Młode Konie

No ogólnie u nas będzie trudno z uwagi na takie przestrzenie:



Nawet spokojnym koniom się krew w żyłach zagotowuje, jak rozciąga się przed nimi taki widok  😉

Ja póki co zobowiązuje się jeździć za innym koniem w stępie.

A na galopy oddać mojego komuś lepszemu.
Meise, ale co, że widoki? Jak masz konia karnego to choćby była przed nim najlepsza ścieżka na galop to nie pójdzie i kropka. Ale to trzeba zrobić na ujeżdżalni :kwiatek:
Ponoszący Duszek, po tych latach pracy, nawet jak inne by poszły piecem, to on by został (może by furczał i trochę sie wkurzał, ale by nie poniósł). Ale to były lata pracy, ciężkiej i wymagającej.
lillid, przepraszam, że się odezwałam. Zwracam honor, świetny pomysł, należy robic tylko to, na co koń ma ochotę.


A gdzie ktoś coś takiego napisał? 🤔
Kopanie kogoś, kto się przyznał do błędu Twoim zdaniem jest ok? Bo mi tylko o to kopanie chodzi, o nic więcej.
Ja już się czuję zmęczona na samą myśl tych lat pracy  😁

A na serio, to wiem i rozumiem to. Wiem, że to nie stanie się wszystko za pomocą magicznej różdżki. Ciężko jednak będzie ten problem rozwiązywać na placu, bo tam koń jest do rany przyłóż. Tylko teren z kimś doświadczonym na grzbiecie  😉

No i fajnie jakbym miała do dyspozycji profesora, który sobie ma wszystko w poważaniu i może świecić przykładem dla gówniarza.

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 kwietnia 2020 13:20
lillid, ale co to jest za kopanie leżącego, jak zauważyłam tylko, że to koń kieruje meise, a nie ona nim. Gdzie to straszne kopanie? Leżącego? Na serio?
No nie wejdzie pod nią do wody, bo to on trzyma kontrolę w tym duecie i jak nie będzie chciał, to nie wejdzie, robi to, co jest dobre dla niego, a nie to, co ma robić, bo człowiek na górze wie lepiej.
Ja już się czuję zmęczona na samą myśl tych lat pracy  😁

to nie muszą być lata pracy, ale będą jeśli zaniedbasz to tak jak ja 🙂 Ja napsułam, długo próbowałam naprawiać sama i doszłam do momentu, kiedy był to już narów. Gdyby trener był od początku mojej pracy z koniem to by nie doszło do takiej sytuacji.
[quote author=Meise link=topic=1199.msg2925878#msg2925878 date=1587989926]
Ja już się czuję zmęczona na samą myśl tych lat pracy  😁

to nie muszą być lata pracy, ale będą jeśli zaniedbasz to tak jak ja 🙂 Ja napsułam, długo próbowałam naprawiać sama i doszłam do momentu, kiedy był to już narów. Gdyby trener był od początku mojej pracy z koniem to by nie doszło do takiej sytuacji.
[/quote]

A zaczęło się od ponoszenia w terenie, czy na placu? Pamiętasz w jakiej sytuacji problem wystąpił po raz pierwszy?
zauważyłam tylko, że to koń kieruje meise, a nie ona nim.

To chyba oczywiste, prawda? Dla Meise też, zapewniam.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 kwietnia 2020 13:33
lillid, nie zawsze to jest oczywiste, bo jak widać wyszło od sposobów przekonania konia do wody, co jest tylko objawem, głównego problemu. Ale skoro to wszystko jest oczywiste, to po co cały temat?
Meise to chyba było bardziej złożone. Mnie się wydawało, że koń jest ideolo na placu, no ale właśnie - wydawało mi się. Nie miałam wiedzy, czucia, narzędzi, żeby zapobiec czemuś co się rodziło, a czego ja nie widziałam. To byłą kwestia drobnostek, tu odpuściłam, tu nie wymagałam, tu za słabo jeździłam 😉 To było dawno nie pamiętam szczegółów (pamiętam raczej same zaj*** jazdy), natomiast on był zwyczajnie nieujeżdżony. A ja nie widziałam, że zaczyna się dziać coś niepożądanego. Młody koń musi mieć świetnego nauczyciela, takiego co jest lepszy od niego. Trochę machałam na to ręką (wówczas), ale teraz już wiem, że młode konie tylko dla profesjonalistów i nauczona na swoich doświadczeniach - tego zdania nie zmienię raczej nigdy 😉
Sytuacja jest taka, że na placu problemy widać w o wiele mniejszym zakresie niż w terenie. Bo nie ma za dużo bodźców, które by wywołały niepożądane zachowania. Ale to właśnie na placu się nad nimi pracuje. Nad koniem faktycznie dobrze ujeżdżonym i podporządkowanym na placu będzie kontrola w terenie. Ja nie bardzo wierzę w konia bezproblemowego, który w terenie nagle zaczyna pokazywać rogi (wybór miejsca w zastępie, nie wchodzenie tam gdzie jeździec każe itp). Może się bać, może mu się nie podobać ale jeśli układ człowiek-koń jest właściwy to on wszędzie jest właściwy.
Inna sprawa, że czasem po prostu trudno uchwycić momenty, kiedy koń poszedł o krok za daleko jeśli się nie ma dużego doświadczenia.
Strzyga czy miałaś na tapecie jakiegoś młodego konia, czy poruszamy się w sferze rozważań teoretycznych?
Żeby jeszcze surowego, to lajcik. Meise kupiła już popsutego. Startuje z poziomu -100.

Zgłaszam jedynie, że stwierdzenie "Twój koń robi z Tobą, co chce", tak jak jest trafną diagnozą problemu (oczywistą BTW), tak nie daje zbytnio narzędzi do korekty, za to dobija.
Męczą mnie już ciągłe najazdy na Meise...

epk gdyby to takie było 0-1, jak piszesz, to nagle by się okazało, że koni nie trzeba niczego uczyć... ani stać na myjce, ani wchodzić do przyczepy, ani stać spokojnie przy wsiadaniu, ani luzować gacie na zawodach, ani chodzić w terenie...
Nie dajmy się zwariować, to są tylko konie. Część zachowań wynika z wyszkolenia, część z doświadczenia (lub jego braku), część instynktu. Jak koń mi ruszy nogą przy goleniu, bo nie przyzwyczaił się jeszcze do maszynki, to od razu mogę mieć 100% pewności, że w naszej relacji człowiek-koń jest coś nie tak?
Meise, przestrzeń nie przestrzeń, być tak nie powinno ( chyba, że ktoś moga konia który czynnie biegał wyścigi, wtedy jest trudniej czasem).
Podam ci taki przykład: mój koń po rocznym treningu u profi zawodnika. Wczoraj wsiadłam na sesję zdjęciową na łące i fotograf mówi galop , ale żywo, bo to lepiej wygląda na foto itp.
Więc ja rozjeżdżam konia, a on znak zapytania nad łbem ( i pyta serio? przecież mnie skracacie ciągle to naprawdę mogę?). Dopiero za 3 razem się rozochocił i oczywiście , że już potem próbował mnie oszukiwać i galopował już w normlanym,spokojnym tempie odpychając się od wędzidła, więc oczywiście trener dał mi 3 uwagi, koń wrócił do stanu z przed sesji foto itrybu normalna praca. Sama na pewno bym się zaraz dała mu wciągnąć w jego "udawanie"odpuszczenie  🤣
Meise, z mojego doświadczenia z młodymi końmi- wszystko zaczyna się na placu, a nawet wcześniej- w stajni. Często jest nawet tak, ze konie, które sa jezdzone na codzień przez profesjonalistę i chodzą bez zarzutów- Pojezdzone kilka dni przez luzaczkę czy inną miłośniczkę koni- zaczynają robić ją w konia. A to wszystko zaczyna się od małych gestów i prób- koń nagle nie stoi przy wsiadaniu tylko robi dwa kroki do przodu, koń odskakuje od czegoś na placu zmieniając de facto tor jazdy- nieposłuszeństwo!- a ona mówi „nie bój się” i go sic! klepie; koń boi się narożnika wiec wpada w nim do środka zmieniając promień łuku- i nie następuje natychmiastowa korekta; koń wzmocni znacznie kontakt- i nic się nie dzieje, jest on nadal stały tyle ze mocniejszy- taki jak narzuca koń. Po tygodniu takiej jazdy z grzecznego usluchanego i dobrze ujeżdżonego 4 latka mamy konika biegnącego przed siebie i nie zwazajacego na plecak na plecach. Oczywiście pomysł, żeby trener wsiadł w terenie to najlepsze wyjście z Twojej obecnej sytuacji, próbujesz jednak zgłębić jej podłoże wiec podpowiadam.

Edit. Dodam jeszcze, ze zsiadanie jak koń nie chce wejść do wody to bardzo kiepski pomysł. Konie generalnie nie marzą o tym, żeby nosić nas na plecach-za każdym razem gdy z niego zsiadasz- dajesz mu nagrodę czyli paradoksalnie utrwalasz złe zachowanie jakim jest bunt przed pójściem naprzód.
Ja wiem, że to wszystko fajnie wygląda i wyobrażenie to jedno, ale rzeczywistość jest taka, że zaczynam jechać kłusem albo galopem za innym koniem, zaczyna się przez nóżkę i serio - nawet nie wiem, w którym ułamku sekundy - koń zagryza wędzidło, wysadza barana, że mam dupsko pół metra nad siodłem i dzida, że mogę się tylko przeżegnać stopą. Bo on za wszelką cenę musi być pierwszy. Żeby nie było, na padoku zachowuje się podobnie, czyli wyprzedza konie, zabiega drogę, itd.

Wyślę trenera  😉


Tak, tylko to jak koń się zachowuje na padoku ma się nijak do niczego. Serio- nie przenoś tego tak, bo twój koń tego nie będzie robił, jak ty tego nie będziesz robiła. Twój koń wie, że TY NIE JESTEŚ KONIEM. Gdyby nie wiedział to by ci wycedził z dwururki w ramach prób zmiany hierarchii jak chcesz go np. przesunąć. Więc- finito- basta- zachowania konia na padoku to zachowania na padoku. Po to idzie na padok aby miał towarzystwo koni - nie ludzi. I ciebie tam nie powinno być, poza momentem wywalania go tam i ściągania- it's his time with his friends.

A teraz na takie wyprzedzanko- ponoszonko.
Są takie dwie fajne metody na to ale musisz jechać z ogarniętą osobą z przodu.

Każda taka akcja to krzyczysz voltaaaa- i robicie voltę, każdy swoją. Prowadzący swoją, ty swoją, do skuuutku, aż koń się uspokoi. Dość ciasną woltę, aby było mniej "fajnie" niż zapierd..c do przodu. Inteligentne konie dość szybko się uczą, że nie opłaca się wydziwiać bo zabawa w miły bieg się oddala.

Druga metoda jest przy pojedynczym galopie po prostej - to niestety metoda chamskiego hebla. Przechodzisz do stój tak, że nie ma to tamto, do pełnego stój, po czym jak koń się zatrzyma to klepiesz i nagradzasz. To metoda na takie "ponoszonko" w galopie.


Maise, ja sobie obejrzałam twój wstawiony kilka stron temu filmik z galopu z bryknięciem i moje spostrzeżenia (i to nie złośliwie) są takie:
1. Chyba masz kulawiznę w prawym zadzie, albo koń jest tak krzywy
2. Dlatego przy zagalopowaniu na tą stronę min. nie było zagalopowania tylko dzida prawie z dwóch prostych świńskich gir (tak doszło podniecenie do tego)
3. Kon bryknął nie tyle z radości co z konieczności łapania równowagi (bólu jeśli to kulawizna?) - nie zaangażował zadu, co widać w stępie bo unika jego obciążenia przez bardzo duże wachlowanie zadem na boki.
4. I tu się rodzi pytanie:  po co ze słabej jakości stępa przechodzić to tak gównianego jakościowo galopu pędzonego? To jest uczenie konia takich zrywów i proszenie się o kontuzję. Nawet w terenie liczy się jakość tej pracy. Jeśli teren ma być odpoczynkiem dla konia, to po prostu nie robi się aż tyylu elementów co na placu, ale nie można rezygnować z takich podstaw pracy ujeżdżeniowej, bo  z tego wychodzą właśnie potem takie kwiatki, że jakoś tak dziwnie na placu się słucha, a w terenie to już się nie słucha.

Imho zawsze zanim wyjedziesz na prostą do galopu w terenie to sobie powinnaś na tych pięknych przestrzeniach zrobić w głowie wirtualny czworobok i pojeździć jakościowo choćby kilka minut. Normalne wolty, zmiany kierunku, przejścia - no normalna robota tyle, że poza placem. Koń się skoncentruje na pomocach, przestanie czekać na dzidę  to można powiększyć woltę, powiększyć i potem zrobić dodanie a lepiej wydłużenie.

Dodanie- wydłużanie to nie zapierdalanie - trzeba pamiętać, że dodanie ma mieć ten sam rytm. Prędkość jest wynikiem wydłużenia wykroku (pokonujesz większą odległość via dłuższe kroki) dlatego z punktu A do B docierasz szybciej. Ale nogi stawiane są na ziemi w tych samych odstępach czasu. Galop z dwóch nóg susami się w to nie wpisuje.

I tak w ogóle to masz konia 5 lat... to nie jest 3, latek, to nie jest 4 latek, to 5-cio latek. Spójrz sobie na programy np. wkkw dla 5 latków (championaty)- innymi słowy- jak zaczniesz od tego konia trochę więcej wymagać - w temacie ogarniania i posłuszenstwa- to nie zdechnie i krzywda mu się nie stanie.


lillid, no pewnie, że to nie jest 0-1, może to zbyt skrótowo napisane. Pewnie, że byłoby pięknie jakby to działało tak od strzała 😉. Ale generalnie też sama wiesz, że koń się nie zmienia o 180 stopni bo za płot stajni wyjechał 😉. Kiedyś się czasem mówiło, że "to jakie masz panowanie nad koniem sprawdza się nie na placu a w terenie" i uważam, że faktycznie tak jest. I nie ma znaczenia czy to teren w lesie czy zawody - po prostu inne środowisko niż codzienne. I nie chodzi o to, że ten koń jest tak samo idealny jak na placu, ale że w całej swojej nie-idealności jednak poddaje się woli jeźdźca a nie bryka, robi dzidę i jest na pierwszym miejscu w zastępie i trzeba się szarpać. Fajnie to amnestria, napisała. Nie na zasadzie pojeżdżania po Meise, bo tu nie o to chodzi. Trener w teren może być świetnym rozwiązaniem dla postawienia jasnych granic ale bardzo silnie jednak przyglądnęłabym się temu co się dzieje na placu, szczególnie, że jak piszesz ty i Meise, koń nie jest białą kartą tylko już koniem, który jest trochę "do odrabiania".

Ja generalnie mam konia, którego potrafiłam zatrzymać w galopie, jadąc jako ostatnia - zawracałam i szłam stępem w przeciwną stronę niż konie. Na luzie i na spokojnie. Tak dla testów 😉. W każdym razie tego konia zaczęła jeździć w tereny znajoma - dla przewietrzenia głowy, raz w tygodniu. I ona w jednym konkretnym miejscu robiła mu galop (długa, fajna piaskowa droga). A po pół roku ja pojechałam w teren i chciałam sobie stępa połazić. To się zdziwiłam... No ale to było raz, jeden. Po 2 foulach koń powiedzmy stępował. Wkurzony i nafochany i napięty jak struna ale stępował. I tak przez kolejne kilka tygodni. Jakby nie był koniem tak podporządkowanym jak jest to pewnie niewiele bym zrobiła bo wbił sobie to ultra silnie. Ale to było zrobione na placu i było wynikiem jego ujeżdżenia. A potem zrobione w terenie też, bo ja dużo ćwiczeń robiłam kiedyś w terenie. Aczkolwiek żeby nie było - już go takiego kupiłam, więc mocno współczuję Meise, bo to kupa roboty z koniem nauczonym głupot. Przy czym jak mojego kupiłam to była właścicielka mi powiedziała, że w tereny praktycznie nie jeździli bo nie było gdzie.
epk jasna sprawa, że jak coś w komfortowych warunkach nie do końca działa, to poza strefą komfortu nie zadziała w ogóle.
Z tym sprawdzeniem w terenie czy na zawodach to na dwoje baba wróżyła, bo mi mój koń np. najbardziej ciśnienie podnosi... na hali. 😵
Na placu jest zdecydowanie lepsza, a raz jak ją zabrałam do innej stajni na czworoboki szkoleniowe, to mimo ogólnej ekscytacji, biegających psów i wielu innych niecodziennych atrakcji nie zrobiła NIC.
Ot, przytłoczona nieznaną rzeczywistością wolała się zdać w 100% na mnie 😁 w terenie podobnie, o ile nie jadę z innym koniem. Z towarzystwem mam zdecydowanie więcej do roboty tam na górze 🙄
Wiadomo, warunki to nie usprawiedliwienie - docelowo koń ma być pod kontrolą zawsze, nawet jak mu się nie podoba. Mimo wszystko jestem fanką stopniowego przesuwania granic (pod warunkiem, że się da).
Tu się już raczej nie da, bo sprawy zaszły za daleko. Generalnie współczuję.
vissenna   Turecki niewolnik
27 kwietnia 2020 15:16
Tu się zgodzę z dziewczynami, że trzeba dojść do sedna problemu.

Jeśli wykluczymy inne możliwości i mamy pewność, że to końskie kanarki rozłączają neurony w terenie, to generalnie trzeba być stanowczym.
Ja w takich przypadkach zakładam w teren silniejsze wędzidło (wielokrążek z podpiętym paskiem (nawet od ostrogi).
Nie pozwalam koniowi zostać "samemu" w galopie. Cały czas sprawdzam odpowiedz na pomoce. Moment w którym koń przestaje odpowiadać jest momentem do skończenia galopu. Jeśli koń odmawia - proszę silniej o kłus. Jeśli koń się opiera - plomba (jedną wodzą mocniej żeby się nie powiesił albo schował). Tu większość koni wymięka, ale specjaliści zadzierają łeb i pędzą dalej. Zazwyczaj moment pociągnięcia za wodze i zadarcia głowy, to czas kiedy koń wypada z równowagi i trzeba to wykorzystać. Działamy silniej jedną wodzą wyginając konia w jedną stronę, by odangażował zad i wprowadzamy go na małą woltę. Kółkujemy aż koń zwolni i wtedy dopiero pozwalamy mu stanąć. Ruszam dopiero kiedy koń "odparsknie" i pozbędzie się napięcia. Jeśli "tańczy", okazuje napięcie - znowu kilka wolt i zatrzymanie z czekaniem na odpuszczenie.
Tu niestety trzeba być konsekwentnym.
uszatkowa   Insta: kingaielif
27 kwietnia 2020 15:29
vissenna To oczym piszesz faktycznie jest czasem jedynym rozwiązaniem, gorzej jak nie ma przestrzeni na wolty. Mi niestety takie poniesienie zdarzyło się kiedyś na leśnej drodze, wówczas ciężko koniowi skręcić łeb, kiedy ma długa prostą i drzewa po boku.  Udało mi się wtedy dwoma rękami za jedną wodzę wciągnąć dziada między przerzedzenie drzew, cudem nie zatrzymaliśmy się na żadnym...
Meise ja bym chciała od siebie dodać uwagę i nawiązać do filmiku, który wstawiłeś jakiś czas temu z galopu na łące. Dla mnie już w tym filmiku jest trochę niepokojące, że jedziesz stępem w jeden koniec łąki a potem ruszać ostrym galopem i łąka się kończy. To Ty musisz mu pokazać i nauczyć go, że galopy w terenie to praca a nie zapierdzielanie ile fabryka dała. Wykorzystaj łąkę na kontrolowane galopy na kołach większych i mniejszych a jak poczujesz kontrole spróbuj porobić dodania i skrócenia, pokazać mu, że mimo, że jesteście na łące to Ty kontrolujesz sytuacje. Pamiętaj, że Twój koń wykonuje pewne rzeczy źle czy niewłaściwie bo nie zna tej poprawnej drogi, drogi, która Tobie się podoba.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 kwietnia 2020 15:48
lillid, no miałam. Nawet jeździłam sobie na jednym sama w teren i mnie nie targał 😀 nawet dobie obejrzałam właśnie filmik. Koń sam, przestrzenie większe niż u Meise, ja przeżyłam, koń pod kontrolą i w stępie i w galopie.
Oczywiście nie robiłam go sama, bo jestem za cienka w uszach i im jestem starsza, tym bardziej wiem, ze młodego konia najlepiej oddać w trening do kogoś kompetentnego i wsiadać dodatkowo. Przynajmniej ja, bo jakbym już miała inwestować w konia, to chciałabym pełen pakiet i radość, a nie szarpanie się. A i tak wolałabym profesora z komfortem bycia przezwożoną i uczenia się od konia, a nie uczenia konia.

Przykro mi, że czegoś Ci się tam nie chce słuchać, ale z końmi tak jest, że zamiast skupiać się na objawach, trzeba się skupiać na przyczynach. Tutaj to jest posłuszeństwo i szacunek konia do jeźdźca. No i to naprawdę nie jest moja wina, że to wraca i wraca. Jak problem wraca i wraca, to i rozwiązanie tego problemu wraca i wraca. Jezdziectwo to taki durny sport, ze nie ma drogi na skróty. Może się wydawać, ze są jakieś magiczne rozwiązania, ale wszystko sprowadza się do codziennej, systematycznej pracy. Nie dniami, nie tygodniami, a latami. Nie można pomyśleć, ej, 2 tygodnie jest już spoko, możemy sobie odpuścić. Dlatego profesora ciężko znaleźć i trzeba zapłacić jak za zboże. Bo ktoś tą całą prace zrobił.

vissenna   Turecki niewolnik
27 kwietnia 2020 15:54
vissenna To oczym piszesz faktycznie jest czasem jedynym rozwiązaniem, gorzej jak nie ma przestrzeni na wolty. Mi niestety takie poniesienie zdarzyło się kiedyś na leśnej drodze, wówczas ciężko koniowi skręcić łeb, kiedy ma długa prostą i drzewa po boku.  Udało mi się wtedy dwoma rękami za jedną wodzę wciągnąć dziada między przerzedzenie drzew, cudem nie zatrzymaliśmy się na żadnym...


Miałam tak 2 razy, ale jeszcze za gówniarza, kiedy nie wiedziałam ile nie wiem. Pamiętam zwłaszcza jeden kiedy na końcu drogi była betonowa trasa do byłego PGR. Hamowałam na pierwszych lepszych krzakach, bo miałam śmierć w oczach... Brrr  🙄

Dlatego ważne jest, by na galop wybierać trasy na których będzie można wprowadzić plan A, B i C...
Szczerze? Tyle lat i raz mi się zdarzyło zeby kon mnie przewiózł totalnie bez kontroli i wymagał kolowania dłuuugo zeby się zatrzymać. I nie był to mlody kon, a kobyla która wcześniej chodzila wkkw w starej formule i jak wrzuciła tempo stiplowe to mialam malo do powiedzenia. Na mlode u mnie przede wszystkim działa ciągle sprawdzanie czy nadal mam kontrolę bo łatwiej jej nie stracić niz odzyskać. Ale tez wybieram początkowo na galop takie trasy zeby na koniec była stroma gorka, duża zmiana oświetlenia (np wjazd do lasu) albo podłoża (np z piasku na trawe) bo to często nieźle konie wycofuje.
Kastorkowa   Szałas na hałas
27 kwietnia 2020 16:34
Meise nasz młody taki był jak przyjechał do Krakowa. W poprzedniej stajni był nauczony, że teren to nie praca a hulaj dusza i ściganie się po ścierniskach. Dziad zagryzał wędzidło jak konie inne hamowały bo widział swoją szanse i szedł w długą. Chodził wtedy jeszcze w poprzedniej stajni w tereny na ogłowiu i halterze z osobnymi wodzami by było dziada jak hamować bo na halter reagował. Aczkolwiek to było maskowanie problemu jak dla mnie bo tereny to dalej nie była praca a to był taki ręczny.

Jak ja zaczęłam z nim robotę to no po pierwsze ja pracowałam tylko z ziemi i przestawiałam konia na klasykę ( był robiony pod west i nieregularnie pracujący plus po przejściach) no i automatycznie wyrobiłam sobie u niego szacunek. W pierwsze tereny jak chodził pod moją przyjaciółką (właścicielką) ode mnie dostał hackamore i tyle bo jej nie było na tyle by to przepracować, ale no nie mogłam jej zabronić terenów. I zawsze z jakimś profesorem. Próbował sobie tak robić. Tak jak mówisz - na drugi ślad i dzida. No, ale na hacku nie da się nic zagryźć i miał zdziwko. Aczkolwiek dalej mu się we łbie pierdzieliło w terenach ale no hamulec był i próby tłumaczenia, że to praca i jak najmniej galopu, raczej spacery i było trochę lepiej, zwłaszcza pode mną bo jej to nie szanował absolutnie. 

Jak wyjechała na jakiś czas to ja go wzięłam w obroty indywidualnie - absolutny brak terenów i tylko i wyłącznie konkretna praca na placu na wędzidle. Po miesiącu jak czułam, że to jest ten moment z znajomą z grubej rury pojechałyśmy na mały rajdzik na cały dzień też na wędzidle normalnie. No i koń cud - tryb praca nie hulanie cały teren. Galopy nie galopy, obok siebie, tyłem, przodem. I tak już było.
Byłam z niego absolutnie dumna, ale jemu trzeba było pokazać gdzie jest jego miejsce bo inaczej to robiłby co chce.
Z czasem dłuższym dostawał więcej luzu w terenie. No i dzięki temu miałam z kolegi bez hamulca konia na którym na wielkich ścierniskach można sobie było robić galopik zebrany przez nóżkę i nie było opcji na wyrywanie. Zmiana tempa tylko na sygnał. Nawet w galopie na luźnych wodzach nie było opcji, że poleci jak nie dostanie konkretnego hasła, że można.
No, ale wymagało to trochę pracy.

Aż mi się zatęskniło za Prosiakiem
Jaka to była dzicz kudłata

A wyrosło super konisko
Trochę z innej beczki.

Meise, nas kiedyś trener wysłał na spacer (koniecznie miało być tylko stępem) w teren na młodych ogierach skoczkach.
Niefartem było po ulewie i co trochę była 2-3 metrowa kałuża na całą szerokość  drogi.
Zamiast stępa wyszło "parę" kilometrów skoków ze stępa. Najbardziej koszmarna jazda ever.
Ale nikt z nas by nie pomyślał, żeby gwałcić te konie na Przechodzenie kałuż. Bo to były skoczki.
Od skoczka nie wymaga się by łaził przez wodę - ale po drugiej stronie ma być.
Co ci przeszkadzało żeby skakać?
Oczywiście allrounder Ma chodzić wodę bez ale.
Ale wtedy, gdy ma zacięcie skokowe, trzeba tego specjalnie uczyć.
I, paradoksalnie, dobrze jest zacząć od dużej wody.
Może zaczną się ulewy, to wtedy bardzo rozległe a płytkie kałuże się nadadzą.
I byle jedna noga weszła, którakolwiek.
I nie wolno konia skarcić, gdy pójdzie takie coś serią skoków jak na 140.
A trzeba to wysiedzieć.

Dobrze, że nareszcie załapałaś, że chodzenie za koniem jest potrzebne. Do szkolenia.
Tu taka uwaga, że koń-przewodnik ma być naprawdę ok, idący spokojnie a jak burza przez wszystko.
Bo jak sobie "fundniesz" takiego, co uskakuje na byle ptaszka - to swojego podobnie "wyszkolisz".
Przewodnik ma wysyłać jednoznaczne sygnały młodemu: Wszystko Jest Spoko, nie bój żaby.

Z tego co piszesz, to twój konik został skutecznie "podparty". Faktycznie, potem bywa kłopot.
I faktycznie wielu osobom w terenie sprawdza się wielokrążek, niekiedy nawet niepodpięty,
niekiedy nawet na duże kółko. Nikt do końca nie wie, czemu to działa, ale działa. Są pewne teorie, ale to zostawmy.
Ja bywam brutalna, i gdy ktoś fafnasty raz marudzi "nie mogę potrzymać", brutalnie mówię: łopatką do wewnątrz każdy koń zwolni.
I wtedy zapada cisza.
Weź też sobie do serca, że Nigdy Przenigdy nie wolno ci wrzucać konia w galop!
Masz Zawsze zagalopowywać. Ty. Od jak najsubtelniejszych pomocy. Aby aby.
Masz złożyć koniowi delikatną ofertę spokojnego galopu.

Owszem, niby masz typowe kłopoty, ale mają niepokojący ocień:
ty jesteś dosyć postrzelona - więc robisz wiele, żeby twój koń też taki był, w istocie to ci pasuje.
Choć możesz kompletnie nie zdawać sobie z tego sprawy. "Uważaj na marzenia,bo mogą się spełnić".
Tu dobrą ilustracją będzie kilka panien, które cieszyły się, że źrebak "daje łapę". Potem - drugą.
Potem - zakładały sobie "łapy" na ramiona. I były przeszczęśliwe tańcząc ze źrebakiem.
Źrebaki szybko rosną. Kurtyna.
Ja bywam brutalna, i gdy ktoś fafnasty raz marudzi "nie mogę potrzymać", brutalnie mówię: łopatką do wewnątrz każdy koń zwolni.
I wtedy zapada cisza.


I tu wracamy do ujeżdżonego na placu konia.
Moon   #kulistyzajebisty
28 kwietnia 2020 08:34
halo, wszystko jest prawdą, to co piszesz, tylko jest jedno ale: koń musi rozumieć co znaczy łopatka do wewnątrz (już nie piszę o książkowej, pięknej czworobokowej łopatce, tylko jakimkolwiek rozróżnieniu łydki aktywizującej, przesuwającej etc) i tu - znów! - wracamy do ujeżdżonego na placu konia... ;-)
Przyznam , ze na kopach czy za wszelka cenę przeprowadzić przez coś siłą mojego konia raczej by się nie dało , jak miał 4 lata ktoś tak na myjkę chciał go zaprowadzić , to potem odrabianie było rok. Ja uważam , ze dobry trener znajdzie sposób ale nie  jak niektóre opisywane siłowe żeby złamać , przynajmniej u mojego konia by to nie zdało egzaminu bo przez coś takiego rośnie u niego niepewność i większy strach

I tu wracamy do ujeżdżonego na placu konia.


Z dostepnych na r-v zdjec i filmikow konia Meise to chyba tu lezy problem, bo to jezdziectwo troche takie heja bananowe jest na oko. Moze sie myle, to tylko x obrazkow ofkors - ale na placu jest kon, ktory "sobie biegnie" na luznawej wodzy, a na lace kon odpalony od strzala do galopu.

I nie chodzi o to, zeby konia bic 🤔wirek: ale byc konsekwentnym w egzekwowaniu wymagan. Czyli jak idziemy przez kaluze, to idziemy przez kaluze, worst case bokiem/tylem/wyzszym chodem/skaczac czy na koniu nafukanym jak 150, no trudno.

Kon ma prawo bac sie/stresowac/wkurzac w nowym otoczeniu, jasne, ale nie calkowicie renegocjowac warunki umowy, kto jest wlasciwie w tym ukladzie osoba decyzyjna. Czyli sploszyc, spiac, uskoczyc, podcaplowac, gapic, wyjsc z ustawienia, ale nie definitywnie odmowic ruchu naprzod (do momentu, ze trzeba zsiasc) czy reakcji na pomoce wstrzymujace. Jesli kon dziala na placu to ja bym jezdzila w teren "do pracy" 🙂 robiac na tej pieknej lace normalne figury i przejscia, potem tez z drugim koniem, jezdzac niezaleznie od siebie.

Btw. zazdroszcze terenow mega! my jezdzimy tylko w ruchu drogowym, bo Holandia, i jak czytam, ze ktos w ogole ze stajni wyjezdza na koniu, ktory jest momentami niekontrolowalny to mi sie literalnie niedobrze robi ze stresu 🤔wirek:
Halo czy jest z nami jeszcze Maise... bo chyba już nie ma snesu się produkować w temacie.

... Ciągle tym samym realnie- ujeżdżaj konia i wychowuj, nie uczłowieczaj i wymagaj konsekwentnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się