Koronawirus

Ja już chyba pisałam tutaj,miałam jazdę z moim młodym. Ból zęba, a to z tydzień pandemii dopiero. W moim mieście nie znalazłam ani jednego gabinetu, który działał!!
Dostałam namiary na stomatologa w mieście odległym o 30 km i info, że "przyjmuje w stroju kosmonauty". I tak młodego przyjął. W pełnym stroju jak chińscy lekarze.
Teraz już się ogarnęli. Zdobyli wszystkie środki ochrony i część przyjmuje a część nie.
Moja córka miala odwołaną wizytę u ortodonty prywatną, zdjęcie aparatu i założenie retainera. Wiem, że to nie wizyta pierwszej potrzeby, ale mam nadzieję, że nie będziemy czekać pół roku.
Jutro jadę zawiezc znajomą na rtg ręki, ponoć cudem zalatwione (po wypadku nie chciala jechac do szpitala).
Dlatego wkurza mnie pierdzielenie, że "prywatnie to się wirusa nie boją". Są różni ludzie. I jedni się boją a inni mniej. I nie ma znaczenia czy prywatnie czy państwowo.
Tylko tak jak mówię- państwowo niekoniecznie jest kasa na środku ochronne dla pracowników i pacjentów. I tyle.
A to nie jest też przypadkiem tak że robiąc prywatnie możesz ustalić cenę (logicznie podwyższoną na przykład ze względu na to że lekarze muszą wyposażyć się w dodatkowe materiały ochronne) a jak masz gabinet tylko na NFZ to robisz tą samą robotę, stajesz na rzęsach i wydajesz kupę własnych pieniędzy na przyłbice, maski etc (które kosztują krocie, ceny poszły do góry x10) a płaca taka sama jak w 'normalnych' warunkach bo NFZ nabrał wody w usta i ma obecne okoliczności głęboko w zadzie?
busch   Mad god's blessing.
28 kwietnia 2020 16:24
Ascaia, dokładnie o tym wcześniej pisałam. Na NFZ jest panika i ewentualnie stałe recepty. Prywatnie wirus już niestraszny.


To nie jest prawda. Ja już mam u mojego "stałego" lekarza specjalisty (oczywiście prywatnie) przesuniętą wizytę o co najmniej 3 miesiące. Mówię co najmniej, bo ostatnia wersja zdarzeń była że pani doktor do końca maja w ogóle nie przyjmuje, a co będzie potem - nie wiadomo. Odwołana wizyta bez możliwości "przebukowania" na teleporadę. Czemu tak - bladego pojęcia nie mam. Może pracuje gdzieś indziej i jest zaangażowana w walkę z koronawirusem? A może nie czuje się komfortowo bez badania pacjenta na żywo?

Jestem bardzo ciekawa doświadczeń innych z teleporadami. Ja mam takie, że to nie jest normalna wizyta i że lekarz jest mega zachowawczy, nie chce niczego stwierdzać co już wcześniej nie było potwierdzone na "normalnej" wizycie. Bardziej jako opcja pt. na bezrybiu i rak ryba niż faktycznie jakiś nowy sposób opieki medycznej. 
Mi się wydaje że bardzo dużo zależy od specjalizacji. Wielu porad spokojnie da się udzielić bez osobistego badania pacjenta. Niektóre specjalizacje poradzą sobie na podstawie wywiadu i wyników badań dodatkowych które pacjent posiada. A niektóre ni cholery.
Oczywiście bardziej problematyczne będą wizyty pierwszorazowe, ale jeśli chory zgłasza się z badaniami zrobionymi wcześniej, często da się i tak udzielić sensownej porady.
Czasami pierwszorazowa wizyta wiąże się tylko z założeniem dokumentacji i wystawieniem skierowań na różne badania na które i tak się czeka w kolejce.
Jest różnie.
tunrida, jak nie wierzysz? Woda utleniona dożylnie, to czemu nie domestos doustnie?
Mój fejsbuk jest ZALANY teoriami spiskowymi, tymi o 5g też. Ludzie są tak głupi, że łykną WSZYSTKO.


Strzyga jakie Ty masz doświadczenie z podawaniem wody utlenionej dożylnie że się na ten temat wypowiadasz? Tak z ciekawości pytam, widzę że jesteś ekspertem w tej dziedzinie skoro się wypowiadasz, to co może się stać jest to niebezpieczne, czy nie działa?
Bush, tylko Ty piszesz o odwołanej wizycie prywatnej, a ja o sytuacjach, kiedy dokładnie ten sam lekarz prywatnie przyjmuje, a na NFZ tylko stałe e-recepty na telefon, bo się boi wirusa. To zupełnie inne sprawy.
Tunrida, środków ochrony im nie brakuje, były zorganizowane. Poza tym serio uważasz, że to jest ok jak dokładnie te same osoby odmawiają pacjentom przyjęcia, bo koronawirus, ale jak się zadzwoni prywatnie, to nie ma problemu? No jeżeli ktoś się boi wirusa, to chyba powinien w obu przypadkach?
Ale przyjmując na NFZ to często nie lekarz decyduje. Decyduje kierownik poradni. Ja mam państwowe poradnie na NFZ w szpitalu (dyrektor szpitala podejmuje decyzje) i w poradni u rodzinnego ( rodzinny jest kierownikiem i to on podejmuje decyzję jak mam przyjmować). Nigdzie nie jestem właścicielem,szefem poradni na fundusz. Czaisz? I tak jest w wielu miejscach.

I środki ochrony w poradniach na fundusz ma obowiązek zapewnić dyrektor szpitala lub ten rodzinny. Nie ja. Oni. I oni odpowiadają za bezpieczeństwo działania poradni.
I w razie rozsiania zarażenia oni będą odpowiadali przed ...nie wiem...sanepidem? Prokuratorem? Więc moje zdanie w ogóle się tu nie liczy! I ja se mogę chcieć przyjmować. Pracodawcę to nie interesuje. Bo na jego głowie leży zapewnienie bezpieczeństwa.

Jeśli więc chcę przyjmować i brać odpowiedzialność za to, to nie mam wyjścia, jak robić to prywatnie. Bo wtedy faktycznie- ja za to odpowiadam.

Natomiast w trzeciej poradni na fundusz, odwykowej, najmniej tu ważnej, szef zabezpieczył całą poradnię i działa. Na fundusz. I tam przyjmuję. W masce, rękawiczkach i odległości 5 metrów od pacjenta. Cały czas,bez zastoju. W rejestracji pojawiła się szyba, pacjenci są wpuszczani pojedynczo. Ale za przystosowanie całej poradni odpowiadał szef który ją prowadzi.

Edit- i to jest właśnie przykład na to, że ludziom brakuje wiedzy z różnych dziedzin ( tu akurat- funkcjonowanie poradni na fundusz) a się wypowiadają siejąc zamieszanie.

I w takiej samej sytuacji są koleżanki psychiatrzy w moim mieście. Tam gdzie pracowały na fundusz- tylko wizyty telefoniczne, brak pierwszorazowych. A prywatnie? A prywatnie wszystkie pracujemy. I na telefon i niektóre face to face. I co? I naród powie- ot chamki jedne pazerne świnie.
Mój dentysta na szczęście przyjmuje, więc problemu z nim nie ma, ale żeby się pozbyć paskudnej ósemki, muszę zrobić tomografię, żeby wiedział, jak mi biegnie nerw w szczęce. Na badania nie ma szans, mimo skierowania, więc zostają modły, żeby stan zapalny się nie przerodził w nic gorszego i żebym mogła funkcjonować nie wcinając ibuprofenu kilka razy dziennie. Oczywiście są większe problemy zdrowotne, mój życiu nie zagraża. Z drugiej strony jak pomyślę, ile kasy miesięcznie muszę płacić na NFZ, z którego nie korzystam, bo nie jestem w stanie, robi się trochę przykro. Tym bardziej, gdy się czyta na necie, że w iluś tam placówkach personel medyczny prosi o pomoc i kupienie im sprzętu ochronnego, bo go nie mają wystarczająco. Gdzie zatem się podziewa od lat moja kasa? Skoro nie jest wydawana na świadczenie usług medycznych na moją rzecz, może przynajmniej by mogli teraz za nią kupić maseczki i inne środki ochrony dla osób, które ich najbardziej potrzebują? Nigdy tego nie skumam, choć jestem finansowcem. Ręce opadają.
Telewizyty w pewnych przypadkach są ok. Jak mam kontynuację leczenia, mam powiedzieć że leki są ok i w sumie nic nowego, to po co mam jechać do przychodni? Podobnie jak mam nawrót schorzenia po paru latach i możliwe że będę potrzebować receptę - po co mam jechać do przychodni?

jkobus, z bólem to ja bym do fizjoterapeuty uderzała a nie do ortopedy. Ortopeda mówi zawsze że jak boli to odpoczywać, fizjoterapeuta zadaje ćwiczenia. Wiem że są przypadki że trzeba jednak do ortopedy, ale większość to jednak robota dla fizjo.
Tylko że fizjo są zamknięci odgórnie. Przynajmniej oficjalnie. Jeśli któryś przyjmuje to pewno na czarno, jak kosmetyczka czy fryzjer.
Mogą pracować tylko fizjo szpitalni przy "ochronie życia" czy jakoś tak. Chodzi o fizjoterapię np na oddziale neurologii po udarze. Zwykli fizjo są zamknięci odgórnie.
Jeśli się mylę, to niech ktoś poprawi, ale raczej się nie mylę
Ogólnie z medykami (nie tylko lekarzami) jest taka sprawa, że jest zakaz/zalecenie pracy tylko w jednym miejscu pracy - w zależności od „zakaźności” szpitala). Dlatego też wielu lekarzy ma możliwość tylko teleporad. To samo dotyczy pielęgniarek prowadzących hospicja domowe. W grę wchodzą tylko teleporady. Więc jeśli osoba przyjmuje tylko w takiej poradni, to oczywiście to robi (chociaż nie wiem jak to prawnie jest rozwiązane, czy nie ma czasem niejakiego obowiązku pracy w szpitalu czy innym podobnym miejscu, żeby móc przyjmować prywatnie - ale nie przyjmuję tego za pewnik, bo nie wiem do końca jak to jest). To nie jest tylko kwestia strachu przed wirusem, ma to również swoje prawne odpowiedniki.

Nie wiem totalnie jak to wyglada wśród dentystów.

Jeśli chodzi zaś o zaopatrzenie szpitali - mój oddział w miarę funkcjonuje dzięki darom i fundacjom. Jednocześnie wiem, że magazyny szpitala pękają w szwach.

Odniosę się jeszcze do moich ostatnich wiadomości. Mamy kolejny pozytywny wynik koleżanki z kontaktu z tą pierwszą, z którą ja miałam dyżur. Reszta ujemna. Jak dalej? Okaże się. Jest strach, wzajemny brak zaufania, ale dalej pracujemy. Przeraża mnie to bardzo i czasem czuję, że jestem u kresu sił swoich psychicznych możliwości. Z tym, że tak jest głownie w domu. Jak się jest w pracy, jakoś te wszystkie zmartwienia trochę tracą na mocy i normalnie się funkcjonuje.
Nasza ortodonta przyjmowala 9 kwietnia (nie wiem jak teraz), ale druga pani, ktora miala kleic to ustrojstwo już nie. I stąd nasz wizyta przełożona 🙁
dea   primum non nocere
28 kwietnia 2020 20:53
To nie był ortopeda z NFZ. Pogadaliśmy - i przepisał mi prochy przeciwbólowe.

No cóż. Garbu w ten sposób pewnie nie wyleczę. Ale może chociaż będę miał kolorowe sny..?

Jeśli dał przeciwzapalne, to może to być dość skuteczne na "urwanie pleców". Dodatkowo fizjoterapia, a jak się nie da, ćwiczenia wzmacniające mięśnie w nieco bardziej optymalny sposób niż szuflowanie gnoju 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 kwietnia 2020 21:39
tunrida, - nie są odgórnie, znaczy mają ograniczenia. Jak dentyści - muszą mieć sprzęt, spełnić wymogi. U mnie w mieście jest przychodnia fizjo, działają od tego tygodnia na pół gwizdka przyjmując tylko krytyczne przypadki - urazowe, z mocnym bólem, nagłe pogorszenie itd. Legalnie, z oficjalnym ogłoszeniem na stronie.
Ja mam bardzo duży problem z jednym zębem, ale boję się iść  😁 Liczę na to,  że przejdzie  🤔wirek:
keirashara to dlaczego wg rządu "fizjoterapeuci" mają być odmrożeni w gospodarce w ostatniej fazie razem z masażystami i siłowniami i solariami? Skoro nie są zamrożeni odgórnym zakazem?
Melduje, że zrobiłam szybki test na Coronę i nic mi nie wyszło. Ciekawe czy test do dupy czy to co miałam nie było Coroną, ale jak nie tym to czym  😵
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
29 kwietnia 2020 09:30
Ja byłam w czasie największych obstrzezen z dzieckiem na szczepieniu. Nikt nie był jakos zabezpieczony oprócz maseczki.  Lekarze przyjmowali ważne i pilne przypadki. Tak samo dentyści.

Mowię o Szwajcarii, gdzie przeliczając na głowę tej korony duzo wiecej niz w Polsce.

Teraz mozna isc normalnie juz do lekarza, fizjo czy nawet do fryzjera. Akurat czy ten ostatni ma sens to nie wiem. No i dopiero w tym tygodniu moge isc po nowe szkła do optyką i zrobic test do zmiany prawka. I najważniejsze! Mogliśmy dopiero w poniedziałek umyć auto 😉 A miałam całe z soli jeszcze... nigdy nie stałam w takiej kolejce do myjni  😵
majek   zwykle sobie żartuję
29 kwietnia 2020 09:35
Moj syn nie zdazyl odebrac okularow od lekarza i teraz chyba bedziemy czekac do niewiadomokiedy.  Zamkniete, automatyczna sekretarka odsyla na pogotowie w dramatycznych przypadkach.

tunrida, - a to nie chodzi o fizjo typu pan z fotelikiem przyjeżdża na masażyk, a nie placówki medyczne? Oni mają jakąś tam umowę z NFZ też. Wątpię, żeby się tak odpalili oficjalnie gdyby to było nielegalne.
keirashara- w Ostrołęce fizjoterapia na NFZ nie pracuje od samego początku. Fizjoterapeuci zatrudnieni w szpitalu nie chodzą już po oddziałach i nie pracują. Chodzą tylko na neurologię- do stanów ostrych po udarze- ze wskazań życiowych.
Poradnie na NFZ na mieście, skąd pracownicy jeździli do domów usprawniać chorych- nie jeżdżą.
A z tego co rząd przedstawił, to oni są zamrożeni. Więc nie wiem czemu w innych miastach pracują normalnie. Znaczy się wiem czemu. Po prostu jest lekki burdel i tyle.
tunrida, - mama mojego P. pracuje jako fizjo w Poliklinice i oni funkcjonują, w ograniczonym zakresie, ale ciągle. Mają stroje astronauty i żandarmerię na wejściu.
Czyli wynika z tego to samo co pisałam o lekarzach- zależy od dyrekcji placówki i tego jaką dyrekcja podejmie decyzję.
Tyle, że zmyliło mnie to, co rząd mówił o odmrażaniu fizjoterapeutów w ostatnim etapie. Chyba faktycznie miał rząd na myśli jakiś masażystów a nie fizjotarapię leczniczą. ( aczkolwiek czytałam, że właśnie fizjoterapeuci się burzyli i krzyczeli, że rząd ich zdyskredytował i chyba ich pomylił z masażystami relaksacyjnymi i że oni chcą wrócić do pracy. Z tego wynikało, że słuchają rządu i nie pracują. Burdel)
No ale jak mówię- w moim mieście fizjoterapia nie pracuje.
Teraz ogłosili oficjalnie że odmrazają fizjo od 6 mają oficjalnie.
A masaże dopiero na 4 etapie.
No. Czyli protesty fizjo się przydały i zauważyli, że fizjoterapeuci to nie masażyści relaksacyjni.
Tak mi się wydaje. bo coś nawet wspomnieli o protestach.
Strzyga tak ja myślałem.  🤣 🤣

Ile jeszcze będziecie łykać ta wymysloną pandemie?  🤣
A jak już osoby ze służby zdrowia walą po gaciach to mam taką  🤣 🤣

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się