stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Reakcja na owady?
U nas jeszcze nie ma jakoś dużo, zupełnie przyzwoicie bym powiedziała, ale może coś w tym jest. Zszyje w końcu tą jego derkę na muchy. Chciałabym wierzyć, że to to. Niestety dziś na oczach trenera dokonał ucieczki popołudniem, gdzie muchy już wcale nie dokuczały. Ogólnie zaczęło się kilka dni temu i proceder powtarza się kilka razy dziennie, aż delikwent zostaje zamknięty w boksie.

Nie jest w ogóle pogryziony. Co więcej on był chowany w stajni przy samym zakolu rzeki. Jak pojechałam go oglądać latem zeszłego roku to doznałam szoku, gdy 30 komarów siedziało mi na lewym ramieniu, 40 na prawym, a koń był wręcz oblepiony. On jest bardzo odporny na owady (o ile można tak to określić).
Meise, a masz opcję wypuszczania go na padok z rur? Czy jakikolwiek inny którego nie zdewastuje? Pół dnia na trawę, pół dnia na jakiś idiotooporny ? Bo problem w tym że jak koń wie że da się rozwalić to już może zawsze próbować.
U nas niestety nie ma takich padoków 🙁 za duże połacie ziemi...

Jestem okropnie zmartwiona zaistniałą sytuacją, bo ten koń błyskawicznie się uczy - zarówno dobrych jak i złych rzeczy.

Jest teraz w regularnym treningu, chodzi w teren, w którym wietrzę mu głowę, co chwila jakieś nowe bodźce dochodzą. Trening skokowy = nowe przeszkody, cały czas nowa stymulacja. Zrobił się mocny i silny, ale pod siodłem i w obejściu jest idealny.

Swoją klacz uwielbia, chętnie się z nią pasie, bawi się. Podobno też ją kryje... Może powinnam mu obciąć jedzenie? Chociaż przyznam szczerze, ze nie chcę tego za bardzo robić, nie czuję, żeby miał za dużo energii. Jest po prostu wytrzymały i coraz silniejszy, ale nie jakoś nabuzowany. Powiedziałabym nawet, że po tych szaleństwach i zabawach na pastwisku bywa zmęczony pod siodłem.

Czy są jakieś zabawki, coś, co może go zająć na padoku?
Ewentualnie czy zamykanie w boksie za kare ma jakiś sens?

Musi być jakieś rozwiązanie... musze je znaleźć, bo na pewno nie chcę zmieniać tej stajni. Jest dla mnie idealna i wiem, że koń też się tam dobrze czuje.

edit. tak wygląda jego pastwisko: https://photos.app.goo.gl/hieuYWRH7U2WP24m6
Słupki z [s]potrójnymi[/s] podwójnymi (mój błąd) taśmami pod prądem...
Zastanawiam się czy zamykanie w boksie po każdej ucieczce ma szansę zostać skojarzone jako kara za zachowanie?

Meise, przepraszam, ale jak Ty masz głęboko w głowie zakorzenione jakieś dziwne myślenie... To trochę przykre jest...
Nie przypisuj koniom takiego abstrakcyjnego sposobu myślenia. Robisz w ten sposób krzywdę. Im (bo oczekujesz, że koń zrozumie) i sobie (bo jednak koń nie rozumie i jesteś rozczarowana).

Konie działają na zasadzie akcji- reakcji. I o wzmocnieniach (w tym również karach i nagrodach) można mówić tylko w tym kontekście.
Czyli nie, koń nie będzie wiedział, że stoi w boksie, bo rozwalił płot. Nie będzie wiedział, że po jeździe nie dostał cukierka, bo się spłoszył. Nie będzie wiedział, że krzyczysz na niego, bo Cię nadepnął 5 minut temu. I tak dalej.

Co do ucieczek - obserwuj konia jak to robi, w jakim momencie - może znajdziesz przyczynę (czy on taranuje pastuch, przechodzi pod spodem/ pomiędzy, może na innego konia się rzuca i trafia w taśmy, próbuje skakać).Trzeba zmierzyć, jak duże jest napięcie w ogrodzeniu (nie jaki jest elektryzator tylko jaki impuls). Potem mniejszy padok ale 'miły' i wygodny dla konia, żeby nie chciał uciekać. Cztery-pięć rzędów wysokiego płotu na czymś dobrze widocznym, co nie zerwie się od razu tylko konia zatrzyma, żeby prąd zdążył zadziałać.I nie prowokować do ucieczek.

Czy on ma innego konia do zabawy? Nie kobyłę, tylko wałka, z który może biegać i się bawić? Może rzeczywiście jest znudzony i z braku zajęcia sam je sobie znajduje...
mnbvcxz, nie doceniasz koni.

Meise, na moje to on się zachowuje zgodnie z naturą.
Nadal czuje się ogierem, w naturze ogiera nie jest monogamiczny związek.
On nawiewa bo szuka swojego tabunu - tabunu dla siebie.
Dodatkowo układasz go na odważnego ciekawskiego konia.
Siedzenie w ogrodzeniu to nie jest "natura". Bycie wałachem to też nie jest natura. Natura koniom dyktuje co innego.
Sytuacja wygląda tak, że skoro, choćby dla jego bezpieczeństwa , musisz więzić konia, to trafił ci się egzemplarz, który
kraty więzienia musi mieć solidne.
Albo daj mu tabun.
Jeszcze jedno: a jak tam jest z wodą?
Trop braku kumpla do zabawy też może być słuszny. Klacze się nie bawią tak jak wałachy / ogiery. Klacz nie będzie z nim galopować, brykać, stawać dęba, podgryzać się po nogach, przewracać się wzajemnie na ziemię itp. Jeżeli on takiego kumpla nie ma, a potrzebuje, to nie ma zaspokojonej jednej z ważniejszych potrzeb socjalnych - towarzystwa.

Żeby jakaś "kara" zadziałała, to musiałabyś to zrobić 3 sekundy po przerwaniu pastucha  i musiałoby to być coś natychmiastowego. "Zamknę cię w boksie, bo dwie godziny temu zwiałeś z padoku" - nie, nie, nie. To tak nie działa.
Tez stawiałabym na nudę i braku kogoś w jego wieku i o jego chęciach do zabawy , pewnie taki typ 🙂
mnbvcxz, ale ja nie mówię o zamknięciu w boksie 2h po ucieczce, bo zazwyczaj osoby, które są w stajni widzą, że narozrabiał i muszą interweniować i wtedy koń (tak jak wczoraj) został złapany i zamknięty w boksie (bo trzeba było naprawić ogrodzenie). Myślę, że mógł skojarzyć zamknięcie go z ucieczką. Jestem pewna, że wie, że robi źle niszcząc ogrodzenie.

Ciężko mi będzie zaobserwować jak ucieka, ale trener wczoraj widział jak naparł na dolną linkę wyjścia od padoku aż strzeliła i wtedy zwiał dołem. Myślę, że w innych miejscach skacze (wysokość słupków to ok. 140). Impuls jest mocny, działa na dziki, których u nas dostatek  😉 Ciężko będzie przerabiać pastwisko, nie mogę wymagać, żeby pastwisko było dostosowane pod mojego konia, żeby zakupiono 2m słupki, itd. Rozumiecie chyba, że są to duże koszty, dużo pracy, a kolejka do pensjonatu długa...

halo, wodę mają - stały dostęp, piją, korzystają. Możliwe, że on potrzebuje większego stada, tylko, że... to drugie stado (do którego się przedostaje) to kilka starszych koni, które mają np. problemy z nogami i nie mogą być ganiane przez mojego. Oprócz tego są tam konie rekreacyjne. Spokojne stadko, które się pasie i przemieszcza z punktu A do B. Rozumiem, że ktoś może nie chcieć wpuszczać w to diabła tasmańskiego...

Ogólnie myślę dziewczyny, że trafiłyście w 10-tkę. Brak kumpla w jego wieku. W poprzedniej stajni miał do dyspozycji 3,5 letniego wałacha i zabawom i dzikowaniu nie było końca. Ja często sobie z dalsza obserwuję mojego konia na padoku i wygląda to tak, że on zrywa się, podbiega do klaczy, staje dęba, kłapie zębami w powietrzu i zwiewa brykając. No a ona... kwiknie, postraszy zadem i wraca do trawy albo do relaksowania się... w miejscu. Nie ma ochoty na galopady, brykania, nie mówiąc już o jakimś podgryzaniu się i dębowaniu. A mój koń non stop próbuję ją wciągnąć do takiej zabawy...

Nie wyczaruję mu niestety konia, z którym mógłby się bawić, ale wiem i czuję, że to jest to czego mu brakuje.

Ta sytuacja bez wyjścia mnie potwornie stresuje. Tej nocy śniło mi się, że chodziłam wokół pastwiska ze śrubokrętem, który sprawdza napięcie, a nad ranem przyśnił mi się koszmar, że mój koń miał połamaną miednicę oplątaną taśmami a na boku ogromną wygryzioną dziurę wielkości pomarańczy.
Nie mogę spać przez to. Co będzie jak zaczną w upały chodzić w nocy i mój koń ucieknie (a za nim pójdą inne)...? Przecież ja sekundy nie zmrużę oka  🤔
Jestem pewna, że wie, że robi źle niszcząc ogrodzenie.

Nie, nie wie. Znowu uczłowieczasz 😉 On nie "robi źle", nie zachowuje się złośliwie ani nie psuje efektów pracy ludzi, którzy postawili ogrodzenie - on po prostu próbuje zaspokoić swoje potrzeby w jedyny sposób, jaki zna, czyli dostaje się tam, gdzie wydaje mu się, że to będzie możliwe.
Niestety jeśli powodem jest nieodpowiednie stado, to moim zdaniem będzie uciekał. Zwłaszcza że już wie,  że jest w stanie to zrobić.
A wśród tych koni rekreacyjnych nie ma jakiegoś, którego można by przenieść do niego?
Niestety są to same klacze, które jak go widzą to kwikają (chyba, że się grzeją, wtedy podstawiają zady pomiędzy żerdzie do mojego - widziałam na własne oczy. Gwoli wyjaśnienia żerdzie, bo jeden bok padoku jest drewniany) i jeden ok. 20 letni wałach - pierwszy koń trenera i ogólnie jest on święty  😉 I to jest jego stado klaczy, więc mój na pewno by tam zburzył porządek...

Mi już głowa paruje od wymyślania rozwiązania... Są te piłki dla koni, są jakieś inne zabawki, które pozwoliłyby mu się wyżyć/zająć? Czy to z góry przegrana sprawa, bo zabawka nie zastąpi mu konia w jego wieku? On i tak gania cały dzień, spala się i nie ma w ogóle tłuszczu, żeby przykryć żebra. Ale teraz to już mnie w ogóle nie martwi. Chce, żeby był bezpieczny.

Jak będzie trzeba to kupię te 2m słupki i z Niemężym wygrodzimy mu pancerny padok o ile dostaniemy zielone światło na takie działania.

Mój koń od kilku dni zaczął uciekać z padoku. Dewastuje pastucha pod prądem (ustawionym na moc na dziki), zrywa taśmy, łamie słupki. Myślałam, że to lęk separacyjny, ale dziś uciekł mimo, że jego klacz była z nim (nie na jeździe). Ogólnie zachowuje się dosyć dziwnie. Gdy wszystkie konie biegną do stajni na kolację, to mój zwiewa, dzikuje, nie daje się złapać. Dopiero jak się robi ciemno to łaskawie zjawia się przy wyjściu, żeby go zabrać.

Te ucieczki są ekstremalnie martwiące. Dostaje się do innych koni, m.in. do "dziadków", które nie mogą być narażane na jego zabawy i dzikowanie.

Aktualnie ma do dyspozycji dwa wielkie pastwiska połączone ze sobą. Mimo to, jak się już naje to zaczyna kombinować.


Maise- ja ci napiszę bezpośrednio i proszę nie odbieraj tego jako atak tylko jako taką nieopakowaną w papier prezentowy informację:

ZA DOBRZE W DUPIE, czyli:
- za dużo jeść
- za mało pracy (jakościowej- niżej wyjaśnię)

Mi się wydaje, że ty niestety masz od początku bardzo "idealistyczne" podejście do padokowania. Niestety jeśli chcesz spać po nocach to padok/pastwisko powinno koniowi służyć za miejsce odpoczynku i wypasu. Ono nawet nie służy do budowania sobie relacji z innymi końmi (choć jako ludzie lubimy tak na to patrzeć) bo to są gówno nie relacje, jak są dwa koniki na ogrodzonym padoczku w porównaniu z tym jakie konie mają relacje gatunkowe w naturze. Myślę, że wszyscy się często sami oszukujemy.

No i aby ten padok/pastwisko mogło być takim miejscem odpoczynku/wypasu to trzeba mieć od czego odpocząć. Czyli trzeba konia zająć jakościową pracą. Jak widać ten koń tego wybitnie potrzebuje.

I tu jest największe wyzwanie dla właściciela- bo jakościowa praca to ma być challenge dla mózgu i dla mięśni zwierzęcia. Broń boże nuda, rutyna i zamęczanie godzinnym stępem czy za długimi nawrotami galopu.
Jak to mówią liczy się każdy krok. I każdy krok musi być dopilnowany. Inaczej taka jazda  (nawet skoki) to jest tylko wyrabianie koniowi kondycji... i uporu🙂

Koń po jeździe powinien zejść styrany jak po przysłowiowym westernie, ale zadowolony, że wymagania były adekwatne i mógł sprostać i nie chcieć niczego innego tylko tylko się napić, nażreć i... żreć dalej odpoczywając.

Jeśli twój koń ucieka do innych koni, zaczepia je kombinuje- to mu się nudzi. I żaden "życiowy kompan padokowy" tego nie zmieni, co najwyżej mu zafunduje kontuzję na padoku. Zabawy koników są bardzo drogie dla właścicieli🙂 a i często kończą się tak, że potem już tylko "do bawienia się" się konik nadaje.

Zastanawiam się czy zamykanie w boksie po każdej ucieczce ma szansę zostać skojarzone jako kara za zachowanie?


No way. Tylko się nauczy spierniczania jeszcze bardziej bo przecież nie opłaca się być złapanym bo zamykają.
Nie kombinuj tutaj w jakieś wychowawcze teorie tylko w siodło i do roboty.
Jedziesz w teren? To ma być taka robota, żeby się styki prawie paliły, a na koniec spacer w terenie. I to jest nagroda- że jak zrobione to się nie wymaga więcej.

Masz młodego małopolaka, one są nie do zajechania. Potrzebują naprawdę mądrej pracy. ale pracy a nie wożenie tyłeczka.

Robicie przejścia? To zróbcie ich multum.  Przejścia stęp-kłus-stęp. Wjeżdzasz na koło najpierw (tarcza zegara) i robisz przejście na 12 i 6 i tak robisz 5-8 kół, potem na drugą rękę, potem bez wytchnienia znów zmiana strony i dodajesz przejście na 3 i 9. I znów zmiana.
Dajesz chwilę w stępie, ale robisz teraz w stępie małe ósemki i w miejscu zmiany kierunku do stój. Za chwilę to samo kłusem i tam do stój. I tak na każdą str z 10 razy jedziesz. To jest taki przyklad na kilka minut roboty- chodzi o "zajętość" konia. Zarówno fizyczną jak i psychiczną.
Jak mu się tak wymagania "zagęszczą" na minutę, to spokojnie 45-50 minut jazdy to będzie max. Po kilku takich mega intensywnych jazdach powinno być już widać różnicę na padoku.

Dopasuj też żarcie- zmniejsz. Twój koń stoi na trawie teraz. On nie jeździ parkurów GP ani nie galopuje krosów 1*. Nie potrzebuje wuchty paszy, oleju, wysłodków jak cały dzień żre trawę. Właśnie dlatego spierdziela i tej trawy nie żre bo jest przeżarty🙂

No właśnie w tym może być problem, że ten koń jest dosłownie "NIE DO ZAJECHANIA". I ja bym super chętnie jeździła na nim tak intensywnie na codzień jak podczas treningów z trenerem tylko że... ja fizycznie jestem w tym momencie lata świetlne za moim koniem. On się rozwinął, ja mam koszmarne zadyszki, podczas skoków chce mi się wymiotować jak przejadę parkur dwa razy bez przerwy, ciągle muszę robić przerwy, podczas których dosłownie kładę się na końskiej szyi. Brzmi to strasznie, wiem. Robiłam badania, robiłam tarczycę. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, bo wydolnościowo jest u mnie gorzej niż tragicznie. Jazda konna, przebiegnięcie 50 m, nawet mówienie mnie męczy i potrafię mieć z tego tytułu duszności...

Podejrzewam, że to temat na grubszą rozmowę. Kilka osób z re-volty wie o tych moich "zdrowotnych" problemach i niedomaganiach. Zaczęłam ćwiczyć, żeby "dogonić" mojego konia, ale wydolność nie chce się poprawiać. Myślę, że ma to związek z nerwicą (duszenie się nawet w trakcie dłuższego mówienia, męczenie przy wchodzeniu na 3-cie piętro, itd.).

Wiem, teraz pewnie zapytacie po co jeżdżę konno jak ledwo łażę. Albo jeszcze lepiej - co to był za pomysł sprawić sobie czterolatka, którego rozpiera energia. Otóż nie miałam pojęcia, że dotrę do takiej ściany własnych możliwości. Jestem w ogromnej kropce, ale to już jest offtop chyba.

Na lonży też nie jestem w stanie go zmęczyć, mimo, że robię miliard przejść, wczoraj wprowadziłam również przejścia... stęp - galop. I to są dosłownie zmiany co kilka kroków, które on wykonuje chętnie, w lot i z kopytem w dupie. Spuściłam go po 50 min (!) z lonży nadal na wypięciu to tak zaiwaniał kłusem i galopem (oczywiście na moje komendy, nie samowolnie) po hali, że miałam wrażenie, że się unosi. Dzień wcześniej był w terenie, gdzie galopowaliśmy dłuższe odcinki z prędkością powyżej 40 km/h...

Jeżeli ktoś ma podobne problemy ze sobą, ze swoją kondycją i ma jakieś remedium to chętnie pogadam o tym na priv.

kotbury, dzięki za odpowiedź i czuję, że masz słuszność w tym wszystkim. Tylko mój koń od wielu tygodni nie zszedł z treningu nawet przygrzany... Nieważne, czy mamy skoki w pełnym słońcu, nie wiadomo ile przejść, rzeźbienie, praca na volcie, gimnastyka...

kotbury, mega wpis! Mi taką naukę zaserwował pewien emeryt-rencista, którego wet plus fizjo kazali zabrać do roboty bo w przeciwnym razie tak się uszkodzi podczas świrów padokowych, że będzie ciężko go pozbierać. Kontuzje załatwiał sobie tak często, że zastanawiałam się nad zakupem karnetu u weterynarza. Wrócił do roboty i padok z powrotem służy do odpoczynku.

Meise, jestem przekonana, że twojego konia da się zmęczyć samymi ćwiczeniami w stępie. Już kiedyś takiego "niezniszczalnego" widziałam. A potem lało się z niego po 30 min stępa.
A ferrytynę sobie badałaś?

Nie stresuj się. Nie twój pierwszy koń demoluje taśmy i zapiernicza i kryje kobyły.
Ja właśnie po ponad roku super układu pożegnałam się z padokowaniem mojej kobyły z kopią (i psychiczną i fizyczną 🙂😉 twojego konia. Życie. Dokładnie z takich samych powodów. Wałach szalał i kombinował, a moja kobyła schodziła na zawał z tego powodu i mało się na śmierć nie zabiegała. Jak ktoś ci tam wznosi oczy do góry z powodu zachowań młodego konia takich to znaczy, że mało ma z końmi doświadczeń prawdziwych.

Możesz spróbować puszczać konia na trawę ... w kagańcu - nie nażre się tak szybko= dużej będzie zajęty próbą nażerania się- później pójdzie kombinować - może przed ściąganiem z padoku nie zdąży. Bo to, że w końcu pójdzie to masz jak w banku.

Zmniejsz żarcie. Po co mu aż taka kondycja, jeśli ty za nią nie nadążasz i jej nie wykorzystasz.
Jak nie możesz oddychać po parkurze to to może w ogóle być złe oddychanie - napinasz się i nie oddychasz🙂- ja tak miałam do niedawna.
Jak pojeździłam swojego konia i drugiego to po kilku takich akcjach odezwała się moja uśpiona choroba - właśnie z wysiłku za dużego i napięcia.


Maise- wiem, że to zabrzmi absurdalnie, ale musisz się pogodzić z tym, że nie raz tego konia zepsujesz. Serio. I nic w tym dramatycznego. Potem będziesz odrabiać. Bo jak będziesz tak chciała wszystko perfekcyjnie i wciąż w tym strachu, że ty masz małe umiejętności, a on taki cudowny jak woda z Lichenia- to się zajedziesz psychicznie.

Powiedz sobie: Tak, to mój pierwszy koń. Tak, popełnię wiele błędów. Przy następnym mniej. I już.

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
24 maja 2020 12:13
Meise w takim razie praca nie jest intensywna. Traktuj stęp jako odpoczynek dla siebie, ale nie dla konia. Ty złapiesz oddech, ale on niech nadal ma zadania w stępie. Sama mam w tej chwili 7 małopolaków  w pracy i dzięki bogu tylko 4 z nich są bardziej zaawansowane w pracę, bo by mi dnia pracy nie wystarczyło na porządne objeżdżenie wszystkich. I moje konie nie stoją cały dzień na dworze, tylko klacze chodzą zaraz po śniadaniu na jakieś trzy godzinki a potem ogiery na zamianę po jakieś dwie godziny. Siwy jest od stycznia w pracy i codziennie chodzi ponad godzinę w siodle i to intensywnej pracy. Małopolaki to są doskonałe konie dla jeźdźców lubiących porządną robotę z koniem.
darolga   L'amore è cieco
24 maja 2020 12:29
kotbury - mega mądry wpis. Lubię Cię czytać, bo walisz wprost zamiast pielęgnować tak tutaj głęboko zakorzeniony trend słodkopierdzenia.

meise - nie chodzi o zmęczenie fizyczne tylko o zajechanie psychiczne. Porządnie pracujący GŁOWĄ koń będzie styrany po 20 minutach pracy, bo ma umysł dziecka i ograniczoną zdolność koncentracji, więc pracując na najwyższych obrotach nie potrzebuje godzin pracy. To raz. A dwa - 50 minut lonży? Serio? Dla młodziaka do tego? Ani to zdrowe dla nóg, ani dla łba. Takim nudnym ganianiem w kółko połączonym nawet i z przejściami nie tylko nie zyskujesz zmęczenia psychicznego, ale i w gratisie może i frustrację, którą później wyładowuje na padoku. A kategorii myślenia "zamknę go w boksie po ucieczce za karę" oraz "on wie, że źle robi" nawet nie komentuję. Odnośnie pierwszej teorii - a jeśli on właśnie do boksu chce? 😉 To utwierdzisz w przekonaniu, że ucieczki się kalkulują, nie? 😉 Odnośnie drugiej - znowu uczłowieczasz i przypisujesz naprawdę prostym, ograniczonym istotom cechy wyższe, mocno wyższe. Reszta tak jak kotbury napisała. Musisz spojrzeć nieco prawdzie w oczy i sama przed sobą zrobić rachunek sumienia czy Twój koń pracuje tak intensywnie jak Ci się wydaje i czy jest po prostu zwykłym koniem jak milion innych przedstawicieli tego gatunku z charakterystycznymi dla gatunku cechami czy jednak magicznym stworzeniem o nadprzyrodzonych zdolnościach i myśleniu. Wydaje mi się, że Ciebie po prostu zbyt dużo rzeczy zadziwia i niepokoi, rzeczy normalnych i oczywistych - a dzieje się to, bo zapominasz co to za gatunek, czym się charakteryzuje i co motywuje dane zachowania. Nie wiem czy to brak doświadczenia czy zaburzona percepcja, ale do niczego dobrego takie podejście nie prowadzi.
Zadajesz mnóstwo pytań, banalnych pytań (nie mówię akurat o tym z tego wątku, ale ogółem), na które odpowiedzi są oczywiste. I to nic złego, jasne - ale problem w tym, że Ty sama znasz na nie odpowiedzi, tylko ich chyba do siebie nie dopuszczasz. Bo żeby znaleźć na nie odpowiedź wystarczy dopuścić do świadomości, że to jest po prostu koń z końskimi prymitywnymi potrzebami jakimi jest nażreć się, wybiegać, wyprodukować obornik, wyspać, odpocząć, pobawić się, mieć święty spokój - i tak w kółko, kolejność dowolna. Koniec. Nie ma tam potrzeby zwracania na siebie uwagi, budowania zadowolenia u swojej pani, poczucia winy, bycia karierowiczem, głębszych teorii spiskowych i innych takich. Wszystko co robią konie - robią to z któregoś z trzech powodów:
1. Potrzeba fizjologiczna/naturalna
2. Bo im się opłaca
3. Bo chcą spokoju
2-3 punkt nierzadko sprzężone.
Abstrahując od tego czy Cię darzę sympatią czy nie to najzwyczajniej w świecie Twoje wpisy są już niepokojące, bo fajna z Ciebie chyba dziewczyna, a brnie w bardzo niebezpiecznym kierunku, bo upadki z tęczy kończą się tragicznie. Przemyśl szczerze to wszystko, bo warto. Naprawdę. I mniej paniki, że coś zrobisz nie tak - więcej broisz asekurując Twojego konia przed złym światem aniżeli dążąc do własnego komfortu i bezpieczeństwa. I nie zapominaj w tym wszystkim o tym, że nie on jeden ma aktywniejsze usposobienie niż być może te konie, z którymi miałaś do tej pory do czynienia. Serio, jego zachowanie to żadna anomalia (ani w negatywnym ani pozytywnym ujęciu) - żadna. Takich koni jest wiele i traktuje się je dokładnie tak jak inne konie z prostej przyczyny - są końmi. Trzymam kciuki. I jestem przekonana, że dasz radę, bo chyba powoli jesteś na dobrej drodze.
Nie, nie badałam ferrytyny, poczytam o tym.

Nie chcę ograniczać mu jedzenia, bo ma nadal żebra na wierzchu: https://photos.app.goo.gl/jugX9uHZnHwPdoWa6
Wiem, zafiksowałam się na to, ale jednak normalny koń nie powinien mieć żeber na wierzchu.

Ja teraz traktuję jeździectwo jako zabawę i przyjemność, a pracę z F. jako przygodę i źródło emocji, satysfakcji. Staram się wyrzucić nadmierne ambicje, tak, żebyśmy oboje mieli przyjemność z jazdy  🙂 Nie planuje startu w IO, więc zawody, przygotowanie do nich itd. to część funu. Oczywiście nie jara mnie zupełnie tuptanie w kółko, dlatego zdecydowałam się na tego konia, a nie innego i chcę z nim zajść jak najdalej - w swoim czasie i nie po trupach do celu.

Constantia, szczerze podziwiam, za objeżdżanie tylu koni dziennie. Ja po moim nie wsiadłabym już nawet na hulajnogę...

Ja chcę jeździć porządnie, chcę jeździć dużo. Muszę tylko znaleźć sposób na rozwinięcie własnej kondycji i sprawności.

Postaram się zaangażować go bardziej w treningi ze mną, bo ja jak jeżdżę sama to zadaje jakieś konkretne ćwiczenia i jak wychodzą to przechodzę dalej albo kończę trening, żeby go psychicznie nie obciążać i kończyć w dobrym punkcie  😉

darolga, ja już przestałam galopować po tęczy, jak trzeba to młody zostaje zdyscyplinowany. I skończyły się problemy z odsadzaniem czy czymkolwiek. W obejściu jest idealny. W siodle jest coraz lepiej, ale może faktycznie za mało wymagam, czy jak to mówi trener "niańczę go", z czym cały czas walczymy (wszyscy 😉). Nie boję się już trzepnąć go batem jak jest potrzeba, chociaż przyznaję, że stęp to nasza najsłabsza strona i tutaj cały czas muszę go mobilizować (właśnie rozmawiam o tym z lillid). Postaram się wypracować impuls bez ciągłego przypominania łydką, bo mój koń rzeczywiście nie traktuje tego chodu jak pracę, tylko snuje się jak smród po gaciach o ile go nie pilnuje co krok..). Ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Muszę znowu trenera wsadzić, żeby mu przypomniał, że ma iść w zadanym tempie bez ciągłego stosowania pomocy popędzających.
Jeżeli chodzi o uczłowieczanie konia - tu też nie mam złudzeń, że końskie potrzeby są proste. Ale jednak mój potrzebuje czegoś więcej niż pobiegać po pastwisku, pojeść trawy i wyprodukować pączki. I wspólnie tu już doszliśmy, że potrzebuje rówieśnika, jak miliony innych młodych koni. Nie wiem, może taki kompan wcale nie rozwiązałby cudownie problemu z kombinatoryką, uciekaniem. Koń się widocznie nudzi i ja się staram mu zapewnić regularny ruch, w tym ruch w terenie (naprawdę baaardzo różnorodnym). A jednak to za mało.

Dla mnie to uciekanie jest ogromnym problemem i stresem. Bo wszystko się już układało, jeździ mi się świetnie, skacze mi się świetnie, coraz lepiej się zgrywamy, zaczęliśmy regularnie pracować w żuciu, żeby koń zaangażował plecy, jest dużo małych sukcesów i oczywiście potknięcia. Ale na każdej jeździe jest moment, który chwytam mocno w dłonie i nie puszczam i wiem, że to jest krok do przodu, który już z nami pozostanie.

Koń ma na padoku odpoczywać, ale... ja jeżdżę popołudniami albo wieczorem (najczęściej). A koń od świtu jest na padoku, wypoczęty i świeży po nocy w boksie  😉

edit. tak w ogóle to mocno ograniczyłam swoją obecność na r-v i nie można mi juz zarzucić, że wyskakuję z lodówki. Tym bardziej nie opisuję tu naszym treningów, progresów i problemów.
Tutaj po prostu brakuje juz wszystkim pomysłu jak rozwiązać problem niszczenia ogrodzeń, więc zdecydowałam się napisać. Trudno, najwyżej będę żałować.

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
24 maja 2020 12:56
darolga niestety takich ludzi jak Meise (to tylko przykład) niestety jest mnóstwo i będzie coraz więcej. Gdzie oni mają się nauczyć czy dowiedzieć o naturalnych zachowaniach koni? W szkółkach gdzie konie nawet jeśli od rana są padokowane, to popołudniami jak przychodzą klienci stoją w boksach, żeby w każdej chwili być dostępnymi? Nikt im nie powie, że koń to sine zwierze, które potrafi być bardzo brutalne albo żeby ich nie zniechęcić lub niestety coraz więcej tak właśnie wychowanych instruktorów nie ma o tym pojęcia. I to niestety idzie w bardzo złym kierunku. W wielu szkółkach taki instruktor nie umie konia niczego nauczyć, więc jeśli z koniem jest problem to się go sprzedaje, albo konie nic nie potrafią i jazdy wyglądają jak stado wolnych elektronów poruszających się jak popadnie. Nawet mnóstwo młodych "sportowców" mających swoje konie nie ma o tym pojęcia, bo przecież od rana są w szkole czy pracy, wiele z tych koni nie chodzi na padok, bo jeszcze się sportfura uszkodzi. Jeżdżą tak kupę lat i nadal nie mają pojęcia.
Kiedyś jak nie było tyle prywatnych stajni to jeździło się w stadninach czy stadach ogierów (gdzie też były PGR-y z hodowlą) i tam to wszystko było normalne, było codziennością. Pomagało się wypędzać lub spędzać konie na pastwiska, masztalerzom pomagało się przy koniach na biegalniach. Oglądało się pracę również z młodymi, gdzie przychodziły czasy buntu i kombinacji i jak to było przepracowane. Teraz trudniej o taką wiedzę.
Ale jednak mój potrzebuje czegoś więcej niż pobiegać po pastwisku, pojeść trawy i wyprodukować pączki. I wspólnie tu już doszliśmy, że potrzebuje rówieśnika, jak miliony innych młodych koni.

To nie jest coś więcej, tylko najbardziej podstawowa potrzeba konia, czyli stado i relacje socjalne. Dla bardzo wielu, a powiedziałabym, że większości koni ważniejsza niż żarcie.
W naturze koń w tym wieku byłby w stadzie kawalerskim, złożonym z kumpli w jego wieku, z którymi mógłby szaleć i bawić się do woli. Ewentualnie jako młody i silny ogier próbowałby uzyskać własne stado klaczy. Nie jest dzikim koniem, nie jest ogierem, nie ma kumpli - ale natura podpowiada mu cały czas to samo.
Treningi treningami, ale podejrzewam, że choć jeden odpowiedni kumpel rozwiązałby twój problem...

darolga   L'amore è cieco
24 maja 2020 13:08
Meise - to dobrze. To bardzo dobrze. Ale tutaj nadal źle temat postrzegasz:


Jeżeli chodzi o uczłowieczanie konia - tu też nie mam złudzeń, że końskie potrzeby są proste. Ale jednak mój potrzebuje czegoś więcej niż pobiegać po pastwisku, pojeść trawy i wyprodukować pączki. I wspólnie tu już doszliśmy, że potrzebuje rówieśnika, jak miliony innych młodych koni. Nie wiem, może taki kompan wcale nie rozwiązałby cudownie problemu z kombinatoryką, uciekaniem. Koń się widocznie nudzi i ja się staram mu zapewnić regularny ruch, w tym ruch w terenie (naprawdę baaardzo różnorodnym). A jednak to za mało.


Twój koń nadal nie potrzebuje "czegoś więcej" tylko spełnienia końskich potrzeb właśnie. A nimi, pierwotnie jest stado, hektary, stała wędrówka, stałe bodźce (drapieżnik, otoczenie). Twój tego nie ma (jak milion innych koni), ale widocznie ma gorsze zdolności adaptacyjne do współczesnego chowu i Ty musisz mu zapewnić powyższe lub substytuty jeśli nie możesz któregoś z nich. Czyli np. ciężka psychiczna praca zamiast tych hektarów zróżnicowanego terenu z rozmaitymi drapieżnikami. Mniej żarcia zamiast wielkiego stada rówieśników tej samej płci do zabawy albo kilometrowych wędrówek czy dość aktywnego uprawiania miłości, które byłoby tym naturalnym wydatkiem energetycznym. I to nie jest "potrzebuje czegoś więcej". Potrzebuje dokładnie tego samego co wszystkie inne konie, tylko widoczniej gorzej znosi tego braki.



Constantia - oj święte święte słowa. Bardzo słuszne spostrzeżenie i chyba czasem zapominam, że tak to wygląda niestety współcześnie. Ciężko mi mieć tego zawsze świadomość, bo ja z tych, co życie spędzili w stajni, wychowali się w stajni państwowej, pracowali w dużych stadninach hodowlanych i dla mnie po prostu niektóre rzeczy są tak totalnie oczywiste. U nas nigdy nie było czasu na pląsanie po tęczy, bo trzeba było sobie odłowić z biegalni 4-letnie chamidła z jajkami co to nawet specjalnie na lince nie chodziły i zajeździć bez dorabiania teorii, ino ze zrozumieniem tego jak działa koński umysł i z poszanowaniem tego jak silne jest końskie ciało 😉 Dzięki za przypomnienie, że nie każdy miał okazję odbyć tak cenną w jeździeckim życiu lekcję, masz tak wiele racji w tym co mówisz, że to aż przykro się czyta - if you know what I mean. Bo ja np. "swoim" podopiecznym w rekreacji zawsze starałam się wpajać od najmłodszych lat zasady na jakich funkcjonują konie czy komunikują się pomiędzy sobą i jakie to ma przełożenie na relację człowiek-koń. I ci podopieczni zawsze lawirowali w sposób właściwy pomiędzy granicami stanowczości i tolerancji, nigdy ich nie przekraczając. Niezależnie od swojego wieku. Czasem z mniejszą lub większą pomocą, ale jednak świadomi rzeczy ważnych. Czyli można, da się. Ale ludziom nie chce się nauczać w sposób właściwy, a i równie licznej grupie ludzi nie chce się uczyć i poszerzać warsztatu wiedzy czy umiejętności. I to chyba klu, dokładnie tak jak piszesz. Taka offtopowa refleksja.
Meise,
pewnie już to zrobiłaś, ale napiszę. Sprawdź sobie czy nie masz anemii, za niskiego żelaza. Kiedyś czułam się słabo i po 6 przeszkodzie w parkurze nie miałam już siły kontrolować konia. Zmęczenie usprawiedliwiałam dużą ilością pracy i treningami, a zupełnie przypadkiem okazało się, że mam anemię. Więc sprawdź to też sobie.
vissenna   Turecki niewolnik
24 maja 2020 13:44
meise Na moje za bardzo się spinasz i chcesz za dużo na raz.
Taka rada od mojego byłego szefa i trenera:
"W siodle masz zawsze więcej myśleć niż robić fizycznie. Zmęczenie myśleniem musi być większe niż te cielesne"
I to zazwyczaj pomaga, bo im więcej myślisz, przewidujesz, tym mniej się męczysz. To dotyczy też słabszej dyspozycji fizycznej. Jeśli wiesz, że w tym galopie się zmęczysz i wyjdzie to beznadziejnie, to lepiej poćwicz wartościowo jakieś elementy w stępie lub kłusie. Nigdy nie jest za wiele dobrej jazdy po rysunku z pilnowaniem zgięć, pilnowaniem dobrego stępa...
galopada_   małoPolskie ;)
24 maja 2020 15:34
Meise, jestem przekonana, że twojego konia da się zmęczyć samymi ćwiczeniami w stępie. Już kiedyś takiego "niezniszczalnego" widziałam. A potem lało się z niego po 30 min stępa.


W punkt 😉 Pół godziny porządnej pracy związanej z myśleniem potrafi dać więcej niż intensywny  2 godzinny teren z galopami
Nie, nie badałam ferrytyny, poczytam o tym.

To jeden ze wskaźników realnych poziomu żelaza. Badanie poziomu żelaza bez oznaczenia poziomu ferrytyny jest mało miarodajne. A ty jesteś vegan- to warto czasem taki większy panel sobie zrobić.
Jeszcze B12 słabe daje takie ciągłe zmęczenia.


Wiem, zafiksowałam się na to, ale jednak normalny koń nie powinien mieć żeber na wierzchu.

Says who?
Młode konie użytkowane pod siodłem zanim nie wyrobią mięśni często są właśnie w takiej kondycji, szczególnie konie ogólnoużytkowe gorące.
W tym miejscu żeby nie było żeber widać to powinny być mięśnie. Jak młody koń nie ma mięśni, a jest tam dobrze zalany to jest po prostu tłusty.
Żeber na wierzchu to nie powinny mieć konie w kondycji hodowlanej.
Koń z pastwiska pobiera tyle ile potrzebuje- innymi słowy jak wypuścisz konia na krócej to on zeżre tyle samo co zżarł gdy stał na trawie dłużej- bo po prostu będzie szybciej i więcej do gęby ładował. Nawet jakieś badania były na ten temat. Więc jak obetniesz coś, co tyłek gryzie i daje dłuuuugo uwalnianą energię to on sobie z trawy doje ile mu potrzeba, jeśli rzeczywiście ma dostęp do dobrego pastwiska od rana.

Ale jednak mój potrzebuje czegoś więcej niż pobiegać po pastwisku, pojeść trawy i wyprodukować pączki. I wspólnie tu już doszliśmy, że potrzebuje rówieśnika, jak miliony innych młodych koni.

... po pierwsze primo:
- to już nie jest młody koń!!! Sorry Maise. Dzieciństwo się skończyło, jest robota. Kompanie na padoku do pobiegania to są w wieku 0-3. To jest 5 -cio latek! Oczywiście fajnie jak konie młode mają towarzystwo młodych koni - ale na to muszą być warunki. Oczywiście ja rozumiem, że ty się nie przygotowujesz do IO itd... ale ten koń gdyby był zostawiony celowo jajecznym to pomyśl sobie, że teraz by szedł championaty 5-cio latków... i to w żadnej dyscyplinie nie jest L klasa.
I tak, 5 lat to nie dużo- ale to jest zawsze powtarzane w kontekście tego, że taki koń musi mieć mądrze dobierane ćwiczenia, nie pracuje się nad zebraniem sensu stricte, tylko nad innymi elementami skali ujeżdżeniowej, nie ustawia się korytarza 140cm regularnie z kombinacjami, które przerastają możliwości ogarnięcia itd. To "młody koń" to bynajmniej mówiąc o 5-cio latku nie jest używane w kontekście zaspokajania jakiś "młodzieńczych, dziecięcych" potrzeb.
... po drugie secundo:
Tak jak już pisałam, jeśli planujesz koniowi z nadmiarem energii ująć jej poprzez kompana na padok, to załóż sobie w takim razie konto w banku z kilkoma okrągłymi zerami pt. "Vet bills".
... po trzecie:
Jeśli stajnia/ty chcesz koniowi zapewnić towarzysza zabaw to musisz mieć infrastrukturę, która udźwignie dwa bawiące się półtonowe chłopaki. To jest np. duuuży padok ogrodzony metalowymi (nie drewnianymi) rurami, solidnie zabetonowanymi, do tego na tyle wysokie aby nie było skoków i na tyle foremne aby nie było ostrych hamowań na krótkiej ścianie, zapędzania w kąty itd.


Tutaj po prostu brakuje juz wszystkim pomysłu jak rozwiązać problem niszczenia ogrodzeń, więc zdecydowałam się napisać. Trudno, najwyżej będę żałować.


Meise - tu padły pomysły:
1. Obciąć żarcie
2. poprawić jakość pracy


a ty nadal kombinujesz, a może kolega, a może to, a może tamto.
Najpierw punkt 1 i 2. Potem jak nic się nie zmieni będziesz kombinować dalej.

Ty piszesz, że przez tą sytuacje nie możesz spać... to postaw się teraz na miejscu takiego właściciela no nie wiem, tego dajmy na to "staruszka", który nie może być narażany na wizyty młodego wałacha na padoku, który tak samo jak ty płaci za pensjonat i nagle się dowiaduje, że jego koń ma kontuzję, bo koń jakiejś panny, notorycznie taranuje pastucha, bo panna ma fanaberię, że konik ma żebra na wierzchu, a ona ma teraz problem zdrowotny i nie może konika zmęczyć robotą (choć twierdzi, że go męczy lonżą) itp. itd. bla, bla, bla.
Ironia była celowa powyżej- nie personalna.


Nigdy z koniem nie będziesz mieć, że "już było dobrze"- bo to się zmienia jak w kalejdoskopie. Przynajmniej do nastego roku życia🙂
Zawsze są jakieś a to kopyta, a to siodła, a to żarcie,a  to trawa, a to białko, a to ścięgna, a to trener, a to kompan padokowy, a to nowe elementy w otoczeniu, a to podłoże, a to upały, a to owady, a to to, a to tamto- ZAWSZE- This is a life of a horse owner!

I tak jeszcze takie małe spostrzeżenie: gdybyś nie pisała o koniu, tylko o dziecku, swoim dziecku (ta wiem, że nie masz ale hipotetycznie) i gdybyś napisała, że przez to, co to dziecko robi, ty nie możesz spać i bierzesz leki uspokajające i nie masz przy okazji siły, dostajesz zadyszki, a do tego tyle osób ci radzi i ciągle kombinujesz  - to zaraz by się posypały komentarze w stylu: get a life, nie może być tak, że tak cię dziecko terroryzuje, musisz mieć czas dla siebie, całkowicie dla siebie, musisz ustalić granice bo się zajedziesz, zadbaj o siebie, jedź do spa, idź do fryzjera, oddaj dziecko babci i jedź na romantyczny wyjazd z partnerem, idź do psychologa itp. itd.
...

Ja bym się trochę bała mu dokładać podobnego kompana, bo może się skończy tak, że oba konie będą wyłazić razem z ogrodzeniem na klacie. Twój już je rozpracował i umie wyjść, więc dla niego to nie problem jak takie ogrodzenie stanie na drodze w zabawie z drugim koniem. Może być też tak, że oba się nawzajem nakręcą. Takie szaleństwa dwóch silnych koni najlepiej zamknąć w lepszym ogrodzeniu...

Co do męczenia się, to oprócz badań siebie warto spojrzeć na swoją jazdę. Masz z biegiem czasu męczyć się mniej a koń więcej, docelowo masz schodzić z konia sucha a on mokry 😉 A to osiągniesz wymaganiem reakcji na pomoce i na Ciebie na górze, a nie chęcią jechania bardziej niż koń, warto używać bata lub innych środków perswazji żeby koniowi pokazać, że ma iść i dawać z siebie wszystko a nie lecieć na pół gwizdka a jak go nie przypilnujesz to stracić impuls. Nie wiem jak jeździsz, tak tylko mówię, bo można dać się koniowi wpuścić w grę w stylu - Ty się na górze męczysz, próbujesz ujechać żeby koń coś zrobił, a on to robi na 50% i nie kosztuje go to nic.
Mnie skoki też zawsze męczyły, ale teraz nie skaczę, jak jesteś zmęczona to też nie masz siły więcej wymagać i też możesz wpaść w błędne koło. Może na razie nie skakać dużo? Albo tylko jakieś niskie szeregi, linie? Konia potrafi zmęczyć nawet stęp w linii prostej tak, żeby nie pływał na boki. On się tym zmęczy, a Ty nie, taki wjazd na linię środkową, wcale nie jest prosty 😀 Może pojeździj jakieś programy uj np P, albo sekwencje z nich, tam się dużo dzieje i trzeba pilnować rysunku, szybciej myśleć itp.
Ja zawsze lubiłam jeździć programy treningowo, bo wtedy wychodziło, że np moje koło ma inny wymiar niż myślę, wyjeżdżanie narożników kulało, koło 20m ma mieć 20m, o zmianach chodu w odpowiedniej literce trzeba trochę pomyśleć, poskładanie sekwencji ruchów w całość okazywało się być dość wymagające, wjazd na linię środkową był slalomem itp...
Z takim koniem się robi tak, że on musi szanować pastuch i koniec, nie ważne czy zmęczny czy nie.
Jeden z moich koni ma taki właśnie charakter jak koń Meise, , więc od razu mówię, że moim zdaniem drugi koń nie pomoże, a będą uciekać obydwa. Mój mając 3,5 roku po kupnie ze stadniny , Constantia, popraw mnie jeśli źle piszę to w stadninie chodził tylko na rurkach prawda? , a w stajni był pastuch,była woda w wannie, była trawa i pół brat rozrabiaka. Nic to nie dało, bo ten mój koń nr 2 ma taki charakter, że wypuszczał siebie i półbrata codziennie i szli do lasu. Obczaił, że przy słupku drewnianym tak nie kopie i tam kładł ogrodzenie.
Stajenni się wkurzyli i nauczyli go pożądku, lekcję zapamiętał i do dziś chodzi wszędzie z prądem czy bez , sam bez koni obok, nigdy już nie zniszczył żadnego ogrodzenia w żadnej stajni, zero problemu.
vissenna   Turecki niewolnik
24 maja 2020 17:05
Perlica no właśnie, masz rację.
Jak oduczyć konia ucieczki z ogrodzenia?
Wysokie słupki, solidne taśmy (min 4  rzędy) i jak trzeba (bo duże pastwisko) to i 3 elektryzatory na wyższym napięciu.
A jak są słupki drewniane to sprawdzić i wymienić izolatory na sprawne.
W takich sytuacjach wytacza się największe działa, a nie wsadza ponownie konia w to samo ogrodzenie i liczy na cud...
darolga, źle może ujęłam to, o co mi chodzi. Absolutnie nie twierdzę, że mój koń jest jakiś wyjątkowy i ma wyjątkowe potrzeby, wręcz przeciwnie. Rozumiem jego zachowania, rozumiem, że natura końska to jedno, a obecny chów koni - nawet w takim ujęciu jak u nas - to drugie.

mindgame, sprawdzę, bo jednak ostatnio badałam się ponad rok temu, cholera wie jak jest teraz. Dzięki!

vissenna, bardzo słusznie mówił ten człowiek i ja też zaczęłam stosować zasadę, że jak czuję się zmęczona a koń chodzi dobrze to - no cóż - zsiadam i po 30 min. Bo jak na siłę jeżdżę dalej, gdzie zmęczenie materiału (mojego) zaczyna knocić wszystko, to tylko potem frustracja we mnie narasta i żałuję, że nie skończyłam jak było dobrze. Czy to konia rozwija jakoś fizycznie? Pewnie w minimalnym stopniu. Psychicznie mocno go odświeża i podbudowuje. Progres zatem jest bardzo wolny, ale myślę, że jakiś tam jest. Ale fakt, koń nie jest taką jazdą zmęczony ani fizycznie ani psychicznie, bo przez tak krótki czas chętnie wykonuje wszelkie ćwiczenia, łącznie z nowościami. On jest bardzo współpracujący, kiedy... ja jestem świeża i pełna energii. Jak ja zaczynam być zmęczona i zniechęcona wszystko się sypie...

galopada_, jakbyś miała ochotę pomęczyć młodego Justka nawet w stępie, to zapraszam  😉

kotbury, ok, przeczytałam, dotarło do mnie. Ja ogólnie też bym się bała, żeby bez nadzoru F. ganiał z jakimś innym koniem cały boży dzień, bo domyślam się, że prędzej czy później (ale raczej na pewno prędzej) skończyłoby się to kontuzją.

Wróciłam właśnie ze stajni, owies obcięty. Co do poprawy jazdy jakościowo, postaram się jeździć częściej z trenerem i częściej wsadzać go na konia, żeby zasady były ustalane i przestrzegane.
Co do ostatniej części Twojej wypowiedzi to czytałam ją jeszcze w stajni i z miejsca umówiłam się na włosy  😁 Postaram się zacząć żyć też poza stajnią, bo niestety koń zdominował mi całe życie i odechciało mi się nawet kontaktów z normalnymi ludźmi..

Cri, już mi kilka osób tłucze do głowy, że koń ma być mokry a ja sucha  😉 Chyba faktycznie za dużo próbuję ujechać za niego - zwłaszcza w stępie, który jest naszym słabym ogniwem. Ćwiczyliśmy ostatnio wyjeżdżanie linii w stępie, kłusie i galopie 2-3m od ogrodzenia. I dużo takiego rzeźbienia (jazda z trenerem). Mnóstwo ćwiczeń, które wykończyły mnie i konia psychicznie. Niby na koniec koń się podstawił i chodził jak z katalogu, ale ja byłam tak umęczona, że nie potrafiłam się tym do końca cieszyć, bo cały czas myślałam ile się umęczyliśmy na tym rzeźbieniu. Koń był lekko przygrzany, ale nie wiem czy to kwestia męczących mozolnych ćwiczeń po płaskim, czy południowego słońca. Podziwiam z całego serca wszystkich dresażystów...

Perlica, a jak go nauczyli? Dostał wpierdziel? Jak bym mojego przyłapała na taranowaniu ogrodzenia to też bym się raczej nie zawahała i by bęcki dostał...
Ale z tej fotki od  Meise  wynika, że koniowi raczej żarcia bym teraz nie obcinała,
Nie wygląda jeszcze na top w formie. Prędzej zmienić rodzaj paszy.

Mi się wydaje, że niektóre konie tak mają, dopóki ogrodzeniem DA SIĘ staranować to będą to robić.
Z tego co też widzę, to większość koni je trawę jakieś 3-4h max. potem zazwyczaj albo sobie robią przerwę albo zaczynają kombinować.
Może trzeba ograniczyć czas jaki jest na trawie i niestety wykombinować jakiś piaszczysty padok?

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się