Koronawirus i jego skutki ekonomiczne a branża jeździecka

karolina_  obydwie przesyłki miały być z odbiorem z magazynu, żeby przyspieszyć odbiór, Wielkopolska
halo, kończąc OT, nie rozumiem Twojego pytania bo każde DNA czy RNA jeśli chodzi u budowe jest takie samo, tj. zbudowane z tych samych zasad. Wirusy są wyspecjalizowane gatunkowo więc żeby mogły zmienić sobie "zywiciela" muszą zmutowac co często prowadzi do tego że nie są tym samym wirusem po prostu
Kopyciak no to lipa. Ja mam jeszcze trochę czasu, może firmy kurierskie zdążą się przyzwyczaić do tej tymczasowej dziwnej rzeczywistości, jeśli nie to będę szukać mrożonek i sytuacja się zabawnie odwóci bo normalnie nie ma prawie nic porządnego żeby pokryć trakenkę, a na resztę jest więcej ogierów niż można ogarnać, ale związek trak ma pościągane mrożonki. Inna sprawa, że tylko z nią jest desperacja, reszta nie ma problemów z zaźrebieniem i może mieć rok przerwy.
Odpowiem na ostatniego posta, który był w tym wątku na temat 😀
kotbury - w 100% się z Toba zgadzam. Nie sądzę, że dojdzie teraz do aż tak drastycznych zmian jak zakaz używania gotówki (też mam nadzieję, ze tego nie dożyję). Jeśli chodzi o konie, dużo osób straci pracę, straci możliwość zarabiania w ramach działalności, straci inwestorów itd. Więc przestaną inwestować w naukę  jazdy konnej swoich dzieci, sprzedadzą konie ( bo np nie będzie ich stać na utrzymywanie w pensjonatach, nie będzie ich stać na weta i paliwo, spadną zyski z prowadzonych zajęć ). Będzie to pewnie sporo ludzi - więc trzeba będzie zaczać konkurować ceną, bo jak wiadomo nie cena konia jest ważna, ale jego utrzymanie w dobrej kondycji ( a już inwestycja w DOBRY trening w formie płacenia za to osobie trzeciej, może się okazać dostępna tylko dla nielicznych ). Im szybciej pozbędziemy się futrzaka, nawet za 50% wartości (chociaż wtedy to może być już 100% :-)), tym szybciej możemy zejść z miesięcznych kosztów. Myślę, że sporo koni trafi do rzeźni, bo przecież nie wszystki kupią kochają bogaci ludzie.

Spodziewam się generalnie deflacji, ale jak wiadomo deflacja nie jest dobra dla banków, więc na pewno po wyborach w USA wróci do normalności i nie liczę na hiperinflację, ale na pewno inflacja wróci.

BTW kotbury - mam nadzieję, ze kiedyś poznamy się w realu. Twoje posty napawają mnie optymizmem, że są ludzie, którzy nie czytają tylko tego co TVP i inne portale internetowe pokażą im palcem.
O nadciągającym kryzysie mówiło się głośno i do znudzenia minimum od 2 lat , to że przyszedł w takiej formie też nie dziwi bo zaczęło się od Chin na jesieni ubiegłego roku i zaczęło rozprzestrzeniać na cały świat. Jeżeli ktoś liczył że nas ominie to jego optymizm rozwala. Ci co mieli się przygotować na kryzys się przygotowali i jak zwykle zarobią kupę kasy ci co myśleli że nic się nie będzie działo bardzo się zdziwią . A jeśli chodzi o konie to te górnopółkowe będą dalej trzymać cenę albo nawet jeszcze zdrożeją a reszta może mieć problem . Wystarczy popatrzeć na scenariusz z Irlandii w czasach kryzysu z 2009 + . Tanie konie biegały po ulicach bo ludzie nie mieli jak się ich pozbyć a generowały im koszty  a konie sportowe zdrożały jeszcze bardziej.
O nadciągającym kryzysie mówiło się głośno i do znudzenia minimum od 2 lat , to że przyszedł w takiej formie też nie dziwi bo zaczęło się od Chin na jesieni ubiegłego roku i zaczęło rozprzestrzeniać na cały świat.


no moim zdaniem to, że zamknięty będzie ruch graniczny i że będziemy żyć pod groźbą zabierania własności prywatnej i to przy poklasku eurokołchozu to jednak chyba dziwi, że w takiej formie.

Co do firm kurierskich- jest ryzyko, że się nie przystosują tylko, że przestaną świadczyć usługi.
Ludzie są przerażeni i nie chcą chodzić do pracy. Wszędzie gremialne #zostanwdomu i za chwilę nikt nie będzie do pracy chodził.
Branże "uprzywilejowane", że się tak wyrażę dziś (tak, niedziela) wypełniały i przesyłały dane do przepustek do wojewodów bo za chwileczkę może być zakaz przemieszczania się. Raczej każda paczka końska i kurier z nasieniem nie będzie na liście transportu i ruchu uprzywilejowanego...
No , ostatnio po zamknięciu granic nasi zawodnicy zjeżdżali jako uprzywilejowani poza kolejnością i pod konwojem policji i straży granicznej , więc nie wiem czy tak do końca nieuprzywilejowani. 😉

no moim zdaniem to, że zamknięty będzie ruch graniczny i że będziemy żyć pod groźbą zabierania własności prywatnej i to przy poklasku eurokołchozu to jednak chyba dziwi, że w takiej formie.


Wystarczyło słuchać co się dzieje w Chinach  😉

Ceny walut poszły w górę więc wszyscy inwestorzy  wyzbywają się  akcji i obligacji , będą trzymać kasę na zakupy. 😉
Kotbury, globalna logistyka to nie tylko końskie paczki, wątpię żeby stanęła. A zakaz przemieszczania się może być w każej chwili odkąd zrobili stan epidemii, i będzie jak ludzie nie będą po dobroci siedzieć w domu.
Każda branża (nie tylko jeździecka) odczuje skutki kryzysu gospodarczego wywołanego koronawirusem.
W branży jeździeckiej na pewno odczują to właściciele rekreacji, bo jazda konna nie będzie dla nikogo priorytetem, odczują właściciele koni, których nie będzie stać i będą sprzedawać swoje konie, właściciele droższych pensjonatów, bo ludzie albo sprzedadzą konie, albo przeniosą do tańszych. Te tańsze mniej ucierpią, bo Ci, których nie stać na tani pensjonat sprzedadzą konie, a do nich przyjdą Ci z droższych. Stracą trenerzy, instruktorzy, hodowcy.
Ceny pewnie pójdą w dół różnych usług, aby tylko utrzymać klienta, a ktoś miał przychód, aby mógł jako tako przeżyć.
Rzeczywiście topowe konie pewnie niewiele stracą na wartości, topowi sportowcy, hodowcy i trenerzy wyjdą obronną ręką, ale też zanotują pewne straty.
Jak zawsze, Ci którzy odkładali pieniądze na czarną godzinę, sobie poradzą. Wiele osób sobie nie poradzi, będzie w dużo gorszej sytuacji.
Co robić? Trzeba mieć nadzieję, że uda się wynaleźć szczepionkę, że będzie mniej zakażeń, że ludzie będą dbali o higienę lepiej.

xxagaxx, jako osoba świetnie zorientowana spróbuj jednak udzielić mi odpowiedzi:
czy w zetknięciu z "nieożywioną" materią organiczną koronawirus SARS-COV-2 mutuje raczej w kierunku niepatogennym,
czy wręcz przeciwnie, to jest groźne? Czy też jest jedno wielkie "nie wiadomo"?
Szkodliwość wirusa interesuje mnie co do ludzi i co do koni.
Proszę także, abyś potwierdziła, że u konia zetknięcie ze sporymi ilościami tego "wyspecjalizowanego w ludziach" koronawirusa
poskutkuje co najwyżej kilkoma prychnięciami. Zakładam, że tak właśnie będzie ale nie mam danych, i wątpię, aby obecnie dla kogokolwiek był to priorytet dociekań.

Cały świat się zmieni. Pamiętam jak kilka lat temu dziwiłam się zasadom bioasekuracji, których inspekcja wet domagała się w stajni, w zwykłej stajni.
W tej chwili nie wydaje mi się to ani odrobinę od czapy.
Jeśli nie zdarzy się jakiś cud (naukowy) zmieni się cała nasza cywilizacja, bo przywykliśmy żyć w warunkach sporej "bezkarności" biologicznej.
Nijak nie uważam swoich wpisów/pytań tutaj za OT, bo interesuje mnie właśnie ekonomiczna strona obecnej sytuacji, dla koniarzy.
Tylko, żeby to w ogóle szacować, wypadałoby mieć jakieś wiarygodne dane.
Na razie przyjmuję zapewnienie (jako dane) że ten wirus na 100% chorobotwórczo nie dotknie koni, że do tego musiałby zmutować w inny,
że to są zupełnie oddzielne kwestie.
Co do tych koni z górnej półki to nie jestem pewna. Im dłuzej potrwa zakaz organizacji zawodów, tym większe ryzyko że i te konie spadną na wartości, bo nie pokazują się.


Halo,miałam nie ciągnąć OT ale no nie mogę.

Bezkarność biologiczna - to jest fajne określenie i dobre. I głównie zawdzięczamy ją antybiotykom, na które odporność rośnie sobie wesoło ale pomalutku i będziemy za jakiś czas mieć poważny problem z chorobami bakteryjnymi, jeśli dalej będziemy antybiotyki łykać jak cukierki albo przestawać w połowie opakowania bo już się czujemy lepiej.

Natomiast co do koni i prychnięć z powodu wirusa. Wirusy rozpoznają określone białko na powierzchni komórek żywiciela, żeby się do niej dostać i przejać ją do namnażania się (same się nie rozmnażają, potrzebują do tego żywiciela). Ale to białko nie trzyma wielkiego transparentu pt. "cześć, jestem CD 123 (liczba przypadkowa), zapraszam do komóreczki". Po prostu jego struktura jest kompatybilna ze strukturą wirusa, pasują do siebie na takiej zasadzie jak puzzle. U innego gatunku ta struktura może być na tyle inna że wirus już nie pasuje, tak jabyś miała puzzla z innego zestawu. I narazie wszystko wskazuje na to że psy, koty, konie, są na tyle niekompatybilne że ten koronawirus sie ich nie ima.
[quote author=karolina_ link=topic=103033.msg2918086#msg2918086 date=1584914998]
Co do tych koni z górnej półki to nie jestem pewna. Im dłuzej potrwa zakaz organizacji zawodów, tym większe ryzyko że i te konie spadną na wartości, bo nie pokazują się.
[/quote]

Sport to na świecie branża warta tryliardy z której żyją miliony ludzi na świecie  a konie bezpośrednio z koronawirusem nie mają nic wspólnego , dlatego gdy tylko ruszą imprezy sportowe jako jedne z pierwszych ruszą imprezy jeździeckie. 😉 Nawet w dobie powszechnej kwarantanny większość stajni pensjonatowych jakoś funkcjonuje a sportowe muszą działać normalnie .  😉
I jeszcze: w zetknięciu z nieożywioną materią nieorganiczną sobie wirus nigdzie nie mutuje. Jak karolina_ pisała, do namnażania wirus potrzebuje żywej komórki. I to określonego gospodarza, bo jakoś do tej komórki musi się dostać i do tego niezbędne są te pasujące puzzle. Szczęśliwie się składa, że akurat gatunkowo specyficzne. I to nie tak, że wirusy, bakterie, grzyby, rośliny czy zwierzaki postanawiają, że sobie będą mutować. Ot, widzimy ewolucję w mniejszej skali. A ewolucja to przypadek, nie jest kierunkowa, może "wybierać" co najwyżej w tym, co ma dostępne.  Jednoniciowe RNA wirusy nie mają drugiej matrycy do sprawdzania poprawności namnożonej nici, są więc bardziej narażone na błędy. Jeśli ta zmieniona sekwencja RNA będzie kodowała białka dające wirusom przewagę w propagacji, to ten nowy "model" będzie się rozprzestrzeniał. Oczywiście zdarzają się też błędy szkodliwe dla wirusa, te wersje zostaną wyeliminowane bo nie będą się rozprzestrzeniać, albo będą się rozprzestrzeniać gorzej. Które błędy się pojawią to kwestia przypadku i skali.
karolina_, wiem że tak jest. Ale kiedyś, dawno temu, przeżyłam coś dziwnego: całe stajnie pełne koni  porażone grypą, mimo szczepień
(nikomu nie życzę kontaktu ze zjawiskiem, konie z grypą są w strasznym stanie). Ok, to nie jest dziwne. Dziwne było to, że ludzie (przy koniach) byli w podobnym stanie.
I nikt nigdy mi nie udzielił odpowiedzi czy to była jedynie koincydencja.
Ok, rozumiem, że wirus nie był ten sam/taki sam u ludzi a u koni, już wtedy to wiedziałam.
Ale dziś z wolna dociera do mnie, że mutacje to loteria, a nikt nie jest wróżką.
Uspokajają mnie zapewnienia, głównie wetów, bo oni mieli do czynienia z zabójczymi (dla danych zwierzaków) kornawirusami, że akurat koronawirusy mają zwyczaj, z nie do końca ustalonych przyczyn, bardziej się "dezaktywować"niż zmieniać na zjadliwe. Co jest logiczne przy zmianach losowych, wobec konieczności bardzo konkretnej zmiany, by była szkodliwa dla danego gatunku.
Jeszcze bardziej uspokoiłaby mnie pewność, że jeśli skąpoobjawowy chory stajenny nakicha mi na konia to ja się nie zarażę.

Jabberwocky, dziękuję za odpowiedź. Powyższe pisałam wcześniej.
Zastanowił mnie zakaż używania naturalnego podłoża (bawełniana wata, drewniane patyczki) do zbierania próbek koronawirusa.
Uzasadniano, że w zetknięciu z takimi materiałami RNA ulega trudnym do przewidzenia zmianom, a na suchym podłożu syntetycznym koronawirus nie zmieni właściwości przez 5 dni.
Stąd wzięło się moje zaciekawienie.
Zasady pobierania próbek do badań są po to, żeby RNA wirusa nie zostało zdegradowane, bo wtedy ne będzie co badać 🙂, albo inaczej, wyniki nie będą wiarygodne, duże prawdopodobieństwo, że będą fałszywie negatywne. RNA jest stabilne póki jest upakowane w kapsydzie wirusa. Jak stajenny nakicha na konia, to mniej więcej to samo gdy stajenny nakicha na sprzęt, który będziesz używać. Epidemia SARSa wygasła i faktem jest, że nie wiadomo czemu. Dlatego pewnie też nie ma szczepionki, a środki na badania przestały płynąć szerokim  strumieniem. 

Co do szczepionki, aż tak optymistyczna bym nie była. Przeprowadzenie testów, dających pewność, że nie będzie bardziej szkodliwa niż choroba przed którą ma chronić wymaga czasu, też po to, żeby sprawdzić skutki długoterminowe.
Jabberwocky, mogę powstrzymać stajennego przed nakichaniem na (mój) sprzęt ale nie mogę przed nakichaniem na konia.
Sprzęt mogę zdezynfekować czy uprać, konia nie.
No, dlatego wolałabym przyjąć, że na sierści, wełnie etc. wirus łatwo ulega degradacji.
Tak się przyjmuje w przypadku innych wirusów/koronawirusów, że na gładkich powierzchniach jest gorzej, tj łatwiej wirusowi przetrwać.
Na ile nabrałam orientacji, obecny przedmiot naszych zgryzot nieco wyróżnia się tym, że brak wilgoci mało mu przeszkadza.
Oraz dość łatwo daje się niszczyć.
Dowiedziałam się także, że w przypadku SARS 1 chlorheksydyna w ogóle nie była skuteczna, a woda utleniona owszem.
Uważam że, dla koniarzy, to dziś są ważne info - jak możemy poprawić bioasekurację w stajniach, żeby siebie i innych nie narażać,
bo jednak, generalnie, stajnie restrykcyjną czystością nie grzeszą.
Bo, jak mawiają, "ostatnia koszula nie ma kieszeni'.
Rozumiem że młodzi ludzie czują się niezniszczalni, ja już się tak nie czuję.
A jest jeszcze kilka osób, którym jestem potrzebna.
Ekonomicznie z pewnością moja rodzina oberwie, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.

Mam też wielką prośbę do osób, które przyjmują że "i tak wszyscy muszą się tym zarazić" czy też "to jak grypa".
Nie, jeśli tak się się stanie, wszyscy będziemy gorzko płakać, i to nie tylko z powodu pustek w portfelu.
Jest dużo osób, także wśród koniarzy, dla których ta infekcja jest hiper groźna.
Postarajmy się, proszę, aby jednak zaraziło się jak najmniej osób.
trochę z innej beczki... robicie zapasy paszy? Zazwyczaj zamawiam po jednym worku (koń bardzo ekonimiczny), ale teraz zastanawiam się, czy nie zamówić więcej na zaś....
halo, mocno filozofujesz na totalnym off topie. Sądzę, że szybciej zarazisz się a Biedronce, niż w stajni.

mindgame, ja zrobiłam lekki zapas, bojąc się zamknięcia granic dla ruchu towarowego. Po wypłacie jeszcze dokupię pasz.
Mindgame: Ja będę robić w tym tygodniu zapasy paszy, dwie kolejne palety. Tak samo czekamy na transport materiałów budowlanych na drugą stajnię. Ale u mnie to się nie zdąrzy zmarnować ani przeterminować. Natomiast zapasów spożywki nie robiliśmy wcale, bo dostęp do jedzenia dla ludzi będzie nawet przy najgorszym scenariuszu epidemii, typu czołgi na ulicach i wyjście z przepustką, a dostęp do pasz dla koni niekoniecznie.
Jeśli chodzi o pasze importowane, to już się robi nieciekawie. Producenci mają problem z zakupem komponentów, które sprowadzają - tiry z surowcami stoją po kilkanaście godzin na granicach. Do tego braki kadrowe - gadałam w zeszłym tygodniu z producentem z południowych Niemiec i tam im została 1/3 siły roboczej na zakładzie. Reszta siedzi albo na zwolnieniu lekarskim, albo z dziećmi w domu, bo przecież szkoły pozamykane. Reasumując - nie ma z czego i nie ma kim robić.
No i na deser - kurs EUR, który poszybował w kosmos. Branża transportowa jeszcze nie wiadomo, jak się zachowa. Kurierka w sumie też.

Także... ja bym robiła zapasy jednak.
tak chyba muszę zrobić... do tego koń w trakcie leczenia na wrzody, więc lepiej żeby paszy nie brakło. Masakra z tym wszystkim. Mieszkam w de, więc mam nadzieję, że paszy nam na rynku nie braknie (karmię st. hippolytem). Tylko pytanie co to znaczy "zapasy". Mówicie o paletach, a ja myślałam o kilku workach.... już sama nie wiem co zrobić, no i gdzie to trzymać... do paszarni to może ze 3 worki ekstra wcisnę, reszta musiałaby wylądować w domu... masakra...
halo obecnie jest przyjete, ze na powierzchniach metalowych wirus jest aktywny  do 28h a na innych do 10h. dane świeże z poznanskiego szpitala.
moze postaraj sie nie calowac koni w tym okresie, bo zakladajac, ze stajenny nakicha na konia, to musiałabyś nie dość, ze dotknac tego okichanego, to jeszcze wsadzic sobie to bezposrednio w oko, nos lub buzię, by sie zarazic. Wydaje mi się, że większość zalezy od nas samych i naszej higieny.
Ja prowadząc  jazdy obecnie tylko indywidaualne zalecam rekawiczki. Po jezdzie sciagamy i do prania. Pilnujemy sie, zeby nie wkładać rak w twarz. Zamierzam postawic dozowniki z plynem do dezynfekcji rąk.

Zaciekawila mnie plotka, ze w Hispzanii zakazano jazdy konnej, ktoś  moze to potwierdzic?

 
Zaciekawila mnie plotka, ze w Hispzanii zakazano jazdy konnej, ktoś  moze to potwierdzic?

Zakazano, bo w razie ewentualnego wypadku nie przyjedzie karetka. Szpitale są przepełnione i władze zdecydowały ograniczyć wszelkie możliwości zrobienia sobie krzywdy. Ma to sens, nie chodzi o to, że konie roznoszą koronawirusa albo, że można się zarazić od innych jeźdźców, jak niektórzy to interpretują bezmyślnie.
mindgame to w Twoim przypadku nie ma co się szykować na apokalipsę. Zapas na 2 miesiące brzmi rozsądnie.
Korzystając z promocji na darmową dostawę zrobiłam mały zapas paszy- na jakieś 2-3 miesiące. Przeglądając sklepy jednak asortyment niektórych firm się kurczy
Mindgame, ale dla mnie dwie palety to jest zapas na 2-3 miesiące. Ja mam 6 koni, w tym trzy źrebne kobyły, dwie z nich na pewno zdąrzą się wyźrebić zanim się skończy epidemia a na początku laktacji żrą ogromne ilości. Kupuję u polskich producentów, ale wiadomo, niektóre komponenty jadą z zagranicy, np. ryż w Polsce nie rośnie więc otreby ryżowe i tak polegają na imporcie, tak samo nie rośnie soja.
dzięki za odpowiedzi 🙂 zamówiłam kilka worków ekstra. w najgorszym przypadku koń będzie musiał przerzucić się na owies, ale mam nadzieję, że sytuacja nie będzie tego wymagała.
whisperer13, to już jest coś, zakładam, że to dane z realu. Wasze środki zapobiegawcze brzmią rozsądnie.
Nie ukrywam, że mam szalony problem z nie dotykaniem twarzy, a to nos zaswędzi, a to łzę (wiatr) się otrze...
_Gaga, tylko że do Biedronki nie chodzę a do stajni raczej muszę. Codziennie i na długo.

Na towarzyskich wrzuciłam (po angielsku) oficjalne zalecenia dla chorych - żeby unikać kontaktu ze zwierzętami, a przed i po kontakcie z nimi, przy każdej interakcji - myć ręce.
Ponieważ jakoś tego w stajniach nie widzę, takiej możliwości - stąd wielka prośba do wszystkich jakkolwiek (dziś) "przeziębionych", aby pomyśleli o innych.
Bo, o ile droga kropelkowa człowiek-człowiek jest najważniejsza, to nie jest jedyną drogą zarażeń.
Dziś nawet okulistka powiedziała, że jeśli mamy soczewki kontaktowe, a ktoś w pobliżu np. kichał, to soczewki należy uznać za skażone.
I że w ogóle lepiej przerzucić się na okulary.
Koszt soczewek to chyba ekonomia, nie? 😉
migdame, ja zrobiłam zapas na 2-3 m-ce, też specjalnie myśląc o wrzodku. Potem już będą na trawie i nawet jakby czegoś zabrakło, nie będzie to taki problem (mam nadzieję, że do jesieni się sytuacja względnie opanuje).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się