stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 marca 2020 08:58
Nique, no przy wiązaniu na sztywno cienka linka kantara sznurkowego z supelkami na splotach nerwowych na pewno tego konia uspokoi. I przynajmniej nie puści jak zwierzak w panice będzie się szarpał. Niech się zaszarpie na smierć.
Nique, ale wiązanie konia na kantar sznurkowy bo się odsadza... to jest przecież samo zło i koń rzeczywiście coś sobie może zrobić. Ale w 100 % zgadzam się z nie okładaniem konia batem (z wyjątkiem obrony własnej, co się ale z normalnymi końmi raczej nie zdarza). Moim zdaniem nigdy nie powinno karać sie bólem.
Mój koń raz poszedł z całą belką od uwiązu ... całe życie w stresie bo za dużo batologicnych ludzi spotykał (jak to sporo koni o wysokiej energii i temperamencie). Strach siedzący gdzieś tam z tyłu głowy objawiający się też buntami przeszedł dopiero po długim czasie mieszkania w bezpiecznym miejscu, kiedy to x razy zmienialiśmy stajnie, gdzie w końcu żadny stajenny ani nikt inny NIGDY mojego konia nie uderzył i nie straszył (napotkaliśmy po drodze... pręty metalowe, kopanie w brzuch, bezsensowne lanie uwiązem/kantarem, tarkiniem po łbie... dlatego warto milion razy wszystkich sprawdzać jeżeli ma się jakiś problem, który dziwnie nawraca. ZAWSZE słuchać konia a nie gadki ludzi czy właścicieli stajni).

Też myślę, nie złośliwie, że najlepiej dla Meise jakieś szkolenia też z pracy z ziemi zaliczyć. Przecież każdy na początku potrzebuje naukę. Przez forum nikt co do mowy ciała nie poprawi i nie wytłumaczy. Przy młodych koniach pełnych energii trzeba dużo pewności siebie i precyzji w komunikacji i bardzo łatwo sobie problemy wyhodować. Przykład - taki pikuś jak prowadzenie konia - a ile rzeczy sobie można przy nim wypracować z koniem, ale też jakich głupot można go nauczyć (tu jest podobnie jak z pieskami, których masa jest niewychowanych, ale że nie ważą pół tony, może to komuś nie przeszkadzać). I schody zaczynają właśnie zawsze przy małych rzeczach, które mnóstwo ludzi ignoruje, zanim nie zmienią się w duży - jak np. odsadzanie.
Nique, no przy wiązaniu na sztywno cienka linka kantara sznurkowego z supelkami na splotach nerwowych na pewno tego konia uspokoi. I przynajmniej nie puści jak zwierzak w panice będzie się szarpał. Niech się zaszarpie na smierć.


Ale tu mowa o używaniu kantara sznurkowego przy blokerze uwiązu... Jak ktoś debil to niech na pastwisko też puszcza w sznurkowym  😲
Nique ale w czym ma być zaleta wiązania kantara sznurkowego nawet do blockera w porównaniu do zwykłego kantara? (Jak już pominiemy kwestję bezpieczeństwa).
Nique ale w czym ma być zaleta wiązania kantara sznurkowego nawet do blockera w porównaniu do zwykłego kantara? (Jak już pominiemy kwestję bezpieczeństwa).


Bo w kwestii bezpieczeństwa nie ma znaczenia, bo jesteśmy obok.

Szkoleniowa.

Edit: Koń mniej chętnie oprze się o cienką linkę niż o taśmę - szybciej więc nauczy się że odsadzanie nie niesie za sobą finalnej wygody i odpuszczenia. Jak natomiast przestanie ciągnąć to jest natychmiastowe odpuszczenie. Taśma nie jest tak precyzyjna i czytelna dla konia.
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
25 marca 2020 09:28
maise przygotuj sobie wszystko w miejscu, gdzie oporządzasz konia przed jego przyprowadzeniem i przywiązaniem. Tak żebyś nie musiała się oddalać od konia.
Czas kiedy koń stoi przywiązany skracaj do niezbędnego minimum.

Naprawdę większość problemów z młodymi końmi ludzie sami sobie tworzą.


TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 marca 2020 09:43


dea, Nique, czytałam o tym blockerze, jak mindgame chce się go pozbyć to może bym przytuliła?  😁
Ja na zew czyszczę trzymając końcówkę uwiązu, jak go trzymam on absolutnie nic nie próbuje. Próbowałam dokładnie tej samej metody z przewieszaniem uwiązu przez kółko, żeby było złudzenie przywiązania. Diabeł od razu wyczuł, że nie jest przywiązany i wyciągał uwiąz żeby obgryzać iglaki a najchętniej iść na trawę.



Nie chodzi o "złudzenie przywiązania". Ja całe życie sądziłam, ze konia trzeba wiązać a często wystarczy tak, jak napisała dea opleść belkę (jeśli masz drewnianą) 2 razy uwiązem i tyle. Moja gruba też zerwała kilka uwiązów a jak zaczęłam stosować tą metodę to problem się skończył bo linka trzyma konia ale i ciut popuszcza jeśli koń się cofa. Przy metalowych koniowiązach trzeba już raczej bloker.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 marca 2020 09:58
Nique, ale ja nie mowie o blokerze, bo Meise o blokerze nie pisała. Nie wiem czy koń się chętniej oborze o cienką linkę, której przecież zaletą i podstawą działania jest to, ze się wrzyna
lusia, ja od zawsze znoszę cały majdan pod boks zanim zacznę się zajmować koniem  🙂

TRATATA, drewnianą belkę mamy na zewnątrz, bałam się ją oplatać, bo wtedy mi się wydaje, że jest dopiero na sztywno. Ja wiążę zawsze bezpiecznym węzłem, a jak koń napnie taki opleciony uwiąz to jak ewentualnie szybko to odplączę?

Na razie wykorzystam poradę czyszczenia na korytarzu i nauki konia spokojnego stania bez uwiązu  🙂
Nie wiem czy koń się chętniej oborze o cienką linkę, której przecież zaletą i podstawą działania jest to, ze się wrzyna


Właśnie to napisałam  😉


meise no właśnie o to chodzi że masz nie szybko odplątywać  😵, a pozwolić mu się lekko - płynnie "popuszczać" żeby koń się zorientował, że uwięziony nie jest (wszak może się cofać), ale nie otrzymuje "odpuszczenia" w nacisku więc uczy się że cofanie się / odsadzanie jest bezcelowe. Z resztą dea to już bardzo dobrze wyjaśniła.
Nique, dziękuję za wytłumaczenie, chociaż dla mnie osobiście jest kantar sznurkowy jednym z najbardziej nieprzecyzyjnych narzędzi jakie wymyślono i wrzynanie też raczej jak zaletę nie widzę  🙂. Kiedyś pradawno nawet próbowałam na konia odsadzającego się w ręku i nie widziałam, by to cokolwiek dało.

Swoją drogą zawsze najwięcej dawała mi w takich sytuacjach jak najbardziej miękka ręka. Może to powolne odpuszczanie uwiązu koń odbiera jak miękką oddającą rękę - ale nie puszczającą? (teraz już strasznie teoretyzuję  🙂😉
Owszem, mój koń ma tendencję do testowania ludzi. Niestety innym potrafi się wspiąć, wyrwać, czy nie dać kopyta bo nie i takie tam duperele. Ja z tym problemu nie mam. Jeżeli chodzi o to odsadzanie to wykorzystuje moment kiedy się chociażby odwrócę.
Czyli jak czyszczę i jestem na nim skupiona w 100% to stoi jak trusia. Ktoś coś do mnie zagada, odwrócę głowę a konia nie ma. Wydaje się, że rada prosta - bądź zawsze czujna. Tylko ja przez tydzień byłam czujna i było super ok, raz przestałam i po kantarze 😉
Nie wiem, mam mu wtedy wpierdzielić jak jaśnie pan sobie maszeruje do balota, czy sprawdzić co słychać w śmietniku? On zczai, że to za urwanie się?




Maise tym wpisem właśnie pokazałaś, że twój kon jest po prostu niewychowany i robi co chce. I z tobą "tak cudnie wspólpracuje" bo zna już troszkę konsekwencje, w żadnym wypadku, że coś więcej do Ciebie czuje. Dlatego innym osobom wywija jeszcze bardziej - bo ma w dupie człowieka, bo mu wolno.
Bo jak wymaszerował do balota (np. ta sytuacja), to nie został odpowiednio obsztorcowany. Zapnij mu lonżę i przewlecz przez belkę, tak żeby on "myślał", że jest standardowo uwiązany, a żebyś ty miała kontrolę aby sam nie uciekł. I się "delikatnie oddal/zdekoncentruj", jak zacznie maszerować gdzieś, to go pognaj w cofaniu tak, żeby mu się giry poplątały, od razu potem go z powrotem postaw gdzie ma stać. Jak nie jest debilem z brakami umysłowymi szybciutko się oduczy - nauczy, że najwłaściwiej jest stać przy czyszczeniu, bo to się opłaca. Bo gdy się oddala to potem musi robić niewygodna pracę (w postaci cofania np.).

I nigdy nie może być sytuacji, że taki koń żre jak jest czyszczony czy coś przy nim jest robione. Oporządzanie to jest praca i koń ma robić to, czego wymaga człowiek. Bo za chwilę zacznie z zębami na ludzi się rzucać gdy coś będzie w żłobie, albo wypali "ostrzegawczego" kopniaczka komuś, kto mu przeszkadza.  Nie umrze od tego stania. I takie czyszczenie przy młodych ciekawskich z natury koniach trzeba ograniczać do minimum- robimy co trzeba i tylko tyle co trzeba. Nie stoimy się miziać, sryziać itd. bo taki młody koń ma naturalnie krótszy ten okres możliwej do uzyskania koncentracji.

Maise ja mam nadzieję, że to tylko twoj "styl pisania" ale z obserwacji twoich postów w innych wątkach to jesteś na równi pochyłej do posiadania rozpieszczonego konia z narowami. I niestety "to mój pierwszy, do kochania" nic tu nie zmienia. Za chwilę poza spierniczaniem spod boksu zaliczysz ponoszenie w terenie, brak hamulców, brak regulacji tempa (gdy się chce- bo można, raz działam a jutro nie działam, bo mnie coś rozproszyło i skoro spod boksu mogę sobie iść gdzie chcę, to może spróbuję jednak spod siodła też- zobaczymy na ile sobie mogę pozwolić?).
I żaden trener tu nie pomoże, jak kon się nauczy próbować człowieka to będzie ciągle próbowal, bo zawsze co któryś raz się opłaca.Pod trenerem nie będzie ale pod tobą w każdej nowej sytuacji będzie.

I tak jak jestem sceptykiem do szkół tzw. naturalu to tym razem uważam, że jakaś mądra książka w tym temacie może by ci pomogła zrozumieć pewne zachowania i im odpowiednio przeciwdziałać zanim wejdą w nawyk.
Nique, dziękuję za wytłumaczenie, chociaż dla mnie osobiście jest kantar sznurkowy jednym z najbardziej nieprzecyzyjnych narzędzi jakie wymyślono i wrzynanie też raczej jak zaletę nie widzę  🙂. Kiedyś pradawno nawet próbowałam na konia odsadzającego się w ręku i nie widziałam, by to cokolwiek dało.

Swoją drogą zawsze najwięcej dawała mi w takich sytuacjach jak najbardziej miękka ręka. Może to powolne odpuszczanie uwiązu koń odbiera jak miękką oddającą rękę - ale nie puszczającą? (teraz już strasznie teoretyzuję  🙂😉


Dokładnie... strasznie teoretyzujesz  😵 Zupełnie nie o to chodzi.

A kantar sznurkowy w kwestii nakładania presji i jej zdejmowania (czyli nagradzania konia) jest aż nadto precyzyjny. Dlatego w nie wprawnych rękach może narobić dużo więcej szkody jak pożytku.

kotbury to co napisałaś tak bardzo samej cisnęło mi się na usta. Dzięki  :kwiatek:
Nique, niby jak uwiąz oplątany wokół belki ma się popuszczać? W końcu się zaciska i twardo trzyma aż kantar strzeli. A jak się zaciśnie, a koń zacznie szaleć (nie mówię już nawet o moim, ale są konie, które potrafią się w takiej sytuacji przewrócić) to co?

Chyba, że ja jakoś nie ogarniam praw fizyki i taki uwiąz na belce się nie zaciśnie, tylko będzie popuszczał  🤔wirek: może tak też być, może ja sobie to jakoś inaczej wyobrażam  😉

kotbury, z przewieszeniem lonży którą trzymam przez belkę to dobry pomysł, będę testować  😉
Owszem, mój koń powoli uczy się, że ja go nie skrzywdzę czy nie zbiję. On był bardzo króciutko trzymany. Ja pracuję teraz, żeby dał wyczesać sobie grzywkę, czy wytrzeć pychol z piasku bez paniki..
Może go rozpuszczam, ale - w terenie zaliczyliśmy już szybki galop za klaczą - dało się, panowałam nad koniem, było miło i bezpiecznie. Ćwiczę małymi kroczkami rzeczy, które mi tu piszecie.
Koń się bardzo boi, że zostanie zbity. Ja go nie biję, pracuję w zupełnie innym kierunku, zaufanie, spokój, opanowanie i konsekwencja - tu jest szkopuł, zdarza mi się nie być konsekwentną. Jak prowadzę z pastwiska pozwalam skubnąć balot. W terenie jak przejdzie do galopu za kłusującą klaczą to czasem pozwalam (o ile nie wydziera mi do przodu, jak galopuje okrągle i bez nakręcania to pozwalam). To jest PRACA NADE MNĄ. Wiem. Koń to koń, ma swój rozumek i będzie sobie kodował takie rzeczy. Dobrze, że mi o tym przypominacie.
W 90% przypadków jestem konsekwentna. Moja rola jest teraz taka, by być w 100%. Zawsze niestety miałam z tym problem, bo mam miękkawe serce 😉 Ale obiecuję nad tym pracować.
Nique, spokojnie, mnie chodziło o precyzję w komunikacji, nie zdejmowani presji (żaden kantar się "nie zacina" a tym nie opóźnia), ale rozumiem, że mamy inne zdanie 🙂. Chciałam tylko wiedzieć to "dlaczego", go ktoś w takiej specyficznej sytuacji używa.
meise weź linę (dłuższą niż uwiąz), opleć, puść końcówkę luźno a drugą ciągnij z całej siły. Sprawdzisz czy się zaciśnie czy zacznie delikatnie - ale z pewnym oporem popuszczać  😉 Daj znać co zaobserwowałaś!


unity - skoro już wiemy że chcemy konia oduczyć odsadzania, mamy bloker uwiązu który daje możliwość cofnięcia się jednak nie zdejmuje presji z kantara dopóki koń sam nie przestanie napierać i nie zrobi kroczku do przodu to jak możemy stosować kantar parciany który jak najbardziej może w takiej sytuacji puścić (bo przecież tak jest zrobiony, że ma w końcu pod pewnym naporem puścić żeby był bardziej bezpieczny od sznurkowego)? Potencjalnie narażamy się na niepowodzenie takiego treningu. Jeżeli kantar taśmowy nam puści w takim momencie to niczego konia nie oduczyliśmy, a utrwaliliśmy negatywne zachowanie odsadzania się. Myślę, że właśnie dlatego się go w takiej sytuacji używa i dla mnie ma to sens  😉
Nique, muszę sobie to jakoś w domu zorganizować te pomoce naukowe  😁 bo dziś pewnie do stajni nie pojadę 🙁
Ale obiecuję tego spróbować. Ja byłam przekonana, że taki uwiąz się zaciśnie na tej belce jak wąż boa na swojej ofierze. Ale jeżeli się mylę i eksperyment pójdzie inaczej to dam znać  👀
meise lina w przeciwieństwie do boa nie ma mięśni odpowiedzialnych za zaciskanie się na swojej ofierze  🤣

A tak na serio to jeżeli nie będziesz ciągnąć za obie końcówki jednocześnie to w jaki sposób mógłby się zacisnąć? Pomyśl logicznie... Zapleć sobie nitkę wokół ołówka - zasada ta sama.
Nique, ja bloker uwiązu nie używałam, nie wiem jaka duża musi być ta presja zanim popuści linę, ale spodziewałam się, że stosunkowo nie duża. Ja stosuję po prostu dłuższą linę i wiążę tak, że popuszcza i nigdy nie będzie takiego nacisku, że by mógł strzelić kantar. Ale ok, dzięki za wytłumaczenie.


kotbury, z przewieszeniem lonży którą trzymam przez belkę to dobry pomysł, będę testować  😉
Owszem, mój koń powoli uczy się, że ja go nie skrzywdzę czy nie zbiję. On był bardzo króciutko trzymany. Ja pracuję teraz, żeby dał wyczesać sobie grzywkę, czy wytrzeć pychol z piasku bez paniki..



Maise nadal nie rozumiesz - nie chodzi o to ile ktoś na konia wrzeszczy czy go leje ( którko trzymany), ale kiedy reaguje właściwie- tzw. timing i odpowiednie (od razu w czasie rzeczywistym) interpretowanie zachowań.
Im bardziej rozpuścisz tym potem do odrobienia mniej bezbolesnych i bezprzemocowych opcji ci zostanie.
Ludzie najczęściej używają krzyku czy przemocy ze strachu przed koniem.
Ja mogę mojemu koniowi kazać wykręcić bączka zadnimi girami tak, że osoba postronna nie zauważy, że tam silna presja miała miejsce.


A lonża przez belkę jest tylko po to, że nie wiem czy w twojej stajni ma gdzie spierniczyć.
Ja np. do takiego "nauczenia grzeczności" nie potrzebuję uwiązu, bo z korytarza mi kobyla może jedynie zwiać na padok (po drodze do żarcia). Więc jak raz się oddaliła, to została na ten padok wypędzona i goniona do chwili gdy JA zadecydowalam, że może już przestać biegać i JA zadecydowałam, że wraca i ma stać... a ona sobie musiała zadecydować co woli:
- stać, wg. mojej instrukcji
- czy być gonioną także wg. mojej instrukcji.

To jest clue- że koń ma tylko taki wybór jaki mu funduje człowiek. I jedna sytuacja jest dla niego wygodna, a druga nie. I trzeba umieć reagować pomiędzy przedstawianiem wyborów koniowi- blyskawicznie- bo jak pomiędzy opcja A i B wpleciesz- bezczynnosć- np. musiałaś zwinąć lonże itd... to spierniczyłaś cały przekaz. Przy założeniu., że to jest zdrowy psychicznie koń bez napadów paniki.

Nique, ja bloker uwiązu nie używałam, nie wiem jaka duża musi być ta presja zanim popuści linę, ale spodziewałam się, że stosunkowo nie duża. Ja stosuję po prostu dłuższą linę i wiążę tak, że popuszcza i nigdy nie będzie takiego nacisku, że by mógł strzelić kantar. Ale ok, dzięki za wytłumaczenie.


Rozmawiamy tutaj o sytuacji użycia kantara sznurkowego szkoleniowo, w danym celu. Nie zaś o używaniu go cały czas. Także chyba myślałyśmy w ogóle o dwóch różnych rzeczach 🙂
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
25 marca 2020 12:46
U mojej jak miałam 7-8 lat temu epizody odsadzania się to pomogło dynamiczne cofanie (miałam dużo miejsca, więc w zależności od zachowania konia i jego uporu mogłam robić dłuższe cofnięcia jeśli się doigrała, np. uparcie powtórzyła próbę odejścia mimo już jednego cofnięcia), ale też stopniowe przyuczanie do wiązania. A moja jest dominującym koniem, silny charakter ma i testuje sporo. Kolejno:
1) Nie wiązałam jej, a koń stał z "uwiązem do ziemi" przy boksie i tak był przygotowywany - każda niesubordynacja to było dynamiczne cofanie. Jak tutaj skończyła kombinować to kolejny krok.
2) Przy koniowiązie, ale uwiąz tylko przerzucony przez koniowiąz - jak tylko się zaczynała kręcić się i "szukać okazji" - cofanie 😉
3) Uwiąz zawiązany na pętelce z sizalu zawiązanej wokół koniowiązu (w razie co sizal puszcza, nie kantar). Na tym etapie koń już nie próbował kombinować i wędrować sam, więc nie było potrzeby cofań.

Podobnie zresztą cofanie wykorzystałam u niej jak uznała, że - nagle - ona na myjkę nie wejdzie i mnie próbowała "wytargać" z niej. Jedno szybkie cofniecie przez cały placyk aż do bramy wyjazdowej ze stajni i było "Ok, ok, już nie zdziwiam". Do przyczepy też podobny system przód-tył (ale z mocniejszym nagradzaniem wchodzenia i ciekawości, efekt taki, że koń mi się sam ładuje i trzeba uważać żeby nie wciągnęła - więc przesadzić można w drugą stronę :icon_rolleyes🙂.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 marca 2020 13:17
Nique, niby jak uwiąz oplątany wokół belki ma się popuszczać? W końcu się zaciska i twardo trzyma aż kantar strzeli. A jak się zaciśnie, a koń zacznie szaleć (nie mówię już nawet o moim, ale są konie, które potrafią się w takiej sytuacji przewrócić) to co?



Wypróbuj bez konia, jedynie nie rozwlekaj w takich odstępach - rysunek wyłącznie poglądowy żebyś sobie wyobraziła o co chodzi. Uwierz, że to konia trzyma a jak trzeba to popuszcza, jeśli za dużo popuszcza to trzeba okręcić jeszcze raz, jak trzyma za mocno to raz odkręcić. Żadnych węzłów, kombinacji. Jeden koniec zapięty do konia, drugi wisi.

Ja myślę, że tu jest pies pogrzebany:

Jak prowadzę z pastwiska pozwalam skubnąć balot. W terenie jak przejdzie do galopu za kłusującą klaczą to czasem pozwalam (o ile nie wydziera mi do przodu, jak galopuje okrągle i bez nakręcania to pozwalam). To jest PRACA NADE MNĄ. Wiem. Koń to koń, ma swój rozumek i będzie sobie kodował takie rzeczy. Dobrze, że mi o tym przypominacie.

Zacytuję tu historię opowiadaną przez pewnego instruktora tak wyśmiewanego tu naturalu:

Koń bierze piłę i patrzy, co zrobisz. Nie reagujesz. Koń odpiłowuje pierwszą nogę krzesła, nie reagujesz. Odpiłowuje drugą, trzecią, nadal nie reagujesz. Reagujesz dopiero, jak czwartą, ale już jest za późno, bo leżysz. 
W terenie jak przejdzie do galopu za kłusującą klaczą to czasem pozwalam (o ile nie wydziera mi do przodu, jak galopuje okrągle i bez nakręcania to pozwalam).

Małymi kroczkami, po troszku sobie przesuwa granice - każdą z możliwych. Niedługo będzie problem ze wsiadaniem ("kręci się"😉, z ubieraniem ogłowia ("rzuca głową", "nie chce wziąć wędzidła"😉 aż po problemy pod siodłem: "nie chce zagalopować", "wierzga przy dodaniu łydki", "dębuje na skrócenie wodzy".

Koń to nie dziecko, to nie pies i nie królik. Koń to wielkie bydlę, które nam może zrobić naprawdę poważną krzywdę, w tak kluczowych kwestiach nie może być mowy o odpuszczaniu i braku konsekwencji.
Jeżeli ktoś włażenie w swoją przestrzeń odbiera jako okazywanie ciepłych uczuć to... po temacie.
Leży i kwiczy wszystko od samego początku.

Już tyle razy wszyscy pisali że temu koniowi jest potrzebna DYSCYPLINA...
Dyscyplina to nie kara.

Wydaje mi się że nie ma sensu pisać, dopiero jak się wydarzy coś konkretnego to właścicielka może wystygnie i podejdzie do tematu logicznie i konsekwentnie.
Chwila, a jak i kiedy niby koń włazi w moją przestrzeń??  😵
Mimo inne jak tarmoszy nosem i bierze do pyska wszystko, co ma w zasięgu. To jest dosyć niegrzeczne zachowanie bez respektu i włażące w przestrzeń (też źrebięce, ale w jednym momencie koń powinien już takich rzeczy nie robić).
Lub często zdarza się wyłudzanie smakołyków i prewentywne "sprawdzanie" kieszeni właściciela. To też często bywa odbierane jak miłe i jak przytulanie się. Lub np. wycieranie się o właściciela. Lub też każdy dystans mniejszy, niż o jaki człowiek poprosił - np. jeżeli przy prowadzeniu koń ma iść 2 m za mną, to ma iść 2 m za mną. Nie podchodzić jak sobie umyśli. W teorii jeżeli stoi, nie ma prawa o mnie nawet musnąć (ale też są konie nie ogary). Lub takie nie przesunięcie się na lekką sugestię, nie cofnięcie. Lub konik powoooli sobie jedną przednią nogę przestawia w kierunku człowieka, nie robiąc jeszcze kroku. Lub przy czyszczeniu delikatnie sobie przenosi ciężar w stronę człowieka i kroczek - aż człowiek łapie się, że zrobił 3 kroki wstecz. Lub niby sobie konik muchy odgania i jakimś dziwnym trafem człowiek obrywa.... Milion małych rzeczy.
Jesteś pewna, że u was tak nie jest? To bywają dosyć ulubione zabawy rozpieszczuchów razem z niestaniem.  😉 Konie są mistrzami w takich zabawach.
Meise
większość osób która ci odpowiada przeszła jakiś czas temu to przez co ze swoim koniem przechodzisz teraz ty.
Nikt nie pisze do ciebie w złej wierze, wręcz przeciwnie, wszyscy starają się na bazie swoich doświadczeń uchronić cię przed tymi samymi błędami.

Zgłaszasz problem, sypią się podpowiedzi które odbierasz jako atak i skupiasz się na odparowywaniu.
Bez sensu.

Poczytaj książki o behawiorze koni.
Pooglądaj sobie filmy na YT, klasyków, naturalsów itp.

Jeśli będziesz mieć oczy otwarte, to zauważysz pewną prawidłowość: konie potrzebują zasad, reguł, granic.
Tak jak ludzie, tak jak psy i wiele innych żyjątek.

Na twoim miejscu, zamiast odkrywać Amerykę, szukałabym już dawno poznanych odpowiedzi.

Byłam podobna do ciebie, tylko kupiłam konia z brzydkimi (niebezpiecznymi) nawykami i myślałam że "miłością i cierpliwością" pokażę mojemu konikowi że jestem super i że jestem miła i wtedy konik będzie miły...
Konik był cwaną szują, robił co chciał jak twój - tak twój koń jest rozbisurmaniony.
Pewnego pięknego dnia mój konik stanął mi całym ciężarem na stopie i stał sobie niewzruszony patrząc jak krzyczę z bólu.
To był ostatni dzień "kofania konisia"

Nie nie zbiłam mojego konia. Na następny dzień zaczęłam ze stoickim spokojem egzekwować MOJE reguły.

Wiem że niepotrzebnie się produkuję, po tobie to i tak spłynie, bo ciebie to nie dotyczy.
Jednak mam poczucie że próbowałam - wywiązałam się z mojego społecznego obowiązku 😀
meise chyba mamy podobny problem- ukochany pierwszy konik i brak własnej konsekwencji.
Wydaje mi się, że robię wszystko ok, bo przecież zawsze tak robiłam z innymi końmi, a jednak wcale tak nie jest. Regularnie dostaję opieprz od mojej trenerki, że rozpuszczam konia i mój koń mnie nie szanuje. Dlatego ja mam też treningi z pracy z ziemi pod okiem trenera. Uczymy się nawet takich banałów jak prowadzenie konia. I Tobie też bardzo polecam takie treningi, bo wtedy wszystkie błędy są od razu pokazane i uczę się jak je poprawiać.
Najlepiej od razu słuchać się ludzi z dużym doświadczeniem i wiedzą, bo potem naprawianie tych wszystkich błędów będzie męczarnią.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się