Aborcja - dyskusja

Ja w życiu bym nie pomyślała, że będę lewakiem a jestem. A przynajmniej lewakiem na nasze polskie warunki.
Ogólnie też nie uważam, że problemem jest kościół, przynajmniej nie ten 'powszechny' - bo że dziadki tam na górze w hierarchii mają duże wpływy to wiadomka. Problemem moim zdaniem jest wszechobecna i obezwładniająca niewiedza ludzi i brak chęci dotarcia do wiedzy. Ludzie nie wiedzą w co wierzą. Nie rozumieją tego, w ogóle tego nie rozkminiają. Ja nie jestem wierząca a mam wrażenie, że nie chwaląc się - jestem lepszym katolikiem od katolików xD Bo serio dużo czasu spędzam na duchowych rozkminach i staram się naprawdę ulepszać swoje zachowanie względem siebie, innych ludzi i świata. Ludzie jadą na pozorach, kościół jest tylko elementem budowania wizerunku. Być może część osób gdzieś w mniejszych miejscowościach i wsiach liczy się jeszcze z księżmi i co ksiądz powie to święte, ale większość w mojej ocenie chce mieć po prostu święty spokój i stworzyć dobry wizerunek w oczach innych ludzi - w tym zawiera się dobra praca, samochód, jakiś tam dom, chodzenie do kościoła, chrzciny itp. Brakuje przede wszystkim pracy u podstaw. Chyba czas na re-pozytywizm, bo serio ludzie nie mają pojęcia o niczym. W sprawie seksu, aborcji itp ludziom brakuje edukacji. I to wcale nie tylko na wsiach. Ja ostatnio zaliczyłam facepalma, jak kobieta z miasta, wyedukowana, z dwójką dzieci wygadała się, że ona w ogóle nie wie o co chodzi w tym całym cyklu, jaka w ogóle owulacja? Ludzie NIE WIEDZĄ. A co najlepsze kobiety mające dzieci w wieku szkolnym nie puszczają ich na WDŻ. Jakie by to WDŻ nie było, to zawsze jest szansa, że gdzieś w jakieś szkole pojawi się ktoś z głową na karku ale co z tego, skoro rodzice nie chcą, by ich dzieci cokolwiek wiedziały? Nawet ciągnąc ostatnio ten temat zapytałam, czy rozmawiają ze swoimi dziećmi o seksualności, zabezpieczeniu etc (dzieciaki mają w wieku lat nastu) - wszystkie jednym głosem powiedziały, że nie będą się wygłupiać, bo te dzieci więcej wiedzą z internetu niż się może wydawać. A to G_O prawda. To, że można sobie bez problemu znaleźć pornola na necie i zobaczyć niemal anatomicznie co do czego, to nie znaczy, że te dzieci wiedzą w ogóle cokolwiek więcej. To jest mega smutne bo to jest kwestia społeczna a póki mentalność się jakoś nie zmieni to kiepsko to widzę. I coraz bardziej zgadzam się z tunridą. Kiedyś obwiniałam władzę, ale jednak kurde KTOŚ ICH WYBIERA. Łatwo wygrażać pięściami w kierunku Warszawy jeśli samemu mieszka się w dużym mieście i ma się samych światłych znajomych z podobnymi do nas poglądami bo wówczas wydaje się, że myśli tak przynajmniej 95% społeczeństwa. A prawda jest taka, że można być w zdecydowanej mniejszości nawet jeśli 100% ludzi z naszego otoczenia wyraża poglądy zgodne z naszymi. Bo niestety jesteśmy tylko małym wycinkiem obywateli i możemy po prostu być taką zieloną wyspą na bezkresnych oceanach ciemnogrodu
A dlaczego ich nie puszczaja na WDŻ?? Bo kosciol mowi ze to zle, tlumaczy im ze taka edukacja prowadzi do zboczen, ze stans sie gejami, etc, esli myslisz ze cos sie zmieni w edukacji na lepsze pod wzgledem to sie bardzo mylisz bo dopoty kosciol bedzie mial przelozenie na wynik wyborczy dopoty wszystko co zwiazane ogolnie pojeta seksulanoscia ma byc tabu.
ekwan, akurat nie wydaje mi się, bo te osoby o których mówię nie są jakoś bardzo wierzące. W ogóle nie ma tu podtekstu religijnego. Nie puszczają bo nie, bo może same trochę się wstydzą, że ICH DZIECI będą o takich rzeczach słuchać? Mi się wydaje, że tu bardziej niż religia przeszkadza pruderia i zacofanie. Być może ta dziwna atmosfera wokół seksu wynika z tego, że w przeszłości byliśmy społeczeństwem trzymanym za mordę przez kościół i po prostu 'nie wypadało' i 'grzech', ale obecnie moim zdaniem przyczyna dawno się rozmyła. Pozostał jedynie skutek w postaci tabu
Chyba wlasnie nadal jestesmy trzymani za morde. Kosciol chcial zakazu aborcji i ma. A ta przeszlosc dzieje sie w terazniejszosci bo wstyd przekazuja z pokolenia na pokolenie. I te ich dzieci nadal sie beda wstydzic i czerpac wiedze z pornola.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 października 2020 09:08
vanille o to to to to! Zgadzam się w 100% a nawet 200%.

Nawet u mnie był ten pożal się Boże WDŻ, na jednym było pitu pitu o charakterach ludzi i wzajemnie się kochajmy XD drugi nauczyciel wciskał nam niepokalane poczęcie jakiejś koleżanki z innej klasy liceum a trzeci zabrał na wykłady o tym ze antykoncepcja to zło, dała kalendarzyk a chłopakom wmawiała ze od masturbacji rosna im włosy na rękach XD taki poziom tej edukacji, nie wiem skąd oni wyciągają te „zwyrodniałe” nauki XD
ja to pamiętam podobnie jak donkeyboy , część  dzieci nie chodziła bo była to zawsze ostatnia lekcja i często polegała na pitoleniu z koleżankami. Ja chodziłam -  i niczego mnie to nie nauczyło, bo tam nic nie było mówione. Ja nie wiem jakie kwalifikacje są potrzebne aby być nauczycielem WDŻ ale chyba z łapanki kto chętny dorobić godziny tam idzie.
W LO miałam religię z katechetką, która nie była zakonnicą i o dziwo z tej religii dowiedzieliśmy się dość dużo właśnie jak funkcjonuje ta cała owulacja. metoda pomiaru temperatury i obserwacji nie była przedstawiona jako antykoncepcyjna ale właśnie jako metoda planowania ciąży ( czytaj. chcesz zajść w ciąże i się zastanawiasz kiedy uprawniać sex)
Mój mąż dowiedział się jak funkcjonuje cykl owulacyjny z nauk przedmałżeńskich. A ma takie bojowe nastawienie do kościoła że na dzień dobry tam oświadczył, że sypia ze mną.
I żeby nie było my z tych wierzących ale słabo praktykujących.
Ja sie na WDZecie w gimnazjum dowiedzialam, ze musze brac slub jak najwczesniej, najlepiej od razu po osiemnastce, zeby uniknac grzechu i miec szczesliwe malzenstwo 😀 😂 i tyle bylo tej edukacji. Poza tym pitu pitu o wzajemnym szacunku i koniecznosci higieny osobistej xd

Jak pomysle, jakiego patologicznego typa mialam pod reka majac lat osiemnascie to za takie szczesliwe i nieskalane otwartoscia w sprawie seksu malzenstwo to ja szczerze podziekuje, postoje 🤣 😉

Ale zgadzam sie z vanille, tabuizacja seksu nie bierze sie stricte od Kosciola (ze ksiadz z ambony nagadal w niedziele, a w poniedzialek rodzic dziecku powtarza) i strachu przed grzechem, tylko jest calkiem gleboko zakorzeniona w spoleczenstwie. Kompletnie antykoscielni rodzice tez czesto sa z frakcji "nie wypada rozmawiac o takich bezcenstwach, moje dziecko pewnie i tak juz wszystko wie z internetu".

Edit. u nas temat cyklu i antykoncepcji byl konkretnie maglowany na biologii w gimnazjum, lacznie z normalnym odpytywaniem na ocene ze znajomosci metod antykoncepcji i wad i zalet tychze. W podreczniku tez to bylo. Zawsze jakas wiedza, chociaz podana w malo zyciowy sposob 🤔 ale nie wiem, na ile podreczniki sie zmienialy przez lata i jak to wygladalo u innych rocznikow etc.
Ja swoje WDŻ pamiętam dość mgliście ale na pewno było o cyklu, owulacji i antykoncepcji. Nie przypominam sobie, żeby było to jakoś zaopiniowane jako grzeszne i zamykające bramę niebios xD Na religii w LO też miałam spoko babkę katechetkę, próbowała nam również wciskać temat kalendarzyka. Sama twierdziła, że jest dowodem na to, że działa, bo chciała mieć jedno dziecko i póki co ma jedno dziecko. Ale jednocześnie przyznała, że jest to dość czasochłonne, wymaga nasilonych obserwacji i wszystko może się rypnąć, jak dochodzi do jakiejś zmiany - choroba, podróż, leki, whatever, bo wtedy wyniki bywają trudne do interpretacji i albo trzeba być przez ten czas powściągliwym, albo sprawa może przyjąć mało oczekiwany obrót.
W każdym razie moim zdaniem obecne podejście do 'trudnych tematów' jak seks, aborcja, lgbt itp to już nie efekt bezpośrednio obecnej działalności kościoła a jedynie echo przeszłości. Nikt nie wie dlaczego, ale o tym się nie mówi i to z założenia albo złe, albo wstydliwe. A wiadomo, że o wstydliwych rzeczach się nie gada a złe piętnuje. Problemem jest zawsze to samo, czyli brak właśnej refleksji i próby zgłębienia tematu. Ludziom się nie chce, ludzi to nie interesuje. Największym problemem jest nie jakaś chorobliwa pobożność a raczej niewiedza.
Naboo, w Polsce nie ma już centrum. Nie ma wyważonej, logicznej opcji złotego środka.

Jestem załamana, jest mi wstyd. I to wieloaspektowo.
Praktycznie nie słyszę wokół siebie głosów, z którymi mogłabym się zidentyfikować. Zrobiło się bardzo zero-jedynkowo w społeczeństwie.

Co do kościoła. Znowu jest wielkie uogólnianie.
Bo to są różne sprawy tak naprawdę - Kościół Katolicki, a wiara chrześcijańska, a wyznanie katolickie, a KK w Polsce, a Episkobat, a ludzie wierzący.
A w tej chwili wszystko to jest wrzucane do jednego worka. Jedni krzyczą "za kościołem", drudzy "precz z kościołem".
Brak mi zdroworozsądkowej dyskusji społecznej, w której jednak precyzyjnie nazywa się poszczególne elementy i problemy.

Tak czy siak to co się dzieje jest straszne. To co stało się z KK w Polsce i to co reprezentują sobą władze kościelne. To jak podzieleni są ludzie wierzący.
Straszne jest to kogo wybrał naród do decydowania o losach Polski. I straszne są te decyzje.
Wszystko jest nie tak, jak być powinno.
No niestety, Kościół Katolicki jest obecnie bardzo niespójny i ma zbyt wiele aspektów i wątków, żeby dało się wobec niego jakoś jednoznacznie ustosunkować. Bo jest zajebisty papież Franciszek (choć od wielu konserwatywnych katolików słyszałam, że jest beznadziejny i w ogóle zwiastuje koniec świata), są afery pedofilskie i filmy braci Sekielskich, są stereotypowi księża na wsiach, którzy grożą palcem z ambony i zmuszają do wolontaryjnego sprzątania kościoła z szopką z tupolewem w tle, są wspaniali bracia i księża zajmujący się młodzieżą, jeżdżący na pielgrzymki etc, są siostry zakonne, które albo są niewidoczne, albo kojarzą się z czymś rodem z książki "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie", są mądrzy i wyedukowani przedstawiciele kleru, którzy nie obawiają się wypowiadać w opozycji do 'przełożonych', za co czasem dostają bana na wypowiedzi publiczne etc etc. Dlatego dla mnie ciężko odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie co myślę o KK, bo trzeba by zaznaczyć, o jaki aspekt chodzi. Nie mam nic do katolików choć i tak uważam, że 90% nie wie w co wierzy i w życiu nie zastanawiało się nad sensem odprawianych rytuałów i w ogóle o co chodzi w tej modlitwie, którą mówią co tydzień w kościele.
Ogólnie uważam, że jedynym sposobem na uporządkowanie tego burdlu jest odcięcie KK od wpływów w państwie. Być może jeśli wysokie posadki nie będą tak intratne to po prostu zaczną się o nie starać osoby, które wierzą w to co robią. Bo póki co to im wyżej, tym większa zgnilizna.

EDIT: I taka jeszcze obserwacja. Mam różnych znajomych, naprawdę bardzo różne i bardzo skrajne środowiska. I o dziwo scrollując facebooka naprawdę mam cały przekrój młodych kobiet, które zmieniają swoje zdjęcie profilowe na fb w związku z zaistniałą sytuacją. Jest to o tyle spoko, że przynajmniej można ocenić kto jak myśli i ku mojemu zdziwieniu naprawdę kobiety wszystkich grup są jednomyślne w tym temacie. Ale to jest nasze pokolenie. Im dalej w las tym więcej przeciwników. Mężczyźni - jeśli oceniać po aktywności na fb w związku z tym tematem - pozostają bierni. Wszak ich temat nie dotyczy, oni się zawsze mogą ewakuować. Kobiety nie mogą odciąć sobie brzucha więc jest tutaj jakaś jedność ponad podziałami. Serce rośnie. Być może nie my, ale kolejne pokolenia będą miały łatwiej.
vanille, co do Franciszka to od wczoraj krąży po FB tekst (całościowo anty do KK, wiary, itd), w którym napisano, że Franciszek to tylko takie zagranie PR, że to ściema, itd.

KK w Polsce za moich lat młodzieżowych był wydaje się w najlepszej kondycji. Nie było tego wtrącania się do polityki, nie było układów z władzami.
Oczywiście ja żyję w pewnym sensie po kloszem. Lublin jest bardzo specyficzny - zauważcie, że to od nas (lub u nas byli) jest większość tych księży i zakonników, którzy są głosem rozsądku i sumienia (ks. Wierzbicki, o. Dostatni, o. Wiśniewski, bp. Życiński). Moi rodzice i rodzina wychowali mnie w wierze, ale w poszanowaniu dla innych ludzi, w wierze mówiącej o miłości bliźniego, pomaganiu, byciu dobrym, etc.
Ostatnio często mam wrażenie, że jestem katolikiem jakiegoś innego odłamu niż to, co brzmi z mediów.
Z Lublina chyba tez jest nowy minister Czarnek. Mysle ze mozecie smialo liczyc w przyszlosci na uczciwa edukacje w zakresie WDZ...
oby to co się zadziało było przebudzeniem dla pewnej grupy. ja już to widzę. dość duże grono znajomych na fb bardzo popierało konfederacje, teraz te same osoby piszą na ich profilach że właśnie stracili ich głos. a z drugiej strony wchodzę sobie na profil mamyginekolog, myśle sobie hmm ona ma pewnie świadomych obserwujących, a tam takie komentarze że aż mi słabo i to od KOBIET.
no i zostaje masa osób która nie żyje w internetach - i zostają z TVP który wysyła komunikat ;ratujemy dzieci z zespłem Downa i emituje teraz mase tych filmów o tym jak szczęsliwe to osoby mogą być
to ja do rozłamu kościół -państwo dodałabym media,
Ascaia, myślę, że po prostu jesteś katolikiem, który rozumie w co wierzy i o co w tym wszystkim miało chodzić. Ale niestety jesteś w mniejszości, powiedziałabym nawet, że jesteś wyjątkiem.
Obejrzyjcie Social dilemma o mediach spolecznosciowych na netflixie otwiera oczy na przelozenie radykalnych grup w internecie na mainstream.

ekwan, oglądałam i również polecam. Social media przykładają rękę do radykalizacji w społeczeństwie
Pursat   Абсолют чистой крови
23 października 2020 20:39
[quote author=espérer link=topic=60588.msg2949268#msg2949268 date=1603441888]
I żeby nie było my z tych wierzących ale słabo praktykujących.
[/quote]
Nie ma czegoś takiego. 😉

Osoba wierząca, to człowiek żyjący według zasad danej religii, a nie tylko wierzący w istnienie jakiegoś boga. Z punktu widzenia wiary, określenie którego użyłaś jest czystą hipokryzją. A skoro nazywasz siebie "wierzącą, ale słabo praktykującą", to po co Ci ślub w kościele?
galopada_, - ja czuje to samo w klimacie apostazji. Do tej pory było mi to intensywnie obojętne, a teraz... teraz brzydzi mnie bycie w tych 90% polaków-katolików. Ja nie chce mieć z tym nic wspólnego, choćby tylko na jakimś nieistotnym świstku.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 października 2020 23:49
Pursat, skoro mogą być praktykujący niewierzący, to czemu nie maja być wierzący niepraktykujący?
A tutaj ciekawe stanowisko w sprawie aborcji jak na przedstawicielkę KK. Jak widać są tam również tacy ludzie dlatego nie warto wrzucać wszystkich do jednego wora
Pursat   Абсолют чистой крови
24 października 2020 08:08
Strzyga, chodzi mi o stosowanie pojęć. Jedno i drugie jest błędne i to powie Ci każdy kapłan.
A gdzie w określeniu "jestem wierzącym, niepraktykującym" zawiera się stwierdzenie, że jest się wyznawcą właśnie KK?
Ksiadz zawsze ma racje  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 października 2020 09:23
Pursat, kapłani się nie cieszą w moim życiu zbyt wielkim posłuchem i jakoś średnio mi będą definiowali co jest błędne, a co nie 😀
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 października 2020 09:31
Ale wiecie ze w wierze katolickiej chodzi o to by wierzyc w Boga a nie księdza?

Uważam się za katolika, wierze w Boga, do kościoła za to nie chodzę bo nie mam ochoty słuchać agitacji politycznej z ambony to raz, dwa - księża są czesto narzędziem który uskutecznia te nasze społeczne reguły i tego tez nie lubię, trzy - z tych powodow znaleźć księdza którego miło słuchać i nie jest oderwany od rzeczywistości jest dość ciężko.

Poza tym nie lubię „nowoczesnych” naleciałości które nie zostały zadecydowane w Biblii tylko na soborach i za czasów kiedy kościół był potężna siła polityczna, wiec pewnie wszystko powyżej dyskwalifikuje mnie z bycia „wierząca i praktykująca” w oczach 99% osób. A czy to oznacza ze jestem bezbożnikiem i złym człowiekiem? W moim przekonaniu - nie.
donkeyboy,  napisała dokładnie to co ja chciałam napisać. Też wierzę w Boga, ale do kościoła chodzę 2 razy w roku, na Wielkanoc i Boże Narodzenie, wiec jestem takim katolikiem niepraktykującym za bardzo, ale mimo wszystko wierzę. Ja do Boga nic nie mam, ale wnerwia mnie Jego obsługa naziemna. Oni mówią że robią wszystko w imieniu Boga, a tak naprawdę to tylko we własnym interesie, a przecież nie o to chodzi. Dużo jest takich osób, którzy wierzą, ale nie praktykują, tylko niektórym ciężko się do tego przyznać. Mnie już ta ustawa nie dotyczy, ale patrząc na to co wyczynia kościół z rządem, to zaczynamy cofać się do średniowiecza, jeszcze trochę, to będziemy palone na stosach, bo niedługo nie będziemy miały żadnych praw.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 października 2020 10:09
Ja jeszcze chciałam dodać ze nasz polski kościół mimo tego ze pod papieża podlegają to maja go w d... kiedy im nie pasuje do narracji.
Papież powiedział ze nie mogą kasować konkretnych stawek za sakramenty, ze to jest ofiara a nie cennik? Papież jest be
Papież powiedział ze mamy KOCHAC każdego bliźniego, niezależnie czy są LGBT czy nie? Papież jest be

Watrusia masz absolutna racje. I jeszcze się dziwią ze ludzie odchodzą od kościoła, ze mało powołań, ze laicyzacja społeczeństwa. Sami są sobie winni. Grunt się pali pod nogami, bo jak nie ma wiernych to nie ma władzy i nie ma kasy (tzn jest bo państwowa zrzuta na to jest ale mogło być więcej)
dea   primum non nocere
24 października 2020 21:57
W Sopocie jeżdżą mi za oknem samochody na klaksonach od dobrych kilku godzin. Cieszę się, że nie mieszkam bliżej ulicy, bo by mi dziecko nie zasnęło. Oby coś dały te protesty... Rządzący to je mają w głębokim poważaniu, ale może wyborcom da do myślenia na przyszłość  🤔 o ile to się jeszcze da wyprostować w ogóle...  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 października 2020 22:09
dea, ja byłam w Gdańsku. Pierwszy raz w życiu nie przeszkadzało mi stanie w korku przez 2 godziny.

Stojący na przeciwko policjanci w kaskach, tarczach, z pałkami i gazem pieprzowym robią ogromne wrażenie. Cały czas w głowie miałam sceny z opowieści podręcznej. Wyglądały dokładnie tak samo.
dea, ja byłam w Gdańsku. Pierwszy raz w życiu nie przeszkadzało mi stanie w korku przez 2 godziny.

Stojący na przeciwko policjanci w kaskach, tarczach, z pałkami i gazem pieprzowym robią ogromne wrażenie. Cały czas w głowie miałam sceny z opowieści podręcznej. Wyglądały dokładnie tak samo.


Strzyga, na mnie praktycznie żadnego wrażenia nie robią. Jako dziecko przeżyłam czołgi na ulicach, godzinę policyjną, jako nastolatka pałowanie, armatki wodne i komisariat. Jako naród przetrwamy to wszystko. A o wyniku wyborów za 3 lata nie zdecydują mieszczuchy z Gdańska czy Warszawy, które teraz protestują tylko ściana wschodnia. A ściana wschodnia się ruszy tylko jak się skończy kasa na 500+. Tylko wtedy ma szansę pójść w stronę Konfederacji, bo rolnik jakieś kobiety i płody ma głęboko w dupie. Kasa go interesuje.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się