Niezdiagnozowane kulawizny: Wyrok?

SparkHope, koń kulawy to koń kulawy i na takich się nie jeździ. Nie ma, że jest trochę kulawy więc sobie trochę pojeżdzę. Szukasz rady na forum, więc ją dostałaś. Ale że okazała się być inna niż oczekiwałaś, strzelasz focha.
I tak, jazda na kulawym koniu to znęcanie się nad zwierzęciem. Przynajmniej w moim odczuciu.

Kulawy, niezdiagnozowany kon pracujacy pod siodlem - taki, co "zawsze utyka na poczatku i czasem w trakcie" - nie ma sie ok

Kokosnuss, no chyba że to Karino 🤣
SparkHope, ale ja poniekąd rozumiem dziewczyny... Szukasz tu pomocy, bo wyczerpałaś dostępne Ci środki i to jest jak najbardziej okej, ale jednocześnie sama przyznajesz że koń ma nawracający problem. Skoro kuleje to znaczy, że boli lub jest dyskomfort - nad tym nie ma co dyskutować. Jazda na koniu, który okazuje ból i dyskomfort nie jest fair - szczególnie wobec konia i jako zwierzolub na pewno o tym wiesz.

Potraktuj sprawę na zimno, przyjmij rady jakie dostałaś. Zbieraj się w garść i diagnozuj :P Może w końcu 20 wet utrafi. Ja Ci napisałam jak mogę pomóc, sama przechodziłam ze swoim taką "kulawizno - nie kulawiznę", której nawet trenerka nie zauważyła. Skończyło się na trafnej diagnozie, bez konieczności posyłania konia do kliniki - ale pomógł naprawdę dobry wet na miejscu.

Edit: Dodam, że z ziemi nikt ze znajomych nie zauważył, że koń znaczy ale ja czułam z góry że coś jest nie tak. Było to na tyle minimalne, że ja odczułam a nikt nie widział i wszyscy mówili "wymyślasz, cackasz się, wsiadaj i jeździj, przegalopuj go, weź na lonżę". Mimo wszystko ja wiedziałam lepiej i moje odczucia okazały się jak najbardziej słuszne. Skoro więc czujesz, że koń ma nawracający problem to Twoje poczucie jest na pewno słuszne. Upieraj się na diagnostykę i daj koniowi luz od jazdy - bo skoro znaczy to znaczy, że go boli.
SparkHope, koń kulawy to koń kulawy i na takich się nie jeździ. Nie ma, że jest trochę kulawy więc sobie trochę pojeżdzę. Szukasz rady na forum, więc ją dostałaś. Ale że okazała się być inna niż oczekiwałaś, strzelasz focha.
I tak, jazda na kulawym koniu to znęcanie się nad zwierzęciem. Przynajmniej w moim odczuciu.

[quote author=kokosnuss link=topic=2166.msg2944685#msg2944685 date=1599824854]
Kulawy, niezdiagnozowany kon pracujacy pod siodlem - taki, co "zawsze utyka na poczatku i czasem w trakcie" - nie ma sie ok

Kokosnuss, no chyba że to Karino 🤣
[/quote]


Ok mam dość ..każdy lepiej widzi kiedy jeździmy, czy JEŹDZIMY (bo w sumie nikt nie zapytał czy jeżdżę na koniu?) i jak to w tedy wygląda 🙂
Nie strzelam focha..ciągle jakby nie było odpisuje.
Po prostu ie zgadzam się na obrażanie mnie, Ciebie czy kogokolwiek innego na forum..bo tak nakazuje kultura.
Koniec.. dla mnie temat wyczerpany i żałuje że zapytałam bo prócz  wyzwisk nie dowiedziałam się nic nowego.
Ciężko oczekiwać, że ktoś Cię będzie głaskał po głowie za jazdę na koniu z którym sama czujesz, że jest coś przewlekle nie tak... Myślę, że dostałaś tutaj jednak garść nowych informacji z których jak będziesz chciała to skorzystasz  😉 Powodzenia!
SparkHope, pomijając całą burzę, kim jest "Pani doktor od spraw neurologicznych" ? z czystej ciekawości..

Wezwij porządnego weta i zacznij diagnozować. Nie ma za bardzo co gdybać skoro koń nawet nie miał znieczuleń, więc tak naprawdę diagnostyka nawet się nie rozpoczęła.

Jeśli koń okazałby się neuro, to służę pomocą.
SparkHope, pomijając całą burzę, kim jest "Pani doktor od spraw neurologicznych" ? z czystej ciekawości..

Wezwij porządnego weta i zacznij diagnozować. Nie ma za bardzo co gdybać skoro koń nawet nie miał znieczuleń, więc tak naprawdę diagnostyka nawet się nie rozpoczęła.

Jeśli koń okazałby się neuro, to służę pomocą.

Nie przypomnę sobie nazwiska.. . rozmawiałam z nia dwa lata temu, Pani doktor z okolic Wrocławia bodajże.. ale mogę sie mylić
Gillian   four letter word
11 września 2020 13:19
[quote author=Nique link=topic=2166.msg2944690#msg2944690 date=1599825411]
Ale gdzie to chamstwo...?

Wyzywanie od dziewuch oraz oszczerstwa jakobym sie znęcała nad zwierzęciem dla żadnego zwierzoluba, ani własciciela nie są przyjemne.
Wiec tu jest to chamstwo i prostactwo.
[/quote]

Chamstwo i prostactwo to użytkowanie konia, który odczuwa przewlekły ból. Wbij sobie to do głowy.
Ok mam dość ..każdy lepiej widzi kiedy jeździmy, czy JEŹDZIMY (bo w sumie nikt nie zapytał czy jeżdżę na koniu?) i jak to w tedy wygląda 🙂


Przecież sama to napisałaś.

Moze też zaznacze ..kon nie chodzi sportu... chodzi w tereny tylko tak naprawde i na lonży- i zawsze w pełnym luzie - wszedzie praktycznie na halterze z długą szyją .. w tym w terenie
brzezinka, zgoda 😉

Spark Hope o, tu napisalas, ze jezdzisz


Więc podsumowując bez oceniania mnie jak to złym człowiekiem nie jestem bo jeżdże na czasem lekko utykającym koniu...


To i nikt o to nie pyta...

I tak, swiadoma jazda na kulawym koniu to znecanie sie.
SparkHope czytam ten wątek od rana i dałabym sobie rękę uciąć, że we wpisach na poprzedniej stronie przynajmniej 3 razy nadmieniałaś, że jeździsz na tym koniu...
Gillian   four letter word
11 września 2020 16:29
W pierwszym swoim poście tutaj jest o tym mowa 🙂
To ja napiszę coś w totalnym oderwaniu od przypadku SparkHope, bo nie znam właścicielki ani konia, a informacje podane tutaj są szczątkowe. Choć tak zupełnie szczerze - nie ukrywam, że przewlekły problem od tak młodego wieku w moim odczuciu również kwalifikuje się do eutanazji. Szanse na całkowite uwolnienie konia od bólu są po prostu nikłe.

Ale do rzeczy - nie zgadzam się z tak kategoryczną opinią większości z Was, że jakakolwiek kulawizna (mam tu na myśli wszystkie możliwe warianty) całkowicie wyklucza konia z ruchu wymuszonego, także pod siodłem. Rozumiem kwestie pourazowe, jak kontuzje ścięgien, więzadeł, pochewek itd, bo każde dodatkowe obciążenie robi większy meksyk. To samo problemy zwyrodnieniowe w fazie zapalnej - bo tą trzeba jak najszybciej wyciszyć.

Ale gro problemów ortopedycznych POGARSZA SIĘ w następstwie odstawienia konia od pracy, zwłaszcza problemy mięśniowe... To nie prawda, że każda nieregularność w ruchu wynika z bólu - może wynikać z asymetrii w ciele (chociażby w wyniku rozwinięcia mięśni po jednej stronie bardziej niż po drugiej), asymetrii miednicy czy łopatek... każda z tych rzeczy wizualnie może (i często daje...) wrażenie skracania wykroku którąś nogą, a w sytuacji zwiększonego obciążenia problem staje się bardziej widoczny. Ogólnie koń to na tyle duże zwierzę, że każda asymetria budowy czy muskulatury może przekładać się na regularność w ruchu.

Czy jak mój koń od zajazdki 2 lata chodził wpadając lekko prawym zadem do środka (co dawało wrażenie skracania tą nogą), to znaczy, że coś go bolało? Nie pomógł ani wet (było ich trzech, same wielkie nazwiska), ani osteopata, ani chiropraktyk, ani fizjo, ani nic poza regularną pracą, zwłaszcza pod siodłem... Obecnie łazi prosto. A powodem była... pamięć mięśniowa po chipie w stawie skokowym, który został niedługo po kupnie usunięty.

Czy jak Was bolą plecy, to kładziecie się do łóżka i czekacie, aż Wam przejdzie? Zapewniam, że od leżenia w dłuższej perspektywie będzie tylko gorzej.
Czy skolioza wywołuje permanentny ból i wyklucza całkowicie z aktywności fizycznej? Jakoś sama mam i jak zaczyna mi bardziej dokuczać, to dla mnie niezawodny znak, że... pora wrócić do biegania.
Albo - tu jadę po bandzie - czy jak jesteście praworęczni i używacie lewej ręki w mniejszym zakresie, to to świadczy o bólu tej lewej ręki?
I choć terapie manualne mogą przynieść chwilową ulgę, to niestety nie leczą. Jeśli któraś grupa mięśni w ciele jest przeciążona, to tylko i wyłącznie dlatego, że inne jest zbyt słaba i nie pracuje tak jak powinna. Rozwiązanie jest zatem jedno - pracować, żeby to wyrównać. A właściwie nie tyle pracować, co rehabilitować.

Oczywiście - w pierwszej kolejności bardzo dokładnie zdiagnozować...

P.S. Ogólnie to ja bardzo chętnie odczepiłabym się od swojej kobyły, która ciągle-ma-coś, ale niestety, nie mogę. Bo wysiądą jej plecy, po prostu... jeśli z jakiegoś powodu musiałabym ją zaboksować na kilka miesięcy (bo tfu tfu ścięgno na przykład), to chyba humanitarniej byłoby ją zjeść. To samo duet ścięgno+COPD albo jakikolwiek inny pakiet schorzeń, których leczenie się wzajemnie wyklucza.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
11 września 2020 16:56
Ja też się bujam z taką kulawizną, którą mam wrażenie, że tylko ja chce widzieć. Patrze na tego mojego konika i ręce mi opadają. Na dziesięciu weterynarzy tylko dwóch przyznało rację, że coś jest nie tak. Reszta? Diagnoza na zasadzie "przejdzie samo", "trzeba ją ruszać, przejdzie" i mój hit "widocznie tak ma". Większość lekarzy patrzyła na mnie jak na wariata, miałam moment że zaczęłam wierzyć w to, że mam urojenia. Jak jedna wetka przyznała, że  większość właścicieli słysząc że "samo przejdzie" lub "ten koń tak ma" uznaje że koń jest zdiagnozowany i z czystym sumieniem użytkuje. Tylko nie każdego satysfakcjonuje taka diagnoza...
I tak samo jak reszta osób tutaj uważam, że wsiadanie na konia, który jest nieregularny i lekko znaczy jest znęcaniem się. My też borykamy się z nieregularnością, która pojawia się i znika, taka typowo "z dupy" i ostatnią rzeczą jaką miałabym sumienie robić to wymaganie czegokolwiek od takiego konia, o wsiadaniu nie wspomnę.
I rozważam wycieczkę niemal na drugi koniec Polski do kliniki, bo podliczając wszystkie wizyty od początku problemów, wyszłoby mnie to dużo taniej i chce wierzyć, że dużo skuteczniej.

A wtrącając lekko, diagnoza kulawizny- lepiej w klinice u dr Przewoźnego czy na Służewcu?
Robaczek M. u dr. Przewoźnego raczej, ewentualnie CZK w Psucinie. Ale raczej pierwszy adres, bo jak wszelkie inne możliwości zostały u Was wyeliminowane, to chyba zostaje Wam scyntygrafia.
BTW masz filmy? Z czystej ciekawości - czy zobaczę to samo, co Ty, czy nie.

Edit. A ja dla odmiany znam ładnych parę przypadków, gdzie w określonych sytuacjach na treningu pojawiała się nieregularność, wet kazał pracować w określony sposób (bynamniej nie lżej) i konie się poprawiły lub naprawiły całkowicie. Where is your God now?
Gillian   four letter word
11 września 2020 18:20
Jak mnie bolą plecy, to ograniczam ruch i nie forsuję się aż nie przestanie. Jak mam pęcherz na stopie to nie ubieram glanów i nie idę na 10km przebieżkę.
Skoro u tego konia problem trwa tak długo to znaczy, że nie poprawia się. Jak wet nic nie widzi, to szuka się takiego, który znajdzie. Jak się ma możliwości to jedzie się do kliniki. A jak koń dalej jest popsuty, to się go odstawia od roboty i utrzymuje bardzo ekskluzywną kosiarkę. Dla mnie to proste i wynika z szacunku do zwierzaka.
Kuleć przejściowo może z wielu przyczyn i trzeba je po prostu znaleźć... Może to noga, może plecy, może łopatki, może szyją, może kolano. Szukać szukac szukać. A leczenie i diagnostyka koni jest w cholerę droga i każdy kto nabywa konia niestety musi liczyć się z taką ewentualnością (tynk ze ściany wcale nie taki najgorszy z masłem).
Jak mnie bolą plecy, to ograniczam ruch i nie forsuję się aż nie przestanie.

A ja idę biegać, też przestaje.
Odpoczynek daje ulgę do kolejnego przeciążenia, a rehabilitacja rozwiązuje problem (przynajmniej ma szansę).
Skupiacie się na problemach wynikających z przeciążeń, a paradoksalnie z niedostatku ruchu wynika ich drugie i trzecie tyle.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
11 września 2020 18:36
lillid dziękuje 🙂 właśnie co raz poważniej o tym myślę, bo to młody konik i choć mało użytkowy (malutki kucyk) to bardzo chce żeby żyła w komforcie i ewentualnie troche pracowała (mamy EMS i ruch nam potrzebny). Niestety nie uznaje pracy z koniem, który wykazuje jakąkolwiek bolesność lub dyskomfort. Kolano też mamy chore i tu mamy wskazany ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Uwierzcie mi, że czasem mam łzy w oczach idąc z nią i słysząc jak to kolano przeskakuje.

Gillian dokładnie, tynk całkiem spoko ;D i chodzenie w adidaskach jak szaleje zima, bo cała wypłata poszła w leczenie konia i na butki nie starczyło ;D
Robaczek M. zadzierzgnięcie rzepki?
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
11 września 2020 20:07
lillid wysłałam PW 🙂 ale nie zadzierzgnięcie a zwichnięcie rzepki. Z takim terminem zostałam po wizycie dr Henklewskiego
SparkHope, nie mnie Ciebie oceniać bo każdy ma inne możliwości finansowe, ale chciałam Ci tylko napisać, że z mojego punktu widzenia nie zaczęłaś jeszcze tego konia w ogóle diagnozować. Szczerze mówiąc podziwiam, bo przez tyle czasu do przyczyny tej nieregularności mógł jeszcze dojść nierówny rozwój mięśni i przeciążenia pozostałych kończyn.

Diagnostyka tego typu rzeczy jest trudna ale nie jest niemożliwa. Trzeba do tego naprawdę dobrego ortopedy i zwykle co najmniej prześwietlenia górnych partii. Możesz też sprawdzać na Facebooku KJ Osadkowski, kiedy u nich jest George Oduro, który zwykle daje radę tego typu dziwnym przypadkom, tylko trzeba wtedy konia zawieźć. Ale zawsze to taniej niż scyntygrafia czy rezonans, które najprawdopodobniej dałyby Ci definitywną odpowiedź co jest z koniem nie tak, ale pewnie nie w wchodzą w grę.

Czy ten przesunięty krąg potwierdziłaś prześwietleniem? Czy zrobiłaś chociaż jedno zdjęcie kręgosłupa? Usg? Cokolwiek?
Obawiam się,  że "opadający przedostatni krąg lędźwiowy" przekracza możliwości diagnostyczne przy użyciu RTG... na tym odcinku wyrostki ledwie widać, bo za dużo mięśnia je przykrywa, a co dopiero kręgi, które same z siebie w ogóle są potwornie trudną strukturą do oceny.
SparkHope, nie mnie Ciebie oceniać bo każdy ma inne możliwości finansowe, ale chciałam Ci tylko napisać, że z mojego punktu widzenia nie zaczęłaś jeszcze tego konia w ogóle diagnozować. Szczerze mówiąc podziwiam, bo przez tyle czasu do przyczyny tej nieregularności mógł jeszcze dojść nierówny rozwój mięśni i przeciążenia pozostałych kończyn.

Diagnostyka tego typu rzeczy jest trudna ale nie jest niemożliwa. Trzeba do tego naprawdę dobrego ortopedy i zwykle co najmniej prześwietlenia górnych partii. Możesz też sprawdzać na Facebooku KJ Osadkowski, kiedy u nich jest George Oduro, który zwykle daje radę tego typu dziwnym przypadkom, tylko trzeba wtedy konia zawieźć. Ale zawsze to taniej niż scyntygrafia czy rezonans, które najprawdopodobniej dałyby Ci definitywną odpowiedź co jest z koniem nie tak, ale pewnie nie w wchodzą w grę.

Czy ten przesunięty krąg potwierdziłaś prześwietleniem? Czy zrobiłaś chociaż jedno zdjęcie kręgosłupa? Usg? Cokolwiek?



Zdjęcia ani USG nie były robione. Czemu? Bo weterynarz powiedział że nie ma sensu..prześwietlił całe nogi i stwierdził ze można patrzec na kręgosłup ale po próbach uciskowych, gdzie kon nie wykazał bólu więc to strzelanie w ciemno a na zdjęciach może nic nie wyjść. Zasugerował Czaka...ten przyjechał zdiagnozował. Diagnoza zgadzała się z objawami..nastawił konia zalecił ruch (po okresie rekonwalescencji) z konkretnymi ćwiczeniami i koń ponad rok problemu nie miał. Okaz zdrowia poprawie się rozwijający bez bolu. Potem przyszła kontuzja - dwa miesiące nic nierobienia bo rana..dodatkowo pechowo bo zima i ciągła gruda. I koń zaczął utykać...ale ciężko było stwierdzić powód bo no..rana była na nodze, gruda na padokach...więc mogło to być wszystko..powoli wrócił do lonży problem znowu minął (padlo że może jednak to było podbicie bo były ślady na kopytach-krwiaczki) .i teraz po kolejnym okresie półrocznym gdzie koń super nic nagle utyka na DRUGA nogę.  I nie nie jeżdżę, a sprawdzam na lonży ...próby zgieciowe i kolana sprawdzone na ten moment ...szukać będę wyżej ale musimy zaczekać aż Pani doktor się odezwie.. zobaczymy co zasugeruje
SparkHope, jeśli koń zaczął utykać po dwóch miesiącach „nic nie robienia”, to scenariusz mógł być taki: „rekonwalescencja” po osteopacie obudowała problem mięśniami, jak po kontuzji mięśnie spadły to problem wyszedł z powrotem, bo on dalej tam siedzi.

Nie podejmuję się Ciebie pouczać ale nadal twierdzę, że nawet porządna diagnostyka się nie rozpoczęła. Nie wiem, który weterynarz badał, ale w Polsce jest 2-3 takich weterynarzy w których „nie ma sensu” uwierzyłabym na słowo. A już na pewno nie takiemu co potrafi tylko nogi prześwietlić. Pana Czaki nie znam, nigdy o nim nie słyszałam.

Niestety piszę a autopsji. Mam konia zdiagnozowanego i wyprowadzanego z problemu.
vissenna   Turecki niewolnik
11 września 2020 21:18
Spark Hope
Pozgłaszałaś użytkowników forum za dość ostrą krytykę swojej osoby. Jednocześnie sama nazywasz ich chamami i prostakami.

Oddzielając już fakt, że jeździsz na koniu który ma objawy bólowe (i to od 3 lat) nie znajdując w sobie wystarczająco empatii by skontaktować się z kliniką i poznać diagnozę... czego oczekujesz? Oczywiście, że wszyscy zareagują w ten sposób. Chcesz pomocy a jednocześnie nie potrafisz określić kto jak diagnozował, odrzucasz dobre rady wywiezienia na diagnostykę do kliniki... Nie dziw się, że spotkasz się z ludźmi którzy wezmą w obronę Twojego konia!

Proszę wszystkich tu zebranych o powstrzymanie emocji i dyskurs na pewnym poziomie.

Jako ze jako naczelny hejter 🤣 czuje sie poniekad wywolana do tablicy, dla mnie w opisanej historii kluczowe jest to, ze:

- mowimy o koniu kulawym przed zajezdzeniem (jako dwulatek) ktory po 1,5 roku - dalej kulawy - mimo kulawizny i braku diagnozy zostal wziety pod siodlo. Sens takiej decyzji wydaje mi sie bardzo, bardzo watpliwy. Tak, kiedys taki mlody kon zamiast wierzchowca bylby zywcem rzeznym... ale jazda na niesprawnym koniu nieszczegolnie wydaje mi sie mniejszym zlem 🤔
- mowimy o braku poprawnej diagnostyki - 12 zdjec rtg JEDNEJ NOGI, bez znieczulen diagnostycznych, oceny tkanek miekkich etc. to w 21 wieku raczej smiech na sali. Rownie kuriozalna wydaje mi sie ocena, ze kulawizna nie wynika z bolu, bo kon nie reaguje na badanie palpacyjne 🤔wirek:
- Jedyna "diagnoza" jest na podstawie palpacji i widzimisie altmedowego "specjalisty". "Diagnoza zgadzała się z objawami" to zdanie, ktore mozna powiedziec o kazdej altmedowej diagnozie (piekno altmedu 😉 ) - kon ma zrosty jelit / przestawiona miednice / opadniety krag / ukryta borelioze, stad kuleje. Oczywiscie dobra altmedowa diagnoza musi byc niesprawdzalna konwencjonalnie, a ze odcinek ledzwiowy przypadkiem jest trudny w diagnostyce obrazowej.... Sorry, wartosc takiej diagnozy jest literalnie zadna.
- po takim czasie pracy z blednym wzorcem ruchu to ten kon moze miec -nascie kontuzji wtornych, takze nawet jesli powod utykania na starcie nie byl bolowy, a np. neurologiczny, to teraz najprawdopodobniej tego konia i tak cos boli.

Jesli kon faktycznie jest pacjentem neurologicznym to z tego co wiem zaden weterynarz nie zaleca pracy pod siodlem 🤔 poprawcie mnie jesli sie myle

A, i porada o eutanazji serio nie byla proba pojechania po SparkHope - nie kazdego stac na medyczne "loty w kosmos", scyntygrafie i rezonans, i w takich przypadkach naprawde uwazam, ze eutanazja jest lepszym rozwiazaniem niz jazda na przewlekle kulawym koniu. Tak, Holandia to cywilizacja smierci i co tam jeszcze 🤣

Ale do rzeczy - nie zgadzam się z tak kategoryczną opinią większości z Was, że jakakolwiek kulawizna (mam tu na myśli wszystkie możliwe warianty) całkowicie wyklucza konia z ruchu wymuszonego, także pod siodłem.

lillid, osobiscie nie mam takiej opinii, natomiast jestem zdania, ze kulawemu koniowi nalezy sie w pierwszej kolejnosci minimum rzetelnej diagnostyki. Chocby te glupie znieczulenia diagnostyczne zeby wykluczyc, ze konia jednak zwyczajnie cos boli.

A, i rehabilitowac tez trzeba umiec. Moim zdaniem jazda nieregularna i "tylko do lasu" to na ten przyklad niedzwiedzia przysluga nawet wobec zdrowego konia, bo z reguly konie chodza w takim trybie, jak sama chca (w zgodzie z blednymi wzorcami ruchu) i nic sie nie poprawia i poprawic nie moze. Jedyne konie, ktore kojarze, a ktorym sie cokolwiek poprawilo ot takiego sobie plasania po lesie to przypadki przewleklych zapalen w obrebie szyi i/lub potylicy - bo w lesie z reguly nikt nie wymaga ustawienia.

Btw. mojego pierwszego konia zalatwilam sobie wlasnie aresztami boksowymi i odstawieniem od pracy "bo zwyrodnienia" takze wiem, o czym mowisz. Tylko nie widze tu punktu odniesienia do historii, od ktorej zaczela sie dyskusja - a mysle, ze wiekszosc osob krytykujacych prace kulawych koni sie jednak domyslnie do tej historii odnosi.
Obawiam się,  że "opadający przedostatni krąg lędźwiowy" przekracza możliwości diagnostyczne przy użyciu RTG... na tym odcinku wyrostki ledwie widać, bo za dużo mięśnia je przykrywa, a co dopiero kręgi, które same z siebie w ogóle są potwornie trudną strukturą do oceny.


lilid, tak się spodziewam, ale nikt tego nawet nie próbował. Zdiagnozował pan Czaka, bliżej mi nie znany.

Najbliższy rezonans (do zrobienia na stojąco) to klinika Dallgow pod Berlinem (w PL tylko leżące). Wyjdzie ok 1000 EUR z opisem plus transport w dwie strony. I zapewne na rezonansie albo scyntygrafii wyjdzie gdzie i w czym problem. Oczywiście samo badanie nie uleczy, ale jest to jakikolwiek punkt wyjścia bez gdybania.
A.Czak jest polską wersja G.Oduro czy Ch.Bude czyli jak co niektórzy określili szury  😁 polską co nie znaczy gorszą.
Tylko nie widze tu punktu odniesienia do historii, od ktorej zaczela sie dyskusja - a mysle, ze wiekszosc osob krytykujacych prace kulawych koni sie jednak domyslnie do tej historii odnosi.

Dlatego na początku zastrzegłam, że piszę w oderwaniu od tej historii, odnosząc się wyłącznie do kategorycznego stwierdzenia, że na kulawych koniach się nie jeździ/nie zmusza do pracy. Czasem zmuszać trzeba, przy czym po pierwsze - jest to rehabilitacja, a nie użytkowanie. Po drugie- podstawą tej rehabilitacji musi być diagnoza.
dea   primum non nocere
11 września 2020 22:23
A ja po części rozumiem to zgłoszenie do moderatora, bo o ile z treścią "na kulawym niezdiagnozowanym koniu nie powinno się jeździć" można się zgodzić, to na taką formę (sadystka? dzban?) autorka nie zasłużyła. Może by tak spojrzeć na całokształt i spróbować zrozumieć sytuację, zamiast czepiać się słów? Przyszła tutaj, czy po radę "godną sadystki", czyli: powiedzcie mi, mogę skakać? Albo: nic się nie dzieje, więc nic nie muszę robić, mogę sobie dalej dupkę wozić? No nie, ja tu widzę właściciela, który podejmował w najlepszej wierze w kompetencje weterynarzy próby pomocy zwierzęciu. Włącznie z zaleconym ruchem, który nawet po części pomagał. Który zwątpił już w te kompetencje i przychodzi z wątpliwością względem diagnozy, pisząc w tym wątku o radę co dalej. Można przecież spokojnie, normalnie powiedzieć, że lepiej nie jeździć, polecić weta, który według was jest kompetentny, bez najazdów? Zasugerować kierunki diagnostyki?  Tak, to się pojawiło, ale w jakim sosie? Jakaś satysfakcja jest, jak się tak komuś zza ekranu dowali? Ze złotą myślą, że od takiego właściciela lepszy morbital? Serio? Może można pomóc, człowiekowi, koniowi. Agresją rzadko się to osiągnie.

kokosnuss ogólnie lubię Cię czytać na forum i cenię, ale powiedz, czy naprawdę klacz Twoja miała taki czysty behawior? Nie pomogło na to częściowo podkucie? Może jednak coś jej nie pasowało, może nawet bolało? Kto wie, czy nie jeździłaś mimo woli na kulawym koniu jakiś czas. Jasne, znalazłaś trop, pomogło, chwali się. Możesz polecić tę ścieżkę, tylko po co taki naskok, plus nagięcie prawdy? Bo forumowiczka nieznana?
dea, nie wykluczam, ze przez jakis czas (kilka tygodni) jezdzilam potencjalnie na koniu, ktorego cos bolalo. Z reka na sercu.

Jakby sie czepiac technikaliow to kon w okresie pracy pod siodlem nie byl kulawy (bo byl regularny / czysty klinicznie), ale wiem, co masz na mysli. Z koni kulawych zsiadam w momencie zauwazenia kulawizny (co z uplywem czasu idzie coraz lepiej jednak).

W tamtym poscie chcialam przekazac cos innego - ze problemy (pozornie) behawioralne jednak automatycznie daja z definicji pewien margines bledu, ktorego w przypadku konia przewlekle klinicznie kulawego osobiscie nie widze. Jakby SparkHope przyszla z koniem, ktory gryzie przy dopinaniu popregu czy bryka, to mysle ze odbior by byl zgola inny.

Osobiscie tak dluga jazda na kulawym koniu (i zajezdzanie takiegoz) bez zadnej realnej diagnostyki nie miesci mi sie w glowie. I nie mowie tego teraz, zeby komus dokopac ad personam.

I serio i z reka na sercu i bez grama zlosliwosci jakbym miala konia kulawego "od nowosci" i nie rokujacego poprawy (a nie byloby mnie stac na zagraniczna diagnostyke etc) to powaznie rozwazylabym eutanazje zamiast uzytkowania. A raczej moj wet prowadzacy, bo u nas takie konie sie standardowo usypia. Mam wrazenie, ze w Polsce to jednak bardzo zle brzmi i wychodze na zlosliwa sadystke.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się