stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

kokosnuss ja również rozważyłabym wrzody lub "bycie kobyłą" (tu mogą pomóc hormony), ale oprócz tego sprawdziłabym raz jeszcze siodło. Mówię na podstawie swojego doświadczenia sprzed dosłownie paru dni z wizyty saddlefittera. Mianowicie od wielu miesięcy czułam że siedzę krzywo. Zaczynałam prosto, a w trakcie jazdy znosiło mnie na jedną stronę. Chody boczne wykonywałam bez problemu w jedną, a w drugą szło bardzo opornie - i czułam że to moja wina, że swoim ciałem go blokuję... przez ostatni miesiąc koń też stopniowo pogarszał się w galopie na jedną stronę - zamiast zagalopowania przyśpieszał i usztywniał się, a nawet zaczął brykać. A mam konia bardzo grzecznego i bardzo chętnego do pracy... tydzień temu była saddlefitterka i patrząc na siodło w stój uznałyśmy że całkiem nieźle leci, jakieś drobne korekty są potrzebne. Pod koniec zaczęła jeszcze trochę ruszać łopatkami i zauważyła ze z jednej strony mięsień z boku na łopatce jest bardziej rozbudowany. Zaczęła mi zadawać pytania o to czy czuję różne rzeczy w czasie jazdy - 100% pokrywające się z problemami z którymi walczyłam od kilku miesięcy!
Co się okazało? Mój koń jest asymetryczny (jak wiele), a to oznaczało że przy każdym kroku spychał swoją łopatką tył siodła w stronę kręgosłupa. Na początku jazdy czy na luźniejszej wodzy nie było to widoczne, więc koń szedł względnie prosto, ale w wyższym ustawieniu czy w ciaśniejszych kołach, zgięciach w chodach bocznych itp. panel siodła lądował coraz bliżej kręgosłupa, boleśnie go szczypiąc  - stąd były bunty i brak chęci do przodu. Co więcej taki rodzaj asymetrii jest raczej bardzo trudny do zmierzenia w stój, nie chodzi tu o łopatkę która jest od góry cofnięta względem drugiej, tylko o to że mięśnie są bardziej nabudowane z boku. Dopiero w ruchu, jak siodło pracuje, można to wyczuć, jeśli się wie czego szukać.
Na próbę podłożyłam ręcznik z jednej strony pod przednim panelem, aby odsunąć siodło od łopatki i byłam w szoku, bo dosłownie wszystkie problemy, zarówno moje dosiadowe jak i konia behawioralne - z którymi borykalam się od miesięcy... - zniknęły całkowicie. Mam naprawdę duże szczęście, że mam mega doświadczoną saddlefitterkę która to wyłapała, jednak wiem że bardzo często dopasowanie odbywa się głownie w stój i bez dialogu z jeźdźcem. Tu kluczową rolę odegrało doświadczenie saddlefitterki i nasze rozmowy o tym co ja czuję (włącznie z tym że np mówiłam jej że niedawno była fizjo i mówiła o nieznacznym bólu z jednej strony w miejscu gdzie kończy się tylni łęk, oczywiście z tej samej w którą siodło się przesuwało)

Wiem że pisałaś że robiliście już kilka prób z siodłami i może to nie ten case, ale może nie braliście pod uwagę jeszcze takiej asymetrii i warto to jeszcze sprawdzić. Ja akurat wierzę że tego typu objawy są w zdecydowanej większości manifestem jakiegoś dyskomfortu / bólu więc zanim zdecydowałabym się na "przejechanie" tego, wykluczyłabym naprawdę większość problemów które mogą to powodować.
Kokosnuss - jakbym swoje story czytała.

I miałam po drodze nawet epizod ruszonego ścięgna, dwukrotne dopasowania siodła i zawsze na coś zwalałam... a kobyła i tak ma hamulce i świeczki i walenie zadem🙂 jak już jest ok.
I ja już nawet miałam etap, że nam szlo i się zachłysnęłam i zaczęłam tu nawet rady o porządnych wyjazdach w teren dawać🙂. Owszem, wszystko działało - do momentu aż konik znów nie miał na coś jak to w innym wątku ujęłaś "weltschmerz".

Całe życie jeździłam bez skośnika, ba, potem nawet bez nachrapnika, bo poprzedni koń był już tak ujeżdżony, że było to zbędne.
A na tej kur... prostytutce muszę mieć wszystko zapięte max! Serio, Nie, nie na przysłowiowe dwa palce ale na "kosteczkę cukru"🙂 I jazdę zaczynać w przeganaszowaniu. A jak tylko się zaczyna amba to przewalczyć "na śmierć i życie". I wtedy następnego dnia jest ok. Bo jak nie przewalczę to forget it. Przez następne pół roku będzie walka.

Weltschmerz - dokładnie.



Mądry jest jak diabeł, dlatego Wy mi tu piszecie, że go uczłowieczam, a ja wiem swoje  😉  😁



Meise ale to są dwie różne rzeczy. Wiele koni jest w ten sposób mądrych.... czyli tak naprawdę znudzonych, najedzonych i szukających nowych bodźców. I to nie robi z nich koni jakiś wybitnie specjalnie inteligentnych. To jest upór i odwaga w połączeniu ze znudzeniem. Tylko tyle i aż tyle gdy warunki nie są pancerne. Bo to jest jednak 500kg.
Powiem więcej. Takie konie często nie sprawdzają się długofalowo pod siodłem, a szczególnie dla osób miej doświadczonych mogą być powodem morza łaz, bo po etapie "jeju jaki on mądry i szybko łapie", przychodzi etap, jeju jak on cwaniaczy, opierdziela się, leni, unika pracy itd. I często taki koń wymaga potem precyzyjnej ale niestety twardej męskiej łapy i tłumaczenia świata bardzo "czarne- białe".
kokosnuss, miałam identyczny przypadek i u mojej kobyły wyszedł silny ból jajników związany z rują. Kopała, nie chciała iść do przodu, brykala, oddawała na łydkę, bardzo złe (niedokładnie) skakała, a z dnia na dzień wszystko przechodziło jak ręka odjął. Czasem, kiedy jajniki bolały ja wyjątkowo mocno- miałam uczucie jakby była nieczysta na zad, tak dziwnie szła. Bardzo dużo czasu zajęło mi zdiagnozowanie problemu.
Karmelita- i czym to się leczy?
Dostawała jakieś zastrzyki hormonalne, niestety nie przypomnę sobie nazwy. Pare miesięcy później zmieniła tez wlasciciela, wiec nie wiem jak ostatecznie problem został rozwiązany, ale skutecznie na tyle, ze klacz chodzi teraz sport na najwyższym poziomie.
Koleżanka kiedyś jeździła wałacha, który też zaczynał walić barany przy pierwszym zagalopowaniu (jeździliśmy tylko w tereny). Ale nie było to wściekłe, wywalał nogi do tyłu w jedną, drugą stronę i po kilku takich "krokach" problem nie pojawiał się do końca wyjazdu. Ponoć 'tak ma', 'cieszy się' i ogólnie nikt nic z tym nie robił, no bo w sumie też mało upierdliwe. Koń miał siodło dopasowane w stój ale że budowę miał okrągłą to nie byłyśmy pewne, czy w ruchu jednak ciut nie przemieszcza się do tyłu. Koleżanka kiedyś przywiozła swoje siodło - Trekkera pro arte na krótkich panelach, ono jest bezterlicowe i miękkie, konie fajnie pod nim chodzą. Z ciekawości założyłyśmy je na tego wałacha i przy pierwszym zagalopowaniu koleżanka mówiła, że była spina i od razu automatyczna gotowość do wykopu ale nic takiego się nie pojawiło. Koń jakby zdziwiony, że coś poszło inaczej niż zwykle, czekał na coś, co się nie wydarzyło. Pod tym siodłem nigdy jej już baranów nie robił.
A tak btw, może to nieistotne ale w sumie ciekawi mnie. Czy zawsze jeździsz tak samo, tzn czy Twoje zagalopowania wyglądają tak samo na placu jak w terenie? W terenie często wystarczy puścić albo tylko przesunąć nogę do tyłu żeby koń zaczął galopować, no i zwykle galopuje się w półsiadzie. Przy pracy jednak robi się to porządniej, z posadzeniem tyłka w siodło i później tyłek też w siodle zostaje. Może tu jest jakaś różnica, którą warto wziąć pod lupę?
A jak wygląda rozgrzewka przed galopem?
Moja klacz jest zdrowa, wygimnastykowana i ma dopasowany sprzęt, ale ma też dość nieszczęśliwie zbudowane plecy i aby je rozgrzała i rozluźniła, potrzebuje długiej rozgrzewki przed rozpoczęciem galopów. Długiej - to znaczy może być nawet i pół godziny stępa, oczywiście stępa-pracy, a nie stępa-snucia się, i co najmniej z kwadrans kłusa. Pomagają też wszelkie gięcia konia w bok - im więcej ustępowań, łopatek, zadów do wewnątrz itp. zrobimy wcześniej, tym lepsza jest potem w galopie. Jak rozgrzewki jest za mało, to co prawda nie bryka, ale się wkurza, jest sztywna, zagalopuje dwa kroki i przechodzi do kłusa itp.
A najlepiej w ogóle pracuje pod siodłem, jak przed jazdą robimy solidną pracę gimnastyczną z ziemi w trzech chodach.
kokosnuss, miałam identyczny przypadek i u mojej kobyły wyszedł silny ból jajników związany z rują. Kopała, nie chciała iść do przodu, brykala, oddawała na łydkę, bardzo złe (niedokładnie) skakała, a z dnia na dzień wszystko przechodziło jak ręka odjął. Czasem, kiedy jajniki bolały ja wyjątkowo mocno- miałam uczucie jakby była nieczysta na zad, tak dziwnie szła. Bardzo dużo czasu zajęło mi zdiagnozowanie problemu.


ja też spotkałam się z przypadkiem podobnego zachowania podczas rui. to był koń mojej trenerki, która dwała jej nospę na "te dni"  🤣
dodatkowym objawem było kopanie w ściany boksu podczas karmienia, ale tylko w czasie rui
Też bym obstawiała "bycie klaczą". A objawy bólowe mogą sporo poprzedzać ruję.
Czyli nie ból owulacyjny tylko PMS 😉
W dłuższym okresie czasu można by zauważyć prawidłowości.
Chyba że to jest non stop kolor, to wtedy nie.

Choć kiedyś dostałam "do przejechania" klacz, o której zbiorowo sądziliśmy, że to coś takiego,
a co końcowo okazało się narastającymi zwyrodnieniami w kronowych, niewidocznymi przy kupnie.
kokosnuss Dobrym pomysłem diagnostycznym w takich trudnych przypadkach jest postawienie konia na np tydzien na saszetkach przeciwzapalnych/przeciwbólowych i trenowanie normalne. Da Ci to odpowiedź czy jest to bólowe czy nie.
Poza tym przyjrzałabym sie tematowi siodła, bo czasami lezy wydawaloby sie dobrze, a jednak nie pasuje i nie kazdy pasowacz to ogarnie a także nie każdy model poprostu jest dobry dla danego konia.
kokosnuss Dobrym pomysłem diagnostycznym w takich trudnych przypadkach jest postawienie konia na np tydzien na saszetkach przeciwzapalnych/przeciwbólowych i trenowanie normalne. Da Ci to odpowiedź czy jest to bólowe czy nie.

W sumie dobry pomysł - jeśli na przeciwzapalnych nie będzie nic lepiej, a nawet gorzej, to pokusiłabym się jednak o gastroskopię...
[quote author=reinko link=topic=7002.msg2931818#msg2931818 date=1590560805]
kokosnuss Dobrym pomysłem diagnostycznym w takich trudnych przypadkach jest postawienie konia na np tydzien na saszetkach przeciwzapalnych/przeciwbólowych i trenowanie normalne. Da Ci to odpowiedź czy jest to bólowe czy nie.

W sumie dobry pomysł - jeśli na przeciwzapalnych nie będzie nic lepiej, a nawet gorzej, to pokusiłabym się jednak o gastroskopię...

[/quote]
Ja bym powiedziała tak, jeśli będzie bez zmian to raczej problem behavioralny, jesli przejdzie/ poprawi się - szukała bym bólu, a faktycznie o tym nie pomyślałam, jesli sie pogorszy - gastro.
Odpisuje, niestety z telefonu takiej epopei pisac nie idzie 😉

Plecy - RTG nie bylo robione przy kupnie, ogolnie te plecy byly ladne i na oko (tak, na oko to chlop umarl, wiem) bezproblemowe. Nie ukrywam, ze osobiscie mi zalezy, zeby te plecy sprawdzic jeszcze tak tip top, miedzy innymi po to wolam fizjo, zanim bede znowu dzwonic po weta. Czasem mi sie wydaje, ze kon jest jednak podejrzanie tkliwy pod ostrzejsza szczotka 🤔

Z plecowych sygnalow to ten kon tez nie bardzo baskiluje, mimo ze skacze chetnie i jest silnu, ale kurde, to jest kon z typowo dresazowej matki - wiec akurat niezbyt szczegolna technika skoku nie musi byc od razu kissing spines etc...?

Z innych zdrowotnie podejrzanych - kon czesto wpada zadem np. na przekatnych. Czesto tez bunt zaczyna sie od zaparkowania przodem, wiec kon zamiast isc do przodu to reaguje na lydki plywaniem na boki zadem - nie wiem, na ile to moze byc objaw jakiegos dyskomfortu a na ile juz po prostu element buntu/unikania pracy w momencie, kiedy kon decyzje "sorry, dalej nie robie" podjal ze zgola innych powodow?

Kastorkowa, nigdy nie lonzowalam przed wsiadaniem, tez zastanawialam sie nad taka opcja, ale czuje, ze z tym koniem to moze pojsc w dwie strony - albo faktycznie bedzie rozgrzana i jazda pojdzie lepiej, albo bedzie nakrecona jak 1500 i tyle ze spokojnej wspolpracy. Na pewno wyprobuje, ale chcialam w konsultacji z fizjo juz.

lillid, Perlica, z wrzodami jest taki problem, ze u nas diagnostycznie raczej nie robi sie gastro tylko pasty 28 dni i obserwacja objawow. Z koniem, ktory jest poki co tak on-off jesli o opor w pracy chodzi wydaje mi sie to srednie, tj. jesli jednoczesnie zmienimy sposob pracy/siodlo/wstaw podobne i bedziemy podawac pasty to jaka mam pewnosc, ktory czynnik spowodowal poprawe?

Poza opisanymi buntami nie ma zadnych objawow wrzodowych, stad dosc mocno sie waham.

Te pare tygodni bylo IMO za duzo zmieniania jednoczesnie x rzeczy, przez co mam kilka tropow, ale zadnej pewnosci, gdzie dokladnie jest zwiazek przyczynowo-skutkowy 🤔

vissenna, na wpie*dol jest zawsze czas 😉 i jesli faktycznie ne znajdziemy nic, to jest to opcja ostateczna.

Kottex, siodlo jest na pewno do przegladu, ale to juz w zaleznosci, co tam wymaca jutro fizjo. Pasowacz sam prosil o kontakt, jesli nie bedzie poprawy w ciagu kilku tygodni.

vanille, w terenie galopowalam tez w pelnym siadzie np. krotkie odcinki po piaszczystych sciezkach jezdzieckich czy praca na "czworoboku" na lace - i kon nic nie robi nieporzadanego. Jak jezdzilam w terenie na lace robiac elementy to kon nie marudzil (ergo malo "terenowo" jesli chodzi o styl). W terenie kon tez idzie w podobnym ustawieniu jak na placu etc, u nas jest mega ciasno i jezdzi sie tak, zeby kon byl pod kontrola na milimetry.

Murat-Gazon, wlasnie widze duza roznice w zaleznosci od rozgrzewki 🤔 i chcialabym to skonsultowac, czy to jakis problem bolowy, ktory inna rozgrzewka redukuje, czy ze ten kon "tak ma". Poprzednia wlascicielka jezdzila ja sporo nizej, tak w kierunku LDR - ogolnie nie jestem zwolennikiem takiej jazdy, bo w 99% przypadkow tylko sie wywala konia na przod, ale moze temu koniowi to akurat potrzebne?

Dziekuje za wszytkie rady i sugestie, tak jak mowilam jutro bedzie fizjo i jestem bardzo ciekawa, co tam wymaca.

Ja czuje, ze sie troche gubie w mysleniu "ale ten kon wczesniej tak nie robil" 🤔 ergo, ze jak pojawil sie tak zdecydowany opor, to ze musi byc ku temu jakis jeden konkretny powod. Osobiscie celuje albo w plecy/siodlo, albo w bledy jezdzieckie (za krotka rozgrzewka, za duzo napiecia i/lub wymagan w rozprezeniu, ktore kon odreagowuje potem w opisany sposob (?)). Kon zawsze sie bardziej buntuje, jak jestem spieta/zestresowana (niekoniecznie czymkolwiek konskim).

Na razie mam w planach definitywnie zweryfikowac kwestie zdrowotne, bo mi to nie daje spokoju. Tylko z drugiej strony nie daje mi spokoju, jak bardzo to jest zmienne, w poniedzialek kon byl "a wez spadaj, dzisiaj nie galopuje i juz ", we wtorek - "alez prosze uprzejmie, w galopie robie wszystko". I ten kon potem nie wypada z galopu, nie ucieka jakos przed pomocami. Mozna zrobic 30 kolejnych przejsc klus-galop i nic sie nie dzieje. Jezdzilam kiedy jednego konia, ktory mial fochu w galopie - jak sie okazalo -  z powodu bolu plecow i tamten kon byl zawsze na NIE, ewentualny wywalczony galop byl rozpadajacy sie co krok i do dupy jakosciowo i juz.

To jest tak ogolnie bardzo, ale to bardzo emocjonalny, elektryczny, hiperreaktywny kon, ktorego duzo rzeczy stresuje i ktory dosc latwo sie nakreca w negatywnych emocjach i mega trudno wycisza. Tylko ze na poczatku te emocje szly gdziestam w eter, a nie przeciwko czlowiekowi 🤔

Edit. reinko,  kurde, o tym w ogole nie pomyslalam! Skonsultuje to z wetem, brzmi nieglupio :kwiatek:
Tyle, że postawienie konia na NLPZ przy jakimś podejrzeniu wrzodów jest nierozsądne, gdyż leki te jako działanie niepożądane mogą powodować wrzody
Tyle, że postawienie konia na NLPZ przy jakimś podejrzeniu wrzodów jest nierozsądne, gdyż leki te jako działanie niepożądane mogą powodować wrzody

To powinien ocenić wet, ale prawda, że można dolać oliwy do ognia.
Jeśli ja bym miała taki przypadek to zrobiłabym najpierw gastro i jeśli nic by nie wyszło - saszetki.
Bardzo nie lubię zakładania że "koń tak ma" bez zrobienia wszystkiego, aby wykluczyć ból. Nie zawsze się tak da, ale tu jeszcze opcje są.
Powodzenia kokosnuss!  :kwiatek:
kokosnuss Poza opisanymi pomysłami:
sprawdziłabym również żebra, zwłaszcza pierwsze - i wszystko co się z tym wiąże, na pewno siodło, plecy, łopatka, kręgi szyjne (C7).
polać reinko, z tymi saszetkami 🏇
Znałam kiedyś takiego konia, co miał tuv czysty, a skakać nie chciał, niby nic nie bolało a jednak coś, bo po saszetach , po 3 dniach było top, więc coś bolało, bo latał nad stojakami nagle.

kokosnuss jeśli nie było RTG pleców to nie ma o czym dyskutować, bo nie wiesz czy koń nie ma KS. U każdego konia się to objawia inaczej, jeden ma zrośnięte prawie a chodzi 150 cm i nie jest wcale bólowy, a drugi jest mega bólowy a prawie nic nie widać na rtg.
Dokładnie to samo jest z wrzodami, lekkie zaczerwienie a koń się pokłada, a drugi krwawiące 4 i śmiga okragły i zadowolony.
Tu nie ma reguły.

Robiłabym w takim razie X-ray pleców, jak nic nie wyjdzie gastro .
Podawanie past w ciemno w PL to drożej niż gastro, nie wiem jak u Was.

vissenna   Turecki niewolnik
27 maja 2020 12:02
Zgodzę się, że saszetki to dobry pomysł, bo da szybkie info czego szukać i nie błądzić w polu.
Jesli koń na przeciwzapalnym się poprawi, to trzeba szukać źródła zapalenia, jeśli da objawy wrzodowe - będzie wskazanie do gastro.
Co do wrzodów to takie zalecenie dostałam od weta:
"NIE PODAWAĆ NIESTERYDOWYCH LEKÓW PRZECIWZAPALNYCH ZWŁASZCZA FENYLBUTAZONU! W razie konieczności podawać meloksikam".
Cyśka   Załoga G :D
27 maja 2020 13:56
Dokładnie, można dobrać leki przeciwzapalne, które nie mają, bądź mają minimalne działanie wrzodotwórcze (jak np. Wspomniamy meloksikam). Sprawa wydaje się być warta zachodu, bo to da kokonuss lepszy pogląd na te bunty. Ja bym się skłoniła ku tej opcji i zrobiła to RTG pleców, bo bez zdjęć to niestety można jedynie wróżyć czy nie ma z nimi problemów.
kokonuss powodzenia, piękny kobył!
Ja bym się jeszcze przyjrzała popręgowi.
Swojej kobyle zrobiłam niezłe kuku "lipnym" popręgiem.
Objawem była niechęć do ruchu naprzód, potem doszła niechęć do siodłania, koń się krzywił i minimalnie odsuwał, na końcu był skrócony wykrok.
W między czasie konia oglądały 2 fizjo i 2 wetów...

Poszukując przyczyn dorobiłam się 3 różnych siodeł - każde dopasowane...

To że winowajcą był popręg odkryłam przypadkiem.
Tia, z tymi końmi to problem że nie powiedzą po ludzku. Takie rzeczy też bywają, jak popręg.

kokosnuss, pomysł z pzap ciekawy.
Gdyby było bez zmian, czy tylko odrobinę lepiej, to zauważ, że z twojego opisu (jeździecko) wynika coś takiego:
jestem spięta = sztywniejsza = koń parkuje i/lub wypada zadem.
W dodatku nie w terenie.
Co się zmienia w terenie?  Na 99% - tempo, energiczniejsze tempo, w zasadzie każdy koń w terenie idzie żwawiej.
Co się zmienia, gdy ty jesteś luźna?  Zapewne jesteś bardziej "z koniem", z ruchem.
Raportujesz tez problem przy przejściach, czyli gwałtownych zmianach równowagi.
Wniosek: gdy jesteś sztywna a tempo nikłe (wskazuje na to także napomknienie o pracy bardziej w górze, wnoszę - także mniejszej swobodzie manewrów szyją) koń traci równowagę.
Reaguje usztywnieniem, znieruchomieniem, walką o swobodę szyi - równoważnika, łamaniem się (zwiększanie płaszczyzny podstawy), chęcią zwiększenia tempa - "lecenia",
tendencją do konkretnego obciążenia przodu  (dźwigara całego układu). Żeby to zrobić, odzyskać równowagę, wychodzi z pomocy - za co, podejrzewam, jednak jest karany (bo jednak koń
powinien chodzić w pomocach).
Akurat to możesz sprawdzić bardzo łatwo: czy problem wystąpi, gdy będziesz jeździła wyższym tempem i wyłącznie po łagodnych łukach/kołach a w łatwych przejściach dasz się "toczyć".
Jeśli nie wystąpi - powinnaś jeździć w ten sposób zawsze (i jeszcze na dłuższej , swobodniejszej szyi) ilekroć masz gorszy dzień, czy klacz całkiem zły.
A gdy dobry - stopniowo a wytrwale poprawiać równoważenie i poprawiać.
Ta odrobina lepiej na pzap może wynikać, czasem, z tego, że taki koń jest luźniejszy (pzapy działają rozluźniająco) zatem bardziej elastyczny, zatem ma lepszą równowagę,
coś jak człowiek na trawce 😉 - a to też może mylić.
I tak sobie myślę, czy nie zwiodło cię rzekome "doświadczenie" klaczy i czy nie za wiele od niej wymagasz.
Bo w rzeczywistości ona może być mocno surowa pod względem równoważenia, przywykła do konkretnego zasuwania.
Powiem tak, poki co po wizycie weta i fizjo - tez po obejrzeniu konia w pracy pod siodlem ofc - hipoteza jest taka, ze jednak najprawdopodobniej nie chodzi o "twarde" kwestie zdrowotne, a o podloze emocjonalne/bycie kobyla 😉 w polaczeniu z bledami popelnionymi przeze mnie w pracy z tym koniem.

Niestety start nam sie zbiegl z epidemia, przez co zbyt dlugo bylysmy bez nadzoru trenera. Dosc istotne jest tez to, ze mowimy o koniu, dla ktorego jestem literalnie drugim jezdzcem w zyciu - i ktory z tego powodu np. na jazdach testowych chodzil w ciaglym trybie ucieczki.

Jesli hipoteza sie potwierdzi to z checia napisze i pokaze wiecej 🙂

Z jednej strony jestem zla na siebie 🤔 imo nie musze tlumaczyc dlaczego - z drugiej, jesli wystarczy tylko praca nad moim podejsciem, dostosowanie wymagan, odpuszczenie ambitnych planow i scisly nadzor trenerski zamiast leczenia za miliony monet czy wyslania konia na rente (tfu tfu!) to dalej jest to cudowna wiadomosc oczywiscie!

Cyśka, dzieki za komplement, ona jest najpiekniejsza i najmadrzejsza <3 😉

Tak serio, to jest bardzo specyficzny kon, ale duzo sie od niej ucze. Moze nastepnego sobie kupie latwego :p
Moze nastepnego sobie kupie latwego :p


Akurat  😂 😂 😂 😂 to nigdy tak się już potem nie dzieje.  😁

Ja myślę, że stety- niestety przed tobą tak z rok katorżniczej pracy. I pewnie nie raz jeszcze będziesz w poduszkę ryczeć. Ale tego czego się nauczysz to na "normalnych" koniach byś się przez ćwierć wieku nie nauczyła.


Szczerze i z reka na sercu - jakby mnie bylo stac to bym sobie kupila "normalnego" konia,  profesora na duze konkursy i na guziki 🙂

Ale majac cale 24 lata, ciulajac kase z pierwszej pracy w korpo i budzet taki "na dorobku" 😉 i chcac jeszcze miec bufor na wypadek kolki czy innego paskudztwa (odpukac!) - mialam do wyboru konie rokujace, ale surowe/nieumiejace i mlode, starsze konie po karierze i sypiace sie juz zdrowotnie, jakies coby czy ex-klusaki rekreanty, mile acz bez potencjalu nawet na L, albo wlasnie konie "nie dla amatora", ale chodzace tylko amatorski poziom. Cala filozofia 😉 jakby ten kon z tym samym temperamentem nie chodzil 110, tylko 150, to pewnie bylaby kolejka chetnych z duzo grubszym portfelem i temperament by malo potencjalnych kupcow obchodzil.

Troche sie wylozylam na tym, ze do tej pory wszelakie swiry, mlodziaki i dziki jezdzilam zawsze pod kontrola kogos z ziemi - a tu sobie kupilam trudnego konia i zaczelam grzebac sama  🤬 Rzetelna opieka trenerska jednak robi 90% roboty!

Na razie dalej jest wersja, ze kon jest zdrowy, jutro jeszcze diagnozujemy dalej 🙂

Popreg tez wlasnie wymieniam btw, mam taki standardowy z gumami z jednej strony i na pewno bardziej przeszkadza, niz pomaga, kon jest tez lekko przytarty, niby sama siersc ale wiadomo, komfortowe to byc nie moze.
Szczerze i z reka na sercu - jakby mnie bylo stac to bym sobie kupila "normalnego" konia,  profesora na duze konkursy i na guziki 🙂




Takowe są jak Yeti🙂 Podobno istnieją ale mało kto naprawdę widział/ siedział. Bo "na duże konkursy" często wyklucza "normalny"🙂.
vissenna   Turecki niewolnik
31 maja 2020 00:05

Takowe są jak Yeti🙂 Podobno istnieją ale mało kto naprawdę widział/ siedział. Bo "na duże konkursy" często wyklucza "normalny"🙂.



Przez tyle lat poznałam tylko dwa takie konie chodzące GP, z czego jeden był ogierem, więc i tak o "normalnym" użytkowaniu do końca nie może być mowy.
Trudno znaleźć konia w maksymalnej kondycji i w mocnym treningu (obciążenia psychiczne i duża ilość ciężkich zadań na myślenie) który byłby "normalny". Częściej to się trafia w szeroko pojętej rekreacji gdzie konie nie są tak silne fizycznie i mają więcej relaksu...
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
31 maja 2020 17:56
Znowu ja...  😡
Po 3 miesiącach spokoju znowu zaczynają się pojawiać problemy z kucem. Przebadany pod kątem wrzodów, wet nic nie znalazł. Fizjo bywa u niego regularnie i poza słabszymi plecami nic niepokojącego nie widzi w tym koniu. Wzrok jeszcze do sprawdzenia, bo moim zdaniem się pogarsza (jedno oko miał kiepskie, jak mija coś nowego prawą stroną to odwraca całą głowę żeby popatrzyć tym lepszym okiem) ale czekamy aż wet będzie w naszym rejonie.
Nic w jego życiu się nie zmieniło, może poza tym że wychodzi na ok godzine dziennie na trawe. Jest od nowa nakręcony, nerwowy. Przyjeżdżała do nas w marcu i kwietniu instruktorka, zmiany były duże. Na lonżowniku był bardzo posłuszny i grzeczny, nie szarpał się, nie wpychał. Dostaliśmy zielone światło na krótkie spacery, wszystko było ok. Szedł grzecznie, nie wyprzedzał, nie pchał się i nie podgryzał. Przez koronawirusa zmienił mi się system pracy, nie byłam też pewna czy utrzymam prace i zrezygnowałam z pomocy instruktora. Dwa miesiące było dobrze, od jakiś 10 dni mam wrażenie że wstąpił w niego diabeł. Problemy już nie pojawiają się tylko na otwartej przestrzeni, zrobił się nieprzyjemny na padoku i w stajni. Tu nigdy nie zachowywał się źle, czasem za bardzo zaczepiał ale był spokojny w stosunku do nas. Teraz włazi w nas, idzie z położonymi uszami i "złą" miną. Gdy jest zbyt natarczywy jest odgoniony (miałam pokazane jak się w takich sytuacjach z nim zachować) ale wtedy już się złości, zdarzyło mu się machnąć przednią nogą, a raz już kopnąć zadem w nasza stronę.
Dziś wzięłam go na chwile na łąkę, miejsca w które chodzi bez przerwy od prawie roku. Nakręcił się bardzo na widok kałuży. Długo się przyglądał, wąchał, przekonał się i nawet wszedł. Poszliśmy do końca łąki i w drodze powrotnej ta kałuża już chciała go zjeść. W momencie się pospinał, dałam mu chwile ale ani trochę się nie uspokoił. Zaczął machać bardzo energicznie głową i po raz pierwszy stanął dęba. Udało się przejść przez tą kałuże, był bardzo nerwowy. Zaczął się pchać na mnie tak jakby chciał zawrócić, gdy mu nie pozwalałam znowu stawał dęba.
Instruktorka twierdzi, że ten kuc jest mega chamem, że wymaga bardzo stanowczego prowadzenia. Tu jest pewnie problem z mojej strony, bo ja taka nie jestem, zawsze miałam do czynienia z miłymi końmi. Musiał wyczuć że na nowo może sobie pozwolić na więcej. Jutro będę się umawiać z instruktorką, nie mam siły do niego. Ma dużą łąkę, goni po niej jak wściekły. Nie chce go lonżować, chce mu jeszcze dać czas. Rozważam postawienie go w innej stajni, tak żeby miał towarzystwo do zabawy (stoi z drugą kucynką która nie chce się z nim bawić, on ją ciągle zaczepia choć i tak jej odpuścił jakiś czas temu), może nawet oddanie go w jakiś "trening" chociaż pewnie najwięcej pracy będzie trzeba włożyć w moje nastawienie. 
Co warto jeszcze zbadać? Co może powodować taką nerwowość i irytację? Je mało (pół kubeczka paszy żeby przemycić suplementy), cały dzień jest na padoku, na tych spacerach (takie do 30min) też było dobrze, bardzo chętnie szedł, super się zachowywał. Co się mogło stać tych 10 dni temu że tak się zmienił? Kuc skończył w kwietniu 3 lata
Czyli miał gastroskopię? Z jego przeszłością to chyba cud, że żołądek nie ucierpiał.
vissenna   Turecki niewolnik
31 maja 2020 18:23
Robaczek_M Kuc ma kontakt z klaczami? Może jakaś jest w rui i go nakręca? Może na jego łące/padoku stała jakaś kobyła?

Druga sprawa to te 10 dni nieobecności. Może ktoś mu coś zrobił?

Sprawdziłabym też wrzody. Irytacja jest częstym objawem bólowym.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się