stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Nique,
ta uwaga z cofaniem zamiast zawracania jest fajna 🙂
będziemy ćwiczyć.
vanille hahahaha, no widzisz a ja od drugiej strony to robię! Czyli zaczęłam od myjki, a teraz próbuję np. z pozostawianiem koniska na środku hali i odchodzeniem w każdą stronę na coraz większą odległość  🤣
Jakoś tak wydawało mi się łatwiej najpierw nauczyć go tego w ograniczonej przestrzeni gdzie kierunek ma tylko jeden (z myjki na wprost) niż na hali gdzie może radośnie spierniczyć w każdym kierunku  🤣 🤣 🤣

mindgame cierpliwości życzę  😀
Z tym cioraniem obsługą stajenną to różnie bywa.

Miałam kilka po drodze grzecznych acz temperamentnych koni - ze mną chodziły na ludzie na kantrkach, grzecznie.
Ze stajennym (stajnia nr 1) koń po tygodniu obsługi nie dawał się zabrac z padoku i dębował, potem nie wchodził do boksu ze stajennym (z każdym innym bez problemu).
Nr dwa - przestał wchodzic do stajni i uważany by za konia zabijakę (zamierał i nie ruszał bez pomocy drugiej osoby).

Nr jeden ode mnie wyjechał, nr dwa po miesiącu obsługi tylko przeze mnie i mojego końsko laickiego partnera, wchodzi do stajni trzymany za grzywę.

Żaden z nich nie sprawiał mi nigdy w obsłudze większych problemów - ot młode, temperamentne konie, ale oba grzeczne i współpracujące.

Więc naprawdę nie zawsze wina leży po stronie własciciela konia i samego konia, a często niestety spotykanej nieumiejętnej obsługi.
vanille,
na hali stoi raczej grzecznie. mogę ją zostawić i pójść np porozkładać albo zebrać drągi itp. czasem przejdzie kawałek ale raczej stoi grzecznie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 marca 2020 11:45
olq, no dobrze, ale tu jest, że tylko z jedną osobą jest ok.
ale jak ja mam zareagować, jeżeli koń wspiął się stajennej jak mnie nie było? Mam iść do niego na drugi dzień do boksu i z nim pogadać?  😉
To już jest kwestia osób, które chodzą koło niego, też muszą sobie u niego wypracować autorytet. Przecież ja nie jestem w stajni cały czas.


Dla mnie End of Topic  🤣
olq, jak obsluga jest niekompetentna i nie ogarnia, to nie trzymalabym konia w takiej stajni. Bo tak tez czesto jest! a byc nie powinno. Laik najgrzeczniejszego konia moze znarowic 😉 i dla tego nie powinien byc stajennym, no chyba, ze takim tylko od widel.

Natomiast jesli konia moze prowadzic jedna osoba, a innym kon wywija takie numery, to jednak problem na 99% jest z koniem, nie z wszystkimi dookola.
dempsey   fiat voluntas Tua
26 marca 2020 12:06
[quote author=Meise link=topic=7002.msg2919110#msg2919110 date=1585218889]
ale jak ja mam zareagować, jeżeli koń wspiął się stajennej jak mnie nie było? Mam iść do niego na drugi dzień do boksu i z nim pogadać?  😉
To już jest kwestia osób, które chodzą koło niego, też muszą sobie u niego wypracować autorytet. Przecież ja nie jestem w stajni cały czas.


Dla mnie End of Topic  🤣
[/quote]

Zasadniczo tak.
Ale może spróbować jeszcze jednej metody dotarcia:

Meise, spróbuj sobie wyobrazić konia koleżanki, którego zostawiła Ci na tydzień do przelonżowania. Pierwszego dnia okazuje się, że nie panujesz nad nim a w dodatku nie dał się okiełznac i w boksie Ci przykopał.
Czy po tym doświadczeniu uznałabyś, że koń "nie lubi Cię" i "coś robisz źle" i "na pewno przy właścicielce będzie zachowywal się poprawnie i tak wlaśnie jest jesli konik kocha swoją panią, i tylko jej słucha".
Być może jednak  Twoje wnioski powinny pójść w stronę: "Ten koń potrzebuje naprawy podstaw obsługi, jest niebezpieczny i czegoś takiego nie można tolerować, muszę wyjasnić to z jego właścicielką".
(Ale nic nie sugeruję)
Moje konie już w tych stajniach nie stoją😉
Natomiast koń Meise chyba nie tylko przy niej zachowuje się ok - trener chyba tez nie ma problemu?  😉

Trochę się czepiacie, może i Meise przeżywa i zapewne tez się uczy, ale chyba każdy z nas kiedyś miał tego swojego pierwszego wymarzonego i wyczekanego konia i w związku z tym przeżywał jego każde spojrzenie, wydarzenie z odsadzeniem czy inne tego typu wydarzenia, które po pewnym czasie nie powodują nawet naszej najmniejszej uwagi. I jakoś większości z nas konie nie pozabijały. Może były nie najlepiej zrobione czy wychowane, ale człowiek uczy się na błędach, najszybciej na swoich  😁

ps. oczywiście o ile błędy nie zagrażają życiu i zdrowiu, ale tu chyba nie mamy do czynienia z takim przypadkiem?

Tez mam swojego wymarzonego my little pony od raptem paru tygodni i jakby sie wspinal czy odsadzal to by mi bylo mniej wesolo 😉

I chodzi za mna na padoku jak pies, ani chybi juz tak mnie kocha 😜

Ale serio, kazdy kon musi byc w porzadku wobec obslugi stajni. Tak po prostu.
mindgame, mój koń nienawidził kiedyś boksu (miał swoje powody). Różnie w różnych stajniach bywało, ogólnie łańcuszki/liny podłaził, zamknięte drzwi tylko na zasuwę bez zabezpieczenia karabińczykiem otwierał pyskiem i jeżeli obsługa zapomniała zabezpieczyć, był rano znajdywany gdzieś tam różnie w stajni. Ogólnie, dało się go bez problemu nauczyć stania w boksie jak kazałam - stanowczo i konsekwentnie, w kółko tłumaczenie, że ma być i już. Z tym, że cofałam za każdy nie pożądany ruch kopytka, nie aż jak wylazł. Nawet jak byłam gdzieś dalej, zawsze jednym okiem pilnowałam, aż się nauczył, że ma czekać nawet jak gdzieś sobie idę. Trochę czasu zajęło, ale na pewno nie miesiące.  🙂 Zatem wystarczy cierpliwości i lopatologicznego powtarzania, że na prawdę ma tam stać. Pozytywne wzmocnienie też zawsze pomoże  🙂. Tylko problem z uciekaniem w nocy to nie rozwiązało. Ogólnie łosiu bardzo spodobało się, jak dostał odgrodzoną małą kwaterkę przed boksem angielskim, gdzie sobie mógł w nocy połazić i przestał uciekać. Teraz stoi w wolnowybiegówcę i jak już ma wybór, czasami nie chce na pole wyłazić wcale, specjalnie jak sianko jest wewnątrz  🙂.
kokosnuss jasne, że powinien być - tak jest idealnie, ale niestety świat nie jest idealny.
Co byś zrobiła w sytuacji: kupiłaś konia, nie sprawia on Ci problemów. Nagle stajenny zgłasza problem x/y/z. Bierzesz konia celem wychowania/przetrenowania/eliminacji problemu - i przy Tobie problemu nie ma. Prosisz stajennego, aby przy Tobie wykonał daną rzecz - problemu nie ma.
Dzień później, skarżą ci się że problem znowu jest.
Konie to konie - nigdy nie jest całkiem idealnie.
olq, tutaj mogą być 2 przypadki. Albo stajenny/obsługa czy ktokolwiek powoduje problem sam - w takim razie niestety tylko zmiana stajni, albo koń ma jakiś problem sam i w takim razie stopniowo wprowadzać mu więcej ludzi do życia i ćwiczyć. Z wrażliwcami temperamentnymi może nie być lekko i może być też trudne znaleźć stajnie z odpowiednią opieką.
Myślę, że trener nie ma problemu. I nasza stajenna też już się z koniem chyba dogadała, bo nie miałam więcej zgłoszeń w ostatnim czasie. Testował, ale nie uzyskał swojego celu, więc odpuścił. Ale dla formalności jeszcze o tym porozmawiam.
Oczywiście, że nie jestem zadowolona, że koń się możliwie źle zachowuje przy kimś tam, ale to są incydenty. Słowo ciora tu raczej nie pasuje. Może się wtedy czegoś spłoszył, może, może... nie było mnie przy tym, więc nie wiem. Na pewno nie wykazuje żadnej agresji typu kopanie czy gryzienie, więc mogę powierzyć czyszczenie kopyt koleżance bez problemu.

olq, dzięki za zrozumienie  :kwiatek:

Jeżeli chodzi o wspomnianą belkę i uwiąz - przykro mi, belka nie jest śliska i uwiąz się na niej zaciska na amen.
Ale oplotłam ją dziś w ten sposób, że oploty wisiały luuuźno. Dzięki temu uratowaliśmy kantar przed rozerwaniem  🥂 po tej próbie odsadzenia dostał reprymendę i stał jak trusia  💃
W stajni stał mi bez uwiązów, mogłam rozebrać, ściągnąć ochraniacze. Aha, siodłałam w stajni i oplotłam uwiąz przez kraty. W tym wypadku działa to tak, jak opisałyście. Ale prób odsadzenia już nie było 🙂
Jeżeli komuś się zrobi lepiej, to ja dziś nie dojechałam na kros tam gdzie zaplanowałam, że dojadę. 😜
Świeczki i próby przewalania się ze mną przez łopatkę mnie wystarczająco zdemotywowały  🤦 bo zaraz scenariusz "sor zajeb..y koroną" sobie włączyłam i straciłam "wolę walki", a akurat nikogo nie było obok. Wszyscy rozjechani w daaalekich kątach (soacial distancing).
... więc zsiadłam, powalczyłam z ziemi, udało się łaskawie przejść, wsiadłam z kłody i już było pico bello. Ale. ale oczywiście ja już miałam na tyle pełne gacie, że siedziałam zachowawczo, czyli do dupy, więc wiele elementów również mi wychodziło do dupy.

I to jest tak ważne, co niedawno tu albo w ujeżdżeniowym napisano - na koniach nie ma tego co było (że 5 min. temu była dyskusja). Zawsze muis być tylko tu i teraz.

Więc jutro muszę sobie kogoś ogarnąć, kto choć będzie mnie widział z daleka, że jak walnę to podjedzie się zapytać czy ok. I jutro "przejeżdzanka".
Meise, moim zdaniem i tak powinnaś popracować nad tym, żeby koń stał-że-stał. Wrzuciłaś zdjęcie i na nim koń nie stoi jak powinien.
A powinien stać "square", równo na 4. Nie tak jak "nieruchomość" pod siodłem, z gotowością do ruchu, tylko własnie bez tej gotowości, bez układu nóg ułatwiającego
ruch to tu to tam. To jest taki typowy układ "gotów do ruchu" - jedna zadnia ciut z przodu, przody ciut szerzej. Zdziwisz się, gdy zaczniesz go ustawić równo, spotkasz się z hm. sporą niechęcią.
A niby chodzi tylko o długość kopyta. Jeśli nauczy się konia stać równo, a w relaksie(!!!), to nie będzie wyrywny do jakichkolwiek wędrówek, będzie lubił stać.
Uważam to za ważne, bo bez tego dzieją się różne rzeczy, najczęściej zupełnie przypadkowe kontuzje ludzi i zwierząt (mniej ważne - uszkodzenia sprzętu): ot koń coś zrzucił, wystraszył się, uskoczył - i gips na ludzkiej nóżce gotowy. Albo, już w ogłowiu, znudzony nóżką machnął, nieszczęściem przełożył przez wodze, wodze nie puściły - ruszone ścięgno.
Ja bym wygradzaał lonżami "boks" na korytarzu i uczyła go stania luzem. Nauczy się stać be problemu - uwiązanie będzie formalnością.
Nie to, że to łatwe. Ani nauka nie trwa krótko. Ale właśnie, jak tu napisano - czas i tak płynie.
A właśnie, odnośnie stania to mam jeszcze jeden mały sukces.
Jak wyprowadzałam konia na pole do czyszczenia to zrobiłam pit stop przy siodlarni, żeby wejść po szczotki i zostawiłam go na korytarzu z przewieszonym przez szyje uwiązem. Stał!  😍 Ani drgnął. Mimo, że miał wolność przed nosem. Ale cały czas do niego gadałam  😉

Jeżeli chodzi o stanie to dziś siodłałam "przywiązanego" do kraty boksu. Tylko z jednej strony. O dziwo po początkowym kręceniu i obracaniu łba uspokoił się i stał jak cielę. Zwiesił łeb i drzemał. Fajnie 🙂 nie próbował się juz odsadzać i ja też czułam się pewniej, że jakby co to uwiąz jest tylko opleciony.
Przepracujemy to, jestem pewna.

Dzięki Waszej pomocy  😉
Człowiek to jednak do cudzych koni potrafi być bardziej stanowczy niż do swojego, przynajmniej widzę to po sobie. Masakra. A różnica tylko taka czy się papier ma czy nie ma.
Zazwyczaj jak wchodzę z koniem do boksu po jeździe to mój koń tylko czeka aż zdejmę ogłowie, żeby odwrócić się na pięcie i sprawdzić czy coś jest w żłobie albo idzie zająć się sianem. Wczoraj byłam stanowcza. Zgodnie z poradami, że jak koń ma stać to ma stać aż nie skończę przy nim robić, przy pierwszej próbie ruszenia z miejsca skorygowałam. Za chwilę drugi raz, a później już spoza boksu 3. I co? I nagle się okazało, że jednak żarcie nie jest aż tak ważne i koń potrafi stać i czekać nawet jak nie stoję koło niego. Magic!
Nie można ani troszkę popuścić, bo małymi kroczkami każdy koń wejdzie na głowę.
Meise, nie wiem czy jeszcze zaglądasz do wątku Młode Konie, ale ponieważ tu jesteś, napiszę tutaj, chociaż to OT i pewnie zaraz mnie pogonią. Biorę na klatę.

Wczoraj robiłam porządek w książkach i znalazłam książeczkę/broszurkę Mickunasa z serii Biblioteka Trenera “Praca z Młodym Koniem”.  54 strony w formacie pól A4. Nie wiem, jakie masz plany jeżdzieckei, bo tam poza rozdzialem ”Uwagi Wstępne” i “Pierwszy okres Pracy”, kolejne rozdziały poświęcone są przygotowaniu do skoków i szkolenia w skokach.  Nie potrafię ocenić wartości tej książeczki, ale może halo się wypowie, bo jestem przekonana, że ją zna. 

Jeśli chcesz, jest twoja za koszt przesyłki. Tylko nie wiem, jak w czasie zarazy poczta działa, więc nie obiecuję, że wyślę migiem.

W ogóle się zadziwiłam, ile ja mam mądrych książek. Szkoda, że ta mądrość w książkach została  😀   
Chcę!  😍 🙂 🙂 🙂  :kwiatek:

Pana Mickunasa to ja szanuje, na pewno mądre rzeczy tam są. A idziemy w kierunku skoków, ale najpierw podstawa - ujeżdżenie 🙂 Dziś trener wsiada, ja obserwuję i się uczę  🙂


mindgame, sama prawda z tą stanowczością wobec własnego konia. Ja też się łapię na tym, że pozwalam skubnąć trawę czy powąchać kupy. Nie wiem na ile to jest szkodliwe dla wychowania konia, a na ile po prostu naturalne.
Zapomniałam dodać - autorem jest Jan, nie Wojciech, więc to dość stara pozycja.
Stare pozycje też chętnie przygarnę, bardzo miło z Twojej strony, serio  🙂
Twoja jest!    :emota200609316:
Meise, stanowczo nie pozwalaj. Prowadzenie jest też praca. Możesz ustalić sygnał - pasienie i regularnie dać się popaść, ale ty decydujesz kiedy i gdzie - to są właśnie te małe ważne rzeczy.
Uwierz, nie chcesz się potem szarpać z koniem z siodła przy każdej smaczniejszej trawie.
Ok, to nie będę 🙂 No i to jest dla mnie jasna odpowiedź  🙂

Na popas chodzimy regularnie z jego drugą żoną, to jest dopiero miły czas 🙂
Nie chcę być złym prorokiem, ale wydaje mi się, że ta broszurka Jana Mickunasa jest mocno "ogólnikowa" i już jednak trochę przestarzała. No, ale przeczytać można.  🙂
"Trener radzi" ale Wojciecha Mickunasa jest interesująca tak "ogólnie-końsko" - tu polecam.
Natomiast właścicielom młodych koni polecam -> https://equista.pl/editorial/768/czytelnia-ingrid-i-reiner-klimke-podstawowe-szkolenie-mlodego-konia
I trenera na miejscu, rzecz jasna. Żeby nie było. 😀

mindgame, Coś w tym jest - choć też do pewnego momentu. Ale fakt, konie małymi krokami dochodzą do celu... Grunt, to te kroki zauważyć.
Słyszałam o tej książce 🙂 jak ktoś już przeczytał i chciałby sprzedać to chętnie  😉
Ja też się łapię na tym, że pozwalam skubnąć trawę czy powąchać kupy. Nie wiem na ile to jest szkodliwe dla wychowania konia, a na ile po prostu naturalne.



Zasadniczo to właśnie koń wyprowadził ciebie na spacer.  😁
Maise- czasami dobrą rzeczą jest spędzać MNIEJ czasu z koniem. Serio. Bo jak człowiek nie ma czasu- to się skupia na wykonaniu tej roboty, którą zaplanował. Więc jakby szedł z punktu A do B to by się wściekł, że koń robi co chwilę przystanek i byłoby naturalne, że by szarpnął (puknął palcatem w zadek) i powiedział - "Ej ale idziemy, a nie żarcie teraz!".
Z końmi warto jest mieć zaplanowane co się z nimi robi. Idzie, stoi, jedzie itd. Bo jak wychodzisz z boksu i w sumie to "ok, poczyszczę, ale może trochę pomiziam, a może jednak pójdę na dwór, a może się przejdziemy"- to robisz wszystko i nic.

I tak, to jest dla konia naturalne, że się schyla wącha i żre. Dla psa też, że staje wącha jak jest na smyczy. Tylko z psem jest tak, że jak bardzo nie chcemy to siłą tego psa za sobą pociągniemy. A konia, który się nauczy, że to on dyktuje tempo na uwiązie to baaardzo trudno jest potem oduczyć tego i może się skończyć katastrofą - bo nie ma takiego tytana wśród ludzi, który na zwykłym kantarze z uwiązem utrzyma 500kg zwierzęcia, które nie che być utrzymane.

Więc - uwiąz w prawą rękę, bacior w lewą i do tyłu. Robisz ręką z uwiązem gest w przód - otwierasz drogę i to koń ma zrobić pierwszy krok do przodu- tak abyś ty ruszając była na wysokości jego łopatki. To ty każesz się mu pierwszemu ruszyć - zawsze. Nigdy nie może być, że on lezie za tobą.
Jeśli przy tym wskazaniu mu kierunku nie załapał to palcatem zza lewego biodra robisz mu sru po dupsku i jak ruszy to ty ruszasz i chwalisz.
Jeśli przystanie i się schyli to taki sam "niezapowiedziany bat' leci na tyłek i nadal utrzymujesz tempo.
Gdy stajesz on ma stanąć jak wryty i stać. Znów pokazujesz ręką z uwiązem do przodu i (albo potrzebuje bata, albo już nie), i tak kilka razy, aż zakuma.
Wierz mi. Będziesz mieć po kilku dniach konia który będzie chodził tak jak ty, takim tempem jak ty, bez rozglądania się. Ale ty masz zawsze kontrolować sobą łopatkę. I owszem, raz na jakiś czas będziesz musiała "przypomnieć" te zasady, ale z czasem coraz rzadziej.



I jeszcze kilka słów na temat "konik za mną chodzi". ... niestety nie zawsze to dobrze. Koń w nowym miejscu chodzi za człowiekiem, szczególnie gdy nie ma nikogo innego (konia) obok, bo nie chce być totalnie bez stada. ale tym samym ustala sobie w tym stadzie pozycję wyższa od człowieka, bo zostaje jego poganiaczem🙂. ta różnica pomiędzy "chodzi za maną bo jestem leaderem", a "chodzi za mną i z każdym krokiem bierze przewagę)" jest bardzo dyskretna i czasami ciężka do zauważenia.
Jak na padoku - jest wałach i kobyła i np. walach ogólnie cały czas chodzi za kobyłą, ale to ona na dzień dobry jak wychodzą na padok sprzedaje mu szybkie "idź stąd" bo cię pogryzę/pokopię- ona nadaje mu kierunek i tempo i może je w każdej chwili wyegzekwować.

I tu wracam do tego co pisałam na samym początku - za dużo czasu z koniem bywa szkodliwe- bo właśnie zaczynamy robić głupie rzeczy jak łażenie po hali. Jak ktoś potrzebuje pochodzić z koniem po hali - występować go z ziemi to jednak lepiej być jego "poganiaczem" czyli iść z nim na uwiązie tak, że głowa konia jest przed nami.

Człowiek to jednak do cudzych koni potrafi być bardziej stanowczy niż do swojego, przynajmniej widzę to po sobie. Masakra. A różnica tylko taka czy się papier ma czy nie ma.

Swieta racja! Moj kon zaliczyl wczoraj swoja pierwsza niesubordynacje 🤣 i nagle zrobila mi sie z tego pietrowa rozkmina, jak tu biednego konika ruszyc, coby jego delikatniej psychiki nie skrzywdzic, i och i jej i kucyk taki biedny. A wydawalo mi sie, ze mam dystans do mojego jednorozca z teczy, no to wydawalo.... 😉

Ale w ogole randomowe to bylo mega, obok ujezdzalni pasly sie owce z jagnietami, wiadomo, jagnieta dokazuja, lataja jak dzikie i pierwsze 30? minut jazdy kon nawet nie zastrzygl uchem w tamtym kierunku. Az nagle po wyjezdzie na sciane w strone owiec zamurowalo ja w miejscu na sztywno, w strone tych owiec szla potem na trzesacych sie nogach i z walacym sercem 🤔wirek: po czym po paru kolkach klusa zeszla para i kon zachowywal sie w miare normalnie, najlepsze galopy ever zaliczylysmy. No dziwne strasznie, bo nie zakladam, zeby kon udajacy sploszenie mogl udawac fizyczna reakcje lekowa do tego stopnia, a z drugiej strony - te owce byly tam przez caly czas 🤔wirek:
kokosnuss, no może zwyczajnie ich nie zauważył po prostu i zauważył potem?

Aczkolwiek z tym udawaniem rekacji jest możliwe, bo miałam takiego gagatka,co jak był na hali to świrował, a że był dość karny to musiał wyszukać jakiś pretekst i jak nie było czego się bać to np. wchodził koń na halę, a mój jak durny udawał , że się tego konia boi i serce mu waliło jak opętane ( dokładnie jak koniowi w maszynie startowej przed wyścigem jak czekasz na start) , bo miał wreszcie pretekst i z podniecenia nagle sobie zaczynał robić "kołyskę"  😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się