kącik skoków

mindgame, myślałam, że to Ty i się zdziwiłam, bo myślałam, że jesteś starsza trochę.

A gdzie na tym filmie są straszaki? Są tylko białe deski. Dla mnie straszak to niebieskie baseniki i różne rodzaju dziwne podmurówki, drąg pszczółka, zebra itp.

Przecież napisałam wyżej, że są turbo kuce, które chodzą poziom MP, ale nie jest ich w Polsce bardzo dużo ( jestem co roku na MP Kucy).
Perlica, no dla niektórych koni byle deska jest straszna. Dla mnie straszaki to wszystko co nie jest zwykłym drągiem 😉
mindgame, deska to szerszy drąg  😂

Spoko, rozumiem.
aleqsandra, Ale ja mówię o straszakach w tych najniższych klasach. Takich, które z założenia powinny być dla mniej doświadczonych jeźdźców, dla młodych koni. 50tki, 60tki, 70tki. No i wiadomo, że zależy od konia.
Moim zdaniem w przypadku zawodów towarzyskich o zawrotnej wysokości 60-70 cm i:
1) pierwszych zawodów młodego konia
2) zawodów konia "zatkanego", wrażliwego, popsutego gdzieś wcześniej
3) pierwszych zawodów mocno zestresowanej pary, bo taka kombinacja też się zdarza (gdzie technicznie wszystko wychodzi, ale jeździec jest wrażliwy, "spalający się", to samo koń. Kiedyś trzeba zrobić ten pierwszy krok. Nie da się milion lat ćwiczyć w domu. Niektórych trzeba trochę "popchnąć", żeby uwierzyli w swoje siły).
- przeszkody powinny być przyjazne i ma być miło i przyjemnie.
Kolejne zawody, kolejne wyjazdy - podnosimy poprzeczkę i jedziemy na straszaki, a i owszem. Jasne, że jeździec powinien być przygotowany, trening powinien być dostosowany do poziomu, a wyjazd wtedy, kiedy para jest gotowa, ale nie dokładajmy "do pieca".

No, jeszcze dobrą opcją są po prostu wyjazdy treningowe, konsultacyjne, gdzie nie ma presji czasu jak na zawodach, a koń może się dłużej "opatrzeć" ze straszakami wszelakimi.
Perlica, no dla niektórych koni byle deska jest straszna. Dla mnie straszaki to wszystko co nie jest zwykłym drągiem 😉


Czyli jednak twój koń potrzebuje po prostu objeżdżenia, także po okolicznych stajniach, czy parkurach treningowych. Bo nawet jeśli tam są takie zwykłe drągi "jak w domu', to jednak bywają trochę inne (kolory, kształt stojaka, bandy czy banery dookoła). I to ma kolosalne znaczenie.
Potrzeba wam rutyny jeżdżenia "zwykłych" dragów.
Zacznijmy od tego, że mało kto wie (włącznie z niektórymi GT, niestety 🙁) co jest przykre dla konia, a co zachęcające.
Przykład: liverpoole i triple są zachęcające (chyba że koń nawykł już mówić "nope"😉.
I może od tego, że rozdział o przeszkodach w przepisach skokowych zaczyna się od: "Przeszkoda musi(!) przede wszystkim zachęcać do skoku".
Co dziś wzbudzałoby pusty śmiech, gdyby ktokolwiek to czytał 😀
Dalej to trzeba podzielić konie na normalne i mutanty 🙂
Mutanty to te "nie ma że nie pasuje" i "tylko poka, poka, co jeszcze?"
A normalne - muszą nabrać rutyny.
To akurat było na WKKW, ale dobra norweska zawodniczka zrobiła duże oczy i rzekła: Co wy robicie? Czemu utrącacie sobie, sami, konie, które mogłyby być niezłe?
To cały świat jakkolwiek rokujące konie oszczędza, żeby się z czasem rozwinęły, a wy robicie wszystko, żeby koń szybko zaczął mówić "nope".
Następna rzecz to taka, że mała przeszkoda, szczególnie mikra stacjonatka, to nie jest miła przeszkoda dla konia.
Koń (duży) do rozskakania w warunkach zawodów potrzebuje skoków 1 m +i żeby naprawdę był zachęcające: bez straszaków, pasujące miłe, optymalne szerokości, łatwe linie, doublebarki,
niczego co wypiętrza, łamie płynność i rytm. Tak naskakany koń łyknie resztę (deski, "ostre" podmurówki, fale, tęcze, róże, złota, czernie, pastele, szafiry etc.) z marszu,
i to tak, że Nigdy nie przyjdzie mu do głowy odmówić skoku (co jest najlepszą sytuacją, żeby koń Nigdy nie odmówił., żeby w ogóle nie brał w rachubę takiego pomysłu).
I tu jest problem, bo takich parkurów (niemal) nie ma. Bo jest tak, że jest GT. A GT ma posterować rywalizacją sportową. Wyłonić najlepszych w określonej proporcji.
A to w 90 i 100 jest najwięcej par. I jakby to wyglądało, gdyby 80% jechało bezbłędnie a nikt "trąby" nie dostał?
Z kolei w 130 dobrze by było, żeby ktokolwiek to na czysto przejechał, i żeby pary się nie pozabijały.
I mamy paradoks: im wyżej tym łatwiej.
Kiedyś było zdrowo: 100- nie było w ogóle, chyba że stricte towarzysko, zaczynało się od 100, niżej jeśli początek sezonu.
A w tych L-kach w ogóle nie było straszaków. Te zaczynały się od P, wprowadzane po jednym od początku sezonu, czy jeden pierwszego dania, a 3-4 trzeciego.
Stąd brała się popularność jokerów w P (ostatnią przeszkodę koń skacze najchętniej, i ta może być mocno udziwniona) i w ogóle... sens skakania P.
Bo bez tego systemowego wprowadzania w trudności jeździć P nie ma zbytniego sensu, łatwiej jest jechać N (sama nazwa: normalny).
Gdy listy startujących zaczęły się wydłużać (i super) organizatorzy zechcieli "przyspieszać przebieg". M.in. stawiając trudności na samym początku.
Bo jaka to strata czasu, jeśli koń 2-3 razy odmówi na ostatniej!
Dodatkowo koszt placów wpłynął na brak miejsca na rozgalopowanie koni. I mamy: Ukłon, zagalopować, 1., ciasno 2 - linia, zakręt- szereg, 4. w linii - tak już "fancy", zakręt - 3 linia, najlepiej "fancy - fancy", potem jakaś super fancy, np. tam gdzie hiper ciemno albo pod słońce, potem szereg fancy-fancy i ostania linia z trudnym wejściem do przeszkody po byku na wyjściu. I ważne, żeby zaczynać "od koni" (od wyjazdu) a kończyć "do koni" - bo szybciej zmieniają się pary. Jak najkrótszy czas przebiegu - czyli zero swobodnego galopu, jedziemy z przeszkody na przeszkodę.
I tak to leci, a normalne konie tego nie wytrzymują.
Dalej to trzeba podzielić konie na normalne i mutanty uśmiech
Mutanty to te "nie ma że nie pasuje" i "tylko poka, poka, co jeszcze?"


Mam mutanta :P

Az jestem ciekawa, czym sie roznia polskie parkury regionalkowe od naszych, bo tutaj jakos szczegolnych trudnosci nie widze. W BB i B (90 i 100) z reguly same dragi i deski, moze jedna podmurowka, ale tez bez szalu. Szeregi i linie takie dosc oczywiste. Jak na ostatnich regionalkach widzialam stopy, to albo takie u ewidentnie niegotowych par (gdzie kon od jedynki byl popychany do kazdego skoku, a sam nie szedl), albo ze scietych zakretow, slabych najazdow, gdzie kon sie nadziewa na przeszkode z zaskoczenia i mowi dziekuje. Niby sie mozna czepiac, ze parkur za ciasny, ale kurde, na halowkach ciezko ustawic 12 przeszkod zeby nie bylo ciasno...

Ponizej 90 sa tylko parkury otwarte niebedace zawodami, i tam to juz potrafi stac wszystko, lacznie z murem w klasie 60cm 😉 albo nic, co stajnia ma na stanie i co ustawiajacy wymysli.
kokosnuss, Jeżdżę trochę tych zawodów w PL, na kilku koniach startowałam, więc miałam i patrzące i nie patrzące. Kompletnie nie zauważam, ani nie czuje trudności parkurów. W mojej okolicy do 90 cm są same drągi, nie ma żadnych desek. Od L wchodzą deseczki pojedyncze, to tu to i tam. Od P wchodzą podmurówki i baseniki. Mur - to coś co w mojej okolicy ( dolnośląskie, opolskie) nie było widziane od jakiś 6-7 lat czy na ZO czy na ZR.
Przeszkody są generalnie dość podobnie, bo sponsorskie.
Nie zauważam też tego co pisze halo, że niby wyżej jest łatwiej? W moich okolicach na pewno nie, bo najczęściej jest milion zgłoszeń to parkury stoją podobnie cały dzień,żeby szybko przebudować.
Ja tez mam konia mutanta i bardzo bym nie chciała jechać parkuru w kótrym wieje nudą i są długie najazdy ( raz trafiłam taki parkur w 1 dzień 3 dniowych zawodów), bo mój koń wtedy nabiera rozpędu i robi mi się trudno, jak jest dużo kombinacji a mało km do galopowania to jest mi łatwiej go poskracać , bo jak mam full prostą to czasem sama nie czuje , że się rozpędził dziad.


Perlica, zaczęłam od tego, że ludzie nie wiedzą co jest trudniejsze Dla Koni.
Np. sama pośpieszna przebudowa parkurów sprawia, że wyżej = łatwiej.
Bo łatwiej jest skoczyć złotą falę pośród 4 drągów niż w towarzystwie jednego. Itd.
Jak trudno jest nisko, wiedzą właśnie ci, którzy musieli się "downgradować", np. po kontuzji konia.
I nagle się okazuje, że na tych "maleństwach" idzie się zabić.
Oczywiście, że łatwiej się jedzie (człowiekowi) gdy jest gęsto. Ale jest sporo koni, które zostaną utrącone z dalszej kariery,
bo zaczną stawać zanim nabiorą równowagi.
Generalnie to nie jest kwestia jeźdźca - ten ma jechać co stoi, o czym zdecydował trener.
Pretensje mam do ludzi, którzy to stawiają, bez wiedzy/szerszego oglądu lub z wygodnictwa/koniunkturalizmu.
Tak, są też tacy, którzy  dzielnie oprą się organizatorom, i jednak w LL pierwszą postawią do koni, choć później przebudowa i kłopot. Chwała im!
halo, myślę, że to zależy gdzie się startuje. Tam gdzie ja startuję nie spotykam z nie fair ustawionymi parkurami. Raczej dbają by 1 przeszkoda była w stronę rozprężalni, choć nie zawsze tak jest.
Raz w Strzegomiu trafiłam parkur mini LL, który był już ustawiony pod GP, a że był to jakiś puchar czegoś tam to było trudno. Pech chciał że jechałam debiut mojego obecnego konia i umówmy się nie był on specjalnnie ujeżdżony wówczas. Dodatkowo były tam jakieś zawody kucykowe, więc rozprężało się ze mną milion dzieci na kucykach. Te dzieci miały głowę na wysokości mojej stopy, a mój koń brykał jak oszalały z powodu tego, że te dzieci mijały mnie na mm , a on nie widział nigdy kucyka na oczy. Co ja tam przeżyłam 😁 Rozpłakałam się na rozprężalni, bo już nie miałam siły przez te jego barany i powiedziałam, że nie jadę, że schodzę i żeby trenerka zabrała tego konia ode mnie  😵 Ostatecznie po wjechaniu na parkur koń przeskoczył wszystko, choć nie był nigdy nigdzie i takich kolorów na oczy nie widział, prowadził się całkiem nieźle i przeżyłam. Polewali wszyscy ze mnie, bo zjechałam uśmiechnięta i mówię, to pojadę normalne LL jeszcze  😀 ale już nie mogłam, bo to 4 latek przeciez był  😉 Trenować babę też nie jest łatwo  😎

Edit: Ale masz rację, czasem są szeregi w miejscu gdzie konie się boją, ale też bez przesady żeby cały parkur miał wiele trudności? u nas, aż tak nie ma.  Wiele przejazdów jest na 0 od LL do L, przynajmniej tam gdzie startuję najczęściej. Wyżej już nie jest tak łatwo przejechać na 0, bo już najazdy krótsze, spod bandy itp.
Smok10, Rocky niezłe się zapowiada. Podoba mi się i szczerze to gdyby nie był zbyt wymagający dla takiego amatora jak ja (a przy tym tak duży) to bym bardzo mocno myslala nad nim. 
Faktycznie ,  wybitny ogier na wysokie konkursy. Mega opanowany , potwornie silny ,dokładny i z doskonała techniką . Też wydaje mi się że daleko zajdzie.  😀

P.S Ciekawe pseudo  🤣
Jesteśmy po kolejnych zawodach (całe dwa konkursy 😉 ) no i chyba faktycznie wyolbrzymiłam sobie problem, miałam zły czas i niepowodzenie z koniem na 1 treningu wtedy mnie psychicznie dobiło. Wczoraj koń skakał bez zarzutu. Zupełnie nowe miejsce, nowe przeszkody, malutka hala. W przeszkodach nie było jakich cudów, tylko jedna deska, a w konkursie punktów Joker był węższy, wyższy, stacjonata z 1 białego drąga (białe drągi to był problem jeszcze 2 tyg temu) i 2 żółte podmurówki bez żadnych napisów tylko takie duże żółte plamy. Skoczyliśmy wszystko, a koń niczego się nie bał. Największy problem to miałam tylko przy zapakowaniu do przyczepy. - może offtop, ale to normalne, że koń stary wyga wyjazdowy nie lubi wchodzić do przyczepy? Wszedł dopiero za drugim koniem, którego wyprowadziliśmy, a z powrotem, z pomocą lonży musieliśmy pakować.

Tak więc, dziękuję wszystkim osobom w tym wątku, które pochyliły się nad moim problemem, udzieliły wiele wskazówek i niejednokrotnie uświadomiły pewne rzeczy.

Po zeszłotygodniowych i wczorajszych zawodach stwierdzam, że jednak nie oddaję konia do żadnego zawodnika/zawodowca 🙂 Koń jest super, tylko ja jestem dupa i jeszcze muszę się wiele nauczyć 🙂
Niechęć do wejścia do przyczepy u "zawodowca" ma zwykle podkład dyskomfortu w poprzednim transporcie.
Tu winne może być i jedno rondo, i, bardzo często, końcówka jazdy, po gruntowych wertepach.
Halo, no mogło tak być.. Jechała ze mną a ja nowicjusz transportowy. Chociaż jakieś 2 mce temu jeździła 3razy profesjonalnym transportem i z koniowozem nie bylo żadnego problemu, z przyczepą raczej też nie.. Chociaż zdecydowanie chętniej wchodzi do przyczepy jak inny koń już tam jest. Ze mną jechała 1 raz tydzień temu i już wtedy nie bardzo chciała wejść.. No ale to temat na inny wątek.
Jacky   ZAKŁADAJCIE KAMIZELKI ZAWSZE !!!
20 października 2020 19:56
Prośba o ocenę skoku . W 1.50 dziewczyna spada. Wcześniej radzi sobie całkiem przyzwoicie. Pytam ponieważ czasami mam identyczne problemy. Jak patrzę z boku to mniej więcej wiem w czym jest problem. Gorzej ,że nie do końca wiem jak się przed tym ustrzec a z wiadomym względów mi na tym zależy.

Według mnie Ona w tym nieudanym skoku za bardzo pochyla się na końską. W konsekwencji ta szyja odpycha ją do tyłu na siodło. Kiedy porusza się w stronę siodła koński zad porusza się w górę. Wtedy dostaje strzał z siodła w siedzenia i "wysokim lotem" ląduje na końskiej szyi.
Co było błędem ? 1) Mało dynamiczny najazd 2) Zbyt duże pochylenie się na końską szyję ?
Jacky, całkiem nieźle? Ta dziewczyna siedzi w ujeżdzęniówce, w za długich strzemionach, koń nie jest na pomocach i nie galopuje. Dziewczyna ma duży problem w wyczuciu konia, wie że ma zrobić pólsiad, ale kiedy to już jest abstrakcja. Nie widzi odległości. Koń zdejmuje się wcześniej, ona się nie spodziewa i wysok po prostu ją wyrzuca z siodła.
Jacky   ZAKŁADAJCIE KAMIZELKI ZAWSZE !!!
20 października 2020 20:19
Rozpiętość subiektywnej oceny jest ogromna , trudno jednym słowem określić jak sobie radzi. Co do sprzętu ? Hm, jak mam swój trening to też nosem nie kręcę. Siadam na to co jest do dyspozycji w danej chwili i jazda. Niemniej chciałbym robić te postępy. Największy problem mam właśnie z tym co przytrafiło się tej dziewczynie. Czasami dostaję z siodła i ląduję na szyi a czasami ..... trochę niżej. Ale też lubię patrzeć na piękne skoki. Częściej jednak patrzę na własne 😉

Lepszy przykład? do naśladowania ? Dziewczyna z mojego miasta, bardzo Jej kibicuję.


@aga - masz rację chyba strzemiona były za długie i ucierpiała na tym amortyzacja.
Nie widze sensu skakania w ujezdzeniowce.
To jakby wymagac od lyzwiarza jezdzenia w butach narciarskich.
Po co?
Jacky, ta dziewczyna nie trenuje skoków, po prostu dla zabawy postanowiła poskakać w ujeżdżeniówce na swoim ujeżdżeniowym koniu. Ona startuje na tym koniu CC ujeżdżenia. Trudno więc oceniać coś co zostało zrobione dla hecy. Ona nie ma „problemów” tylko zapewne jaja sobie robi...



Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
20 października 2020 21:22
A ja nie widzę skandalu w mini skokach w ujezdzeniowce, zdarza mi sie skakać właśnie w ujezdzeniowce ale jakies maks 80, więcej jest po prostu niewygodnie dla obojga, ale dla mini skoczków raz w tygodniu nie kupie drugiego siodła...
Ja tez nie widze skandalu, nie widze tez natomiast sensu 🙂
Jacky   ZAKŁADAJCIE KAMIZELKI ZAWSZE !!!
20 października 2020 22:26
W moim przypadku to chyba siodło nie jest największym problemem  😀

No to mam inne pytanie a może po kolei bo pytań mam więcej.


Jedziemy sobie na przeszkodę ale koń nie idzie takim tempem jakiego byśmy sobie życzyli . Co robimy bo przeszkoda się zbliża ? Skaczemy niedostatecznym tempem co jest nieafajne czy też odjeżdżamy od przeszkody , robimy voltę i najeżdżamy jeszcze raz . I wyrabiamy w koniu niepewność bo się uczy ,że skok albo będzie albo nie będzie i może albo się zebrać do skoku albo nie skakać i sensu w tym nie ma.

Ja byłem zdania, że nie można konia uczyć ,że coś się albo zdarzy albo nie. Jak jedziemy na przeszkodę to czy jest zbyt wolno, czy nam strzemię wypadnie , czy cokolwiek innego co definitywnie skoku nieuniemożliwia to ma być skoczone bo koń ma wiedzieć , że coś jest zaplanowane to albo będzie zrobione albo to jest PROBLEM.
Jacky o taką rzecz jak prawidłowe tempo należy zadbać zanim zaczniesz najazd na przeszkodę. Jeśli natomiast już jadąc odpowiednim tempem coś się z nim zadzieje tuż przed przeszkodą to tak, możesz zrobić koło, możesz konia nawet zatrzymać. Koń powinien do końca czekać na jeźdźca, a jeździec na konia. Jeśli masz problem z wyczuciem miejsca odbicia, to gimnastyka, gimnastyka, drągi, wskazówki i tak w koło macieju. We wszelkich kombinacjach: bez wodzy, strzemion itd.
"Przeszkoda się zbliża". Przeszkoda nigdy się nie zbliża. To my do niej dojeżdżamy, tworząc parę: koń także fizycznie, jeździec - mentalnie.
Nie tylko trzeba mieć takie nastawienie, ale też wyszkolić konia (mieć takiego z wrodzoną taką cechą) żeby lekko "wciągał w przeszkodę", żeby "łapał fokus".
A od siodła zależy też sporo, ujeżdżeniówki pow. 70-80 cm się nie sprawdzają.
Po prostu w skokówce niekiedy nieco się spóźni, niekiedy zbyt wcześnie wróci - nic takiego się nie dzieje.
W ujeżdżeniowym na nasze 4 litery czeka (zwykle wysoki) tylny łęk. A ten potrafi kopnąć "z dwururki".
Skoki nie są trudne, ale konia trzeba mieć dobrego, pewnego, trzymać rytm, zgrać wszystkie niezbędne akcje i wdrukować sobie tę koordynację.
Z tym zgraniem, z techniką - jest największy problem (oprócz konia). bo reakcje konia są błyskawiczne, momentalne a nasz układ nerwowy musi się do tego przystosować.
Stad, bywa, przekonanie niektórych, że gdy wolno to łatwo się skacze. Nie. Żywe tempo pomaga w skokach.
Moon   #kulistyzajebisty
21 października 2020 06:30
Zawsze mnie zastanawia jak ktoś usiłuje (bo "normalnymi skokami" się tego nie da nazwać...) skakać więcej, niż te kawaletki na wys. 50-60cm, w siodle ujeżdżeniowym... Ja wiem, że się da i że nikt od tego nie umrze. Ale pytanie po co?!
Ani to miłe dla jeźdźca (ja tam np nie lubię mieć uczucia że latam po siodle jak żyd po pustym sklepie... no ale co kto lubi) ani, tym bardziej dla pleców konia. A stojąc w pensjonacie, nie w przydomowej stajence, to chyba da się pożyczyć od jakiegoś skoczka skokówkę... No tak logicznie myśląc. Chyba.

Żeby nie było, Anię Wojtkowską i ja obserwuję i bardzo jej kibicuję, w ogóle lubię jej podejście do koni, do sportu i do jeździectwa tak ogólnie.

halo, amen. Bardzo dużo zależy od konia i tego, żeby właśnie "łapał azymut na przeszkodę" i w przypadku niedoświadczonego jeźdźca - sam trochę pomagał. Nawet jeśli jeździec miałby walnąć angola, zgubić strzemię, czy dziesięć razy zmówić zdrowaśkę, to lepiej by odbyło się to nad i za przeszkodą, niż żeby taki koń parkował 😉

halo, amen. Bardzo dużo zależy od konia i tego, żeby właśnie "łapał azymut na przeszkodę" i w przypadku niedoświadczonego jeźdźca - sam trochę pomagał. Nawet jeśli jeździec miałby walnąć angola, zgubić strzemię, czy dziesięć razy zmówić zdrowaśkę, to lepiej by odbyło się to nad i za przeszkodą, niż żeby taki koń parkował 😉


Każde koń ma jakiś próg cierpliwości po którym zacznie parkować , czy dawać inne oznaki niezadowolenia .  😉 Także warto się nauczyć dobrze jeździć żeby nie wystawiać jego cierpliwości na próbę .  😉
Jacky, jedyny realny problem tej amazonki to to, ze probuje skakac w ujezdzeniowce 😉

Serio, ten filmik powinien nosic tytul "Dlaczego nie skaczemy w siodle ujezdzeniowym" :P Dziewczyna naprawde fajnie siedzi i dobrze sobie radzi jak na te okolicznosci, ale no wlasnie, klocek blokuje jej kolano z tylu, wiec zamiast polsiadu jest stanie w skoku na prostej nodze + nie widzi odleglosci (tez logiczne, skoro para nieskaczaca), a przy dalekim odskoku stajac w siodle i dostajac po d.... wysokim tylnym lekiem to se mozna, no zaliczyc glebe wlasnie.

Nie rozumiem motywacji do takich eksperymentow szczerze mowiac. W moim dresazowym regionie sporo osob probuje skakac w ujezdzeniowkach, ba, na krosie takich odwaznych widzialam 😂 - i wychodzi to zawsze zle i jeszcze gorzej i przy byle fakapie jezdziec konczy na glebie. Mi by szkoda czterech liter bylo 😉

Co robimy bo przeszkoda się zbliża ? Skaczemy niedostatecznym tempem co jest nieafajne czy też odjeżdżamy od przeszkody , robimy voltę i najeżdżamy jeszcze raz . I wyrabiamy w koniu niepewność bo się uczy ,że skok albo będzie albo nie będzie i może albo się zebrać do skoku albo nie skakać i sensu w tym nie ma.

Zrobienie wolty to nie wyrabianie niepewnosci w koniu, bez przesady. Kon ma byc na pomocach i reagowac na sygnaly jezdzca, zrobionie wolty w polowie najazdu jest dla konie tak samo "logiczne" jak dojechanie do przeszkody i oddanie skoku.

I zgadzam sie z Moon nieogarniety jezdziec powinien miec w miare doswiadczonego konia lapiacego tempo do przeszkody i szukajacego dobrego odskoku. Z wlasnego doswiadczenia - na takim koniu po prostu regularnie skaczac dosc szybko sie progresuje 🙂 nawet bedac beztalenciem ze zlymi nawykami

W ogole z racji kontuzji Fly przesiadlam sie tymczasowo na prawdziwa fure skokowa, taka po konkursach 140 i kurde, to jest dopiero inna rozmowa 😜 acz wcale nie jest latwo.
Ja też uważam, że Jacky ma nieodpowiedniego konia do nauki skoków i będzie potem za to pokutował wieloma blokadami i złymi nawykami.

Ja podobnie jak kokos miałam okazję jakiś czas temu poskakać (po długiej przerwie) na koniu po sporcie CC i to jest poezja. Koń sam wie co ma robić, skakało się wspaniale, jedynie do wymyślnego oksera mi się tak wcześnie i mocno zabrał, że mi trochę kask przekrzywiło  😉 Jakbym miała okazję trenować na takim koniu przez rok, to pewnie byłabym już lata świetlne w swoim progresie jeździeckim.

Oczywiście dostęp do takich koni jest mocno ograniczony i zapewne mało jest w stajniach koni po wysokiej karierze, które mogłyby uczyć adeptów, bo najczęściej są już wykorzystywane w hodowli (pomijam wałki).

Ale jest na pewno sporo fajnych ambitnych koni, które chętnie skaczą i nie musi to być od razu pułap 130.
Kiedyś jeździłam w stajni, w której hucuły skakały 110 pod gówniarzerią (sama skakałam, jakby się zawziął to by dołem się zmieścił taki parówek). I wcale nie było to w złym stylu, a hucki (cztery ananasy) skakały po prostu CHĘTNIE.

Ja uważam, że jeżeli czynniki zdrowotne zostaną wyeliminowane, a koń dalej nie pali się do skoków i szuka pomimo sukcesywnego treningu tylko drogi ucieczki to widocznie nie ma do tego serca i powinien zostać nielotem.

Aczkolwiek znam osobę, która z każdego nielota i najgorszego repa robiła... no cóż, magię  😉 ale to nie są umiejętności i przede wszystkim charakter, które rozdają każdemu na targu, nawet po 30 latach treningu.



Jacky   ZAKŁADAJCIE KAMIZELKI ZAWSZE !!!
21 października 2020 11:11
Pięknie dziękuję za porady.  Na razie 80 cm to chyba nie było na parkurze, jednak z tylnego łęku to nie raz dostałem w siedzenie. Tylko jak sobie z tym poradzić . Kupić swoje siodło skokowe ( jeżdżę z córką Ulą  lat 13 Ona jeszcze będzie rosnąć więc jak narty trzeba by podążać z siodłem za wzrostem). Wiecie jak to jest najczęściej w stadninach , konie , siodlarnia , najczęściej siodło przypisane do konia . Moja wiedze jest dosyć ograniczona ale z tego co się orientuję czasami bawimy się w skoki na siodle ujeżdżeniowym a czasami jest ujeżdzenie na siodle chyba takim pośrednim. Albo pierwszą godzinkę jest ujeżdżenie a na drugiej bawimy się w skoki. Ten sam koń , to samo siodło.

Pytanie.  Raz na obozie miałem "przyjemność" jeździć na koniu który nazwijmy to był conajmniej chętny na skoki. Skutkowało to tym ,że tempa nie brakowało a praktycznie zapierd...ł na przeszkodę. Trener mówił nie pędź tak bo on się pogubi i będą problemy. Fakt faktem jak były problemy to wtedy kiedy było za wolno lub nawet zatrzymał się przed przeszkodą a że był w formie to skakał z zatrzymania bez problemu dla siebie gorzej ze mną 🤣  . To prawda, że koń może najechać na przeszkodę "za szybko" i nie wymierzyć dystansu ???
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się