Koronawirus

vanille, a temu, że jakby nie bylo zakazu to by czlowiek na czlowieku siedzial, jak to wcześniej bylo. Te Biedronki to są jakies niezbędne do przeżycia, czy jak?

Mnie się wydaje, że w lesie ciężko prowadzic nadzór jakikolwiek nad spoleczenstwem. Zaraz by tam siedzialy grupy piwoszy i chętnych innych rozkoszy. A skoro nie mozna zapanować, to należy zamknąć. I już.

No u nas ostatnio jeździło nadleśnictwo i patrole konne  😜
Taka refleksja... w miastach typu Warszawa, Gdańsk (teraz widze w tv)  pootwierane są bazarki i targi, 3 osoby na jedno stoisko. U nas na wsi targ zamknięty, i wszelkie inne w okolicy. Ludzie handlują ze swoich prywatnych posesji. Ostatnio po psią karmę (zrobiłam zapas batonów jakby mi zakłady mięsne zamknęli i nie byłoby odpadków) jechałam 27 km w jedną stronę do domu gościa od karm. Mamy dwa duże sklepy, Biedronka i Topaz. Ceny w Biedronce są na wielu produktach niższe. Np ser pleśniowy trójkącik jak kosztował 3,29 to w Topazie 5,3. Teraz niestety strasznie w Biedronce oszukują. Za każdym razem na 2, 3 produktach z koszyka robią przebitkę cenową. Np cena na półce  za chusteczki higieniczne (zgrzewka) 4,30 podchodzę do kasy 5,5. I wiecie co? To nie są duże pieniądze, ale jestem upierdliwym klientem.  😤 tak więc chodzę tam rzadko bo nie lubię być oszukiwana. (albo np. doliczają reklamówki do rachunku, mimo że chodzę od lat ze swoimi torbami z tkanin  😤 )
Na początku wyznaczyli 50 wózków, które mogły być na sklepie. Do jednego wózka wchodziły 2,3 osoby. Zwróciłam na to uwagę, teraz wchodzi 1 osoba na jeden wózek, więc jak koleżanka idzie z mężem to czekają na dwa wózki. Co do cen jeszcze. Pod Biedronką stoi Pan z warzywami (sprzedaje z samochodu ale nie wiem na jakich zasadach) u niego np piękna, duża włoszczyzna kosztuje 5 złotych, w Biedronce marna paczuszka też 5 zlotych (połowa tego co u gościa na zewnątrz) ale gość też stroi jakieś fochy. Ostatnio poszłam po pół kg marchwi, pół kg pietruszki i czosnek - wydałam tylko 6 złotych. Facet oczywiście skwitował, że marna klientka, bo ludzie workami kupują  😀iabeł: ciekawe po co mi zgniła marchew w domu.

Co do wspomnianej wcześniej empatii, że niby taki kryzys, ogólnie epidemia zwiększy w Polakach wrażliwość itd... za cholerę nie. Widzę właśnie u nas na wsi i okolicach (wschód Mazowsza) szczególnie wśród starych ludzi. Im się wszystko należy, im nic nie pasuje, kłócą się w sklepach, kłócą się pod sklepami, rozpychają, jakby wszystko to, co jest robione teraz było wbrew nim. Na forach ludzie zamiast sobie pomagać, to hejtują... Hejtują kasjerki, hejtują obsługi sklepów, sąsiadów, lekarzy, potrafią przypieprzyć się do byle czego i obsmarować innych. Mam wrażenie, że tego było wcześniej u nas mniej.
Myślałam cicho, że taka tragedia, która dotyka ludzkość coś nam uzmysłowi, wyostrzy widzenie na świat, na piękne rzeczy, na docenianie siebie i bliskich, na to, co się ma. A tu ni cholera
[quote author=Lena link=topic=103024.msg2920959#msg2920959 date=1585927329]
Dzień drugi godzin dla seniorów. Wczoraj rano na portalu regionalnym forki długaśnych kolejek porannych do biedry/lidla. 2/3 czekających to seniorzy. Ludzie, którzy pracują trochę się wkurzają, że nici z szybkich zakupów przed pracą. No cóż, nikt seniorom przecież nie zabroni stać o 7 rano pod sklepem. 10-12 i tak jestem w pracy, więc mi to wisi. Po robocie koło 17 idę do osiedlowego sklepu. Markety omijam od miesiąca. Czekamy grzecznie przed wejściem na swoją kolej. Przede mną wchodzi pan 70+ i ustawia się do stoiska z wędlinami, ja 2 metry za nim czekam. Pan nie wie, co by chciał. Stoi i się rozgląda bezradnie. Ekspedientka się niecierpliwi, ludzie na zewnątrz tkwią w deszczu ze śniegiem, a pan myśli.


Coś mi to przypomina... jestem na zakupach, trzymam się o te 2 m z daleka od ludzi, zatem stoję i czekam aż pan-senior (oczywiście robiący zakupy PRZED godziną 10-tą!) ... czekam aż pan senior odsunie mi się od półki z szamponami. Stoi odwrócony do szamponów plecami, patrzy i myśli... i patrzy i patrzy i myśli i myśli i ciągle patrzy na te... podpaski! Myślałam, że mnie tam krew zaleje!
[/quote]

Zdaniem niektórych tak jest w porządku. Mnie to w normalnych warunkach zupełnie nie przeszkadza, niech się zastanawiąją pół godziny i spacerują sobie po sklepach jeśli lubią, ale teraz nie mamy normalnych warunków. Wręcz przeciwnie i wszyscy się musimy do tego dostosować, starsze osoby też. Tym bardziej, że są bardziej narażone na negatywne skutki ewentualnego zakażenia. W tej sytuacji mam ograniczoną wyrozumiałość dla osób, które udają, że nic się nie dzieje i to nie tylko starszych, ale wszystkich, którzy swoim zachowaniem utrudniają innym funkcjonowanie aktualnie. Także dla mamuśki, która idzie wąskim chodnikiem z dzieckiem ok. 12 lat i zamiast przez kilka króków iść gęsiego, żeby się minąć z kimś w bezpiecznej odległości, ciśnie prosto przed siebie, a ulicą akurat coś jedzie i nie ma gdzie się odsunąć. Podobnie dla kogoś, kto wpycha się na mnie w drzwiach piekarni, żeby tylko spytać czy jest chleb orkiszowy, chociaż na wejście czeka tylko jedna osoba.
Niesamowicie interesujące to Wasze otoczenie, że niepożądane zachowania wykazują tylko osoby 65+, natomiast młodsze to anioły, nigdy nie blokujące kolejki, wśród których brak osób z różnymi niepełnosprawnościami fizycznymi i psychicznymi, sprawnie robiące zakupy i wzorce zachowań w obliczu pandemii.
Niesamowicie interesujące to Wasze otoczenie, że niepożądane zachowania wykazują tylko osoby 65+, natomiast młodsze to anioły, nigdy nie blokujące kolejki, wśród których brak osób z różnymi niepełnosprawnościami fizycznymi i psychicznymi, sprawnie robiące zakupy i wzorce zachowań w obliczu pandemii.


Powiem tak, u nas na wsi nie zauważyłam osoby młodej, która w jakiś sposób by utrudniała innym życie. jak stoją w kolejkach, to w rękawiczkach, często jak nie maseczki, to apaszki na twarzy, zachowują odstępy, robią w miarę szybko zakupy, przychodzą po konkrety. Ale rozumiem starszych, że przyglądają się na towary na półkach, bo i wzrok nie ten, i sprawdzają ceny, aby nie przepłacać. Ok, ale właśnie dla nich jest po pierwsze ten czas 10-12 a po drugie wierzę, że ludzie sobie przychodzą do sklepów w formie rozrywki. Tak przynajmniej mówi moja sąsiadka, sklepowa z osiedlowego Groszka. Innym problemem były pijaczki,ale poskutkowało usunięcie ze sprzedaży setek, teraz przychodzą rzadziej

ivermectin a cov 19
W mieszkaniu dwóch chorych na koronawirusa mieszkańców nie znaleziono wirusa nigdzie! Nawet na klamkach. A ileś czasu sobie w tym mieszkaniu tym wirusem oddychali, kichali i mazali po meblach.

vanille, mogłabyś podać źródło? Jest to mniej więcej zgodne z moją wiedzą i rozumieniem funkcjonowania świata. Ciekawe z czym będziemy się bujali za chwilę przy masowej dezynfekcji wszystkiego wokół, co kompletnie zaburzy równowagę w ekosystemie na poziomie mikro, co pierwsze wejdzie na puste miejsce. I jak będzie "przyjazne" dla ludzi. 
Jabberwocky, no są takie miejsca gdzie jest na okrągło dezynfekcja i nie taka jaka się robi w domach i innych przestrzeniach ale naprawdę solidna: przychodnie, szpitale, OIOMy. Tak, że bazując na tych doświadczeniach wydaje się, że nie zdarzy sie nic strasznego. Może odezwie się tylko więcej alergii, astm i AZS-ów? bo istnieje teoria, że wysoka higiena sprzyja rozwojowi tych chorób. Oporne na antybiotyki szczepy szpitalne to chyba inna bajka, nie związana z odkażaniem tylko ze stosowaniem antybiotyków u pacjentów.
bobek, tu mamy trochę inną skalę niż dezynfekcja całych miast, jak w Hiszpanii. W zasadzie jest to ciekawe, za kilka lat się przekonamy jaki będzie rezultat takiego powszechnego eksperymentu.
Tymczasem w Norwegii: gminy przygotowują gry i zabawy w lesie. Stawiają słupki, których sie szuka w lesie za pomocą mapy sciagnietej na telefon. Na słupku jest kod do zeskanowania, zeby zbierać punkty. 🙂
Kolo mnie jest 110 slupkow do znalezienia.
(...) w tych marketach jest naprawdę tak tanio?   I nie byłaś w sklepie w miedzyczasie np po pieczywo? (...)
Kto z osób chodzących głównie do marketu (no do takiego sklepu z koszykiem) umie stanąć w okienku i wymienić produkty, które chce kupić?

Tak, w marketach jest taniej niż w małych sklepikach. Może jakieś pojedyncze produkty wyjdą mniej korzystnie, ale sumując zakupy zawsze wyjdzie bardziej ekonomicznie.

Mam to szczęście, że tuż pod blokiem mam kiosk piekarniczy - taką właśnie budkę z okienkiem. Jestem tam raz na 4 dni. Kupuję chleb przez okienko i sobie idę. Przez te 3 tygodnie musiałam tylko raz pójść do apteki po lek dla psa (sytuacja nagła), poza tym pomiędzy 14 marca a 2 kwietnia nie byłam w żadnych zamkniętych pomieszczeniach poza swoim mieszkaniem.
Oczywiście, mam łatwiej w tym momencie, bo jestem sama. Z drugiej strony mam trudniej, bo jestem sama. Nic nie jest czarno-białe.

galopada_, trzymajcie się!

Megane, u nas przyjeżdża od lat 3 razy w tygodniu pan z gospodarstwa pod Lublinem, sprzedaje z busika na ulicy. Ma warzywa, owoce i mleko. I bardzo różnie u niego z cenami. Ale ma stałą klientelę, normalnie trudno się tam dopchać, to teraz chyba tym bardziej. 😉
A co do ludzi i ich wrażliwości społecznej - sporo jest tych akcji pomocowych oddolnych, więc aż tak źle z nami nie jest. Tylko, że to pomaganie jest cichsze, a internetowy hejt i krzyki pod sklepami głośne. Tak to sobie tłumaczę i wierzę, że jednak jakby to jakoś policzyć statystycznie to by jednak wyszło, że nie jesteśmy aż takimi chamami bez serca...
Wszystkie grupy wiekowe mają tych co się bardzo starają i tych, co dają ciała na całej linii. Tylko tych co się starają mniej widać, bo siedzą w domach. 😉


PS. Czy mogliby przy okazji nowych zaostrzeń wprowadzić karę finansową za spluwanie na chodniki? Kurde, to jest tak obrzydliwe - zawsze było. Ale teraz to przecież ma dodatkowy wydźwięk epidemiologiczny. U mnie menele z klatki plują nie tylko w wejściu do bloku, ale i na klatce, w windzie. No szlag może trafić.
Tymczasem w Norwegii: gminy przygotowują gry i zabawy w lesie. Stawiają słupki, których sie szuka w lesie za pomocą mapy sciagnietej na telefon. Na słupku jest kod do zeskanowania, zeby zbierać punkty. 🙂
Kolo mnie jest 110 slupkow do znalezienia.

Ale genialna opcja  :kwiatek:
U nas wczoraj jacyś młodzi zrobili w nocy duży hałas. Patrzymy z okna - i jakaś osobówka jedzie. Tyle, że tam żadnej drogi  nie ma ... i skończyła podróż w potoku. Wylazło ich z tego auta całkiem sporo, w końcu jakoś wyjechali i zawrócili. Wygląda, że młodzi poniektórzy jednak też mają gdzieś i wesoło spotykają się grupkami dalej.
Mnie pani dyr kazala z domu prowadzic dodatkowe zajęcia artystyczne w fornie videokonferencji. Niedlugo ruszam na podbój papierniczych i będę do tego zachęcała moich uczniów. Yeah!
Jak się komuś nie podoba prowadzić lekcje z domu to ma przyjść do szkoły.
Moje kolezanki były wydawać podreczniki i cwiczeniowki.
Jednego nauczyciela córka jest zarazona.
Ascaia, dzięki!

Pacjenci powoli wypełniają kolejne części szpitala. Na razie korzystamy z ostatnich chwil na oddech. Ilość personelu jest minimalizowana, żeby nie zużywać za duzo sprzętu i nie narażać się na zakażenie. Wszystkie procedury począwszy od założenia dokumentacji medycznej, przez zbieranie zgód, ankiet, wywiadu jest wyczynem logistycznym. Historia choroby fizycznie jest skażona. Po założeniu leży w specjalnym pomieszczeniu gdzie się "wietrzy" i dopiero po kilkudziesięciu godzinach trafia do strefy czystej. Tak samo problematyczne jest wpisywanie obserwacji. Ilość komputerów po stronie brudnej jest ograniczona. Pomijam już dyskomfort pracy w kombinezonie. Notatki robione w czasie wizyty są skażone. Żeby móc je jakoś wpisać do "czystego komputera" trzeba dać cynk komuś  ze strefy czystej, żeby podszedł i przez szybę śluzy zrobił zdjęcie. Jeśli wyjdziesz i o czymś zapomnisz to kolejna szansa jest przy następnej wizycie, nagłym wezwaniu do jakiegoś stanu ostrego albo trzeba zawracać głowę personelowi strefy brudnej żeby podał informację telefonicznie. Problem zaczyna się jeśli śluza jest nieprzeszklona. Wtedy trzeba polować na komputer i walczyć z pisaniem w kombinezonie. Albo podawać telefonicznie informacje komuś że strefy czystej, kto wpisze je dk komputera.  Tak samo zlecenia leków są po stronie brudnej, nie ma możliwości wejścia i dopisania czegoś o czym się zapomniało. Przed wejściem na oddział trzeba bdb przygotować się i robić precyzyjną  listę rzeczy do zrobienia w strefie skażonej. Nic co. Zostanie tam wniesione nie może zostać wyniesione. Co do stroju. Google są zaparowane po 15min. Duszno jest jeszcze wcześniej. Nie ma możliwości odsłuchania pacjenta bo nie ma otworów na uszy. Niektórzy lekarze wycinaja na własne ryzyko otworki nożyczkami. Mam Zdjęcie swojej twarzy po 3h pracy, ale wyglądam tak źle że nie będę was straszyć 😉 przy codziennym przebywaniu w strefie ma się siniaki na twarzy od maski i googli (a używałam do tej pory samych bdb gogli wyscielonych pianką). Poza tym...  Bardziej stresuje mnie wyjście na zakupy niż praca 😉 przepraszam za ewentualne literówki - pisze z telefonu.
Miłego dnia Wszystkim!

galopada_, to siły bo brzmi słabo. I szkoda twojej piknej buzi 😉
galopada_, to znowu napiszę WIELKIE DZIĘKUJĘ ochronie zdrowia czy po staremu służbie zdrowia czy jeszcze inaczej pracownikom placówek zdrowia 😉 W każdym razie DZIĘKUJĘ i bardzo mocno trzymam personalnie za Ciebie i Twojego małża kciuki i wysyłam dobrą energię.

Tak się zastanawiałam w ostatnich dniach jak bardzo skomplikowane muszą być teraz te wszystkie procedury w szpitalach, gdzie naprawdę nie ma miejsca na błędy. Jak mi się zrobi dziurka w rękawiczce to są ogromne szanse, że kompletnie nic to nie zmieni. Staram się jak mogę przestrzegać własnych procedur, ale przy tak prozaicznej czynności jak te zakupy to człowiek dostaje kociokwiku i co chwila brakuje dodatkowej ręki. To jak to musi być przy o wiele większym narażeniu na kontakt z wirusami. U Was każdy ruch ma ogromne znaczenie.
Zastanawiałam się czy szpitale są minimalnie lepiej przystosowane do takich procedur? Np. pod względem architektonicznym? Większej automatyzacji np. otwierania drzwi? Czy jednak wydzielenia stref brudnych i czystych (co w bloku, w małym mieszkaniu jest praktycznie nieosiągalne). Pewnie zależy od konkretnego szpitala jak jest wyposażony, kiedy budowany, kiedy remontowany, itd...
galopada dużo ludzi faktycznie jest na respiratorach? Wiesz coś na ten temat?
tunrida, mogę powiedzieć tylko o naszym szpitalu. Od jakiegoś czasu na stałe około trzech pacjentow (jest co trochę jakaś rotacja zgon/poprawa na jakieś pogorszenie albo przekazanie ciężkiego pacjenta z innego szpitala ).

Edit. Problem jest taki, że są pacjenci uu których przebieg i pogorszenie jest piorunujące. Wchodzi na oddział na własnych nogach, dopomina się o kolację, a nad ranem już leży pod respiratorem.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 kwietnia 2020 12:02
Czytam o tych waszych środkach zapobiegawczych, oddzielnych ciuchach na wyjście itd i podziwiam. Ja zupełnie nie ogarniam, myjemy zakupy co prawda, ale też dzieciaki łażą co chwilę po dworze i ich pod prysznic za każdym razem nie wsadzę. Trochę przyzwyczailiśmy się do myśli, że mamy spore szanse zachorować, chociaż nigdzie między ludzi się nie pchamy.

Naboo, jestem pewna, że gdybym nie zapuściła korzeni w Bawarii, to właśnie Norwegia byłaby moim miejscem na Ziemi  😍

galopada_, trzymajcie się dzielnie!!! A powiedz, jakiej Ty jesteś specjalizacji, że akurat tam teraz pracujesz? Macie czas/środki/możliwości, żeby próbować jakiś form leczenie (jak np. w Lublinie) czy to raczej za duży żywioł?

W Monachium mają się zacząć w końcu testy na przeciwciała w społeczeństwie. Bardzo jestem ciekawa rezultatów. Na początek osoby z 3000 domostw.
https://tiny.pl/7hlbw
Edit: 4500 osób
https://tiny.pl/7hlz7
Czyli teoretycznie strach z tym syfem leżeć w domu. Bo w ciągu godziny możesz mieć dramatyczne pogorszenie.
-Czyli jeśli umierają sobie znienacka na kwarantannach ludzie z kontaktu, bez potwierdzonego testem zakażenia ( bo karetki nie nadążają z przyjazdem i pobraniem wymazu) to jest realne że umierają z powodu COVID a nie np udaru, zawału czy jeszcze tam czegoś innego.
- Czyli jeśli moja teściowa, za np kilka tygodni złapie wirusa i poczuje jakiekolwiek objawy, choćby banalne, to najbezpieczniej dla niej, od razu ją kłaść na oddział, zamiast bawić się w leczenie domowe.

Lotnaa- szpitale jednoimienne mają wszystkie oddziały jak każdy szpital. Bo leczą różne choroby: internistyczne, neurologiczne, chirurgiczne. Tyle że leczą osoby zarażone covid. Ponadto mają oddziały przygotowane do leczenia tych zapaleń płuc w covid.
Więc więcej stanowisk na OIOM-ie itd.
Facella   Dawna re-volto wróć!
04 kwietnia 2020 12:06
Galopada, o wow. Szanuję i podziwiam.
Wczoraj pojawił się temat, że jeśli szpital i uczelnia pozwolą, to od przyszłego tygodnia będę z moim M. pomagać na ginekologii w ramach wolontariatu. 2 dyżury nocne na tydzień. On jako student chce pójść, mieszkamy razem, śpimy w jednym łóżku, wiec to czy ja tez pójdę, czy nie, niczego nie zmieni. Ja mam KPP i technika elektroradiologa, pracowałam już w szpitalu na etacie. Wszystkie ręce do pomocy się liczą, więc może się uda, a wiem ze studenci się nie garną (umowa jest trochę podła w porównaniu do choćby warunków poznańskich; nawet nie będzie to zaliczone jako praktyki wakacyjne lub choćby ich cześć). Szpital oczywiście nie z tych jednoimiennych zakaźnych.
Mając to na uwadze dzisiaj postanowiliśmy odnowić miesięczne zapasy, o 3 w nocy byliśmy w makro i oprócz nas był jeden klient. Musieliśmy, żeby nie musieć w ogóle wychodzić, skoro przynajmniej jedno z nas będzie na wolontariacie. Przede wszystkim żeby samemu nic nie przywlec do szpitala, ale tez żeby ewentualnie ze szpitala nie wynieść dalej niż w obrębie naszego mieszkania. Mieszkamy śmiesznie blisko, ale i tak auto będzie jeżdżone od drzwi do drzwi, żeby nie narażać ludzi na ulicach. Mamy okna od strony przyszpitalnej ulicy, mieszkamy tu od listopada i nigdy tak często karetki nie jeździły.

Btw jak zobaczyłam jak są ubrani kierowcy karetek zakaźnych... chryste, pole widzenia minimalne, zawsze uważałam na karetki i nie tylko, zawsze puszczałam uprzywilejowane, ale teraz to mam potrójny alert mode jak słyszę że się zbliża.

Tunrida, obawiam się ze przy łagodnych objawach nikt teściowej od razu ba oddział nie położy... choć tak powinno być przynajmniej w określonej grupie wiekowej. Ale jest to nie do zrealizowania na skale krajowa.
tunrida, kto też zależy....  Przypadek, o którym piszę to osoba z bardzo poważnymi schorzeniami towarzyszącymi. Zwykle zapalenie płuc też by się tak mogło skonczyc. Priv.

Nie ma co popadać też w jakąś panikę. Trzeba zachować spokój i obserwować siebie/ czy chorego członka rodziny. Większość pacjentów jakich mamy to skąpoobjawowi albo w stanie dość dobrym stabilnym.
galopada a wiesz może jaki jest powód tego, że młodzi z korona nie idą w Krakowie do szpitala jednoimiennego ale są w Żeromskim?

Trzymajcie się tam w zdrowiu  :kwiatek:.
unity, nie mam pojęcia. Miały powstawać jakieś izolatoria dla osób bezobjawowych/skąpoobjawowych. Może to coś w tym stylu.

Lotnaa, interna
[quote author=SzalonaBibi link=topic=103024.msg2921039#msg2921039 date=1585943539]
Ten zakaz wstępu do lasów to sugestia "z góry". A poszła do nadleśniczych w piątek po południu więc mogli jeszcze zakazu nie wprowadzić na weekend. Więc warto sprawdzić stronę swojego nadleśnictwa i jak nic nie ma to skorzystać póki można.


Na stronie tego naszego nic nie ma w newsach, czy to oznacza ze nie wprowadzone jeszcze? Czy to nie jest tak ze z automatu jest zakaz wszędzie jak to Lasy Panstwowe?
[/quote]

Sprostuję: tak, z automatu wszędzie, bo specustawa daje taką możliwość. Sami leśnicy na bieżąco weryfikują wiedzę. Przepraszam za wprowadzenie w błąd  🤬
busch   Mad god's blessing.
04 kwietnia 2020 14:44
galopada_, trzymam kciuki i powodzenia :kwiatek:
galopada_, podwójnie ciekawie czyta się wieści z pierwszej linii frontu! Dzięki za wpisy i zdrówka!

Ja się dziś trochę załamałam. Moja mama mieszka z moją babcią. Co chwilę spotykają się z ciotkami - jedna emerytka druga chyba po 50. One przecież nigdzie nie wychodzą, tylko do sklepu  😵 Poza tym ciotka jechała zmienić opony, policja ją zatrzymała i zawróciła bo to nie jest pilna potrzeba. Więc co zrobiła? pojechała inną drogą  😵 No i na koniec - mój brat mieszkający na drugim końcu PL wybiera się do nich na święta. Nie przetłumaczysz, że to nie jest czas na to wszystko.  😵 😤
Moon   #kulistyzajebisty
04 kwietnia 2020 15:34
magda, kurdę, najgorzej właśnie starszym przetłumaczyć, że mają na tyłkach siedzieć :/
U mnie świąt nie będzie, już się zbuntowałyśmy z siotrą, że po prostu kurdę nie chcemy pozarażać! Cholera wie, czy któraś z nas nie ma tego szjasu i nie przechodzi bezobjawowo...  😫 Trochę to podziałało na babcię i ciotkę, ale też, one co drugi dzień do sklepów drałują, mimo że im mówimy, że zrobimy im zakupy! To ni huhu nie potrafią zaplanować zakupów na kilka dni więcej  😵 A że obie mieszkają w mieście, niedaleko sklepów to przecież "na chwilę wyskoczą tylko..."  😤

Moi rodzice siedzą grzecznie w domu, ale mama musi kilka razy w tygodniu pomagać babci z leżącym dziadkiem po udarach... I tu powiem Wam, że jest dramat. Bo nie ma teraz co liczyć na pielęgniarki przychodzące do domów (wcale się nie dziwię, żeby nie było i nie mam o to żali!) wizyty lekarski, które mieli zaplanowane poodwoływali, a jakby tego było mało, dziadek leżący, więc ryzyko zapalenia płuc jest jeszcze większe. Póki co jest ok, mama jak tylko może unika kontaktów bezpośrednich, nosi maseczkę przy dziadku, ale strasznie się boję o nich, że w razie - tfu tfu tfu - czego, to nawet karetka nie przyjedzie...  🙁
Moon, jedna z tych moich ciotek jest totalnie niereformowalna i nic nie przetłumaczysz, ale że druga i moja mama tak postępują to ja wymiękam. No i mój brat, starszy ode mnie 2 lata i twierdzący że siedzi w temacie od kilku tygodni?! Zresztą jak się ograniczenia zaczynały to twierdził że do świąt sprawa potrwa i tyle  🤔wirek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się