Koronawirus

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
16 października 2020 19:45
Siłownie w hotelach są bezpieczne  😵
busch   Mad god's blessing.
16 października 2020 20:34
Ale! Historie, które słyszę od moich kursantów w pracy i na korepetycjach jeszcze bardziej pokazują, jak nieudolny jest ten rząd i cały system. To co się dzieje w szkołach, to paranoja  😂 Nauczyciel z covidem? Kwarantanna dla klas, które uczył. Ale dla nauczycieli, z którymi miał kontakt przez cały czas np. w pokoju nauczycielskim? A skąd  🙂 Klasy, które miały kontakt z 'zagrożonymi klasami' np. na wspólnym wfie? Też luzik, bez kwarantanny.
Serio, jak tu traktować poważnie sytuację, skoro "góra" robi sobie z tego jaja?  😉


Jak Ci nie wystarcza post galopady, żeby traktować to poważnie, to zawsze możesz poczytać jak ratownicy odbijają się od drzwi szpitali i nie mają gdzie zostawić pacjentów 🙂

https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/koronawirus-w-polsce-brak-miejsc-w-szpitalach-nagranie-dyspozytorni/907gz4n
busch, ja osobiście odmawialam wjazdu kolejnej karetce, bo i tak nie miałam już wolnego łóżka a tym bardziej wolnego łóżka z dostępem do tlenu. Na podłodze pacjenta nie położę. Musieli szukac gdzie indziej, a zajechali do nas pomimo wcześniejszej rozmowy i informacji że nie mamy miejsc. System jest niewydolny od lat, ale nikt nie sluchał środowiska medycznego. Daje nam dwa, w porywach trzy tygodnie i wszystko padnie.
bush chyba nie zrozumiałaś, co napisałam. Albo napisałam nieskładnie.

Ja traktuję temat poważnie. Chodzi mi o ogół - nie dziwię się, że ludzie dają sobie przyzwolenie na luźne podejście, skoro sami rządzący bawią się sytuacją tak, jak im wygodnie. Mnie to bulwersuje, a nie cieszy 😉
[quote author=galopada_ link=topic=103024.msg2948417#msg2948417 date=1602877401]
System jest niewydolny od lat, ale nikt nie sluchał środowiska medycznego. Daje nam dwa, w porywach trzy tygodnie i wszystko padnie.
[/quote]

Czekam z utęsknieniem. Bo już mam dość. Dość wysłuchiwania, jacy to lekarze i służba zdrowia są źli. Jak to pielęgniarki nic nie robią itd itp. Czekam z utęsknieniem na wielkie bum.

Trzymaj się galopada. Bo przekichany czas dla was. Ciekawe kiedy personel zacznie padać z przemęczenia. Dbaj o siebie w miarę możliwości.
busch   Mad god's blessing.
16 października 2020 21:03
galopada_, też tak myślałam że to tak wyglądało. Ratownicy chcą jak najszybciej opróżnić karetkę, a lekarze nie chcą brać na garba więcej, niż mogą unieść. Teraz tylko czekam aż TVP wszystko przekręci że to lekarze psychopaci dla własnej przyjemności przepychają się z ratownikami, policjantami i wojewodą, bo nie chcą ludzi leczyć  🙄

infantil, mnie takie podejście doprowadza do białej gorączki, szczególnie gdy ludzie odmawiają noszenia maseczek bo nie jest to umocowane prawnie. I co z tego że nie jest! Tu chodzi o ludzkie życie vs czyjś niewielki dyskomfort  😤 😤 😤
busch, chłopakom z karetki tez współczuję. Mają przewalone 😵 tak samo jak dyapozytorzy.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
16 października 2020 22:35
Co do szkół, to mnie rozwaliły trzy szkoły. W jednej na kwarantannę idą tylko pierwsze ławki, w drugiej trzy pierwsze rzędy, a w trzeciej 14.10 wysłano klasę na kwarantannę do 15.10. Tak, dziś mieli wrócić na lekcje. A przepraszam, u syna mojej znajomej na kwarantannę wysłano tylko chłopców. Dziewczyny dalej chodzą.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 października 2020 00:26
Ja się w tym komencie naprawdę boje, że ja lub ktoś z moich bliskich zachorujemy i nie będzie dla nas miejsca w szpitalu.
Przestałam czytać wszelkich antycovidowcow i antymaseczkowcow, bo nie daje psychicznie rady.
Strzyga, o to to! Dokładnie tego się powinniśmy bać. Mnie pociesza tylko to, że w razie potrzeby wydrę swoją kanapę z dyzurki żeby oddać komuś z rodziny nawet na nielegalu. Mogę spać wtedy na karimacie w spiworze....
galopada_, dziękuję za te wpisy. Bo to w końcu treści, przy których nie trzeba się zastanawiać na ile są prawdziwe.

Oprócz samego realnego zagrożenia zdrowia ta sytuacja pokazuje jak straszni jesteśmy jako ludzie.
Przytłaczają mnie nastroje społeczne, przytłacza nierzetelność przekazu medialnego. W komunikaty i działania rządowe nie wierzę tym bardziej. Tak wiele nielogicznych posunięć, że trudno zaufać.

Nie rozumiem antymaseczkowców, nie rozumiem podważania zagrożenia zdrowia. A najbardziej wkurza mnie argumentowanie "prawami, które gwarantuje konstytucja". Szkoda, że konstytucja nie nakazuje posiadania serca i rozumu, by nie myśleć tylko o czubku własnego nosa...
Ale nie rozumiem też braku logiki w zarządzeniach rządowych. Jak przekonać ludzi sceptycznych skoro głupota niektórych nakazów na wstępnie rozkłada na łopatki każdą dyskusję?

Moje obawy są takie same od marca. Boję się o rodziców, i ich zdrowie i życie. Boję się o siebie, ale bardziej w kontekście "co z moim durnym psem" jeśli zostanę uziemiona kwarantanną.
Trzymam się myślami przy, być może głupich, teoriach o konotacjach z gruźlicą, o częstym kontakcie z różnymi zwierzętami, itd. Bo czegoś trzymać się muszę, by panować nad obawami.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
17 października 2020 10:09
galopada_, trzymam kciuki za Was wszystkich i wysyłam uściski.

Trochę w tej sytuacji winię media, które na poczatku roku bardzo nakręcały panikę. Ludzie spodziewali się trupów na ulicach, jak miało niby (widziałam artykuły, ze to było zakłamane) na ulicach i ogólne nakręcanie spirali strachu. Ludzie zabarykadowali się w domach z zapasami makaronu i papieru toaletowego i .... nic się nie stało. Później Morawiecki grzmiał, jak to covid jest w odwrocie, bo się wyborów wystraszył i nastąpiło zwolnienie blokady. Ludzie przestali się bać, zaczęli wymyślać teorie spiskowe, bo ile czasu można się bać? Bardziej realny stał się strach o utratę pracy i środków do życia, niż zdrowia, czy życia.

Aktualne działania i decyzje też same sobie przeczą - nie można iść na siłownię, chyba że jest się gościem hotelowym; można iść na zajęcia z tańca, a wirus w restauracjach atakuje tylko po 21. W kościołach go zupełnie nie ma. Jak obywatele mają wierzyć, że serio to wirus jest problemem, a nie jakieś dziwne zapędy rządzących?  😵

Dzisiaj ponad 9 tys. nowych przypadków - tak jakby 1/3 mojego miasta
safie, u nas 704. A mamy full w szpitalu (170 miejsc, bo pielęgniarki mamy dodatnie więc nie mamy jak zakładać kolejnych oddziałów) 😵
Zdrowykoń, ale to ma być zaskakujące? Wynika ze specyfiki testu, a potwierdzenie, że wydajnie wykrywa się niezakaźne formy sars-cov2 wiadomo bodajże od kwietnia. Ale nie mamy innej metody, nie mamy jak wykrywać zakaźnych, bo jak, siejesz potem po hodowlach komórkowych i patrzysz co się dzieje? Jak niby to zrobić? Musimy korzystać z technik które mamy i posługiwać się rozsądkiem przy podejmowaniu decyzji. Choćby kwarantannowaniu wszystkich z drugiego, trzeciego, czwartego i piątego kontaktu, bo można wszystkich zamknąć, tylko to ma swoje konsekwencje. Nie tylko gospodarcze, ale też społeczne. Zamknijmy seniorów w domach, po kilku tygodniach sporo z nich wpadnie w depresje, a jeszcze więcej już więcej nie wyjdzie, bo fizycznie nie będzie w stanie się sama poruszać. Co do maseczek sporym niebezpieczeństwem jest to, że się je fetyszyzuje i ludzie przestają przejmować się dystansem fizycznym, bo przecież mają maseczki i dzięki temu są całkowicie bezpieczni. Jasne. Tak do spółki z fetyszyzowaniem respiratorów. Kilka dni temu był fajny wywiad z anestezjologiem w tokfm po 20-tej (niestety nie pamiętam nazwiska), że trzeba się skupić na zmniejszeniu ilości ludzi wymagających respiratora, a nie zwiększaniu ilości respiratorów. Jak wprowadza się bezsensowne przepisy, to naturalne, że ludzie nie będą ich przestrzegać, a potem nie będą przestrzegać także tych logicznych. Nie było możliwości przekonania ludzi do masek w przestrzeniach zamkniętych, to dowaliliśmy na zewnątrz. A co, niech mają. Jeszcze raz, sens wilgotnej maseczki noszonej kilka godzin. Ktoś, coś? Ktoś edukuje społeczeństwo?
Jabberwocky, otóż to. Działać trzeba z sensem i konsekwentnie, to co się dzieje u nas jest bez sensu i niekonsekwentne, więc siłą rzeczy zaufania nie wzbudza. A w koronawirusa nie ma co wierzyć czy nie, bo fakty nie są kwestią wiary.
Mój szpital po niecałych 3 tygodniach od powrotu do normalnego funkcjonowania powraca do formy jednoimiennego, ze skutkiem natychmiastowym praktycznie. Oddział zakaźny przy szpitalu przepełniony od dawna, pół SORu odgrodzone i zajęte przez pacjentów covidowych. W zeszłym tygodniu w jednej z mniejszych miejscowości pod moim miastem szpital miejski został przekształcony na jednoimienny, po dwóch dniach bodajże był już całkowicie zapełniony. Od początku przyszłego tygodnia mój szpital ponownie ma zapewnić 200 miejsc covidowych, gdzie przez miesiące marzec-wrzesień liczba zakażonych pacjentów w szpitalu wynosiła 60-120 osób. Pojawiają się pogłoski, że szpital nie zapewni nam kombinezonów ani być może nawet masek z filtrem. Ja jak na razie jestem dobrej myśli, nie panikuję, będzie co ma być, ale po wypowiedziach galopady nastawiam się jednak mniej optymistycznie. Do tej pory raczej nie mieliśmy żadnych piorunujących przebiegów, zgonów stosunkowo mało (chociaż na początku wydawało mi się to dużo), było niewiele osób rzeczywiście chorych, większość miała łagodne objawy, a te cięższe często szybko ustępowały po przetoczeniu osocza od ozdrowieńców.
Pracować jednak nie ma komu. Mamy w szpitalu bardzo mało personelu, wiele osób odeszło po pierwszym przekształceniu na jednoimienny, teraz pewnie będą kolejne wypowiedzenia składane, jeśli sytuacja z wynagrodzeniem i sprzętem będzie taka jak słychać. Dodatkowo jest dużo osób na zwolnieniach, ode mnie 3 pielęgniarki, jedna oddelegowana na inny oddział, jedna w okresie wypowiedzenia na L4. To 1/3. Jeszcze jedna osoba odejdzie z grafiku i posypie się całkowicie. Zamelduję się za jakiś czas i dam znać jak będzie wyglądała nowa sytuacja covidowa.
mitery0322, przypomnisz gdzie pracujesz? Może być na priv
galopada, mitery0322,  :przytul: Trzymajcie się! Jesteście wielkie, mam ogromny szacunek dla wszystkich służb medycznych i codziennej walki, jaką staczają nie tylko z covid, ale też z koszmarną sytuacją w służbie zdrowia  🙁
I jednocześnie szlag mnie trafia, jak słyszę te absurdalne komentarze ze strony rządowej. Jest to zwyczajnie obrzydliwe. Czy oni naprawdę w obecnych czasach będą kreować medyków jako wrogów?  🤔 Mamy najbardziej nieetyczny rząd ever, kropka.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
17 października 2020 13:42
Ja w tym tygodniu dowiedziałam się, że nie ma żadnej pandemii. Jest to nakręcone, żeby nas ubezwłasnowolnić. Wystarczy jeść więcej warzyw, łykać witaminy, spotykać się z dobrymi ludźmi i stosować post dr Dąbrowskiej.  😵 I hit z wczoraj - ponoć ojciec dyrektor ma różańce leczące COVID, jedynie 300 zł sztuka. I ludzie w to wierzą...
To chyba Marszałek (ex) Karczewski polecał jabłko po kolacji jako lek na COVID. Jako ciąg dalszy akcji jedz jabłka na złość Putinowi.
A z drugiej strony tak działa Sanepid.

Czyli snajperzy na dachach strzelający do osób bez maseczek nie wystarczą, nie wystarczy by człowiek nie oddychał. Aż strach pomyśleć co będzie, jak w Sanepidach zaczną pracować ofiary dzisiejszej nauki zdalnej.

edit: Niestety chyba ma rację Tunrida. Póki system działa pozszywany sznurkami, na ratownikach i ratowniczkach medycznych, pielęgniarkach i pielęgniarzach, lekarkach i lekarzach pracujących z poczucia obowiązku, powołania, odpowiedzialności za chorych, którzy zbierają kawałki systemu obchodząc brak procedur, środków, zasad, personelu, "rozwiązań systemowych" tak długo się nie poprawi. A sytuacja będzie długotrwała, nie będzie za 2 miesiące szczepionki zrzuconej z dronów i samolotów i nie skończy się w ciągu godziny, a mam wrażenie, że wszyscy tak traktują. Przy sezonowości nawet, wtedy zaczną się w końcu odwlekane przypadki nowotworów, chorób układu krążenia itd., bo to naprawdę nie jest jedyna choroba, a poprzewraca jak domino wszystko co już się chwiało, taką cisze przed burzą mamy. Gdyby nie to, że to nie gra komputerowa można by obserwować cóż to za piękna katastrofa nas czeka. No nic, miejmy nadzieję, że uda się uniknąć masowych samobójstw właścicieli wielu biznesów, a ludzie którzy dostali po psychice się pozbierają. Możemy dbać o siebie i swoich bliskich, myśleć, zachowywać się odpowiedzialnie i nie panikować. I kto wie, czy to ostatnie nie jest najważniejsze.

Lotnaa, rząd na te chwile ratuje się jak może. Lepiej zrzucić winę za zły system na lekarzy, niż przyznać się do błędów. Jeśli chodzi o obostrzenia, to podejrzewam, że będą dokręcać śrubę do połowy listopada, bo oni realnie boją się tego, co może zadziać się 11go listopada i chcą utrzymać ludzi w domach. A ludzie tak łatwo nie zapomną tego, jak policjant bez maseczki gazował ludzi za jej brak. No i zobaczymy jak potoczy się sprawa Giertycha, bo może to być punkt zapalny.
Na UP w Lublinie jakieś cyrki, serio. Jedna ze studentek poszła do mediów, bo nie zasłaniała twarzy ze względu na ataki lęku, zaświadczenia nie ma, ma jakieś postępowanie dyscyplinarne. Sporo studentów jest dawno chorych, ale zajęcia zrobiło zdalne dopiero od poniedziałku. 🤔wirek:
Za to ja test w poniedziałek. Rozłożyło mnie, wolę sprawdzić, bo tak mocniej przeziębiona nie byłam dawno. No i kolega, z którym się widziałam ostatnio też mocniej przeziębiony od środy, a dzisiaj doszedł kaszel i uciska przy wdechu w klatce. Ech, i niedziela pod znakiem stresu.
Podrzucę Wam jeszcze tekst mojego znajomego ze studiów o wczorajszym dniu pracy:

"Kto umrze to umrze i trudno"

Właśnie wróciłem do domu po 24 godzinach pracy. Zmęczony, zdenerwowany, wściekły, bezradny.

Na 8😲0 do przychodni A. 1 porada: izolacja w związku z Covid. 2 porada: oczekiwanie na wynik wymazu. 3 porada: podejrzenie Covid,  skierowanie na wymaz. 4 porada: telefon pacjenta z dodatnim wynikiem testu. 5 porada: uffff, zwykłe nadciśnienie. W międzyczasie system gabinet.gov.pl pada kilkukrotnie.

Jadę do przychodni B. Dziś tu nie pracuję, ale umówiłem się z pacjentem na zdjęcie holtera, przecież inne choroby nas nie opuściły.

Nastepny punkt,  przychodnia C, zastępstwo, dziś będę tu jedynym lekarzem. Po drodze kupuję 7daysa, bo to jedyne pieczywo na stacji, do sklepu nie pójdę bo godziny dla seniorów. Wchodzę,  w poczekalni pacjent z żoną,  widzę że stan jest poważny. Ubieram się szybko w strój kosmonauty i przyjmuję. Diagnoza: ciężka niewydolność oddechowa. Sąsiedzi pacjenta covid+. Wzywam karetkę,  przyjechali bardzo szybko. Ustalają miejsce, nie ma żadnego na oddziale wewnętrznym w promieniu 50km od przychodni. Pacjent ZATRZYMUJE SIĘ! Przestaje oddychać,  przestaje bić serce. RKO, adrenalina, udaje się, ruszył.  Podwójna radość, pierwsza, że żyje,  druga, że teraz wymaga pobytu na oddziale intensywnej terapii, gdzie miejsce jest bliżej. Jedzie. Musimy zamknąć czasowo dzwi do przychodni, sterylizacja pomieszczeń,  zmiana ubrań.  W tym czasie mogę udzielac jedynie teleporad. Kolejny telefon, żona podaje, że jej mąż jest w ciężkim stanie. Pytam: - kaszle? -nie. -gorączkuje? -nie. Jadę do domu pacjenta ubrany we wszystkie konieczne środki ochrony. Stan pacjenta faktycznie jest ciężki. Gorączkuje. Kaszle... jest odwodniony, niewydolny oddechowo. Wzywam karetkę. Panowie nie zabierają pacjenta, bo nie mają dokąd, miejsc w szpitalu nie ma, a stan jest na tyle ciężki że nie rokuje przeżycia, zagraża zgonem podczas objazdu województwa w poszukiwaniu miejsca w szpitalu. Nie mam wyjscia, muszę podjąć leczenie w domu. Stosuję kilka metod z leczenia hospicyjnego, nie mam możliwości podłączenia tlenu, bo skąd. Mam nadzieję, ze pacjent nie będzie cierpiał.
Później jest spokojniej.

Wracam na chwilę do domu, pies od 7.30 nie był na spacerze. Pewnie gdyby umiał,  to spakowałby walizki i się wyprowadził. Nie umie i jest ze mną.  Idziemy na bardzo krótki spacer. Myślę sobie,  że może to dobrze, że nie mam rodziny,  bo by się już rozpadła przez to, że ciągle jestem w pracy.

Jadę na nocny dyżur do Szpitala. Po drodze wstępuję do przychodni B, chcę sprawdzić wyniki wymazów zleconych we wtorek. Wczoraj ich nie było.  Dziś system nie działa. Niestety, pacjenci będą w niepewności przez cały weekend. W międzyczasie ok 10 konsultacji dla rodziny, znajomych, znajomych znajomych i ludzi, którzy nie odzywali się od 10 lat.

Wchodzę do Szpitala. Przez 14 najbliższych godzin będę odpowiedzialny za zdrowie ok 60 000 osób. Pacjenci przychodzą,  rozpoznaję zaburzenia rytmu serca, biegunki, bole brzucha, złamanie podstawy czaszki i zespoły abstynencyjne, wczoraj przecież były imieniny Jadwigi, trzeba się było skuć jak świnia na cześć żony czy bratowej. Leczę pokornie, pacjentom nie mówię nic oceniającego itp. Nareszczie północ, mam trochę czasu dla siebie. Zjadam zakupionego przed poludniem 7daysa, znajduję chwilę na różaniec, który i tak idzie mi z oporem, a zamiast "módl się za nami grzesznymi" odmawiam "módl się za nami bezradnymi". Zdążyłem odmówić tajemnicę, słyszę dzwonek do drzwi. Ten dźwięk stawia mnie na równe nogi. Młody człowiek,  silny ból brzucha. Podaje, że zjadł grzyby przypominające kanie. Jest w złym stanie. Dzwonię na toksykologię z prośbą o szybkie przyjęcie i zostaje olany ciepłym moczem, mam sobie radzić sam. Na szczęście pomaga mi dyżurny chirurg i bierze pacjenta na Oddział.  W nocy jeszcze kilka interwencji. Dyżur kończę stwierdzeniem zgonu 92latki.

Wracam do domu, pies się cieszy. Chwila przerwy. W niedzielę zaczynam pracę o 7.30 i kończę we wtorek o 18. W tym czasie media publiczne za głosem ministra Sasina pewnie wyleją na mnie i moje środowisko pomyje, bo "jesteśmy mało zaangażowani"

Jeśli doczytałeś do tego momentu to błagam,  proszę,  zakładaj maskę i nie wychodź z domu jeśli nie musisz. Nie każ mi mówić patrząc prosto w oczy, że ktoś z Twojej rodziny umrze w domu,  bo nie ma dla niego miejsca w szpitalu. To ponad moją wytrzymałość.

Systemu już nie ma, zostało chałupnictwo. Słowa premiera spełniają się na naszych oczach.
galopada przerażające. Trzymajcie się, nie wiem jak dzielnie, ale na tyle na ile dacie radę. Dziękuję.
Scottie   Cicha obserwatorka
17 października 2020 22:12
To ja dorzucę jeszcze to: Dramatyczny zapis rozmów dyspozytorek pogotowia z zespołami ratunkowymi

W zeszłym roku bałam się, że zabije mnie rak, w tym roku boję się, że zrobi to COVID.
Ja jestem ogromna szczęściara, ze w tym dziwnym czasie wypadł mi urlop macierzyński i nie muszę pracować. Jednak mam kontakt ze znajomymi i to co się dzieje w medycynie ratunkowej przechodzi wszelkie pojęcie. Chłopaki czekają w kolejce karetek na sor po 5-7 godzin W KOMBINEZONACH. SORy nie maja gdzie kłaść pacjentów. Oddziały nie maja dokąd przyjmować pacjentów z sorow. A zlecenia dyspozytorów pogotowia zawijają się na kolejne ekrany. W dodatku codziennie po kilka karetek nie wyjezdza w ogóle, bo tak dużo ratowników jest na kwarantannie/ izolacji. Ludzie robią po 300-400godzin w miesiącu żeby latać grafikiwe dziury. Jedynym plusem całej sytuacji są finanse, bo rzeczywiście w końcu mogą coś odłożyć, ale jakim kosztem?

Ps
Kolega ratownik już ma kwalifikacje na przeszczep płuc. Drugi wrócił do pracy, ale nie jest w stanie wejść na pierwsze piętro. Straszna choroba.
rtk, ja funkcjonuje jak robot. Niechcący podliczyłam i wyszło mi 400h w ciągu miesiąca. Więcej jestem w pracy niż w domu 😵 jutro wychodzę na trzydniowy dyżur z przerwami na 7h kursu online poniedzialek i wtorek
galopada, jeny toz to są okropne liczby. Mam nadzieje ze chociaż macie jakieś fajne działki w nocy żeby przeżyć. Okropne czasy. Idealnie wypadł mi ten macierzyński :p
System działa dzięki osobom z poczuciem obowiązku jak mitery0322, galopada i jej kolega, i można im przekazać wyrazy szacunku. Bo system oprócz oklasków i gorących "podziękowań" Sasina więcej nie zaproponuje. Pamiętacie wpis w okolicach kwietnia którejś z badaczek, że społeczeństwo chętnie płaci miliony piłkarzom czy innym celebrytom, ale niekoniecznie tym, którzy zajmują się nauką i ochroną zdrowia i nic, dokładnie nic się nie zmieniło.
Tymczasem premier naszego kraju na twitterze (tak, tak, na twitterze!) umieszcza wpisy, że rząd swoją strategię opiera na podstawie, uwaga: listu do redakcji Lanceta, który autorzy, ot tak sobie, zatytułowali jako konsensus. Nie na podstawie badań, analiz, modeli. Nie. Na podstawie listu do redakcji. Opublikowanego 15 października. Znaczy w okolicach kwietnia, rząd nasz wspaniały korzystając z maszyny czasu przeniósł się do 15 października, przeczytał list do redakcji (dobrze, że do Lanceta, a nie list zaczynający się od słów: Droga Redakcjo, w pierwszych słowach mojego listu...) wrócił do czasu rzeczywistego i przez całe 5 miesięcy na podstawie konsultacji ze specjalistami radził jak wdrożyć treść listu jako strategię. Z ignorowaniem punktu 8 choćby, ale to pewnie na podstawie tych analiz ekspertów. Wspaniale, jesteśmy uratowani. I teraz, jeśli budowanie odporności stadnej nie ma sensu, przy założeniu, że szczepionki nie będzie, to jakieś pomysły? Cokolwiek?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się