Koronawirus

Behemotowa, a jak się czuje Twoja rodzina? Zdrówka życzę!
galopada_, miałam test robiony przez uck na NFZ. Sterydów nie biore, ale mam  choroby autoimmunologiczne co podobno jest istotne. To zadzwonie jeszcze do rodzinnego i wtedy poprosze o skierowanie, dziekuje 🙂

Cricetidae, dziadek w ciężkim stanie leży w zakaźnym, ale na dzień dzisiejszy oddycha samodzielnie, jego stan był mocno średni zanim się zaraził, więc widzimy marne szanse, ale nadal mamy nadzieje. Mama z ciocią mają wszystkie objawy i źle się czują, a tata ma dokładnie tak jak ja, w ciągu dnia zdrowy, wieczorem umiera.
Dziękuję bardzo
Dziewczyny, a wcześniej pojawiała się teza, że niby jak ktoś wyzdrowieje, to ma przeciwciała. Teraz patrząc, jak wiele osób choruje powtórnie, to chyba ta teoria padła?

Siostry sąsiad drugiego zachorowania niestety nie przeżył.
Megane, przeciwciała są, bo w panelu badań przy przyjęciu je sprawdzamy. Dodatkowo na koniec pobytu. U 100% naszych pacjentów, ale nie są to osoby bezobjawowe ani skąpoobjawowe. Niektórzy mają niskie miana, inni bardzo wysokie. Kwestia tego jak długo te przeciwciała utrzymują się w organizmie - bardzo różnie.
a tym czasem dyrektor odpowiedzialna za feralne zakupy respiratorow w MZ dostala awans na wice-ministra... prokuratora sprawe olewa bo przeciez wazniejsze jest walic w prywatne banki Czarneckiego i swoich przeciwnikow politycznych. Swiete krowy pisowskie maja sie dobrze..


"Anna Goławska, która jako dyrektor generalna w Ministerstwie Zdrowia była współodpowiedzialna za zakupy związane z epidemią, otrzymała dziś nominację na wiceministra. Będzie odpowiadać za e-zdrowie, czyli działkę swojego byłego szefa Janusza Cieszyńskiego.
Wniosek o powołanie dyrektor generalnej na wiceministra czekał w kancelarii premiera na akceptację przez miesiąc. Awans do końca nie był pewny. Jeszcze w poniedziałek rano w Dzienniku Urzędowym Ministra Zdrowia ukazało się zarządzenie w sprawie nowego zakresu kompetencji poszczególnych wiceministrów i dyrektora generalnego w MZ. Goławska jest w nim wymieniona właśnie jako dyrektor generalna, do której obowiązków należy między innymi zapewnienie funkcjonowania MZ, realizacja polityki personalnej w resorcie oraz inicjowanie i koordynacja prac biura administracyjnego. O godz. 16, a więc zaledwie kilka godzin później, resort poinformował na Twitterze, że minister Adam Niedzielski wręczył Goławskiej nominację na podsekretarza stanu.
- Ten awans to - jak mówią - za walkę ze Szczerbą i Jońskim, no i za wałek respiratorowy i testowy – mówi nasz informator. 

Respiratory widmo i bezużyteczne testy

Chodzi o zakupy związane z epidemią. Jako dyrektor generalna Goławska współuczestniczyła w podejmowaniu decyzji. A ministerstwo kupiło między innymi 1,2 tys. respiratorów od handlarza bronią Andrzeja Izdebskiego za kwotę 200 mln zł. Izdebski dostarczył ich tylko 200, a pieniądze za pozostałe aparaty zwrócił tylko w części. Brakuje jeszcze co najmniej 60 mln zł. Resort milczy w sprawie ich zwrotu. Nie skierował też sprawy do sądu.

Druga z najbardziej bulwersujących afer zakupowych dotyczy testów antygenowych, rzekomo koreańskich (a prawdopodobnie jednak chińskich), których skuteczność jest niezwykle niska. Ministerstwo kupiło milion takich testów za 30 mln dolarów. Ostatnio do Polski trafiło 500 tys. Resort zapewnia, że zapłacił tylko za połowę. Według ekspertyzy Państwowego Zakładu Higieny, jeśli stosować je zgodnie z zaleceniami producenta, to czułość wynosi zaledwie 15,4 proc. To oznacza, że na 10 zakażonych koronawirusem test kupiony przez Ministerstwo Zdrowia wykryje zakażenie u jednej, najwyżej dwóch osób. Mimo to resort wysłał je do szpitali z poleceniem stosowania na oddziałach ratunkowych.
Sprawę zakupów badali w ramach kontroli poselskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej. Goławska albo odmawiała im ujawnienia wielu dokumentów, albo celowo zwlekała z ich ujawnieniem. Brak umowy z Izdebskim w sprawie zakupu respiratorów tłumaczyła na przykład tym, że jeden z pracowników wziął ją do domu."
busch   Mad god's blessing.
20 października 2020 10:29
Behemotowa, trzymam kciuki za Ciebie i za rodzinę, a szczególnie za dziadka :kwiatek:. Starsi ludzie też zdrowieją, nie trać nadziei 🙂

ekwan, w kleptokracji jakoś trzeba nagradzać posłusznych biurokratów, dzięki którym kręcisz wałki...
Odsetek pozytywnych testów: 22,4 % 🤔 W tym wiele fałszywie negatywnych. Kpina totalna  😤

Behemotowa, zdrowia dla was wszystkich  :przytul:
Przeklejam z fb, wypowiedź doświadczonego pulmunologa prof. zw. dr hab. n. med. Piotra Kuny - pulmonologa, alergologa, Kierownika II Katedry Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Prezydenta Polskiego Towarzystwa Chorób Metabolicznych. V-ce Prezydenta Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych, odznaczonego Złotym Krzyżem Zasługi oraz licznymi nagrodami rektorskimi:
”Na COVID-19 mamy do tej pory 100 tysięcy zachorowań. Kiedy chory na grypę umiera, nie piszemy, że umarł na grypę, tylko, że umarł z powodu niewydolności krążeniowej, zapalenia płuc - wpisujemy różne rozpoznania, ale generalnie nie wpisuje się grypy jako przyczyny śmierci. Wiemy, że jeśli ktoś ma cukrzycę, niewydolność nerek i zachoruje na grypę, to kombinacja grypy i przewlekłej choroby zawsze zwiększa ryzyko. Są nawet takie piękne badania i to polskie, z Uniwersytetu Jagiellońskiego, z których wynika, że ryzyko udaru mózgu u osób chorujących na grypę wzrasta osiem razy, a udar potem zabija, podobnie z zawałem serca - ryzyko w grypie rośnie 10 razy i też się umiera, ale na zawał. Z tych, którzy dostaną udaru, prawie 40 procent umiera, ale jako przyczynę zgonu wpisuje się udar, a nie grypę. Natomiast, z COVID-19 zrobiono tak, że jeśli atakuje osobę z chorobami przewlekłymi i jeśli taka osoba umrze, a miała wynik dodatni, to wpisuje się, że umarła na COVID-19.
Podkreślam wyraźnie, dodatni wynik na zarażenie wirusem SARS-Cov-2 nie mówi o tym, że ktoś jest chory na COVID-19. Gdybyśmy dzisiaj zrobili wymazy Polakom, to oświadczam pani, że 95 procent Polaków ma gronkowca w nosie i gardle. Czy to znaczy, że oni chorują na gronkowcowe zapalenie płuc? Nie, część z nich zapadnie na gronkowcowe zapalenie płuc, jasne, ale kto zapadnie? Ci, którzy mają słabą odporność, ci, którzy są schorowani, ci, którzy są w grupie ryzyka, pozostali będą tego gronkowca nosić i nie zachorują. Mamy ludzi, którzy mają w nosie i gardle wirusa SARS-COV2 i nie wywołuje u nich choroby. Problem oczywiście, że inni się od nich zarażą. Powiem tak: dopóki 60, 70 procent społeczeństwa nie zetknie się z tym wirusem, to będziemy mieli to, co mamy i tyle. I nic na to nie poradzimy.
Zatraciliśmy jakikolwiek rozsądek. Rozmawiałem z dziennikarzem jednej z wiodących stacji telewizyjnych, który prowadzi programy informacyjne, mówił mi o ogromnym wzroście oglądalności programów informacyjnych, z którego są niesłychanie zadowoleni. A słuchacze oczekują negatywnych i złych informacji, a szczególnie oczekują strasznych informacji o COVID-19 i są im te informacje dostarczane. Mam odczucie, że podobnie zachowują się niektórzy politycy.
Wirus SARS-COV2 wywołuje u niektórych pacjentów zapalenie płuc o charakterze wirusowym. Podobne zapalenie płuc mogą wywoływać inne wirusy, takie jak wirus grypy, czy tak zwany wirus RSV. Nie jest to coś wyjątkowego dla medycyny, mamy z takimi rzeczami do czynienia od dawna, tyle, że ten wirus jest nowy, wcześniej nie był zidentyfikowany, ale zmiany, jakie wywołuje nie są, z punktu widzenia medycznego, czymś nowym. Powiem wprost: w podręczniku chorób zakaźnych, który mam z lat 70., czyli z czasów, kiedy byłem studentem medycyny - 50 lat temu, opisywano dokładnie tę samą chorobę i te same koronawirusy. Nic się przez 50 lat w tej kwestii nie zmieniło. Tylko, kto pamięta, co było w podręcznikach sprzed 50 lat?
Perspektywa, że zostaną jakieś trwałe zmiany w płucach po przejściu SARS-COV2 jest według obecnej wiedzy mało prawdopodobna. Poza tym, jeśli ktoś przechoruje gronkowcowe zapalenie płuc lub zapalenie płuc pneumokokowe, czy zapalenie płuc grypowe, też ma zmiany w płucach, które się utrzymują do roku czasu. Jeszcze raz mówię: nic nowego, to jest zwykłe, wirusowe zapalenie płuc.
Jest piękna praca profesora patomorfologii z Hamburga, oczywiście opublikowana - on zrobił sekcje zwłok u ponad 100 osób zmarłych na COVID-19 i podsumował to tak: na sto sekcji zwłok chorych, którzy zmarli na COVID-19, ani jedna osoba nie zmarła w wyniku infekcji. One wszystkie umarły z powodu chorób podstawowych, które po prostu rozwinęły się jeszcze bardziej pod wpływem infekcji wirusowej, tak jak te zawały i udary po grypie. Przecież wiadomo, że jeśli ma pani dwie choroby, to będzie pani chorowała ciężej, ale umiera pani z powodu choroby podstawowej, która wyniszczała pani organizm przez wiele, wiele lat.
Nie możemy zaniedbywać naszych pacjentów, należy dobrze leczyć nadciśnienie, choroby płuc, cukrzyce itd. I bardzo pilnować pacjentów, żeby nie przestali brać leków, żeby nie popadli w lęki i obsesje. Nie można ludzi zostawiać bez opieki. Mamy dowody naukowe, że ludzie samotni mają dużo większe ryzyko zgonu z powodu COVID-19 od osób żyjących w parach lub mieszkających z rodziną. Samotność, brak czułości koszmarnie niszczy naszą odporność przeciwwirusową i to w każdym wieku.
Na świecie, w życiu, polityce zaczynają dominować teorie spiskowe, a nie twarde argumenty naukowców. Proszę zobaczyć, co się teraz dzieje w Szwecji. Tam postanowiono doprowadzić do odporności stadnej. Mówiono, że jest mnóstwo zgonów, mnóstwo zachorowań i co? Wszystko stanęło w miejscu. Zrobiono to, co należało zrobić i teraz wszystkie kraje, które się izolowały wyprzedzają Szwecję pod względem liczby zachorowań i zgonów. Szwecja stoi w miejscu, bo tam osiągnięto cel. Pragmatyzm. Niech pani popatrzy na Finlandię, na Koreę, na Tajwan, na Singapur, tam nie było takich obostrzeń - owszem, ludzie się zarażają, ale nie ma tylu ciężkich przypadków i zgonów, jak w tych krajach, które wprowadziły ostre zasady izolacji.
Grypy od COVID-19 już nie odróżnimy. Więc jeśli mamy takie objawy, jak gorączka, bóle mięśni, osłabienie, kaszel, to natychmiast musimy wziąć lek na grypę, natychmiast, bo prawdopodobieństwo, że zaraziliśmy się grypą, a nie COVID-19 jest sto razy większe. Trzeba więc wziąć lek na grypę jak najszybciej. Dlaczego? Bo on działa tylko w ciągu pierwszych 24 godzin od pojawienia się objawów, jeśli się spóźnimy z tym lekiem, to on już nie zadziała. Ale najważniejsze, zachowajmy spokój, nie panikujmy. W naszym otoczeniu jest według opinii naukowców około 200 miliardów drobnoustrojów, połykamy je, wdychamy, wcieramy w skórę i żyjemy. Człowiek w czasie ewolucji przeżył setki takich pandemii. Każda pandemia wzmacnia nas jako rasę, a ta spowoduje coś jeszcze - mamy szansę w końcu opracować skuteczne leki na choroby wirusowe. Jeśli to się stanie, to będzie to jedno z największych odkryć w medycynie, podobnie jak odkrycie antybiotyków”.
Ukuto pojęcie chory bezobjawowo, test fałszywie dodatni , fałszywie ujemny szlag człowieka może trafić
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 października 2020 14:05
siwa300, Na serio uważasz, że przed koroną te pojęcia nie istniały? LOL

Ps. Szlag, nie szlak.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
20 października 2020 14:49
Ukuto pojęcie chory bezobjawowo, test fałszywie dodatni , fałszywie ujemny szlag człowieka może trafić


Siwa300, a jak inaczej nazwiesz nosicieli danego wirusa, którzy sami de facto nie chorują? I tak jak pisze Strzyga- te pojęcia wcześniej były już znane i stosowane, z tym, że nie aż tak powszechnie i często w mediach zwłaszcza.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 października 2020 15:52
P. Kuna wypowiadał się niedawno w TVN twierdząc, że powikłania po grypie są dużo bardziej niebezpieczne niż po covidzie.
Środowisko medyczne nieco zawrzało, bo pół roku temu prowadził konferencje, gdzie na temat korony miał zupełnie inne zdanie niż to co teraz prezentuje. 😉
Wirusolodzy oraz mikrobiolodzy mają na ten temat zupełnie inne zdanie 😉
Jara, bo wszystko zależy osobniczo, a na poparcie każdej tezy można znaleźć odpowiednia grupę badawcza. Nauka taka piękna  🤣
My chorujemy od środy. Od wczoraj u mojego kompana kwarantanny doszedł konkret kaszel. Gorączkuje w sumie bez przerwy od kilku dni - jak gorączkę uda się zbić, to wraca dość szybko. U mnie lepiej, bo czuję się mocno osłabiona, ale nie gorączkuję. Niezbyt ciekawe uczucie, jak żadne leczenie objawowe nic nie daje. Złapały od nas w sumie same młodsze osoby, starsze (np. nasi rodzice) są zdrowi. Mało przyjemnie ogólnie.
Behemotowa zdrowia dużo dla Was!
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
20 października 2020 17:31
Moi rodzice tez z korona  🙁 u mojego syna w swietlicy pani chora, zapewne za jakos czas kazda rodzina posiedzi na kwarantannie czy przechoruje. Ja sie serio boje 🤔
Artykuł na wp.pl w którym czytam że do powstającego szpitala na stadionie narodowym wystarczy 5-8 lekarzy.
Wow.
To ja się muszę nad sobą zastanowić i polecę to koleżankom z oddziału, bo my w 5-6 osób obstawiamy pracę zmianową na jednym, małym, zwykłym oddziale psychiatrycznym, na którym nikt na co dzień nie umiera.
Chyba się obijamy...... wstyd....
busch   Mad god's blessing.
20 października 2020 19:41
Jara, bo wszystko zależy osobniczo, a na poparcie każdej tezy można znaleźć odpowiednia grupę badawcza. Nauka taka piękna  🤣


Dlatego ważne jest bardziej zwracać uwagę na konsensus, niż na pojedyncze badania. Inaczej nawet globalne ocieplenie może być niewiadomą sprawą 🤣 Dla osób znających angielskich polecam kanał Medlife Crisis https://www.youtube.com/channel/UCgRBRE1DUP2w7HTH9j_L4OQp, który ma bardzo ciekawe materiały na ten temat. Zwłaszcza o covidzie i gorączce badania covida na wszelkie możliwe strony, co nie skończyło się świetnie 😉
Dziękuje bardzo wszystkim  :kwiatek:
Lekarz wysłał mnie na powtórne badania, jak nic nie wyjdzie to znaczy, że jestem turbo odporna 😁

A co do przeciwciał to lekarz mi dzisiaj powiedział, ze są one do trzech miesięcy.
No właśnie sąsiad mojej siostry zaraził się ponownie po 4 tygodniach i dlatego pytam. Ona wyzdrowiała z miesiąc temu i zaczyna panikować.
Tak w ogole to po chorobie ma zadyszki, ubytek 20% pracy płuc, przeszła jak twierdzi ciężko i nie chce zachorować ponownie.
Megane, z tekstu pulmonologa powyżej,wynika, że to całkiem normalne, skoro ja miałam takie akcje po krztuścu....WC mam na piętrze, więc zwykłe pójscie do kilba powodowało zadyszkę i kołatanie serca straszliwe.
Im się więcej ćwiczy tym szybciej wraca się do normalnego trybu.

Ale po grypie też są zadyszki, też ciężko się przemieszczać, opada się z sił i odrabia je tygodniami. (Wiem  bo np fizycznie przez kilka tygodni po chorobie niedomagam np codziennie wywalając obornik od swoich koni 😉 )Dodam, że jak mam nawet zwykły katar to tracę węch i smak, (od kropli do nosa) tak więc niestety takie teksty niekoniecznie do mnie przemawiają 😉
Jak to powiedział dziś Jurek Owsiak (potwierdzony covid), że w normalnym czasie, po kilku dniach złego samopoczucia, dziś pewnie już normalnie wróciłby do obowiązków.
Edit: przeczytałam teraz tekst pulmonologa ... moja siostra mieszka w Szwecji właśnie 😉
Megane, a jak o teraz wygląda w Szwecji?
Megane, Nie miałam grypy nigdy, to nie wiem.
I totalnie nie rozumiem Twojej wypowiedzi.
Logiczne dla mnie, że skoro po jakimś głupim krztuszcu wracałam przez rok do sprawności płuc poprzedniej, to po Covidzie będzie to mogło trwać tak samo, skoro zmiany w TK są podobne.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
21 października 2020 11:49
Miałam grypę, tygodnie dochodziłam do siebie. Sieklo mnie dosłownie w pare godzin, nigdy tak chora jak wtedy nie byłam. Przed covidem mam niesamowity respekt...
My od niedzieli mamy znów pacjentów. Jeszcze z 2 dni i oddział będzie pełny, bo przyjęcia są średnio co 3 godziny. Mamy ludzi nie tylko z okolic, ale też z innych miejsc w kraju. Mam już kilka obserwacji. Tak jak mówiła galopada, teraz jest cięższy przebieg choroby. Jest więcej osób młodszych. Są większe duszności, więcej osób wymaga tlenoterapii. Być może wynika to tez z tego, że osoby z lżejszymi objawami nie są już więcej hospitalizowane, a jednak wiosną i latem mieliśmy sporo takich ludzi. W każdym razie średnia wieku jest aktualnie mniejsza. Wymagają większego, częstszego nadzoru, bo w wielu przypadkach jest ryzyko nagłego pogorszenia wydolności oddechowej. Jedna osoba już została odesłana pod respirator, jedna pod CPAP. Ja osobiście staram się zdystansować do tego wszystkiego, ale nie jest to proste, szczerze mówiąc. Robimy co możemy i co do nas należy, ale nastroje są słabe. Jest nas o wiele mniej niż ostatnio, a nie chcą nam pozwolić na robienie nadgodzin. Ściągane są tylko godziny z listopada i grudnia (mamy 3 miesięczny okres rozliczeniowy z godzin etatowych). A to błędne koło, bo w końcu się okaże, że w kolejnych miesiącach na 30 pacjentów będą 2 pielęgniarki (aktualnie są 3, co i tak jest śmieszne, bo przy normalnym funkcjonowaniu oddziału z 3/4 pacjentów chodzących to zdecydowanie za mało).
Ja po spotkaniu ordynatorów ( w  zastępstwie za szefa). Robi się nerwowo, gorąco. U nas w szpitalu covidowe łóżka już wszystkie zajęte.  Na szybko będą tworzone nowe. Lekarze ze staży, kursów ściągamy z powrotem.  Ponieważ personel już się sypie, to nie ma już limitu nadgodzin. I w ogóle..... atmosfera jak w szykowaniu się na wojnę.

A że mam teściową ciężko chorą, a co chwila jakiś oddział się zamyka lub ogranicza, a to w moim szpitalu, a to w szpitalu obok, to obawiam się olbrzymich trudności.
Nie wiem jak czują się obecnie zwykli ludzie, bez dojść, bez znajomości, bez kasy, bez zacięcia w dobijaniu się do opieki zdrowotnej. Znaczy się wiem. Domyślam się, bo przedsmak tego czuję i przerabiałam dobijając się z nią do innych szpitali.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 października 2020 14:58
W Czechach totalny lockdown, a u nas wszystko śmiga jak nigdy 😉
tunrida,
Pytanie czy nawet za kasę uratują - chyba nie ma nawet gdzie? 
Czujemy się dość nieswojo 🙁 Zastanawiam się czy jeżdżenie do stajni jest za dużym ryzykiem, bo tylko wtedy wychodzę z domu (plus spacery z psem).
Ja i tak się zarażę. Wcześniej czy później. Nie sądzę by udało mi się ustrzec. Izolacja od rodziny nie ma sensu, bo to się będzie ciągnęło dłuuuugimi miesiącami. Będzie co ma być. Ja się nie daję zwariować i funkcjonuję w miarę normalnie. Uważam, myślę, unikam niepotrzebnego ryzyka ale nie daje się zwariować. To nie ebola. Zdecydowana większość przeżywa. A szczepionki i tak długo nie będzie i strach czy nie jakaś trefna. Więc pewno trzeba będzie żyć z tym wirusem w tle.

Do stajni bym jeździła. Maseczka na twarz i unikać ludzi. I jeździć sobie na koniu.
tunrida, ja tez nie daję się zwariować, uważam na siebie, ale z drugiej strony ile jeszcze czeka nas życia w izolacji? Może kilka a może kilkanaście miesięcy. A i do pracy trzeba chodzić i zakupy zrobić... Odpuszczamy na razie spotkania rodzinne i ze znajomymi i tyle.
W stajni to akurat zarażenie się czy kogoś jest mało prawdopodobne.
Właśnie czekam na wynik testu koleżanki z pracy, jak będzie dodatni to ja najpewniej też zaraz będę chora, bo widziałam się z nią wczoraj długo i z bliska bo miałyśmy razem dyżur.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się