Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ja się nie roluję, ale zaczęłam się też rozciągać przed bieganiem (oprócz rozgrzewki, czy ew. truchciku, oczywiście), jak i po bieganiu. Niestety nie mam tyle czasu, dzieciaki obskocza i koniec  😤 Ale cisnę krok po kroczku do przodu  🤔trzałka: Przedwczoraj 11km (miało być pierwsze normalne, nie wleczone 10, ale nie wycelowalam  😂 ) Do tej pory biegałam po 7,5km jedna trasą, teraz część biegow zamieniam na ćwiczenia, więc dodałam kilometraż. Wczoraj Kolakowska "pośladki i wewnetrzna część ud" plus " turbo brzuch i stabilizacja" od Kasi i Szymona i tym razem mega się pilnowałam zarówno przy ćwiczeniach w podporze, jak i przy desce, żeby wg wszelkich prawideł nikt nie mógł mi nic zarzucić (oglądam też filmiki typu "najczęściej popełniane błędy" lub jakie błędy popełniają internetowi trenerzy  :lol🙂. I tak, jak myślałam, że mam już minimalna ilość centymetrów w pasie i ponieważ nie mam już tam praktycznie żadnego tłuszczu, więc nie da się już zejść niżej - wczoraj był o centymetr mniej. Łudzę się, że to pierwszy efekt ćwiczeń na brzuch...


Z jedzeniem jest tak sobie. O ile nie mam problemu z ilością, to mega zdrowym żarciem bym tego nie nazwała. Już niczego nie liczę, a szkoda... Muszę do tego wrócić, żeby sprawdzić co i jak.

Jasmine, ja odpowiem po części za Tunridę, bo mam podobnie - ja lubię biegać, lubię jeść, lubię utrzymywać ten stan, w którym mogę się zmieścić w spodnie mojego 8 letniego syna i mogę jak mam ochotę zjeść pół blachy bloku czekoladowego (jak miałam 15kg więcej, to tak nie bardzo). Dlatego obcinalysmy kalorie i dlatego tyle energii w to wkładamy.
Myślę ze Tunrida tyle ćwiczy w miesiąc, ile ja w życiu całym dałam rady na siłowni poćwiczyć, podziwiam zawsze takich ludzi  😍 Jestem w stanie wyobrazić ze te 2,5 tys lekko starcza akurat.

Czy ktoś z Was robi intermittent fasting - nie wiem nawet jak to po polsku - chyba okno żywieniowe?

Zaczęłam przed kwarantanna, ale kwarantanna mi mega pomogła i minus 16 kilo juz 😍
Arimona, wooow piona, to tyle ile ja spadlam (no, ja nawet 17 , chwilami 18 powiedzmy). Gratki!
Bo mnie nie satysfakcjonowało. Więc ucinałam. A ucinałam więcej bo wiem że mogę sobie na to pozwolić.
A potem z radości że mogę jeść więcej niż sądziłam, przestałam mieć czystą michę więc muszę się sprężyć i jeść mniej żarcia zakazanego.

A poświęcam temu tyle czasu, bo lubię to, bo mnie to kręci. Poza tym  kocham żreć boczek z grilla, chipsy, słodycze tonami, sery tłuste, ciastka wszelakie. Nie lubię warzyw. A całe życie muszę się pilnować. I albo odmawiać sobie to co mi smakuje, albo zapitalać treningowo tak, by te pyszności mi się mieściły w menu. Latami. Bo to sprawa trwająca latami.
kenna, o super, również gratulacje! 🙂  🏇 podziwiam za te kilometry, ja jestem na etapie jeżdżenia na rowerze, zaczynam się odgruzowywać po latach siedzenia za biurkiem po 12-14 godzin. Chwilowo utknęłam na tych 16, ale miałam jakieś słabsze dni i zwalam na pogodę 😜 Najbardziej się ciesze ze to w miarę bezbolesne było, bo ile ja diet wypróbowałam w życiu, i w końcu coś co działa co można podtrzymać na codzień, zwłaszcza ze muszę co najmniej drugie tyle stracić i utrzymać.


Myślę ze Tunrida tyle ćwiczy w miesiąc, ile ja w życiu całym dałam rady na siłowni poćwiczyć, podziwiam zawsze takich ludzi  😍 Jestem w stanie wyobrazić ze te 2,5 tys lekko starcza akurat.

Czy ktoś z Was robi intermittent fasting - nie wiem nawet jak to po polsku - chyba okno żywieniowe?

Zaczęłam przed kwarantanna, ale kwarantanna mi mega pomogła i minus 16 kilo juz 😍


busch   Mad god's blessing.
02 czerwca 2020 21:31
kenna, aż z ciekawości kliknęłam w te filmiki, przypomniały się dawne dywanowe czasy 🤣. Teraz jak widzę te przysiady bez obciążenia, to tylko myślę sobie jaka to strata czasu je robić i nie dowalić ciężaru 😁. Dźwiganie żelaza weszło na 100% 😀

tunrida, powiem szczerze, jestem dużo młodsza, mam dużo mniej wymagające życie i pracę, a i tak na myśl o odchudzaniu się OSIEM LAT dostaję drgawek  😁. Jestem więcej niż pewna że na Twoim miejscu już bym sobie dawno, dawno temu odpuściła te ostatnie 2 kilogramy z którymi zazwyczaj walczysz (przepraszam jeśli źle pamiętam ale mam wrażenie że zawsze jesteś na tych dwóch-trzech ostatnich kilogramach). Sama sobie się podobam najbardziej przy wadze 62-63 kg ale całymi latami miałam gdzieś koło 66-69 kg tylko dlatego że nie chce mi się przechodzić na dietę, teraz akurat jestem w granicach swojej ulubionej wagi właściwie przez przypadek, bo schudłam totalnie niezamierzenie z powodu wyjazdu na Islandię i nieogarnięcia ile się potrzebuje kalorii na całodniowe trekkingi plus choroby zaraz po Islandii. Po prostu udało mi się to utrzymać, nie wiem na jak długo  😂. Z jednej strony szacun za żelazną siłę woli. Z drugiej strony tak się zastanawiam, czy Ty w ogóle przez te 8 lat miałaś dłuższe okresy kiedy byłaś na "utrzymaniu", tzn. się nie odchudzałaś? Po tylu latach ja bym nawet pewnie nie wiedziała jak to jest się nie odchudzać  😀. Chcę wierzyć w to, że znajdę motywację na odchudzanie się kiedy będę mieć nadwagę, bo wtedy poza względami estetycznymi chodzi o zdrowie... ale w granicach zdrowego BMI podziwiam za samozaparcie, ja tam wolę jeść ciastka i najadać się do syta  😀.

Arimona, ja raczej IF mam tylko niezamierzenie od czasu do czasu kiedy śpię po 12 godzin, a potem leniuchuję i się robi okienko  🤣. Na pewno dla mnie mega barierą byłoby to, że ja nienawidzę nie zjeść rano śniadania, przy pobieraniu krwi dla mnie największą traumą nie jest kłucie, a konieczność wyjśćia z domu bez śniadania  😀. No ale skoro u Ciebie działa, to działa 🙂 Z ciekawości, jakie masz okno?

busch,
Nie jem nic po 18 i zaczynam około 12, więc wychodzi często 18 godzin przerwy i 6 godzin na jedzenie. Ale nie trzymam się tego tak bardzo kurczowo już, czasem jest 16/8 albo bardzo rzadko 20/4 jak nie jestem zupełnie głodna. Ustawiłam sobie za priorytet ze nie jem po 18, a reszta sama jakoś naturalnie wychodzi. Ja nie lubię śniadań rano  😂 więc mi tak najłatwiej, ale okienko można przesunąć na rano, tylko zjeść coś porządnego o 16-17.

Jasmine
Nie mam praktycznie w ogolę napadów głodu wręcz odwrotnie i się czasem martwię ze nie chce jeść. Wiem ze niektórzy są hardkorowcami i robią głodówki po 24/36 godzin, ale nie chciałabym, bo mi się to wydaje trochę przesadne.


busch, no a ja jak widzę te dziewczyny, co dźwigają to myślę "Jezu, jak ja bym NIE chciała tak wygladać", no offence, po prostu - każdy ma swoje priorytety i o ile poruszamy się w zakresie zdrowia, a nie wynaturzenia, to żyjmy i dajmy żyć innym. Moja wymarzoną sylwetka jest taka chuda, a mega wytrzymała, coś w stylu tych żelaznych wspinaczek skałkowych, albo triatlonistek. Ostatnio trafiłam na filmik dziewczyny trenującej (chyba) siłowo krytykującej kilka najpopularniejszych trenerek youtuberek i o ile jej uwagi wzięłam sobie do serca, to po prostu rzucało się w oczy to, że wygląda po prostu grubo i jest wręcz nalana, no nie mój typ.

Ja mogę nie jeść do 13stej. Rano jak ktoś mi coś mówi o śniadaniu, to mam ochotę zabić. Kawa i coś z rozsądku (owsianka z owocami albo jajecznica z 2 jaj bez żadnego chleba ani tłuszczu), po 12 zaczynam rozmawiać  😁
busch, a jak sie konkretnie rozgrzewasz (z) tym rollerem?
bush-Oczywiście. Częściej się nie odchudzam niż odchudzam. O te nieszczęsne 2 kilo tłuszczu. I dużo częściej po prostu pilnuję tej niższej wagi niż o nią walczę.
A nie chcę odpuścić, bo wraz z wiekiem ciało się zmienia na gorsze. I jeśli odpuszczę to nie skończy się na 2 kilo więcej. Bez siłówek stracę mięśnie, sflaczeję, brzuch mu wywali i w ogóle. Po 40-ce zrobiło się trudno. A teraz po 45 wręcz walka tego typu, że 2 razy więcej pracujesz na jakiś efekt.
Po prostu powinnam być w innym wątku "życie i problemy osób aktywnych fizycznie co dzień". Tyle że inni by tam byli dla zdrowia lub wyników, a ja dla utrzymania wyglądu.
I jem ciastka! I lizaki i lody itd. Po prostu jem wtedy kiedy wcześniej spalę kalorie na treningu.  Staram się właśnie teraz żyć tak żeby mieć ciastko i zjeść ciastko. Czyli mieć swoją ulubioną wagę jedząc w miarę co lubię.
A zegarek mi w tym pomaga.  😍

kenna- weszłam w jej link. Ona poza tym że się rozpakowała mięśniami, to chyba genetycznie jest taka mocna i zbita. Ja tam cię świetnie rozumiem. Bo mając takie ciało jak ta dziewczyna, nie budowała bym już ani grama. A całe życie "się odchudzała".  😉
Ja też już od kilku lat nic nie buduję i staram się nie zwiększać ciężarów. Jest to proste. Bo starczy że zrobię przerwę ok 2-3 tygodnie i znów moje ciężary robią się ciężkie.
Aż takie suche jak triathlonistki to nie. Podziwiam takie ciała, ale osobiście wolałabym jednak mieć trochę tyłka.
Mój typ to "sveta.raketa" na insta. Idealna!!!  😍

Fota z dzisiaj. 400 kcal spalone na treningu siłowym. I spadam stąd. Tak jak teraz to mogę wyglądać.  😍
Tyle, że wiąże się to właśnie z : systematycznymi treningami. Pilnowaniem ile spalam a ile zjadam. Czyli- ustawiczna kontrola.
A kiedy się kocha żreć zakazane i zamierza się to żreć, to taka ustawiczna kontrola, to w zasadzie ustawiczna walka. I tyle.

Melduję sie i ja  🏇 Biegam, ćwiczę w domu na macie z piłką lekarską i gumami oporowymi, dodatkowo staram się raz w tygodniu wyskoczyć na 60-90min roweru (aeroby zawsze się przydadzą). Jest dobrze!  😅
Nawet fajnie zaczął mi sie brzuch zarysowywać, miło patrzeć w lustro. Od dzisiaj zaczynam plank challenge, na początek 15s przód/tył/boki i co drugi dzień zwiększam o 5s.

Z jedzeniem to się nie odzywam, bo jestem totalnym hedonistą i nie odmawiam sobie niczego co dobre  😂  odżywiam się zdrowo, ale nie mam problemu z wsunięciem pizzy albo dobrego burgera... Tyle że wtedy zazwyczaj to robi za obiadokolację, bo zjadam dużo i jestem zatkana po korek  😜
Teraz przerzuciłam się na omlet z serkiem wiejskim i owocami na śniadanie, dłużej jestem syta niż po owsiance; koło 10 zjadam drugie śniadania, ostatnio to orkisz ekspandowany, truskawki i słonecznik z napojem roślinnym plus jabłko, czasem jakaś sałatka z rybą i chlebek itp... o 13😲0 obiad, o 16 jem w domu zupę i wieczorem kolacja 🙂  w sumie to zazwyczaj odliczam czas do kolejnego żarcia  😂
Podobno śniadania białkowo tłuszczowe, bez węgli, dają sytość na dłużej. I to może być dobry pomysł dla wielu ludzi. O ile się z rana nie nawala największej ilości aktywności, jak ja. Bo y mnie bez węgli z rana, ani rusz.
tunrida, super wyglądasz i nie spadaj stąd, bo motywujesz. Ale na twarzy na tym zdjęciu wyglądasz jak zastrzelona  😂
tunrida a no owszem, dłużej się takie śniadania trawią. Ja rano chodzę do pracy, więc ćwiczę popołudnia/wieczory 🙂 także w ciągu dnia sobie pojem węgli i jest energia  😅
A wyglądasz PETARDA, masz super zarysowane mięśnie a nie jesteś wyżyłowana  👍
busch   Mad god's blessing.
03 czerwca 2020 15:48
Arimona, mi się wydaje że to poranne przedłużanie postu jest konieczne żeby IF działał przy "normalnych" planach dnia. Ja pracuję 8-16 i nie widzę szans się zmieścić z treningiem do 17, a po treningu siłowym jednak przypał nic nie zjeść, nie mówiąc już o tym że zawsze jestem po nim mega głodna  😀. Nie interesowałam się IF-em bardzo ale jednak kilka osób w Internecie czy na żywo widziałam na tej diecie i wszystkie mają post kończący się gdzieś w południe albo wczesnym popołudniem.

kenna, nie no jasne że nie wszyscy muszą być tacy sami, to była tylko luźna refleksja z tym ciężarem pokazująca skalę mojej obecnej zajawki na żelastwo  😀. Tym niemniej chciałabym zauważyć, może tak bardziej ogólnie w eter niż konkretnie do Ciebie, że uzyskanie takich "nalanych" ramion (określenie Twoje) czy bardziej wyraźnie umięśnionych nawet bez spinania (moje określenie) jak na tym filmie jest bardzo trudne. To nie jest coś, co się może kobiecie przydarzyć przypadkiem bo nieopatrznie przez kilka tygodni dźwigała ciężary zamiast robić ćwiczenia bez obciążenia. Pomijając ewenementy genetyczne można śmiało założyć, że wszystkie konwencjonalnie umięśnione kobiety - te stereotypowo dźwigające - bardzo ciężko pracowały na taki efekt. Kobiety z natury dużo trudniej nabierają tkankę mięśniową, mamy bardziej leniwy układ nerwowy, potrzebujemy dużo więcej bodźców, intensywniejszy trening niż mężczyźni, hormony niespecjalnie sprzyjające mięśniom, za to promujące większy % tkanki tłuszczowej dający bardziej zaokrąglony efekt niż u mężczyzn. Dodatkowo to nie są tylko przemyślane treningi, a także dieta nastawiona na więcej białka niż kobiety zazwyczaj jedzą. Ja ćwiczę od kilku lat siłowo i dopiero od niedawna mam ramiona 'stonowane', w znaczeniu takim że mniej zalane tłuszczem i bardziej kształtne, absolutnie nawet z lupą nikt by się nie dopatrzył na moich rękach zarysowanych mięśni, mooooże jakbym się mega spięła ale na pewno nie tak cywilnie (dla kontekstu przy one arm row dźwigam 10 kg, pendley row 25kg, renegade row 7kg na rękę). Ogólnie sylwetkę zawsze miałam mocną, nigdy nie byłam i nigdy nie będę filigranowa, więc może i wyglądam dla kogoś na zalaną ale to też nie jest sprawka żelastwa, ciężary tylko zmieniły kompozycję moich mocnych nóg na więcej mięśni, a przez to większą kształtność (też dla kontekstu przysiady robię z 30 kg, martwy ciąg z 40 kg, hip thrust z 50 kg). Można sobie popatrzeć na moje insta jak ktoś jest ciekaw sylwetki zwykłej osoby hobbystycznie dźwigającej ciężary które wymieniłam, zupełnie nie wyglądam jak kulturystka, to na pewno  😀

honey, zaczynam od rolowania rozgrzewkę, jest to pierwsza rzecz którą robię. Przy pomocy wałka roluję przednią i tylną taśmę nóg, zewnętrzne boki nóg, pośladki, łopatki, mięśnie skośne?grzbietu? nie wiem jakie dokładnie ale w każdym razie roluję się na boku z wałkiem zaczynając od pachy do końca żeber. Piłką roluję mięśnie piersiowe, mięśnie naramienne. Generalnie dosyć dużym naciskiem. Jak nie czuję spięcia, to kilka razy. Jak czuję spięcie, to kilkanaście razy aż puści. Jak nie chce puszczać od samego nacisku, to stosuję trick od fizjo i rolując ruszam tym mięśniem. Np. leżąc w podporze na boku roluję napinacz powięzi i jednocześnie zginam nogę w kolanie. Ruszanie mięśniem przyspiesza proces i bardziej boli jeśli noga jest bardzo spięta 🤣 Dopiero po rolowaniu zaczynam standardowe dynamiczne rozciąganie, jakieś tam mobilizowanie stawów i inne cuda typowo 'rozgrzewkowe'.

tunrida, nie no zdaję sobie sprawę że jesz słodycze, bardziej chodziło mi o to że po wpisach tu i na insta wnioskuję że cały czas pilnujesz jednak żeby był deficyt kaloryczny, co pewnie się wiąże z tym że jednak gdzieś tam ucinasz, od posiłków pewnie żeby się nie najeść, no i to jednak jest pewien wysiłek mentalny żeby się cały czas pilnować i cały czas liczyć. Podziwiam samozaparcie. No i są efekty bo wyglądasz super  🙂

Ja kalorii nie liczę, makro w zasadzie też tylko tak zgrubsza. Bardziej na zasadzie że pilnuję, by w posiłku mieć źródło białka, zwłaszcza że obecnie kombinuję z wegańskimi opcjami coraz bardziej. Lub jeśli mam ochotę na potrawę bez dobrego źródła białka, to dodatkowo sobie robię szejka białkowego (uprzedzając pytanie jest on wegański  😁, cóż mogę powiedzieć, jestem milenialsem  😁 :hihi🙂. Nie mam czegoś takiego jak zakazane jedzenie. Kiedyś było inaczej, słodycze kupowałam od wielkiego dzwonu żeby ich nie żreć i kończyło się tak że byłam w stanie na jednym posiedzeniu zeżreć całą paczkę rurek z kremem ponad 1200 kalorii czy ile tam one mają. Myślałam że jestem mega pazerna na żarcie i nie mogę sobie ufać  😁. Teraz jak słodycze zawsze są w szafce, to jestem w stanie zjeść kilka rurek i zostawić resztę na jutro. Kiedy miałam "zakazane" żarcie, to byłam na nie dużo bardziej pazerna niż teraz, kiedy nie mam "zakazanego" żarcia. Odwrócona psychologia to się chyba nazywa  🤣

kolebka, ja tam jestem mega syta po owsiankach i to moje ulubione śniadanie. No ale moje owsianki już od dawna powinny mieć jakąś inną nazwę bo płatki owsiane to nawet nie połowa miski  🤣. W tej chwili mam combo 3 łyżki płatków owsianych + 1 łyżka zmielonego złotego siemienia lnianego + 1 łyżka nasionek chia + amarantus do posypania na wierzchu + garść orzechów (migdały, nerkowce, słonecznik) + kopa owoców (winogrona, borówki, brzoskwinie). Omnomnomnom  😍 😍 😍 Spokojnie mnie to trzyma co najmniej 4-6 godzin, nic dziwnego, w końcu jest tam wszystko; złożone węgle, proste węgle (bez prostych węgli rano żyć nie mogę  :emoty327🙂, białko i tłuszcze. Jak kiedyś liczyłam, to moja owsianka w bardziej bogate dni daje połowę kalorii z całego dnia mojego jadłospisu  😁. No ale ja jem 3 razy dziennie (plus okazjonalnie ciastko albo trzy  :lol🙂, więc mi to pasuje żeby tak dużo kalorii zjeść rano.
Nie no.  Chodzi o to, że niektórzy twierdzą, że węgle zjadane rano dają wyrzut insuliny i jest się głodnym już za 2-3 godziny. I oni preferują śniadania białkowo- tłuszczowe.  A węgle dopiero w drugiej połowie dnia. I na kolację węgle złożone, bo podobno lżej się je trawi w nocy niż białko i lepiej się śpi.
Chyba że się trenuje rano. Wtedy można po treningu pół banana jako węgle ( plus białko).
Mi to absolutnie nie pasuje. Ale może komuś tak.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 czerwca 2020 21:51
Mi najfajniej robi śniadanie z całym zestawem makro i warzywami/owocami, żeby dobić objętościowo. Odkryciem mym omlet z odżywką białkową. Syci na dużo dłużej niż standardowy.
Graba.   je ne sais pas
03 czerwca 2020 21:58
madmaddie, jak i ile  dodajesz odzywki bialkowej do omletów?

Polecicie tez jakieś odżywki, które maja ekstra smak? (Mogą być vegan, ale nie musza 🙂 )
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 czerwca 2020 22:03
Pół miarki. Daje normalnie, zamiast części mąki. Że smakiem nie pomogę, bo moja jest ohydna, dlatego szukalam sposobu by ja jakoś zużyć
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
04 czerwca 2020 06:11
Graba. moim zdaniem jeśli ktoś jest przyzwyczajony do zdrowego, naturalnego jedzenia, to żaden sztuczny proszek nie będzie miał dla niego ekstra smaku (przykładowo wszyscy znani mi ludzie, którzy twierdzą że odżywka jest pyszna, po prostu sobie wmawiają  :lol🙂. Ja polecam białka KFD, wszystkich nie próbowałam, ale z tych, które miałam okazję jeść, najbardziej podchodzą mi lody waniliowe - bo mają nienachalny smak, więc łatwo je dodać właśnie do omleta czy do ciasta, zmieszać z czymś itp.
Są odżywki białkowe bez smaku. Można nimi podbijać białko w różnych posiłkach, niekoniecznie na słodko. Typu- jajecznica, zupa.
Osobiście lubię najbardziej smak odżywek słony karmel i głównie takie kupuję.
busch  pamiętam te Twoje owsianki  😁  ja też sobie pakowałam słonecznik i migdały, do tego chia i owoce ale ja to jadłam mega długo, bo mi w ogóle konsystencja owsianki średnio odpowiada, robiłam z tego zupę tak szczerze więc wychodziła mi miska jak do ramenu  😂  a potem mi to zdążyło wystygnąć i już nie dałam rady zjeść... 😉 ja w ogóle z wieloma rzeczami mam problem, żeby przełknąć, bo konsystencja nie taka np. mięso, pół swojego życia nie mogłam jeść bananów i kiwi.

Omlet je się szybko, jest idealnie gładki i puszysty  😍

Mój K je omlet z odżywką białkową,żeby podbić białko, kupuje sobie zazwyczaj waniliowe bo z jajkami się nieźle komponuje. Ale zamawia różne, miał z All Nutrition ostatnio.
Smarcik, to zależy głównie od smaku. Są takie, które dla mnie smakują obleśnie, a są i takie smaki, które bardzo lubię, np. Słony karmel, masło orzechowe, biała czekolada z dodatkami, kokos itd. I z tymi muszę się pilnować, żeby nie przesadzić. A normalnie jestem raczej przyzwyczajona do normalnego jedzenia 😉
Graba. Jeśli chcesz kupować odżywkę pod kątem smaku, to wybieraj takie smaki, jak w przypadku lodów. Powinnaś wtedy trafić w swój smak 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
04 czerwca 2020 08:49
kittajka dlatego pisałam o sobie i moich znajomych  😉 ja z kolei kocham słodycze, a wszystkie smaki, które wymieniłaś to chyba moje ulubione (karmel, orzechy, kokos, czekolada.. no jadłabym tonami) - tylko te proszki tak naprawdę to nie mają za wiele wspólnego z tymi smakami  😁 No ale - ja już od jakiegoś czasu nie trenuję regularnie siłowo, co mnie mocno boli i chciałabym do tego wrócić, ale uważam, że bez mocnego treningu siłowego jestem w stanie zapewnić sobie odpowiednią ilość białka w diecie bez dodatkowych proszków (ufff..). Za to spadły mi łącznie 4 kg mięśni, co niestety widać  🙁
busch   Mad god's blessing.
04 czerwca 2020 09:46
kolebka, a no chyba że tak, moje owsianki często stają się ramenem 😁. Mi na 100% weszły, już nawet nie jestem w stanie określić jak długo jem owsiankę tego typu na śniadanie, na pewno więcej niż 2 lata 🤣

Co do białka, to w tej chwili mam Plantforce Pure o smaku waniliowym, jest dość dobre. Na pewno nie będę miała po prostu ochoty zjeść tego białka tak bez powodu ale z drugiej strony bez problemu jestem w stanie wypić to białko wymieszane z wodą bez żadnych dodatków. Jest słodkie w smaku i wyczuwalnie waniliowe z takim jednak posmakiem lekko chemicznym. Nie wiem czy to jest tylko wada wegańskich białek ale nie miesza się ono z wodą tak w pełni. Trzeba mieszać przed każdym łykiem bo się proszek separuje i opada na dno.

Wcześniej miałam najzwyklejsze białko ryżowe bez smaku bo myślałam że po co mi jakiś smak? To był ogromny błąd. To białko jest absolutnie obrzydliwe niezależnie czy samo, czy do czegoś wymieszane. Smakuje jakby się próbowało pić piasek o posmaku ryżowym i ten piaskowo-ryżowo-lekko chemiczny smak jest wyczuwalny w potrawach skażonych tym białkiem. Absolutne obrzydlistwo. Dlatego za drugim podejściem wybuliłam na ten Plantforce. Oczywiście to białko się też separowało, nawet gorzej niż Plantforce. Czy to tylko wegańskie białka tak mają?
busch,  mam nieweganskie teraz i nic sie nie separuje.

Dla mnie te chemiczne smaki sa mega smaczne jak najbardziej, szejki traktuje jak nagrode po uczciwym scioraniu na panelu :P

Ale ja jestem dziwne ufo z kazdym zaburzeniem odzywiania ever i lubie juz tylko niedobre jedzenie, to moze dlatego 😉
Smarcik, nie no wiadomo, że w oryginale smakują jeszcze lepiej 😍 ja właśnie mam problem z białkiem i nie daje rady dostarczyć tego, jedynego składnika w odpowiedniej ilości z samej diety. Także ratuje się właśnie odżywkami. A spadku mięśnie współczuje, ale chyba już niedługo otwierają siłownie w Polsce?
Bush, nie nudzią Ci się te owsianki? Ja kiedyś bardzo lubiłam, ale się totalnie przejadłam i nie mogę w ogóle patrzeć na owsiankę.
No to ja jem białko w proszku łyżeczką. Na zasadzie przekąski " coś słodkiego".  Bez rozpuszczenia. Bo nie lubię konsystencji koktajli. Koktajlem się nie najadam. A proszek to jak....coś słodkiego. .
Czasami jadąc samochodem sobie sypie z torebek jednorazowych prosto do buzi. Potem tylko zapijam wodą, żeby łatwiej się trawiło.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 czerwca 2020 11:13
busch, mi się nie separuje nic, a korzystam z sojowego. Tylko obleśne w smaku. Nawet spróbowałabym zwykłych z kfd, ale z tego co czytam, to jest kazeina? U mnie odpada totalnie 🙁

a smak, cóż, mono kreatyny używam jak oranżadkę  😎 i lubię wszelkie podróbki, dopóki dają mi złudzenie choć smaku. Ale ja mam taki problem, że nie potrafię żyć bez słodkiego, więc albo zdrowa wersja, albo niskokaloryczna wersja, albo będę gruba na wieki. Cola zero moim wybawieniem  😍 tylko sosy zero mi nie siadły totalnie.

U mnie leci powoli, ale leci. Treningi krzyżuje mi alergia, mam dość, a jestem na lekach okrągły rok  😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się