"Nie ogarniam jak..."

A ja piszę tylko na temat ostatnich ponad 130-stu zgonów we Włoszech. Kraj wysoko rozwinięty, z działającą służbą zdrowia, śródziemnomorski, a więc taki, w którym ludzie żyjący są postrzegani jako długowieczni, zdrowsi, prowadzący zdrowy aktywny tryb życia, o dobrej diecie, etc, etc. 40% zgonów to osoby młodsze niż 80 lat.
koronawirus jest grozny bo ok 20% przypadkow wymaga hospitalizacji czego nasz sluzba zdrowia, w przypadku epidemii, moze nie wytrzymac.. w polnocnych Wloszech system opieki medycznej jest na skraju zalamania a jest to duzo bogatszy region niz Polska.

mnie niepokoi dlaczego w Polsce jest tak malo potwierdzonych przypadkow.. zeby nie bylo jak w Iranie: co innego oficjalne zrodla, a co innego rzeczywistosc. w koncu mamy kampanie wyborcza.
W zeszłym sezonie na grype zachorowało w Polsce ponad 3,5 miliona osób.

👀 To prawie 10%.
Skąd masz taką informację?
Strzyga ten artykuł jest z 11.02, od tego czasu minął miesiąc i już się trochę zmieniło w tej kwestii...
Facella   Dawna re-volto wróć!
09 marca 2020 12:17
Ale wiecie jak klasyfikowane są zgony przy koronawirusie?
Jeśli to dotknie pacjenta w stanie terminalnym, który i tak już byl bliski śmierci, to jego zgon jest klasyfikowany jako zgon w wyniku zarażenia koronawirusem.
Jeśli u pacjenta z ciężką niewydolnością serca zdiagnozuje się koronawirusa i ten pacjent dostanie zawału, którego nie przeżyje, to i tak jest liczony jako kolejny śmiertelny przypadek koronawirusa.
40% zgonów to osoby młodsze niż 80 lat.

A o ile młodsze?

Facella, jak na razie większość zachorowań w Polsce jest związane z wyjazdami do Włoch. Nie wydaje mi się, żeby osoby w stanie terminalnym tam jeździły.
fin, ale inni jeżdżą i zarażają swoich bliskich. W ten sposób np zachorował 70letni pan we Wrocławiu. Został zarażony przez członków rodziny, którzy przyjechali zza granicy

Dlatego Przyznam, ze mnie trochę mierzi stwierdzenie, ze ktoś gdzieś jedzie bo on sie nie boi żadnego wirusa. Dla mnie to trochę egoistyczne podejście.
A ja piszę tylko na temat ostatnich ponad 130-stu zgonów we Włoszech. Kraj wysoko rozwinięty, z działającą służbą zdrowia, śródziemnomorski, a więc taki, w którym ludzie żyjący są postrzegani jako długowieczni, zdrowsi, prowadzący zdrowy aktywny tryb życia, o dobrej diecie, etc, etc. 40% zgonów to osoby młodsze niż 80 lat.


Miałam się już ewakuować z Re-Volty, ale no muszę, no...

Zdajecie sobie w ogóle sprawę jak wygląda północ Włoch?  🤣
Aktualnie w 60 milionowym państwie jest ponad 6 milionów uchodźców, którzy głównie kumulują się na północy kraju (Lombardia, Mediolan to ich docelowy punkt). Bezdomni wysypują się na ulicach, ci w lepszej sytuacji wynajmują małe mieszkania po kilkanaście osób. Brak podstawowej higieny wśród nich jest normalną. Nie mówiąc już o opiece medycznej i tak dalej. Chyba nietrudno domyślić się, że to pożywka dla każdego wirusa i że ma to ogromny wpływ na rozprzestrzenianie się choroby i ilość zachorowań oraz zgonów? 😉
Mi też trochę przykro słuchać, jak ludzie mówią, że są zdrowi, więc to wszystko to panika. Nie jestem po 80 (ani nawet 60), ale biorę na stwardnienie rozsiane leki obniżające odporność. Dużo ludzi ma różne obciążenia. Wiek, choroby, leki. Fajnie byłoby ich nie pozarażać. Panikować nie trzeba, ale zmiana pewnych nawyków i trochę dyskomfortu wydaje się nieuniknione.
infantil czyli 130 zgonów w ciągu jednej doby dotyczy tylko uchodźców, tak?
Nic takiego nie powiedziałam. Mówię o kwestii rozprzestrzenia się wirusa, tego w jakim tempie się roznosi po kraju i o tym, że rząd nad tym nie panuje.  Tam ma po prostu świetną pożywkę, bo kwestie hieny i opieki medycznej leżą i płaczą.
Odnoszę się do stwierdzenia, że Włochy to taki super zdrowy i rozwinięty kraj. No.. nie 😉 To europejska Afryka, jeżeli o świadomość i podejście do zdrowia, higieny, ekologii i życia chodzi.
Ogromna przepaść między Włochami a np. Polską, Niemcami itd.

Swoje zdanie odnośnie koronawirusa i tego, jak ludzie i media do tego podchodzą zachowam dla siebie, niech każdy reaguje tak, jak czuje się z tym najlepiej. Odzywam się po to tylko, żeby zwrócić uwagę na to, że sytuacja w innych krajach wcale nie musi (i nie ma podstaw) wyglądać tak, jak we Włoszech.
Facella   Dawna re-volto wróć!
09 marca 2020 13:02
[quote author=espana link=topic=95120.msg2915119#msg2915119 date=1583754212]
40% zgonów to osoby młodsze niż 80 lat.

A o ile młodsze?

Facella, jak na razie większość zachorowań w Polsce jest związane z wyjazdami do Włoch. Nie wydaje mi się, żeby osoby w stanie terminalnym tam jeździły.
[/quote]

Przecież pisałam o sposobie kwalifikacji zgonów, nie zachorowań.
Dodam jeszcze ze realna śmiertelność jest niższa niż w statystykach, bo niektórzy te infekcje przechodzą bezobjawowo i tak naprawdę nie wiadomo, ile realnie osób jest/było zarażonych.
[quote author=szemrana link=topic=95120.msg2915050#msg2915050 date=1583717711]
Zakaz odwiedzin to prawie wyrok dla starych.

Mnóstwo przewijających się przez oddział ludzi z wirusem grypy też.
Nie zrozumie kto nigdy nie pracował w szpitalu, kto nie ma wiedzy medycznej. EoT.
[/quote]
Facella
To niech personel szpitala zajmie się starym człowiekiem (i moją mamą) tak, żeby nie wróciła do domu z odparzoną d..ą, odleżynami, zapaleniem oskrzeli i wychudzoną.
Nie będę latała do szpitala jeśli szpital wypełni swoje obowiązki wobec pacjenta.
Bo to ja.. będę z tymi schorzeniami walczyła po powrocie mamy do domu.
Mamy przyznaną pielęgniarską opiekę domową i co ?????? Czas oczekiwania naa tę usługę to od 8 miesięcy w górę.
Właśnie mija pierwszy miesiąc oczekiwania.
Gdyby kumaty lekarz i pielęgniarka przychodzili do domu może szpital w ogóle nie był potrzebny.
Ten system nie działa a ja ciągle walę głową w mury.
Jestem zmęczona, sfrustrowana bo znikąd pomocy.
Nawet pielęgniarka z przychodni nie przyjdzie, żeby podać kroplówkę.
Pani doktor wypisuje w celu nawodnienia skierowanie do szpitala.
To jest chore, nieludzkie, nienormalne.
Idę stąd.... chyba już nikogo nie powinnam męczyć swoją bezradną złością
Dodam jeszcze ze realna śmiertelność jest niższa niż w statystykach, bo niektórzy te infekcje przechodzą bezobjawowo i tak naprawdę nie wiadomo, ile realnie osób jest/było zarażonych.Z grypą pewnie jest podobnie?
szemrana bo ten system JEST niewydolny. Od lat! Tyle że wiedzą o tym tak naprawdę tylko ci, którzy się muszą z nim osobiście borykać.
Bywają miejsca w kraju, sytuacje, kiedy to wszystko działa jakoś sprawniej. Od wielu czynników to zależy.
Ale na ogół system JEST niewydolny. I moim zdaniem robi się niewydolny coraz bardziej!!
Oczekiwania pacjentów są coraz większe. Możliwości leczenia też. Ale gotówki na to nie ma i personelu nie ma. I wszystko w temacie.

Lekarzy brak coraz bardziej, pielęgniarek brak. Od dyrekcji szpitala słyszy się tylko o limitach nakładów, oszczędnościach itd.  Jak mam diagnozować w oddziale, kiedy mam limity kasy na badania na miesiąc? I nie mogę zrobić tomografii głowy ( tylko ze wskazań życiowych!) bo już zrobiliśmy 3 w tym miesiącu i więcej nie wolno. Itd otp
Facella   Dawna re-volto wróć!
09 marca 2020 15:08
[quote author=Facella link=topic=95120.msg2915148#msg2915148 date=1583758930]Dodam jeszcze ze realna śmiertelność jest niższa niż w statystykach, bo niektórzy te infekcje przechodzą bezobjawowo i tak naprawdę nie wiadomo, ile realnie osób jest/było zarażonych.Z grypą pewnie jest podobnie?
[/quote]
Niekoniecznie. Jako „grypa” wrzuca się wszystko, co daje objawy grypowe. Rzadko się zdarza, żeby było to potwierdzone badaniami. Tak wiec odsetek pseudogryp wyrównuje grypy bezobjawowe lub skąpoobjawowe.
A koronawirusa stwierdza się na podstawie badań. Skąpo- i bezobjawowe przypadki na pewno na te badania nie trafią.
W mojej okolicy brak psychiatrów. Na wizyty domowe do chorych leżących jeżdżę w promieniu 70 km !! Ciągle dostaję różne propozycje pracy nie tylko z miast ościennych ale i z samej stolicy. I z Mazur! Osobiste listy piszą do lekarzy.
Wyrabiam 320 godzin w miesiącu. Fakt, że to mój wybór. Ale jeśli sobie utnę prace, to naprawdę- padną poradnie bo nie ma komu przyjmować!!
A wy się dziwicie że system nie działa. A JAK ma działać??
tunrida, prawa i mało jest ludzi, którzy wytrzymają długo takie obciążenie jak Ty masz. Szczególnie lekarzy- rodziców chcących widzieć swoje dzieci albo starszych, co nie mają tyle sił czy zdrowia.
Także ja się nie dziwię, że system nie działa. Smutne to bardzo.
Tsunami we Włoszech, czyli jak epidemia wygląda z bliska.

Tak wygląda teraz sytuacja w Bergamo we Włoszech. Wystarczy nie przestrzegać kwarantanny...

"by Bergamo Editorial online

Publikujemy apel lekarza ze szpitala Humanitas Gavazzeni, zamieszczony w  mediach społecznościowych. Ważny głos w sprawie realnego zasięgu  koronawirusa i lekarzy, którzy toczą wojnę, aby walczyć z zagrożeniem.

"W mailach z wytycznymi, które obecnie codziennie otrzymuję z  departamentu zdrowia, jest także akapit zatytułowany „Odpowiedzialność  społeczna” - zawiera zalecenia, które w pełni popieram. Długo  zastanawiałem się, czy opisać to, co się dzieje u nas i uznałem, że  milczenie jest dalekie od odpowiedzialności. Postaram się więc opisać  ludziom „nie zaangażowanym w sytuację” i bardziej odległym od naszej  rzeczywistości, jak naprawdę wygląda sytuacja w Bergamo w ciągu  ostatnich dni pandemii Covid-19. Rozumiem potrzebę powstrzymywania  paniki, ale czuję powinność, aby przekazać informację o zagrażającym  niebezpieczeństwie. Kiedy słyszę o osobach, które narzekają, że nie mogą  chodzić na siłownię, albo nie mogą zagrać meczów piłkarskich, drżę.  Rozumiem także szkody ekonomiczne i również martwię się sytuacją  gospodarczą. Po epidemii, tragedia zacznie się na nowo.

Jednakże, pomimo faktu, że w zasadzie dewastujemy także ekonomicznie  nasz system opieki zdrowotnej, wykorzystam swoje prawo do wypowiedzi,  aby ostrzec o niebezpieczeństwie dla zdrowia, które prawdopodobnie  dotknie cały kraj. Przyprawia mnie o dreszcze fakt, że czerwone strefy  nie zostały jeszcze wyznaczone dla regionów Alzano Lombardo i Nembro,  pomimo wyraźnych zaleceń (zaznaczam, że jest to wyłącznie moja osobista  opinia). Jeszcze w zeszłym tygodniu, sam ze zdumieniem patrzyłem na  reorganizację całego szpitala, gdy nasz wróg jeszcze pozostawał w  cieniu: oddziały powoli pustoszały, wybrane procedury medyczne  przerwano, przygotowywano jak najwięcej wolnych łóżek na intensywnej  terapii. 

Wszystkie te nagłe zmiany wniosły na szpitalne korytarze atmosferę  surrealistycznej ciszy i pustki, której jeszcze w tamtym czasie nie  rozumieliśmy, oczekując na wojnę, która dopiero miała się rozpocząć, a  wiele osób (także ja) nie przypuszczało, że przyjdzie nam się zmierzyć z  tak zaciekłym wrogiem (nawiasem mówiąc: wszystko to działo się w ciszy,  bez szumu medialnego, zaledwie kilka gazet miało odwagę stwierdzić, że  prywatna służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana).

Nigdy nie zapomnę mojego nocnego dyżuru tydzień temu, na którym nawet  nie zmrużyłem oka, czekając na telefon od laboratorium mikrobiologii w  Sack. Czekałem na wynik wymazu pierwszego podejrzanego pacjenta w naszym  szpitalu, zastanawiając się nad tym, jakie konsekwencje będzie to miało  dla nas i dla kliniki. Teraz kiedy o tym myślę i po tym wszystkim, co  już widziałem, moje poruszenie spowodowane tym jednym podejrzanym  przypadkiem wydaje się wręcz śmieszne i nieuzasadnione.

Mówiąc wprost, sytuacja jest dramatyczna. Żadne inne słowa nie  przychodzą mi na myśl, aby to opisać. Dosłownie wybuchła wojna - w dzień  i w noc toczymy nieprzerwaną walkę. Jedni po drugich, nieszczęśni  pacjenci przychodzą na szpitalne oddziały ratunkowe. Ich powikłania są  dalekie od powikłań przy grypie. Należy przestać mówić, że to „gorsza”  grypa. W ciągu tych ostatnich dwóch lat już się nauczyłem, że chorzy  ludzie w Bergamo nie przychodzą do szpitala. Tak samo było i tym razem.  Przestrzegali podanych zaleceń: tydzień albo dziesięć dni w domu z  gorączką bez wychodzenia, aby nie ryzykować zakażania innych – ale tym  razem nie dają rady. Nie mogą oddychać, wymagają tlenoterapii.

Jest zaledwie kilka lekarstw, którymi można próbować leczyć wirusa.

Przebieg choroby zależy głównie od naszego organizmu. Jedyne, co możemy  zrobić, to wspierać go, kiedy już nie daje rady. Mówiąc wprost,  przeważnie po prostu mamy nadzieję, że organizm sam pozbędzie się  wirusa. Dostępne terapie antywirusowe są eksperymentalne i codziennie  otrzymujemy nowe informacje na temat zachowania się wirusa. Pozostawanie  w domu do czasu, kiedy objawy się pogorszą, nie wpływa na postęp  choroby.

Niestety teraz borykamy się jeszcze z dramatyczną sytuacją ze względu na  brak wolnych łóżek. Opustoszałe oddziały, jeden po drugim zapełniły się  w niesamowitym tempie. Ekrany wyświetlające nazwy pacjentów i  przydzielające kolor poszczególnym przypadkom w zależności od tego, jak  poważny jest ich stan i na który oddział mają zostać przydzieleni –  świecą teraz całe na czerwono, a my zamiast wykonywać operacje  dokonujemy diagnozy, która ciągle powtarza cztery przeklęte wyrazy:  „obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc”. Proszę mi powiedzieć, który  wirus grypy w takim tempie powoduje taką tragedię.

Jest różnica (muszę zagłębić w techniczne szczegóły): w klasycznej  grypie, poza faktem, że zaraża dużo mniej osób w ciągu kilku miesięcy,  powikłania zdarzają się dużo rzadziej, wyłącznie, kiedy wirus zniszczy  barierę ochronną płuc, sprawiając, że bakterie atakują górne drogi  oddechowe i oskrzela, powodując poważniejsze przypadki powikłań. U wielu  młodych ludzi Covid 19 ma łagodne skutki, ale dla wielu starszych ludzi  (ale nie tylko), jest jak Sars – niszczy pęcherzyki płucne i prowadzi  do ich infekcji, upośledzając ich funkcjonowanie. Niewydolność  oddechowa, będąca następstwem, jest często bardzo poważna i wymaga kilku  dni hospitalizacji, zwykłe podanie tlenu na oddziale może nie  wystarczyć. Przepraszam, ale mnie jako lekarza nie uspokaja  stwierdzenie, że poważne przypadki zdarzają się głównie u ludzi  starszych z innymi chorobami. Populacja ludzi w podeszłym wieku w naszym  kraju stanowi najliczniejszą grupę społeczną i ciężko byłoby znaleźć  kogoś, kto powyżej 65 roku życia nie zażywa tabletki na nadciśnienie  albo cukrzycę.

Zapewniam także, że widok młodych ludzi, którzy kończą zaintubowani na  intensywnej terapii, albo jeszcze gorzej podpięci do ECMO - maszyny do  ciągłego pozaustrojowego natleniania krwi – czyli urządzenia, które w  najgorszych przypadkach pobiera od pacjenta krew, ponownie ją natlenia i  wtłacza z powrotem do organizmu, po czym czekamy w nadziei, że organizm  sam uzdrowi płuca – w takich przypadkach cały ten spokój odnośnie  waszego młodego wieku mija. W tym samym czasie, kiedy w mediach  społecznościowych nadal są osoby, które szczycą się tym, że nie uważają  na siebie i ignorują zalecenia, buntując się przeciwko zaburzeniu ich  codziennych przyzwyczajeń – w tym samym czasie jesteśmy świadkami  katastrofy epidemiologicznej, która dzieje się na naszych oczach. I nie  mamy więcej chirurgów, urologów, ortopedów – jesteśmy tylko lekarzami,  którzy nagle stali się częścią samotnego zespołu, który musi zmierzyć  się z tsunami, które nas przerasta. 

Przypadki się mnożą, doszliśmy do poziomu 15-20 hospitalizacji dziennie,  wszystkie z tego samego powodu. Wyniki wymazów przychodzą teraz jeden  po drugim: pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nagle szpitalny oddział  ratunkowy nie daje rady. Wprowadzone są procedury awaryjne: potrzebna  jest pomoc na izbie przyjęć. Szybkie spotkanie, aby przeszkolić nowe  osoby, jak działa oprogramowanie i za chwile pomagają pracownikom na  dole, kolejni wojownicy na froncie wojny. Objawy dające podstawy do  przyjęcia na oddział są zawsze takie same: gorączka i trudności z  oddychaniem, gorączka i kaszel, niewydolność oddechowa itd… Badania,  zdjęcia rentgenowskie cały czas dają tę samą diagnozę: obustronne  śródmiąższowe zapalenie płuc. Wszystkie przypadki muszą być  hospitalizowane. Ktoś już zaintubowany trafia na oddział intensywnej  terapii. Jednak dla innych jest już za późno. Oddział intensywnej  terapii się zapełnia, choć stale jest poszerzany.

Jest to dla mnie nie do pojęcia, a przynajmniej mówię z puntu widzenia  szpitala Humanitas Gavazzeni (w którym pracuję) – jak to jest możliwe,  że wymaga się przemieszczenia i reorganizacji zasobów, które przecież  projektowano właśnie po to, żeby radzić sobie w przypadkach takich  katastrof. 

Każda reorganizacja łóżek, oddziałów, personelu, zmianowości i zadań  jest nieustannie poprawiana, abyśmy mogli dać z siebie wszystko i  jeszcze więcej. Oddziały, które przedtem wyglądały jak oddziały duchów  są teraz przepełnione. Personel jest na skraju wytrzymałości. Widziałem  zmęczenie na ich twarzach jeszcze zanim zostali tak ogromnie przeciążeni  pracą. Widziałem osoby, które kończą pracę coraz później i później,  nawet biorąc pod uwagę nadgodziny, które teraz już weszły nam w nawyk.  Widziałem naszą solidarność i ciągłą gotowość do pomocy kolegom  internistom oraz pytania „jak mogę ci teraz pomóc?” albo chęć pomocy,  kiedy słyszę „zostaw mi tę hospitalizację”.

Lekarze, którzy muszą przewozić łóżka i przenosić pacjentów.  Pielęgniarki ze łzami w oczach, kiedy nie mogą uratować wszystkich  chorych i ciężkie objawy pacjentów w stanie krytycznym, które zwiastują  nieunikniony ich nieunikniony los.

Życie społeczne dla nas nie istnieje. Jestem poza domem od kilku  miesięcy i zapewniam, że zawsze robiłem wszystko, aby zobaczyć się z  moim synem, nawet kiedy pracowałem w dzień i w nocy, bez snu i  przekładając sen na później, dopóki nie zobaczę swojego dziecka – ale od  dwóch tygodni z własnej woli nie widziałem ani swojego syna, ani swoich  bliskich, z obawy, żeby ich nie zarazić, co w konsekwencji mogłoby  doprowadzić do zarażenia starszej babci albo krewnych z innymi  problemami zdrowotnymi. Wystarczają mi zdjęcia mojego syna, które  oglądam przez łzy i kilka rozmów wideo. Więc również bądźcie cierpliwi,  jeśli nie możecie wyjść do teatru, muzeum lub na siłownię. Miejcie  litość nad słabszymi starszymi ludźmi, których możecie skazać na śmierć.

March 7, 2020 | 18:19"
[quote author=Cień na śniegu link=topic=95120.msg2914964#msg2914964 date=1583662124]
[quote author=BASZNIA link=topic=95120.msg2914934#msg2914934 date=1583616871]
Dwa razy rodziłam sama, bez zapłaconego grosza, miałam doskonałą, aż momentami zbyt troskliwą jak na mój gust opiekę.
Czyli jest nas dwie, teściowa facelii i ja....


I ja.
Dodam tylko, że to nie był mój wybór, raczej konieczność. I nie mam traumy, że byłam sama.  😀
[/quote]

Serio i to jest powod do licytowania? Bo rodzilas sama i nikt nie uzyl w stosunku do ciebie agresji slownej czy fizycznej? Tu nie chodzo o to czy rodzi sie samemu czy nie, ale ze osoba towarzyszaca czesto jest w stanie zapobiec wielu przykryn sytuacjom jakie spotykaja kobiety na porodowkach. Podalam konkretny raport, konkretne badania i wyniki aby moc powiedzieć - wspolczuje ze odwolywane sa porody rodzinne. I wspolczuje tez przegrzanemu i przeciazonemu personelowi, ktory w naszej sluzbis zdrowia tez nie ma lekko. A przez ograniczenia w postaci pomocy od rodziny moze dojsc do wielu zaniedban.
[/quote]

Zgadzam się z tym co pisze żabeczka. Niestety kobiety na porodówce dalej są traktowane bez godności.... 
Facella - przeczytaj sobie co się działo u nas na Bema - Sylwia Biały opisywała jaki horror przeżyła.

Ja rodziłam i miałam super opiekę, ale wierzę że są przypadki jak u Sylwii.
Co do partnera to 1 poród z nim i był dla mnie niesamowitym wsparciem, nie wyobrażam sobie być bez niego. Na drugi nie zdążył 🙂


Co do koronawirusa dziwi mnie jedno "to dotyka starych, więc się nie przejmuję". Serio nie martwicie się o swoich dziadków, rodziców, ciocie, wujków itd itd?? 
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
09 marca 2020 16:43
Slynny świński ogonek na brzuchu po cc zamiast normalnych szwow. Az mnie mrozi na samo wspomnienie tematu.
Nie wykupiłam całego asortymentu sklepów spożywczych, a mydła już dawno mam w zapasie, jeszcze przed całą akcją z epidemią😉
Ale śledzę na bieżąco informacje i nie wygląda to optymistycznie. Najbardziej mnie dziwią ludzie, którzy lecą w sam środek rozprzestrzeniania wirusa i chwalą się jeszcze fotami, że jest mało turystów 🤣
Sama miałam tydzień temu lot do Rzymu, wracać miałam przedwczoraj. Samolot poleciał, ale ja w tym czasie byłam w polskich górach. Na grupach włoskich czytałam informację na bieżąco i postanowiliśmy zrezygnować z wyjazdu. Część osob wstawiała zdjęcia jak to pusto w Rzymie, jak to fajnie tak zwiedzać, a wy Polaki cebulaki panikarze siedźcie w domu. Jadą, bo argumentem jest to, że długo odkładali pieniądze i im przepadnie zaliczka. Nawet był post w stylu: jestesny na pizzy, pozdrawiamy tych co zdecydowali się nie przyjeżdżać, dzięki wam jest więcej Włoch dla nas... I co się właśnie okazuje? Że od wczoraj wszystko zamknięte, a dziś już całe Włochy są czerwoną strefą - wreszcie. Jak widać po Chinach tylko takie dzialania przyniosą efekty. Szpitale nie dają rady leczyć najciężej chorych i wymagających intensywnej terapii. Respiratorów nie dodrukuje się na drukarce 3d... Paraliż szpitali jest dla nas najbardziej niebezpieczny, zwłaszcza w sezonie chorobowym.
Straciłam kasę za lot, na szczęście hotel mimo bezzwrotnej rezerwacji oddał nam pieniądze. Włochy nie giną z mapy świata, zdążę tam jeszcze pojechać. Współczuję wszystkim Włochom zwiazanyn z turystyką, ciężkie czasy nastają. Za to polskie góry przeżywają oblężenie, spotkaliśmy przynajmniej kilkanaście osób różnych narodowości, którzy zamiast na narty do Włoch przyjechali do Polski.
Cricetidae, tak całkiem przy okazji to Rzym wygląda jak wymierające miasto. Ja często podglądam sobie Rzym na kamerkach - lubię zaglądnąć w ulubione miejsca. Obecnie wszystko wygląda dość upiornie... Na di Trevi koło 15-tej było jakieś 30 osób w porywach. Na Piazza Venezia w którymś momencie były tylko samochody i dwóch policjantów. Mimo wszystko okropność. Marzyłam o pustym Rzymie ale to się okropnie ogląda.
epk, mnie zdjęcia pustego Rzymu również przygnębiały, inni się z nich cieszą i nabijają z tych, którzy nie pojechali, z tekstami o panikarzach, oglądaniu zbyt dużej ilości telewizji albo że wreszcie Grazyny i Janusze zostają w domu, będzie taniej, idealny moment na podróż do Włoch 😉
Patrząc na dzienne przyrosty nowych dodatnich pacjentów i dzienną liczbę zgonów w ogóle się nie dziwię władzom włoskim, że podejmują takie decyzje.
Cricetidae, aż zaglądnęłam na booking i ryanaira - no faktycznie mogłyby to być najtańsze wakacje 😉.
Podobno we Włoszech mają zacząć klasyfikować ludzi podczas przyjęć do szpitala i na oddział brać tylko takich, którzy mają większe szanse na przeżycie, bo zwyczajnie nie ma miejsc... W Albanii 2 przypadki a już zamknęli szkoły, no nie ma się co oszukiwać, im później do danego kraju to dotrze tym mniejsze konsekwencje poniesie. Kontrole sanitarne już na większych przejściach granicznych Polski z Niemcami i Czechami wprowadzili, wszystko niejako ucząc się na błędach Chin czy Włoch (chociaż dużo też robi sama kultura i obyczaje danego narodu, taka Finlandia np. była trzecim krajem w Europie z potwierdzonym przypadkiem, a do tej pory jest ich tylko 30 i żadnego zgonu, bo zwyczajnie się ludzie aż tak nie pchają w zbiorowiska). A co do czerwonej strefy to cóż, są równi i równiejsi, w zeszłym tygodniu pracownicy Ferrari z obszaru już wtedy objętego czerwoną strefą dostali od rządu włoskiego pozwolenie na wyjazd, bo wyścig F1 w Australii...
Chciałam zamówić skinsept, do użytku stajennego, kończy mi się, a tu bang cena litrowego 200 zł  😵, było ok 70 zł. No och*jeli chyba.
BASZNIA   mleczna i deserowa
10 marca 2020 18:27
[quote author=Cień na śniegu link=topic=95120.msg2914964#msg2914964 date=1583662124]
[quote author=BASZNIA link=topic=95120.msg2914934#msg2914934 date=1583616871]
Dwa razy rodziłam sama, bez zapłaconego grosza, miałam doskonałą, aż momentami zbyt troskliwą jak na mój gust opiekę.
Czyli jest nas dwie, teściowa facelii i ja....


I ja.
Dodam tylko, że to nie był mój wybór, raczej konieczność. I nie mam traumy, że byłam sama.  😀
[/quote]

Serio i to jest powod do licytowania? Bo rodzilas sama i nikt nie uzyl w stosunku do ciebie agresji slownej czy fizycznej? Tu nie chodzo o to czy rodzi sie samemu czy nie, ale ze osoba towarzyszaca czesto jest w stanie zapobiec wielu przykryn sytuacjom jakie spotykaja kobiety na porodowkach. Podalam konkretny raport, konkretne badania i wyniki aby moc powiedzieć - wspolczuje ze odwolywane sa porody rodzinne. I wspolczuje tez przegrzanemu i przeciazonemu personelowi, ktory w naszej sluzbis zdrowia tez nie ma lekko. A przez ograniczenia w postaci pomocy od rodziny moze dojsc do wielu zaniedban.
[/quote]
Pojechałaś po facelli, że nie ma doświadczenia i nie ma nic do gadania.
Ja mam dwukrotne, to teraz jest to licytowanie.

Hmm. Wszystko co chciałam napisać jaki puentę będzie zbyt niemiłe. Więc nie napiszę nic poza szczerymi życzeniami spokoju i pogody ducha dla Ciebie.

dea   primum non nocere
10 marca 2020 19:37
Naprawdę, nie ogarniam tego. Sama rodziłam (choć przez CC) bez towarzystwa i nie wyobrażam sobie ewentualnego partnera obok w takim momencie, ale nie rozumiem jak można na swoim przykładzie odmawiać tego innym kobietom, które czują taka potrzebę albo nie mają tak fajnego szpitala. Że nie wszystkie szpitale są takie fajne, widziałam osobiście i słyszałam od rodzących. O co chodzi w tej przepychance i czemu trzeba po sobie jechać w takiej sprawie? Nasz kraj jeszcze naprawdę jest daleki od raju dla rodzących.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
11 marca 2020 07:25
dea, bo niektórzy muszą zostać pchnięci w przepaść czyli postawieni w sytuację bez wyjścia aby skumali, że problem faktycznie istnieje. A mogliby zamiast wymieniać doświadczenia, które są wielkością  do czubka nosa, zainteresować problemem.

BASZNIA dziekuje, a Tobie życze checi aby zapoznac sie z raportami  fundacji Rodzić po Ludzku i wtedy na nowo ( o ile to możliwe) podejść do licytacji.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się