Co mnie wkurza w jeździectwie?

A ja pamiętam jak szeroko polecana tutaj na forum była fundacja Nasza Szkapa, dopóki jej prezeska czy tam właścicielka nie odwinęła się na pięcie w pewnym momencie i zniknęła z forum 😁
No i?
No i nic. Każdy może wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Ktoś mi może wyjaśni, po co kupuje i zakłada się mniej niż tygodniowemu źrebakowi halter? Jedna ze znanych instagramerek uskutecznia coś takiego i właśnie się zastanawiam, co tu poszło nie tak...
Myślę,  że po to samo, po co oszołomy Makacopochodne narzucają na noworodki folie itd...
anetakajper   Dolata i spółka
03 kwietnia 2020 08:35
Ktoś mi może wyjaśni, po co kupuje i zakłada się mniej niż tygodniowemu źrebakowi halter? Jedna ze znanych instagramerek uskutecznia coś takiego i właśnie się zastanawiam, co tu poszło nie tak...

Po to, że jak jest 30-50 żrebaków i któremuś coś trzeba zrobić to nie lata się z lassem.

Myślę,  że po to samo, po co oszołomy Makacopochodne narzucają na noworodki folie itd...
 

To akurat uważam za debilizm :/
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
03 kwietnia 2020 08:53
anetakajper, w takim przypadku zakłada się normalny kantar taśmowy a nie halter, którym bez nadzoru koń może sobie zrobić krzywdę.
anetakajper, mowa o jednym źrebaku na stajni. Dlatego się pytam, bo mój młody dopiero po 2 tygodniach miał kantar na łbie, a uwiąz jak uczyłam go chodzić był tylko przełożony, a tutaj był źrebak z halterem i przywiązaną do niego linką.
Windziakowa, ja pamiętam jednego zrebaka który postanowił już po tygodniu zwiedzać okolicę a nie za matką chodzić na padok 😀 Także kantar na głowę bardzo szybko to nie jest głupota, ale zwykły kantar. Krzywdy nie zrobi a warto żeby żrebak się przyzwyczaił. Tamten miał szybką szkołe życia bo po tygodniu chodził na kanatrze i uwiązie, żeby kobył nie zeszła na 3 zawały albo nie próbowała biegać za nim 😉
No dobra, kantar, dotykanie, mizianie, podnoszenie nóg to ok, jest normalne i często potrzebne. Owijanie foli, wykładanie palców we wszystkie otwory i wciskanie w halter to chyba niezbyt...
O tym mówię. To tak, jakby młodziakowi włożyć od razu do paszczy wielokrążek czy inny tandem. Serio, dwudniowemu źrebakowi konieczny jest halter? Szczególnie z przywiązaną linką na końcu? To nie uwiąz, który ciężko wypiąć jak taki maluch się zacznie szarpać(bo to dziecko, które może zacząć panikować przy nacisku na potylicę), a coś, co jest "na stałe" przymocowane 🤔 Ja po prostu widzę oczami wyobraźni, jak młode ucieka z tą liną i halterem, a potem staje na linkę... 🙁
Napisałam do tej osoby, ale nie odpisała mi. IMO - obserwuje ją naprawdę dużo osób, większość to młodzi jeźdźcy. Boję się, że przy takim przykładzie zacznie się wysyp źrebaków z halterkami na głowach... Bo wbrew pozorom dzieci i źrebaków jest całkiem sporo, najczęściej bez nadzoru lub z nieznającymi się na koniach rodzicami.
Halter to mocne narzędzie, a nie słodkie, kolorowe linki w sam raz dla końskiego dziecka  🙁  Halterki dla kilkudniowych źrebaków i wszelki agresywny imprinting to moim zdaniem świadome tworzenie sobie biznesu kosztem konia. Biznesu, ponieważ najgorsze wersje imprintingu widzę nie u nieświadomych osób prywatnych, tylko u ludzi oferujących innym swoje usługi.
Osobiście jestem całym sercem za rozsądnym przyzwyczajaniem młodych koni do człowieka i podstawowej obsługi, tak by źrebak w każdym wieku dał się bez stresu obejrzeć przez weterynarza, kowala czy kogokolwiek innego, kto będzie próbował mu pomóc. Ale nie znoszę wyginania śpiących źrebiąt na wszystkie strony, pętania, wiązania, gonienia i odczulania na dziesiątki rzeczy już, teraz, natychmiast i na siłę. Nie rozumiem tego, jest to po prostu totalnie niepotrzebne i zwykle mniej lub bardziej okrutne.
No, tylko taka zwykła opieka się nie sprzedaje. Bo mogłoby wyjść nagle, że nie trzeba magii. Wystarczy być, podotykać tego źrebola, pomiziać po klacie, popodnosić nogi, założyć kantar, jak się czyści matkę to przejechać dwa razy szczotką. Nuuuuda 😉 I jeszcze nie trzeba być do tego wcale pro naturalem level 15 z milionem kursów. Gdzie w tym biznes?
Biznes jest tam, gdzie jest strach. Ludzie  boją  się  koni i nie potrafią  z nimi pracować, a mimo to kupują i zarabiają, bo zawsze im sie koń marzył. Stąd  tak  wczesne szkolenia, stad zajezdzanie w wieku 1.5 roku jak jeszcze.slaby, czy zaprzeganie polroczniakow.
Zrebak to czyste zlo. duzo nieokielznanej energii...
A ja się zawsze zastanawiam, co kieruje takimi ludźmi, żeby w ogóle iść w konie. Ok, biznes i pieniądze rozumiem, ale jest multum innych opcji na zarobek, a który nie wymaga interakcji z żywym dużym zwierzęciem. Albo sportowcy, który zmuszają konie biciem, zakładają prąd do popręgów itp., no ja nie rozumiem - po co? Czy tacy ludzie na początku przygody z jeździectwem byli empatyczni, kochali konie a potem im odbiło? Czy od zawsze tacy byli? Nie pojmuję tego zjawiska, serio. Gdybym nie lubiła zwierząt albo bym ich się bała, to jaki jest sens w to iść i się męczyć?
Też nie rozumiem i nie ogarniam dlaczego nie którzy ludzie idą w konie , kupują je nie mając o nich zielonego pojęcia, kompletni laicy żeby
jeszcze chcieli się uczyć , jestem właśnie z swoim koniem w takiej stajni przydomowej , dziewczyny kupiły  dwa młode konie oczywiscie nie radzą sobie
z nimi. Wcześniej próbowałam czegoś ich uczyć ale już przestałam , bo się nie da jak ktoś nie chce.Co prawda chciały się początkowo uczyć jeżdzić ale po kilku
próbach stwierdziły że po co im to, zbyt męczące. ECH
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
05 kwietnia 2020 11:20
Po to, że najłatwiej i najszybciej zarabia się na laikach. Ida w konie, bo to jest już coś co liznęli mniej lub bardziej i udało im się na kimś zrobić wrażenie. Internet bardzo to ułatwia.  Jedni zaczynają na poziomie źrebiąt inni później na poziomie jazdy. I tak mamy szeroki wachlarz od wkładania źrebakom palców do uszu, wczesne zajeżdżanie, jedne z pierwszych (4-5) skoków pod jeźdźcem koniecznie na szeregu gimnastycznym i koniecznie z ptaszkami, Szybki trening w trzy miesiące od 80 cm do 130 cm, po chamskie barowanie, zaciski itp, żeby tylko wyżej skakać, lub piafować pięciolatkami. Niestety takich "szpeców" jest wielu i niestety mają szerokie grono wyznawców, bo klienci są leniwi i chcą mieć zaraz już a nie czekać.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 kwietnia 2020 18:19
flygirl, bo najpierw masz marzenia, a potem nie masz się za co utrzymać.
To doskonale widać na przykładzie nowych stajni. Kto z nas nie widział jakiejś od początku? Tzn osoba z marzeniami, ideałami, stwarza coś od zera. Ma być pięknie i z myślą o dobru konia. Bo sama ma juz dość tego co widzi dookoła i chce stworzyć coś innego, dobrego, na własnych warunkach.  I jakiś czas być może  tak jest. Często nowe stajnie zaczynaja w ogóle tylko od pensjonatu. Pózniej jeden koń do rekry i super, indywidualne jazdy, kon nieprzemeczony. Potem drugi, trzeci. Jazda godzinę dziennie, potem 2, a potem w sezonie jak jest dużo chętnych to przecież nic sie nie stanie, jak koń popracuje trochę więcej. Bo rachunki, bo kasy potrzeba na to albo na tamto. Tak to juz jest, ze często ideały giną w starciu z rzeczywistością. Ja juz wiele takich przykładów widziałam i przeżyłam a wcale nie jestem w jeździectwie od dekad
Na jednej z grupek jeździeckich post, odnośnie pracy/zabaw z roczniakiem. Przy moim zauważeniu, że źrebak niech stoi na dworze i żre - odpowiedź, że on ma za dużo energii. Jedna z osób zaproponowała lonże i pracę na drążkach.
Czasami mam wrażenie, że na konie poniżej 3 lat powinny być pozwolenia. I coraz częściej dochodzę do wniosku, że młode osoby często kupują źrebaki, "bo zrobią pod siebie, a i taniej wyjdzie", a potem pracują z nimi jak z dorosłymi. Chyba, że to ze mną coś nie tak, bo czasem się zastanawiam, czy zabieranie Młodego do lasu jest dobrym pomysłem, a drąga to on widzi przez płot i nawet wtedy próbuje go zjeść...
Windziakowa, o, to samo wczoraj widziałam, aż skomentowałam tego roczniaka na drążkach, to dostałam reakcje "haha" 😂 Pierdziele te grupy, absolutnie nic pożytecznego tam nie ma, tylko content podnoszący ciśnienie :P Albo post o owijce za zadem i głosy OLABOGA PATENTY SOM ZŁE!!!! TYLKO LĄŻE NA KANTARKU NATURALNIE!!
budyń, widziałam właśnie, że się odezwałaś. Ale dzisiaj już kolejne odpowiedzi, że przecież koniu nic się nie dzieje i się prujemy bez powodu 😵 Jutro zaprzęgam małego do bron, niech się uczy, jakaś różnorodność się przyda, co darmozjad będzie się obijał.
Windziakowa, - mnie zastanawia na co źrebak może mieć za dużo energii? 🤔
Jak nie daje nic sobie zrobić to trzeba wychować zwyczajnie, bo rocznika to już powinno się dać poprowadzić na kantarze czy podstawić kowalowi, ale to tyle. Jak skacze po ścianach to może trzeba go wypuścić na padok po prostu...
Oo to ja się wyłamie. Mam dwulatka. Od stycznia raz w tygodniu albo raz na dwa idzie na 15 minut na lonze na kantarze (sznurkowym bo na zwykłym moze mi nawiac jak mu się uwidzi) albo skacze w korytarzu mala gimnastyke. I chodzil ze dwa razy pod drążkach na tej lonzy. Do tego moje sa od malego czyszczone, wiązane i mają podnoszone nogi, więc kowal bez sedacji. Nie jestem fanką zbierania trzyletniej dziczy z łąki prosto do pracy bo szanuje swoje zdrowie i zdrowie innych.
karolina_, - no ok, ale tu się wszyscy zgodzili, że czyszczenie, podawanie nóg i chodzenie na uwiązie jest ok przecież. To normalne. Kowal musi zrobić, wet musi zaszczepić czy odrobaczać bez trzech zdrowasiek. "Moje" nigdysiejsze wszystkie od roczniaka były uczone ładnego chodzenia w ręku, bo mieliśmy 10 minut pieszo do corocznych wystaw hodowlanych w skansenie obok, wszystkie tam szły, grzech było nie pokazać. Ba! Nawet były przerywane, kąpane i zaplatane, kopyta też miały myte i smarowane 😉 Tylko kurka jest różnica między tym, żeby dwulatka powoli oswajać z myślą o pracy, niech sobie przejdzie tego drąga, niech kicnie tego krzyżaka, ale  regularnie pracować na lonży i drągach z roczniakiem argumentując, że ma dużo energii to trochę co innego imo.
A jaki jest cel tego aby dwulatek skakał szeregi?
Jabooshko, kon docelowo do sprzedaży, ale wcześniej spróbujemy zrobić mu licencje. Więc oswajam powolutku z robotą na zasadzie zabawy (dzisiaj się bawił doskonale skaczac korytarz, zawracając pod ścianą, skaczac go w druga stronę, i tak pare razy, przy tym patrząc jak ja próbuje go nieudolnie zatrzymać), bo chce żeby ogarnął ze człowieka się słucha zanim mu jaja mózg przysłonią. Korytarz nie przekracza metra i jest bardziej nastawiony na to żeby skracał i wydłużał grzbiet, łapał koordynację i równowagę. Tak samo na lonzy, nie wybieguje go tylko uczę reakcji na głos. Do regularnej roboty pojdzie w przyszłym roku, na zime przerwa i na wiosne profesjonalny trening.

Keirashara, od wybiegania mlodziaka to jest pastwisko i kumple... Dziwie się ze ktos myśli inaczej
karolina_, - no ale o to chyba wszystkim chodzi, a nie żeby dzika do 4 latka hodować 😉 Przynajmniej ja mam takie wrażenie.
Ja myślę, że tu problemów jest kilka.
1. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że pomiędzy "nic" a "praca" jest jeszcze szerokie pole różnych aktywności, które pracą nie są.
2. Nie mają pojęcia o rozwoju fizycznym i psychicznym źrebaka ani o jego możliwościach w danym wieku.
2. Nie wiedzą, że aktywność zaoferowana koniowi może być zabawą, a też uczy. Branie źrebaka na spacer, oswojenie z kantarem, czaprakiem, ochraniaczami, pokazanie węża z wodą, przechodzenie po różnych podłożach, zabawki typu piłki, plandeki itp. - to wszystko fajne, ciekawe, rozwojowe, a nie jest pracą fizyczną.
A to razem często oznacza, że jeśli dochodzą do wniosku, że źrebak powinien "coś robić", to jedyne, co im przychodzi do głowy, to lonża. Czyli dokładnie nie to, co powinno.
Ja uważam, że źrebaki nie powinny być zostawiane same sobie przez pierwsze trzy lata życia, a potem nagle brane do pracy, bo powoduje to stres i szok poznawczy. Po to mamy te trzy lata (albo i więcej) dzieciństwa, żeby powoli, spokojnie i w luźnej atmosferze pokazać młodziakowi ludzki świat, w którym będzie funkcjonował, nauczyć go jego reguł i wprowadzić go potem w pracę w taki sposób, że nawet nie zauważy, że zaczął pracować 😉
Odgrzewany kotlet... Ale to takie smutne  😕
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się