Koronawirus

To jest chyba jeden taki szpital, który wprowadza całkowity zakaz przebywania rodziców z dziećmi. CZD zamknęło szpital i z każdym dzieckiem jest jeden rodzic na stałe - dostaje z kuchni posiłki i śpi w sali z dzieckiem. To chyba najlepsze rozwiązanie. Rodzic nie może wyjść że szpitala bo już nie wróci.

nopebow, taki offtop, ale Ty nie skończyłaś wety?
Ja się modlę, żeby moje dzieci nie zachorowały i absolutnie nie winie personelu za niemożność zapewnienia minimum opieki. Jedyną opcją jaka widzę, jest właśnie wyzej wymieniona - wchodzę z dzieckiem i siedzę tam tak długo jak ono, na kwarantannie.
busch   Mad god's blessing.
24 marca 2020 21:43
mitery0322, fanaberia XXI bardziej piła do wcześniejszych wypowiedzi Facelii i innych gdzie kwestionuje się nawet fakt tego, że dziecko może bardzo źle znieść pobyt samemu w szpitalu. Absolutnie nie miałam na myśli pracowników szpitali czy ogólnie opieki zdrowotnej.

Nie mam żadnych wątpliwości że staracie się jak możecie ani że pielęgniarki robią co w ich mocy :kwiatek:. Kwestionuję tylko czy jest to fizycznie możliwe, dla kogokolwiek, by potrafić ogarnąć w 2-3 osoby kilkadziesiąt dzieciorów, przypilnować te ktore nie jedzą, umyć na bieżąco te z biegunką, nie dopuścić żeby mobilne zrobiły sobie krzywdę spadając z łóżek, wyrywając sondy itd. Jak dla mnie jest taka granica, poza którą nie ma takich pokładów ciężkiej pracy, silnej woli i starań, które załatają prosty fakt braku personelu. I przy sytuacji zamknięcia szpitali dziecięcych dla rodziców uważam, że tą granicę przekraczamy. Z pustego i Salomon nie naleje. Co z tego, że każdy w szpitalu będzie się bardzo starał wyrabiać 120% normy, jak i tak nie pokryje potrzeb dzieci? To nie jest praca że możesz zostać "na nadgodzinach" (co i tak byłoby absurdalne w systemie dyżurowym) i "nadgonić", czy to w kwestii higieny, wyrwanej sondy czy wypadnięcia dziecka z łóżka.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 marca 2020 21:44
busch, ale jeśli chora matka przyjdzie do takiego szpitala, załatwi całą kadrę.
Strzyga a chore dziecko nie? Skoro można odizolować dziecko to można razem z nim matkę.
majek   zwykle sobie żartuję
24 marca 2020 21:55
Jezu, przecież nikt nie pisze, że 2 latek ma sobie sam zmienic pieluchę .. ale pobyt w szpitalu nie musi być trauma tylko dlatego, że rodzic wyszedł z pokoju.

Koniec tematu dzieci.


Strach wyjść z psem u nas wieczorem, przez 20 minut przez środek miasta nie przejechał żaden samochód i nie przeszedł żaden człowiek. Groza
Też uważam, że to jest bardzo dobra opcja (nie mieszając w to spraw zawodowych). Jeśli przy dziecku ma być ciągle jedna osoba, która nie wychodzi (a więc nie ryzykuje możliwością zakażenia), jest to najlepsza opcja dla wszystkich. Ale absolutnie niedopuszczalne powinny być wizyty (nawet drugiego rodzica) i wymienianie przy opiece.

busch rozumiem i przepraszam za wcześniejszą zbyt emocjonalną wypowiedź. Chyba zbyt osobiście odebrałam te posty. Nie jest to absolutnie fizycznie możliwe, żeby wszystkie wszystkich potrzeby ogarnąć na bieżąco. Personelu brakowało, brakuje i będzie brakować. Zgadzam się w zupełności ze wszystkim, co mówisz.

busch, ale jeśli chora matka przyjdzie do takiego szpitala, załatwi całą kadrę.

Jeśli będzie chora matka, z pewnością zarażać będzie także dziecko. Więc całkowite wykluczenie rodziców z opieki nad hospitalizowanymi dziećmi nie załatwi sprawy, chyba że każdy pacjent byłby traktowany jako potencjalnie zakaźny. Na to jednak nie ma wystarczającej liczby sprzętu, warunków i środków ochrony indywidualnej. W związku z tym w planach najbliższych (nadal: mówię o swoim oddziale) jest podzielenie całego personelu na dwa odrębne zespoły, które nie będą się ze sobą komunikować. I w sytuacji, gdy ktoś z zespołu I zachoruje (a reszta będzie poddana kwarantannie), zespół II będzie mógł pełnić swoje obowiązki. I dopiero połączenie obu tych środków jakiekolwiek efekty zapobiegawcze może dać.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 marca 2020 21:59
Szalona😉, wszystko można, tylko to jest kolejna osoba, którą musisz brać pod uwagę i której musisz pilnować.
majek tylko cały hałas jest nie o to, że rodzic wyjdzie z pokoju, tylko że zostawiasz dziecko w szpitalu i odbierasz po paru dniach/tygodniach nie mając z nim żadnego kontaktu, zostawiłabyś tak np. 2-3 latka w polskim szpitalu, gdzie 2-3 pielęgniarki ogarniają cały oddział?

Dla mnie w ogóle coraz bardziej robi się to wszystko "chore" strach teraz zrobić sobie cokolwiek i zachorować na cokolwiek innego niż korona.
nopebow, taki offtop, ale Ty nie skończyłaś wety?

Tak, skończyłam. Miałam sobie tylko dorobić przez miesiąc-dwa i jechać na staż absolwencki ale koronawirus pokrzyżował mi plany. Musiałam zrezygnować z Erasmusa. Plan był żeby podjąć pracę jako wet w UK, wcześniej niż planowałam ale nie mogę zacząć bez rejestracji w RCVS, czego nie zrobię bez dyplomu, których wysyłkę wstrzymano. Utknęłam w martwym punkcie..

Strach wyjść z psem u nas wieczorem, przez 20 minut przez środek miasta nie przejechał żaden samochód i nie przeszedł żaden człowiek. Groza

Przynajmniej widać, że ludzie siedzą w domach.  😉

Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 marca 2020 22:21
Szalona, otóż to. Z całym szacunkiem dla zagrożenia, świat się nie zatrzymał i ludzie wciąż chorują i umierają na wiele poważniejsze choroby, niż koronawirus. Naprawdę współczuję bardzo wszystkim, którzy mają obecnie jakikolwiek kontakt z służbą zdrowia, bo świat stanął na głowie.
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 marca 2020 22:21
Starszych ludzi też się tak zostawia. Tylko ich się już nigdy nie odbierze.
Tak sobie od lat wybieracie ten rząd, że teraz strach zaufać temu, że w szpitalu będzie dobra opieka nawet jak się jej samemu nie zapewni.
Facella, poprzednie rządy, które sobie wybieraliśmy robiły to samo. Służba zdrowia jest strasznie droga i wszyscy kombinują jak tu na niej oszczędzić. Łata się to to tylko, łata, i niektórzy to nawet nie wiedzieli, że jest tak źle bo się nie zderzyli, nie mają przewlekłych chorób, ani nikogo z rakiem w rodzinie. Aż przyszła epidemia i powiedziała sprawdzam 🙁

Jeszcze w temacie „ojtam ojtam gówniaki jakoś przeżyją, a madki przesadzajo”, psychiczna strona zdrowia Polaków jest chyba najbardziej zaniedbana. W tym roku w Polsce pewnie samobójstwo popełni więcej dzieci niż zabije korona na całym świecie. Nie chce mi się sprawdzać statystyk ale jest to wyższa liczba niż liczba dzieci które giną w Polsce w wypadkach samochodowych. Nie lepiej będzie wśród dorosłych, zwłaszcza mężczyzn bo tu również przodujemy statystykach. Może dbanie o zdrowie psychiczne powinnismy przestać wreszcie uważać za fanaberię XXI wieku, jak to ładnie określiła busch bo tu też są równie realne ofiary, jak w przypadku chorób wudocznych na RTG.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
25 marca 2020 07:13
Bobek dorzucam do Twojego posta:
OKO.press
Przodujemy w Europie pod względem samobójstw w każdej grupie wiekowej prawie. Rośnie też liczba samobójstw wśród seniorów. Ale depresja to nie choroba śmiertelna, wystarczy na słońce wyjść
smarcik, ale czego Ty nie rozumiesz? Że ludzie żyją z miesiąca na miesiąc? Że koszty prowadzenia działalności są koszmarne? Że nikt nie anulował nagle kosztów wynajmu itd? Nie każdy przedsiębiorca jeździ lexusem, całkiem sporo z nich funkcjonuje na granicy opłacalności...

Lotnaa jaki sens ma prowadzenie działalności, skoro żyje się z miesiąca na miesiąc? Pytam poważnie, bo nie czaję. Po co ? Przecież biznes jest tak niestabilny i nieprzewidywalny, że bez oszczędności i planu awaryjnego po prostu nie da się funkcjonować. Osoba prywatna powinna być przygotowana na gorsze czasy, a co dopiero przedsiębiorca  🙄
bobek, ciekawe skąd się bierze ta ilość samobójstw i depresji u dzieci ? Właśnie z obecnego  sposobu wychowania i tworzenia " sierot życiowych ", które potem wyjęte z klosza nie radzą sobie w normalnym życiu. Było to fajnie opisane przez psychologa,  w artykule na gazecie.
kolebka, sens jest taki, że bardzo dużo firm, nie chce zatrudniać na umowę o pracę a najlepiej na własną działalność, więc duża ilość osób zwyczajnie nie ma innej możliwości jak otworzenie działalności.
"Czy mogę codziennie jechać do stajni bo mój konik taki biedny i wrażliwy" vs "Zostawmy chore dzieci "same" w szpitalach to się trochę zahartują"  😵 Fuck logic  😜
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
25 marca 2020 07:43
smarcik, ale czego Ty nie rozumiesz? Że ludzie żyją z miesiąca na miesiąc? Że koszty prowadzenia działalności są koszmarne? Że nikt nie anulował nagle kosztów wynajmu itd? Nie każdy przedsiębiorca jeździ lexusem, całkiem sporo z nich funkcjonuje na granicy opłacalności...

Lotnaa jaki sens ma prowadzenie działalności, skoro żyje się z miesiąca na miesiąc? Pytam poważnie, bo nie czaję. Po co ? Przecież biznes jest tak niestabilny i nieprzewidywalny, że bez oszczędności i planu awaryjnego po prostu nie da się funkcjonować. Osoba prywatna powinna być przygotowana na gorsze czasy, a co dopiero przedsiębiorca  🙄


No właśnie tego, co napisała kolebka. Ja akurat patrzę na grupę dziewczyn zajmujących się robieniem sztucznych rzęs - nie wiem jak to wygląda w innych grupach zawodowych, ale tu ewidentnie widać brak umiejętności zarządzania finansami.
I naprawdę zastanawiam się, jak mało muszą zarabiać tacy przedsiębiorcy, że po 2 tygodniach bez klientów muszą zamykać biznesy, pakować manatki i mieszkać pod mostem? Bo do tego wszystko się sprowadza - wszędzie lamenty, że MUSZĄ przyjmować klientki żeby opłacić czynsz za mieszkanie i nakarmić dziecko. Poważnie - po 2 tygodniach?

Na co dzień nie przepadam za tym sklepowym porównaniem, ale jeśli kasjer w sklepie zarabia te 4 tys. brutto i jest w stanie za to żyć (na skromnym poziomie, ale i czynsz opłaci, i dziecko nakarmi, i raz w roku na jakieś wakacje pojedzie) a przy tym ma znacznie mniej stresu/nerwów związanych ze stabilnością pracy, to może warto się przebranżowić na kasjera, jeśli prowadzenie własnej działalności nie przynosi większych profitów niż ta praca na kasie? Jako profity mam na myśli oczywiście wypłacaną sobie w ramach tejże działalności pensję, końcowy zysk, jaki mamy dla samych siebie. Patrząc na te osoby naprawdę zastanawiam się, czy ten zysk jest jeszcze niższy niż ten kasjera? A jeśli niższy - to po co iść we własny biznes?

No i oczywiście można się licytować, że przypadki w życiu są różne, że komuś noga się powinęła, że może dopiero zaczynał - oczywiście, są takie sytuacje i bardzo tym osobom współczuję, ale to powinny być właśnie jednostkowe przypadki, a nie norma jak u nas. Ja naprawdę, podobnie jak kolebka, nie rozumiem tej praktyki - czy ludzie lubią się tak umartwiać, żeby jednocześnie nie mieć za co żyć i jeszcze nakładać na siebie tonę stresu związanego z prowadzeniem działalności? Przecież to nie jest zależne od wirusa - a jeśli złamią obie ręce, zachorują na raka albo stanie się cokolwiek innego złego (czego oczywiście nikomu nie życzę) - to też po dwóch tygodniach będą mieli pretensje do świata, że oni nie mają za co żyć? Dlaczego nie mając odłożonych choćby 10 tys. zł. na czarną godzinę takie osoby jednocześnie radośnie wrzucają na portale społecznościowe zdjęcia z wakacji? Czy ludzie naprawdę nie mają potrzeby posiadania poduszki finansowej? Ostatnio spodobała mi się dyskusja "czy po powrocie będziecie liczyć klientki drożej? - tak, przecież one muszą zrozumieć, że jesteśmy w ciężkiej sytuacji i nie mamy za co żyć". Bo na pewno te klientki to śpią na kasie, a wirus dopadł tylko branżę rzęsową  😉

dobby ale nie popadajmy w skrajności, bo zatrudnienie w jednej firmie tylko w oparciu o b2b to naprawdę nie jest to samo, co prowadzenie własnego biznesu (pozdrawiam z firmy, gdzie 80% ludzi do JDG).

A tymczasem u mnie w dzielnicy wszystkie salony fryzjerskie pootwierane  😜
bobek, ciekawe skąd się bierze ta ilość samobójstw i depresji u dzieci ? Właśnie z obecnego  sposobu wychowania i tworzenia " sierot życiowych ", które potem wyjęte z klosza nie radzą sobie w normalnym życiu. Było to fajnie opisane przez psychologa,  w artykule na gazecie.



Instytut Badan z Dupy Wzietych lubi to 😁

Bo rodzice powinni najlepiej butowac psychicznie wlasne dzieci, coby sie zawczasu uodpornily na zlo tego swiata.

Mialam napisac cos osobistego, ale kij z tym w sumie 🙂 Generalnie wole zyc w swiecie, ktory jest "kloszem" (propsy emigracji, polecam) niz zakladac, ze status quo w tej kwestii w  Polsce to jest normalnosc.
[b]Perlica[/b], cóż za prosta, łatwa i zgrabna diagnoza. Bardzo podobna do diagnoz przyczyn gwałtów na przykład. Czyli, problem rozwiązany, wiemy jak działać, od pojutrza znikają problemy psychiczne. Ślicznie.
Kto nie widzial zaplakanych, samotnych, przestraszonych dzieci na szpitalnych lozkach, ten nie wie o czym mowi, albo nie ma w sobie za grosz empatii.
kokosnuss, ja nic nie napisałam o butowaniu, tylko Ty.

Przez kilka lat obserwowałam dzieci na półkoloniach jeździeckich, więc widać jak się to zmieniało z roku na rok, co powodowało histerię u dzieci teraźniejsych ( np. jedna dziewczynka ugryzła się sama w język i wpadła w taką histerią, że nie mogła złapać oddechu)  , widać różnicę również u dzieci z rodzin wielodzietnych, w których się nie przelewa vs dzieci bardzo majętnych rodziców, choć pewnie są wyjatki.

A już hitem jest to, że kiedyś w podstawówce sami rozwiązywaliśmy problemy między sobą, a teraz dziecko leci na skargę do mamy, która przychodzi do szkoły i zaczyna się rozmowa z dyrektorem szkoły o wprowadzenie zakazu wymiany rzeczy między dziećmi z klasy, bo rodzi to frustrację u dziecka ! Sytuacja autentyczna ze szkoły mojej przyjaciółki.
Kastorkowa   Szałas na hałas
25 marca 2020 08:10
Ja mieszkam od pewnego czasu w UK i jestem zażenowana tym co się dzieje. Niby premier zalecił zamknięcie wszystkich miejsc pracy, które nie są niezbędne, tymczasem ja pracuję w fabryce gdzie zatrudnienie ma około 2000 osób i dalej pracujemy. 🙄


Moja przyjaciółka pracuje w hotelu w Liverpoolu i z dwa dni temu właśnie hotel został zamknięty do końca maja.
Może i was jednak zamkną. Paranoja tak szczerzę i współczuję bardzo.
Dzieci są dokładnie takie same jak 30 lat temu. Mają po dwie ręce, dwie nogi (no, w przeważającej większości). Odporność może trochę mniejszą, bo kiedyś jednak jedzenie było inne (mniej fastfoodów). Ale generalnie rzecz biorąc dużo się nie różnią od tych z zeszłego stulecia. Różni się natomiast ich wychowanie. A są wychowywane właśnie przez tych, którzy 30 lat temu byli wzorowo wychowani przez "życie". Których życie nauczyło, że jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę. Którzy sami musieli sobie radzić ze swoimi frustracjami, a za pyskowanie dostawali w tyłek albo byli wysłani do pokoju. Ewentualnie rozmowa była ucinana słynnym "nie pyskuj Jeśli ci ludzie wychowują dzisiaj dzieci na "sieroty", które nie potrafią nic zrobić same i nie potrafią się odnaleźć w życiu (bo jako rodzice często mają poczucie, że własnym dzieciom chcą dać to czego nie mieli) to chyba jednak należałoby się zastanowić nad tęsknotą do wychowania z tych "lepszych czasów" i tym jak wspaniałymi, samodzielnymi istotami staliśmy się dzięki niemu.

EOT, przepraszam, musiałam.

(edycja co by złagodzić wątek przemocy fizycznej)
Perlica, w gazecie znajdziesz potwierdzenie każdej teorii, która ci pasuje i artykuł jaki zechcesz 🙂 twoja teoria o „dzisiejszym wychowaniu” nie pasuje bo złe statystyki dotyczą wszystkich grup wiekowych, 60-latkowie chyba nie byli chowani pod kloszem. Ja mam lepszą 😉 po pierwsze w Polsce żyje się ogólnie ciężko, państwo jest tradycyjnie przeciwko obywatelowi, zawsze gorsza sytuacja gospodarcza, a ambicje zachodnie. Jeden publicysta określił to trafnie moim zdaniem jako „pływanie w basenie z kisielem”, kiedy w innych państwach pływa się w wodzie. Druga sprawa, że my Polacy nie dbamy o atmosferę w przestrzeni wspólnej, uważamy, że możemy być dla siebie niemili w każdej sytuacji i że to jest ok. Otóż to nie jest ok. Po trzecie mamy dyktaturę twardzieli, uważamy że bycie wrażliwym jest złe i że można i należy wrażliwość wyplenić wychowaniem i że nie należy dbać o zdrowie psychiczne bo to prowadzi do problemów ze zdrowiem psychicznym 🙂
bobek, ale zgadzam się z tym częściowo co napisałaś. Ja pracuję w bardzo międzynarodowym środowisku, więc także obserwuję nacje od Kostaryki, przez Rosję , Indie, aż do nas.
Tak, jest w Polakach coś takiego , że są nieuprzejmi często, nie uśmiechają się itp. A inne nacje są po prostu uprzejmie i cieszą się życiem.
Myślę, że nie wszyscy Polacy tacy są, ale duża większość rzeczywiście.

FurryMouse, trochę popadasz w skrajność moim zdaniem.

Przesada w żadną stronę nie jest dobra.

Kończąc ten off top, ja nie mam żadnych przykrych wspomnień ani z placówek oświatowych, ani ze szpitala,raczej szpital traktowałam jako atrakcję, bo byłam jako dziecko 2 razy w życiu.


kolebka, sens jest taki, że bardzo dużo firm, nie chce zatrudniać na umowę o pracę a najlepiej na własną działalność, więc duża ilość osób zwyczajnie nie ma innej możliwości jak otworzenie działalności.


Jak nie ma innej możliwości? Ja z góry odrzucałam ogłoszenia, gdzie wymogiem była własna działalność. Taka opcja tylko wtedy ma sens przecież, jak możesz cokolwiek odłożyć na gorsze czasy i kryzys. Serio jak ludzie na JDG żyją od 1 do 1 i mają równe zero odłożone, to lepiej iść do Lidla albo Biedronki, bo masz stałe zatrudnienie i stabilne zarobki plus pakiet benefitów.

smarcik  high five  :kwiatek:
Bobek
Coś w tym jest, że osoby wrażliwe, są uważane za "słabe", a osoby wrażliwe tym bardziej biorą to do siebie i tutaj powstaje pętla, bo im mniej inni ich doceniają, tym bardziej się pogłębia u nich brak poczucia własnej wartości. Ten wysoki wskaźnik samobójstw może też wynikać z naszych czasów, kiedy wszystko jest powierzchowne, bo nie mamy czasu dla najbliższych, przyjaciół itd. Kiedyś ludzie bardziej w kolektywie żyli, niż obecnie. Kto tak naprawdę zna swoich sąsiadów oprócz imienia i nazwiska?

Smarcik
Tutaj jest kwestia polskiego społeczeństwa - życie zastaw się, a postaw się. Życie pozorami i nie myślenie o przyszłości. Brak oszczędności.
Ogólnie widzę, że wiele osób narzeka, że są obecnie w trudnej sytuacji i ja to rozumiem, ale nie myślą o tym, że jak już pandemia przycichnie to wszyscy będą mieli mniejsze/większe problemy z pieniędzmi.
Czytałam wczoraj list jak Pani, która ma dziecko w prywatnym żłobku musi się zajmować tym dzieckiem, więc dostaje 80% zasiłek od Państwa. I teraz ona uważa, że nie musi płacić za żłobek, bo to wina Państwa, że dziecko nie może chodzić do niego. Nie pomyśli, że w żłobku pracują Panie Ciocie, które się tymi dziećmi zajmują. Że taki prywatny żłobek musi zapłacić pracownicom, bo są na umowie o pracę np.  Właśnie często myślimy o sobie, a nie o tym, że takie instytucje/firmy zatrudniają ileś tam osób, ani że powinniśmy się solidaryzować i sobie jakoś pomagać.
[quote author=dobby link=topic=103024.msg2918662#msg2918662 date=1585122041]
kolebka, sens jest taki, że bardzo dużo firm, nie chce zatrudniać na umowę o pracę a najlepiej na własną działalność, więc duża ilość osób zwyczajnie nie ma innej możliwości jak otworzenie działalności.


Jak nie ma innej możliwości? Ja z góry odrzucałam ogłoszenia, gdzie wymogiem była własna działalność. Taka opcja tylko wtedy ma sens przecież, jak możesz cokolwiek odłożyć na gorsze czasy i kryzys. Serio jak ludzie na JDG żyją od 1 do 1 i mają równe zero odłożone, to lepiej iść do Lidla albo Biedronki, bo masz stałe zatrudnienie i stabilne zarobki plus pakiet benefitów.

[/quote]

Jeśli ktoś chce robić konkretną rzecz to czasem nie ma wyjścia. Każdy jest inny, dla jednego nie liczy się co robi byleby kasa się zgadzała a drugi będzie robił wszystko byleby robić to co im sprawa przyjemność. Nie wszyscy myślimy jednymi kategoriami.

Tylko, że ludzi żyjących od 1 do 1 jest dużo nie tylko tych z własną działalnością, ale i tych którzy zarabiają dużo więcej powyżej średniej krajowej. I tu kwestią nie jest czy to własna działalność czy umowa o pracę, kwestią jest że ludzie nie umieją zarządzać pieniędzmi. A druga sprawa nie zauważyłam póki co wysyp ogłoszeń, że firmy się zamykają, natomiast fakt, że firmy zwalniają już tak czyli w tym momencie większy problem mają osoby na umowie o pracę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się