Kącik Seniora - czyli koń na emeryturze

Sankaritarina niestety z trawą co raz słabiej sobie radzi, sporo wypluwa, ale z tego co zaobserwowałam to najłatwiej mu zjeść krótką trawę, taka jaką ma teraz. Na dłuższą, soczystą rzuca się, nabiera a potem sporo wylatuje mu z dzioba.
Nasz stajenny Dziadek, którego już tu kiedyś przedstawiałam, wiosen ma ok. 35 na karku.
Też jedzie obecnie praktycznie tylko i wyłącznie na trawokulkach z wysłodkami i otrębami. Odkąd go znam jada w ten sposób, bo wiem, że od lat już ma problemy z zębami i przeżuwaniem (staw w żuchwie). Obecnie 4 razy dziennie dostaje taką znaczną porcję, którą często zjada na raty do godziny czasu. Oprócz tego dostaje siano zmielone w sieczkarni, ale generalnie zjada go mało, bardziej jako uzupełnienie papki niż podstawowa pasza bytowa. Z trawą w ostatnim sezonie też już coraz gorzej i też najlepiej mu wchodzi raczej krótsza niż taka po pas.
Jak odnajdę to dorzucę fotkę, bo na pewno mu robiłam w sezonie pastwiskowym  🤔wirek:
Niestety też od jakiegoś czasu coraz bardziej we znaki dają mu się stawy 🙁 często w boksie stoi bardzo charakterystycznie, niemal podpiera się o ścianę, aby ulżyć trochę nogom.
Mojemu niestety stawy też dokuczają (zwyrodnienia) i również zdarzają mu się dni kiedy opiera się o ścianę, ale robi to rzadko i raczej wtedy kiedy pogoda szaleje, a to mu najbardziej daje w kość. Lubi też sobie poleżeć i w boksie i na padoku, ale na szczęście nie ma problemu ze wstawaniem. Na ogół leży w określonych godzinach, ucina sobie drzemkę i jeśli przyjadę akurat w tych godzinach to muszę czekać aż panicz się wyśpi 🤣
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
28 grudnia 2019 12:36
U nas też jedna Babcia dostaje trawokulki mierzone na wiadra. Siano właściwie do smaku, żeby widziała, że też dostała, bo i tak robi wyplujki. Trawokulki chyba jej smakują, bo jak stajenny spóźni się 10 minut z posiłkiem, to już go ponagla (wzrokowo i werbalnie). Kilka razy zdarzyło się, że ewakuowała się z wybiegu, bo pora karmienia minęła.  🤣
Jak odnajdę to dorzucę fotkę, bo na pewno mu robiłam w sezonie pastwiskowym  🤔wirek:


Witam, od wielu lat mój koń choruje przewlekle. Nie nadaje się do żadnej pracy, wymaga stałej opieki weterynaryjnej, podawania leków itd. Opieka nad koniem przerosła mnie już dawno temu, do tej pory jednak ciągnęłam temat. Niestety nie jestem w stanie dłużej się zwierzakiem zajmować ani finansowo ani psychicznie. Powoli zastanawiam się nad jej oddaniem pod dobrą i sprawdzoną opiekę. Czy ktokolwiek z Was miał podobną sytuację? Czy macie jakieś godne polecenia miejsca, które mogą pomóc? Nie chcę oddawać konia byle gdzie i byle komu. Proszę o porady.
Ale przecież nikt nie weźmie pod opiekę chorego przewlekle konia, który wymaga nakładu finansowego i poświęcanego czasu na leczenie. Na co to komu? Po co?
Jeśli koń np tylko kuleje przewlekle, ale nie wymaga leczenia, czasami ktoś taką bidę weźmie jako konia do towarzystwa dla swojego. Ale żeby świadomie pakować się w koszty???
Jeśli ktokolwiek się zadeklaruje że weźmie lub kupi za grosze twojego konia i będzie go utrzymywał i leczył, to z dużym prawdopodobieństwem kłamie i zamierza go sprzedać na rzeź z zyskiem. Więc bardzo, bardzo dokładnie się zastanów i zrób dobry wywiad osoby teoretycznie chętniej. Bo nie raz tu były takie akcje, że ktoś konia oddał/ sprzedał wierząc w obietnice biorącego, a potem płakał bo koń skończył w rzeźni.
desire   Druhu nieoceniony...
20 stycznia 2020 11:37
marralo, nikt nie wezmie na siebie utrzymania przewlekle chorego konia, ktory potrzebuje stalej opieki. Sa pensjonaty, które mają wahlarz usług i podzadzą lekki, monitorują zwierze, wzywają weta i są przy wizytach, ale to sory, praca jak kazda inna i za to trzeba placic.
Jesli z koniem jest zle to czasem chyba jednak lepiej rozwazyc eutanazje niz leczyc na sile?
timianowa, Lanka_Cathar, przy takich ilościach - gdzie kupujecie trawokulki? 🙂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
20 stycznia 2020 13:22
ja kupuje trawokulki od bogusławia
Ale przecież nikt nie weźmie pod opiekę chorego przewlekle konia, który wymaga nakładu finansowego i poświęcanego czasu na leczenie. Na co to komu? Po co?
Jeśli koń np tylko kuleje przewlekle, ale nie wymaga leczenia, czasami ktoś taką bidę weźmie jako konia do towarzystwa dla swojego. Ale żeby świadomie pakować się w koszty???
Jeśli ktokolwiek się zadeklaruje że weźmie lub kupi za grosze twojego konia i będzie go utrzymywał i leczył, to z dużym prawdopodobieństwem kłamie i zamierza go sprzedać na rzeź z zyskiem. Więc bardzo, bardzo dokładnie się zastanów i zrób dobry wywiad osoby teoretycznie chętniej. Bo nie raz tu były takie akcje, że ktoś konia oddał/ sprzedał wierząc w obietnice biorącego, a potem płakał bo koń skończył w rzeźni.


Myślałam raczej o fundacji/stowarzyszeniu, które mogłoby zabrać konia pod swoją opiekę. Bałabym się wchodzić w układ z osobami prywatnymi. Nie mam zamiaru jej oddać i zapomnieć, można się przecież odpowiednio dogadać co do kosztów czy pomocy w postaci kupna leków. Tylko ktoś musi być po drugiej stronie równie rozsądny i normalny.


marralo, nikt nie wezmie na siebie utrzymania przewlekle chorego konia, ktory potrzebuje stalej opieki. Sa pensjonaty, które mają wahlarz usług i podzadzą lekki, monitorują zwierze, wzywają weta i są przy wizytach, ale to sory, praca jak kazda inna i za to trzeba placic.
Jesli z koniem jest zle to czasem chyba jednak lepiej rozwazyc eutanazje niz leczyc na sile?


Koń nie jest leczony na siłę, póki co nie cierpi i nie ma powodu do eutanazji. Jest po prostu przewlekle chory.
marralo a gdyby był zdrowy i w pełni sił, to byłoby Cię na niego stać? Bo teraz odszedł Ci koszt sprzętu, treningów, kucia, dodatkowych pasz, pensjonat też może być połowę tańszy, bo nie potrzebna hala i infrastruktura, etc. Jak był zdrowy to go miałaś, jest chory to go nie chcesz?
zwracam sie do was z pomocą.  :kwiatek: Mam seniora 32 lata, sprawny, nic mu nie dokucza powaznego. Zauwazyłam ze nie chce za bardzo jeść siana i przez to w sezonie zimowym zaczął chudnąć. W lecie jak jest trawa problemu nie ma. Dostaje 3 razy dziennie wysłodki zmieszane z mączką z lucerny, półtorej miarki paszy dla seniorów. Dodatkowo witaminy i w zimie olej lniany.
Myślałam o zakupie trawokulek dla niego ale nie wiem czy to nie bedzie za dużo żarcia? Boje się troche o potencjalne kolki (przez całe życie ich nie miał 🙂 )
marralo a gdyby był zdrowy i w pełni sił, to byłoby Cię na niego stać? Bo teraz odszedł Ci koszt sprzętu, treningów, kucia, dodatkowych pasz, pensjonat też może być połowę tańszy, bo nie potrzebna hala i infrastruktura, etc. Jak był zdrowy to go miałaś, jest chory to go nie chcesz?


Gdyby był zdrowy i w pełni sił to byłby dzierżawiony, tak jak miało to miejsce przez długie lata. Jeżeli chodzi o sprzęty czy treningi to akurat na to nigdy kasa nie szła. Koń nigdy nie chodził w sporcie, nie miałam takiej potrzeby ani ambicji. Odnośnie dodatkowych pasz to nie tylko w te sportowe ładuje się najlepsze jedzonko, w te chore również. Co do pensjonatu to może i hala czy infrastruktura nie jest potrzebna ale jest potrzebna osoba która zajmie się takim zwierzakiem codziennie indywidualnie. Niestety ten koń wymaga codziennej pielęgnacji a nikt za darmo tego robić nie będzie więc argument połowę tańszego pensjonatu jest dla mnie raczej z choinki urwany.
Kiedy był zdrowy to go chciałam, kiedy jest chory też go chcę. Nie odstawiam konika po miesiącu od zachorowania tylko po kilku latach potwornej walki o to zwierzę a to tylko dlatego że czas wreszcie schować dumę do kieszeni.
jankesiara nie masz wyjścia, musisz go przestawić na trawokulki, ważne żeby nie podawać za dużych ilości na raz, poza tym niektóre konie same sobie dozują trawokulki i po prostu je podjadają. Bardziej bym się bała o kolkę z powodu braku zamiennika siana. zawsze też można mieszać trawokulki te c chętnie je z tymi co mniej smakują i to jest tez dobry spowalniacz
jankesiara nie masz wyjścia, musisz go przestawić na trawokulki, ważne żeby nie podawać za dużych ilości na raz, poza tym niektóre konie same sobie dozują trawokulki i po prostu je podjadają. Bardziej bym się bała o kolkę z powodu braku zamiennika siana. zawsze też można mieszać trawokulki te c chętnie je z tymi co mniej smakują i to jest tez dobry spowalniacz



dzięki! przepatrzę oferte na rynku i coś mu kupie. Obecnie nalezy do wszystkożernych koni, nie wybrzydza 😉 moze już nie pamieta że coś zjadł przed chwilą  🤣
marralo fundacje nie biorą takich koni od ich właścicieli. Fundacje są przepełnione. Fundacje biorą konie "w dramatycznym stanie, ratując je od śmierci" i to zwykle tylko takie konie, na które jest szansa zbierać pieniądze w necie. Bo fundacje nie mają zwykle swoich dochodów i utrzymują się z datków. Więc zwierzę, które fundacja chce ratować musi być medialne. Żeby ludzie na nie wpłacali. Bo na nie medialne zwierzę nikt nie wpłaci i fundacja będzie je musiała utrzymywać za swoje. A zwykle fundacja nie ma kasy. Masa dramatycznych apeli takich fundacji " nie mamy na siano" "wali się dach".
Więc praktycznie nie masz szans na "oddanie w dobre ręce" zwykłego, chorego, wymagającego leczenia zwierzaka.
Albo nadal kombinujesz sama, bo to Twoja odpowiedzialność, albo kończysz jego żywot. Albo sprzedajesz komuś za grosze a koń kończy na haku.
Przykra prawda.
jankesiara jak dodasz trawokulki Prolinen to gwarantuje, że nie rzuci się na żarcie :-D
marralo fundacje nie biorą takich koni od ich właścicieli. Fundacje są przepełnione. Fundacje biorą konie "w dramatycznym stanie, ratując je od śmierci" i to zwykle tylko takie konie, na które jest szansa zbierać pieniądze w necie. Bo fundacje nie mają zwykle swoich dochodów i utrzymują się z datków. Więc zwierzę, które fundacja chce ratować musi być medialne. Żeby ludzie na nie wpłacali. Bo na nie medialne zwierzę nikt nie wpłaci i fundacja będzie je musiała utrzymywać za swoje. A zwykle fundacja nie ma kasy. Masa dramatycznych apeli takich fundacji " nie mamy na siano" "wali się dach".
Więc praktycznie nie masz szans na "oddanie w dobre ręce" zwykłego, chorego, wymagającego leczenia zwierzaka.
Albo nadal kombinujesz sama, bo to Twoja odpowiedzialność, albo kończysz jego żywot. Albo sprzedajesz komuś za grosze a koń kończy na haku.
Przykra prawda.


Wiem jak działają fundacje jednak nie wsadzam wszystkich do jednego wora. Dlatego też szukam pomocy na forach bo być może ktoś zna fajnych ludzi z którymi można się dogadać a poczta pantoflowa czasem dużo daje. Jak wyżej wspomniałam nie mam zamiaru umywać rąk, wymigać się od odpowiedzialności itd. koszty można zawsze jakoś podzielić.
Trzymam kciuki. Jednak jeśli uda Ci się, to zabezpiecz się odpowiednimi dokumentami. tak, by koń jednak nie skończył w rzeźni, bez twojej wiedzy.
Powodzenia.
marralo Masz jakiegoś znajomego handlarza? Poproś, żeby upchał Ci tego konia w fundację. Nie będę się tutaj rozpisywać co do szczegółów, ale jest to opcja, jeżeli jesteś gotowa na to, żeby przeczytać potem zupełnie inną historię konia niż realna. To da Ci największe prawdopodobieństwo, że koń będzie "zabezpieczony" do końca swoich dni. Sama prośbami i tłumaczeniem raczej nie będziesz miała w fundacjach siły przebicia.
Trzymam kciuki. Jednak jeśli uda Ci się, to zabezpiecz się odpowiednimi dokumentami. tak, by koń jednak nie skończył w rzeźni, bez twojej wiedzy.
Powodzenia.


Dziękuję, dokumenty będą przygotowane przez prawnika.


[quote author=Obiś link=topic=210.msg2907944#msg2907944 date=1579704140]
marralo Masz jakiegoś znajomego handlarza? Poproś, żeby upchał Ci tego konia w fundację. Nie będę się tutaj rozpisywać co do szczegółów, ale jest to opcja, jeżeli jesteś gotowa na to, żeby przeczytać potem zupełnie inną historię konia niż realna. To da Ci największe prawdopodobieństwo, że koń będzie "zabezpieczony" do końca swoich dni. Sama prośbami i tłumaczeniem raczej nie będziesz miała w fundacjach siły przebicia.
[/quote]

Nie mam znajomości wśród handlarzy.
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
29 stycznia 2020 11:55
Dołączamy do grona emerytów, a tak naprawdę bardziej rencistów 😉 w tym roku gniady będzie miał dopiero 17 lat, ale paskudne zwyrodnienie stawu koronowego, którego leczenie nie przyniosło efektów wykluczyło go ze sportu. Bardzo szybko odnalazł się w sielskim życiu i całymi dniami wcina siano 😉

Błąkam się po tym forum i czytam to pora teraz coś napisać.

Rudego już gdzieś kiedyś na tym forum przedstawiałam, ale pora w sumie opowiedzieć całą naszą historię.

Bułka poznałam ponad półtora roku temu, ot przyjechałam na jazdę do jednej z podwarszawskich stajni, po sporej przerwie w jeździectwie. Dostałam go na jazdę, no cóż nie wyglądał zbyt pięknie, wręcz określiłabym go jako "starą zdziadziałą szkapę z rekre". Po kilku jazdach w owej stajni (jak ktoś chętny to napiszę pv) myślałam że dostałam złotą kartę od życia. Mianowicie właścicielka zaproponowała mi pracę jako pomoc w stajni na cas kolonii. Stwierdziłam "PANIE BIERE TE ROBOTE" xd
Pod koniec wakacji dowiedziałam się, że szefowa chce sprzedać lub oddać Bułka. Spytałam ją za jaką kwotę by chciała mi go odsprzedać. Podała mi naprawdę symboliczną kwotę, tłumacząc że szuka dla niego dobrego domu, a że jestem jej pracownikiem i poniekąd znajomą to sprzeda mi prawie za bezcen. Jako że jestem osobą która bardzo szybko przywiązuję się do ludzi i za szybko im zaczyna ufać - zgodziłam się. Kupiłam go, paszport jest a wg niego rocznik '00, ba nawet fajny rodowód - no żyć nie umierać.
Niestety nie wpadło mi wtedy nawet do głowy, żeby mimo wszystko wezwać weta żeby spojrzał na niego. Mianowicie totalnie zaufałam byłej szefowej (za co teraz jestem na siebie totalnie zła).
Miesiące mijały a ja bujałam się z tym koniem, lekko na nim jeżdżąc, próbując go utuczyć, konsultując się z różnymi trenerami, wetami itd.
Ponieważ oprócz problemu z masą, koń stał się strasznie nadpobudliwy, wręcz w pewnym momencie bałam się wsiąść nawet na kłus, zaznaczę że wcześniej koń był energiczny ale spokojny.
Powiesiłam w siodlarni rozpiskę jak i co ma jeść, gadałam z właścicielką stajni i mówiłam żeby karmić go tak a nie inaczej.
Efektów brak.
Dlaczego?
Dowiedziałam się że właścicielka stajni nie stosuje się do niczego i kom dostawał ogromne dawki owsa "żeby utył i miał więcej energii bo ona tak wczesnej go karmiła i było ok".
Zrobiłam dramę, wszystko niby się unormowało ALE zbliżała się matura, no co jak co ale musiałam poświecić trochę czasu na naukę, poprosiłam więc żeby ruszała ona mojego konia pod moją dwumiesięczną nieobecność. Efektów już nie mam siły opisywać bo to inna kwestia. Po majówce i po maturze wróciłam do stajni.
Na wiosnę koń gwałtownie schudł i stał się osowiały. Wet, odrobaczanie, badania krwi itd poszły w ruch.
Wynik?
Anemia wywołana chorobą odkleszczową i wrzody. No cóż zostało nam leczenie i spacerki.
Na samym początku wakacji po małej scysji z właścicielką opuściłam razem z rudym progi owej stajni. Przenieśliśmy się do stajni gdzie uczyłam jeździć się jako dziecko.
Już szczegóły ominę bo i tak się rozpisałam ale suma summarum okazało się że koń nie ma tych 18/19 lat tylko weterynarze i kowale dają mu między 25 a 30. Wyszło na jaw jeszcze kilka kwestii, ale ogólnie byłam załamana i tak zła na siebie jak nigdy wcześniej.
Aktualnie dalej tam stoimy, cieszymy się emeryturą, a Bułatowi poprawia się i widać to z tygodnia na tydzień. Utył, odzyskał wigor, na spacerach czasem nawet radośnie bryknie.
Patrząc na to wszystko teraz, widzę swoje błędy i widzę jak głupia byłam, ale nie ma złego co by na dobre nie wyszło i mam najlepszego konia na świecie mimo że już stary dziad z niego
maleństwo   I'll love you till the end of time...
31 stycznia 2020 09:34
Rudaska8), o rany, ale historia... Jak sama piszesz, niestety takie bywają konsekwencje kupowania konia bez badań. Trochę jak kupno auta z przekrěconym przebiegiem. Dobre jest to, że dzięki Tobie koń ma wspaniały dom na starość. Życzę mu dużo zdrowia.
przez miesiące miałas styczność z koniem, zapewne dzień w dzień, kwota jak sama pisałaś symboliczna wiec niezbyt rozumiem ten żal, co innego gdybyś konia nie znała.
Nie wiem czy dwa miesiące widywana go na szybko w pracy to tak dużo. Ale nie będę się wykłócać, sama widzę swoje błędy i tego nie ukrywam. Przyznaję też że jest to mój pierwszy koń, a sama mistrzem jeździectwa nie jestem i nie widziałam niektórych rzeczy.  🤬
Rudaska, Historia super! Może pokażesz go jak wygląda ? A bluchą bym się nie przejmowała ona lubi się czepiać we wszystkich wątkach 😉
Macie nadal zielone światło na jazdy? Czy tylko już spacery w ręku ? 
Blucha bez urazy Twoje czepianie się wcale mi nie przeszkadza, bo pewno zaraz rozpętam g..burzę 🙂

Ojej myślałam e zdjęcia się wstawiły... spróbuję jeszcze raz.
Jeśli o jazdę to w tym momencie zależy to wyłącznie od stanu stawów. Póki co spacerujemy i rozpiera nas energia. Ale powiem wam, że nie żałuję kupna (jedynie żałuję mojej głupoty przy kupnie xd)


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się