Co mnie wkurza w jeździectwie?

[quote author=Cyśka link=topic=885.msg2931027#msg2931027 date=1590140011]
Żeby jednak było w temacie to dodam, że pan chwalił się w jednym w tych filmików, że ma uprawnienia instruktora i od 3 lat pracuje jako instruktor. Jak to w ogóle możliwe? Wkurza mnie, że te uprawnienia może otrzymać niemal każdy, chyba bez sprawdzenia umiejętności.
[/quote]

Jak to możliwe? Tak, że kursy organizować może ktokolwiek, przyjmuje się na nie wszystkich i daje papierek wszystkim. Gorzej, że potem ktoś tych "instruktorów" zatrudnia.
Tu przykładowe zdjęcia ze strony jednego z dużych organizatorów kursów. I tak, ci na koniach to przyszli instruktorzy.



Ja nawet znam Panią instruktor z pierwszego zdjęcia.  😂 Łooooomatko, po zdaniu tego kursu to już w ogóle wszystkowiedząca się zrobiła. Jem poziom wiedzy o koniach jak i poziom jeździecki jest żałosny No ale cóż. Ona ma uprawnienia to się zna  🙄
Niesamowicie ciekawe co się stało po deregulacji zawodu. Szczerze mówiąc, żeby zdać część jeździecką musiałam skoczyć na styl parkur 100 albo 110 i pojechać czworobok z kontrgalopem i lotną zmianą nogi. W pełnym rynsztunku jak na zawody z rajtrokiem włącznie. 30 lat minęło i żeby być instruktorem wystarczy skoczyć kopertkę w stylu poniżej brązowej odznaki.  😵

Państwo na zdjęciach wyglądają trochę karykaturalnie. Bałabym się ich na moje konie wsadzić.

Czy mogę prosić i link do strony. Chciałabym jeszcze pooglądać.  🥂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 maja 2020 20:21
Dance Girl, nie po deregulacji. Zawsze tak było.
Na kursy instruktorskie nawet z Urzędu Pracy mogą wysłać ludzi... którzy konia widzieli na obrazku  😜
Ja widziałam nawet INTERNETOWY kurs instruktorski, także ten.
Dance Girl, nie po deregulacji. Zawsze tak było.


Strzyga, w którym roku zaczyna się dla Ciebie zawsze? Nawet na instruktora rekreacji trzeba było kiedyś skoczyć parkur. A parkur zaczynał się od klasy L czyli 100 cm.

Nie pamiętam kiedy była deregulacja ale ze 20 lat już będzie.
vissenna   Turecki niewolnik
22 maja 2020 20:51
Dlatego ja nigdy "papierów" nie robiłam. W chwili obecnej nie mają większego znaczenia, a wręcz osoba chwaląca się takim świstkiem jak zdobyciem Mount Everest jest wymownie o kiepskich kompetencjach.
Pamiętam jakieś kilka lat temu chciałam wrócić do kraju i poszukać sobie roboty luzaka. Pośród wielu ofert była też opcja luzaka z flatworkiem (bogate małżeństwo z dziećmi co chcieli też instruktora dla maluchów). No i pytanie o papiery. Ja tłumaczę, że nie mam bo mi było szkoda kasy na coś, co robi student w ramach w-f. Że prowadziłam z koleżanką stajnie sportowo-rekreacyjną i nauczałam dzieciaki, mam na to filmy itp. Pan (zapewne nie znający się) stwierdził, że musi być papier z pieczątką a nie referencje od pracodawców  🤔wirek:
W naszym kraju nadal triumfuje myślenie, że lepiej mieć "cokowiek" niż faktyczne umiejętności. Szczególnie wśród starszych pokoleń.
A ja przypomnę, że nawet Krul Kszakuf robi szkolenia 😀
Na moim kursie instruktorskim jedna z potencjalnych instruktorek uczyła się anglezować na dobrą nogę, "bo ona nigdy wcześniej nie musiała"  🥂
Dance Girl zdjęcia przewidująco zapisałam jakiś czas temu na dysku na potrzeby dyskusji facebookowej. Były z tej instytucji: http://www.sport-kursy.pl/gallery ale widzę, że galeria została drastycznie odchudzona. Niemniej jakiś kwiatuszek się jeszcze trafi...

vissenna   Turecki niewolnik
22 maja 2020 21:13
Ten namiot cyrkowy w tle wiele mowi o poziomie  😜
Tak podczytuje i myślałam że tylko ja mam do czynienia z takimi
osobami co to sami nic nie potrafią a prowadzą jazdy, w stajni gdzie teraz  jestem z koniem chłopak
zrobił sobie papiery instuktorskie  na kursie aktywizacji ruchowej lub coś takiego ale
pojęcia o pojęciu nawet niema i znam osobę która prowadzi szkółkę jeżdziecką a zrobiła uprawnienia
instruktorskie właśnie przez internet  👀
Ps Dodam że tu i  tu pełno chętnych
Ja robiłam kurs 11 lat temu. Spektrum uczestników było baaardzo szerokie - od czynnych zawodników wyższych konkursów po... osoby które wyszły z lasu z ofutrzonymi hucułami, na których nie potrafiły zakłusować  🙄

Ja sam kurs wspominam dobrze, była próba parkurowa, była próba uj oraz egzamin teoretyczny.

Części praktyczne nie zostały zdane przez wszystkich... za pierwszym podejściem. Ale wszystko się na koniec dało załatwić...

Ja ogólnie nigdy się nie przyznaje, że mam te papiery, bo mi jakoś głupio. Zrobiłam, bo była okazja i po prostu mam gdzieś na dnie szuflady  😉

Ale jak człowiek zajrzy gdzieś przy okazji np wyjazdu do stajni rekre i zobaczy poziom nauczania to włos się jeży.
Dance Girl, nie po deregulacji. Zawsze tak było.

Robiłam kurs instruktora wiele lat temu u Andrzeja Orłosia, tam takich kwiatków nie było. Trzeba było najpierw zdać egzamin kwalifikujący na kurs, na kursie jeździliśmy co dzień dwa razy, raz na klaczach, raz na młodych ogierach zaraz po zajeżdżeniu. Egzamin na koniec ani z teorii ani z praktyki łatwy nie byl, sporo osób oblało. Natomiast kojarzę stajnię, którą tu wstawiacie, tam wszystko wygląda tak, jak te zdjęcia...
whisperer13 tutaj padło na plecy, wdrożono adekwatne leczenie, ale dopiero po jego zakończeniu będzie można na 100% powiedzieć, czy to było to.
A u znajomego w końcu na czym stanęło? Że miał 3 nogi do leczenia?


zwyrodnienia, trzeszczki, plecy...
A mnie wkurza nie tyle wsiadanie na źrebaka https://www.instagram.com/p/CAhSUZGlS0x/?igshid=5iqd9f6er226 co te komentarze innych ludzi którzy przyklaskują takim pomysłom. Ludzie są beznadziejni.
Was też denerwuje jak ktoś mówi że koń jeżdzi w siodle , jeżdzi w tereny czy tylko ja tak mam 👀
Po tylu latach z końmi nie stwierdziłam posiadania kółek , to człowiek na koniu jeżdzi
Was też denerwuje jak ktoś mówi że koń jeżdzi w siodle , jeżdzi w tereny czy tylko ja tak mam 👀
Po tylu latach z końmi nie stwierdziłam posiadania kółek , to człowiek na koniu jeżdzi

Weź tak nie pisz, grammar nazizm nie jest lubiany na Re-volce. :P Czasami ciężko się rozeznać w tym, gdzie Re-volta jest liberalna i "róbta, co chceta i się nie czepiajta", a gdzie rygor musi być i jak nie tak, to w ogóle.
Mnie też wkurza, koń chodzi w teren i chodzi pod siodłem.
Was też denerwuje jak ktoś mówi że koń jeżdzi w siodle , jeżdzi w tereny czy tylko ja tak mam 👀
Po tylu latach z końmi nie stwierdziłam posiadania kółek , to człowiek na koniu jeżdzi


Zupełnie mnie nie denerwuje od kiedy zaczęłam pomijać czytanie postów jak tylko natrafię na takie stwierdzenie, bo doszłam do wniosku że ich autorzy nie są w stanie napisać niczego co by mnie zainteresowało.
Opiszę Wam co mnie wkurza. Być może, nie powinno mnie to wkurzać i to ja jestem tu roszczeniowym szczylem, ale trudno, najwyżej mi wygarniecie, a ja to wezmę na klatę.
Od kilku lat dzielę ujeżdżalnię ze szkółkami. Nie jest to dla mnie szczególnym problemem jeśli instruktor ogarnia sytuację, panuje nad swoją sforą i poświęca im uwagę. Jest wielu instruktorów z którymi było to nawet przyjemnością, bo spędzaliśmy czas jazdy w fajnej atmosferze. Razem raźniej. Rozumiem, że dzieciaki się uczą, popełniają błędy, trzeba na nie uważać. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie jednak instruktorzy nie potrafiący opanować towarzystwa, lub po prostu ignoranci. Twierdzący, że ich grupa to zastęp, który należy wymijać podczas gdy jeźdźcy z "zastępu" znajdują się wszędzie, jadą przed siebie bez planowania rysunku, nie potrafią zapanować nad koniem, mają problem z utrzymaniem szyku zastępu, a gdy już się odłączą to lawirują przez pół jazdy niczym satelita dążący do kolizji z innymi satelitami oraz osobami na prywatnych koniach. Oczywiście, wszyscy wrzuceni na jazdę na zasadzie "nie spadasz to jedź, za ogonem jakoś dasz radę, a że koniem sterować nie umiesz - no trudno". Do tego zestawu jeszcze malutkie dzieciaczki, zapisane na lonżę, nierzadko po raz pierwszy na koniu, stępują po ścianie zupełnie same, chociaż nogami nawet nie dosięgają do strzemion w dziecięcym siodle na kucyku. I weź tu człowieku omijaj to towarzystwo i próbuj nie zabić siebie albo kogoś 🙁 Nie mam żadnych wyrzutów do jeźdźców, to nie ich wina, że nikt ich właściwie nie przygotował do samodzielnej jazdy. Będę teraz stać w stajni gdzie są trzy ujeżdżalnie, zawsze będę miała gdzie "uciec", ale po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Nawet tych dzieciaków mi szkoda skoro ich jazda to jeżdżenie byle jak, byle gdzie, z radami typu "ciągnij za wewnętrzną ile sił gdy koń nie chce skręcić". Decydując się na pensjonat ze szkółką w pakiecie trzeba brać na klatę, że będziemy dzielić ujeżdżalnię z początkującymi, ale myślę, że instruktor decydując się na wykonywanie tegoż zawodu powinien zwracać uwagę na to, co robią jego podopieczni i czy nie stwarzają zagrożenia dla siebie nawzajem oraz innych użytkowników ujeżdżalni.
Po tej traumie trzy ujeżdżalnie na stanie to dla mnie najpiękniejsze co dostałam od życia  😅
To mnie nie wkurza ale zastanawia kto tę osobę uczył obcowania z końmi. Z mojego ulubionego wątku „milion pytań do koniarza” odpowiedzi w wątku były równie mądre.

„ #koń #relacje #ponoszenie
1.Jakieś sposoby na mocno ponoszącego konia? (Teren)
2.W ostatnim czasie byłam zmuszona użyć bata na moim koniu (z siodła za celowanie kopniaków w trenerke i ponoszenie mnie oraz odskakiwanie-próbowanie na spokojnie nie dawało skutków, głos też nie a karcenie dyskomfortem też nic, Koń mocno dominujący, wraca do treningów aczkolwiek został skarcony za ataki w strone trenerki oraz celowe odwalanie-nie chodził spięty na jazdach, sprzęt dobrany 🙂 ) Bardzo tego nie lubie, kilka razy go użyłam niestety (bez bicia się przyznam, że nerwy mi puściły jakiś czas temu) Czy to zepsuje moje relacje z koniem? Z ziemii jest po staremu, pod siodłem po użyciu bacika na zadzie (ujeżdżeniowego) i ostrym wybieganiu odpuścić, przelizał i się uspokoił, rozluźnił i zrobił przepuszczalny, przy siodłaniu stoi-nie widać, żeby źle kojarzył. Ale bardzo mnie to męczy 🙁 Wiem, że mogłam jeszcze dłużej, inaczej próbować ale nerwy i strach tak naprawde... W ciągu naszej pracy kilka razy był skarcony bacikiem (3 mocniej a 2 delikatny impuls na łopatke) CZY ZEPSUŁAM RELACJE? czy wyolbrzymiam i koń nie będzie miał mnie za tyrana... Prosze o porade...”
Jeny aż mi było ciężko przeczytać ten monolog...  ostatnio bardzo popularne są słowa: więź, relacja, zaufanie 😁  😁


Lolaaa
To ja Ci powiem, że u nas pensjonat w ogóle nie może wchodzić na jazdy szkółkowe.
Właśnie ze względów bezpieczeństwa.
Przez to mamy baaaardzo ograniczony dostęp do hali, więc nie wiem co gorsze.
Lolaaa - imo wkurza Cię to niepotrzebnie, patrząc na to zarówno z punktu widzenia instruktora jak i pensjonariusza. Choćby nie wiem jak dobry byłby instruktor, to ludzie będący w głębokiej rekreacji i dzieciaki na kucykach zwyczajnie będą czasami powodować różne dziwne sytuacje.
Moje dzieciaki puszczone z lonży jeżdżąc bardzo ładnie stylowo, nawet po pół roku czy dłużej nie mają szans z hucułem kiedy temu przełączy się korbka w mózgu i postanowi nagle zmienić kierunek czy wdrożyć inny pomysł na jazdę. Ci ludzie się uczą, konie rekreacyjne jak wiadomo wiedzą kto na nich siedzi, i czasem nie wszystko wychodzi. I to trzeba wziąć na klatę jeżdżąc na jednym placu ze szkółką. Ale mnie to nie wkurza bo wiem jak to jest być po drugiej stronie 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 maja 2020 09:23
Ja rozumiem, ze to może wkurzać, ale tak to niestety jest. U nas są 4 place, 4 hale, a w zimę i tak ja Dyziu zaczął być agresywny w stosunku do innych koni, bo jeździliśmy w tym samym czasie (na hali  60x90!!!!) co kucyki, które skakały całą godzinę i wjeżdżały we wszystkich i wszystko.
A w czwartek miałam Dyzia ze spalonymi stykami, bo dziewczyna robiła na placu galopy kondycyjne tempem krosowym!, a mamy TOR WYŚCIGOWY. Literalny tor wyścigowy. I biegnie literalnie pol metra od placu.
Strzyga, no ten tor to trzeba też dodać że zadbany. Zwłaszcza jak jest sucho 😀 wcale nie ma tam tony kamieni, wcale nie jest grząsko xD Chociaz na super placach też było takie dobre podłoże, bo kwarc prawie 2 miechy nie polewany (a wcześniej tylko przez deszcze) też dobry dla kopyt nie jest.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 maja 2020 10:14
xxagaxx, na torze są dobre miejsca do galopu, nie cały ofc. Powiem tak, robienie galopów kondycyjnych jak na placu są 4 inne konie jest po prostu... mówiąc kulturalne, mało uprzejme.
Lolaaa - Nawet po pół roku czy dłużej nie mają szans z hucułem kiedy temu przełączy się korbka w mózgu i postanowi nagle zmienić kierunek czy wdrożyć inny pomysł na jazdę. Ci ludzie się uczą, konie rekreacyjne jak wiadomo wiedzą kto na nich siedzi, i czasem nie wszystko wychodzi. I to trzeba wziąć na klatę jeżdżąc na jednym placu ze szkółką. Ale mnie to nie wkurza bo wiem jak to jest być po drugiej stronie 😉


Ja też z każdej strony się znalazłam, jeździłam w szkółce, jako prywat i przez trzy lata pracowałam jako instruktor 😀 I tak sobie myślę, czy jeśli całe jazdy są jednym wielkim chaosem, to nie jest coś nie tak? Rozumiem, że początkujący się uczą i popełniają błędy, koniki nie zawsze chcą z nimi współpracować, ale jak stają się satelitami, które przez całą godzinę nie mogą skręcić, mają problem z utrzymaniem rytmu anglezowania, a instruktor albo ma ich gdzieś albo nakazuje tylko ciągnąć ile wlezie (podczas gdy koń tylko wykręca głowę, a cielskiem i tak dalej kroczy gdzie chce) to czy coś nie poszło nie tak? Wpadki wpadkami, ale czy cała jazda może być jedną wielką wpadką i festiwalem krzyków?
Lolaaa, to też zależy od pracodawcy. Prowadząc jazdy po te kilka koni i tak zdarzały się dzieciaki nie radzące sobie z prowadzeniem konia, zwykle takie jeżdżące już naprawdę dłuższy czas, które po prostu sobie na tych koniach siedziały (inna sprawa, że z perspektywy czasu widzę, że stajnia w której wtedy pracowałam, a kiedyś uczyłam się jeździć jednak wcale tak fajnie tej podstawowej nauki jazdy nie prowadziła. Nie wyglądało to źle, nie było jakiejś dużej patologii, ale po 10 latach jazdy tam wyszło, że w sumie to nikt mnie nie nauczył jeździć na kontakcie.  😎  I nie byłam tego świadoma, dopóki nie dogadałam się na jazdy na dobrze zrobionym, prywatnym koniu z dziewczyną genialnie uczącą jeździć, posiadającą naprawdę sporą wiedzę). W tamtej stajni generalnie te jazdy jakoś wyglądały, znałam też wszystkie konie (przynajmniej połowa po sporcie swego czasu), więc wiedziałam na co mogę sobie pozwolić i ile one również potrafią; kiedy robią jeźdźca w bambuko, a kiedy nie rozumieją o co mu w ogóle chodzi, kiedy też zrozumieją mnie.
W jedne wakacje prowadziłam kilka jazd obozowych w dosyć znanej stadninie. Jazdy w zastępie po 10-15 osób, grupa początkująca mniej, ale znowu osoby, których ja bym absolutnie z lonży nie spuściła. No i mam takie 10-15 osób, co do których dostaję przykaz, że mam trochę zacząć z nimi skakać, bo część startuje na odznaki. A nie potrafią mi z zastępu wyjechać czy zakłusować, nawet zwykle nie próbują.  😵  To pomagam raz, trzeci, piąty, dziesiąty, ale w połowie jazdy pomagam już tylko tym dzieciom, które widzę, że w ogóle próbują coś robić. Na kolejnej jeździe to samo, najpierw kilkukrotnie pomagam wszystkim, a później już tylko tym, które chociaż coś próbują. Cokolwiek na jeździe robi tylko max. połowa osób, potrafiąca chociaż trzymać się ściany i zrobić jakąś woltę, częściej są to 3-4, reszta sobie jeździ w środku za ogonem i jak się odwrócę, to dyskutuje o głupotach.
Jasne, że to na pewno też w jakimś stopniu moje niedomaganie, ja się już do instruktorki nie pcham póki co wcale, wcześniej też prowadziłam jazdy tylko kompletnie początkującym i czasem "średniozaawansowanym" (jakoś się przemieszczali w dwóch lub trzech chodach, zwykle mocno bez szału), te mi jazdy całkiem mi wychodziły - ale prowadziłam je na 2-4 konie zwykle albo lonże. Mogłam sobie spokojnie poradzić z każdym, w razie potrzeby rozdzielić na dwie grupy zajmujące się swoimi ćwiczeniami. A jak masz taki zastęp, to nawet nie wiesz gdzie patrzeć, dla mnie to w ogóle patologia w czystej postaci, ale ja w ogóle wsadzona w nie-luźny zastęp jestem przerażona i nie potrafię sobie na koniu miejsca znaleźć, a co dopiero próbować coś zrobić z ludźmi z ziemi.  😜  W dodatku, w pierwszej stajni miałam przyzwolenie na np. zsadzanie ludzi z konia, generalnie wychodziło się z założenia, że człowiek ma faktycznie chcieć jeździć, a nie tylko przetelepać się po śladzie przez całą jazdę, a więc nie tylko mogłam, ale nawet miałam stawiać wymagania, oczywiście dostosowane do poziomu osoby jeżdżącej. I klientów zawsze było po kokardkę, nie trzeba było się specjalnie im na siłę przypodobywać. Ale nie każdy właściciel stajni pozwala Ci faktycznie poprowadzić jazdę, a nie jedynie robić dobrze klientowi.
Chcę przez to powiedzieć, że czasem dobre chęci i ciężka praca instruktora to nie jest jedyny powód takiego wyglądu jazd rekreacyjnych.
Przepraszam, rozpisałam się.  🤣

Z rzeczy, które mnie wkurzają w jeździectwie:
1. Nieprzykładanie się w rekreacji do nauki jazdy nawet przy tych osobach, które faktycznie chcą się uczyć, pomimo posiadania ku temu choćby minimalnych warunków. Smutno mi, że moja pierwsza stajnia, o której mogę powiedzieć po czasie sporo negatywnych rzeczy, mimo wszystko na tle wielu innych rekreacji wychodzi baaardzo mocno na plus. I poziom instruktorów też jest fatalnie wkurzający (sama do kursu zostałam namówiona, jak mówię, szło mi lepiej niż się spodziewałam. Ale wciąż, instruktorami powinni być ludzie ze znacznie większą wiedzą i przede wszystkim doświadczeniem. Osób z mojego kursu nawet nie mam siły komentować.).
2. Znalezienie sposobu na rozwój jeździecki bez własnego konia bądź chociaż częściowej dzierżawy zazwyczaj zakrawa na cud.
3. Z roku na rok dzieci są coraz mniej chętne do nauki jazdy, będąc na obozach chętnie nawet nie wsiadają na konie (styczności nie mam od 2-3 lat, wcześniej co sezon i w pojedyncze weekendy pracowałam jako instruktor).
4. Wkurza mnie, że to jeździectwo jest takie drogie i czasochłonne. I dla mnie tak niezwykłe, że nic mi nie dostarcza tak dobrej energii, emocji i spokoju ducha, jak to. I że niestety, ale nie da się rozwijać choć trochę bez naprawdę ogromu poświęconego czasu, nawet w perspektywie jednej jazdy to łącznie ok. 3 godzin dziennie (o pieniądzach nawet nie wspomnę).
jestemzlasu o matko 😲
Musi powstać nowy wątek  😁
Był kiedyś wątek z kwiatkami jezdzieckimi, ale zamknięto go lata temu w ramach przeciwdziałania hejtowi  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się