stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Pati2012, też bym ubrała albo mocniejsze kiełzno albo czarna.
Ja nie lubię jeździć  ludźmi. Wolę sama. Bo wtedy koń jest faktycznie zrelaksowany. W grupie się słucha ale w galopie bardzo mocno chce iść do przodu. Czasem aż ręce bolą.
A jakieś rady na odsadzanie, oprócz kantara sznurkowego?

Opiszę dokładniej problem. Zaczęło się w poprzedniej stajni, krótko po przywiezieniu konia, którego dopiero co kupiłam. Młody stał w solarium przypięty z obu stron. Stał i stał, po czym oddaliłam się na chwilę, on się chyba wystraszył, że go zostawię tam na zawsze i wyszedł z solarium z kantarem sprutym na drzazgi.... to był pierwszy raz.

Po tym razie zaczęły być kolejne. Moje odwrócenie się do szczotek powodowało natychmiastowe naparcie całym cielskiem i rozwalenie kantara bądź uwiązów...
Przez jakiś dłuższy czas czyściłam tylko w boksie. Po tym czasie zaczęłam uczyć na nowo. I raz było dobrze, ale musiałam cały czas konia pilnować i korygować głosem jak zaczynał coś kombinować. Niestety, jak już moja czujność została uśpiona to znowu problem wrócił.

Ostatnio w drzazgi rozwalił kantar, bo zaczęłam czyścić brzuch i ten mi się zaczął cofać, zanim zareagowałam było już po ptokach.

I teraz boję się zakładać coś mocniejszego, bo koń sobie już pewnie zakodował, że każdy kantar czy uwiąz puści pod jego ciężarem...
Na pewno nie zakładałabym sznurkowego na odsadzanie  🤔 Ustępowanie od nacisku na potylicy do ćwiczenia, w krytycznym momencie niestety bat na dupsko. Stanie bez wiązania też polecam ćwiczyć, jak nic nie pomoże (jak u mnie - gnój mimo 12 lat wciąż odsadzający się nie ze strachu już, ale "bo mogę"😉. Bat na dupę zadziałał mi najskuteczniej, bo koń wypada z paniki i przestaje się cofać. Wtedy chwaliłam.
No mi też się to rozwiązanie nie widzi...
W sensie kantar sznurkowy.

Spróbuje z tym batem, tylko muszę mieć przygotowany na podorędziu. On się cwaniak nigdy nie odsadza jak jestem na nim skupiona. Jak się odwrócę to cyk...
[quote author=budyń link=topic=7002.msg2918410#msg2918410 date=1585052104]
w krytycznym momencie niestety bat na dupsko.
[/quote]
Raczej dużo zależy od konkretnego konia i powodu odsadzania. Kantar sznurkowy może poważnie uszkodzić konia, a bat może jeszcze bardziej pogłębić problem i sprawić, że wtedy koń totalnie spanikuje, jeżeli odsadzanie wynika ze strachu. Dodatkowo może zepsuć całe zaufanie konia do człowieka. Rada może i dobra dla doświadczonej osoby, która dobrze wie jak odczytać zachowanie konia i wie w którym momencie bata użyć.
Od razu mówię, że mój koń NIE odsadza się ze strachu.
Robi to bardzo METODYCZNIE.
Jak czuje, że nie jest pod moim spojrzeniem, że idę wytrzepać szczotkę (3 kroki dalej) to po cichutku, powolutku się cofa i jak poczuje napór to siada na zadzie i po zawodach...
Kantar sznurkowy to chyba najgorsze rozwiązanie... Wiąż go do uwiązów przyczepionych do sznurków po sianie/słomie, ucz stania swobodnego bez przywiązania; skoro nie robi tego ze strachu, to nie widzę innego rozwiązania jak solidny bat na zad. Przy okazji zapytaj trenera jaki ma pomysł na rozwiązanie tego odsadzania, niech poobserwuje Twoje zachowanie przy nim bo czasem wystarczy coś w sobie zmienić i nie trzeba tak radykalnie działać. Obstawiam, że koń po prostu robi Cię w wałka, testuje po kolei wszystkie możliwe granice i ma dobrą zabawę przy tym 😉
Kantary sznurkowe jako remedium na odsadzanie się.... 🤔 🤔

Nie wiem czy mnie się w tych okolicznościach przeczyta, ale może, może.... a może ktoś inny przeczyta....

Nawet jeśli odsadzanie nie wynika ze strachu (ale obstawiam, że ze strachu się mogło wziąć, tylko potem przerodziło w jakieś magiczne próby zabicia wolnego czasu czy coś.... ), to konie głupie nie są = usiłują przeżyć na swój sposób - jeśli napotkają opór od którego nie można uciec, zaczynają przeć/używać siły, żeby uciec. Oby tylko w takiej sytuacji nie przekonały się, jakie są silne...

Ja nie oduczałam odsadzania, bo nie wiem jak zrobić to BEZPIECZNIE i bez ewentualnych szkód.... dlatego odsadzającego się konia albo nie wiązałam (długi uwiąz przerzucony przez koniowiąz, tyle), albo wiązałam do sizala. Nie wiązałam na dwa uwiązy. Trudno, przynosiłam wszystkie rzeczy przed wyciągnięciem konia z boksu i nie wracałam się po nic po 5 razy.
Po jakimś czasie, gdy konie poczuły się bezpiecznie, odsadzanie jakoś "przeszło samo z siebie".

Można ewentualnie pomyśleć o futrze na potylicę - niektóre konie mają wrażliwe uszy czy głowę = zakładanie kantara im się źle kojarzy = niech no ten kantar mu tam "smyrnie" przy machnięciu głową będąc uwiązanym = reakcja gotowa.
Meise, mi na jednego agenta pomogło czyszczenie na 1 uwiązie, długim, takim którego koncówkę trzymałam. i bacior. I jak kon zaczynał szaleć to potrafiłam go zrobić w jajo, albo mocno skracajć sznurek, albo na chwilę oddając i bacior po tyłku za takie zachowanie. I mój się oduczyl. Plus do końca wiązałam przez snopowiązałki.
Ja bym jednak poleciła bloker do uwiązu - oryginalny, bądź DIY (można znaleźć na necie). Ewentualnie można to zrobić bez tego blokera ale trzeba wiedzieć jak i mieć bardzo dobry timing.

https://horseandrider.com/training/clinton-anderson-trouble-free-tying

meise do poczytania w wolnej chwili.
Moon   #kulistyzajebisty
24 marca 2020 14:54
Też w taki sposób oduczyłam Heńka metodyczego odsadzania się, jak opisała xxagaxx - a nadmienić trzeba że Heniek był wyjątkowym... knurem w te klocki, bo miał moment w którym przy kowalu musiał być trzymany przez 2 osoby, bo tak.
Jak pierwszy raz zrobiłam go w jajo, bo puściłam uwiąz i z tyłu dostał po tyłku to aż usiadł z wrażenia z wyrazem pyska "WTF?!" i szybciutko mu takie zachowanie przeszło. Był wtedy 4ro latkiem, który ewidentnie testował na co może sobie pozwolić 😉
Potem kowal przeplatał uwiąz luźno przez jedną kratę i koń stał #puremagic 😁
Jest jeszcze metoda z dłuuugą liną przełożoną przez koniowiąz. W razie odsadzania się poluzowuje. Tak aby koń nie mógł zerwać i nie utrwalał tego, że może zerwać. W końcu ogarnia, że odsadzanie się jest bezcelowe, bo i tak się nie uwolni z uwiązu.
Tak mnie kiedyś ktoś uczył.
Moje albo umiały stać przywiązane albo uczyłam stania bez przywiązania (nawet jak idę), a później to im wszystko jedno jak i tak mają stać.
Oba nasze konie odsadzali się zaraz po kupnie i nigdy nie wpadłabym na pomysł z kantarem sznurkowym  🤔.

Polecam zamiast karania nauczenie konia stania w miejscu też nie przywiązanego i wiązanie na długi uwiąz, tak by się luzował i nie odwiązywał. Też jest fajne ćwiczenie robić wszędzie - wiązanie do jedzenia, wiązanie w terenie, na chwilę tu, na chwilę tam i stopniować oddalanie się.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 marca 2020 18:57
Kantar sznurkowy to świetny sposób na oskalpowanie konia. Nie wspominając o wypadkach śmiertelnych/traumie na całe życie. Nie wiem kto takie rzeczy poleca, ale powininno mu się przybić piątkę. Krzesłem. W twarz.
Maise z zasady zostawianie samego uwiązanego konia, który wykombinował, że może sobie spierniczać jest słabe.
Trzeba po prostu gdy tylko się lekko oddalisz i widzisz, że kombinuje wrócić i obsztorcować.
A najlepiej nauczyć stać na środku korytarza wzdłuż bez uwiązania. ma stać i już. I nie ma, że nie lubi, cos go rozprasza, srasza. ma stać.
Gdy stoi ma spokój (ty robisz swoje) lub nic nie robisz. Gdy się wierci to sztorcowanie- czyli upierdliwość. szybko ogarnie, że stać spokojnie się opłaca a wiercić nie.

Jak sama zauważyłaś problem się pojawił bo raz się udało więc kontynuujemy bo "co mi zrobisz".

Ja właśnie nauczyłam w końcu kobyłę stać na krosie przy kłodzie do wsiadania. Jak?- Klasycznie. czyli za przeproszeniem klasycznym wpierdololo. Kręcisz się i odchodzisz w bok- to proszę będziesz kręcić bączka w bok aż ci się giry zaplączą. cofasz się? To proszę będziesz cofać świńskim truchtem aż 'zdechniesz" lub dupą do rowu wjedziesz. Teraz koniku - co się bardziej opłaca zastanów się?
Taka klasyka jedynego wyboru jaki się powinno zwierzęciu półtonowemu dać. I konik myśli (i jeśli naprawdę nie jest jakimś przypadkiem specjalnym) to się mu te dwie kuleczki we łbie w końcu zderzą.
kotbury zgadza się, ale z wyłączeniem jednego wyjątkowego przypadku - kiedy jakiś koński półgłówek dojdzie do wniosku, że to kręcenie bączków dookoła Ciebie ze stołkiem albo cofanie świńskim truchtem, to właśnie to, o co Ci chodzi 😂
Żeby nie było - to przykład z autopsji, bynajmniej nie z przysłowiowej "dupy". Trzeba uważać 😁
Owszem, mój koń ma tendencję do testowania ludzi. Niestety innym potrafi się wspiąć, wyrwać, czy nie dać kopyta bo nie i takie tam duperele. Ja z tym problemu nie mam. Jeżeli chodzi o to odsadzanie to wykorzystuje moment kiedy się chociażby odwrócę.
Czyli jak czyszczę i jestem na nim skupiona w 100% to stoi jak trusia. Ktoś coś do mnie zagada, odwrócę głowę a konia nie ma. Wydaje się, że rada prosta - bądź zawsze czujna. Tylko ja przez tydzień byłam czujna i było super ok, raz przestałam i po kantarze 😉
Nie wiem, mam mu wtedy wpierdzielić jak jaśnie pan sobie maszeruje do balota, czy sprawdzić co słychać w śmietniku? On zczai, że to za urwanie się?

Najbezpieczniej będzie go chyba nauczyć stać bez uwiązu. A z czasem może zapomni o tej głupocie i będzie się zachowywał ok? On jest uparty, wszystko go interesuje i rozprasza, czyszcze kopyta a on ma już w zębach czyjąś podkładkę, którą ściągnął ze sznura i jeszcze nie chce oddać  😉 jak bachor normalnie. On jest bardzo delikatny i wrażliwy, ciężko mi go zdecydowanie karcić za coś takiego, bo widać, że się bardzo boi... nawet moje podniesienie głosu potrafi spowodować gwałtowną reakcję.

Np przy wsiadaniu stoi zawsze jak przyrośnięty, ale jakiś czas temu raz spróbował się kręcić, trzy baciki na dupsko i koniec problemu.

Tutaj jest taka kwestia, że ja się spóźniam z reakcją i musiałabym go skarcić, jak już sobie polazł... koń zakuma za co to? Bo wiem, że przy psach kara musi być błyskawiczna, żeby pies zrozumiał o co cho.

Mam jeszcze pomysł, żeby ktoś stał z bacikiem i jak koń zaczyna proces odsadzenia to przylał mu nawet lekko, ale dokładnie w tym momencie. Bo ja zanim rzucę szczotki i chwycę bat to już konia NIE MA  😉
Meise, spróbuj z Horslyxem, może konia zajmie na ten czas, kiedy Ciebie nie ma przy nim 🙂
A, no to na pewno i na 100% się wtedy nie odsadzi  😉 jak żre mesz to mogłabym sobie do domu jechać, obok bomby wybuchać i on będzie stał i żarł i miał w zadzie cały świat. On wtedy jest out of order.
Ja naprawdę przy nim teraz waruje jak pies, jak jest przypięty.

Dziś czyściłam w boksie. Bo zaczynam mieć już taki nieprzyjemny lęk. Poczekam jakiś czas, będę czyścić w boksie, a potem spróbuję nauczyć stania luzem na korytarzu stajni z uwiązem przewieszonym przez szyję.

Dziś po jeździe stał tak luzem na korytarzu, ściągałam siodło, czaprak, ochraniacze i kaloszki i kumał, że ma stać grzecznie. Więc jakiś promyk nadziei jest.
emptyline   Big Milk Straciatella
25 marca 2020 00:21
Meise, tak Cię czytam w kilku wątkach i naprawdę, nie piszę tego złośliwie, ale proszę Cię, zainwestuj w dobrego trenera który pomoże Ci i z ziemi i z siodła. Kupiłaś cudnego, młodego gagatka, który ma dużą szansę wejść Ci na głowę. Jesteś fajna laska, szkoda, żebyś się męczyła! Serio, been there done that. Dużo łatwiej jest wszystko wypracować od początku niż potem naprawiać. :kwiatek:
Moon   #kulistyzajebisty
25 marca 2020 06:05
Meise, a jak go postawisz na środku korytarza ot tak, nie wiążąc, to co zrobi?

edit: Ja nie lubię czyszczenia/siodłania w boksie (chociaż, wiadomo że są sytuacje w których nie ma innego wyjścia - zawody, vet etc) bo w moim mniemaniu "boks jest konia" - tj. w nim ma się czuć bezpieczny i mieć ode mnie święty spokój.
Taka, wiecie: ostoja odpoczynku od ludzi i ich pomysłów  😁 Kuli na początku nie przepadał z swym boksem, mimo że w sumie chyba nigdy go nie czyściłam w nim. Zaczęłam go wyprowadzać na czas czynności pt. wybieranie bobków, mycie żłobu etc. I obecnie, po jeździe potrafię go postawić na środku stajni, rozsiodłanego i totalnie "gołego" i tak będzie stał aż nie stanę przy drzwiach boksu i nie powiem "zapraszam do apartamentu"  🤣 (stajenny notorycznie ma z tego bekę  🤣 ) Kiedyś sprawdziłam jego reakcję, na to jak za długo stał tak i nie było mojego zainteresowania nim 😁 - poszukał mnie wzrokiem, poniuchał, poniuchał i udał się powolnym krokiem do "apartamentu" sam  🤣
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
25 marca 2020 06:21
Dziękuję za odp, będziemy działać dalej i zobaczymy co to będzie  😉
Meise a nie próbowałaś po prostu ostrzegawczo na niego krzyknąć głośne "hej/nie"w momencie gdy coś probuje? Są konie kombinujace którym wystrczy tak zwrócić uwage
Meise, a to jakaś ujma na honorze, jeśli koń dostanie lizawkę? To jest proces. To będzie trwało. To NIGDY nie jest tak, że raz coś zastosujesz i nagle koń się cudownie "odczaruje"....

Pati2012, A jakbyś na chwilę jeździła w tereny sama? Jest taka opcja? Jak już w samotnych terenach będzie fajny, to zabrać do towarzystwa tylko jednego grzecznego konia?
dea   primum non nocere
25 marca 2020 06:53
Meise widziałaś post o blokerze uwiązu? Bo się nie odniosłaś? Nazwa jest myląca, to cudo nie blokuje, raczej pozwala się wysunąć, choć z oporem. Nie ma tego co w normalnym uwiązaniu - czyli brak nacisku, potem opór "kamienny" i potem luz jak zerwie. Tutaj nacisk rośnie ale nie do totalnego braku ustąpienia i koń nie jest zablokowany, kawałek się cofa ale się męczy w końcu stwierdza, że nie wie po co 😉
Mój folblut się odsadzał kiedyś. U niego zastosowałam coś, co działa identycznie jak ten bloker - owinięcie liny o drewnianą belkę 3 razy. Ja jej nie ruszę, on "na spokojnie" też nie. Jak zaliczy zjazd i spróbuje, to kawałek wyciąga i... nadal jest przywiązany i ma luz jednocześnie (czyli nic się nie zmieniło). To jest zaletą względem wiązania do sizalu czy gumki, tam zerwie łatwiej i jak sobie pójdzie to ma nagrodę.
Nie wszędzie są drewniane belki. Na metalu nie działa - ale blokerem uwiązu dokładnie ten efekt uzyskasz. Tylko lina dłuższa. Klasyczne uwiązy są bez sensu jeśli chodzi o długość... Ja używam "codziennie" tylko lin 3,7m "naturalsowych", bez karabińczyków "bezpiecznych" (przy odsadzaniu może strzelić!!) - zwykła lekka "łezka" na kółku od strony konia. Polecam - bezpieczne i bezobsługowe i nie musisz sprawdzać co się stanie jak wpierzesz koniowi. Niech się sam ogarnie.
Meise widziałaś post o blokerze uwiązu? Bo się nie odniosłaś? Nazwa jest myląca, to cudo nie blokuje, raczej pozwala się wysunąć, choć z oporem. Nie ma tego co w normalnym uwiązaniu - czyli brak nacisku, potem opór "kamienny" i potem luz jak zerwie. Tutaj nacisk rośnie ale nie do totalnego braku ustąpienia i koń nie jest zablokowany, kawałek się cofa ale się męczy w końcu stwierdza, że nie wie po co 😉
Mój folblut się odsadzał kiedyś. U niego zastosowałam coś, co działa identycznie jak ten bloker - owinięcie liny o drewnianą belkę 3 razy. Ja jej nie ruszę, on "na spokojnie" też nie. Jak zaliczy zjazd i spróbuje, to kawałek wyciąga i... nadal jest przywiązany i ma luz jednocześnie (czyli nic się nie zmieniło). To jest zaletą względem wiązania do sizalu czy gumki, tam zerwie łatwiej i jak sobie pójdzie to ma nagrodę.
Nie wszędzie są drewniane belki. Na metalu nie działa - ale blokerem uwiązu dokładnie ten efekt uzyskasz. Tylko lina dłuższa. Klasyczne uwiązy są bez sensu jeśli chodzi o długość... Ja używam "codziennie" tylko lin 3,7m "naturalsowych", bez karabińczyków "bezpiecznych" (przy odsadzaniu może strzelić!!) - zwykła lekka "łezka" na kółku od strony konia. Polecam - bezpieczne i bezobsługowe i nie musisz sprawdzać co się stanie jak wpierzesz koniowi. Niech się sam ogarnie.


dea nie, nie - no przecież to jest be, bo tam na koniu jest kantar sznurkowy czyli samo zło - jeszcze konia oskalpuje (szczególnie że jesteś obok, nie wiążesz na "sztywno", masz kontrolę nad tym co się dzieje...). Lepiej koniowi wpierdo**ć - niech się nauczy 🤔wirek:

Właśnie ta metoda z owijaniem belki 3 razy - ja to stosowałam na metalowej belce i działa, tylko trzeba trzymać końcówkę i samemu "płynnie" kontrolować nacisk i pozwolić koniowi "odpłynąć" do tyłu, ale z takim samym naprężeniem - to nie jest łatwe, dlatego napisałam że jest inna metoda ale trzeba mieć wyczucie - wiedzieć co i jak zrobić żeby sobie nie pogorszyć.

Kurczę... jasne że nie żyjemy w świecie jednorożców i nasze konie przeważnie nie są koffanymi konisiami na których galopujemy po tęczy, ale jednak nie zgadzam się z metodą "batem w zad póki nie przestanie". A co jak będzie napierał jeszcze bardziej? A co jak spanikuje i wywali do przodu? A co jak odda? A co jak straci zaufanie do człowieka? Moim zdaniem to jest super metoda na wychowanie sobie potencjalnie niebezpiecznego i jeszcze bardziej zepsutego konia. Super że u polecających "zadziałała" i nie przekształciła się w coś gorszego... Tym bardziej że tak naprawdę nie znamy konia meise, nie do końca wiemy dlaczego tak robi jak robi - to że właściciel interpretuje zachowanie w dany sposób nie oznacza że takie jest właśnie jego podłoże.

Raz kobyła mi się odsadziła ( przestraszyła się jak przeszłam jej pod szyją z miotłą) i tak się zaparła, że zerwała kantar. Za poradą z forum kupiłam nawet ten blocker uwiązu o którym wspomina Dea. Problem był przy wiązaniu poza boksem. Obeszło się bez użycia tego blockera, zawijałam tylko uwiąz tak żeby dawał złudzenie przywiązania, ale jakby koń się odsadził to by cały popuścił. No i jak koń robił krok w tył to za każdym razem prosiłam go żeby jednak zrobił krok w przód. Drugi raz już się nie odsadziła. Czasem wieszałam jej małą siatkę z sianem, żeby czuła się spokojniej. Ale unikam wiązania jakiś mocnych węzłów, raczej luźne, żeby w razie czego popuścił.
mindgame dobrze pamiętam że dość długo czekałaś na dostawę? Dotarł w końcu?  😜
Nique,
dotarł ale musiałam kilka razy wydzwaniać i myślałam, że już mnie w bambuko zrobili. Ostatecznie nawet do stajni tego blockera nie zaniosłam, więc w sumie chyba mam na zbyciu jak by ktoś chciał 😉
Nique,
dotarł ale musiałam kilka razy wydzwaniać i myślałam, że już mnie w bambuko zrobili. Ostatecznie nawet do stajni tego blockera nie zaniosłam, więc w sumie chyba mam na zbyciu jak by ktoś chciał 😉


Pomyślę o tym :P Na mojego łobuziaka nie potrzebuję co prawda, ale w najbliższej przyszłości pojawi się drugi koń - a to nigdy nie wiadomo z jakimi pomysłami będzie  😂
Meise, tak Cię czytam w kilku wątkach i naprawdę, nie piszę tego złośliwie, ale proszę Cię, zainwestuj w dobrego trenera który pomoże Ci i z ziemi i z siodła. Kupiłaś cudnego, młodego gagatka, który ma dużą szansę wejść Ci na głowę. Jesteś fajna laska, szkoda, żebyś się męczyła! Serio, been there done that. Dużo łatwiej jest wszystko wypracować od początku niż potem naprawiać. :kwiatek:


Ale ja mam dobrego trenera, jutro znowu wsiada na F. Tylko mój trener oprócz trenowania koni i ludzi jeździ ciągnikiem, zwozi siano, sprząta boksy, ogarnia całą stajnię i obiekt, jeździ po słomę i troty i mogę tak wymieniać bez końca, naprawdę jest zajętym człowiekiem... Jeżeli możecie mi polecić kogoś, kto przyjedzie odczarować proces odsadzania to polećcie, przedzwonię, zagadam, może do nas się pofatyguje  :kwiatek:

Moon, jak go postawię bez wiązania to zaraz idzie ściągać rzeczy ze sznurów, obgryzać czyjeś ochraniacze, niąchać sprzęty, a najchętniej to idzie do śmietnika, bo tam są ciekawe rzeczy (na szczęście klapa jest zamknięta, więc nic tam nie wyje) i sprawdzić, czy przy wejściu do stajni nie stoi mesz dla niego. Raz go tam postawiłam i on teraz wiecznie sprawdza to miejsce jak przechodzimy obok. I ja go mogę korygować i cofać, chwilę postoi i za chwilę znów ma coś ważniejszego do roboty  😉 muszę sobie kiedyś cały dzień na to zabukować. Ogólnie też zdarza się, że stoi koło mnie jak czyszczę i nie odchodzę od konia, jak odchodzę 1,5 m do szczotek to on za mną i koło macieju cofanie, korekta głosem, cofanie, korekta głosem.

Pati, tak, on reaguje na głośne NIE. Uspokaja się na 3 sek, jak wracam do normalnej postawy ciała, nie wywierającej na niego presji to już znowu kombinuje  😉 ale mówię, muszę po prostu zabukować więcej czasu i się nie poddawać (i być bardziej zdecydowaną).

dea, Nique, czytałam o tym blockerze, jak mindgame chce się go pozbyć to może bym przytuliła?  😁
Ja na zew czyszczę trzymając końcówkę uwiązu, jak go trzymam on absolutnie nic nie próbuje. Próbowałam dokładnie tej samej metody z przewieszaniem uwiązu przez kółko, żeby było złudzenie przywiązania. Diabeł od razu wyczuł, że nie jest przywiązany i wyciągał uwiąz żeby obgryzać iglaki a najchętniej iść na trawę.

Sankaritarina, absolutnie żadna ujma, czemu tak to odebrałaś? Mój koń odsadza się z nudy/kombinatoryki, on nawet nie jest przestraszony ani zdziwiony jak te uwiązy czy kantar strzela. Nie macha łbem, ani nic. Po prostu cofa się i siada na zadzie jak nie ma nic lepszego do roboty i ma stać 😉 i jak już jest wolny to sobie idzie szukać smakołyków. Mogę spróbować z lizawką, ale wtedy musiałaby leżeć na ziemi, bo nie mam u nas miejsca w którym wiążę konia i mam miejsce położyć mu lizawkę. A na korytarzu to taki przenośny stojak by musiał być  😁

Po prostu plan działania jest taki, żeby nauczyć go stać w miejscu za wszelką cenę. Uzbroję się w cierpliwość i na pewno się uda. Będę wykorzystywać korektę głosem i presję w postaci cofania. I duuuużo cierpliwości. A potem zobaczymy, może się ten problem skończy, może blocker tu pomoże.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się