stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

vissenna   Turecki niewolnik
29 marca 2020 15:42
Budyń zawsze jest nadzieja, że jeśli wypowie się sporo osób o jakimśtam doświadczeniu w temacie, to osoba będąca w błędzie w końcu zrozumie. Też kiedyś uważałam się za oświeconą, bo zwyczajnie nie wiedziałam czego jeszcze nie wiem. Dopiero kiedy trafiłam na trudne konie i właściwych ludzi życie zweryfikowało moje oświecenie, utarło nosa i zmusiło do nauki od innych.


A teraz uwaga moderatora:
Muchozol zgłaszanie postu dotyczącego dyskusji jako offtop prędzej odbije się Tobie na ostrzeżeniu. Moderator nie jest od tego by usuwać niewygodne komuś posty, które nie naruszają regulaminu. Takie sprawy wyjaśnia się osobiście.
Swoimi wypowiedziami i zacietrzewieniem sama rzuciłaś się pod koła pociągu, nie miej pretensji teraz, że ludzie dzielą się swoimi spostrzeżeniami co do Twojej osoby.

Znajoma kupiła konia w renomowanej stajni, super trenerzy, koń extra, super zrobiony (stajnia poza granicami naszego kraju). Koń dosyć szybko zaczął być płochliwy, więc się odezwała do tamtejszego super-trenera o co chodzi. Trener jej powiedział, że koń się nie będzie niczego bał jak się będzie jej bardziej bał niż strachów.



Po dupie takigo trenera powinna całować i pokłony mu bić. Szczerą prawdę jej powiedział realnie, tylko może trochę dosadnie.
Koń jako zwierzę "jest grzeczny" przy człowieku, czyli umie opanować swoje instynkty (takie jak wiać, płoszyć się kopać, nie dać się dotknąć), nie dlatego, że "kocha ludzi"- tylko dlatego, że został nauczony, że pewne rzeczy mu się opłacają a inne nie. Lepiej jest uczyć co się opłaca- czyli pochwałą, ale czasami się nie da.
Gdyby koleżanka umiała dobrze jeździć i zająć konia robotą i ustalić co się opłaca, a co nie (to jest dokładnie taki case jak mój), to by nie miała kłopotów.

Wasz koń raczej nie potrzebował stać pół dnia na padoku przed złapaniem, tylko wy nie mieliście lepszego pomysłu🙂 i pomysł "na przeczekanie", czyli "nie opłaca mi się już ich dłużej robić w balona bo i tak mnie złapią" zadziałał.

I Muchozol sorry ale takie dyrdymały wypisujesz, że szok. Ciekawe czy jak stajnia ci się zapali to będziesz też mieć tyle czasu, ile potrzebuje koń  😵
Tyle czasu, ile koń potrzebuje to mu się daje na naukę równowagi itd.- bo to jest skala ujeżdżeniowa i nie wpycha się konia w ćwiczenia B, jak się nie opanowało ćwiczeń A. I tu nie ma dyskusji w ogóle, bo jeździectwo jako system ze skalą jest kompletne i nie są potrzebne żadne nowe szkoły czy inne pierdoły, bo już od setek lat wszystko, jak się robi jak trzeba to działa, zawsze, bez wyjątku. Ale na wyegzekwowanie posłuszeństwa i szacunku do człowieka nie można dać zwierzęciu 500 kg "czasu ile potrzebuje".
Ty gadasz jakbyś się z jakiejś bajki "mam swoje pierwsze dwa kochane koniki" urwała.

Ja niestety znam wiele osób, które myślały, że się w kilka lat naucza jeździć dobrze, ale im nie wyszło. I zamiast pocisnąć naukę bardziej, zmienić trenerów, stajnie gdzie się uczyli, czytać literaturę to co... poczęli przyswajać naturalsowe teorie.
I fajnie by było, gdyby sięgnęli po książki tych naprawdę dobrych koniarzy zza oceanu. Ale nie, zamiast tegona dzień dobry  Monty Roberts, którego książki są.. no marne są. Mało w nich mięsa i nawet takiego duchowego ( w dobrym tego słowa znaczeniu, chodzi o hart ducha, autokrytykę) jeździectwa w nich mało. Są miałkie. Może stąd ich "globalny" sukces. Do tego taka uproszczona instrukcja obsługi konia polana sosem z kursów jntb i robi się mózgowa sraczka rodem z "która półkulą myśli mój koń" i jakim "typem końskiej osobowości jest".

I jednak uważam nadal, że za dużo czasu spędzone z koniem może działać na niekorzyść relacji. Jak ktoś ma do wykonania porządną jazdę/trening plus oporządzenie to to potrafi zająć naprawdę dużo czasu i na wspólne pląsanie po padoku aż konik się zdecyduje niespierniczać już czasu nie starcza... z korzyścią dla obu stron.

Jak ktoś chce poczytać dobry horsmanship to bodajże Ksiaże Newcasle kilka wieków temu już takową książkę z tym słówkiem w tytule popełnił.
O matko 😂. Off top nie jest offtopem jak dosrywa osobie, z którą moderator się nie zgadza 😂.
Ok. Jednak to nie dla mnie 😜.
kotbury, 100% zgody!
Nie wiem co Ci przeszkadza, że ktoś sobie swojego prywatnego konia specjalnie traktuje? Z tego co Meise pisała nikt z koniem problemów nie ma (oprócz niej, a ona dusi problem w zarodku).


Jak ktoś chce mieć konia „specjalnej troski” to niech go sobie trzyma U SIEBIE.
Jeżeli koń ma stać w pensjonacie to powinien być ucywilizowany, wychowany i szanujący ludzi.
Z jakiej racji obsługa ma się męczyć i narażać z rozpuszczonym bobkiem?
Właściciel ponosi odpowiedzialność za swoje zwierzę.
W tym przypadku zgadzam się z Muchozol, , bo wpis Budyń, był conajmniej dziwny , jeśli nie zna się tej historii czy wydarzenia, o którym Budyń napisała, jak ja nie znam. Moderator powinien być jednak obiektywny.
Jak ktoś chce mieć konia „specjalnej troski” to niech go sobie trzyma U SIEBIE.
Jeżeli koniem ma stać w pensjonacie to powinien być ucywilizowany, wychowany i szanujący ludzi.
Z jakiej racji obsługa ma się męczyć i narażać z rozpuszczonym bobkiem?
Właściciel ponosi odpowiedzialność za swoje zwierzę.


Idąc tym tropem, w pensjo powinny stać tylko nastoletnie walachy i klacze. Ja zawsze uczciwie pytalam - czy wezma zrebna klacz, czy wezma mlodego ogiera, czy wezma 2.5 latka z łąki. Jeden właściciel stajni ma czas i wiedzę, a inny nie
vissenna   Turecki niewolnik
29 marca 2020 16:08
I jednak uważam nadal, że za dużo czasu spędzone z koniem może działać na niekorzyść relacji. Jak ktoś ma do wykonania porządną jazdę/trening plus oporządzenie to to potrafi zająć naprawdę dużo czasu i na wspólne pląsanie po padoku aż konik się zdecyduje niespierniczać już czasu nie starcza... z korzyścią dla obu stron.



Amen. Naturalną potrzebą konia nie jest przebywanie z człowiekiem na lince przez pół dnia. Robota pod siodłem też. Dla konia potrzebą jest stado, kawałek ziemi do pierdzenia na wietrze, woda i żarcie.
Jakoś wydaje mi się, że jakby zaoferować koniowi wybór - stado i łąka czy halterek i kółka na piachu - to co wybierze?  😎
Koń ma zrobić swoją robotę i wrócić do swojego życia. Tu naturalsi się zgadzają, bo najwyższa nagrodą dla konia jest rozluźnienie, odpoczynek i brak presji.
Poprawny trening (z siodła czy z ziemi) przez godzinę dziennie sprawi, że koń będzie miał więcej ochoty do pracy niż godziny wykręcania jego łba w stronę beczek czy zabawy w jeża. Bawić się w jeża można przy siodłaniu i czyszczeniu. To nie długość poświęconego czasu wpływa na wychowanie konia ale konsekwencja...


Muchozol To w końcu zgłaszała, bo coś jest offtopem, czy dosrywem?
Widzę tylko osobę próbującą przedstawić swój punkt widzenia na przykładzie... Rozumiem, że Muchozol mogła się tym czuć urażona ale nadal nie widzę offtopu a tego dotyczyło zgłoszenie. Jeśliby napisała "jestem urażona przytoczonym tematem", to nie upominałabym za taką formę zgłoszenia. Co ja widzę to próba zamiecenia pod dywan niewygodnych wypowiedzi ręką moderatora.
Do Budyń poszło PW z prośbą o powstrzymanie się od wycieczek prywatnych i zdarzeń dawno zapomnianych.
I nie, obojętnie po której stronie dyskusji jestem, jako moderator muszę być obiektywna i kierować się regulaminem.
Stąd chociażby odcinam kolorem moje osobiste zdanie od tego co robię jako mod.
Karolina tu koń specjalnej troski oznacza rozpuszczonego nie szanującego ludzi kochanego konisia pańci.
Ze dwie albo już 3 strony temu 😉
Moja wypowiedz odnosi się do postawy Meise i wtórującej jej niejako Muchozol.
Ty sobie chyba żarty ze mnie robisz?

Czy ja mam gdzieś fakt, że koń się zachował tak czy inaczej? Czy nie interweniuje, jeżeli jestem świadkiem jego złego zachowania? Czy ja jestem zadowolona, że komuś się wspiął, albo zrobił cokolwiek innego?

Z koniem od kilku dni ćwiczę non stop, nie popuszczam nawet na sekundę. Nie mam też już więcej zgłoszeń, że zachowuje się niewłaściwie. Więc O CO CI CHODZI?

Przestańcie ze mnie robić jeb**tą, nawiedzoną pańcię. Jeżeli tak na Was działa mój sposób pisania, to go po prostu zmienię, będę "normalna" i poważna.
Oj zostawcie wy baby Maise w spokoju!!!! 🤬

Bo tu już była dyskusja i zostało wyjaśnione co i jak.
Owszem, mówimy o zachowaniach, podobnych bo pierwotna gadka z Maise była przykładem, ale dyskusja już dawno poszła w inne przykłady i możliwe konsekwencje.

Muchozol gada bzdury, okropne i niebezpieczne i niezwiązane z Maise i jej koniem, tylko z własnymi końmi, do zachowań których, dorobiła ideologię (czas na czekanie aż się koń zdecyduje z padoku przyjść. No jasne, że się w końcu "zdecyduje" bo do śmierci nikt nie ma kondycji żeby go ganiać).
... ciekawe jakby miał kolkę (tfu, tfu), to czy też by czekała aż w końcu będzie gotowy do przyczepy wejść i do kliniki jechać. I ile by czekała ... dni...





Meise, ty sama z siebie zrobiłaś "nawiedzoną pancię" bo pytasz dosłownie o wszystko i wszędzie. I dobrze że najpierw zapytasz a potem zrobisz. Tylko jak ktoś ma aż tyle PODSTAWOWYCH pytań to brzmi trochę na osobę która się rzuciła z motyką na słońce kupując młodziaka 😉 Nie dziw się więc oceny. Trzeba to wziąc na klatę i skoro wciaż jesteś i pytasz to powoli próbowac coś z tego zrobic. Po prostu rada Muchozol była trochę... niebepieczna 😀

Ta cała dyskusja nie tyczy się tego że TO TWÓJ Koń jest niebezpieczny tragicznie i w góle jest z nim jakas masakra. Muchozol odleciała z radami o "spcjalności" i dawania czasu, w sytuacjach kiedy koń nie może tego czasu dostać. Bo nie możesz czekać az on się oduczy odsadzania, szarpania na uwiązie czy ogólnie robienia sobie tego co chce w danej sytuacji. Bo takie rzeczy są NIEBEZPIECZNE i nalezy je eliminować jak najszybciej (co juz wiemy ze wiesz, i że już podjełaś kroki żeby to zmienić). 

Chodzi od 2 stron glównie o to, ze konie są proste z reguły i nie ma co dorabiać otoczki specjalności tylko trzbe KONSEKWETNIE robić swoje.  Ale to było stwierdzenie OGÓLNE, nie że ty tak twierdzisz. Luzu trochę Meise ; )
Spoko, już wyluzowałam, ale Iskra widzę dalej swoje. Ja się już od kilku stron przymknęłam  😉
Dzięki dziewczyny za obronę  😁

Z dobrych rzeczy to koń w stajni stoi wzorowo, nie odsadza się, nie próbuje. Po jeździe oplotłam uwiąz na belce i tam go przypięłam, dostał swoje wysłodki, w tym czasie wyszczotkowałam go z potu. I jak juz zjadł i stał wyczyszczony to zaczął się kręcić i kombinować. Korygowałam go natychmiast, po czym zakończyłam sesję cofaniem wzdłuż stajni - co było dodatkowo fajnym ćwiczeniem, bo młody opuszcza już głowę i zaokrągla plecy przy cofaniu z ręki. Został pochwalony i nagrodzony za fajne zachowania i zadowolony poszedł na padok.

Wczoraj w terenie były dwie sytuacje, gdzie "niepostrzeżenie" chciał wybrać drogę (jak akurat się zastanawiałam którędy jechać). Kiedyś bym mu pewnie pozwoliła zadecydować, ale wczoraj przypomniało mi się co mi tu wbijacie do głowy i zmieniłam natychmiast trasę/zawróciłam.

Widzę progres, może niedługo kupię jakiś nowy ładniejszy kantar.
Meise, na konia ktory zwykle stoi ale odsadza sie czasem nie wiadomo kiedy od czapy polecam wiązanie do 8ki górskiej, do kupienia w sklepie wspinaczkowym 🙂  jak chcesz to napisz na priv, pokaze ci ustrojstwo i jak do tego wiązać
No to ja się włączę w dyskusję na zasadzie 'nie znam się, to się wypowiem' 😀 Ja ogólnie mam skłonności do dość emocjonalnego podejścia do koni, taki chłodny chów jaki wyraziła kotbury jest mi obcy (choć nie krytykuję tego, rozumiem takie podejście). Miewam impulsy do rzygania tęcżą i patatajania po tejże ale chyba w granicach normy. Układanie młodych koni jest mi obce ale ponieważ jeżdżę po różnych miejscach to mam swoje obserwacje. I moim zdaniem często to dawanie czasu obraca się na niekorzyść. Bo zwykle człowiek daje czas nie koniowi ale sobie. Jakby licząc na to, że może ten czas spowoduje, że kłopot sam się rozwiąże i nie trzeba będzie nic z tym specjalnie robić. A specjalność konia zaczyna się tam, gdzie kończy się nasza wiedza, umiejętności albo odwaga, żeby coś zrobić (poza nielicznymi przypadkami). I często dawanie tego czasu potęguje problem. Albo go stwarza. Coś, co możnaby rozwiązać od razu albo w kilku 'sesjach' ciągnie się miesiącami lub latami, bo 'koń tak ma'. Można problem obchodzić w nieskończoność licząc na to, że może koń się kiedyś znudzi i sam ogarnie (almost never happened) albo przemyśleć swoje działania. Konie w gruncie rzeczy same nie będą przełamywać swoich lęków, będą uciekać. Moim zdaniem to człowiek musi trochę wypchnąć konia poza strefę komfortu bazując na swojej wiedzy i doświadczeniu i pokazać mu, że to nic strasznego. Ale można albo czekać, aż koń sam zrobi ten pierwszy krok i będzie się męczył miesiącami np. widząc ogłowie i wiedząc, że zaraz trzeba je będzie przełożyć przez uszy, albo zacząć coś z tym robić. Dość niedawno obserwowałam, jak klacz niemal 10letnia, która nienawidziła przekładania czegokolwiek przez uszy (dało się, ale było to trudne i stresujące dla obu stron) po miesiącu ogarniania przez inną osobę stoi teraz spokojnie i nawet nie zauważa, że ktoś jej coś majdruje przy uszach. Ma na to totalnie wywalone. A czasu na samodzielne dojście do tego, że ogłowie nie urywa uszu miała... kilka lat. Trzeba tylko być mega konsekwentnym, nie bać się niespodziewanych zachowań i po prostu stawić czoła problemowi w 100% bez unikania go czy zostawiania na później, rozwiązywania po trochu, szukania wymówek czy drugiego dna. Dla konia taki chwilowy dyskomfort i eskalacja strachu, która prowadzi w ostatecznym rozrachunku do trwałego pozbycia się problemu i psychicznego luzu moim zdaniem jest bardziej korzystna niż taki stres i strach każdego dnia rozłożony niepotrzebnie na miesiące czy lata.
Nie piję tu do nikogo ani do żadnego konkretnego konia
Takie czajenie się i dawanie czasu to tylko utwierdza tego konia, ze coś dziwnego się dzieje. I uważam, ze takie rzeczy robią ludzie, którzy się zwyczajnie boja lub stresują. I przenoszą to niepotrzebnie na konia, za bardzo wydziwiajac.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 marca 2020 19:34
flygirl, mi się najszybciej uczyło konie wchodzić od myjki... jak nie wiedziałam, że nie umieją wchodzić 😀

Im więcej ojajania, dziumdziania i strachu, tym potem koń "specjalniejszy". Ja nie cierpię jak ktoś dorabia historie i teorie do końskich zachowań, bo wtedy właśnie traci cały czas w którym można by po prostu przepracować problem. A większość problemów przepracowuje się po prostu robotą.
ok peace.

Tak jak ja jechałam na wystanym miesiąc i lubiącym świrować, koniu w teren - nie mając pojęcia że jest jak jest.
Teren był jeden z fajniejszych i na pełnym luzie 😉
Jednak faktem jest, zostałam potraktowana jak mięso armatnie...
To przypomniało mi się jak wylosowałam na rajd kobyłę (nigdy na niej wcześniej nie jeździłam i konia zupełnie nie znałam, terenu z resztą też ). Rajd jechałyśmy we 3. Opiekun koni po powrocie był bardzo zdziwiony jak się dowiedział, że jechałam jako czołowa cały teren. A koń był całkiem grzeczny. Także tego... Nie wiem czemu robił duże oczy..
dea   primum non nocere
29 marca 2020 22:15
[quote author=karolina_ link=topic=7002.msg2919708#msg2919708 date=1585498981]
Meise, na konia ktory zwykle stoi ale odsadza sie czasem nie wiadomo kiedy od czapy polecam wiązanie do 8ki górskiej, do kupienia w sklepie wspinaczkowym 🙂  jak chcesz to napisz na priv, pokaze ci ustrojstwo i jak do tego wiązać
[/quote]
Ósemka też dobra, działa tak jak bloker i owijanie 😉
Uraziłyście Muchozol... i kto będzie podtrzymywał rozmowę? 😉
Świetnie się czyta.

To jest jeszcze tak, że każdy człowiek chciałby być wobec konia bogiem. Wszechmocnym? Wszechmogącym?
I, każdy człowiek dla konia powinien bogiem być - tak być przez konia odbierany.
Ale są różne zakresy boskości. Jedne podpadają pod chciejstwa, np. nikt nie uczyni konia nieśmiertelnym
Nikt też nie wykrzesze z konia więcej, niż jego wrodzony potencjał, w jakimkolwiek obszarze.
Wystarczająca boskość to nie zepsuć konia wdrażając go do pracy w tandemie z człowiekiem.
Pełnego uwielbienia wyznawcę zyskujemy w koniu kiedy dzięki nam czuje się bezpiecznie i komfortowo, wręcz ma poczucie "awansu" (psyche mu się wzmacnia, wobec kumpli jest doświadczonym wygą  etc.)
O ile czasem z Olimpu poleci ostrzegawczy grom 🙂, przywracający proporcje.
Jeśli koń jest non stop zdany na siebie - nie będzie szanował człowieka. Ups, nie będzie mu ufał (to lepiej brzmi, prawda?)
Bo i czemu? Skoro biedny koń musi sam sobie radzić z wszelkimi końskimi troskami. a świat jest pełen chaosu i nie do ogarnięcia?
Podobnie dwa bieguny ma "słuchać konia". Co można skrócić do: konia należy słyszeć i wysłuchiwać, ale nie słuchać.
Niezmiennie przypomina mi się prastary dowcip pt. "niższa inteligencja podporządkowuje się wyższej inteligencji".
(Dla młodzieży: Facet wodził palcem po ściance akwarium i za tym palcem podążały ryby. Przy szedł milicjant: Jak pan to robi?
Nic trudnego, po prostu <jak w morale>. Za chwilę milicjant odwraca się od akwarium a pyszczkiem robi:  o o o.)
Konie "umieją w emocje" i nie radziłabym tego lekceważyć.
To ja cos nie mam szczescia, bo co mnie ktos wsadzil na jakies znarowione UFO bez poinformowania o tym -  dorosly koni de facto nieodsadzony od matki, z hardcorowym lekiem separacynym i nienauczony wspolpracy z czlowiekiem, kon-nalogowy brykacz chodzacy latami tylko na hali i "chodz, poskaczesz na dworze"- to rzeczone UFO zachowywalo sie zwyczajnie zle, pomimo mojej blogiej nieswiadomosci i optymizmu 😉 I jakbym wiedziala, co to za specjalne przypadki, to bym nie wsiadla. Ten drugi to jeszcze dlugo bedzie snil mi sie po nocach, pare razy zsiadajac po treningu z niego mialam lzy w oczach, ze w ogole zyje i jestem cala 🤔wirek:

...a mojego konia przestaly zjadac owce, uczciwa robota to cudowny lek na strachy wszelakie jednak :P
I tak stanęłysmy na odwiecznym i nierozwiązanym dylemacie jeździectwa, pt kiedy przetłumaczyć a kiedy pie... znaczy się puscic ostrzegawczego groma z Olimpu  🤣
karolina_ dokładnie tak jest. teoretycznie można tu opisywać wiele "schematów poprawnego zachowania", tyle tylko, że właśnie ta granica jest tak płynna i jeśli ktoś nie ma doświadczenia to bardzo ciężko jest mu odróżnić kiedy zachowanie jest dominacyjne, a kiedy spowodowane strachem i czy to jest strach, że trzeba stanąć i dać popatrzeć, a kiedy wręcz nie można i trzeba "przeperswadować" bezwzględnie ruch do przodu (nie ważne czym do przodu, czy przodem, czy dupą - ale do przodu naszego).

Ja jestem tak dumna z konia, że pękam normalnie (i z siebie chyba też poniekąd).
Wczoraj gdy brałam konia na jazdę z padoku to obok wypuszczono konia, który się nakręcił. latał jak dzik no i mojej kobyle się udzieliło, do tego stopnia, że przy wsadzaniu do boksu mi stawała dęba, w boksie to samo, miałam problem na korytarzu uwiązaną wyczyścić i osiodłać bo w miejscu tupała, bo za ścianą stajni "biegał ten nowy koń"...
I z buta szłam na kros i siupy odstawiała, a tu jeszcze nowy dołek na kable wykopany (bo u nas prace nad infrastrukturą trwają, a wy nie wiecie jaki pożerający może być rów, którego nie było), do tego ani żywego ducha już (social distancing - ja się staram przyjeżdżać na tyle wieczorami, żeby inni już zdążyli swoje objeździć). W pewnym momencie mój koń mnie pociągnął w tył bardzo konkretnie i moja reakcja okazała się intuicyjnie najlepsza- napiąć mięśnie pleców i brzucha - jak podczas jazdy - dokładnie zrobić taka pozycję jeźdźca,osadzić się udami na nogach, bat na tyłek i dalej swoje robić czyli iść. Po tej szybkiej reakcji przy następnych strachach już wystarczyło to odpowiednie napięcie ciała i bat skierowany w kierunku zadu.

Miałam jazdę życia potem, ale siedziałam wzorowo. W życiu wcześniej mi się nie udało tak dobrze usiąść w siodle. A końcowe przejście jakie uzyskałam z galopu do kłusa to było takie, aż muszę się odczuciami pochwalić - każdą zadnią nogę czułam pod tyłkiem via mięśnie pleców, i czułam kiedy się rozciągają i zad się ugina. To rzeczywiście jest takie "falowanie" grzbietu, choć może sama bym tego falowaniem nie nazwała- nie mam określenia, nie jestem tego słownie w stanie do niczego porównać. Ale ta sprężyna zadnich nóg i te "szarfy" przesuwającyh się mięśni pod człowiekiem wraz z siłą jaką to generuje i ją się dosłownie czuje, ale ma się nad nią pełną kontrolę delikatnymi zmianami napięcia własnych mięśni w środku dają odczucie normalnie bycia na haju.

Znając życie za kilka dni będę znów coś "przewalczać"🙂... bo "ja nie wiem jak ja to zrobiłam", więc nie wiem na ile będę to w stanie powtórzyć
Jakie macie słowo na zwolnienie konia z komendy "stój" lub "zostań" np w boksie gdy może się już zająć swoimi sprawami? Jak skorygowałam konia żeby stał w bezruchu przy rozsiodlywaniu to później tez stoi i czeka 🙂 i nie mam pomysłu jak go zwolnić.
Zwykłe ok, idź. Czasem lekko machnę ręką.
Jakie macie słowo na zwolnienie konia z komendy "stój" lub "zostań" np w boksie gdy może się już zająć swoimi sprawami? Jak skorygowałam konia żeby stał w bezruchu przy rozsiodlywaniu to później tez stoi i czeka 🙂 i nie mam pomysłu jak go zwolnić.


U mnie zwykle pada "mooożesz". Znałam stajnię gdzie było "spocznij". Chyba nie ważne jakie słowo-hasło wymyślimy, ważne żeby było zrozumiałe i jednoznaczne.
Gillian   four letter word
04 kwietnia 2020 20:53
U mnie to jest - dobra, spadaj  😂 😁
Mam takie specyficzne machnięcie rękami i mówię "koniec", zawsze jak gdziekolwiek kończę i koń może się zająć swoimi sprawami. Na tymczasową przerwę mam coś innego - jeżeli np. pracuję z 2 końmi za zmianę.

Jaki macie sygnał do bezwzględnego zatrzymania inny niż prr?  🙂
Unity, na zatrzymanie mam łoł, jak westowcy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się