kącik skoków

kokosnuss, tak to wszystko było z ziemi. Domyślam się, że był grzeczny bo jak ja rozkładałam te folie to koń obok podgryzał trawę, a sama łaziłam po tym i układałam. I to jest to o czym wspominałam, że jak sama stracha dotykam to jest już sprawdzony i koń też go akceptuje. W ręku przechodził bez problemu później sam na lonży stępem, kłusem, rów to nawet z galopu. Dużo chwalenia od razu po przejściu.
Z siodła koń skacze wszystko, jest bardzo dokładny i ambitny. Bardzo rzadko robi zrzutki i pomaga no i tak się nie gapi. Więc raczej nie chodzi o samą jazdę tylko o te patrzały, które jak coś wypatrzą dziwnego to się robi problem. Nawet jak się przemoże i zdecyduje na skok nad czymś strasznym to często dodreptuje tuż przed przeszkodą wyciągając łeb do ziemi i skacze, ale dopiero za 3cim razem udaje się skoczyć taki strach normalnie bez truptania.

Trener nic nie mówi szczególnego. Mówi, że miał kiedyś takiego konia i nic nie pomogło i rów był zawsze problemem. Dlatego na własną rękę robię różne folie w różnych kolorach, obklejam i pracuję też z tym między treningami skokowymi. Ostatnio Daria Kobiernik się wypowiedziała, że z takim koniem trzeba ćwiczyć tego typu rzeczy codziennie no i od 2ch tyg. solidnie do tego ćwiczenia wracam 🙂 Wczoraj był efekt wow. Zobaczymy dziś 🙂
mindgame, też znam konia u którego rów był całe życie problemem. Małe skakał ale duży to była abstrakcja. A był to koń zawodnika co to jeździł 140 a kiedyś i150. I nie dało rady 😉

Ale też jeździłam konia który się bał miejsc na hali, miał upatrzone 2 narożniki po przeciwnych stronach. I w ręku żarł cukierki, chodził i spoko. Lonża to samo. Spojrzał się może 3 razy i już po chwili łaził super. A pod siodłem próbował wywozić (zwroty 180 stopni, stopki i coś ala dębowanie itp.). Niestety jedyną opcją było przejeżdżenie tego na mocniejszym wędzidle i czarnej. Jak koń zobaczył raz, drugi i trzeci że nie wywiezie mnie to skończył się problem.
mindgame, z ziemi a pod siodłem/jeźdźcem to są dwie różne sytuacje.
Bo w tym "patrzaniu" nie chodzi specjalnie o widok obiektu, choć wiele osób tak myśli.
Chodzi o to, na ile koń czuje się pewnie. Pod jeźdźcem.
Z kolei na tę pewność wpływa równowaga.
Która jest niepomiernie gorsza pod jeźdźcem, każdym jeźdźcem,
choć jeździec bez własnej równowagi czy bardzo wysoki jeszcze sytuację pogarsza.
Koń bez jeźdźca jest jak łódka wiosłowa, z jeźdźcem jak łódka z masztem i odrobiną żagla.
Zagrożenie wywrotnością jest nie do porównania.
A w skoku ta równowaga teamu/układu jest zagrożona przez sam fakt skoku (lądowania szczególnie).
I to wygląda tak (pod siodłem): koń sobie równo galopuje, nagle - widzi, Coś!
następuje moment zdziwienia, zawahania, koń gubi rytm i pewność, traci tempo (natychmiast równowaga się pogarsza, bo zależy od tempa, prawa mechaniki).
Koń, którego błędnik ostrzega "wywalisz się" robi jedną z trzech rzeczy:
1. zamiera (na stój czy w stępie problem wywrotki jest marginalny) - czyli staje i/lub usztywnia się
2. nabiera tempa (poprawiając równowagę jak rower, który szybko przez piach przejedzie, a wolno - raczej nie), a przecież, zagrożony, skakać nie będzie = "ponosi", wyłamuje.
Jest to też główny powód ucieczek PO skoku.
3. łamie się w chińskie 8, bo Z daje większą płaszczyznę podstawy niż |, a skrzywiony - wyłamuje.
Może też próbować wszystkiego na raz.
Tymczasem jeździec pomocami pcha do skoku. Z każdym krokiem podejścia równowaga konia pogarsza się, pewność siebie konia maleje,
niechęć do pierwotnego obiektu (a i do jeźdźca) rośnie. Jeździec pcha dalej. Startuje błędne koło.
Dlatego każdego skoczka trzeba nauczyć galopować płynnie i w równowadze pod jeźdźcem, wyprostowanego i w różnych tempach,
najpierw poprzez nie wiem jak straszne pozorniki.
Równolegle uczyć płynnego galopu przez maleństwa-skoki niestraszące.
Żeby się waliło, paliło, galop ma być Płynny = Niezachwiany.
Dopiero potem połączyć jedno z drugim, i zrobić wszystko, aby przejechać to Płynnie.
Żeby samemu zadbać o równowagę konia.
Szczerze mówiąc, gdy się trafi koń "paczający" co na ziemi, to pozytywnie przewędrować przez ten proces jest bardzo trudno.
Bo jest zjawisko błędnego koła, jedno złe napędza inne złe.
A to koniecznie trzeba zrobić na maleństwach, żeby nie pogłębiać poczucia zagrożeni konia.
(Dlatego np. o koniu WKKW można mówić dopiero wtedy, gdy ten koń bez problemu pakuje "szwedy" czy rowki, także bankiety)
Trochę ludzi obchodzi problem naskakując konie na dużych a nieproblematycznych, potem dużych i problematycznych, gdy już koń gapi się tylko na górne drągi.
Ale, moim zdaniem, to się później mści. gdy np. na grzbiet trafi jeździec mniej ogarnięty.
Halo, bardzo ciekawe to co piszesz. Oczywiście masz rację z tą równowagą.
Dziś przygotowałam dwa różne rowy na innym placu bez przeszkody i znów koń zachowywał się jak marzenie. Przechodził w stępie w ręku a później nawet w kłusie bez prowadzenia. Jak biegał w koło wolałam "pool" żeby połączyć komendę głosową z przechodzeniem po rowie. Dużo chwalenia i kawałki jabłka robiły dobrą robotę 🙂 dodam że dziś przygotowałam rowy bez obecności konia, więc nie było uprzedniego pokazywania. Cieszy mnie taka sytuacja bo kilka miesięcy temu nie było opcji żeby koń przeszedł to nawet w ręku, więc progres jest, ale jeszcze trochę pracy nas czeka. Prawdziwym testem będzie rów na zawodach,  ale mam nadzieję że na następnym treningu z rowem również zrobimy krok do przodu 🙂
I tu masz rację, bo o ile samo "obcykanie" rowu z ziemi niewiele zmieni, to skojarzenie z głosem/hasłem może przerwać błędne koło z siodła.
pytanie z innej beczki,
jest sens puszczać w korytarzu konia który ma już doświadczenie skokowe? kiedyś słyszałam, że się nie powinno, a widzę że niektórzy tak robią. Ma to jakieś wady/zalety?
mindgame, sens że sens to jest w 3 przypadkach:
1. Nie ma takiego jeźdźca, a chce się sprawdzić potencjał konia, taki korytarz na potęgę skoku
2. Koń który się zraził pod jeźdźcem ma szanse w korytarzu odzyskać pewność siebie.
3. Che się zrobić korytarz ku sprzedaży, bo koń jeszcze tyle nie skacze pod siodłem (pokrewne z 1.)
Jeszcze pytanie co rozumiemy przez doświadczenie skokowe.
Bo takiego konia, który takowe ma nikłe, ot parę, paręnaście razy poszedł LL/L warto puszczać, by nabywał nieskrępowanej frajdy, doświadczenia, równowagi, pewności skoku,
trochę także techniki skoku, uważności, "składności" - żeby lepiej ogarniał.
Ale z koniem, który już skacze w równowadze pod jeźdźcem, już pokonuje parkury tak, że "wszystko pasuje", płynnie się skraca i wydłuża, przenosi ciężar na zad itd.
to korytarzem można dodać sobie pracy. Bo jednak korytarze powinny być stawiane na optymalnych szerokich odległościach, chyba że chcemy konia konkretnie barować
I konie, zyskując swobodę w korytarzu, staja się "rozciągnięte", coś jak po krosie. A, i tu 4. powód - korytarz dla konia, który "nie ciągnie się w skoku".
Ponadto korytarz to zawsze ryzyko. Jeśli człowiek/koń popełni błąd, a to się zdarza, szczególnie z ludzkiej strony (czegoś się nie wiedziało, czegoś nie uwzględniło, gdzieś pomyliło.
o czymś nie pomyślało). Ale  ikonie miewają piramidalne pomysły. Ryzyko jest i kontuzji (to mniejsze) i że koń się zrazi (znaczące).
Jak tak myślę, to doświadczone konie puszcza się w korytarzu głównie z jednego powodu: dla frajdy. Swojej, gdy się patrzy, i konia - bo większość skoczków pasjami to lubi.
halo,
lubię twoje odpowiedzi bo zawsze są konkretne i na temat 🙂 i można uzmysłowić sobie sprawy oczywiste.
Zastanawiam się czy swojej nie puścić w korytarzu i np później spróbować tam dołożyć rów (chociaż mam obawę że może to spieprzyć temat). Ostatnio próbowała pierwszy raz zeskoki i wskoki na bankiet na lonży i widziałam że bardzo jej się to podobało, więc może korytarz też jej się spodoba.
a zapytam z ciekawości, spotkaliscie się  z koniem, ktory pod jezdzcem skacze wszystko a w korytarzu nie chce?
whisperer13, tak, ja miałam takiego konia, nawet 2 . Jedna zawsze wyskakiwała w bok, a drugi chciał ale bez jeźdzca niezbyt umiał ( jako 3-4 latek, potem fruwał także).
Tak, mój koń potrafi tak kombinować. Jak sobie umyśli, że może się przecisnąć między ścianą a stojakiem np. Teraz zawsze daję odkosy z obu stron.

Co ciekawe na lonży jak skacze koziołek (czy dwa postawione na sobie) to też muszę mu pokazywać lonżą dwie-trzy ostatnie fule i moment odskoku. Wtedy pasuje, a jak go zostawiam samego sobie to cudawianki robi. Ale zamierzam to ćwiczyć, właśnie po to, żeby sam zaczął mieć oko...

Pode mną skacze wszystko, jeszcze ani razu mi nie odmówił - tfu, tfu.
Mam konia który był kupiony do skoków 4 lata temu, ale przez to że się zraziłam to trenowaliśmy ujeżdżenie do tego roku, bo chciałam spróbować poskakać. Koń pędzi na przeszkodę, nie potrafi wymierzyć odległości, a jak coś jest nie tak to wyłamuje, robi tak samo w korytarzu. Jeśli robi się wyżej, czyli z 40 cm na 60 cm to wyłamuje, nawet jak najazd był dobry.  Trener potrafi go przecisnąć przez te 60 cm, ale nie wyglada to dobrze. Problemy zdrowotne wykluczone. Zaczynaliśmy od drągów, potem trochę wyżej, ale nie ma rezultatu, jak z drąga robi się przeszkoda to koń odmawia skoku. Ja sama nie jestem profesjonalistką jeśli chodzi o skoki, ale na innych koniach idzie mi dobrze. Chciałam się wprowadzać w sport, ale czuję że to nie ma sensu, bo prędzej się zrażę. Koń ma 13 lat, 165 cm w kłębie. Może ktoś mi coś doradzi? 
doloruu, a ten koń kiedyś w ogóle skakał? zanim go kupiłaś? czy jest totalnie zielony?
doloruu, jeśli zaczynasz dopiero przygodę ze skokami, a z opisu tak wynika, to jedynym wyjściem będzie zmienić konia, bo jeśli trener przeciska konia przez 60 cm ( a dodam że do metra to skacze każdy koń bez wysiłku), to nie jest to koń do skoków, ani tymbardziej nauki skoków
doloruu, oddać go komuś w trening? Ale typowo skokowej osobie.
doloruu, Z kim trenujecie? Może być na priv 🙂
Może warto jeszcze wrócić do drągów. Jeździć częściej po drągach. Może on potrzebuje więcej czasu? Równowaga na pewno ok?
Albo zresetować się w terenie (i tam przeskoczyć jakąś gałązkę....).  Na pysku na pewno wszystko OK? Może dostał kiedyś po zębach i teraz boi się lądowania?
Warto byłoby skonsultować z innym trenerem/trenerami, wsadzić kogoś innego na tego konia i zobaczyć. Nie twierdzę, że wasz trener robi źle, ale z końmi czasem jest tak, że wiele oczu potrafi zobaczyć coś innego. Czasem "prosty" instruktor rekreacji (nie obrażając instruktorów rekreacji) dostrzeże coś, czego trener mistrzowski nie zauważył.

Wiecie co, konie też mają różne historie. Mój pierwszy koń talentem skokowym nie jest. Że to takie byle co, nie koń - no ale ja buntownik zawsze i wszędzie - dalej próbowałam.
Obecnie koń nadal NIE jest koniem na wysokie skoki, ale do metra przeleci, podoba mu się, całe serducho oddaje zadaniu.
Talentu nie ma, owszem. Może i przeleciałby wyżej, gdybym wcześniej zaczęła trenować, no, ale to takie gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem.
Niedawno skakała na nim dziewczyna ucząca się skakać i koń spisywał się na medal - równo galopował, wymierzył, czasem wyratował (ale ogólnie dziewczyna fajna, nie żadne beztalencie).
Ba - obecnie to on pomaga mnie bardziej niż ja jemu. I to jest dla mnie duży sukces.
Zapraszałam do nas różnych jeźdźców, raz lepiej raz gorzej, ale widziałam że to kompletnie nie ma sensu. Jeśli ma pewna osobę, ktora na wyłamaniach się trzyma mocno i siedzi w siodle to przeszkodę 80 cm da radę skoczyć, ale parkur pod taką osobą do 60 cm, poprzedni właściciel to samo, wyjeżdżał na konsultacje skokowe, ale to również było 60 cm. Szkoda mi, bo chciałam się rozwijać, a wychodzi na to że stoję w miejscu, no albo leżę na ziemii...Kavaletki chodzi b.dobrze, w kłusie i galopie, ale coś wyżej i klapa. Ja lata temu dużo skakałam, więc to dla mnie nie jest nic nowego, on też miał być do skoków, ale tak się zraziłam że zrobiłam sobie 4 lata resetu....
doloruu, to brzmi naprawdę kosmicznie żeby konia nie być w stanie przepchnąć przez 80cm. A oddałaś go komuś doświadczonemu chociaż na miesiąc czy dwa? Zawodowy jeździec powinien to przejechać systematycznie, ale i tak nie brzmi jakbyś miała mieć z konia miłośnika skoków.
jak koń nie jest w stanie sam przeskoczyć 60cm w korytarzu i się buntuje to coś tu jest mocno nie halo. Albo jakieś błędy na początku przygody skokowej zostały popełnione, albo może czuje tak duży dyskomfort, że woli się zbuntować niż skoczyć. Koń wyłamuje, gdy to jest dla niego łatwiejsze niż oddanie skoku, no a mówi się, że 1m to nawet krowa przeskoczy... Dobrze dziewczyny mówią, żeby dać konia do specjalisty, który rozwiąże problem, a może powie, że to nie ma sensu.
vissenna   Turecki niewolnik
27 maja 2020 12:16
doloruu
Ja bym sprawdziła wzrok konia. Konie to zwierzaki które za wszelką cenę będą ukrywały swoje problemy i może na przeszkodzie dopiero wychodzi, że coś jest tam nie tak.
Druga sprawa to sposób treningu. Może koń kilka razy wyłamał z niepewności i teraz co trening jest ciśnięty na skoki? Optymalnie jest trenować skoki raz w tygodniu a pozostałe dni przeznaczyć na pracę na kawaletkach , trening kondycyjny, deptanie kapusty i jakiś teren.
Koń jest kuty? Może nie odpowiada mu podłoże na placu? Spróbuj ustawić przeszkodę na łące/ innym placu i zobaczyć jaki efekt.
Jeśli koń pędzi na przeszkodę, to warto ustawić sobie wskazówkę abyś nie musiała się podświadomie spinać na dojeździe (to też może powodować odmowy).

Na pewno trzeba takiemu koniowi odbudować pewność siebie w skoku. A to już zadanie dla kogoś kto stwierdzi czy koń nie chce "bo nie" albo czy są inne przyczyny.
vissenna, wzrok ma aż za dobry  😉 Był kuty na przody, na 4, tylko strugany - bez zmian. Staliśmy w różnych stajniach, więc podłoże tez różne i tu też bez zmian. Jak skaczemy to większość ze wskazówką, ale on pędzi na wskazówkę, robi przytup, probuje wylamac i skacze tak, jakby ktoś go gonił. Bez składu, ani ładu, nie potrafi utrzymać rytmu, a jak ja najadę równym tempem i nie pozwolę mu się wyrwać do tej przeszkody to on wtedy wyłamuje , a jak mu pozwolę najechac szybciej jego tempem, to wtedy ani ja ani on nie potrafimy wymierzyć do przeszkody i zazwyczaj konczy się na przytupie i przeslizgnieciu przez ta przeszkodę jakimś boskim cudem. Na malutką stacjonate rwie jakby tam 140 stało, przez to ja też się gubię. To chyba jest bez sensu, musiałabym mieć równego i pewnego konia, bo ja sama też mam trochę do poprawy, więc nie dam rady na nim jakichś swoich błędów poprawiac, jak muszę ciągle tylko zamarwiac się koniem
doloruu - co badałaś? Bo zdrowy, tak?
Miał badane nogi, grzbiet i sprawdzane zęby, były wizyty fizjoterapeuty, siodło na miarę, różne wedzidla- te sprawy zostaly wykluczone.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 maja 2020 14:02
doloruu, ale kupowałaś go te 4 lata temu jako konia do skoków? On coś startował wcześniej? Widziałaś jak wcześniej skacze?
Na malutką stacjonate rwie jakby tam 140 stało, przez to ja też się gubię.

Hmmm... Skoro z maleństwem jest problem, to może on po prostu zamiast zwiększania wysokości potrzebuje pod pewnym jeźdźcem te maleństwa spokojnie przechodzić?
Bo jak piszesz, że małe skacze tylko w panice, ale na większych wyłamuje, jest ciągłe przepychanie, to w sumie coraz bardziej "popsuty" koń. I coraz większy problem...
Nie widzę sensu w zwiększaniu wysokości 🙁
doloruu, ale widział ten koń spokojnego, doświadczonego, opanowanego i siedzącego w równowadze jeźdźca? Profesjonalistę? Ale prawdziwego, a nie pseudosportowców, dzikich zadupiarzy albo takich, co siedzą książkowo, ale całe życie jeździli na dobrych koniach-samograjach. Do nikogo nie piję, nie wiem kto jeździł, ale jak dla mnie nie ma cudów - jeśli zdrowotnie naprawdę jest wszystko w porządku, to trzeba przyjrzeć się treningowi. To może trwać miesiąc, to może trwać rok - ale z takim koniem trzeba wrócić do podstaw-podstaw. Chwalić za dobrze przejechany drąg. Kombinacje z kawaletek ustawić. Może jakiś mini-krzyżak. I pilnować równego tempa, równego najazdu. W równowadze pokonywać te kawaletki. Pytanie czy koń umie poruszać się w równowadze. Dobrze galopować. Równo galopować po drągach.
Ciężko coś podpowiedzieć, gdy nie widzi się konia.
mnbvcxz nie wiem czy zauwazyles ale tu ta wieksza wysokoscia jest 80cm. Zwiekszenie z 60 do 80 to wciaz wysokosci kawaletkowe. Zgadzam sie ze 100 i krowa przeskoczy, wiec tu albo cos nie halo ze zdrowiem albo potrzeba doslownie ponownego zajezdzania  🤔.

A moze masz jakikolwiek filmik ze skokow tak zeby dac nam jasniejszy obraz??
Ja tam tego nie widzę. Nie widzę sensu w re-naskakiwaniu 13 letniego konia, który skakać ani nie lubi ani nie umie (albo ze szczętem zapomniał).
Brałabym sobie treningi skokowe na jakimś profesorze, a na swoim galopowałabym do oporu przez układy cavaletti,
skoro to lubi, ćwicząc sobie timing, równowagę, oko, percepcję tempa i prowadzenie konia, nabywając swobody.
Że treningi skokowe na "cudzym" drogie? Nie tak drogie jak leczenie przykrej kontuzji czy choćby urazu psychicznego.
Nie tak drogie jak opłacenie kogoś naprawdę kumatego, który by się podjął naskakiwać starszego konia docelowo do 80 cm 😉,
także ryzykując kontuzjami i nabieranie złych manier. O ile toś taki w ogóle jest do znalezienia.
A koni, które skakać nie lubią i nie będą jest całkiem sporo. Nawet gdy dobrze je prowadzić skokowo - byle co i może wyjść zonk,
a to pewności siebie nie przysparza ani jeźdźcowi ani koniowi.

A może koń perfekcyjnie pokonujący parkury z cavaletti łyknąłby potem stojaki przy cavaletti, potem stacjonatki i okserki nadal 45 cm, a potem jednak te 15 cm wyżej?
Obejrzałam zdjęcia z parkurów szkoleniowych i rzucił mi się w oczy obrazek konia skaczącego na gogue...  😵
Jak, po co, dlaczego ? Myślałam, że to tylko pomoc do lonżowania...
kolebka na jakiej wysokości?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się