Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

dea   primum non nocere
19 marca 2019 21:15
Dzięki, pomogłaś  😎

Pierwszy raz nie uciekam na długo, mam wizytę u lekarza. Z dojazdem wyjdzie pewnie niecałe dwie godziny. Jak kobieta nie jest jakaś wybitnie nie bardzo, to powinny dać radę. Młoda już czasem szła z kimś np. w stajni, jak konia strugałam, pierwszy raz widząc na oczy tę osobę. Ataku histerii nie dostanie. Jak znam życie to rozstawi wyścigi resoraków...

Tak myślę, że zapukam jakby co do sąsiadów z przeciwka, żeby słuchali czy wszystko w porządku brzmi, może by wpadli po jakiejś godzinie cukier pożyczyć czy coś 😁

A co z tym dowodem i kluczami? Umowa na takie okazjonalne to chyba bez sensu?
Dea,.no ja też bym się bała, ale ja podobno przewrażliwiona na punkcie bezpieczeństwa moich dzieci jestem...

rybka, xterra zawiera wyciąg z rośliny sangwineria kanadyjska (krwiowiec kanadyjski), podobny jest do działania naszego pospolitego jaskółczego ziela. Może komuś pomoże, bo w przypadku mojego dziecka nic nie pomaga. Przerobiliśmy kolejne kilka tygodni histerii wieczornych tym razem przy smarowaniu Lapisem (smarowalam mu kilka razy dziennie, a wieczorem bylo zdrapywanie po myciu i smarowanie porządne) i skutek jest identyczny, jak przy wcześniejszych specyfikach - robi się na wierzchu suchy, " martwy" naskórek, oddziela się, jak się go w końcu udaje zadrapać, to pod spodem jest nowa, świeża kurzajka, co miesiąc większa. Zbieramy na wizytę u kolejnego dermatologa prywatnie.
dea   primum non nocere
19 marca 2019 21:26
Kurczaki, ja też się boję :/ dlatego kombinuję, jak minimalizować ryzyko... Zawsze staję na głowie, żeby młodą wszędzie osobiście dowieźć, nie wyobrażam sobie wsadzić ją do samochodu z kimś innym niż moi rodzice lub rodzeństwo, musowo fotelik tyłem itp... Tak myślę co może przez dwie godziny w domu pójść nie tak, zakładając, że kobieta nie zbiera materiału na czarną mszę :/ chociaż już mam wizje takie, że mam ochotę tego lekarza odwołać, echhh... Kurka, nie mówię już o fryzjerze, ponad rok nie byłam. Muszę coś wymyślić, żeby czasem się wyrwać 🙁
dea, no pewnie że klucze tylko na Twoje wyjścia!
I dane z dowodu też koniecznie.
Ale referencji nie ma, czy nie pytałaś? Bo jeśli ktoś już kiedykolwiek pracował jako niania, to nie powinno być problemu z nr telefonu do poprzednich pracodawców, może byłabyś spokojniejsza?
dea   primum non nocere
19 marca 2019 21:53
No właśnie nie pytałam, nie wiem czy ma. Poproszę jutro o jakiś kontakt, może się uda.

Btw smarujemy brodawki zaleconym przez pediatrę KOH 5% za miliony monet (ponad 100zł za łyżkę stołową odczynnika chemicznego??) I póki co tylko mam wrażenie, że się gnojki rozrastają od tego. Te mniejsze. Większych w ogóle nie rusza.

EDIT. No i stchórzyłam. Jutro podrzucę młodą siostrze, która już chyba wyszła z grypy 😉 a z panią się umówię najpierw jak nigdzie nie będę lecieć, poobserwuję, jak wyjdę, to wrócę szybciej. Referencji nie ma, pracowała tylko w przedszkolu podobno. Może się dodzwonię do tego przedszkola, bo na mail z pytaniem czy u nich pracuje nie odpisali oczywiście.
Podzielcie się kiedy wasza młodzież uczyła się pływanie pod okiem profesjonalisty? Chcę na gwałt nauczyć pływać bo na jesień przeprowadzka do ogrodu z głebokim stawem :O i wiadomka że będzie zakaz kąpieli 😉 no ale na wszelki wypadek dobrze żeby trochę umiały. Pan instruktor powiedział, że 4 lata to za wcześnie i teraz tylko zabawa ale mnie się wydaje że moje jest na tyle intelignentne 😀 że się nauczy, tym bardziej że pan przetestowany na 6-cio latce i jest rewelacyjny 😀
bobek U nas to wlasnie czterolatki chodza na pierwszy prawdziwy kurs i koncza go tzw Seepferdchenabzeichen czyli odznaka konika morskiego,gdzie potrafia juz samodzielnie plywac.
czy jutro publiczne przedszkola są otwarte?  😡
U nas otwarte
Dziewczyny tak trochę wyskakuję jak filip z konopii, ale któraś tu interesowała się szkoła waldorfską (mam problem z napisaniem nazwy). czy możecie mi przypomnieć kto? Bo coś mi się kojarzy, że miała zamiar otworzyć taką szkołę? Potrzebuję się z nią skontaktować.
Coś kojarzę, ale też nie pamiętam kto to był.

I przy okazji zapytam: Kto ma dziecko/dzieci w szkole pozasystemowej?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
23 września 2019 22:01
Dzionka chyba?
dea   primum non nocere
23 września 2019 22:13
My mamy plan na kontynuację Montessori, ale to dopiero za rok. Na razie dwójka kolegów z przedszkola tam poszła i zdają pierwsze relacje 😉 z tych opowiadań mi pasuje.
Moja starsza córka jest strasznie emocjonalna i kiepsko sobie radzi w normalnej szkole. Owszem oceny ma na poziomie 4, ale relacje społeczne są kiepskie. Czy to z uczniami czy z nauczycielami. Ma 1 koleżankę, ale jak ta chora to Małgosia nie za bardzo ma z kim się "bawić" na przerwach. Patrzę analogicznie jak chodzi na zajęcia z angielskiego gdzie mają zupełnie inne podjęcie do dzieci i tam relacje nawiązuje bardzo szybko. Też są odpytywani, też są oceniani, ale jakoś to inaczej jest.
Julie, co to znaczy szkoła „pozasystemowa”? Ja dałam dziecko do prywatnej, żeby się nią zajęli lepiej niż w publiczniaku. Na razie nam mieszane uczucia bo straszny zapiernicz ale pod względem tego jak ją ogarniają to póki co na pewno lepiej niż by było w publicznej. Niestety dydaktykę maja przedpotopową i bardzo mi się to nie podoba. Od doświadczonego rodzica dwójki szkolniaków w tym jednego z aspergerem, usłyszałam ciekawą rzecz, że najważniejszy jest nauczyciel i relacja jaką nawiązuje z dziećmi, jeżeli relacja jest ok to metody maja znaczenie drugorzędne.

Agulaj, demon dała dziecko do szkoły waldorfskiej ale czy chciała taką zakładać to nie wiem.
Bobek bo taka jest prawda. Małgosia ma swoich nauczycieli których lubi i nie ma z nimi problemu.
Ja sama po sobie wiem, że tak jest. Angielskiego uczyłam się zawsze bez problemu i było git. Ale już z niemieckim miałam problem bo baba była straszna. Ja się dosłownie trzęsłam jak szłam na lekcje. I co, a no nie umiem niemieckiego. Coś tam rozumiem, coś tam potrafię powiedzieć, ale niewiele. I bardzo tego żałuję bo bardzo chciałam się nauczyć tego języka.
dea   primum non nocere
27 września 2019 14:02
Btw smarujemy brodawki zaleconym przez pediatrę KOH 5% za miliony monet (ponad 100zł za łyżkę stołową odczynnika chemicznego??) I póki co tylko mam wrażenie, że się gnojki rozrastają od tego. Te mniejsze. Większych w ogóle nie rusza.


Update w sprawie brodawek: u nas po problemie. Mimo że średnio fajnie reagowały na początku, to się uparłam i smarowałam. Kilka największych w lecie poprawiłam glistnikiem kilka razy. Zeszło wszystko.
majek   zwykle sobie żartuję
25 marca 2020 12:10
Dzieciate kolezanki, czy wy swoim dzieciom przedstawilyscie jak sytuacja z pandemia itd. Ze mamusia i tatus moga pojsc do szpitala, ze dziadek moze pojsc do szpitala i nie wrocic itd?  Moj syn np. (lat 10) sledzi statystyki i mlodszej siostrze  tlumaczy, ze  teraz umarlo tyle, ile ma nasze miasto (skad on wie ile ma nasze miasto?). Jestem pod wrazeniem.... 
Jak wam idzie edukacja domowa?
majek, mój pierwszak jeszcze nie zdaje sobie sprawy z najgorszych możliwości, ale rozmawiałam z nim o wirusie, o tym że nie można się dotykać, z nikim na ulicy, ani brać czegoś, co by ten ktoś nam podawał (np.lkstonosz), o konieczności izolacji, dlaczego nie może wyjść do sąsiada i bawić się z nim razem, dość mocno to przeżywa. O myciu rąk pamięta zadziwiająco często jak na ten wiek i ogólna jego dbałość o higiene chłopaków  😁 Mówiłam mu tylko raz, w przypływie jakiejs doliny, że jakby nas z tatą zabrakło to musi pamiętać, że on będzie tatą i mama Jeremiasza, że zawsze mają być odpowiedzialni jeden za drugiego i tak samo on nim, jak i mały starszym później, ma się opiekować. Ale długo nie wytrzymałam tej rozmowy, bo zachciało mi się ryczeć.
majek, w Norwegii premier zrobiła konferencje prasowa tylko dla dzieci 🙂 Dzieciaki mogly tez zadawać pytania politykom i lekarzom, na które odpowiadali online. Niektóre słodziaki pytaly, kiedy beda mogly odwiedzać babcie i dziadka oraz przyjaciół.
Na moje dzieci chyba wpływa stoickie skandynawskie podejście do tematu, bo przestrzegają restrykcji, ale strachu nie ma.
majek   zwykle sobie żartuję
26 marca 2020 09:32
A jak wam idzie homeschooling? Bo ja to chyba na koniec roku kazdemu nauczycielowi kupie wieeeelka flaszke...

Ja kupię sobie, jeśli uda mi się nie zatłuc Starszaka  :bum:
majek   zwykle sobie żartuję
26 marca 2020 10:48
[quote author=kurczak_wtw link=topic=96073.msg2919107#msg2919107 date=1585218356]
Ja kupię sobie, jeśli uda mi się nie zatłuc Starszaka  :bum:
[/quote]

daj spokoj, ja wczoraj wyskoczylam do sklepu na rogu po jajka i wino, a sprzedawca sie pyta, czy jestem pewna, ze dwa mi wystarcza...  😵
Z homeschoolingiem to u mnie zależy od egzemplarza. Młodsza ma 5 lat, zadaje zadanie i robi. Ze starsza jest ciężko, nienawidzi tych nudnych zadań, czytanie masakra, pisanie masakra. Jak jej czytam książki o biologii, geografii itd słucha, wszystko zapamiętuje. Ale matma to już musi być wyćwiczona, nie mówiąc o pisaniu. Gdyby była w edukacji domowej to bym robiła takie życiowe zadania głównie (np na pieniądzach) a dodawanie w słupkach tylko uzupełniająco, żeby się nie znudziła. Niestety już spędziła nad tym podręcznikiem w szkole pare miesięcy i jak widzi takie zadania to od razu się drze :O Dałam im też taką aplikacje do liczenia i tłukły ją ze 2 tygodnie, to też jakieś ćwiczenie. Na razie łatwo bo to pierwsza klasa. No i robią co drugi dzień z panią 45 minut tej matmy on-line i jakoś leci. Z tego co widziałam to i tak są z materiałem trochę do przodu więc myśle ze będzie dobrze.
dempsey   fiat voluntas Tua
26 marca 2020 11:00
Ja jeszcze daję radę.
Na razie chcą, młodszy bardziej (4 klasa), starsza mniej (5 klasa).
Ale sprzed chwili: Właśnie odbyła się dyskusja (prawie ze łzami), w której próbowałam przekonać, że użycie w wypracowaniu z angielskiego słówka, którego nie ma w czytance i KTÓREGO PANI NIE PODAŁA I NIE KAZAŁA SIĘ UCZYĆ, jest dobrym rozwiązaniem i można to zrobić i warto się nauczyć dodatkowego słówka NAWET jeśli go nie ma w tabelce słówek na dziś.  Poległam. 
Może napiszę maila do nauczycielki...  bez tego nie mam wielkich szans. 😵
majek   zwykle sobie żartuję
26 marca 2020 11:48
o tak, PANI NIE KAZALA to twardy argument, z ktorym ciezko walczyc.

U nas ostatniego dnia, jak dzieciaki wychodzily ze szkoly to p. Dyrektor w bramie kazala wszystkim dzieciom sluchac sie swoich NOWYCH NAUCZYECIELI, ale dzieci chyba nie byly az tak domyslne, zeby zalapac, ze to o nas chodzi...

Polowa zadan moich to spelling, gdzie maja napisac, to co ja przeczytam. Juz sie wspomagam tlumaczem googla i ikonka do odsluchiwania tych wyrazow, bo niektorych nie jestem w stanie przeczytac prawidlowo.

Trzymajcie za mnie kciuki, na wieczor mamy zaplanowany francuski, a ja umiem powiedziec tylko peugeot i renault.
Ja mam święto, bo młody już licealista i nikt niczego od rodziców nie wymaga. Czyli udzielam się, jak zwykle, jedynie przy matematyce.
Jak tam postępy szkolne to zbytnio nie wiem.
Na pewno bardzo rozwinął się jako gitarzysta 🙂, i ławeczka do ćwiczeń też nie próżnuje.
Będzie źle, jak zacznie korzystać z bębna, takiego jak dla orkiestr strażackich (jest doboszem w drużynie).
A dlaczego rodzice sa nauczycielami - nie bardzo rozumiem. To co nauczyciele robie w tym czasie?
Naboo, to nie do konca tak.Powiem ci,co robi moja mama polonistka.Odkad wprowadzono 25.03 obowiazek edukacji zdalnej jest minimum tak samo zajeta prowadzeniem lekcji,sprawdzaniem itd.,jak byla za "normalnych" czasow. Wszystko zalezy od szkoly i dyrektora egzekwujacego od nauczycieli wykonania zadania.Niektorzy podchodza do sprawy powaznie,inni...no coz.Wiele historii tez juz slyszalam.
Naboo, ogólnie to taki mamy tutaj klimat 😉 musiałabyś zobaczyć podręczniki dla dzieci co nie czytają - tekst w zadaniu wielkie litery, a nad nim maczkiem 2 zdania wyjaśnienia na czym polega ćwiczenie, to oczywiste, że to dla dorosłego, a jak zadane do domu, to z założeniem, że rodzic będzie odrabiał z dzieckiem 😉 Ogólnie temat rzeka. Ja dałam do prywatnej szkoły bo moloch w regionie jest tragiczny. I tu się trochę wymiksowałam z tego ale założenie na początku roku było takie, że siedzę z dzieckiem w domu X czasu. Niektórzy rodzice siedzą i żałują ze tak mało zadane (pani dyrka zakazała dużo prac domowych dawać ku niezadowoleniu pani). Natomiast ten sezon przeziębieniowy miała tragiczny, nie była w szkole od grudnia 🙁 Tzn była 3 dni przed kwarantanną no i musiałam coś tam z nią porobić bo tamci lecą z materiałem i musi kiedyś do nich dołączyć. Klimaty są „ocenkowe” w tej szkole, jak i w 98% innych i dziecko nie rozumie, że trzeba to olać, mimo ze mózg jej pierzemy 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się