Młode Konie

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 lutego 2020 22:12
KaNie, Ingrid Klimke jest moją największą idolką  <3 czekam na dalsze update’y z postępów kobyły.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
25 lutego 2020 22:43
KaNie, miło się czyta. Pewnie będziesz kiedyś kobyłę z wielkim sentymentem wspominać.
Strzyga
Moja tez!  💘 A teraz kiedy znam moja trenerke i wiem jakie metody stosuje dla mlodych koni ( ktorych uczyla sie od Ingrid ), to uwielbiam I. jeszcze bardziej.
Glowny plan treningowy dla mlodziaka to... cisza, spokoj, cierpliwosc i jakosc wykonywanych elementow. Czyli wszystko to czego ja chcę  od zawsze, ale ostatnie 5 lat bylo totalnie inne.

Kanie super fajnie, że działa  🏇 W sumie taka metoda trochę podobna do "mój kon zrobił coś nowego super zajedobrze to natychmiast daję mu luz i kończę trening" i to też potrafi zdziałać cuda. Oraz ja tam w Was nie wątpiłam ani przez chwilę 😉
KaNie super. Ja ostatnimi czasy często trafiałam na konie, przy których musiałam się nagłowić i wypróbować inne pomysły, których w życiu wcześniej nie stosowałam. Przynoszą zadziwiające efekty. 3mam kciuki za Waszą parę!
KaNie, super! Moja trener bywa na klinikach z Ingrid i potem coś tam mi przemyca. Mega to jest! Opisuj postępy!
Mam kasztanke ktora musze przygotowac do licencji klaczy. Licencja 28 maja, a ona tak realnie pod siodlem chodzi od grudnia. Leniwa byla do tej pory jak nie wiem, wiec ten caly czas spedzilysmy na nauce ruchu na przod. No ale... trza zaczac robic przejscia i jakos konkretniej pracowac (bo na licencji jest lonza, skoki luzem, moja jazda i jezdziec testowy). Trenerka, ktora mamy z doskoku, powiedziala ze jest spoko. Teraz do maja robota nad jakoscia tego wszystkiego. Tia... . Wszystko fajnie jak sie nie jezdzi samemu 😉
No, nie mniej jednak ruda zaczela dzis start drazkowy ( przekraczala je wczesniej, ale bez konkretow ).
Wrazenia po 1 razie slabe.
Step na drazkach masakra.  Przystaje przed 1 dragiem, a potem naskakuje. Jak juz idzie spoko, to wystarczy ze lekko sie pomyli a nogi jej sie placza i leci na leb. Plywa na prawo i lewo.
Zdecydowanie lepiej idzie sekwencje drazkow niz pojedynczego.
Klus fajnie. Pojedynczy drazek gorzej niz 2 lub 3.
Galop probowany na pojedynczym drazku, ale to nie ma sensu. Ma ochote wylamac, wiec mysle ze narazie praca w tym chodzie nie ma sensu.
Jestem ciekawa jak jej bedzie szlo ogolnie. W skokach.luzem ma super technike, ale nie chce skakac, nie lubi, stara sie unikac. Mam nadzieje ze wraz z pewnoscia siebie ma cavaletti przyjdzie jej tez wieksza chec do skakania.

No i mialybyc tu foty tez, ale sie nie wgrywaja... .
KaNie, te drążki to na lonży czy pod siodłem?
Halo
Wczoraj akurat pod siodlem.
KaNie super się Ciebie czyta. Masz jakieś złote sposoby na naukę ruchu do przodu i obudzenie lenia ??
KaNie, kilka drążków jest łatwiej niż jeden, jeśli dobrze ułożone.
Bo narzucają rytm, więc poprawiają równowagę.
Dla młodych odległości układa się wysoce indywidualnie, na dokładnie takie tempo/długość kroku
do którego koń ma największe tendencje.
Ciężko jest, gdy nie ma  komu zmienić.
Bo, powiedzmy, najpierw koń się czai, i musi mieć krótko.
A za chwilę zaatakuje gwałtownie. Itd.
Przyzwyczajanie, i co się ku temu stawia, to nieco co innego niż szkolenie w kierunku poprawności, wzorca ruchu czy nastawienia.

Czasem dużo łatwiej jest najechać na drążek gdy jest mini-mini kopertą, gdy końce są leciutko uniesione. To centruje i skupia konia.
I dużo łatwiej gdy drążki mają odkosy. To nam się wydaje, że "pusto" to łatwiej.
Koń ceni sobie ograniczenie pola widzenia i koncentracji.
Nie wiem czy zlote, ale takie ktore działają  mam  💃
Przedewszystkim musisz sie dowiedziec od konia czemu nie chce isc 🙂. Na początku 99% muli. Step zwykle wykancza jezdzca fizycznie. Nie ida bo:
* sie boja
* nie maja rownowagi i to je bardzo stresuje.
+ charakter, zęby, siodlo, strach przed wedzidlem.
Pomijajac fakt ze wedlug mnie mlodego konia przed zajezdzeniem MUSI zobaczyc dentysta, to przyjmuje ze wszystko  inne jest wzglednie dobrze dopasowane i moge zaczac wymagac.
Ja osobiscie jesli lonzuje uczac ruchu na.przod z siodlem, to konia nie wypinam. W sumie ja wcale nie lonzuje mlodych koni na wypięciu, jesli nie jest to jakis szczegolny przypadek. Lonza najczesciej nie jest lonza na kole, a spacerowaniem z koniem.i pomaganiem mu w ruchu do przodu bacikiem ujezdzeniowym, lub za pomoca 2 osoby.
Kazda lekcja nampoczatku trwa max 15 minut, lub konczy sie szybciej w momencie kiedy taki mlody kon wspolpracuje i szybko lapie. Pod siodlem na poczatku pomagam sobie 2 osoba. Zawsze. Pierwsze klusy itp to zaesze luzak z batem.ujezdzeniowym do pomagania koniowi w.momencie kiedy ten nie wie o co chodzi ( ale w tym samym czasie ofc jezdziec uczy konia odpowiedzi na lydke). Do czasu az nie potrafie konia bez wysilku w stepie i klusie ( galop to totalnie inna bajka ) zostaje z pomoca z ziemi. Czasem uzywam krotkiego bacika skokowego. Poza ruchem do przodu nie ucze konia niczego wiecej. No moze duze wolty , ale wtedy musze czuc ze kon juz troche sam ogarnia. Nie staram sie konia jezdzic na kontakcie ( tzn pozwalam mu na pozycje glowy i szyji jaka mu sie podoba - nie wazne czy to lama, max przeganaszowanie, szyja.prosta jak deska, to nie ma znaczenia ). Na dokladke staram sie glownie wtjezdzac w teren i tam duzo klusowac i galopowac jesli kon ma ochote. Nie stopuje konia jesli klis jest mega szybki, galop jesli nie jest proba poniesienia, to tez moze byc taki jaki wybiera kon.
W troszke pozniejszym okresie.wprowadzam przejscia step-klus i bardzo aktywnym ruchem do przodu w klusie i fajnym stepem po przejsciu w dol. Jezdze takiego konia max 3 dni w tyg po 15-20 minut. 2 dni wolne 2 dni zabaw - skoki luzem, bieganie po hali, jakas zabawa z whidzeniem do przyczepy, spacer do lasu w rece, lonza na lace.
I to wszystko zwykle dziala.
Kontakt i galop przychodza z czasem.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
16 marca 2020 12:00
2b3, tak jak pisze KaNie, u nas brak chęci "iścia" do przodu był ewidentnie spowodowany brakiem równowagi i takiej pewności. Ja osobiście na treningach z młodymi, ale nie tylko skupiam się właśnie na zadaniach i ciągłym rozbujaniu do przodu kompletnie nie skupiając się na ustawieniu głowy czy coś. Wiadomo, nie pozwalam robić klasycznej lamy, ale delikatnie staram się pokazywać, że na dole jest fajnie. Po mojej kobyle widzę mega fajny progres po takim podejściu. Przede wszystkim to nigdzie się nie śpieszę i jeśli fajnie załapie to od razu kończę i daje nagrodę.
Mam też od jakiegoś czasu w treningu młodego-nie młodego konia. Generalnie koń 5 letni po kontuzji, zapasiony kucyk, który bardzo szybko tracił "moc". Tu również mega pomogła luźna jazda do dołu i pilnowanie rytmu bez ustawiania głowy. Po chwili sam już wiedział i czuł, że tak mu wygodnie 🙂

Ja nadal latam pod niebo ze szczęścia jaki młodziak mi się trafił. Początki były różne, bałam się co z tego wyjdzie, ale jednak lubię pracować z młodymi końmi.
Kobyła obecnie czuje się bardzo dobrze, nabiera masy, mega się poprawiła pod względem równowagi, pracy na kontakcie. Do tego skubana łapie szybciej niż ja o tym pomyślę. Obecnie nauka lotnych taką jej sprawia frajdę, że robi bez zająknięcia. 😁 Fajne te folblucie kobyły są 😂
W dniu zdjęć miałam ją dogolić i uwaga...umarła maszynka, więc fantazyjne ogolenie widoczne na zdjęciach 😁

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
16 marca 2020 12:23
A ja dla odmiany mam młodą, która przez brak równowagi tak leci do przodu, że nie mogę jeździć póki co za dużo kłusem (mimo, że wsiadłam na nią z początkiem stycznia). Na kołach jest jej łatwiej, ale jak chcę pojechać wzdłuż hali to śledzimy takiego węża (w zależności od tego na którą łopatkę bardziej poleci), że te kawałki pokonuję stępem. Do tego panna nie cierpi wędzidła i pół podróżowania jest skupiona na tym jak się tego cholerstwa pozbyć 🙂 Jeszcze jakiś czas będziemy tak sobie spacerować, mam nadzieję że jeszcze w tym roku uda się zagalopować 😉

Hermes nie szkodzi że taka kudłato-łysa i tak ładnie się prezentuje 🙂
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
16 marca 2020 12:34
Constantia, u mnie z galopem tak było na początku, jak już zagalopowała to leciała do przodu i w zakrętach się kładła. Później dla odmiany nie chciała galopować, bo zaczęłam więcej jeździć na kołach. U nas dużo dała niezliczona ilość przejść, głównie na kołach, żeby nie leciała. No i ja na lonży z nią właśnie pracuję też głównie na przejściach, bo to jest nasza zmora.
Mam takie pytanie. Mój koń miał ostatnio robione zęby, nie ma wilczaków, czy mogą mu jeszcze wyrosnąć, czy mało prawdopodobne? Skończył 5 lat.

Drugie pytanie: ma teraz wędzidło zwykłe smakowe, które bardzo mocno przeżuwa i gryzie. Do tego stopnia, że ślina czasem skapuje. Oprócz tego jak tak naprodukuje tej białej piany, to oblizuje często wargi. Czy to może o czymś świadczyć? Czy normalne zjawisko (zwłaszcza o to oblizywanie mi chodzi).

Trzecie pytanie: zaczęliśmy jeździć w teren 🙂
Koń zachowuje się rewelacyjnie, jest niesamowicie odważny, ale... koniecznie musi być na czele. Do tej pory byliśmy 3 razy. Dwa razy z innym koniem, a ostatni teren sami, bo koleżanka się jednak odłączyła i wróciła do stajni na swojej kobyle.

Kwestia jest tego typu, że młody jest bardzo karny i usłuszny, słucha moich pomocy, zwiększa tempo, zwalnia, robi wszystko, ale... tylko jak jest z przodu.
Niestety za drugim razem mieliśmy już niefajną "przygodę". Galopowaliśmy sobie delikatnie, po czym koleżanki kobyła się wyrwała, mój jak zobaczył, że koń mu się pojawił z boku wywalił takiego barana z wściekłości, że miałam tyłek z pół metra nad siodłem i niestety poniósł. Oba poniosły. 0 kierownicy, 0 hamulca.
Nienawidzę jak koń ponosi.
I teraz pytanie:
Nie chcę się szarpać z dzieciakiem, mam jeździć zawsze na czele albo sama, czy jednak walczyć o to, żeby umiał też chodzić za innym koniem?
Nie ukrywam, że on swoje wędzidło miał całkiem w dupie jak poniósł. Ogólnie bardzo się wścieka, jak widzi, że jakiś koń wychodzi zza jego zadu i może zacząć go wyprzedzać :/
Nie spodziewałam się, że od pierwszego terenu będzie w tym taki zajadły i tak bardzo będzie napierał na podążanie na czele...
Co byście tu doradziły? Odpuścić, bo nie wygram z półtonowym zwierzakiem, czy co?

Jeszcze raz zaznaczę - jak jesteśmy sami lub z przodu w 100% podporządkowuje się mojej woli...
Ćwiczyć. Koń musi umieć się dostosować, mimo wszystko.
Mam w stajni takiego gagatka, który nie był uczony chodzić za końmi i właśnie ponosi jak coś się dzieje. Usilnie próbuje być pierwszy, za wszelką cenę.
To nie jest ani bezpieczne, ani fajne.

Jeżeli jeździcie we dwójkę to wymieniajcie się kolejnością, chociażby na krótko. Do odpuszczenia konia.
Musi się nauczyć.
maluda, no właśnie każdy ma tu swoje zdanie. Jedni, żeby się nie szarpać, bo nie wygram, inni, że próbować.
Mnie takie zachowanie totalnie stresuje, bo mogę się tylko modlić, żeby koń siebie i mnie nie zabił :/

Próbowałam jechać za innym koniem, wpiera się i ponosi w stępie/kłusie, szarpie się, odsadza w bok i próbuje brykać/wspinać się. Pomyślałam, że jako, że to nasze terenowe początki to będzie chodził pierwszy, żeby się oswoił z lasem i nową sytuacją. Ale on wygląda na całkiem wyluzowanego tą nową sytuacją, próbuje skubać gałęzie, ostatnio chciał się napić z kałuży  🤔wirek: wszędzie wlezie, gdzie go nie poproszę. Jest naprawdę dzielny, co mnie bardzo cieszy. Ale sytuacja z poniesieniem mnie mega zmartwiła.
Nienawidzę się szarpać z koniem, a jadąc za kimś tak to pewnie będzie wyglądać.
Ale spróbuję... z jakimś niekopiącym koniem.
O galeria działa.
Macie foty kasztanki z ostatniego posta o drazkach.




Gniada zaczela chodzic na wedzidle. W teren aktualnie. Jest nawet spoko. Ale spokojna sie stala dopiero pod koniec. Stepowanie po hali bylo juz nudne. Ale zrelaksowalo ja troche. Wsiadlam juz 2 raz bez lonzowania i pojechalam od razu w teren. Zero odpalow. Czujna jest maksymalnie w terenie, ale odwazna i ciekawa. Jak sie czegos boi to trzesie sie jak galareta i idzie tam sama zobaczyc z bliska.co to jest  😁 🏇



A poza tym w ramach kwarantanny, mam dziecko w domu do 20.04. , ale wszyscy mowia ze dluzej... . Tak wiec 3 latek jest z nami w stajni. Hardcore logistyczny.

Meise, jako właścicielka 2 czubów co to muszą iść pierwsze - ucz póki młody. Zarówno Pamirem i Sinfonie pojadę jako druga, aczkolwiek... z przyjemnością to nie ma nic wspólnego.

Pamir trafił do mnie jak miał jakieś 11-12 lat i był kaskadersko-terenowy (w sumie terenowy z ułańską fantazją...). Mimo 24 lat na karku dalej jest wstrętny w terenie. Mimo 11 lat walki z nim... jako tako pierwszy idzie grzecznie i czasem nawet uda się kłusem pojechać (choć w galopie idzieee piecem i próbuje wszystkiego żeby iść szybciej) za drugim koniem jest to totalna udręka - wyjeżdża spod tyłka, capluje cały czas i cały czas próbuje zagalopować. Kłus jest niemożliwy do zrealizowania za drugim koniem (poproszony o kłus potrafi galopować za idącym stępem koniem...) a galop jest walką o przetrwanie (nawet z mocnym wędzidłem + czarną, on potrafi się zrolować i biec coraz szybciej z łbem przy klacie). Próbowałam dużo, ale lata jeżdżenia w teren na hurra robi swoje :/

Siwka jako druga pędzi, próbuje szybciej i muszę mocno trzymać, jest dużo lepsza niż Pamir w terenie, ale też nie jest to super komfortowe. Jako pierwsza jest spoko. Mam wrażenie, że „zepsułam” ją jazdą z teren z Pamirem (koleżanka na P. jako pierwsza, ja na S. jako druga), bo ona cały czas go goniła - bo jednak dziad jest od niej szybszy. Teraz rzeźbię, żeby była milsza w terenie. I jakoś to idzie.

Uwierz, nie chcesz takiego dziada jak któreś z nich 😁 próbuj póki młody i nie ma tego tak mocno zakorzenionego.
No właśnie, on w ogóle tego nie powinien mieć zakorzenionego! To dopiero terenowe raczkowanie, jak proszę o galop to zaczyna cudownie, przez nóżkę, delikatnie. Mogę go przyspieszyć i zwolnić kiedy chcę  😉

Takie konie jak Twoje to doprawdy mało przyjemności w terenie  😁 Byłam na takiej kobyle kiedyś za innymi końmi, wyciągnęła mi ręce ze stawów, wróciłam z tego terenu cała mokra, obolała i wściekła.
Mój jest zaskakująco posłuszny i fajny, może jeszcze nie wszystko stracone. Chociaż jeżeli on ma w naturze takiego przodownika to nie wygram, bo zawsze będzie próbował iść pierwszy.

Czy ktoś miał taki problem z koniem i dał radę go nauczyć chodzenia za innym koniem? Chcę potwierdzonych przypadków  😉
Meise, ale jak tutaj oczekiwać kontrolę tempa w trudnych warunkach w terenie i jeszcze w galopie, jak dopiero co wracacie do pracy i nie ma jej jeszcze w domu? U każdego konia raczej da się spodziewać, że jeżeli się przesadzi z wymaganiami, dodatkowo na miejscu poza zoną komfortu, to koń gdzieś tam sobie odpali? Przecież młodziak jeszcze nie jest nauczony nawet porządnie reagować na pomoce, jak ma na nich pozostać. To nie oznacza, że jest gagatek i już go trzeba czegoś przeuczać - po prostu brakuje rzetelnych podstaw i człowiek źle ocenił sytuację.

Najpierw trzeba zrobić porządną pracę w domu - potem ją powoli przenosić na trudniejsze miejsca i najpierw w niższych chodach. W domu też można ćwiczyć przejścia za innym koniem, raczej większość koni, które nie mają doświadczenie, instynktownie wyrwie za koniem prowadzącym. Trzeba dużo ćwiczyć i powtarzać, żeby koń pozostał w każdej sytuacji z człowiekiem. Na początku w terenie też lepiej najpierw jeździć w tereny stępo-kłusem, robić sobie znane ćwiczenia z ujeżdżalni, niż od ręki galopować (specjalnie na miejscach gdzie się konia nie da awaryjnie wyhamować) i sobie konia ponoszącego wyhodować. Każde ponoszenie uczy konia ponoszyć i koń sobie bardzo dobrze zapamiętuje, że człowiek nie umie sobie poradzić. Jak tylko się czuje, że koń ma jakieś brzydkie pomysły (zanim ich zrealizuje), trzeba coś szybko zmienić i zejść z wymagań, być przygotowany i mieć strategię na różne wypadki.

Konia ponoszącego da się odnauczyć ponoszyć, ale dużo lepsze jest go tego w młodości nie nauczyć.
unity moim zdaniem wyczerpała temat, ale jeśli chcesz konkretny przypadek to tak, mój się nauczył... A raczej ja nauczyłam się być dla niego przewodnikiem i na nim jeździć....
Przypadek trochę inny bo ja nigdy w terenie nie straciłam nad nim kontroli. Poznaliśmy się ja lat 13, on xx 5-latek  😉
Na początku w terenie albo pierwszy albo szarpanina co odbijało się na pracy ujeżdżeniowej, więc tereny odpuściłam.
Potem się zgraliśmy, nauczyłam się na nim jeździć, potrafił iść w terenie za innym koniem, w każdym chodzie, mogłam się ścigać (!) z innym koniem i momentalnie go zatrzymać, albo dać się wyprzedzić, dogonić, potem znowu zahamować - wszystko mogłam, bez znaczenia czy na wędzidle/hackamore/kantarku sznurkowym, ale tak czy siak do końca życia mój koń tego nie lubił, nie lubił iść w terenie za innym koniem. Najbardziej lubił tereny samotne, ja również. Jak przystało na folbluta kochał galopować, szybko i pierwszy, w ogień by poszedł.
Ehhh tak sobie wspominam i łezka się w oku kręci, kto ma/miał folbluta ten wie, to jest stan umysłu  💘

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
16 marca 2020 19:43
Meise a masz 100% pewności, że u poprzednich właścicieli w tereny nie chodził? Jeśli chodził już tam na wielokrążku, to raczej znaczy że lubi iść do przodu i nikt mu nie tłumaczył w podstawach tylko założyli mocniejsze kiełzno i jeździli dalej. Często ludzie lubią sobie pohasać w terenie. Ja kiedyś jeździłam taką młodą czterolatkę, ciągle pędziła w galopie i ogólnie była hop do przodu a potem okazało się że poprzednia pracownica robiła sobie z chłopakiem wyścigi po lesie na świeżo zajeżdżonym młodziaku. Wystarczyło kilka razy a ja to odpracowywałam prawie pół roku. Na początku musiałam jeździć na niej stępem po lesie, jak się wyluzowała dołączałam kłus (w różnych kombinacjach z końmi, bez koni, pierwsza bądź druga). Raz w tygodniu i po dwóch miesiącach mogłam zagalopować. Tak więc trzeba ćwiczyć. Najpierw naucz go w stępie i kłusie z koniem a potem dołączysz galop. Sama możesz robić co chcesz 😉
Meise,  ja uczyłam w ten sposób, że na szerszych drogach najpierw uczyłam chodzenia równolegle, jak w parze zaprzęgowej.
Uczyłam (wcześniej) też tego na placu. Potem na placu chodzenia za koniem, na krótkich odcinkach, żeby się nie gotował,potem coraz dłuższych.
I dopiero chodzenia za końmi w terenie.
Przy czym tego łatwiej nauczyć, gdy taki koń idzie w środku stawki, ale o to trudno, bo trudno o chętnego i przed takim koniem
i o tego za takim koniem, nawet trudniej znaleźć.
Zachowanie twojego konia jest typowe. Kiedyś "leczyło się" łatwiej, bo konie na placu chodziły w zastępach, od początku.
A dziś zbiorowego ujeżdżania koni niemal nie ma.

Co do oblizywania, to dobry objaw. Znaczy, że koń ma nad czym myśleć.
Natomiast duża produkcja piany, "obracanie" kiełznem - to zły objaw, po prostu jedna z wersji obrony przed działaniem pomocy.
Co możesz łatwo sprawdzić wykonując przejścia czy regularne(!) koło. Gdy jest dużo piany, pójdzie ci o wiele gorzej,niż gdy jest jedynie "szminka".
Pójdzie ci prawie tak źle jak wtedy, gdy koń ma suchy i ściśnięty pysk.
Gdy koń mieli kiełznem (czyli językiem) - nie "oddaje żuchwy". A docelowo na twoją prośbę żuchwa powinna miękko ustąpić (a za nią - potylica, a za potylicą -up&open, powinien podejść i obniżyć się zad).
Hmm, jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
Ciężko kontrolować w terenie tempo konia, który biegał wyścigi , oczywiście nie każdego, ale większość koni po karierze ( szczególnie jak tylko płasie biegały) może iść mocniej,bo tego były uczone od początku.
Tak samo czasami są egzemplarze wkkw, powiedzmy z poziomu tych 2 czy 3*, które bywają ciężkie, ale  5 latek? Chyba, że był dużo jeżdżony w tereny i mocno galopowany tam i tego jest nauczony.
Żeby nie było, nasze tereny to 80% stęp, trochę powolnego kłusa (żadne pędzenie) i galop przez nóżkę, w którym mam pełną kontrolę (wczoraj dopiero pozwoliłam się wyciągnąć na łące, ale dodanie musiałam dokładnie zaakcentować i zainicjować, sam nie poszedł. Wcześniej nagrywałam filmik na tejże łące w galopie, koń miał luźne wodze i galopował sobie przez nóżkę  😉) . Będę zatem jeździć stępem za innym koniem, a potem zobaczymy.
To nawet nie chodzi, że on ciągnie za innym koniem, on dostaje jakiegoś wściku. Nigdy nie walnął mi barana pod siodłem, a wtedy jakby go pomroczność dopadła. On nie był podjarany, on był wściekły.

Dziękuję Wam za rady  :kwiatek: ulżyło mi, że można z taką naturą wygrać.

Constantia, jestem pewna, że nie chodził w tereny (raz tylko wyjechał na łąkę obok stajni, ale tak wydzierał pyszczydło, jakby go ze skóry obdzierali), on był strasznym pullerem na ujeżdżalni, ciągnął do wszystkiego  😉 teraz jest naprawdę łatwo wyhamowalny i tak samo musi dostać wyraźny sygnał, żeby zakłusować czy zagalopować. Co więcej nauczył się doskonale rozróżniać słowa TAK i NIE. Więc jak tylko mu się coś roi bardzo głęboko w móżdżku to moje 'nie' natychmiast studzi zapał. A pochwała "taaaak" działa motywująco, że czuję jak rośnie o 5 cm 😉

halo, dziś miał szminkę zanim weszliśmy na halę (lonżowałam tylko), on mocno przeżuwa, zazwyczaj kończy się na szmince, ale dzisiaj raz poszło z pyska. No i intensywnie się oblizywał. Miał dziś dużo zadań na lonży, każde jedno wykonywał jak po sznurku (dziś był rewelacyjny, nasza top top lonża od początku), mimo intensywności, mnóstwa przejść, zmian tempa, zmian średnicy w ogóle się nie spocił. Za to.... po tych terenowych górkach, stromych zjazdach i podjazdach zaczął mi pracować grzbietem! Wyraźnie to widziałam dziś w wolniutkim, luźniutkim kłusie  😍 plecy wreszcie "falowały" a nie twardo leżały w jednym miejscu  😅
Ok, to oblizywanie mnie najbardziej zaniepokoiło, ale jak to dobry objaw to fajnie, dzięki  :kwiatek:
A ja też z pytaniem do bardziej doświadczonych z młodzikami :kwiatek:.
Trochę mi się z przyczyn losowych zagmatwała sytuacja z naszym młodym. I tak. Jak przyszedł (3latek), to było parę rzeczy do odrabiania, chwilę zajęło, ale zmienił się na słodziaka kochającego ludzi, bo on ma bardzo fajny charakter, tylko przeszedł kiepski siłowy trening. 2 lata było fajnie, dosyć dużo się nauczył. Ostatnie 3 miesiące poszedł w dzierżawę pod dziewczynki. Było ok, ale stopniowo się pogarszał pod siodłem. Z drugiej strony schudł, kopyta mu się polepszyli... Z jednej dziewczyny jestem bardzo zadowolona, druga niedawno zrezygnowała. Nie wiem do końca, co tam się podziało, ale po jej jazdach ostatnio robił się zadziorny i zniesmaczony (teraz ma 6 lat) i zaczął okazywać niechęć do współpracy. Znaczy nic nie do ogarnięcia, ale widzę odblask starych przyzwyczajeń i narzucanie swojej woli z jego strony. Pod moim okiem sobie aktualny dzierżawca radzi bardzo fajnie, ale nie jestem przekonana, czy tak jest, kiedy mnie nie ma.
I teraz mam dwie opcję - zabrać konie do domu (teraz stoją w pensjonacie), gdzie jeszcze przez co najmniej pół roku nie będą mięć pracę żadną i ruch ograniczony (poza 24/7 na polu na dużym pastwichu), lub pozostawić bez mojej kontroli w pensjonacie i dzierżawić. Boję się kurczę, że on się teraz robi dojrzały, świadom swojej pełnej siły - i żeby się nie nauczył tego wykorzystywać. On ogólnie jest koniem z mocnym charakterem, pewnością siebie i świadomością - co jest super i mnie to cieszy, ale do tej pory tego nie wykorzystywał przeciw człowieku. No może chwilę jak 3-latek, ale to był jeszcze całkiem dzieciak i szybko mu przeszło, kiedy na nikogo nie robił wrażenie.
Zatem podstawowe pytanie - czy warto pozostawić ruch i za cenę późniejszego odrabiania (specjalnie, że koń w wieku przyswajającej "gąbki"😉, czy lepiej niech postoi? Ja na niego mogę wsiąść najwcześniej na jesień... (aktualnie ja mówię zabieramy i mąż mówi - zostają w pensjonacie  🙄 i tak już jakiś czas...)
Ja tam pewnie znowu zostanę zignorowana, ale uważam, że najlepszy dla takiego konia jest ruch, ale pod ogarniętą osobą. Jeśli nie można tego zapewnić, to wybrałabym przerwę w jeździectwie - ale trzeba mieć na uwadze, że konie do wolnego też się przyzwyczajają.
Co do rezygnacji tej drugiej dzierwczyny - obstawiam, że koń pokazywał swoje zdanie, dziewczyna była za mało ogarnięta, żeby to przepracować i masz babo placek. 6 latek to już nie taki młody - doroślejszy, ma swoje zdanie, już nie taki durny jak smarkacz.... choć nadal nie jest to stateczny, opanowany koń z ogólnym, życiowym "mamtowdupizmem".... No i co? Potem będziesz się kopać z niesfornym koniem?
No nic. Sama pewnie dałabym wolne, gdybym nie mogła wsiadać, choć wiem, że to nie jest tak do końca dobre.

Ale patrzę przez swój pryzmat, a ten mój młody "niewydzierżawialny"....... Tzn - to jest super koń dla drobnego jeźdźca z równowagą 😎  😁  😜 Jak 90% wszystkich koni...... Jest super grzeczny, miły i bardzo dobrze wychowany, ale pod warunkiem, że człowiek go nie trzyma za pysk (ale tak Absolutnie), cierpliwie wysiaduje wszystkie spłochy (których ostatnio jest w sumie mało) i potrafi konia solidnie trzepąć, kiedy potrzeba (bo czasami Naprawdę potrzeba - ale tylko czasami). No konie dla wrażliwych facetów, serio....
No, ale jakiegokolwiek dzieciaka z rekreacji nie posadzę, niechtoszlag.

Ogólnie nadal jeździ mi się świetnie 😍
Sankaritarina, no właśnie, ja się strasznie nie lubię "kopać" z koniem. Specjalnie, że konisko było bardzo fajne. I jak się zrobi rozpieszczuch, to niestety miło nie będzie...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się