Co mnie cieszy w jeździectwie i koniarstwie

Wkurzeni się wciąż wkurzają, a ja z radością się pochwalę, że opanowałam łapanie sików (końskich naturalnie).  😅  🏇  💃  Na razie tylko u klaczy, ale u wałacha też będę próbować, choć wydaje mi się to trudniejsze.
trusia, dobry skill 😁
A mnie cieszy ostatni spontaniczny wyjazd na zawody. Nie byliśmy nigdzie od roku i w sumie byłam pewna że koń nawet do przyczepy nie wejdzie. A tu załadunek i rozładunek elegancko, zachowanie konia bardzo porządne. Mimo średnich przejazdów jestem bardzo dumna ze swojego zwierza <3
Mnie cieszy, że mój koń jest taki szczery w tym co robi.

W terenie miejsce, w którym kiedyś włączał wsteczny i żadne moce nie były w stanie go zmusić do podjechania tam aktualnie skacze z marszu.

Ostatnio pierwszy raz wzięłam go na lonży na kłody. Na spokojnie, zaczęłam od najniższej, za pierwszym razem zaparkował trochę zdziwiony, ale absolutnie nie karciłam za to, musiał się przyjrzeć. Znowu go naprowadziłam i skakał juz każdą jedną, nawet taką krótką grubaśną. Z każdego najazdu. No coś pięknego. W dodatku tak mu się podobały skoki przez te kłody, że za każdy skokiem brykał i śmajdał łbem  😁

Ostatnio jeździłam sama po płaskim i pod koniec treningu postanowiłam dla urozmaicenia skoczyć taki drewniany masywny wysoki kozioł, bardzo wąski. F. nigdy nie skakał tak wąskich przeszkód, ani tego typu, więc liczyłam się ze stopą bądź wyłamaniem za pierwszą próbą. Skoczył bez zawahania, dwa razy z lewego, dwa razy z prawego, rozkłusowałam i zsiadłam stępować w ręku. Widać, że miał duży niedosyt i był bardzo zdziwiony moim zeskokiem, ale i zadowolony z siebie, że urósł chyba z 5 cm (chwaliłam dość ekspresyjnie  😉).

Cieszą mnie bardzo takie małe rzeczy, codziennie nie mogę się już doczekać wyjazdu do stajni.

A w kwestiach ludzi to niesamowicie cieszą mnie ludzie, którzy chcą się dzielić swoją wiedzą, poświęcają mi swój czas przez telefon czy internet, nawet długie godziny. Tłumaczą mi rzeczy ze sztuki jeździeckiej, o których nie miałam pojęcia, otwierają moje mózgowie i pomagają iść do przodu z tym moim czarnym bombelkiem  😁 :kwiatek:
Myślę, że wszyscy będą wiedzieć, że o nich mowa  😍
Moon   #kulistyzajebisty
28 lipca 2020 10:38
Nie sądziłam, że w moim móżdżku się tak wiele zmieni, od kiedy mam świadomość posiadania Kulistego, serio.

Myślałam "łoeeesu, no przecież będziesz zaiwaniać do stajni codziennie, padniesz na ryło! I jakie tam zmiany, nic noweeeeegooo...!"
a tu... zonk! Kulisty chyba naprawdę zaczął mnie poznawać po samym chodzie/głosie, zakumał jakiś schemat, rutynę no i kurła... zabijcie mnie, no twierdzę, że mój koń (ale to brzmi!  😜 ) chyba mnie lubi  💘  😂

Ale największą uciechę i miód na serce mam, że odzyskał radość ze skoków. Dalej, po ostatnim regresie skaczemy pięterko niżej (głównie ze względu na mnie i mój nieogar  😫 ) ale jak czuję, że nastawia uszy i sam ciągnie do płotków a po skoku kwiczy i chce brykać to japa mi się sama śmieje  😍

Tak więc, obecnie cieszy mnie... mój koń. Ot tak po prostu. Rzygam tęczą i nawet niedzielne zaiwanianie z taczką fajansu jest fajne, bo zastępuje siłownię, hahaha  🤣 😁
Moon, ja też zaiwaniam z taczką fajansu, a konkretnie wieloma taczkami (sprzątam padok, na którym stoi 5 koni, ale nikt się nie poczuwa), ale nigdy nie pomyślałam w ten sposób! Dziękuję za tę perspektywę.  :kwiatek:  Może dlatego wszystkie spodnie ze mnie spadają?  😀
Galop po plaży, a potem kąpiel w morzu! Radocha nie do opisania   😅  

 

trusia, - o jaaaaa, zazdraszczam! 😍
Cieszą mnie treningi  😜 i to że mój koń jest jak pies, jak przyjaciel. Musiały minąć 4 lata żebyśmy się zgrali 🙄. Ale warto  😅
Musiały minąć 4 lata żebyśmy się zgrali 🙄. Ale warto  😅


Gratulacje 🙂 I zazdro
Po raz pierwszy od prawie 5 lat udało mi się poskakać. Jadąc miałam wrażenie, że uprawiam pornografię do potęgi n tej, a na filmiku wygląda to całkiem dobrze 🙂 Gdyby tylko stajnia była bliżej, a nie 3,5 godziny w jedną stronę 🙁
BUCK   buttermilk buckskin
11 czerwca 2021 10:38
Briliante oomaatkoo ....stajnia z 3,5 godz. dojazdem ? w USA mieszkasz ? 😉

P.S. żeby nie odchodzić o tytułu wątku - a mnie cieszy że mam tego samego konia od ponad 20 lat !! juuppii !! 😍😀 i ktoś wspomniał o siłowni, czyli taczki, gnój i wywożenie codzienne, żeby mój zimnokrwisty miał jednak czysto 🙃 i w ogóle wszystko CIESZY 🙂🙂
BUCK, też mam Byśkę ponad 20 lat. Prawie całe jej życie i połowę mojego. Jakoś niedawno sobie to uświadomiłam.
Jej syn jest ze mną ponad 16 lat.
To rzeczywiście cieszy. Zwłaszcza, że przyłażą na zawołanie i wlezą ze mną wszędzie.
Mój jest ze mną prawie 13 lat, jakoś 12 lat temu był zajeżdżany. I choć nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, to dziś nie zamieniłabym go na żadnego innego. Kocham jego charakter, pracowitość i wygląd nadmuchanego kucyczka 😁
Dwa moje najstarsze konie są ze mną od 21 lat. Najstarszy mojej hodowli za miesiąc będzie miał 20.
BUCK   buttermilk buckskin
13 czerwca 2021 16:23
🙂 za jakiś czas zaczniemy się spotykać głównie w wątku o seniorach 😉 bo tymczasem ja nie mam o czym pisać jak tam bohaterami są 30+ 35+ 😍 😀
Wszystkich coś wkurza, a ja dzisiaj galopujac sobie w słońcu na świeżym powietrzu pomyślałam, czemu się skupiamy tylko na złych rzeczach. Także odkopuje ten biedny, zaniedbany wątek.

Cieszy mnie moja praca i możliwości. Mam do jazdy dobrze ujeżdżone konie, każdy inny i mogę się rozwijać i na nich uczyć jak szybko wyczuwać konia i jak najlepiej do nich docierać. I cieszy mnie, jak coś mi nie wychodzi na jakimś koniu i po jakimś czasie nagle nie ma żadnego problemu i się rozumiemy i mogę prosić o więcej. Cieszy mnie to, że mam możliwość walki ze swoimi słabościami i strachami i codziennie w jakimś stopniu przekraczam swoją strefę komfortu. I cieszą mnie takie wielkie małe oczywiste rzeczy, które odkrywam co jakiś czas i wtedy wiem, że nastąpił duży krok naprzód. O i jeszcze mnie cieszy, że nauczyłam się robić lotne w końcu porządnie, bo przez podejście ujezdzeniowcow do tego elementu nie miałam wcześniej okazji tak bardzo tego poćwiczyć.😁
Cieszy mnie, że w jeździectwie są konie :'D i że z nimi pracuję. Mniej gorzko wstaje się z rana do pracy z myślą, że jedzie się nie do biura tylko do ogonów.
Cieszy mnie każdy progres, nawet mały, konia lub mój. Czasem jakieś proste rzeczy okazują się kosmiczną przeszkodą, no i jak się uda to takie krzepiące, mimo że dla wielu ludzi to pewnie pierdoły, ale zwierz się stara i nieraz walczy sam ze sobą. A wyjątkowo cieszy, jak młodemu powoli coś zaczyna klikać.
To fajne jak konie okazują mi sympatię i zaufanie, choć według niektórych powinny chyba uciekać, bo od nich wymagam przy robocie i nie futruję smaczkami za wszystko.
Lubię jechać latem nad jezioro z koniem na oklep i się wykąpać, taka chwilka relaksu dla odmiany, i już bardzo za tym tęsknię.
Właśnie mi uświadomiłaś, czemu nie masz opinii z kosmosu na temat jazdy i wychowania koni. Bo z nimi pracujesz. To dużo wyjaśnia.😁
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
23 marca 2023 20:12
Bardzo mnie cieszy jedna z moich kobyłek. Generalnie ma być do ujeżdżenia, ale ostatnio w robocie codziennie na coś miała focha. Dzisiaj stępu nie będzie, dzisiaj w kłusie tylko dodania (robocze tempo jest be), dzisiaj galop tylko z prawej nogi itp. W zeszłym tygodniu wzięłam ją na trening skokowy (w zeszłym roku próbowaliśmy we wrześniu dwa razy, ale nie podobało jej się) i dziewczyna odkryła siebie na nowo 😁 Skacze co jej pokażę (szalone 50 cm) i dzisiaj pojechałam mały parkur. Już nie ma focha o nic 😂
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
23 marca 2023 20:39
A mnie cieszy wiosna, ciepło i brak błota :p
No i ładne nowe szmatki dla konia
P1200763.JPG P1200763.JPG
A mnie to cieszy, ze mam na co pieniądze wydawać 🤣🤣🤣
Mnie cieszy że mój konik to takie miłe w obyciu zwierzątko, zawsze chętne do współpracy i z nastawieniem "co jeszcze mógłbym dla pani zrobić". Jest turbointeligentny, wystarczy mu raz pokazać co i jak. Cieszy mnie że stoi sobie teraz na ładnym padoczku z kolegą, pod gołym niebem albo pod wiatą, ma zawsze czysto i pełny brzuszek. Cieszy mnie że jestem w stanie mu to zapewnić.

Aha i to że jeździectwo to taki świetny trening kompetencji transwersalnych, dziś sobie o tym pomyślałam dostarczając jeden projekt w pracy. Bo tak naprawdę własny koń na przykład to już jest jeden wielki projekt sam w sobie, wszystko podpinać pozapinac, uważać na detale, ćwiczyć umiejętność perswazji z właścicielami pensjonatów 🤣 aby osiągnąć efekt końcowy w postaci doskonałego końskiego atlety, dzielnego terenowca, najzdrowszego w świecie szczęśliwego futrzaka czy co tam kto sobie ustali za cel 😁
Mi się zmieniło mocno. Kiedyś mnie cieszylo mega że koń coś nowego zrozumiał, że się dobrze pokazał, że dobrze chodzi. Teraz głównie cieszą mnie zdrowe i udane zrebaczki i potem chętnie oglądam swoje konie pod innymi (lepszymi) jeźdźcami - to duża satysfakcja. Sobie do jazdy zostawiam to z czym jest zabawa, bo głupie nie jest, ale nie ma motoryki na wielką karierę i tak nie mam żalu. Nadal się cieszę że koń coś zaczaił, ale dotarło że na wygrywanie i wyrobienie sobie nazwiska w sporcie już dla mnie za późno, robiłam w życiu inne rzeczy jak był na to czas - i chyba powoli driftuje w kierunku odwieszenia fraka na wieczne później.

Natomiast z przyczyn logistycznych wróciłam do zajazdek i 3 latkow, co mnie i cieszy bo progres na tym etapie jest mega szybki i nie cieszy, bo wiem jakie mogą być konsekwencje.
Jeszcze mnie cieszy to, że jak przyszłam tu do pracy, to dostawałam te łatwiejsze i grzeczniejsze konie, a jak wyjeżdżali na zawody, to ściągali kogoś, żeby jeździł te starsze i bardziej wymagające. Ja sobie po cichu marzyłam, że kiedyś będę mogła chociaż raz na nich pojeździć, bo dla mnie to duże wydarzenie jeździć na koniach, które chodzą duże konkursy, w tym zakwalifikowane na igrzyska, mistrzostwa świata i Europy. I aktualnie mogę jeździć na wszystkich, są mi zostawiane pod ich nieobecność i bardzo mnie cieszy takie zaufanie, dostaje je też np. dzień przed startami. Super uczucie.😀

I cieszy mnie patrzenie na rozwój tych koni, jak sobie coraz lepiej radzą na zawodach. Jakoś inaczej zupełnie się to odczuwa jeśli się samemu te konie jeździ, a potem tak dobrze skaczą, mają swoje debiuty w wyższych klasach, zaczynaja galopować lepiej, jaram się tym bardzo, może jestem jakaś nienormalna, że tak to przeżywam.😂
A mnie wszystko cieszy co z końmi związane i nawet jak czasem coś nie idzie, to jak już wyjdzie na prostą to cieszy jeszcze bardziej.
Cieszy gdy odsad ufnie daje strugać kopyta, gdy można go na totalnym luzie badać i szczepić.
Gdy Iskra kuternoga radzi sobie świetnie i tylko minimalnie widać nierówność.
Nawet to że słoma mi się praktycznie skończyła mnie cieszy bo noce ciepłe i konie 24h na dworze.
Fajnie jest!
Cieszy mnie, że w końcu odpracowałam (6 tygodni), to co zepsułam (3tygodnie)...
I w sumie cieszy mnie, że zasada jak zepsujesz to dwa razy więcej pracujesz by naprawić się u nas sprawdziła.
Najbardziej mnie cieszy, że jak zepsułam, to trener wsiadł na 7 minut (dosłownie) i mi powiedziął dwie rzeczy:
- za mało zewnętrznej wodzy
- jesteś niecierpliwa
... no i oczywiście miał 100% racji, choć na początku nie chciałam tego do siebie przyjąć.
W każdym razie jak sobie obie rady włączyłam w cokolwiek co robiłam to "się naprawiło"... samo tak jakby.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się