Podsumowanie 2019 roku!

Sama nie wiem jak ocenić ten rok. Pierwszy kwartał był fajny, stabilny, wzięłam się za własny tyłek, udało mi się schudnąć. Trafiła się poważna operacja jednego z moich kotów, dało mi to po nerwach i kieszeni, ale wszystko dobrze się skończyło. Potem zaczęło się wariatkowo w pracy, kolega poważnie zachorował i poszedł na chorobowe, nie wrócił do dziś i na obecne stanowisko raczej nie wróci. Zaczęła się zabawa z szukaniem osoby na jego miejsce i kolejnych osób odchodzących. Jakoś nie możemy skompletować składu, niby rok kończymy w komplecie, ale czuję że z jedną osobą szybko się pożegnamy, bo laska zdaje się nie ogarniać że zakres obowiązków to nie tylko śmieszna lista spisana na kartce tylko rzeczywisty wykaz tego czym ma się zająć w godzinach pracy.
Prywatnie ok, rzadko widuję się z rodziną co bardzo pozytywnie wpłynęło na nasze relacje bo jak się już widzimy to potrafimy fajnie spędzić razem czas zamiast szukać pretekstu do kłótni o byle guano.
Związkowo super, ten sam facet od 3,5 roku, pojawia się coraz więcej planów na przyszłość, co jest super bo wcześniej żyliśmy raczej z dnia na dzień.
Pod koniec roku, po 3,5 roku przerwy, wróciłam do regularnej (szalony 1x w tygodniu xD) jazdy konnej, znalazłam fajną stajnię, gdzie może infrastruktura nie powala, ale jest super kadra i konie mają dobrze.
W nadchodzącym roku chciałabym jak najszybciej skończyć remont, który się przeciągnął i żeby nie był gorszy niż 2019.

Do września było spoko. Od października jest równia pochyła. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie trwało bardzo długo.

Ambitne podsumowanie zeszłego roku. 🤣

Ten rok był... inny. W styczniu spontanicznie i dość na wariata rzuciłam pracę i wyjechałam do Norwegii pracować z końmi. I tak mi się tam zostało. Sporo nowych doświadczeń, miejsc, zawodów wyższej rangi, poznanych jeźdźców światowej klasy, możliwość podglądania ich jazdy, metod treningowych. Udało się też wrócić na chwilę do skoków z doświadczonym koniem i mieć nawet trening z niemieckim top trenerem. Także rok ogólnie pod znakiem koni. I mam nadzieję, że przyszły też taki będzie.
to by zdecydowanie najgorszy rok w moim życiu  🙄 żadna z rzeczy, którą postawiłam sobie za cel pod koniec 2018 nie spełniła się, a co gorsza to, co najbardziej kochałam i dawało mi radość - straciłam, więc nie będę robić żadnych postanowień, nie będę robiła listy rzeczy, które chciałabym zrobić, po prostu chciałabym, żeby nie bylo aż tak źle
Zdecydowanie świetny!
To był rok rozwoju.

Zorganizowałam 2 plenery fotograficzne dla fotografów, w tym jeden bardzo duży z dużą ilością modeli i zwierząt 🙂
Zdobyłam wiele wyróżnień i publikacji w różnych magazynach fotograficznych w tym w jednym moje zdjęcie pojawiło się na okładce. 3 dyplomy z 5th.35awards!
Samodzielnie nauczyłam się obróbki ART i planuję doskonalić ją pod okiem fachowca.
Przez rok uczyłam się w Akademii Fotografii Dziecięcej i zrobiłam 6 kursów. Zostałam kandydatką do akredytacji.
W końcu kupiłam Sigmę 135 art i w czwartek już będę ją miała w domu. Wcześniej całe oświetlenie studyjne 🙂
Rozpoczęcie sesji studyjnych i pracę z lampami.
Wydrukowana ogromna fotoksiążka 75cm z 60 moimi portretami dziecięcymi.
Wraz z fundacją SOL (dziecięca) stworzyłam kalendarz na 2020 rok
Sesje dla bezdomniaków dla naszego Tozu i Osiekowego Zwierzyńca
Wiele sesji tfp z cudownymi modelkami a za tym wiele projektów fotograficznych, które krążyły mi po głowie.
No i najważniejsze - dostałam pracę w wielkiej i rozwojowej firmie CCC jako fotograf, właśnie będę przedłużać umowę  😍

Poza rozwojem, udało się choć trochę zrzucić - 12kg. Dużo przede mną, ale ważne że mimo tarczycy i insulinooporności ruszyło w dół.
Włosy zapuszczone takie jak chciałam, do pupy.
Dzieci i rodzina zdrowi i to mnie najbardziej cieszy.

Z gorszych
Z początkiem roku zmarł mój dawny przyjaciel, oraz odeszło kilka znanych zwierzaków.
Ciągle choruję, kaszel nie przechodzi już 3 miesiąc....


Plan na 2020, dalszy rozwój. Awans w firmie. Plener z końmi oraz mniejsze. Dalsze zrzucanie wagi... wrr.
Warsztaty w Złodziejewie u jednego z moich mistrzów fotografii.
Podsumowanie piszę pierwszy raz, jestem ciekawa skąd i w jakich okolicznościach przeczytam je pod koniec przyszłego roku 😉

2018 był dla mnie bardzo dobrym rokiem:
+ zdrowie najbliższych;
+ mam najlepszego męża na świecie;
+ mam najukochańsze zwierzaki, które są dla mnie prawdziwymi przyjaciółmi. Najbardziej cieszy mnie ich kondycja;
+ finansowo bardzo przyzwoicie;
+ udało się spełnić marzenie męża: 30stka na Camp Nou;
+ kilka udanych wyjazdów w ukochane góry;
+ nie zaszłam w ciążę i nie wzieliśmy kredytu;
+ najlepszy dotychczas wieczór sylwestrowy z mężem i psem w łóżku w PPN pod Trzema Koronami.
Jedyny - to zaniedbałam swoje zdrowie, nadal bardzo ciężko jest mi zaciągnąć się do lekarza.

W 2019 roku chciałabym zachować otwarty umysł, nie mam pojęcia jak potoczy się moje życie. Nie jestem przywiązana do swojej pracy zawodowej ani miejsca zamieszkania. Jedynie czego pragnę, to zdrowie dla najbliższych oraz moich seniorów: psa i konia, a także udanego w dalszym ciągu małżeństwa.

Wszystkiego dobrego dla Was w Nowym Roku!


W tym roku wylądowaliśmy w trójkę w Pucku 😉

Cieszę się, że 2019 rok się kończy. Dla mnie był rokiem dziwnym i wspominając niektóre wydarzenia mam niemały grymas na twarzy.
+ w dalszym ciągu mimo problemów zdrowotnych i wieku zwierzaki są w bardzo dobrej kondycji;
+ mam najukochańszego męża;
+ brak dzieci i kredytu;
+ / - zdrowie najbliższych;
+ baaardzo udane wyjazdy;
- sytuacja zawodowa doprowadziła mnie do problemów zdrowotnych;
+ powyższe zakończyło się złożeniem wypowiedzenia i ostateczną dezycją o wyprowadzce z obecnego miejsca zamieszkania;
+ / - trochę trudności w małżeństwie ale ostatecznie razem dajemy ze wszystkim radę;
+ / - udało mi się wziąć za swoje zdrowie, niemniej w polskiej służbie zdrowia jest bardzo ciężko w wielu sytuacjach i w tak niesprzyjających warunkach nierzadko bardzo trudno było wziąć się w garść. Będę kontynuować boje w 2020 roku ze zdwojoną siłą.

W 2020 roku najmocniej pragnę aby najbliżsi byli zdrowi (zarówno zwierzaki jak i rodzina). Chcę też w końcu znaleźć dobrą pracę, która będzie mnie satysfakcjonować. Niczego innego nie planuję. Do zobaczenia za rok!
Dla mnie to był najlepszy rok jaki pamiętam  😜

Na samym początku znalazłam w końcu porządną pracę która dała mi stabilność finansową przy absolutnym braku stresu, okrojonym wymiarze godzin i elastycznym grafiku.
Na uniwersytecie drugi semestr ułożyłam sobie z możliwie najmniejszą ilością przedmiotów więc też pozdawałam wszystko sprawnie, ładnie i przyjemnie.  😁
Byłam w stanie zrealizować kilka podróżniczych marzeń jak np parę wycieczek z mamą po Balearach i od dawna planowana podróż po Andaluzji (Sevilla, Córdoba, Málaga, Granada, Jerez), wyjazd na SICAB do Sevilli.

No i najważniejsze - powrót do jeździectwa po 5 (!!!) latach. Zaczęłam w maju, nieudanymi poszukiwaniami wymarzonego PRE w Sevilli. Skończyłam dzierżawiąc konia trenerki który akurat w czerwcu został zwrócony z Anglii za niesubordynację (kukułcze jajo  :hihi🙂. Okazało się że tak naprawdę to aniołek, chociaż o specyficznym charakterze więc koniec końców mam to co chciałam - siwego hiszpańca o uwodzicielskim wzroku do amatorskiego dresażowania  😅 A na Boże Narodzenie niespodzianka, wpadł mi drugi bombelek PRE, tym razem rudo-kary i na początku wierzchowcowej przygody, także 2020 zapowiada się pracowicie.
Zawsze zdawałam sobie sprawę z tego że dla mnie jeździectwo to absolutnie konieczny element codzienności ale dopiero teraz widzę jakim smutny, beznadziejnym gniotem było moje życie podczas gdy urabiałam się po łokcie żeby móc sobie jednak kiedyś na te konie pozwolić, wmawiając sobie samej że tak mi super z życiem towarzyskim, fitnessami, wydarzeniami kulturalnymi etc. a tak naprawdę spalając się w środku bo wszystko wyżej wymienione to dla mnie bezsensowna strata czasu. Nic nigdy nie będzie w stanie mi tego zastąpić i oby już nie musiało.  💘

Na 2020 nie robię żadnych planów, jest dobrze tak jak jest i oby tak dalej!  😍
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
01 stycznia 2020 21:43
Moje plany: zdobyć tytuł inżyniera, pójść na studia magisterskie (najwyżej po semestrze zrezygnuję), pójść do stałej pracy (chociaż jako instruktor jazdy konnej nie zamierzam pracować pół życia). Może uda mi się zrealizować marzenie o włóczęgostwie konnym (wtedy będę musiała trochę zmodyfikować plany zawodowe i znaleźć jakiegoś konia). Może uda mi się wkońcu ułożyć życie i osiąść w jednym miejscu.  I zacznę trochę więcej myśleć o sobie i swoich potrzebach.
Czas zacząć żyć dla siebie, a nie myśleć o wszystkich w koło!



Tak więc podsumowuję 2019r.
- zdobyłam tytuł inżyniera,
- nie zdążyłam już się zrekrutować na drugi stopień zootechniki, a inne kierunki (które zaczynają się od października) odpuściłam, bo to, co mnie interesuje, jest tylko w trybie dziennym,
- skończyłam pracę na uczelni i dorabianie przy hipoterapii,
- po pół roku odpuściłam sobie pracę, z którą wiązałam swoją przyszłość, ale nie żałuję, bo ostatnie dwa miesiące zniszczyły mi zdrowie i nie wiem, czy je w pełni odzyskam,
- na kilka miesięcy zaczepiłam się do pracy jako stajenna i czasem pomagam przy jazdach, ale po poprzedniej pracy ledwie wyrabiam ze wszystkim, a mam tylko 15 koni,
- przeprowadzałam się 3 razy: w czerwcu, październiku i grudniu (masakra),
- przekłułam brew, o czym marzyłam od lat,
- zaczęłam wizyty u ortodonty (oczywiście trochę się to komplikuje, ale walczę dalej),
- samochód raz lepiej, raz gorzej, ale jeździ i mam nadzieję, że co najmniej 5 lat jeszcze pociągnie,
- m.in. dzięki mojej pomocy mój były ukończył studia licencjackie i obronił dyplom,
- poznałam trochę fajnych osób.

Plany na 2020r.:
- wynająć mieszkanie (mimo że będzie mnie to kosztować jakieś 2/3 pensji),
- znaleźć stałą pracę (z umową), ale już nie fizyczną, bo nie dam rady,
- może pójdę na studia.
I już nic więcej nie planuję, bo to bez sensu.
Nigdy nie przypuszczalam, ze rok ktory zaczal sie tak slabo i mial tyle ciezkich chwil - skonczy sie tak dobrze 🙂😉)))))

Najfajniejsze swieta i sylwester od 2015 roku, no po prostu jestem szczesliwa 🙂

2020 - keep going!
Kastorkowa   Szałas na hałas
02 stycznia 2020 15:45
Zbieram się od dłuższego czasu by tu coś napisać, bo lubię do tego wracać po roku, ale...
Absolutnie nie umiem określić jaki to był rok. Niby rok temu nie zakładałam niczego i miało się dziać co ma...
Były dramaty i to poważne, były pogrzeby i to ludzi bliskich. Było mnóstwo płaczu, lęków, bólu...
No, ale było też tak dużo, tych małych, tych malutkich niby nieistotnych momentów, spotkań, chwil, które sprawiają, że ten rok był naprawdę wspaniały.
Był to dla mnie rok bardzo emocjonalny, bardzo ciężki pod tym względem, wyszło, że rzeczy, które myślałam, że mam przepracowane jednak nie do końca takie są a były stłumione. Było mnóstwo radości, uśmiechów, miłości.
Nie umiem chyba nic innego napisać.


Jeden wielki rollercoaster.


Plany na 2020?
Życiowych żadnych. Wolę nie zakładać nic.
Jedyne co to muszę wrócić do regularnego bywania u konia bo przez te wszystkie przeprawy poszedł w tym roku trochę w odstawkę.
W tym roku wpis w podsumowaniu bardziej z poczucia obowiązku, rutyny, niż chęci powrotu do tego, co minęło.

Czy mam jakieś plany lub marzenia na 2019? Nie wiem. Pierwszy raz robiąc tu podsumowanie nie wiem, czego bym chciała. Czy to znak, że mam już wszystko o czym marzyłam? 😉
Chciałabym, byśmy byli tak zwyczajnie szczęśliwi. Wszyscy. Cała nasza rodzina.


Nie wiem, nie umiem stwierdzić, jaki był ten rok. Nie mogę powiedzieć, że był zły, bo... nie wypada. Mam pracę, dom, rodzinę, psa... Ale... jakoś czegoś mi brak.
Wisi nade mną kilka nieuregulowanych spraw, które coraz mocniej się do mnie dobijają. Wisi kilka niepodjętych decyzji. I... nie wiem. Taka permanentnie smutna jestem. Taka zawieszona.

Planów na 2020 mam wiele. Chciałabym zmienić pracę. Albo więcej zarabiać w obecnej. Chciałabym ogarnąć samochód na tyle, by nie ciągnęła się za mną wieczna naprawa czegoś jeszcze. Chciałabym wrócić do biegania, bo dawało mi to ogromną radość. Chciałabym więcej wychodzić towarzysko z domu, bo znajomych mam aktualnie aż kilku. Chciałabym spróbować swoich sił na strzelnicy. Chciałabym więcej czytać. Chciałabym zrobić kurs angielskiego. Chciałabym bardziej żyć, niż wegetować.
Jedyny plus, to że pierwszy raz w styczniu nie chcę schudnąć, bo w 2019 osiągnęłam wymarzoną wagę.

2020, nie przeoraj mnie zbyt mocno, proszę.
Plany na przyszły rok podreperować głowę, uczyć się dalej angielskiego, kupić mieszkanie i najważniejsze podjąć ostateczną decyzję co do naszej rodziny.

Co dziwne udało mi się wszystko zrealizować, szczególnie kupno mieszkania wydawało się mało realne.... aż natrafiłam na ogłoszenie gdzie wiedziałam że to to, spieliśmy d. i w 5 miesięcy uzbieraliśmy na wpłatę własną co wcześniej wydawało się nierealne w kilka lat. I tak w grudniu zapadł wyrok kupiliśmy segment i związaliśmy się z moim P. nierozerwalnym węzłem kredytu.
Głowa dawno nie była w tak dobrym stanie, w 2020 ćwiczenia relaksacji i medytacji żeby było przynajmniej tak dobrze jak jest.
Decyzja co do rodziny podjęta w 2019 - czekamy na drugie dziecko, wychodzi na Wielkanoc. 
Także plany na 2020 to głównie przeżyć. Z dwójką małych dzieci i psem gdzie P. prawie co tydzień wyjeżdża i zostaje sama na 2, 3 dni to będzie jazda bez trzymanki.
Zbieramy kasę na wykończenie domu.
Znaleźć nowego nauczyciela angielskiego i kontynuować naukę
Ten rok był dla mnie intensywny. Wróciliśmy do kraju po kilku latach pobytu za granicą , bardzo chciałam wrócić. A póki co nie umiem się tutaj odnaleźć  🙇 I nie wiem co o tym wszystkim mam myśleć, bo rozum mi podpowiada aby się spakować i wyjechać. Jakoś tak po wszystkim co usłyszałam o naszym kraju, myślałam,że większość spraw poszła do przodu , a czuje się jakbym robiła porządny regres.
Pracę mam bardzo stabilną, ludzi ok tylko możliwości jakiegokolwiek rozwoju  nie ma i nie będzie, a ja tak nie potrafię na dłuższą metę. Potrzebuje się rozwijać i cieżko mi sie znaleźć w sytuacji raczej stagnacji.

W styczniu minie rok odkąd mam Bunia , zdecydowałam sie świadomie na zaczęcie pięknej przygody z 19 letnim koniem, i tak życie mną troszkę sponiewierało . Bo Bunio troszkę  kontuzji połapał, jak już prawie sie poddałam to zdecydowałam się jednak tego nie robić i po 5 konsultacjach z wetami mój siwy emerycik zapinkala pięknie , a miało się skończyć tylko pastwiskiem. Najlepsza decyzja jaką podjęłam w poprzednim roku,a która nauczyła mnie pokory i cierpliwości.
Moja ukochana psina też ten rok miała ciężki: zapalenie trzustki, zapalenie spojówek, zapalenie ucha, infekcja uszu. Już powinnismy dostac karte rabatowa bo tyle sie tego nawineło, a przez 10 lat cisza. Na szczescie ma sie swietnie ale musimy monitorować jej stan zdrowia częściej.
Z tż podjęliśmy decyzję o rodzinie , aleee... ah jak zawsze to ale musi być, nawineło mi się po drodze troszkę zdrowotnych wpadek  i nie wiadomo co z tego wyjdzie. Także póki co staram się patrzeć w pozytywną stronę.
Bo druga opcja jest na tyle niewesoła, że jakby dobija bardzo do dołu.
A w 2020 chciałabym być bardziej konsekwentna w działaniach, mieć większą siłę zaparcia i iść do przodu z tż  😍 I lepiej gospodarować czasem, aby móc go poświęcić odpowiednim osobom.
2019?
Rok nie był taki zły, a to już dużo.
Przy czym ja już patrzę w perspektywie życia i zdrowia, byle obyło się bez tragedii.
Z siebie nie jestem bardzo zadowolona, ale to jest tak dziwnie, bo szalenie łatwo niweluje mi się przynoszące satysfakcję i radość sukcesy,
a z czym czuję się źle to wydaje się constans i moja wielka wina.
Z jednej strony mocno odsunęłam się od ludzi, z drugiej strony, co najfajniejsze - działo się bliskim.
Córa zaczęła poważną pracę (uwielbia ją) i w biegu pięknie obroniła mgr. Jestem pod wrażeniem jaka to wspaniała młoda kobieta.
Syn się zaręczył. Nie do pomyślenia, ale jeszcze tylko 1,5 roku a oboje będą lekarzami.
Młody w tym dość burzliwym roczniku dostał się do wymarzonego liceum. Jest harcerzem, chórzystą (dziś był koncert kolęd w Katedrze), gitarzystą i zapalonym deskorolkarzem.
Dzieci nam się zdecydowanie nie nudzą, zatem i nam nudno nie jest.
I na tym polu chyba zasługujemy z mężem na niewąskie (a licznie składane) gratulacje.
Dzieci są super, i niech im się układa jak najpomyślniej.

Konie. Tu rok był ważny, bo przedefiniowałam sobie, jakby tu rzec - całą koncepcję  jeździectwa.
I to przynosi rezultaty, przy czym bardzo miłe są, gdy chodzi o podopieczne, bo tu się działy tzw. "medżiki".
A na swoje jeździeckie to jeszcze muszę chwilę poczekać, po tej całej rewolucji musi się wszystko poukładać.
Mocno helter skelter z końmi był, skrajne emocje, bardzo dużo eksperymentów i zmian. Teraz już się uspokaja,
i chyba nigdy nie byłam tak blisko swojego celu "od zawsze", czyli "rekreacji", czyli - co sobie nie zamarzę - jeździć bez wysiłku, z uśmiechem, lekko i przyjemnie.
Teraz widzę, że cała moja energia w tym roku poszła na sprawy rodzinne (w tym - było w tym roku takie super wesele, siostrzeńca, że wszyscy wpadliśmy w zachwyt, jaką
mamy wspaniałą rodzinę, super młodzi ludzie, super pokolenie) i na przebijanie się przez mur jeździecki (bo waliłam głową w ścianę w jakiejś desperacji, i musiałam z tego znaleźć wyjście).
Zatem było gorzej plastycznie, tylko jeden plener i mało obrazów.

2020 zapowiada się na pełen niebagatelnych wyzwań, tak dużych że wolę nie zapeszać.
Przy czym na możliwość ich podjęcia czekam od 7 lat.
I ciekawa jestem, czy za rok będę mogła napisać: Uff, nareszcie jest tak, jak zawsze chciałam, żeby było.
Gniadata   my own true love
04 stycznia 2020 10:34
Rok dwojaki. Z jednej strony - nikt mi poważnie nie zachorował. To jest super. Kobyła przez znakomitą większość czasu oddycha jakby żadnej astmy nigdy nie miała, co jest przemiłe biorąc pod uwagę ze w 2018 się z nią już zaczynałam powoli żegnać 😉
Z drugiej strony lipa po całości. 😉
W obecnym chce przede wszystkim wrócić w siodło i nałapać praktyk w wakacje. I żeby nic się bardziej nie spieprzylo. O.
Scottie   Cicha obserwatorka
06 stycznia 2020 14:12
Długo zbierałam się do tego podsumowania. Zazwyczaj w okolicy sylwestra już było ono gotowe, a teraz... ciężko mi zebrać myśli.

Podsumowanie 2018 roku:

W 2019 roku życzę sobie... PRZETRWAĆ. I chciałabym wreszcie nie mieć żadnych problemów ze zdrowiem.


Udało mi się przetrwać, chociaż pierwszej połowy roku praktycznie nie pamiętam. Wcześniej byłam w stanie odtworzyć co się działo w roku miesiąc po miesiącu, a teraz musiałam wspomóc się kalendarzem.
To był rok, który całkowicie poświęciłam córce. Pod tym względem był przepiękny. Niesamowite, jak w ciągu roku dziecko błyskawicznie się rozwija. Pierwszy śmiech, pierwsze „mama”, pierwsze pełzanie, siadanie, raczkowanie i wreszcie pierwsze kroki! Cudownie, ze mogłam być tego wszystkiego świadkiem.
Styczeń, luty i marzec to były dla mnie bardzo ciężkie miesiące. Okropnie kłóciliśmy się z mężem, nasze małżeństwo ledwo to przetrwało. Udało się jakimś cudem wyjść na prostą.
Później już było tylko lepiej- dziecko zrobiło się bardziej kumate i współpracujące, więc po trochu zaczęłam wracać do żywych 😉
Niestety, od początku roku ciągnęły się za mną problemy zdrowotnie- kilka razy chorowałam na anginę, co przed porodem nigdy w życiu mi się nie zdarzyło! Udało mi się ją ostatecznie wyleczyć- az w końcu postanowiłam zrobić porządek z guzem na szyi. Od października żyję w nieustannym stresie, bo okazało się, że to nie gruczolak wielopostaciowy (jak wskazywała biopsja), tylko wznowa miejscowa/przerzut raka. Wiedziałam, ze ten dziad w końcu wróci, ale myślałam, ze później niż szybciej. Okropnie mnie to przybiło. Nie boję się śmierci, jestem na nią gotowa- natomiast sen z powiek spędza mi myśl, że zostawię córkę i co gorsza- w ogóle nie będzie mnie pamiętać...
Póki co badania wyszły dobrze- rtg płuc wyszło dobrze, usg jamy brzusznej tez, TK głowy i szyi z kontrastem również. Ale lekarze szukają dalej, czekam na wynik PET i na ponowne przebadanie wycinków guza.

Nie robię planów na 2020 rok. Po prostu chciałabym go przeżyć.
majek   zwykle sobie żartuję
06 stycznia 2020 15:22
Chcialam sie pouzalac nad soba, ale chyba nie wypada.

W marcu pozegnalam sie ze swoim koniem, nie myslalam, ze mnie: stara babe tak to trzepnie.  Od tamtej pory jezdziecko dziwnie - jezdze na nieswoich koniach - i jakos nie moge sie wpasowac. Na swojego `nowego` jeszcze musze poczekac. Na `cudzesach` jest zupelnie inaczej, jezdze tez za rzadko (raz, max 2x w tygodniu). Niby po jazdach jestem z siebie zadowolona, szczegolnie jedna kobyla daje duzo radosci, bo umie duzo wiecej niz ja. Milo tez, ze wlasciwie obce osoby poswiecaja mi swoj czas (pisze o wlascicielach koni, ktorzy w cenie dzierzawy robia mi prawdziwe treningi). Chyba brakuje mi zwyklego pojechania do lasu na stepa i odreagowania pracy, dzieci itd. Jestem fizycznie i psychicznie zmeczona po takiej jezdzie (co oczywiscie jest bardzo dobre) ale dla mnie jezdziectwo przez ostatnie 10 lat to byl 100% relaks. A teraz jest ciezka praca.

Dzieci - jak to dobrze, ze one rosna, dorosleja i sa coraz bardziej samodzielne! Moje wlasne sukcesy nie ciesza mnie tak bardzo jak sukcesy dzieciakow. Moj syn dostal sie w tym roku do grammar school. Jest kujonem i madrala i jednoczesnie szalenie milym, radosnym dzieckiem, ma mnostwo znajomych w szkole, nie slyszalam, by mial problemy, ze go ktos nie lubi lub dreczy. Zawsze sie tego balam - ze jako emigranci bedziemy mieli z tym problem.
Podobnie corka - choc moze mniej spektakularnie jezeli chodzi o szkole. Ale ma jeszcze czas.

Z mezem mielismy w tym roku 11 rocznice slubu. Ale mogloby byc lepiej, ostatnio stwierdzilam, ze chyba jestesmy jak taka para z glupich niesmiesznych zartow, niedaleko nam do mowienia sobie per `Stary`. Tutaj ewidentnie cos zdechlo. Nie warto pisac.

Kolejny rok bez wakacji (13?). Zamiast na wakacje jezdzimy odwiedzic rodzine w PL. Nie skomentuje tego nawet. Nie tak mialo byc.

Praca? Mam wrazenie, ze troche sie marnuje, ale nadal bilans: czas - zarobki - wymagania na plus. Mam wszystko swietnie zorganizowane (czasowo, logistycznie) - czas na zmiany nadejdzie za kilka lat gdy dzieciaki beda sie samodzielnie dostarczac w rozne miejsca.
Mam taki plan, ze odzyje jezdziecko i `pracowo` wlasnie wtedy.

Dom - wreszcie zrobilismy krok w kierunku rozbudowy domu, ktory kupilismy 2 lata temu. Mam nadzieje, ze uda nam sie cos zrealizowac w tym roku.

Plan na 2020? Dostac podwyzke, zeby szybko skonczyc ten remont + wakacje z drinkiem z palemka. Jak to sie uda, to bede szczesliwa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się