Kupno konia

A tak w twojej grupie celowej będą "wszyscy" od koni, czyli nikt, bo wpadną tam i "animalsi" i kuniareczki

Niestety tak właśnie jest, mimo ograniczenia publiki do osób 18+

Do tego przy wystawianiu kolejnych postów/kampanii często będziesz dostawała te same osoby ad persona, które już wcześniej miałaś w targecie... Nie wykluczysz.

Mam wrażenie że tak jest, bo kolejne posty z podobnymi kryteriami mają coraz słabsze efekty

IMHo tylko dobra promocja siebie jako profilu sprzedażowego plus to samo via insta, z czasem mogą zbudować ci pozycję i dotarcie do realnie zainteresowanych osób.


Czyli udzielanie się na grupach fejsowych i tutaj, co jest upierdliwe i zajmuje mnóstwo czasu 🙁 myślałam że jest jakiś lepszy sposób, tylko po prostu ja nie jestem "miszczem" marketingu
karolina_, głównie znajomi i znajomi znajomych plus sprawdzone stajnie handlowe, dalej zawodnicy.
karolina_, tylko znajomi, znajomi znajomych, zawodnicy.
Przeglądanie ogłoszeń nie ma sensu, mimo to ciągle się nabieram na nie pomagając szukać  komuś konia  😵
Klami, Perlica a co z młodymi końmi jeszcze nie startującymi, tylko poczta pantoflowa?
karolina_ ja całkiem niedawno szukałam młodziaka
Szukając młodego konia (roczniaka lub dwulatka) przejrzałam mnóstwo ogłoszeń, ale koni w tym wieku było niewiele. Po napisaniu ogłoszenia na fb dostałam sporo ofert koni, których w ogłoszeniach nigdzie nie widziałam. Oglądałam też (internetowo) hodowle, do jednej się wybrałam (zostałam bardzo niefajnie potraktowana)
Ale jednak kupiłam przez pocztę pantoflową.
karolina_, dokładnie tak.
Jeżdżąc z ogłoszeń okazuje się zazwyczaj, że konie nie mają pastwisk,  co dla mnie odpada u młodzieńca  albo że ogierek to chodzi na H dziennie na piaskowy padok i już.
Dobre hodowle już na początku roku sprzedały co miały i też bez ogłoszeń oczywiście.
To nie prawda. Wystarczy zajrzeć do naszego wątku ciąża, wyźrebienie, źrebak. Tam  jest sporo małych hodowli, które nie mają wyrobionej marki, aby ludzie sami przychodzili. Te konie wychodzą codziennie na pastwiska , a do tego są lepiej usocjolizowane  niż te z dużych hodowli, bo właściciele mają  na to czas. Także nie krzywdzcie takim opiniami . Jedziesz i widzisz w jakich warunkach kon stoi. Czy  konie po 12 są już w boksach czy nie, czy dobrze wyglądają itp
Sama mam mini hodowlę  a znam osobiście, nie tylko z forum 4 takie same. Konie różne w rodowodzie zależne od profilu i zamiłowania właścicieli-hodowców od ślązaków, po Casalle.
Patrząc z drugiej strony czyli sprzedającego- hodowcy, zainteresowanie roczniakami, dwulatkami jest bardzo słabe. A rośnie od skończenia przez konia 3 lat, najlepiej sprzedają się 4 latki  .Ludzie chcą gotowy produkt, tu i teraz koń ma  się nadawać do jazdy. Nie chcą czekać 2 lat.
Donia Aleksandra, co jest nieprawdą?
Takie są moje doświadczenia z tego roku poszukiwania roczniaka i dwulatka, tylko strata czasu i benzyny.
Ja w zeszłym tygodniu zrobiłam z 700 km oglądając 4 młode 3/4 letnie surowe konie - jeden totalnie dyszący i niewydolny oddechowo, dwa kulawe w pień, dwa na oko zdrowe i miłe, ale oba w ruchu z widcznymi wadami zadnich kończyn. Oczywiście z opisu w ogłoszeniu i info telefonicznym wszystkie zdrowe i przeznaczne do sportu..Nie wiem na co ludzie liczą. Szczególnie mnie urzekła jedna sprzedająca - klacz wyraźnie niezborna zadem, kulawa, a kopyta nie widziały kowala z pół roku, stojąca na kupie gnoju. - oczywiście w ogłoszeniu miłe fotki dobrego ruchu i nieźle skaczącego konia, w rówie sportowej cenie.
Po tej wycieczce mam dość i jadę do starego sprawdzonego znajomego hodowcy.
olq, doświadczenia mam podobne, dlatego sobie mówiłam, że się nie dam już nabrać na ogłoszenie, a jednak się dałam.
Najlepszy był koń 2 letni ze sztorcem, gdzie koleżanka pojechała prawie 4h w jedną stronę i sprzedająca "ups" zapomniała o tym powiedzieć, bo przecież się to wyprowadzi  🤣
Ciekawe co piszeczie - ja mam wystawioną bardzo dobrą zdrową 2-latkę. Z dobrym ruchem o solidnym (może nie szałowym zagranicznym rodowodzie) w normalnej cenie. Koń wychowany z rówiesniczką w mały stadzie, stały dostęp do 4-hektarowych pastwisk. Wolnowybiegowo, pomimoo iż 60%xx bez problemu sobie z tym radzi. Regualrnie werkowane, szczepiona odrobaczana. Jedyny  uszczerbek to mały sarkoid na uchu który zanika. Tak poza tym koń ruchowo i ekterierowo bez zarzutu.  Zainterersowanie prawie zerowe. 2 telefony jako roczniaczka, jeden telefon "dam 2/3 oferowanej ceny i odbieram w środę". Osoby które przyjechały obejrzeć klacz sztuk 0. Ale ja nie mam "marki" i jestem małym hodowcą. Druga sprawa, że większość poluje  na już 3/4 latka gotowego pod siodło - najlepiej w cenie do 10000 😉.
karolina_, Szukałam przez internet, ale nie FB czy insta, tylko: Revolta, Świat Koni - ale Olx, Gratka też.... Poczta pantoflowa owszem - ale u mnie zadziałało to bardziej, żeby się dowiedzieć, których koni NIE oglądać 😉
Ostatnio dochodzę do wniosku, że po młodziaki warto jechać do dużych stadnin albo do małych hodowców...

olq, Na laików liczą - których jest, wbrew pozorom, nie tak mało. Serio. Ludzie jeżdżą w rekreacji 3 miesiące i - viola! kupują konika. Albo niezajeżdżonego kucyka dziecku - bo przecież "ułoży pod siebie" 😎 Albo teoretycznie coś tam ogarniają, ale trafiają na takich "doradców", że głowa mała, naprawdę.

Albo sprzedający sami są laikami wszystkowiedzącymi i wg nich nic się nie dzieje - i tak, gnój w boksie to norma, brak pastwisk to norma.... Koń kulawy w pień, chudy - ale nie, sprzedający przekonany, że "on tak chodzi", a chudy, bo "uboga trawa tego roku" (czy równie absurdalne wytłumaczenie...)....
_karolina podeślij mi linka do twojego profilu to jak dam radę to ci podpowiem.
Budowanie takiej marki to jest proces, więc trwa, ale imho zawsze ten proces daje lepsze stabilniejsze w czasie efekty niż strzelanie po forach fotami.
karolina_, trzeba znać zasady działania FB, żeby wypromować stronę i to nie są zasady jakie nam się wydaje, że są  😉
Szkolenie o tym jak napisać post, żeby miał mnóstwo wyświetleń kosztowało 2 lata temu ok.2000 pln, ale były wiele ciekawych rzeczy o tym jak działa FB i w jaki sposób decyduje co komu i jak wyświetlić.

Prowadziłam jakiś czas temu stronę hodowli koni skokowych i wychodziło to całkiem dobrze, mimo że startowali od zera, ale teraz mają bardzo dobre konie i sprzedają nawet do USA.
Ustawienia posta i kampanii pod algorytm to rzecz drugorzędna (choć niezbędna na pewnym etapie). Musisz mieć dobrą strategię contentu po prostu.
To na co wielu nie zwraca uwagi - opis, logasek, dobry head (czyli kreowanie marki osobistej) dłogofalowo jest mega istotne- właśnie np. na rynek amerykanski.
kotbury, niby tak, ale jednak podstawą każdej hodowli są jej wyniki i widoczność na zawodach rangi ZO czy international, bo od samej strony to ludzie koni nie kupują.

karolina_, a na jakim poziomie chodzą Twoje konie?
Perlica, nie chodzą bo to gównarzeria  🤣 Wcześniej mieszkałam w UK i liczyłam na to że, tak jak tam, w Polsce będą się sprzedawać odsady. Nie sprzedają się, a z Niemiec ani Czech mi nikt nie przyjedzie bo za daleko. Na pewno nie chciałabym trzymać koni do momentu jak zaczną chodzic ZO, bo to kupa czasu, wszystko się może stać i moda się może zmienić.

A co do postów, widziałam te szkolenia ale nie wiem ile ma to sensu, bo podejrzewam że skoro Facebook jest wciąż aktualizowany to i algorytmy się zmieniaja.

Olq: to działa w dwie strony. Jeśli koń jest trzymany wolnowybiegowo to pewno ma i pogryzienia przez owady i jakieś wygryzione placki futra przez zabawy w stadzie, i rzepa w ogonie. Wiec lepiej zamknąć w boksie i odpicowac. No i kupujący potrafią mieć kosmiczne wymagania, typu proszę mi wziąć roczniaka na lonże żebym mogla zobaczyć jaka ma równowagę.

Kotbury, piszę priv
karolina_, to raczej trudno sprzedać odsady za konkretne pieniądze, jeśli nie bywasz na zawodach i ludzie ze środowiska nie wiedzą kim jesteś po prostu, chyba, że:
1) masz atrakcyjną cenę
2) matki po karierze GP w jakiś sposób rozpoznawalne.
Dobrą promocją koni ujeżdżeniowych jest też aukcja, która z roku na rok zyskuje zwolenników w PL ( w sensie ta forma sprzedaży odsadów) u Cichoniów.

Źrebaki wolnowybiegowego trochę odstraszają, bo one jednak zawsze wyglądaja "tanio", ale dla mnie źrebak z pastwiska to źrebak cały dzień na pastwisku, który jednak nocuje w stajni ( najczęściej biegalni) , ale nie z  wytartym ogonem, tylko normalny: może mieć zadrapanie, ugryzienie kumpla itp, ale nie wydęty brzuch, brak mięśni.
Jak jest właśnie odpicowany to wiadomo, że nie chodzi.
Takiego bym nie kupiła.
Perlica, ja nie mam na myśli źrebaka wywalonego na pastwiska bez kontroli, bardziej otwarta stajnie i kontrolę kilka razy na dobę. Ale każdy nieodpicowany koń wygląda tanio i tu też jest pies pogrzebany.

Co do aukcji, to ta niestety jest ograniczona do 3 stacji no i dużo koni schodzi niesprzedanych, nawet tych od dobrych matek, więc rynek niestety jest słabiutki
karolina_, niby tak, ale też ktoś kto ma pojęcie to nie musi mieć zaplecionych korków i spryskanych shinem źrebaków, bo widzi co chce zobaczyć ;-)
Po prostu dobrze odkarmiony, w ciągłym ruchu z kumplami z rocznika, wygląda inaczej niż koń z małej hodowli przydomowej mając tylko jednego kolegę za stado.

Na pewno część koni schodzi niesprzedanych, ale pokazały się gdzieś i nazwisko hodowcy gdzieś się pokazało również, może zostało w pamięci jak źrebak był fajny ?

Wszystkim kupującym nie dogonisz.

Jedną hodowlę z dużą tradycją ( ujeżdżeniową) odwiedzam regularnie od lat i nie mają problemu ze sprzedażą koni, a w tym roku to wogóle jakiś boom na kupowanie koni całkowicie.


Perlica, ale sprzedają w Polsce czy za granicę?
karolina_, poczta pantoflowa / sprawdzone miejsca. Dla mnie poszukiwanie sprowadza się do wykonania telefonów w znane mi bądź wskazane przez znajomych miejsca z pytaniem czy mają coś w poszukiwanym przeze mnie aktualnie zakresie. Jeżeli chodzi o ogłoszenia to przeglądam, ale raczej jak pomagam komuś znaleźć coś w mniejszym budżecie "niesportowego".
Co do odpicowanych młodziaków. Fakt, są osoby które będą w tym kierunku patrzeć, ale dla mnie to będą głównie osoby z niską świadomością. Podobnie patrzę zresztą i na starsze konie. Wolę konia z wygryzioną przez kolegę grzywą niż odpicowanego kalekę który ostatni raz biegał luzem mając rok. Źrebaki / młodziaki niewybiegane czy mało wybiegane to dla mnie zło. Jak czasami słyszę, czy widzę jak maluchy z matkami czy już same młodziaki po prostu wychodzą na kilka godzin na niezaduże padoki (jeszcze gorzej jak piaskowe), to no.... ja podziękuję.
karolina_, i w PL i za granicę.

Klami, uważam tak samo.
vissenna   Turecki niewolnik
06 lipca 2020 17:11
Też uważam, że najlepiej po znajomych, z polecenia. Kilkukrotnie nawet na forum podrzucałam ludziom szukającym konie ogłoszenia od znajomych których koni byłam pewna.

Taka mała podpowiedź. Jeśli już dzwonicie po ogłoszeniach, to  jest jedno dobre pytanie sprawdzające. "Dlaczego akurat taki rodowód?" W sensie, dlaczego hodowca połączył tą klacz ogierem.  Ogarnięty hodowca (obojętnie czy rocznie produkuje jednego czy 30 źrebaków) odpowie coś w stylu "matka była trochę długa, cięższa w typie i pobudliwa, więc szukałem ogiera krótkie, w lekkim typie i spokojnego". Dobry hodowca jest świadomy co chciał uzyskać z połączenia swojej klaczy i ogiera.
Zastanawiam się jak jest z tym TUVem.. Może coś mi podpowiecie?

Chcę kupić konia. Znam go, fajny, ale starszy i wiem, że po kontuzji. Zdroworozsądkowo chcę zrobić TUV. Trochę zong, bo w okolicy ceny mocno poszły do góry i na dzień dzisiejszy koszt to 1500 zł u sprawdzonej p. Weterynarz. Zastanawiam się od strony finansowej jak to obyczajowo się przyjęło. Za TUV płaci tylko kupujący? Czy jakoś się to rozkłada? Trochę boję się powtórki z rozrywki i sporej inwestycji, żeby darmowo zdiagnozować komuś konia, a raczej tykającą bombę. W końcu TUV leży w interesie obu stron. Jeśli go nie zbadam, za pół roku coś wyjdzie to jakby się uprzeć można kogoś po sądach ciągać.
lotta, Obyczajowo się raczej nie przyjęło. Każdy we własnym zakresie ogarnia weta z TUVem - a przynajmniej jest to najbardziej rozsądne, by zabrać po prostu swojego weta. Jeśli dany koń ma już zrobione jakieś zdjęcia, to można poprosić o udostępnienie (na jakich warunkach - nie wiem, ja sie spotykałam raczej z takim "gotowym" tuvem do wglądu).
Można się dogadać ze sprzedającym - że np. dzielicie koszty, jeśli sprzedający chce te zdjęcia widzieć. Jeśli nie, bierzesz swojego weta, robicie zdjęcia, ale rozmawiacie sobie na osobności, zdjęcia też tylko Ty widzisz. Tylko, że to trzeba pogadać. Może być tak, że sprzedający da zrobić tuv, ale na koszt kupującego. Nie spotkałam się z żadnym ogólnym zwyczajem w temacie.
lotta, zwyczajowo konie handlowe tuv mają zrobiony przez swojego weta i często sprzedający zdjęcia udostępnia.
Z Twojej wypowiedzi rozumem, że ktoś sprzedaje swojego "pojedynczego" konia , to skoro ma go od lat to tuv pewnie nie robił i wtedy robi zazwyczaj kupujący.
Tak jak myślicie - koń pojedynczy, prywatny, bez badań.

Ryzykować na pewno nie będę i bez zrobienia TUVu konia nie kupię. Tyle tylko, że cena TUVu względem 2 lat wstecz u tej samej lekarki wzrosła o 50% i zwyczajnie boję się scenariusza, w którym wychodzi coś bardzo poważnego o czym sprzedający nawet mógł nie mieć pojęcia i co oczywiste nie poinformował o tym, a ja zostaję z grubym rachunkiem. Jeszcze jak TUV kosztował 800 to tak kieszeń nie bolała.. Zastanawiam się jak ugryźć temat, żeby obie strony czuły się potraktowane fair.
lotta, ale TUV to nie diagnoza. Najpierw z koniem robi się kliniczne bdanie i jak kon ci tego nie przyjedzie to nie robisz RTG. Diagnozę zostawisz właścicielowi. Możesz mieć opcje ze cos wyjdzie dopiero na RTG ale no to zawsze jest opcja jak koń ma badania ponad roczne do wglądu
Zastanów się z wetem co przy takim koniu jest najbardziej prawdopodobne (jakie schorzenia) i tam zacznijcie badać, jak lekarz coś zobaczy to przerywasz badania i nie płacisz aż tyle... No i jeśli właściciel nie płaci, to nie ma wglądu 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się