Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

Super , że juz po krzyku.
Nie wiem jak Ty ale ja nienawidzę przeprowadzek . 😁
a masz miejsce żeby wstawić swoją pakę ewentualnie?
Ile na kwarantannie?
Z ta karmą faktycznie średnio.
też się zastanawiam jak to będzie wyglądać jak mojego przetransportuje.
Odpowiednio wczesniej będe musiała się przesiąć na karmę jakąś kupną i dostępną w UK od ręki bo póki co jada papki Hodowcy . 🤔 🤔
Przywoziłyście konie do UK z Polski może ? Wiem , że trawa i siano mogą się bardzo różnić i nagły skok na głeboką wodę też może spowodować turbulencję. Jak to przeskoczyć?
nie przewioze ze sobą w koncu kilku balotów a i głodny chodzić nie może 🤔 🤔?

w ogóle ostatnio popularne nawet w małych stajniach robią się te kamery do ktorych właściciel ma dostep 24h na dobę z tel czy tam kompa. U Was są takie bajery? Co o tym myślicie?
Ja miałam takie kamery w Polskim pensjonacie. Fajna sprawa. Raz udało mi sie dostrzec hucułka ktory sie uwolnił i zaczał wyzerać wszystkie przygotowane śniadania, więc można też przyuważyc  jak coś jest nie tak z innymi końmi.

Ja brałam konia z PL najpierw i on w Polsce jadł głównie lucernę i owies. Po prostu wziełam z nim worek owsa i przestawiałam powolutku. Teraz też wziełam trochę żarcia do którego przywykł. Wziełam też swoją sianokiszonkę, ale z sianem nie robiłam tego samego. Zaraz pojadę to zobaczę czy przeżył pierwszą noc  😁
Slyszalam ,ze trawsko i siano tutaj bardziej wartosciowe- zawyczaj bardziej bogate w cukry i bialko i , ze o ochwat nie trudno? Prawda to? 😡 😡 😡
tak wlasnie glowkuje. Pewnie najlepiej Na jesien /zime przewozic zeby stopniowo się wiosną chłopak do nowej wałówki przyzwyczaiał. 😜 😜 😜
Z kamerami zastanawiam się czy jako młoda matka wariatka tylko potem nie będe siedzieć jak ten czubek 24h na dobę. hah zresztą wolałabym na padokach pewnie niż w samej stajni  😁 😁 😁 🤦 🤦
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
02 listopada 2020 10:42
Zorilla dobrze słyszeć ze przeprowadzka się udała!  😅

Tiri miałam do czynienia z kamerami ale z poziomu luzaka/managera. Pomysł dobry bo jak miałam do czegoś wątpliwości to cyk wchodziłam na apke siedząc w biurze czy np. ten koń już wyszedł na padok, jaka ma derkę, albo kiedy był jakiś wypadek/incydent to nie musiałam prosić o tłumaczenia tylko cyk apka i oglądam co się stało. Czasem można było rozładować pewne kłótnie, ot luzak się zapierał ze założył kucowi kaloszki, właściciel wściekły ze kaloszkow brak, na kamerze widać jak luzak przygotowywuje i je zakłada wiec koniec końców okazało się ze kucu je sobie zdjął na pastwisku i konflikt zażegnany.

Jak możesz się domyślić problem jest wtedy kiedy masz kontrolujące zapędy i wymagania z d... (takie naprawdę z d... nie podparte żadnymi argumentami), i takimi kamerami możesz swojego luzaka tylko wku...ić, i to tez miało miejsce. Ludzie nie lubią jak się im nie ufa. Bo np. córeczka tej kobiety dla której pracowałam do szkoły nie chodziła (nauczanie w domu, nie przez wirusa tylko normalnie cały czas), na kompie robiła lekcje a w tle śledziła na kamerce co robią luzacy jak jakiś big brother XD  Wtedy kamery nie polecam.
Żeby nie było, jak luzak wali w .... to faktycznie spoko, trzeba o tym mówić i kamerka to super deal ale jak się siedzi na tej kamerce pół dnia i daje się im do zrozumienia ze są podglądani cały czas, to jeśli kręcili coś wcześniej to będą kręcić tylko poza zasięgiem kamery a lojalny luzak się wkur..i i znajdzie inna prace gdzie pracodawca/właściciel konia mu ufa.
Zorilla , czyli wszystko do przodu 🙂! To teraz niech ta Twoja gadzina zdrowieje i się więcej nie rozwala!

Tiri, moje konie tez przyjechały z zapasem swojej paszy (Sukcesu  :lol🙂 i miały to mieszane z pensjonatową. Poszły na tutejszą trawę i przytyły.
Konie na tutejszej trawie/sianie nie potrzebują kilogramów twardej paszy. Często zdarza się, że samo siano wystarcza plus garść sieczki z witaminami  🙂.
Jak koń będzie miał zapotrzebowania energetyczne, ale będzie durniał po klasycznych paszach w połączeniu z tutejszym sianem/sianokiszonką, to polecam: https://www.simplesystemhorsefeeds.co.uk/
BASZNIA   mleczna i deserowa
02 listopada 2020 14:17
Czy mamy kogoś w Czechach??

w ogóle ostatnio popularne nawet w małych stajniach robią się te kamery do ktorych właściciel ma dostep 24h na dobę z tel czy tam kompa. U Was są takie bajery? Co o tym myślicie?


Z punktu widzenia pracownika słabo, jak w big brotherze, zwłaszcza na początku 😉 z drugiej strony czasem coś można wyhaczyć z domu, nie wychodząc.
Czy mamy kogoś w Czechach??

Już tylko 'jedną nogą' 😉 10 lat Ołomuniec i okolice
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 listopada 2020 19:25
Porąbani Amerykanie cz. 321 😉

Po lecie dokumentnie zepsutym raptowną obecnością w mojej stajni 21 koni z ich właścicielkami w postaci dzieciarni nie reagującej totalnie na otoczenie, zastawiającej o każdej porze korytarz stajni końmi które są albo chłodzone wiatrakami przed jazdą, po jeździe bądź tak sobie, prewencyjnie, nadszedł upragniony spokój.

W połowie października wprowadził się do naszej części stajni gigantyczny 14-letni folblut z jego właścicielką ok. 30-letnią Courtney, instruktorką pracującą w nieodległej stajni z halą.

Z rozmów z Courtney wynikało, że do naszej stajni się wprowadziła ze względu na jakieś bliżej nieokreślonego kształtu problemy w stajni poprzedniej. Jako że Courtney na dniach ma jechać jakiegoś Hubertusa (tu zwanego hunter pace gdzie jedzie się parach) to liczyła na to, że tego swojego konia przejeździ po naszych okolicznych terenach by go "otworzyć".

W ubiegłą środę zajeżdżam do stajni i okazało się że akurat Courtney też była i dopytywała się kto z nią mógłby wyjechać w teren i koniecznie przegalopować wzdłuż  ściany - to takie miejsce gdzie pod łagodną górkę można faktycznie konia wypuścić bez obaw że gdzieś wyłamie, bo z jednej strony jest mur, a z drugiej krzaki i drzewa. Miałam co prawda pracować na placu ale mówię że OK, mogę pojechać i pokazać jej ten teren, skoro ona jeszcze nigdy nie wyjeżdżała poza bramę.

Zabieramy się więc do  czyszczenia i siodłania - Courtney w wyjątkowo ekspresowym tempie się z tym uporała i wyjechała na plac przed stajnią by rozprężyć konia. Dołączyłam do niej po 5 minutach, ona dalej rozpręża.

Stępując kątem oka ją obserwuję: jej folblut ma hackamore założone na moje oko o wiele za wysoko a więc totalnie nie działaja. Koń jej mach łbem i wyryja się jak opętany, biega jakimś kłusem wyścigowym,  na kołach wypada łopatką, w galopie też idzie jak chce i gdzie chce. Lekko mnie to zaniepokoiło  ale nic. Ona mi mówi że jeszcze z 5 minut rozprężania potrzebuje, ja do niej że trochę to wygląda jakby nie miała kontroli nad koniem i koń jest ponad wędzidłem, na co ona się zaperzyła ale zaczęła starać się jeździć bardziej kontrolowanym tempem.

W końcu wyjeżdżamy w ten teren. Po drodze rozmawiamy sobie o tym i o owym, w tym o jej pracy w charakterze instruktora. Ona mi opowiada jak swoim podopiecznym lubi mówić całkowitą prawdę, nie owijać w bawełnę i poprawiać błędy i że z tego powodu jakiś jej klient odszedł do innego instruktora, który wiecznie tylko chwali choćby się jeździło tragicznie.

Jadę jako pierwsza, informuję ją za każdym razem co teraz, że teraz kłusik, że za chwilę stęp, że znowu kłus, a teraz pod malutką górkę chwilka galopiku. I się dopytuję jak tam jej koń. Ona że dobrze, ale czuje że koń jej ma się ochotę wybiegać. Ja na to że to super, ale drugie super że ona jako jeździec jednakowoż decyduje jakim tempem ma koń iść.

Wjeżdżamy na kolejną ścieżkę idealną do galopiku przez nóżkę, pytami się jej czy chce zagalopować delikatnie, a ona mówi że nie, że woli jednak pokłusować. Kłusujemy więc, pytam się czy nie za wolno czy nie za szybko. Jest OK.

Dojeżdżamy do małej górki, na jej szczycie przechodzimy do stępa. Po paru sekundach słyszę jej podniesiony ton głosu oglądam się, a ta walczy z koniem, który ewidentnie już nie miał ochoty iść dalej. Zaczął jej się wykręcać na wszystkie strony ze wskazaniem na drogę powrotną do stajni. Courtney siedzi na nim i absolutnie nie jest w stanie nic zrobić bo hackamore nie działa, ona nie ma ani bata ani ostróg. Ja stoję i czekam aż jej się uda przewalczyć opór. Pada sugestia z jej strony żeby wrócić do domu, ja się pytami czy sama może wrócić, ta dalej z koniem walczy i mówi że chyba tak. W pewnym momencie zsiada z konia i  daje za wygraną. Mówi też że teraz to ten koń ani w te ani we w te. No to ja mówię że Ok, to pójdę z nią do stajni

Następnie stojąc z tym szarpiącym się koniem w ręku pyta  się mnie "Jak myślisz czemu mój koń się tak zachował"

Ja na to że moim zdaniem straciła nad koniem kontrolę.

Moja odpowiedź wywołała u niej taką reakcję jakiej się w ogóle nie spodziewałam. Nadęła się, zaczerwieniła i głosem drżącym od nadmiaru emocji powiedziała że teraz to ona już sama sobie da radę i że nie muszę jej do stajni odprowadzać. Z przekąsem stwierdziła że dziękuje mi za pomoc.

Dalej więc pojechałam w trasę a ona poszła w kierunku stajni.

Po godzinie przyjechałam do stajni, okazało się że Courtney doznała jakiegoś załamania nerwowego, cała we łzach była w siodlarni i w ogóle nie chciała rozmawiać. Nie wiedząc co mam robić powiedziałam że ją przepraszam za stwierdzenie że straciła kontrolę nad koniem, a ta rozszlochawszy się zupełnie mówi że przecież ona ma tego konia 10 lat i on nigdy się tak nie zachowywał i że to było dla niej straszne przeżycie to co się stało. W ogóle miałam wrażenie że jakiś straszliwy czyn popełniłam względem niej.

Wczoraj nastąpił II akt dramatu Courtney. Przenosi konia do innego, odległego od nas  budynku stajennego, najwidoczniej dalej nie przeszła do porządku dziennego nad tym co się wydarzyło, ale głównie pewnie chodziło o tą utratę kontroli nad koniem.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
02 listopada 2020 21:18
ElaPe ja myśle ze Courtney to ma dużo kompleksów stad lubi wytykać wszystko swoim podopiecznym a jej samej brak samokrytyki bądź pomysłu na rozwiazanie problemow z własnym koniem. Nie chce wysuwać za dużo wniosków ale czy ona bierze u kogoś lekcje/szkoli się?

Kiedyś miałam taka Courtney (o innym imieniu) jako trenera, opis brzmi podobnie, trener do nien przyjeżdżał od wielkiego dzwonu, jak sie jej coś nie spodobało (ot, właśnie taka konstruktywna krytyka jak twoja) to już wykreślany był z listy
A co najwazniejsze, te jej uwagi podopiecznym nie służyły im tylko jej samopoczuciu i ego, 2/10 nie polecam.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 listopada 2020 22:28
Donkeyboy: wydaje mi się, że  tak jak piszesz rzeczywiście w tej Courtney chyba tkwi głębszy problem, jakieś kompleksy czy co.

Patrząc po poziomie wyszkolenia jej 14 letniego konia którego ma od 10 lat oraz jej stylu jazdy śmiem wątpić czy ktokolwiek ją trenuje. Trudno mi zresztą sobie wyobrazić, by ona była w stanie z kimkolwiek trenować, przecież trenowanie z kimś równałoby się  ciągłemu korygowaniu błędów. A ona z każdej takiej jazdy musiałaby schodzić w stanie kompletnego załamania nerwowego.
donkeyboy
2 na 10 :p za co ten punkcik? 🙄 🙄
Hah no ja mam poczucie  , że zmarnowałam najlepsze lata w dzieciństwie ,kupe kasy rodziców i czaasu na właśnie takich trenerów/instruktorów.
A Kysz Wszystkim takim Courtney.
To moze ja jestem tez porabana, ale otwarte darcie lacha z dziewczyny, ze zestresowala sie utrata kontroli nad koniem w terenie i ja to ruszylo emocjonalnie jest dla mnie bardzo slabe.
e tam słabe. Dziewczyna pozostaje anonimowa. Anegdotka raczej. Przykrości nikt tym jej nie robi.
Uważam natomiast , że jak ktoś pobiera pieniądze za nauke innych -sam powinien reprezentować jakiś poziom. I mnie np. już bardziej niż  sam fakt utraty kontroli wkurza  źle założone Hackamore . To wszystko  🙄

edit. : No i wytykając innym błedy wypada też samemu umieć przyjmować je na klatę. 😡 😡
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
03 listopada 2020 08:52
kokosnuss nie mi być sędzia ale wydaje mi się ze sytuacja jest dość kłopotliwa i pewnie tez bym spytała się koleżanek czy to ja jestem jakaś nienormalna bo by mi było po prostu głupio ze (trafna) uwaga (i to chciana!) spowodowała załamanie nerwowe u drugiej osoby. Pozostaje anonimowa, w moim odczuciu ElaPe nie szydzi tylko chyba jest zdziwiona, może dlatego ma to taki wydźwięk.

Sama gdzieś na innym wątku „co mnie wkurza” tez pare razy ojechalam komuś dupe z mniej lub bardziej dobrych powodow, wszyscy są anonimowo, ja szukam drugiej/trzeciej opinii co o thm myśleć i chyba każdy ma do tego prawo dopóki nie jest to bezczelne plucie w twarz i ośmieszanie na forum publicznym gdzie wiadomo kim jest Courtney.

Tiri ta dwójka to za dwie rzeczy. Jedna ze tyradami czegoś tam się nauczyłam (bo właśnie jak ktoś drze z ciebie lacha publicznie wszem i wobec to się pamieta za co), a druga to to ze już wiem jak takich tłenełów unikać. Do załamania nerwowego mnie nie dociagnela ale do porzucenia jeździectwa jak najbardziej.
A ja chyba rozumiem o co poza Courtney chodzi EliPe. Courtney to taki przykład tego.

O wszechamerykańskie robienie czarów z gówna.
Z byle czego (z byle jakich umiejętności) robi się nie wiadomo jaki level wtajemniczenia... bo wszystko właśnie zaraz jakaś "czyjaś szkoła"- systemem szkoleniowym, jest podzielone na zasrane "Levele", levele na "taski" i "accomplishements" i właśnie czary z gówna...
Dosłownie jakby trzeba było zdawać egzamin z zakładania siodła.

Ma to dobre strony - wiedza jest usystematyzowana zazwyczaj. Niestety ma też złe. Bo możesz mieć level sky rocket w snuciu się po placu... co wcale nie znaczy, że masz kontrolę nad koniem... Bo np. system w którym cię ktoś szkoli zagadnienia z kontroli ma zaplanowane na level "inna galaktyka".
I wtedy nagle gdy sytuacja się wymknie spod kontroli to dramat jest.

Oglądam ostatnio sporo amerykanskich vlogów i tak- o ile gdy patrzy się na młodych ludzi w sporcie to przyjemnie ich oglądać bo maja super podstawy... to równie często jak się patrzy i słucha pierdolenia internetowych trenerów i jakie to obrazki powoduje to taka wylęgania Kajetanów, że ten nasz to jest małe mickey.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
03 listopada 2020 16:00
A ja chyba rozumiem o co poza Courtney chodzi EliPe. Courtney to taki przykład tego.

O wszechamerykańskie robienie czarów z gówna.
Z byle czego (z byle jakich umiejętności) robi się nie wiadomo jaki level wtajemniczenia... bo wszystko właśnie zaraz jakaś "czyjaś szkoła"- systemem szkoleniowym, jest podzielone na zasrane "Levele", levele na "taski" i "accomplishements" i właśnie czary z gówna...
Dosłownie jakby trzeba było zdawać egzamin z zakładania siodła.

Ma to dobre strony - wiedza jest usystematyzowana zazwyczaj. Niestety ma też złe. Bo możesz mieć level sky rocket w snuciu się po placu... co wcale nie znaczy, że masz kontrolę nad koniem... Bo np. system w którym cię ktoś szkoli zagadnienia z kontroli ma zaplanowane na level "inna galaktyka".
I wtedy nagle gdy sytuacja się wymknie spod kontroli to dramat jest.

Oglądam ostatnio sporo amerykanskich vlogów i tak- o ile gdy patrzy się na młodych ludzi w sporcie to przyjemnie ich oglądać bo maja super podstawy... to równie często jak się patrzy i słucha pierdolenia internetowych trenerów i jakie to obrazki powoduje to taka wylęgania Kajetanów, że ten nasz to jest małe mickey.


Oj nawet nie wszechamerykanskie bo i pewnie ten typ o którym wspomniała Tiri ze goli 400funtow za tydzien pensjonatu z treningiem to pewnie jakiś człowiek „własnej dyscypliny”, nie będę porównywać go do gwiazdy revolty o której wspomniałaś bo ani jednego ani drugiego nie oglądam/uskuteczniam. Ale znam pare przypadków w UK gdzie ktoś w kapeluszu kowboja założy sobie ubrania jak monty roberts i nagle jakiejś właścicielce pierwszego konisia pokaże różne śmieszne rzeczy jak long lining czy ustępowanie od machnięcia sznurkiem i już jest kisiel za przeproszeniem oraz kilkadziesiąt funtów do skasowania. Przynajmniej może chociaż ta wiedza jest prawidłowa. Może.

Mnie tylko w oczy kole to ze każdy sobie może wymyślić bycie instruktorem (a weekendowe kursy IRR to co) i idzie przekazywać te wiedzę nie tylko niekoniecznie prawidłowa ale tez w nieprawidłowy sposób. „Bo ona mówi uczniom prawdę i jest szczera” no, jeśli sama uważa ze taka metodyka nauczania jest okej to czemu sama nie potrafi konstruktywnej krytyki przyjąć?
I czemu nie umie tej nauki wykorzystać na samej sobie :P
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
03 listopada 2020 20:38
I czemu nie umie tej nauki wykorzystać na samej sobie :P


Dobre pytanie. Najpierw opowiada jak to szkoli podopiecznych nie słodząc im  a za chwilę doznaje załamania psychicznego niemalże gdy jej mówię jej co widzę w odpowiedzi  na jej pytanie

Tiri: tacy pseudoinstruktorzy to faktycznie  strata czasu i kasy a co gorsza wpędzanie w błędy które potem trudno odrobić

Kotbury, Donkeyboy: z moich tutejszych obserwacji wynika że im większe masz umiejętności lania wody tym bardziej możesz być instruktorem „jeździectwa”

W USA jest tyle różnorakich dyscyplin jeździeckich że jeśli się nie skupisz na jednej to przeciętny amator koni w USA ma w głowie sieczkę i nie ma pojęcia o pojęciu i w rezultacie stają się łatwym łupem różnej maści kapeluszników o zabarwieniu naturalistycznym.

Kokosnuss nie drę łacha tylko opisuję sytuację z którą nigdy wcześniej się nie spotkałam a z jeździectwem od prawie 30 związana. Courtney to zmyślone imię innych danych nie podaję.

Owszem każdy się może zestresować w terenie gdy koń raptem mówi nie i co mi zrobisz. Każdemu pewnie takie sytuacje się zdarzały w tym ja też raz nawet sama wracałam bo kobyła stwierdziła że nie przejdzie strumyczka dosłownie 5 cm szerokości i nie pomogło 30 minut walki z koniem ani po dobroci ani z siodła ani z ziemi nic nie dało rady. Ale jakoś nie przyszło mi do głowy by się obrażać na towarzyszkę tej jazdy .

Ela ale to wszędzie tak... W UK to samo widzę a teraz oglądając moich dalszych polskich znajomych których pamiętam mniej niż 10 lat temu uczących się anglezować, teraz prowadzą jazdy i TRENINGI (boże... to słowo...). No to jest klasyczne "wiem że nic nie wiem". Ja obiektywnie wiedząc DUZO wiecej od nich nie czułabym się komfortowo dajac TRENINGI bo po prostu wiem ile mam braków... "Ignorance is blessing" nie wiem czy mamy polski odpowiednik ale tak to jest.

W mojej (ex już!) pracy, rok temu mieliśmy takie go chłopaczka. Miał być na około 3mc, może dłużej jak sie sprawdzi ale szefowa od początku wiedziała że rewelacji nie będzie i on nie jest wystarczająco dobry, no ale ktoś pracować musiał. Z koniem przyjechał którym jęździł WKKW Novice (czyli pomiędzy 1-2*). Instruktor w kilku lokalnych szkółkach, no pan świata.
Po 4 dniach zwolnił się, bo nie ma zasięgu i WiFi i życie towarzyskie jest słabe (to wszystko obiektywnie patrząc było prawdą). Szefowej poleciła go taka staaara znajoma, ktora jeszcze ją uczyła jeździć. Mówiła że nie jest wybitnym jeźdzcem ale że pracownik dobry, pracowity. Wiele mi się przez moją "karierę" luzaka przewinęlo osób - do pracy, work experience, jacyś praktykaci, part time... Takiej miękkiej łajzy w życiu nie spotkałam, a kto twierdzi że to baby są gadatliwe tego chłopaczka na pewno nie spotkał. Swojego konia (tego którym jeździ to novice) nie potrafił postawić na wędzidło i to mówię no dosłownie, nic. Miał jedną lekcję skokową, tylko po to żeby w ogole zobaczyć jak to jest możliwe...
No i po co to mówie. Głownie to sie nam wydaje ze on zrezygnował ponieważ poza tym że nie było WiFi spotkał się z rzeczywistością i okazało się że standardy i pracy i jazdy dla profesjonalnego jeźdźca są jednak zgoła inne niż w pod londyńskiej szkółce. Z gwiazdy lokalnego podwórka został najsłabszym ogniwem.
A czemu teraz o tym mówie. Otóż pensjonat do którego się przeprowadziłam to pensjonat w którym on trzymał swojego konia zanim przyszedł z nami pracować. Zreszą mój koń będzie mieszkał w dokłądnie TYM SAMYM boksie co uważam za wybitny zbieg okolicznosci, tam jest lekką ręką 70-100 boksów.
No i przyjeżdżając tam w niedziele i czekając aż się ktoś łaskawie zjawi żeby mi wskazać boks poobserwowałam sobie te jazdy i konie i wszystko się nam wyjaśniło (akurat konia przywoził mi szef, małżonek szefowej). Nie trudno jest być gwiazdą gdy jako jedyny się ma konia gorącokrwistego który skacze ten metr bez śmierci, gdy wokół jest 50 cobów, kucyków i gypsy. Nic do nich nie mam, no ale dało to jasny obraz jak James, bo tak bohater ma na imie dał się przekonać że jest taki świenty.
Myślę że podobnie jest z wszystkimi Courtney tego świata.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
03 listopada 2020 21:53
Zorilla ja mam śmieszniejszy przypadek. Moja w/w Courtney wersja brytyjska była taka z niej trenerka, co to nie ona, jak już z nia teoche pojezdzilam i poznałam trochę lepiej jej konie i instytucje to się okazało ze te wszystkie konie FEI/Advanced to takie już kupione były, a te co sama zrobiła to w wieku 7-8 lat potuptały maksymalnie Novice klasę bez jakichs super wyników, jakieś około 60.
Nawet na tych zrobionych przez kogoś wyniki wykręcała raczej marne, nawet niższych klasach niż do czego (wg niej) były przygotowane. Potrafiła nawet wcisnąć kit, spytalabym po powrocie z zawodów jak tam a ona ze super i zmyślała wynik 😀 a ja cyk Google wpisuje klub i wyniki BD  affiliated i już wiem ze kłamie.

Najlepsze ze ja o tym wszyyyystkim nie wiedziałam do końca, dopóki BD nie opublikowało bazy danych wyników i zawodników i koni.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
03 listopada 2020 22:20
Zorlilla i jak człowiek nie ma pojęcia o jeździectwie to weźmie za dobrą monetę takich trenerów z przypadku.

Właśnie mi doniesiono ze stajni że Courtney ma już rozwiązanie problemu konia  - będzie mu podawała dwa uspokajacze - jeden długo działający a drugi to acepromazyna.
I na tak uspokojonym koniu ma zamiar ten Hunter Pace pojechać czyli tut.  Hubertusa.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
04 listopada 2020 10:06
ElaPe a takie coś jeszcze bardziej mnie wkurza. Ja rozumiem podawanie leków uspokajajacych przy np. rehabilitacji, goleniu itd. No ale szprycować żeby się pokazać (wyłącznie dla własnego benefitu) na jakimś hubertusie zamiast go odpuścić i przepracować problem to jest szczyt hipokryzji.
nie znam się na preparatach uspokajających, ale jeśli są bezpieczne dla konia to czemu nie? Znajoma na pierwsze zawody z dość zwariowaną klaczą zaaplikowała jej jakiś ziołowy środek w paście i koń był jak marzenie, grzeczny wręcz trochę jakby przysypiał, a równocześnie spokojnie przejechała konkursy na zero. Natomiast w domu to żeby dojść na plac treningowy to nie raz musiałam iść z nią ze swoją kobyłą bo inaczej się nie dało.
a dziecku jak niegrzeczne tez leki na uspokojenie podawac  😀? Tez się super nie znam ale ingerencja farmakologiczna to ingerencja farmakologiczna i jeśli mozna tego uniknąć to tak uwazam nalezy postapić.
Bezpieczeństwo to kwestia względna a mało który preparat nie ma wypisanych potencjalnych skutków ubocznych. 👀 👀
Tiri no niektórym dzieciom na pewno by się przydały 😉 no a koń waży trochę więcej niż dziecko i jak miałby być niebezpieczny to czemu nie podawać? Czemu niektórzy do transportu, albo do kowala podają różne środki uspokajające? Nie mówiąc już, że niektórzy to nawet do golenia konia coś mu dają. Sama nie jestem zwolenniczką takich metod, ale ludzie różnie robią 😉
Nooo, porównywanie bachora do półtonowego nieprzewidywalnego zwierza to jednak totalnie nie na miejscu.
Dla mnie jak najbardziej na miejscu.
Jak mam problem z psem ide do bechawiorysty i się kształcę.
Jak mam problem z dzieckiem szukam pomocy w ksiązkach i u psychologa.
Jak mam problem z koniem szukam przyczyn w sobie ,potem w jego zdrowiu i konsultuje temat ze specjalistą/trenerem.
Podobnie jak mam problem z sobą.
Nie faszeruje żadnej z istot farmakologią bez potrzeby.
Nie rozmawiamy o sytuacjach w których jest to konieczne jak zabiegi czy transport wyjątkowych przypadków a o hubertusie i zwierzaku na którym jezdzi kiepski jezdziec , który zamiast przepracować temat idzie na łatwiznę.
Dla złego jezdzca i nieodpowiedzialnego cżłowieka- każdy koń jest niebezpieczny I to nalezy rozgraniczyć.
Sama znam osoby które za zachowania niebezpieczne uznają zachowania które w prostej lini wynikają z natury tych zwierząt.  👀 👀
Ciekawe czy chociazby Hackamore dopasowała zanim po leki wyciągneła lapkę. 🏇 🏇

PS: Zgadzam się ,że niektórym dzieciom by się przydały  🤣 🤣 🤣 🤣 🤣

Prosze mnie tu nie odwracać konia kopytami :p
ElaPe, to zdaj relację, co tam się będzie działo. Bo acetopromazyna działa jeśli koń nie jest pobudzony przed podaniem, a jak podasz za późno to podbija podniecenie jeszcze bardziej  😀

Dodatkowo, nie jestem pewna czy mnie pamięć nie myli, ale tej substancji nie podaje się chyba wałachom i ogierom, ale może ją mylę z tą "drugą", bo mylą mi się te nazwy.
acepromazyna to substancja czynna sedalinu zdaje się.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się