenia. I znowu za górkę, poszukać resztek trawy. Na drugą stronę, napić się. Wszystko było widać w kopytach, szczególnie kucki. Teraz jej kopyta mówią "stoję w gównobłocie" 🙁 to 24 i to 24, a jednak zupełnie inny efekt. Po hucule i grubych, nawet po xx nie widać tego w kopytach tak bardzo.
Hmm, dajecie mi trochę do myślenia. U mnie jeden koń będzie się ruszał zawsze i wszędzie, drugi zasadniczo zanim coś go nie zmusi, to nie za bardzo. Mimo to, jak im spróbowałam zrobić jesienią takie bardziej korytarze by wymusić ruch, to te korytarzyki olali i zaparkowali się koło siana i wody. Jak korytarzy nie było, łaziły bardziej. Jeżeli siano byłoby dalej od wody na pewno łaziły by więcej. Parę razy tak zrobiłam. Tylko, że i tak mi konie masę czasu zajmują. Prościej mi zrzucić i tyle. Będę gdybać jak by to ugryźć. Najwięcej latają, jak mają dostęp wszędzie koło domu (mamy 1 ha odgrodzony siatką) - odgradzam tylko ogródek, drzewka itp. Na razie najwygodniejsza opcja dla mnie (miałam już dosyć przekładania pastuchów), specjalnie, że kupić chodzą tylko na "ubikacje". Ale jest to wariant tylko dla suchej pogody i jak już nie ma wysokiej trawy. Na razie nie mam za bardzo rozwiązania dla wariantu "wszystko pływa" - wtedy stoją na utwardzonej kwaterze, bo nie chcą w błoto włazić, pomimo, że mają gdzie pobiegać.
dea   primum non nocere
03 stycznia 2020 09:33
Nie chodzi o korytarze prowadzące donikąd. Moja "szefowa" spojrzałaby na nie, na mnie i gdyby mogła to wzruszyłaby ramionami 🤣 Zaczyna się od rozmieszczenia rzeczy, przy których konie chcą być - siano, woda, cień, piasek do tarzania, trawa. Inne konie do podglądania (których nie widać np. przy sianie). Korytarze mają wydłużyć nieco drogę między nimi (jak również oszczędzić ewentualną trawę w środku). Coś może zasłonić (górką, budynek), wtedy z ciekawości sprawdzają czy coś się tam zmieniło.
Ale to już nie ten wątek zdecydowanie, tylko o paddock paradise  🚫
Dzięki Dea 🙂. Tylko te korytarze nie idą donikąd, idą do trawy oraz do lasu. Tylko po co kopytek w błoto wciskać, jak można siano mięć. Trawa nie ucieknie 🙂. Ale kończę  🚫.
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg2904489#msg2904489 date=1577607403]

Kto trenuje i systematycznie startuje zimą na hali (ciepłej najczęściej) na koniu w zimowej sierści - jest moim zdaniem nie fair, ponieważ trening liczony jako porządna, ciężka praca, w grubym futrze jest jednak niefajny dla konia. Sama nie goliłabym konia, bo i po co miliony drogich derek kupować a i treningiem mojej aktualnej zabawy nazwać nie można.
[/quote]


Jeju znowu generalizowanie jako jedyna słuszna racja stanu...
Przecież są konie, które mają tak lichą zimową sierść, że nie potrzebują aby je golić za to potrzebują derek.
Konie się jednak z zasady potrafią znacząco różnić między sobą.
I nie ma wtedy nic "nie fair" w treningu sportowym takiego niegolonego konia. Do tego na to "jak koń się poci" ma wpływ wiele składowych.

No i jak jest plus 8 nie każdy już zamyka tyłek w hali. Niektórzy wolą do oporu na dworze, a na halę jak już naprawdę pizga złem czy podłoże na zewnątrz niejezdne.
Osobiście uważam, że to czy koń wymaga golenia bo sezon halowy jest naprawdę bardzo indywidualną sprawą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się