naturalna pielęgnacja kopyt

dea   primum non nocere
28 stycznia 2020 11:45
Nie jazdy, tylko pracy. Dlatego że część tej rehabilitacji to ruch i na do widzenia konie dostają rozpiskę żywienia i plan treningowy. Kuc, który ma być towarzyszem do chodzenia na linie, pewnie też by się nadał. Jeśli chodzi o zaawansowany ochwat i leczenie paliatywne, bo koń nie jest w stanie się ruszyć, to masz rację, to nie zadziała. Generalnie ona się nie specjalizuje w ochwatach tylko w trzeszczkach. Ten ochwat trafił do niej przy okazji trzeszczek.

Nie mniej jednak mnie bardzo dało do myślenia, że z taką nartą może skutecznie zejść nowy zrost i przejść pełna rehabilitacja. Ten koń też nie był w super stanie jeśli chodzi o ruchliwość, kiedy do niej przyjechał.
Czy ktoś miał do czynienia z tymi osłonkami? https://www.gnl.pl/ochraniacz-na-kopyto-waldhausen.html

Aktualnie bawię się w oklejanie kopyt taśmą techniczną i dzisiaj mi już prawie plecy pękły...

Chodzi mi o to, żeby nie przemakały i nie przetarły się po dwóch dniach na padoku  😉
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
29 stycznia 2020 17:20
Meise - do mnie właśnie dotarł taki ochraniacz i ... hmmm szczerze wątpię, że ten materiał nie przemoknie. Podeszwa jest rzeczywiście z PCV, sam materiał wygląda solidnie i być może nie przedrze się tak od razu, ale osobiście mam wątpliwości czy to jest rozwiązanie lepsze niż szara taśma. Tzn może inaczej, nie wydaje mi się by był sens zakładać taki ochraniacz bez taśmy mimo wszystko dodatkowo jeśli opatrunek/bandaż ma być suchy.
U nas też jedna delikwentka od dłuższego czasu i raczej na dłużej w taśmie, także szukałam lepszego rozwiązania. Nom ... nie jestem do końca usatysfakcjonowana ... na pewno na taką pogodę jak teraz (mokro/błoto) nie będę go używać bez taśmy o ile w ogóle.
Myślę, że to jest dobre rozwiązanie do boksu, już nie tak dobre na padok.
Maise- taniej i skuteczniej chyba będzie wypożyczyć buty...
https://butydlakoni.pl/
A może jakiś leczniczy?

https://horse-trade.pl/pl/p/But-dla-konia-SHIRES-leczniczy/1065

Dea, mogłabyś coś więcej napisać o planie treningowym - tak ogólnie, jaki stosują? Jest to dużo więcej niż standardowe użytkowanie konia pod siodłem? (powiedzmy przy nie za bardzo zjechanych trzeszczkach). Lub są tam jakieś udziwnienia? Zaciekawił mnie temat  :kwiatek:.
dea   primum non nocere
29 stycznia 2020 21:34
Z udziwnień mają podłoże na placu ze ścinków gumowych. Podobno świetne do rehabilitacji. Plan treningowy każdy koń ma inny i to szczegółowo opisywane nie jest, czasem jakieś wzmianki. Chodzą w tereny na "hunting", jak są już zdolne do tego, podłoża dobierane tak, żeby chodziły prawidłowo. Częścią pracy jest jazda po twardych nawierzchniach, piszą o tym roadwork - I to niekoniecznie tylko stępem (przypominam, to kulawe trzeszczkowce...), są lonżowane na tym placu gumowym. Jak któryś kulawy, albo ledwie łazi, jak ten ochwat+trzeszczki z linku, to w ogóle nie ma ruchu wymuszonego, tylko sobie tupie po ścieżkach i się w swoim tempie zbiera. Jak zaczyna dawać radę, to dodają stopniowo ruch wymuszony.
Dea miałaś kiedyś kontakt z Nic?? Ja bardzo chciałam zobaczyć/zwiedzić legendarne Rocley Farm ale znalezienie info na necie nas przerosło. Mój partner mieszkał całkiem niedaleko a że zaraziłam go końmi, to szukał dla mnie rzetelnych informacji. Nawet na numer telefonu nie natrafiliśmy. Ale możliwe, że maślaki z nas  😜
Odnośnie kopyt i wpływu żywienia, strugania i ruchu, to ośmielę się postawić tezę, że dobre kopyta trudno zniszczyć a wymagające trudno uniezależnić od czynników zewnętrznych.
Jeśli miałabym stworzyć subiektywną piramidę zależności, to podstawę stanowią: poprawne, regularne werkowanie oraz ruch, żywienie ma mniejszy wpływ na kondycję kopyt choć musi być dostosowane  do aktywności koni.
Moja trójka przez ostatnie 2-3 lata robiła NIC jeśli chodzi o pracę pod siodłem ale miała duże stado i hektary do dyspozycji! Strugałam je sporadycznie ( co 3mies). W sezonie zimowym dokarmiałam mieszanką wysłodków, owsa i otrąb, latem trawa + siano. Kopyta Scarlett nie zmieniły się wcale, Mgiełce wyjechały pazury ale piętki się nie położyły, Smykowi nieco popsuły się tyły (prawy dość mocno), prawy sztorc tez w nieco gorszej kondycji był przez moment. Od września mam je znowu przy domu. Podłoże gliniaste ( w Fundacji był piach) , wilgotne. Jedynie przed wiatą mają wysypany kamień. Strugam częściej, choć nie tak często jak przed laty. Powoli zaczynam je uruchamiać pod siodłem. Kopyta Mgiełki znów są piękne. Smykowe potrzebują jeszcze chwilki ale piętki w przodach znowu niziutkie a w tyłach fajniejszy kąt przedniej ściany się robi.
Jak miałam pod opieką Gryfa (ochwat z przebiciem) to liczyłam każdy procent dostarczanego cukru ale strugałam bardzo odważnie i regularnie. Dlaczego? Bo raz, z obawy, pamiętając widok kości przebijającej podeszwę, pomyślałam, że zostawię to, co narosło. Od przebicia minęło kilka tygodni. Ruszyłam tylko pazur na długość i piętki na wysokość. Podeszwy narosło sporo (zrobiliśmy rtg) z czego cieszyłam się jak dziecko. Niestety krótko trwała moja radość. Koń zaległ. Poszła ropa. Po tym doświadczeniu strugałam już jak ja 😉 Koń wracał do zdrowia. W marcu zaczął chodzić na lonży. Pod koniec kwietnia (niecały rok od przebicia) wrócił do domu. Było dobrze, dopóki był trzymany wolnowybiegowo. Jesienią zaczął się sypać a jedyne, co się zmieniło, to jego aktywność.
Bez odpowiedniej porcji ruchu każde kopyta umierają! Bez werkowania nie poradzą sobie te problematyczne.. Nieodpowiednio żywione posypią się te wrażliwsze. (oczywiście chodzi mi o drobne zaniedbania, nie rażące typu: zamieniam siano na owies)
Takie luźne, chaotyczne spostrzeżenia mam :kwiatek:
Przepraszam Was za styl ale mocno odwykłam od pisemnego dzielenia się przemyśleniami.
dea   primum non nocere
31 stycznia 2020 06:27
Tak, miałam kontakt, wymieniłam z nią kilka maili. Znalazłam gdzieś na jej stronie czy blogu, już nie pamiętam, bo było to bardzo dawno. No i miałam kontakt osobisty na sam start, bo dowiedziałam się o jej istnieniu przy okazji seminarium, które prowadziła. Chwała Beacie z nieistniejącego już chyba stowarzyszenia SPNH, że ją znalazła, ściągnęła do Polski i jeszcze książkę przetłumaczyła.

Pisz dalej! Ja uwielbiam Twoje refleksje, bo masz rzadko spotykane kombo: sama strugasz, masz kilka różnych rasowo koni i regularnie, wymagająco je użytkujesz (nawet jeśli z przerwami, to refleksje o tych przerwach też są bardzo wiele wnoszące). Nasze stoją już niestety dłużej niż 3 lata i w tym się zdecydowanie zgodzę - ruch jest kluczowy. Żebym nie wiem co robiła, z jedzeniem, warunkami, struganiem, nie ma kopyt bez ruchu. Im więcej poprawnego ruchu, tym kopyta lepiej znoszą niedostatki w innych dziedzinach. Reszta piramidy jest bardzo zmienna i można nadrabiać czasem braki jednego czynnika drugim. Tu dla mnie przykładem jest struganie ochwatu właśnie. Taki Legend, nie wyobrażam sobie wyleczenia go w naszych warunkach bez strugania. Sensownym struganiem i dietą "normalną" (ograniczenie krótkich cukrów, podstawowe zrównoważenie ważniejszych minerałów) pewnie by się też dało. U nich idealne podłoża i dieta i jak dla mnie naprawdę szok, że przy tak długim pazurze nowy zrost się nie oderwał, a koń, który nie był w stanie chodzić praktycznie, wrócił do pełnej użytkowości.
Meise jeśli chodzi o wszelkie ochraniacze to uwierz, że przerobiłam już wszystko i nic poza butami z prawdziwego zdarzenia nie żyło dłużej niż 5 dni (ten rekordzista to Kerbl but ochronny na kopyto Tubbease). Zresztą pisałam Ci już o tym... Tydzień ze spokojem (padok, ale nie błoto) trzymały się opatrunki takie jak robisz, ale zrobione przez weta na żywicy. Taśmy dawałam dwie warstwy i doklejałam jak puszczała.
Wiem, że plecy pękają bo też to przechodziłami,  nie będę bolały jeśli będziesz kucać poprzez przysiad, a nie schylanie się  :kwiatek:
I na Twoim miejscu podpytałabym weta/kowala jeśli ogarnięty czy koń nie jest opuszczony na kości kopytowej. Jeśli jest (a sugeruje to ta cienka podeszwa) to odkładałabym na buty bo taki problem będzie się z Wami ciągnął już do końca, chyba że tak jak dziewczyny radziły konkretna rozmowa z kowalem/zmiana kowala.

Edit. Ja naprawdę mało się udzielam, ale napisałam bo przechodziłam ostatnio problem kopytowy (ochwat chroniczny) i mimo walki skończyło się odejściem Przyjaciela. Gdybym wcześniej była o parę rzeczy mądrzejsza, może byłoby inaczej... Teraz jedyne co mogę zrobić to z tego doświadczenia czerpać i pomagać innym, także działaj, dziewczyny dobrze radzą co do kopyt  :kwiatek:
chomcia, przykro mi to czytać.. jednak potwierdza się, że koń=kopyta.
Kowala na razie nie chcę zmieniać, pierwszy raz robił F., myślę, że ustalimy najlepszy plan działania. Poza tym widziałam jak wyprowadził kopyta kobyły, która miała podobny problem do mojego konia. Naprawdę szacun za tą robotę.

Ja mam zdjęcia kopyt RTG z listopada na kompie, jak ktoś zechce zerknąć to mogę podesłać  :kwiatek:
dea? 🙂
Meise robiłaś znaczniki? Przydają się szczególnie przy gorszych zdjęciach.
dea Pamiętasz jak skarżyłam się wiecznie, że Smykowi nic, nigdy się na podeszwie nie kruszy? Otóż, kruszyło się po jakimś czasie w fundacji. Po zmianie podłoża na bardziej miękkie. Jakby kopyta przeszły transformację. Były nawet nieco bardziej płaskie od podeszwy. Niestety nie robiłam zdjęć. Zupełnie inne sprawy miałam na głowie. Ostatnio jak go wystrugałam, to zamarłam. Cięłam jak mi kopyto dyktowało, nawet nie zastanawiałam się jaka wysokość kątów wsporowych zostanie. Została baaaardzo niska. Nawet mnie nieco to przeraziło. Chodził fajnie, żadna krzywda mu się w terenie nie przytrafiła do tej pory, więc działa.
Muszę znaleźć czas na opisanie tego, co w fundacji przetestowałam. Póki pamięć działa i kurz wspomnień nie przykryje....
Pod moja opiekę trafiła klacz, która w wieku 1,5 roku złamała łopatkę. Miałam nadzieję, że moja obserwacja wpływu strugania na rozwój i możliwość przeciwdziałania syndromowi wysokiej i niskiej piętki potrwa nieco dłużej, niestety dane mi było pracować 2lata. Ale w wolnej chwili chętnie tu wszystko opiszę. Na szczęście kilka zdjęć posiadam.
dea   primum non nocere
31 stycznia 2020 21:55
Meise ślij! Pisałam już. Mail mam jak login tutaj, na tlen.pl.

kasik opisuj koniecznie, nigdy dość takich historii.

Dziś skrótowo, bo się pakuję. Wyjeżdżamy w góry śniegu szukać 😉 chyba tam będzie jakiś net? W każdym razie mogę zniknąć na trochę.
A czy luska sojowa jako zamiennik wyslodkow może mieć lepsze właściwości? Jeśli koń musi dostawać pasze na mokro, czy to byłaby bardziej wartościowa alternatywa?
Witam, pytanie mam iście żółtodziobowe, ale mnie męczy. Otóż przy oglądaniuna internecie tarników osoba niezwiązana z końmi spytała mnie czemu nie użyć tarnika do drewna za 20 zł "jak to przecież to samo" co tarniki końskie po 100/150 zł". Czy rzeczywiście? Ktoś próbował? Chodzi o podpiłowanie drobiazgów między struganiami fachowca - zadzior, pazur itp. Czy czuć różnicę?
Witam, pytanie mam iście żółtodziobowe, ale mnie męczy. Otóż przy oglądaniuna internecie tarników osoba niezwiązana z końmi spytała mnie czemu nie użyć tarnika do drewna za 20 zł "jak to przecież to samo" co tarniki końskie po 100/150 zł". Czy rzeczywiście? Ktoś próbował? Chodzi o podpiłowanie drobiazgów między struganiami fachowca - zadzior, pazur itp. Czy czuć różnicę?

Jak masz jednego konia i potrzebujesz spiłować zadzior, to możesz to zrobić i papierem ściernym😉 Problem pojawia się kiedy tych koni robisz wiele, bądź werkujesz kopyta sam, tak od A do Z - wtedy to kwestia wygody, bo pilnik do drewna to jednak mały jest i jedyne co nim zrobisz to właśnie spiłujesz  drobne elementy w kopycie. No i pozostaje kwestia trwałości takiego pilnika, ale tutaj nie pomogę, bo nie korzystałem z takiego sprzętu😉.
dea   primum non nocere
03 lutego 2020 21:20
Na awaryjne ogarnięcie zadziora spokojnie da radę taki do drewna. Kiedyś nawet zrobiłam pełen serwis jednemu takim czymś, jak zapomniałam mojej kochanej skrzynki przełożyć z innego samochodu 😉 ale było ciężko, na stałe zdecydowanie Bestia.
Pilniki do drewna często mają inny kierunek ząbków i inne te ząbki. Potem nie wiadomo, w która stronę machać.

Lepiej tańszy do kopyt i dbać- zawijać w ścierkę, nie trzymać w wilgotnym, nie kłaść na ziemi, szczoteczką z piachu/ziemi od razu czyścić niż tak kombinować.
Ja z takim pytankiem, bo dawno o nożach nie było :P

Dotychczas używałam double S loop - mniej więcej co drugie struganie ogarniam ja, na zmianę z Panią strugacz. Niestety chyba ostatecznie już się poddam z ostrzeniem tego loopa, po prostu nie potrafię go doprowadzić do używalności. Czas na nowy nóż / noże. Co polecacie teraz dobrego, w rozsądnych pieniądzach?
ja od lat używam mustadów.
Ja z takim pytankiem, bo dawno o nożach nie było :P
.... Niestety chyba ostatecznie już się poddam z ostrzeniem tego loopa, po prostu nie potrafię go doprowadzić do używalności. ...

Do ostrzenia loopów polecam najtańszą wersję "Dremela" z końcówką stożkową, kamieniem stożkowym. Cały myk polega na tym, że finalne wyostrzenie odbywa się na zewnętrznej jego części. Nagrałbym Ci filmik jak to robić, ale zostawiłem mojego loopa u Klienta (to już 3 w przeciągu roku;p). Loopy dość łatwo się ostrzy.
olorin669 mój loop został niestety swego czasu dość brutalnie potraktowany (nie przeze mnie, tylko przez osobę która obiecała go naostrzyć) na ostrzałce mechanicznej (nie wiem do końca jak to się fachowo nazywa) i przez to jego ostrze jest nierówne - pofalowane. Obawiam się że nie uda się tego wyrównać już, dlatego szukam nowego noża / noży.
Witam, pytanie mam iście żółtodziobowe, ale mnie męczy. Otóż przy oglądaniuna internecie tarników osoba niezwiązana z końmi spytała mnie czemu nie użyć tarnika do drewna za 20 zł "jak to przecież to samo" co tarniki końskie po 100/150 zł". Czy rzeczywiście? Ktoś próbował? Chodzi o podpiłowanie drobiazgów między struganiami fachowca - zadzior, pazur itp. Czy czuć różnicę?


Raz kupiłam "tani" tarnik coś około 60-70 zł. Przy pierwszej próbie okazało się, że zbiera mniej, niż ten drogi cały zardzewiały. Można było się umęczyć. Myślę, że z tarnikiem do drewna może być podobnie - nie potrzebny pot i męczarnia za parę oszczędzonych złotych. Czy 100-150 zł jest dużo za narzędzie, które działa długo i dobrze i da się odnawiać w occie? 🙂
Gillian   four letter word
05 lutego 2020 07:02
W weekend z wyższej konieczności musiałam oblecieć moje dwa staruszki, sprzęt od roku nieużywany, niezabezpieczony. Zero problemu z tarnikowaniem. Kilkuletni Save Edge  💘
Z dziadkiem się namęczył bo on ma kopyta jak kamienie nawet mimo namaczania w błocie, ciężko tam coś ugrać bez cęgów. A kobyła to normalnie cud, zrobiłam ją na 4 nogi w 15 minut. Przyrost nieduży, kopyta miękkie, raz dwa leci. Choć może to niedobrze a ja się cieszę  😂
. A kobyła to normalnie cud, zrobiłam ją na 4 nogi w 15 minut.


... i to jest coś czego ja ludziom zazdroszczę bardziej niż diamentowych desek sedesowych i rezydencji na Hawajach 😂 😂 😂
kotbury no nie wiem :P jakbym miała rezydencję na Hawajach to pewnie bym sama nie strugała, tylko miała ludzia od tego za każdym razem :P
Słuchajcie, nasz hucułek po 2 latach u nas w końcu zaczął chodzić przodami od piętki.  😅  Dzisiaj na spacerze - asfalt nie groźny, żwirek nie groźny. Długo łosia nie wyciągnęłam poza stajnie i myślałam, że oczy mi wylecą. Jedyne co się zmieniło, to ruch 5x w tygodniu pod siodłem już ze 2 miesiące, ale tylko po piachu. Też od mniej więcej lata ma zostawiane wyższe piętki (za poradą olorina  :kwiatek🙂 i od wiosny jakoś całkowicie nie ruszaną podeszwę. Nawet strugany teraz jakoś często nie był (zostawianie piętek jest bardzo wygodne, bo pazur sobie sam mocno ściera  :lol🙂, strzałki mają głębokie rowki i były już lepsze... I bądź człowieku mądry...  🙇
Kochani, wiem, że nie na temat w tym wątku, ale nie wiem, gdzie indziej mogę zapytać, a sprawa dość pilna:  czy mając endoprotezę kolana, można jeździć konno? Rekreacyjnie, nie chodzi o sport?
dea   primum non nocere
20 lutego 2020 16:38
Mistrzostwo świata offtopicu  🤣 🏇 😜
Wiem i przepraszam, ale ponoć tonący brzytwy się chwyta ....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się