Koronawirus

busch   Mad god's blessing.
15 czerwca 2020 18:44
Watrusia, a czemu ludzie mają nosić maseczki skoro rząd twierdzi, że to zalecenia, a nie nakazy? Sam minister zdrowia nie nosi swojej maseczki, bo twierdzi, że jest zdrowy i nie ma objawów. Poza tym nawet w tych zaleceniach jest napisane, że w przypadku jakichkolwiek problemów oddechowych można maseczkę ściągnąć i nie trzeba do tego żadnych medycznych zaświadczeń. Czyli jak komuś jest duszno, bo nawdychał się swojego co2, to może swoją maseczkę ściągnąć i Tobie nic do tego.


Dla mnie to jest dziwna perspektywa bo Polacy akurat nie są znani ze ślepego przestrzegania prawa / autorytetów / rządu, więc uważam że przyczyną ogólnego porzucenia maseczek nie jest to czy minister nosi, czy nie nosi, czy jest to zalecenie czy twarde prawo. Oczywiście twarde prawo i mandaty zmobilizowałyby ludzi ale prawdopodobnie tylko do pozorowania noszenia maseczek. Wiadomo, lepiej by było gdyby minister zdrowia też nosił maseczki z perspektywy moralnej czy dawania przykładu ale Polacy są krnąbrnym narodem, więc uważam że gdyby nosił, to z kolei byłaby gadka że po co postępować jak jakiś tam (domniemany) oszust z nadania partyjnego PiS.

Moje prywatne zdanie jest takie, że przyczyną kompletnego rozprężenia w kwestii maseczek jest z jednej strony nieufność Polaków do jakichkolwiek autorytetów (nawet gdzieś widziałam badania że tylko w Polsce z wielu badanych krajów w sondażu ludzie deklarują że wierzą bardziej rodzinie i znajomym niż lekarzom!!! Nie wspominając o rządzie czy mediach które już w ogóle mają autorytet spuszczony w kiblu, zresztą nie tak bezpodstawnie), a z drugiej strony obezwładniająca fala rozmaitych teorii spiskowych od tych z kategorii "maseczki nie pomagają", do tych że "maseczki szkodzą i duszą ludzi".

Dla mnie noszenie maseczek w sklepach i innych zatłoczonych miejscach to kwestia odpowiedzialności społecznej, porównałabym ją do segregowania śmieci, oszczędzania wody czy dbania o mienie publiczne. Przypominam że maseczki nosi się po to, by nie zarażać innych kiedy jest się bezobjawowym ale z wirusem. Więc podobnie jak z segregowaniem śmieci jest to coś, co po prostu powinno się robić jako porządny obywatel tego kraju, nawet jeśli władza do tego nie zmusza edyktem. Podobnie jak z segregowaniem śmieci egoizm innych wszystko psuje, no ale cóż, można zmieniać tylko siebie i liczyć ze inni wezmą z nas przykład.

Jest to zwyczajnie w świecie nie w porządku względem społeczności kiedy ktoś się nagle zasłania tajemniczymi względami zdrowotnymi będąc jednocześnie osobą relatywnie sprawną i wydolną. Jestem w stanie zrozumieć że ktoś z COPD, chorobami sercowymi, niedołężny itd. może nie nosić maseczki żeby się nie zadusić ale naprawdę uważam że z tego wyjątku ludzie zrobili sobie furtkę bo jest im niewygodnie lub uwierzyli w jakiś foliarski nonsens. 
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 czerwca 2020 18:51
Ja mam astmę niewielką, spokojnie robię zakupy w hipermarkecie z maseczką na twarzy.
Mi się już kilka razy zrobiło niedobrze w autobusie od maseczki, zwyczajnie brakowało mi powietrza - fakt, że ogólnie było bardzo duszno. Wierzę, że to dla osób z jakąś niewydolnością oddechową to może być problem.
Żeby nie było - w marketach, autobusach staram się nosić.
U mnie w mieście małe ognisko w żłobku, na SORze był także pan zgłaszający objawy koronawirusa kilka dni po weselu na ponad 100 osób, z tym, że nie wiem jaki jest wynik jego wymazu. W części sklepów ludzie noszą maseczki, w części nie. Chyba nikt nikomu nie zwraca uwagi. Ludzie jakby zapomnieli o czymkolwiek. W szpitalu oczywiście tendencja wzrostowa (2x więcej pacjentów niż jeszcze pod koniec maja).
Jeśli zaś chodzi o wymazy, to mała tragikomedia. Otóż. W zeszłym tygodniu w oddziale były wymazy. Żeby wszystkich nie spędzać na jeden dzień zostały podzielone, od poniedziałku do środy. Po wszystkich wymazach okazało się, że wszystkie są ujemne, także fajnie. Już raczej nikt się tym nie emocjonuje. I to mógłby być koniec historii, gdyby nie dzisiejszy telefon do jednej z pań pielęgniarek . Telefon z sanepidu z miejscowości oddalonej o ładnych kilkadziesiąt kilometrów od naszego miasta, od naszego szpitala. A jak brzmiała owa wiadomość? "Witamy, ma pani wynik dodatni, zostaje pani poddana izolacji domowej". Osoba ta miała robiony wymaz we wtorek, a więc jej wynik "był" w środę. Sama dzwoniła do laboratorium z zapytaniem o wynik, usłyszała, że jest ujemny. Oddziałowa także uzyskała zbiorczą odpowiedź, że "oddział x" jest ujemny. Od czasu tamtego wymazu powyższa pani była na 4 dyżurach 😜 I standardowo mam tu szczęście: 3 z tych dyżurów miałam razem z nią 😂 Oczywiście u nas w pracy nie istnieje według epidemiologii coś takiego jak kwarantanna. Po prostu mamy mieć zrobione wymazy, podobno jesteśmy dobrze zabezpieczone, zachowujemy między sobą odległości także dla nich luz. Mamy narzucony "nadzór epidemiologiczny". Ogólnie to miałabym to gdzieś, naprawdę. Sam fakt mnie nie rusza. Ale! Jutro w nocy miałam wyjeżdżać. Wszystko opłacone, transport, noclegi. Tak za 5 dni, dla dwóch osób. Opcja bez możliwości odwołania. Wymazy dla oddziału zostały wyznaczone na środę. Po wstępnych ustaleniach z oddziałową udało mi się wybłagać wymaz jutro, ale wyniku i tak jutro nie będę miała (nawet jeśli ci "wyżej" od oddziałowej wyrażą zgodę na oddzielny wymaz jutro). Chyba że jakoś uda mi się poruszyć niebo i ziemię i jutro chociażby o północy wynik będzie. Jeśli już mam nie jechać to chociaż chciałabym mieć pewność, że to z powodu wyniku dodatniego (chociaż z pewnością będzie ujemny, tak sądzę, albo raczej - taką mam nadzieję). Trzymajcie kciuki za pozytywny dla mnie obrót sprawy! :kwiatek:
Watrusia, jeśli chcesz, to noś maseczkę, nikt Ci nie broni. Możesz ją nosić i będziesz bezpieczna. Natomiast panie pracujące w sklepie spędzają tam co najmniej 8h dziennie. Serio nie chciałabym spędzać 1/3 doby z ograniczonym dostępęm tlenu. Tak samo wielu ludziom robi się po prostu duszno nawet po chwili w masce, zwłaszcze że jest teraz ciepło. W Niemczech ludzie też mają te maseczki gdzieś i w praktyce większość nosi je założone na brodzie. Odstęp jest pilnowany tylko przy kasach i uwaga liczba zachorowań spada. U nas jest wzrost zachorowań, bo zwiększyli ilość testów, ot cała tajemnica. Poza tym te testy są dla mnie warte tyle co nic, skoro nawet papaja i koza miały wynik pozytywny 👍
kittajka, jest jeszcze coś takiego jak przyłbica, w większości sklepów panie tam pracujące, noszą je, pewnie że noszenie maseczek tyle godzin, to może wykończyć niejednego. Mi bardziej chodziło o klientów, przedtem pilnowały wręcz do przesady, a teraz luz bluz.
Poza tym te testy są dla mnie warte tyle co nic, skoro nawet papaja i koza miały wynik pozytywny 👍


Ogólnie rzecz biorąc się zgodzę. Tylko żal będzie siedzieć w domu przez blisko miesiąc, jak szklana kula wylosuje wynik dodatni :kwiatek:
W najbliższym nas powiatowym miasteczku w zasadzie dopiero teraz pojawiają się potwierdzone zakażenia. I od razu sporo.
W momencie gdy bodaj 90% obywateli doszła do wniosku, że spoko maks.
Wczoraj rozmawiałam z zaprzyjaźnionym lekarzem praktykującym w tym miasteczku.
Cały taki: WTF ??????
Świetnie wie, jak groźna jest to choroba i jak niewiele można pomóc. Boi się o rodziców mieszkających na terenie... przychodni.
Niefrasobliwość ludzi wydaje mu się dzikim absurdem. Bardzo zdziwiony, że ludzie organizują wesela, odbyło się także wesele pielęgniarki.
Uważa, że to nie jest zbyt mądre. Na wesele zajrzał.

Wszyscy ulegamy temu "spoko maks".
Obiektywnie rzecz biorąc - nie jest spoko. Rząd pilnuje tego, czego pilnował od początku: aby szpitale covidu nie były przepełnione,
aby nie było gwałtownego dublowania się liczby zarażonych.
Obostrzenia zmniejsza w miarę jak jest coraz więcej ozdrowieńców. Wtedy liczby się zgadzają, choć zarażeń szybko przybywa.
I przecież ma ich przybywać w nadziei na (nie wiedzieć na ile złudną) odporność zbiorową.
Chodzi jedynie o to, by w miarę kontrolować transmisję poziomą.
Wydaje mi się, że nadal powinniśmy zachowywać sporą ostrożność. Także dlatego, że sporo ludzi we względnej izolacji straciło uodpornienie na różnorakie "bezebeze".
Watrusia,  u nas na produkcji jest wybór maseczka lub przyłbica i wiele osób wybiera maseczkę jednak. Przyłbice wcale nie są takie super, mimo gąbki cisną, też potrafią parować 😉 Przez jakiś czas pracowali w obu tych zabezpieczeniach, więc mieli super porównanie, nie zapałali miłością do żadnego 🤣
mitery0322, - trzymam kciuki :kwiatek:

Mnie nie dziwi, że ludzie zaczynają mieć gdzieś te zalecenia. Póki co dla 99% społeczeństwa to pandemia jest tylko upierdliwa i dotkliwa finansowo. Ludzie nie mają kasy, życie nie raz przestawione do góry nogami, a efektów choroby jakby nie ma. Znaczy... są jak yeti. Każdy słyszał, niektórzy oglądają statystyki, ale w sumie mało kto zna kogoś, kto by widział/przechodził i był hospitalizowany. Ciężko jest 3 miesiące trząść portkami przed yeti, szczególnie, jak się ma inne problemy tu i teraz.
keirashara, hehehe znajdź mi kogoś kto zapałął miłością do maseczki czy przyłbicy. Ja odetchnęłam  z ulgą jak można było już chodzić w przestrzeni otwartej bez tego zabezpieczenia  na twarzy. Ale w przestrzeni zamkniętej, uważam że jednak powinno się nosić jedno, lub drugie. Może rzeczywiście mamy akurat to szczęście że nikt z naszego, czy naszych przyjaciół otoczenia nie zachorował, ale ludzie jednak chorują, i jak napisała halo, choroba jest niebezpieczna, szczególnie dla starszych osób. Taka rozchichotana w sklepie osoba bez maseczki, może w każdej chwili kichnąć, kaszlnąć, czy jakoś inaczej soczyście oznaczyć  przestrzeń wokół siebie, jakoś nie wierzę że jak zasłoni dłonią usta, wszystko zostanie na dłoni, a potem tą ręką będzie dotykała wózka, lady, czy innych produktów.  Tak jak napisała busch, odpowiedzialność zbiorowa się kłania.   
Mitery, właśnie dlatego boje się wracać do kraju 😁 ostatnio wpadł mi artykuł, że jakaś rodzina siedzi w domu od ponad miesiąca, bo mieli koronawirusa- facet miał ból mięśni przez dwa dni i wyszedł pozytywny w teście. Przy następnych testach on, bądź któreś z dzieci też wychodzili pozytywni, mimo braku jakichkolwiek objawów. I tak sobie siedzą i czekają aż w końcu uznają ich za zdrowych.
Watrusia, problem jest taki, że grupa ryzyka dla korony jest identyczna jak przy grypie. Tylko, że nikt przed grypą nie zatrzymywał świata. Nawet w Polsce publicznie przyznano, że na wirusa zmarło 200 osób bez chorób towarzyszących. I jest wysoce prawdopodobne, że te osoby ciężko chore zmarły by także mając grypę, czy łapiąc przeziębienie. Ja wiem, że każda śmierć jest tragedią, no ale więcej kobiet umiera przy porodzie niż na koronę, nawet z innymi chorobami. A zupełnie inną kwestią jest, to co wyszło podczas sekcji w Hamburgu, czy Zuryhu. Okazało się, że jakiś % ludzi zmarł na zator płucny, bo nie dostali leków przeciwzakrzepowych. W samych Niemczech szacuje się, że mogło być to około 1000 ludzi. I jest to informacja od lekarza.
A co do odpowiedzialności, to chyba dla niektórych działa tylko w jedną stronę. Rzućmy wszystko i ratujmy ten 1% populacji będący w grupie ryzyka. A co z pozostałymi? Już nikt nie myśli, czy ludzie będą mieli za co kupić jedzenie, zrobić opłaty, czy otrzymają odpowiednią pomoc medyczną w przypadku innych chorób? Sorry, ale do tej pory znam tylko osoby poszkodowane przez ratowanie  grupy ryzyka. Coraz więcej ludzi potraciło pracę. I nikt nie pyta, czy zasiłek lub postojowe im wystarczą na życie. A może niech ci co tak trąbią o odpowiedzialności zbiorowej sypną groszem i niech się zrzucą na rachunki i jedzenie dla poszkodowanych. W końcu odpowiedzialność zbiorowa, to odpowiedzialność za wszystkich, bez wyjątku. Chcecie chronić wszystkich, to chrońcie, ale nie cudzym kosztem.
efeemeryda   no fate but what we make.
16 czerwca 2020 07:25
ja tylko wrócę do papai, proszę nie mylcie testów na przeciwciała z PCR, bo to nie jest to samo  😵
busch   Mad god's blessing.
16 czerwca 2020 13:52
Mitery, właśnie dlatego boje się wracać do kraju 😁 ostatnio wpadł mi artykuł, że jakaś rodzina siedzi w domu od ponad miesiąca, bo mieli koronawirusa- facet miał ból mięśni przez dwa dni i wyszedł pozytywny w teście. Przy następnych testach on, bądź któreś z dzieci też wychodzili pozytywni, mimo braku jakichkolwiek objawów. I tak sobie siedzą i czekają aż w końcu uznają ich za zdrowych.
Watrusia, problem jest taki, że grupa ryzyka dla korony jest identyczna jak przy grypie. Tylko, że nikt przed grypą nie zatrzymywał świata. Nawet w Polsce publicznie przyznano, że na wirusa zmarło 200 osób bez chorób towarzyszących. I jest wysoce prawdopodobne, że te osoby ciężko chore zmarły by także mając grypę, czy łapiąc przeziębienie. Ja wiem, że każda śmierć jest tragedią, no ale więcej kobiet umiera przy porodzie niż na koronę, nawet z innymi chorobami. A zupełnie inną kwestią jest, to co wyszło podczas sekcji w Hamburgu, czy Zuryhu. Okazało się, że jakiś % ludzi zmarł na zator płucny, bo nie dostali leków przeciwzakrzepowych. W samych Niemczech szacuje się, że mogło być to około 1000 ludzi. I jest to informacja od lekarza.
A co do odpowiedzialności, to chyba dla niektórych działa tylko w jedną stronę. Rzućmy wszystko i ratujmy ten 1% populacji będący w grupie ryzyka. A co z pozostałymi? Już nikt nie myśli, czy ludzie będą mieli za co kupić jedzenie, zrobić opłaty, czy otrzymają odpowiednią pomoc medyczną w przypadku innych chorób? Sorry, ale do tej pory znam tylko osoby poszkodowane przez ratowanie  grupy ryzyka. Coraz więcej ludzi potraciło pracę. I nikt nie pyta, czy zasiłek lub postojowe im wystarczą na życie. A może niech ci co tak trąbią o odpowiedzialności zbiorowej sypną groszem i niech się zrzucą na rachunki i jedzenie dla poszkodowanych. W końcu odpowiedzialność zbiorowa, to odpowiedzialność za wszystkich, bez wyjątku. Chcecie chronić wszystkich, to chrońcie, ale nie cudzym kosztem.


Trochę chyba popłynęłaś, akurat odpowiedzialność była teraz w kontekście noszenia maseczek w sklepie podczas zakupów, znasz ludzi którzy z tego konkretnego powodu stracili pracę?

Co do reszty to aż się odechciewa komentować, ile razy można te same argumenty dementować... Jak sprawdziłam to podczas porodu w USA każdego roku umiera 700 kobiet, tymczasem na koronę zmarło 116,000 i to w 3(?) miesiące. Trochę Ci się liczby rozjechały  😜
Busch, znam ludzi, którzy stracili pracę przez lock down spowodowany wirusem, a nie przez nienoszenie maseczek. To już Twoja nadinterpretacja. Poza tym z jakiej paki odpowiedzialność zbiorowa ma dotyczyć tylko ochrony jednej grupy? Twój strach przed wirusem jest lepszy niż problemy innych? A może po prostu odpowiedzialność zbiorowa dotycząca innych problemów niż noszenie maseczek przestaje być wygodna? No albo chronimy wszystkich tak samo przed wszystkimi możliwymi konsekwencjami wirusa, albo nikogo. Albo jest równość, albo jej nie ma. Ja się nie zgadzam na ochronę mniejszości kosztem większości. I tyle.
Co do śmierci przy porodzie, to sprawdź sobie statystyki dla całego świata z 2020 z pierwszego kwartału 2020. Śmierci przy porodzie było więcej niż na koronę. I to są oficjalne statystyki z WHO. Poza tym nie tylko w USA umierają rodzące kobiety. Tak jakby nieco więcej jest ich np w Afryce, czy Ameryce Południowej. Także jak na razie to akurat nie ja manipuluje liczbami tak, aby było wygodnie. Poza tym nawet nie wspominałam.wcześniej o USA, więc nawet nie wiem czemu akurat ten kraj wybrałaś. A nie czekaj, akurat statystyki z tego kraju podpasowały 👍
No wiadomo, że lepiej, jak firma działa, niż jak nie działa. Ale jak się to robi szybko / bez zabezpieczeń, to można mieć jak ta sala weselna, o której wspominałam wcześniej. Otworzyli, zarobili zapewne na tym jednym weselu (plus), zarobiły inne osoby pracujące przy tym ślubie, fotograf, florystka, kogo tam mieli (plus), ale teraz wszyscy mogą mieć problem z kwarananną (minus) albo co najmniej badanie personelu + być może większy sceptycyzm kolejnych klientów (też minus). Jeśli będzie przybywać zachorowań, a R chyba jest powyżej 1, to firm, które się otworzyły, żeby znów się zamknąć, może przybyć. Również los tych biznesów – nie tylko "schorowanych i starych" – zależy od samodyscypliny społeczeństwa (maska, dystans, mycie rąk).

Jednym ze sposobów, żeby zacząć pchać tę naszą krzywą w dół, jest noszenie maseczek. Np. Forbes pisze o tym: Face-masks may be the key determinant of the covid-19 curve – study suggests. To się powinno opłacać, również biznesom. Póki co wylądowaliśmy w ogonie europejskim, część krajów nie otwiera przed nami granic (kwarantanny, testy). Na ile na naszą sytuację ma wpływ poluzowanie bez kontroli, na ile nadal za mało testów, za mało aktywnego śledzenia kontaktów, za mało skuteczne kwarantanny, na ile jeszcze jakieś bałagany krajowe, to nie wiem. Ale wygląda na to, że właśnie marnujemy to, co zyskaliśmy wprowadzając mocny lockdown.

Generalnie nikt nie obiecywał, że z pandemią będzie lekko 🙁
busch   Mad god's blessing.
16 czerwca 2020 15:06
Teodora, szacun za to że Ci się jeszcze chce, ja wymiękam  👍
Co do maseczek nie będę się wypowiadać. Mocny lockdown był, bo nie wiadomo było czego się spodziewać, aby poznać przeciwnika, przygotować się. My się nie przygotowaliśmy zdecydowanie, jeśli ratownicy medyczni teraz nie mają odpowiednich maseczek (nomen omen z tymi maseczkami), to znaczy, że na nic nie jesteśmy przygotowani i niczego się nie nauczyliśmy. Inna sprawa, że u nas mocny lockdown mam wrażenie był głownie dlatego, że inni tak robili i nie było żadnego innego pomysłu, bo to co teraz się dzieje wskazuje, że nikt z władz wciąż nie ma żadnego pomysłu ani wyobrażenia jak postępować. Jeśli w okolicach Bergamo wychodzi koło 50% osób z przeciwciałami, gdybym miała wybierać miejsce na wakacje pojechałabym tam, a nie do Nowej Zelandii czy do Czech. I za jakieś 2 miesiące też bym wybrała Śląsk, a nie lubuskie. Aha, przyłbica, jeśli jest profesjonalnie zrobiona, z odstępnikiem, nie paruje i zapewnia spory komfort. Przynajmniej taka, jakie były drukowane na drukarkach 3D dla medyków 🙂.
A sala weselna, nie ma takiego zabezpieczenia, które by było wystarczające. Jak zrobić wesele, żeby ludzie nie mieli ze sobą kontaktu? Nie winiłabym organizatorów, przypadki zakażeń przy zgromadzeniach w bliskiej odległości można ograniczyć, ale nie do zera. Część przychodni wciąż nie działa, sporo wciąż funkcjonuje w formule porad zdalnych i twierdzenie, że całe postępowanie jest by chronić starszych jest obecnie mocno nie na miejscu. I powtórnie, czy problemem jest ilość pozytywnych testów, potwierdzonych zakażeń, czy ilość hospitalizacji i śmierci, bo mam wrażenie, że trochę się to zaczyna gubić. A jeśli przyjmujemy, że nie będzie odporności zbiorowej, to hmmmm, a na jakiej zasadzie ma zadziałać ta upragniona szczepionka?
I czy jest plan długoterminowy?. Ale znów, rozsądny, a nie, że ludzie, w końcu zwierzęta socjalne i wymagające kontaktów bezpośrednich, będą utrzymywać dystans, dzieci nigdy nie wrócą do żłobków, przedszkoli, szkół, będą się bawić tylko z rodzeństwem w domu. Nie ma szczepionki. Kiedy przyjmiemy, że sytuacja jest opanowana (ale przyjmując jakieś rozsądne założenia, a nie, że patogen ma być w 100% wyeliminowany (niby jak?) i nie ma żadnych osób z pozytywnym testem w całej populacji. Śledzenie kontaktów, masowe testy i eliminacja miały sens na poziomie Wuhan IMHO. Czy przez następne kilkaset lat będziemy testować?
kittajka, zatorowość może być powikłaniem zapalenia płuc, więc nie wiem o czym ma świadczyć ta i informacja w Twoim poście. Ja znalazłam bardzo dużo różnych powikłań stwierdzonych po COVID19 z zapaleniem tarczycy włącznie. Nikt tej choroby i jej dalekich skutków nie zna. Nadal jest też bardzo dużo różnych opinii na temat samego podłączania do respiratorów...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 czerwca 2020 21:56
W Polsce nigdy nie było mocnego lockdownu.
galopada_   małoPolskie ;)
17 czerwca 2020 08:36
My się już wymazywaliśmy i sprawdzaliśmy przeciwciała żeby się rozmrozić i zdjąć z nas jednoimienność, aż tu nagle poszła lawina i mamy dziennie taką ilość przyjęć jakiej nie było od samego początku pandemii  😵

Obserwując na ulicach i w sklepach znaczne rozluźnienie wiedziałam, że tak będzie  😂 😵

Gillian   four letter word
17 czerwca 2020 11:08
Spoko, do nas nad morze właśnie Śląsk zjechał na wakacje więc też mamy wesoło  😂 🏇
u nas (nad morzem) w długi weekend na ulicach było ludzi, jak w szczycie sezonu.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 czerwca 2020 12:21
Moon   #kulistyzajebisty
17 czerwca 2020 12:35
Strzyga, eee, no widzę jedną osobę w maseczce! Props wielki!  😎
A liczby tylko idą w gore 🙁

Nawet w sklepie bez maseczek, serio o co chodzi - czy to takie ciężkie maseczkę zalozyc tam gdzie dużo ludzi? Wyszłam wypłacić kasę z bankomatu w maseczce, starsza babka na mnie nakaszlała  😲 

Wesela? Kto będzie teraz ryzykować zdrowiem swoich bliskich? No nie rozumiem.
busch   Mad god's blessing.
17 czerwca 2020 15:21
Strzyga, eee, no widzę jedną osobę w maseczce! Props wielki!  😎


Wszystkie inne osoby na zdjęciu mają problemy oddechowe, czego nie rozumiesz potworze?  😁
O matko, wesela... ja mam jedno w lipcu... i powinnam iść i pewnie pójdę bo to bliska rodzina, na szczęście zbyt wielu osób znać nie będę więc będę siębawić tylko ze swoim mężem ale jakoś tak... bez sensu.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 czerwca 2020 16:55
Tydzień temu ja i mąż mój zrobiliśmy sobie testy. Wyszło nam że wirusa nie mamy, ale za to mamy przeciwciała. Czyli my już po.

Jeśli chodzi o mnie to podejrzewałam że wirusa miałam bo pod koniec kwietnia utraciłam węch - będąc w sklepie chciałam ponownie wypróbować zapach perfum które tydzień wcześniej w tym samym sklepie mi się bardzo spodobały. Tym razem nic absolutnie nie poczułam mimo wsadzania nosa w chmurę perfum. Stan ten w zasadzie utrzymuje się do dziś czyli ponad 1,5 miesiąca - powoli bardzo powoli węch powraca - obecnie jest może na poziomie 25% stanu normalnego.

Być może w już w lutym  przechodziłam wirusa - miałam wtedy ok. 3 dni okropnej biegunki i brak apetytu, potem gdzieś z 10 dni odczuwałam okropne zmęczenie. Poza tym żadnej gorączki, zero kaszlu czy innych przypadłości.

Natomiast mąż gdzieś około początku kwietnia miał chyba jeden dzień gorączkę i parę dni kaszlu i wszystko. Węch też utracił, ale na jakieś 2 tygodnie, teraz wszystko u niego z tym w normie.
U mnie wynik ujemny. Reszta wymazów z wczoraj też negatywna. Druga część osób miała pobierane dziś. W każdym razie mogę bezpiecznie rozpocząć krótkie przedwakacje, opóźnione o ten czas czekania na wymaz i wynik, ale zawsze coś. Właśnie jadę busem, wszyscy pasażerowie mają maski, z tym, że to dopiero początek trasy. Ciekawe jak będzie dalej. 🏇
galopada_   małoPolskie ;)
17 czerwca 2020 18:06
Ja szczerze mówiąc liczyłam na ujemny wynik wymazu, ale dodatnie IgG.... Moja teoria, że przechorowalam  na początku roku upadła. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się