Co mnie wkurza w jeździectwie?

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 maja 2020 10:59
Meise, oczywiście. Możesz zrobić absolutnie wszystko, bo kto Co przeszkodzi?

ciężko wcisnąć ignora, bo dominujesz dyskusje, gdzie nie wejdziesz. Nie wiem do czego Ci to jest potrzebne i co sobie załatwiasz, ale to dość męczące i schemat się powtarza. O ile pamietam, ostatnio krzyczałas i przeklinałas i cieszyłas się, ze dostaniesz uciszenie, bo masz dość revolty.
Ja dominuję dyskusję? Dobre sobie  😁

Skoro tyle osób mi odpisuje, to odpowiadam zgodnie z sumieniem.

Dobra, dobra, idę. Nara, cześć jak czapka.
[quote author=Meise]
Ja wiem, że jestem tutaj traktowana jak największy rasowy żółtodziób, mimo, że zaczęłam jeździć 21 lat temu i w tym czasie jeździłam w kilkudziesięciu ośrodkach i na kilkuset koniach, co pozwoliło mi poznać przeogromny przekrój końskich charakterów.
[/quote]

[quote author=Meise] Tak samo jak nigdy nie robiłam mnóstwa rzeczy, które robi się dopiero przy własnym koniu a są podstawą podstaw i dla innych moje pytania są "taaaaakie żółtodziobowe".[/quote]

Myślę że stąd się bierze reakcja niektórych osób.
Jest w tobie masa sprzeczności, to poniekąd naturalne, wszystko dopiero odkrywasz.
Jednak tak jak są naturalne twoje zmiany podejścia do konkretnych sytuacji tak samo naturalnym jest zniecierpliwienie części czytających.

Albowiem dlatego że: schemat tych rozmów jest ZAWSZE taki sam  :kwiatek: 😅

Zdawało by się że każda żywa istota uczy się na błędach i uczy się schematów, a jednak guzik :P
I ty wciąż idziesz tą samą drogą tutaj na forum i dziewczyny wciąż wchodzą w tą grę i wchodzą w schemat 😀

To takie ciekawe i ekscytujące - wkurza mnie to bo powinnam gówna zbierać a nie tu sobie podczytywać :P
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 maja 2020 11:07
Meise, nie mowie o ilości produkowanych postów, ale to już kolejny wątek i kolejna sytuacja, gdzie jest pisane i pisane i pisane i pisane o Meise o jej synusiu. I ludziom naprawdę buzują emocje? Dlaczego ? Nie wiem i nie chce mi się zastanawiać, ale to bardzo ciekawe.

Tymczasem, mnie to zmotywowało do zrobienia odcinku podcastu o młodych koniach.
Myślę, że to kompletnie nie ten schemat i już wiele razy było pisane z czym jest problem, bo nie z zadawaniem pytań przecież. A wkurza mnie, bo teraz to już chichot przeszedł u mnie w śmiech szczery i już nawet powkurzać się nie mogę. No.
Jak czytam ten wątek, bardzo interesujący z resztą, to cieszę się że nie kupiłam młodego konia, a byłam bardzo blisko! Sama też jeżdżę od ponad 20 lat i jeździłam na różnych koniach, raczej młodszych niż starszych, ale zupełnie inaczej patrzyłam jeżdżąc na cudzych koniach. Więc jak ktoś kupuje dla siebie młodziaka to od teraz już podziwiam 🙂 i przypatruję się z zainteresowaniem  🙇

Edit : aaa pomyliłam wątki, czytając ostatnie posty myślałam że jestem w "młodych koniach". Sorki.
No i z czego tu rżeć? Może nie jeździłam na top furach, nie zajeżdżałam koni u Paula S. itd, ale jakiś bagaż doświadczeń mam. A jak czegoś nie jestem pewna to dopytuje i za każdym razem się gównoburza rozpętuje.

Ze takie propsy jak kilkadziesiat stajni i x koni pod tylkiem to ma kazdy rekreant w stosownym wieku, powiedzmy 25+. I jeden umie pracowac z konmi dzieki temu, a drugi dalej nie umie odroznic kolana od stawu skokowego i ledwo anglezuje. Wiec jak ktos sie na cos takiego powoluje na powaznie to sorry 😂 😜

Z twoich postow wylazi bardzo dziwny obrazek, bo np. od dnia x robisz wiele ustepowan i lopatek, zeby po kilku miesiacach napisac, ze kon wlasnie po raz pierwszy wszedl na jakikolwiek kontakt, no na chlopski rozum nic sie tu kupy nie trzyma.

Odnosnie Muchozol to juz w ogole, ze tez ktos jest tak niedowartosciowany, ze sobie musi robic dobrze chwaleniem sie, ze w ogole umie zlapac wlasnego konia na padoku 🤔wirek: i to konia wychowanego z ludzmi, nie zmaltretowana bide czy mustanga z prerii.

Jabberwocky, smiech to zdrowie 😀

Moja konkluzja na dzis jest taka, ze musze udokumentowac w koncu wlasnego konia w robocie i porozmawiac gdzies merytorycznie o tym, co robimy, zeby nie bylo tak, ze hejtuje synusiowy spam ino sama spamujac 🤬
Ja mam nagrania z dwóch jazd (akurat bezszałowych, za to pokazujących problemy z jakimi się aktualnie mierzymy) i nie mam problemu, wysłałam je kilku osobom z re-volty, żeby omówić błędy, problemy, rozwiązania.

I nie są to wycinki 10 sek, a wiele kilkuminutowych filmów wrzuconych na YT w jakości HD, że widać wszystko dokładnie.


Uważam, że idzie mi nieźle, przedwczoraj mieliśmy najlepszą jazdę od początku przygody z F., trener chwalił mocno, a nie chwali nigdy na wyrost. Więc moje jazdy z trenerem i bez niego jakiś pozytywny skutek przynoszą i coś idzie do przodu.

Kurde, jadę do stajni, proszę, skończmy już temat mnie i mojego konia  😁


[quote author=kokosnuss link=topic=885.msg2926881#msg2926881 date=1588329093

Z twoich postow wylazi bardzo dziwny obrazek, bo np. od dnia x robisz wiele ustepowan i lopatek, zeby po kilku miesiacach napisac, ze kon wlasnie po raz pierwszy wszedl na jakikolwiek kontakt, no na chlopski rozum nic sie tu kupy nie trzyma.
[/quote]

Ja to rozumiem tak ze jest jeszcze problem z kontaktem w elementach - może krzywienie w potylicy w ustępowaniu, moze wychodzenie ponad rękę w łopatce. Czyli robić krotsze/łagodniejsze i na dłuższej szyi narazie i z czasem będzie ok.

Co do łapania to to jest temat rzeka, poznałam dwa konie ktore się nie łapią, można je zlapac tylko przy karmieniu. Nie i juz
kokosnuss nie, mój koń w momencie kupna był półdziki, co sam hodowca przyznał. Później coś się stało i nie dowiem się co, że się bał (oponia weterynarza co jeździ po zawodach fei i ma wieloletnie doświadczenie).
I tak po jakichś przejściach dla mnie to super, że się łapie od razu i to przepracowaliśmy, mimo mojej głupoty, że posluchalam re-volty.
Szkoda, że ciągle nswiazujesz do tego co BYŁO problemem. A nie do naprawdę supermocy jak opatrywanie ran na żywca. Pomijasz, żeby Ci pasowało do jakiegoś mojego wyobrażenia  😀. Ciekawie się to obserwuje jak przekrecasz i wiercisz się byle pasowalo, ze jestem taja głupia i sie nie znam.
Ciekawe czy to to samo co Kanie w stosunku de Meise.



Uważam, że idzie mi nieźle, przedwczoraj mieliśmy najlepszą jazdę od początku przygody z F., trener chwalił mocno, a nie chwali nigdy na wyrost. Więc moje jazdy z trenerem i bez niego jakiś pozytywny skutek przynoszą i coś idzie do przodu.



To super... i są od tego takie wątki. I tylko chyba o to ten bulwers. Bo skoro masz trenera, dobrze wam idzie, to po kiego w każdym wątku dzielić włos na czworo opisywać historie tylko po to aby na końcu stwierdzić, że jest super, cacy i tańczycie na tęczy. To jest nieeleganckie w stosunku do ludzi, którzy ci odpowiadają, dzielą się doświadczeniem.
vissenna   Turecki niewolnik
01 maja 2020 12:32
Tak nawiązując do konia chodzącego za prowadzącym go człowiekiem. Długo nie zwracałam na to uwagi, zwłaszcza jak były to konie spokojne. Do czasu aż na wąskim przejściu taki spokojny koniś mnie staranował klatą. Naglę wyprucie powietrza z płuc, oskrobane nogi i pierdyliard gwiazdek przed oczami skutecznie nauczyły mnie, że konia tak nie należy prowadzić. I chyba tylko o to chodzi -żeby ostrzec nieświadomych przed zagrożeniem i ignorowaniem takich sytuacji...

I rozumiem trochę obie strony.
"Zawodowcy" są bogatsi o często bolesne historie, które zaczynały się podobnie jak historie Meise. Chcą przestrzec i pomóc zdusić w zarodku potencjalny problem.

Meise i ludzie jej podobni - mający konie "dla siebie", nie widzą powodu by za wszystko musztrować konia, bo oni przyjeżdżają do zwierzaka się zrelaksować. I może być tak, że nigdy nie zdarzy się im najczarniejszy scenariusz. Wielu jest ludzi którzy z niewiedzy robią błędy przy koniach i nic się nie dzieje (inaczej nie mielibyśmy patatających właścicielek i nastolatek) i to usypia czujność. Mają do tego prawo. Ba, czasem nie rozumieją czemu coś dla "zawodowca" miałoby być problemem, do momentu kiedy to się stanie problemem.

W przypadku naszej dyskusji Meise ma milion pytań (i w sumie dobrze) o różne rzeczy - każda z nich osobno nie wydaje się wielkim problemem, bo zakładam, że jej koń jest miłym i względnie bezpiecznym zwierzakiem. Ale połączenie tylu zapytań w głowie bardziej doświadczonej osoby zaczyna wzbudzać myślenie, że koń ma dużo problemów. Może to faktycznie miły koń a jego pewne problemy są wyolbrzymione. Do czego się przychylam, bo gdyby to faktycznie był problematyczny koń, to Meise już dawno zawitałaby w wątku o jeździeckich kontuzjach (czego absolutnie nie życzę nikomu). A może faktycznie ma problemy i Meise nie koniecznie chce je zobaczyć. Tego nie da się tak na prawdę stwierdzić bez zobaczenia przypadku na żywo.


Konia idealnego nie ma, każdy ma problemy i gdyby każda z nas zaczęła opisywać nawet te najdrobniejsze problemy, to też można by wysnuć wniosek, że są one mega problematyczne.

Myślę, ze każdy na swój sposób chce dobrze. Meise chce się swoim koniem pochwalić i jednocześnie pyta, bo chce się uczyć. Ci bardziej pro na prawdę chcą pomóc (od tego jest to forum). I tu jest problem, bo chłodne poinformowanie o tym, że koń ma problem większy niż myśli właścicielka jest odbierany personalnie (niepotrzebnie) a z kolei krytyka "in your face" może być odbierana jako przyczepienie się.

Dlatego może mały apel:
Pomagający - dawajcie rady, ale angażowanie się emocjonalne w dyskusje kiedy te rady nie są brane do serca (z różnych powodów) jest bezsensowne. Lepiej odpuścić jeśli widzicie, że to się nie sprawdza.
Meise - nikt to nie chce Cię personalnie obrazić. W wątkach problemowych trzymaj się faktów. Opisy patatajania - do kącika rekreantów.


A teraz jako mod.
Proszę o trzymanie się dyskusji i tematów wątków. Proszę o zachowanie kultury dyskusji i wypowiedzi, bo ja czytam i za chwilkę polecą ostrzeżenia jak wielu ludzi nie spuści z tonu.



Uważam, że idzie mi nieźle, przedwczoraj mieliśmy najlepszą jazdę od początku przygody z F., trener chwalił mocno, a nie chwali nigdy na wyrost. Więc moje jazdy z trenerem i bez niego jakiś pozytywny skutek przynoszą i coś idzie do przodu.


I spoko, tylko po kiego grzyba te setki postow w watkach problemowych?

Serio, to co opisujesz nie trzyma sie kupy. Ze w rzeczywistosci jest spoko jazda na milym koniu - pewnie jest.

Ale dla osob czytajacych forum, a nieznajacych ciebie i konia to to jest mindfuck roku, kon, ktory ponosi, ale jednak nie, bryka, ale jednak nie, nie chodzi na kontakcie, ale w sumie chodzi, zapitala na lonzy, ale jednak nie, nie slucha sie, ale sie slucha. I tak z posta na post, z dnia na dzien. I skoro te problemy sa jednak wyolbrzymione/nieaktualne/nieistniejace to smierdzi attention whoryzmem i sie nie dziwie, ze duzo ludzi ma wku*wa jak tylko widzi nty twoj post o problemie, ktorego za chwile juz nie bedzie i nigdy nie bylo.

karolina_, to wlasnie opisane bylo tak, jakby kon nie chodzil w ogole na kontakcie w chodach roboczych. To, o czym piszesz jest jak najbardziej normalne - ze kontakt na poczatku jest gorszy (ciezszy, nierowny) w jakichkolwiek elementach czy ze kon ucieka z kontaktu jak sie gubi.
Tez niestety tez mam z tym problem, jak i pewnie tysiace innych jezdzcow
A nie do naprawdę supermocy jak opatrywanie ran na żywca.


To Ty szyłaś tego konia na żywca? Bo co mają praktyki weterynaryjne do zwykłego opatrywania rany? Toż to każdy właściciel konia/psa/kota powinien umieć. Serio to żadna supermoc, ot podstawowa umiejętność większości właścicieli koni. Normalny koń normalnie da się opatrzyć, bez cyrków. Nawet jak boli, serio.
Taa.. Super moce  😁

Wkurzają mnie ludzie, którzy dorabiają niestworzone historie do zwykłych rzeczy. Ale to zazwyczaj są ludzie, którzy boją się swoich koni czy wsiadać.
Znałam taką Panią, która tak się bała. Pani przeczytała wszystkie książki o tematyce jeździeckiej i jeśli już wsiadła na swojego konia i pokłusowała 15min to zsiadała prawie z orgazmem jak to ten koń świetnie plecami pracuje i pcha się zadem i faluje i robi kupy z brokatem i w ogóle tęcza do porzygu. A koń sobie podreptał 15 min na długiej wodzy kłusiko-czymś-podobnym.
Ok... dla niej to był wyczyn, tylko potem te zbędne opowieści dziwnej treści są... zbędne  😉
Puma to ignor - szkoda, żeby takie błahostki psuły humor. Serio.
A tylko ja tutaj opowiadam niestworzone rzeczy? Śmiem twierdzić, że większość. A najbardziej niestworzone Ci najbardziej podziwiani 🙂. I tak to idzie w dół. Zwykła rzecz nie niestworzona 😉.
Moj kon dal opatrzyc sobie spora rane i w niej grzebac (zblizanie brzegow rany na potrzeby videokonferencji z wetem, ktory nie mogl przyjechac od reki) dosc losowym ludziom (weekendowa obsluga stajni). Supermoce jak cholera 😉
[quote author=kokosnuss link=topic=885.msg2926910#msg2926910 date=1588334009]

Ale dla osob czytajacych forum, a nieznajacych ciebie i konia to to jest mindfuck roku, kon, ktory ponosi, ale jednak nie, bryka, ale jednak nie, nie chodzi na kontakcie, ale w sumie chodzi, zapitala na lonzy, ale jednak nie, nie slucha sie, ale sie slucha. I tak z posta na post, z dnia na dzien. I skoro te problemy sa jednak wyolbrzymione/nieaktualne/nieistniejace to smierdzi attention whoryzmem i sie nie dziwie, ze duzo ludzi ma wku*wa jak tylko widzi nty twoj post o problemie, ktorego za chwile juz nie bedzie i nigdy nie było


I to jest to z czym jest problem. Nie Meise i jej jaranie sie koniem. Nie to ze nie wie/nie potrafi , nie to ze pyta. Problemem jest mindfuck. To jest idealne slowo.



Edit
Czy jak inseminowalam klacz samodzielnie, bez wiazania to oznacza ze jestem super dobra w "wole zeby kon chcial cos zrobic, niz ze musi" ?
Ja za to nie rozumiem czemu czasem ludzie maja potrzebę siła ściągać ludzi na ziemie i odbierać im ta "magię", której doświadczają nawet jeśli nam wydaje sie mało magiczna lub nawet głupia i naiwna. Ktoś sie może cieszyć, ze mu pierwszy raz 15letni koń kopyta podał bez problemu, choć każdy normalny koń to potrafi nawet jeśli prosi go o to osoba, której nie zna. Ktoś sie może cieszyć, ze jego dziecko zaczęło chodzić w wieku 1,5 roku i uważać je za geniusza choć większość dzieci przechodzi ten etap wcześniej i w tym wieku miewają bardziej zaawansowane skille. No i co z tego? Każdy ma swoje everesty i swoją tęcze wiec jeśli akurat nie próbuje robić czegoś totalnie głupiego co mu prawie na pewno zaszkodzi to nie rozumiem takiego ciągłego ściągania ludzi na ziemie z hasłem "z czego tu sie cieszyć".
Puma, "kupy z brokatem" 😀 - kupuję (nie płacę! - w końcu kryzys mamy, nie?)

Mnie wkurza, że dobre jeździectwo jest bardzo wymagające. Charakterologicznie.
Za nic nie mam takiego temperamentu, który najbardziej przydaje się przy koniach.
W starych kategoriach powiedziałoby się, że mieszanki flegmatyka i melancholika.
I tego trzeba się w bólach uczyć. Modyfikacji swojej osobowości tak, by jak najlepiej służyła relacjom ze zwierzakiem.
Archetyp jest: Taki zaklinacz koni, pyk, pyk, pyk , fajeczka. (Wiemy, palenie to ZUO, ale wiadomo, myślę, o co chodzi).
Oki - "Jezdem kfiatem lotosu".
A tu - szlag trafia, a tu - euforia uderza do głowy...
Trzeba zupełnie inaczej: jedno wielkie - hmm...
O rany, czy Wy macie jakiś zespół napięcia?   🤬 Bardzo niemiło się zrobiło przez ostatnie kilka stron...
vanille - jak zwykle chętnie czytam Twoje podsumowania  :kwiatek:
halo - to prawda...czas i cierpliwość mają olbrzymią moc. Konie są przyzwyczajone, że my musimy mieć wszystko "już, teraz, natychmiast". I bardzo fajnie, z olbrzymim (i pozytywnym) zaskoczeniem reagują jak się okaże, że jednak nie 🙂
[quote author=milenka_falbana link=topic=885.msg2926943#msg2926943 date=1588342650]
Konie są przyzwyczajone, że my musimy mieć wszystko "już, teraz, natychmiast". I bardzo fajnie, z olbrzymim (i pozytywnym) zaskoczeniem reagują jak się okaże, że jednak nie 🙂
[/quote]

Ooo a ja zrozumiałam wypowiedź Halo dokładnie odwrotnie. 😂 😂

Mi Halo bardzo pomogła ostatnio (i pomaga). To jak kilka konkretnych słów prawdy mi wyprostowało głowę i jak skierowało w stronę żelaznej konsekwencji to szok.
I właśnie pod tym melanholikiem -flegmatykiem ja rozumiem taką żelazną konsekwencję, bez złości, bez ekscytacji- ale bez grama "oczekiwania" na to co ma konik do powiedzenia.

I wkurzają mnie pancie od lofciania i porównywanie posiadania konia do posiadania psa. Bo koń to jednak waży tak ze 100 razy więcej. I jak ma inne zdanie, to robi się 100 razy bardziej nieprzyjemnie.
Mnie też mój koń ciągle uczy, że mam być kwiatem lotosu, bo jak nie jestem to z dobrej jazdy nici.  😉
kotbury, niestety „lofcianie” szczególnie młodych i inteligentnych koni może wyprodukować problematycznego potwora. Wtedy źle kończy albo pańcia albo koń albo obydwoje.

Meise, nie obraź się, ale naprawdę możesz stworzyć konia, który uprzykrzy Ci życie. Konie mają różne charaktery i każdy w inny sposób nas testuje, ale naprawdę konie wymagają pewnej dyscypliny i zasad BHP oraz wytyczenia granic, których nie wolno im przekraczać.

Bardzo kocham moje konie, ale są sytuacje w których dostają bęcki bez mrugnięcia okiem. Są rzeczy, których nie toleruję, a jak tolerowałem to potem żałowałam. I nie obrażałabym się na osoby, które piszą prosto z mostu, bo zapewne nie robią tego, żeby Ciebie poniżyć tylko po prostu wiedzą, jak w dłuższym terminie może się skończyć to, co robisz albo czego nie robisz.
vanille, jakby Meise się przeniosła do wątków bezkrytycznych, to myślę, że wtedy luz i nikt by złego słowa nie powiedział, wszak po to te wątki są. Już całkowicie pomijając kwestie problemów Schrödingera :P Ja się nad swoim konisiem spuszczam na instagramie i nikogo w oczy nie kole 🤣
W ogóle według mnie to te wszystkie pytania Meise powinny być w wątku dla żółtodziobów, bo to akurat takie problemy świeżo upieczonego właściciela konia i wszelkie rady mogą się przydać innym. Tylko byle tej pyskówki potem nie było, ale widzę, że żadna strona nie wie kiedy odpuścić (a nikt się przecież przekonać nie da). Z drugiej strony raz, że chyba niektórym ujmą jest myśl, że "cooo, ja niby ŻÓŁTODZIÓB?" (widząc ruch w tym wątku :lol🙂, a dwa, że w sumie bywa ciężko coś tam znaleźć, wszyscy wiemy jak wyszukiwarka działa :P Jak koń Meise, niby działa, ale jednak nie do końca 😂  (żartuję ofc, żeby się nikt nie obruszył).

Meise, a nie masz ty w stajni ogarniętych koleżanek? Bo czasem serio dużo lepiej zapytać kogoś na miejscu, kto widzi na żywo. Ja po kupnie Rozmaryna dałam radę przeżyć bez revolty, bo mi w stajni ktoś zawsze coś podpowiedział czy pomógł.

Ooo, ten mój arab dzierżawiony tutaj jest takim przykładem zgnojonego konia jak piszecie. Pisałam w rekreanckim jak to to gryzie nowe osoby zajadle i ma absolutnie w dupie człowieka, bo on teraz chce do trawy i iiidzieee. Reakcje ludzi takie se, niby koniowi zwracają uwagę, ale dla mnie to nie jest ogarnięty koń, jeśli przy jednej osobie jest względnie ok, a przy obcym absolutnie nieobsługiwalny się robi. Ja teraz z nim nie mam problemów zanadto, ale w życiu bym nie chciała takiego chama i gnoja sobie wychować :P Mówią, że to może przez jego przeszłość, bo biegał w wyścigach, no ale przebiegał 2 sezony, a od 6 lat w ogóle toru na oczy nie widział. W 6 lat myślę, że dałoby się obsługę naziemną poprawić do stanu, gdzie jednak koń nie gryzie i nie wścieka się i kopie na bata (którym stukam w swojego własnego buta lol), bo nie reaguje jak go ładnie proszę dwa razy. I jeszcze wodze wyrywa, aaa, to mnie właśnie wkurza w jeździectwie, drugi koń na którym w Szwajcarii jeżdżę i oba działają tak samo - idą dopiero jak się skrobnie piętą, a jak popuścisz nieco wodze to od razu JEB i wyrywańsko. A szwajcarzy ooo, dobrze, rozluźnia się 😂 Kurna, a jak mi ręce w stawach rozluźnia że łooo  😂
Ja mam taką refleksję, potwierdzoną wieloma voltowymi przykładami (i moim własnym :hihi🙂, że jak amator (nawet dotychczas jeżdżący i cośtam startujący) kupuje młodego konia, to mu sie wydaaaaaje, że ten koń osiągnie wszystko, powygrywa championaty i GP będzie śmigał w wieku lat ośmiu, a początkowe ‚sukcesy’, tylko napędzają takie myślenie (oooo, bez problemu skoczył krzyżaczka - będzie się fantastycznie prowadził, oooo zrobił ustępowanie, na pewno będzie miał do tego ogromny talent), a potem koń z 4 latka robi się niespodziewanie 5,6 latkiem i zaczyna łapać świadomość, że można mieć własną wizję treningu i zaczyna ją forsować na właścicielu- amatorze (bo niestety, sam fakt jeżdżenia na młodym koniu z właściciela sportowca nie zrobił, niezależnie nawet od tego, czy amator ten miał w tym czasie trenera, który przyglądał się ich pracy kilka razy w miesiącu), a potem po paru latach zostaje właśnie refleksja, że wielu rzeczy możnaby uniknąć, zrobić je szybciej i lepiej, gdyby na początku tej radosnej przygody wdrożeniem konia zajął się profesjonalista (= osoba ZAWODOWO zajmująca się jeżdżeniem koni, startowaniem w zawodach etc.), także pokora przychodzi z czasem, ale każdy właściciel-amator musi przejść etap fantastycznego ‚zaklinacza 4-latków’, żeby do tego dotrzeć 😉

*trochę generalizuje, bo mam świadomość, że zdarzają się jeźdźcy wybitni, którzy po prostu czują z czym to się je- ale umówmy się - jest ich garstka 😉
kotbury, tu nie ma żadnej sprzeczności, choć trudno to wytłumaczyć.
Może tak: "nie spieszyć się w pociągu" nie oznacza wyrozumiałości po kres.
Przyuważyć co koń zaoferuje nie oznacza otwartości na wszelkie pomysły ani nie wyklucza zdecydowania.
To jest jedno takie wielkie "pierze się, pierze, ino nie wyżyma" 😀
Są nieliczni ludzie, którzy mają taki charakter: prosty, konkretny, ciepły, silny, zdecydowany a wyrozumiały.
Reszta śmiertelników w pocie czoła (i duszy) musi do tego aspirować.
Sądzę że nie jestem wyjątkiem, gdy z trudem przychodzi mi takie: "zawsze jest pogoda". Jakaś.
To jest trudne, ale dlatego dobry koniarz (horseman/horsewomen) Zawsze jest niesamowicie ciekawym człowiekiem.
I to mi się w jeździectwie niezwykle podoba.

ententa, taka sytuacja, że, żaby nie wiedzieć kto, i jak dobrze, robił konie, to i tak mało który ma potencjał,
a z tych też daleko nie każdy swój potencjał zrealizuje.
Pamiętasz o poziomach kompetencji?
1. nie wiem że nie wiem
2. wiem że nie wiem
3. wiem że wiem
4. nie wiem że wiem.
Są ludzie, którzy są przekonani, że wszystkiemu podołają, chyba każdy przechodzi taki etap (jeśli w ogóle jakieś etapy przechodzi).
Im dalej w las, tym częściej się mówi: iii, zyskując świadomość własnych i końskich ograniczeń.
Profesjonaliści też błądzą, i to często. Ale fakt, że są mniej bezradni, nie są zagubieni. I z reguły mają wybór.
A posiadacz jednego konia - cóż, ma jednego.
Wszyscy nasi, z mężem, znajomi - zęby na koniach zjedli. A nie sposób znaleźć nikogo, komu koń by nie porachował kości,
zazwyczaj przez (ludzką) głupotę. Niestety, zajawki ogłupienia są częścią ludzkiej natury, profesjonalistów też.
Moj kon dal opatrzyc sobie spora rane i w niej grzebac (zblizanie brzegow rany na potrzeby videokonferencji z wetem, ktory nie mogl przyjechac od reki) dosc losowym ludziom (weekendowa obsluga stajni). Supermoce jak cholera 😉


A koń, z którym pracowałam bał się o nogi podczas lania na nie wody za każdym razem kilka pierwszych minut. Za każdym razem bał się też podnoszenia nóg przez pierwsze kilka chwil grzebania w kopycie kopystką w tylnych.

Koń koniowi nie równy. Dla mnie to super, że koń daje ze sobą zrobić wszystko.
Wkurza mnie, że niektóre osoby wtórują innym tylko po to, żeby się przypodobać. Czasami wystarczy zignorować i nie pisać nic ale ja też do tego dorosnąć musiałam i życia na re-volcie przestałam zostawiać. Taki no naród, że lubimy hejtować. Pewnie większość z Was miałaby w stajni podejście do osoby typu Meise "nie mój cyrk i nie moje małpy" i negatywnego słowa nie powiedziały aby zachować zdrową atmosferę.
Z drugiej strony słuchać się re-volty jest bezsensowne. Jeśli jest trener to uważam, że trener powinien się wypowiadać na temat pracy jeźdźca. Skoro jeździec ma trenera przy podstawowym szkoleniu konia to znaczy, że jeszcze dużej wiedzy w temacie nie ma by się wypowiadać.
No albo wypowiada się w sposób właśnie irytujący innych, którzy odbierają to za patatajanie.

Więcej luzu dziewczyny.
W pelni zgadzam się z wypowiedzią Vanille. 💘
Kotbury, swojego czasu Halo pisała też ze mną gdy byłam głupią nastolatką i również szczerze mogę polecić z nią obgadywanie różnych tematów. Ba, kiedyś myślałam, że Halo jest totalnym Guru (absolutnie nie umiejszając w żaden sposób) i ceniłam, że rozmawia z osobą, która ma takie małe pojęcie jak ja.
dar, tak, niektore konie sa na tyle plochliwe, wrazliwe czy straumatyzowane, ze prosta codzienna obsluga jest problemem.

Imo kluczowa jest roznica w narracji "moj kon bal sie wody z weza, a teraz daje sobie splukiwac nogi, jestem dumna!" versus "umiem splukac koniowi nogi/zabrac z padoku/opatrzyc rane, klekajcie narody, mam supermoce".

A w stajni sie nie odzywam niepytana, bo tez nie lubie samozwanczych ekspertow od dobrych rad 🙂 Roznica miedzy stajnia a forum jest taka, ze tu ludzie zaczynaja sami pytac, jak maja trenera i wszystko jest jasne / do dopytania na zywo, to zakladam, ze nie beda spamowac forum pytaniami, na ktore nie chca odpowiedzi.

Wkurza mnie palacy problem ze znalezieniem normalnego pensjonatu 🙁 w internecie czy w rozmowach to kazda stajnia niby tip-top, w praktyce juz tak rozowo nie jest... I wez tu sprawdz rzeczy takie jak padokowanie czy opieka bedac w tej stajni raz czy dwa i to ofc o scisle umowionej porze, bo koronawirus. No masakra.
Wkurza mnie palacy problem ze znalezieniem normalnego pensjonatu 🙁 w internecie czy w rozmowach to kazda stajnia niby tip-top, w praktyce juz tak rozowo nie jest... I wez tu sprawdz rzeczy takie jak padokowanie czy opieka bedac w tej stajni raz czy dwa i to ofc o scisle umowionej porze, bo koronawirus. No masakra.

Oj tak, ja właśnie luźno rozglądam się za inna stajnią. Przenoszę konia w inne województwo i nagle okazuje się, że coś co jest normą tu gdzie stoimy jest abstrakcją tam gdzie chcemy się przenieść.
Boksy angielskie, łąki dla koni (tak, bo wymagam dużo aby koń nie stał cały sezon na piachu) i stajnia nieoddalona o 40-70km od miasta.....
darolga   L'amore è cieco
03 maja 2020 10:26
Resztę przemilczę, choć Meise jest pierwszą osobą na tym forum (a jestem tu ekstremalnie długo, bo jeszcze od starej volty), która mnie po prostu męczy, bo wyskakuje z lodówki, wypisuje rzeczy totalnie sprzeczne, angażuje wszystkich wkoło w każdym temacie, uzurpuje sobie prawo do ciągłej uwagi, szuka problemów na siłę, rady ignoruje, zaczyna temat i ucina, jojczy jojczy i się wycofuje - i tak dalej... Mimo to jej temat przemilczę, ale tu się nie powstrzymam, zwłaszcza, że trafiłam ostatnio na dyskusję Muchozol z zen, gdzie Muchozol wyzywała ją od szkaradnych i brzydkich - wtf? Co to jest w ogóle za poziom? I co to za mniemanie o sobie?...  🤔

Wracając do tematu i odpowiadając na fragment o supermocach i opatrywaniu ran...

Muchozol - to musisz być wyjątkowo kiepskim koniarzem albo mieć ekstremalnie małe lub spaczone doświadczenie, skoro podstawy podstaw rozpatrujesz w kategorii supermocy, a konie trudniejsze rozpatrujesz jako błąd w sztuce sportowej, tak to nazwijmy delikatnie, bo wiem co miałaś na myśli. Serio. Dobrze wychowany i ufający ludziom koń będzie dawał ze sobą zrobić takie rzeczy nawet w sytuacji bólowej. A dobry doświadczony koniarz ogarnie te jednostki, które ze względu na charakter, geny czy inne należą do grupy elektrycznych, niemyślących i o silniejszym instynkcie czy woli przetrwania. I nadal to nie są supermoce. Strasznie kozaczysz jak na osobę, której doświadczenie ogranicza się do pogrubianej Muchy czy innych wyjątkowo "oszczędnych" w energii koni. To, że radzisz sobie z grzecznymi końmi to nie jest żadna supermoc, serio. Wyciągnij nogę z kraty półdzikiemu dwulatkowi na biegalni, usiądź mu na głowie żeby nie wstawał i nie zapomnij dostatecznie szybko spierdzielać po kratach zanim Cię nie wykopnie w powietrze 😉 I nie ma tu czasu na czary mary naturally. I nie, ogarnięcie takiego konia to też nie jest żadna supermoc jakby co. To są codzienności, z którymi spotyka się każdy, kogo kontakt z końmi wykracza poza rekreacyjne posiadanie rekreacyjnego zwierzaka.


[quote=kokosnuss]Odnosnie Muchozol to juz w ogole, ze tez ktos jest tak niedowartosciowany, ze sobie musi robic dobrze chwaleniem sie, ze w ogole umie zlapac wlasnego konia na padoku kukunamuniu i to konia wychowanego z ludzmi, nie zmaltretowana bide czy mustanga z prerii.
[/quote]

Dokładnie.


I to mnie wkurza w jeździectwie. Żeby było w temacie  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się